11.01.2024

Nowy Napis Co Tydzień #236 / Nieskrępowana radość życia

Adriana Szymańska to poetka, która w 2023 roku obchodzi osiemdziesiąte urodziny oraz jubileusz pięćdziesięciopięciolecia pracy poetyckiej. Z tej okazji ukazał się jej nowy tom – Epilog z Gwiazdą. Już na poziomie tytułu zakodowano dwa istotne fakty. Po pierwsze, jak czytamy w Słowniku terminów literackich, epilog to „[…] w niektórych gatunkach dramatu, zwłaszcza antycznego, końcowa wypowiedź skierowana do publiczności, wyjaśniająca zamysł twórcy i istotne znaczenie widowiska”J. Sławiński, Epilog [w:] M. Głowiński, T. Kostkiewiczowa, A. Okopień-Sławińska, J. Sławiński, Słownik terminów literackich, pod red. J. Sławińskiego, wyd. drugie, poszerz. i popr. Wrocław–Warszawa–Kraków–Gdańsk–Łódź 1998, s. 125.[1]. Tym widowiskiem, które domaga się zamknięcia, byłoby w tym przypadku życie, którego kres nieuchronnie nadchodzi. Autorka liczy się z tym, że być może to jej ostatni tomik. Po drugie trudno nie przywołać tutaj ostatniego zbiorku Zbigniewa Herberta zatytułowanego Epilog burzyZ. Herbert, Epilog burzy, Wrocław 1998.[2]. Dla kogoś, kto choć trochę orientuje się w polskiej liryce współczesnej, to nawiązanie musi być oczywiste.

Mamy więc do czynienia z poezją senilną, w pewnym sensie wiersze stanowią podsumowanie podejmowanych przez Szymańską tematów – opisują zdobyte przez nią doświadczenia. Nieprzypadkowo dominujące tworzywo tej poezji, czyli wiersze najnowsze, uzupełnia kilka starszych liryków, które spinają poetykę, dopełniają jej całości. Zaznaczmy od razu, że podmiot liryczny można tutaj utożsamić z autorką – całość należy odczytywać w kluczu autobiograficznym. Poetka tworzy summę swojej twórczości, dokonuje podsumowania w Ocaleniu, wyznając o samej sobie:

[…] Ten,
który mnie posłał, wciąż mnoży we mnie znaki
przetrwania, żebym mogła być sobą – taką,
jaką pragnę być. A więc radosną wychylająca się
co rano z okna, żeby powitać inne stworzenia,
też radujące się z bycia w ziemskim stadzieA. Szymańska, Ocalenie [w:] Epilog z Gwiazdą, Warszawa 2023, s. 31. Dalsze wyimki z tego tomiku oznaczam w tekście tytułem oraz numerem strony w nawiasie, na przykład (Ocalenie, s. 31).[3].

Co istotne nie dostrzegam w tej poezji – dość typowego dla późnej twórczości – bólu, żalu czy też narzekań na trudy starości. Wręcz przeciwnie, jak zauważa Anna Legeżyńska w posłowiu, tom „jest właściwie wielkim psalmem dziękczynnym. Jego źródłem może być tylko radość i bezwarunkowa afirmacja istnienia, po odsunięciu pokusy lamentu i wyciszenia podszeptów zimnego rozumu”A. Legeżyńska, Bezwarunkowa ufność [w:] A. Szymańska, Epilog z Gwiazdą, Warszawa 2023, s. 73.[4]. Przyznaję, że najpierw przestudiowałem wiersze, a dopiero potem zapoznałem się z posłowiem. Nie zgadzam się z tym, że Szymańska w wierszach „wycisza podszepty zimnego rozumu”. Otóż jej poezja stanowi pochwałę specyficznie pojmowanego rozumu polegającego na umiejętności poszukiwania szczęścia, afirmowania świata. Szymańska odrzuca mądrość Koheleta polegającą na umartwianiu, sięga raczej po świętego Franciszka i nową ascezę.

Toteż w moim odczuciu wiersze Szymańskiej to współczesne utwory utrzymane w tradycji franciszkanizmu w literaturze, nie powstydziłby się ich Kasprowicz. To właśnie nieograniczona, niczym nieskrępowana radość życia dyktuje poetce jej kolejne strofki. Każe jej wierzyć w to, w co ludziom XXI wieku naprawdę trudno wierzyć, w sens istnienia. Czytamy w Ocaleniu: „Urodziłam się. Zostałam więc ocalona / przed wiecznym niebytem” (Ocalenie, s. 31). Do tego dołóżmy element umiłowania całego stworzenia, miłość do świata. Na przykład w wierszu O cnocie ubóstwa:

Mały, płowy szczeniak – uratowany
(do czasu?) – przed sabotami świata.
Radosny, wścibski, wszędobylski.
[…]
Bo czyż nie wtedy tylko,
gdy się
nim bawię – odrzucają
bez reszty pożądliwość braw
– jestem naprawdę uboga
duchu?
Szczęśliwa jak psi ogon?
Więc chyba
Pan raduje się razemnami
na tych szczenięcych drogach?

(O cnocie ubóstwa, s. 24)

W tym liryku ujawnia się bardzo dużo franciszkanizmu, który każe podchodzić do życia z radością, doceniać boskie stworzenie, jednocześnie dotykając tajemnicy istnienia, co zasygnalizowano w puencie wiersza. Można przyłożyć do tego słynny biblijny werset z Genesis: „Po czym Bóg im błogosławił, mówiąc do nich: «Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną; abyście panowali nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi»”Rdz 1, 28.[5]. U Szymańskiej słowa te interpretowane są nie jako nakaz rządzenia innymi istotami, lecz nakaz dbania o nie. Pies – dla niektórych małe, nieistotne zwierzę, nieujęte w boskim planie – w wierszu O cnocie ubóstwa staje się drogą do doświadczenia absolutu, do zjednoczenia się z nim. Bowiem prawdziwe zjednoczenie może nastąpić tylko poprzez pełne afirmowanie świata.

Ponadto Szymańska szuka powodów do życia, nie załamuje się z powodu starości, wręcz przeciwnie cieszy się nią. Wyznaje:

Bo pamięć każdej wiosny budzi we mnie
jej korzenie, koronę
słodkie owoce,
żebym nie zapomniała, komu zawdzięczam
moją miłość do roślin, ptaków
obłoków,
barwionych przez wschody
zachody słońca.

(Tańcząca jabłonka, s. 14)

Starość w tej poezji stanowi przeciwieństwo tetryczenia. Rozpamiętywanie przeszłości to doszukiwanie się w niej tego, co piękne; umiejętność godzenia się z losem zasługuje na podziw i uznanie. Bardzo doceniam to obce i dojrzałe podejście. Szymańskiej naprawdę jest czego zazdrościć. Tam, gdzie inni widzą powody do smutku, ona – do radości, tam, gdzie inni odczuwają żal, ona – wdzięczność. Co więcej uwodzi mnie w nich coś, czego nie umieć ująć inaczej jak słowem urok. Po prostu to urocza liryka, ale nie w sensie pejoratywnym, tylko pozytywnym. Tutaj każdy wiersz to mały zachwyt nad światem, jak chociażby Śpiew dla Ukrainy. Przytaczam go w całości.

Amelce

Śpiewać tak głośno, żeby zagłuszyć huk bomb.
Albo tak słodko, żeby pokonać strach.
Ktoś to umie. Ktoś śpiewa
całym swoim małym dziewczęcym sercem.
Pod ziemią.
zimnym schronie.
Wśród zabitych
rannych.
Nie boi się, nie płacze. Wznosi swój głos
aż do nieba. Ale czy Bóg jej słucha?
Bóg znowu ma swoje powody, żeby milczeć.
Nie wyciąga dłoni, żeby karać złoczyńców.
A może to ty, dziewczynko, jesteś Jego Aniołem?
Może to ty, śpiewając, rozwijasz nad światem
tę cudowną wstęgę pokoju, która
końcu
swój kraj ocali.

W kwietniu 2022

(Śpiew dla Ukrainy, s. 43)

Ten inspirowany prawdziwymi zdarzeniamihttps://www.youtube.com/watch?v=AwtXQacvY70&t=5s [dostęp: 20.08.2023]. [6] liryk to specyficzny głos w sprawie wojny w Ukrainie. To głos kobiety gorliwie wierzącej, która z jednej strony nie umie pozostać obojętna wobec cierpienia niewinnych, z drugiej głęboko wierzy w to, że Bóg nie pozostaje głuchy na jej modlitwy. Poetka przełamuje drobny kryzys wiary zawarty w pytaniu o sens boskiego milczenia, zawarty w pytaniu: „Ale czy Bóg jej słucha?”. Legeżyńska znajduje odpowiedź – oto znowu Bóg przemawia przez swoje stworzenie. Ktoś mógłby zarzucić jej, że pisze to z wygodnej pozycji, z dala od frontu. Ale czy mogłaby walczyć w inny sposób? Nie, dlatego przyłącza się do „śpiewu dla Ukrainy”. Razem z Amelią wyśpiewują swoisty psalm do Boga nawiązujący do żydowskiej tradycji psalmów ufności pisanych w chwili zagrożenia.

W poezji Szymańskiej to właśnie Bóg warunkuje wszystko – jest źródłem nadziei, która pozwala dostrzegać sens istnienia w tym, co pozornie mało znaczące. Ponadto to dzięki niemu człowiek istnieje, żyje, dlatego zdaniem poetki każdy oddech powinien wyrażać podziw dla jego dzieła. Dla niej Bóg w istocie jest Słowem, więc nawet tworzenie to forma obcowania z nim. A przecież to nie jest naiwna liryka, skoro w wierszu Z głębi siebie padają takie słowa:

Tyle radosnych słów,przecież żadnenich
nikogo nie uratuje przed cierpieniem,
przed niespodziewanym obuchem śmierci.

(Z głębi siebie, s. 50)

W moim odczuciu to jedna z piękniejszych fraz z tego tomu. Mieści się w niej głębokie zrozumienie, że życie to przecież nieuchronne dążenie ku śmierci. Na koniec chcę powrócić jeszcze raz do senilnego wymiaru tego tomu. Spójrzmy tylko:

Kiedy odchodzą drzewa, psyludzie,
którzy do wczoraj zapełniali Twoje dni
noce,
a cały świat migoczący za oknem matowieje
gaśnie,
wpełzając
półmrok pamięci, zostaje ci tylko
własne serce, bijące nierówno
zbyt szybko.
[…]
Modlę się do drzew, do kwiatów
jaskółek,
powracających do nas każdej wiosny znad Nilu.
Bo tylko taka prawda nas uratuje,
w której wciąż na nowo rozkwita radosne,
podarowane nam przez Stwórcę: – Jestem.

(Przed pożegnaniem, s. 64)

Odpowiedź przynosi Bóg, którego pojmowanie ktoś mógłby wszak nazwać pochopnie heretyckim. Z pozoru przypomina bóstwo panteistyczne albo nawet oddawanie czci pogańskim cielcom. Jednak Szymańska po prostu szuka go w Stworzeniu, celowo pisanym wielką literą, bo będącym synonimem Absolutu. W koncepcji Szymańskiej twórca gwarantuje istnienie, przychodzi z odpowiedzią „jestem, który jestem”, ale w tej frazie zawiera się także egzystencja poetki oraz świata. W kwiatach, drzewach i jaskółkach skrywa się głębia stałości bytu, zapisana w czasie cyklicznym. Ludzie się rodzą, więc umierają. Dlatego też Szymańska nie smuci się swą starością.

Drugi ratunek przed samotnością czy apatią, mającymi podstawę w odchodzeniu bliskich, stanowi przyjaźń. Spójrzmy na przykład na liryk Nie całkiem prywatnie i jego początkowe partie:

Mam najlepszych przyjaciół na świecie, noświat
też ich bezsprzecznie kocha. Dwóch Piotrów,
cztery Anie, dwie Krystyny, Marlena, Iwona, Małgosia,
Aleksandra, Dorota, Urszula, Tomek
Janek.

(Nie całkiem prywatnie, s. 17)

Myślę, że niewielu poetów współcześnie pozwoliłoby sobie na ukazanie się takiego wiersza, ale Szymańska nie boi się prostoty – i właśnie przez swoje słabości ten banalny, pisany nazbyt emocjonalnie wiersz staje się piękny. Gdyby powstał w oderwaniu od poetyki Szymańskiej, należałoby go potępić. Jednak on ją dopełnia, bo – jak wyznaje poetka – w zamykającym wierszu:

A przecież to pojedyncze życie,
którym zostaliśmy obdarowani, jest cudem
samym
sobie […].

(
Mały traktat o byciu sobą, s. 72)

Adriana Szymańska, Epilog z Gwiazdą, posłowie: Anna Legeżyńska, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 2023.

okładka

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Dariusz Żółtowski, Nieskrępowana radość życia, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2024, nr 236

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...