04.02.2021

Nowy Napis Co Tydzień #086 / Czerwony Kapturek

z owej bajki:
KAPTUREK
BABCIA
MYŚLIWY
WILK

1. Kapturek wyrusza w las / babcia czeka / mama w delegacji

Kapturkowi śnią się straszne rzeczy. Jest w lesie. Ucieka. Biegnie. Oddycha szybko, jest zwierzyną. Obława na kapturka. Polowanie na kapturka. Sezon na kapturka otwarty. Biegnie. Odwraca się za siebie. Widzi go. Jest tuż za nią. Zaraz ją dopadnie. Jest coraz bliżej. Dzwonek telefonu.

KAPTUREK
Halo mama?
Mamo halo
Znowu nie zdążyłam
Nie odbiera
„Cześć Kapturku tu mama
Słuchaj skarbie mam dużą prośbę
Przy łóżku zostawiłam ci siatkę
Z różnymi fantami dla babci
Jakbyś mogła po szkole jej zanieść
Bądź grzeczna słuchaj się taty i w lesie uważaj”
Nie wiem
Wy też tak macie?
Te rodziców delegacje wyjazdy doszkalające
Wyjazdy integracyjne co dezintegrują mi z rodziną czas
Wrócę za chwilę ani się obejrzysz
Za chwilę to już dla mnie stan wieczności
Wiem
Ja też czasem chwila mamo krzyczałam ale żeby zaraz
Na obiad potem przybiec
A z mamą w stanie że gdzieś jest tuż obok ale naocznie jednak nie
Ile tkwię nie wiem
W rozjazdach wyjazdach kobieta sukcesu biznesu
A kartki mi w domu zostawia
Kapturku to zrób zanieś przynieś kup
Może to przystosowanie do życia w biznesie wstępny kurs
Ale jakbym tyle co mama miała to chyba nie to
Ja lubię
Chciałabym
Bo na te zdjęcia wspólne patrzę i mam dwie myśli naraz
Jedna w jedną druga w stronę drugą jak autostrada
Że bym chciała w te zdjęcia rodzinne znowu wskoczyć
A inaczej żeby z tych zdjęć jak najdalej uciec i nigdy nie wrócić
Przytulić się ale krzyczeć głośno sama
Nie obejrzeć się za siebie nigdy
Nigdy tylko iść
Tylko do kogo z tym pójść
Koleżanki jak koleżanki
Wiecie psi psi ale nóż w plecy
Jak się nadarzy naostrzony w odmętach torebki
Niby lodowisko że krejzi do maka wyskoki
To takie fejsbukowe lowe że wiecie
Ona ci lajka na profilowe
Ty jej lajka albo serduszko
A przed laptopa ekranem samotnie co to za sukienka
Ta fryzura chyba sprzed lat stu
To ubierasz czapkę bo to tak artystycznie dozwolone
Po szkole dzisiaj
Aha to dzisiaj
Tak to dzisiaj
Do babci?

BABCIA I KAPTUREK
Boję się

KAPTUREK
Że idę tam

BABCIA
Że przyjdzie tutaj

BABCIA I KAPTUREK
Nie umiem

BABCIA
Znaleźć wspólnego języka
Nie rozumiem tych słów

KAPTUREK
Wytłumaczyć

BABCIA
Fejzbuki instant-gramy trinder srinder

KAPTUREK
Dna maczanowa tarczyca miażdżyca

BABCIA
Te spotkania kiedy widzę że się stara
Uśmiecha się życzliwie naprawdę
Ale chciałaby ze środka ze środka coś powiedzieć
Nie o pogodzie zimno znowu ale słońce ładnie wyszło może w poniedziałek
Będzie padał deszcz dobry obiad babciu dobry

KAPTUREK
Wiem że chciałaby ze środka
Opowiedzieć o tym co naprawdę o tym że
Samotność brak koleżanek co miesiąc pogrzeb
Ból nogi nie zadzwoniła dawno listu nie było

BABCIA
Lubię to
Czasem zawieszenie nad herbatą nad ciastkiem
Nad przez okno przerzuconym wzrokiem
W tej starej dłoni jej piękną dłoń potrzymać
Zobaczyć siebie
Czy to byłam ja kiedyś
W nerwowym biegu
Uśmiechu którego smaku na ustach nie pamiętam
Po prostu być nią

KAPTUREK
Być nią na chwilę w tym dobrym uśmiechu
Co nie jest uśmiechem udawanych przyjaźni
Emotką jedną z tysiąca do wyboru
Tak kochać

BABCIA
Tak się móc zakochać
Ten pierwszy właśnie raz czuć to
Czuć z samego środka żeby się wylewało na zewnątrz
Żeby przyjemność a nie powinność
Zrobić coś bo tak po prostu
Uciec biec bez tchu
Bez tchu zasypiać padać spoconą w pościel

KAPTUREK
Te magicznymi nazywane przeżycia
Które mi odbierają oddech
Żeby je żeby je

BABCIA
Zazdroszczę

KAPTUREK
Nie zazdroszczę

BABCIA
Spojrzeń rozczarowań wstydów

KAPTUREK
Bezsilności że niewyrażalne niedotykalne

BABCIA
Kapturku

KAPTUREK
Babciu

BABCIA
Chcę z tobą porozmawiać poważnie

KAPTUREK
Powiedzieć coś o czymś nigdy nikomu nie mówiłam
Jeszcze

BABCIA
Ani mamie ani tacie

KAPTUREK
To moja tajemnica
Ale dlaczego mam się jej bać?

BABCIA
Nie mogę już dłużej udawać że nic się nie dzieje

KAPTUREK
Może będę płakać może wy będziecie

BABCIA
Łzy to nic uśmiechnij się do mnie

KAPTUREK
Bo wiem są we mnie rzeczy

BABCIA
Jest tego nawet całkiem sporo

KAPTUREK
O których mówiono
Bój się nie dotykaj zostaw omijaj
Prostą drogą bez zakrętów
Postanowiłam zakręcić

BABCIA
Sprawdzić

KAPTUREK
Być może to są sprawy przerażające
I chodzą wam do głowy gdy próbujecie wejść w moją
Ale to jestem ja

BABCIA
To właśnie jestem ja

KAPTUREK
Czerwony Kapturek
Mam nadzieję
Wiem że tak jest
Że dalej będziemy
Babciu

BABCIA
Nie wiem co się stanie teraz

KAPTUREK
Może jakoś przez to przejdziemy

BABCIA
Nie

KAPTUREK
Nie powiem jej
Tego to bez sensu

BABCIA
Nie dam rady
O pogodzie porozmawiamy o obiedzie
Że ci źli a tamci jeszcze gorsi

KAPTUREK
W szkole jak w szkole sprawdzian poszedł dobrze
A z polaka chyba trója będzie

BABCIA
Kiedy znowu wpadniesz? To twoje ulubione upiekę

KAPTUREK
Za tydzień pewnie znów

BABCIA
Ładnie Ci w tej czapeczce co to kiedyś ja ją nosiłam

KAPTUREK
Dziękuję

BABCIA
Idź już idź pędź

KAPTUREK
No to do szkoły
Bo się znowu spóźnię będę wypytywana
Odpowiedzi z przestrzeni mojej prywatnej udzielać facetce nie chcę
Komu do szkoły temu skolioza w czas
No to lets go

2. Kapturek spotyka wilka / droga igieł / droga szpilek

WILK
Hej hej hej

KAPTUREK
Hej hej

WILK
EJ

KAPTUREK
Nie nie nie

WILK
Co nie?

KAPTUREK
Z obcymi nie rozmawiam
Idę prosto
Na zaczepki reaguję nie reaguję
Żegnam

WILK
Inna
Sytuacja jest jednak w tej sytuacji inna
Jakby to najprościej

KAPTUREK
Śpieszę się

WILK
W tym momencie
Jakby
Mnie nie znasz jeszcze
Choć już gdzieś czasem spotkałaś tak
Myślę
Jestem pewien za drzewem za krzakiem
Mama tata babcia nie mówili?
Nie mówili
Może nie byłem widoczny jak
Teraz stoję
Może poczułaś coś tylko
Więc dobrze obcy
Za chwilę jednak towarzysz
Spotkań wiele
Oficjalnych
Mniej lub bardziej
Zapytam dokąd idziesz?

KAPTUREK
Do szkoły

WILK
To wiem

KAPTUREK
Skąd wiesz?

WILK
No bo mi powiedziałaś sama
Ale nie o to

KAPTUREK
Co niosę? Leki jakieś maści strzykawki

WILK
Chcę zapytać

KAPTUREK
Mój adres telefon co to chcesz tak
Tak?

WILK
Nie nie nie
W ogóle mnie to nie obchodzi
Tym mi głowy naszej nie
Są ważniejsze pytania
Dokąd idziesz?
Góry czy doliny
Strumyki czy rzeki
Będziesz biec czy spacerować
W momentach kulturalnych śmiać się czy zaciskać zęby
Krzykniesz czy zamilkniesz
Zamkniesz pokoju drzwi powoli a może trzaśniesz zawiasami
Powiesz prawdę która boli
Skłamiesz dla wygody duszy
Droga szpilek czy droga igieł

KAPTUREK
Już trzeba się decydować?

WILK
Wiadomo no teraz jeszcze
Nie wszystko naraz
Te pierwsze wspólne spotkania zawsze trudne

KAPTUREK
No produkuj tłumacz jak już zostałam

WILK
Zadziorna to dobrze
Ale polubimy się musimy
Będziemy się starać w każdym razie

KAPTUREK
Chyba nie rozumiem tej relacji jaka tu zachodzi


Zwierzać się można?

WILK
Można wszystko
Zwierzyć się zezwierzyć wybuchać gasnąć
Co chcesz
Przyjmę wszystko

KAPTUREK
Każdy cios pod oko
Palec wciskany z całą mocą w siniaka
Rozdrapany strup z łokci kolan
Wbity w serce nóż
Widelec co kręci ci w brzuchu dziurę

WILK
Sól do oka
Z oka w kroplach łez sól
Zagryzione zęby przygryziony język albo policzek

KAPTUREK
No to pierwsza opowieść

WILK
Dajesz

KAPTUREK
Trzymaj się kolego
Wymarły w głosie moje dwa ulubione słowa
Koniec już
Anteny miłosne się powyciągały krótkotrwała linia szumi szu
Coś mi w uchu trzeszczy teraz
Skończyło się na tym że mam się trzymać
A więc mówię Ty też Ty też Ty też

Narzekasz na ładną pogodę która pieści Cię przez okno
Co mi z tego że ja wszystko mogę jak bez Ciebie nic nie lubię
Mam już dosyć
Tylko nie płacz powiedziałeś głosem ostrym
Brzytwą sroką skuliłam się na łóżku
Nie widzisz mnie i nie wiesz
Jak do piątej rano myślę projekcja infantylnych wspomnień
Kim Ty jesteś kolego żeby tak mocno mnie kopać
Kopać w twarz kopać w brzuch kopać w serce

Drogi kolego dosyć tego
Łamiesz mi serce nie chcę więcej
Drogi kolego dosyć tego
Łamiesz mi serce nie chcę więcej więcej

Odczep się kolego
Marzyłam o poduszkach przepełnionych Twoim twardym snem – sama Śpię
Dostałam paranoi telefoniczno-pojebanej
Raz jest tak raz jest śmak
Nie wiem nie wiem nie wiem.
Pytasz się odpowiadam Ci rzetelnie trzymam się dzielnie – gówno prawda
Za dużo prawdy Ci mówię
Mogłabym tysiące oczu właśnie ściągać a ściągam Ciebie
Nie wiem po jaką cholerę

Wszystko widzę choć Tobie nic nie powiem
Brak mi miejsca w dziesięciominutowej jednoosobowej przemowie
Było miło klasycznie się skończyło
Może kiedyś przyznasz się
Co naprawdę chciałeś kiedy mówiłeś
Że się nigdy wcześniej tak nie zakochałeś

Drogi kolego dosyć tego
Łamiesz mi serce nie chcę więcej
Drogi kolego dosyć tego
Łamiesz mi serce nie chcę więcej więcej

Drogi kolego dosyć tego
Łam moje serce więcej więcej więcej więcej.
Drogi kolego dosyć tego
Łam moje serce więcej więcej więcej więcej



Hej gdzie ty?
Gdzie jesteś ej?
Ej

3. Myśliwy z wilkiem / łowimy ryby / lęki

Myśliwemu śnią się dziwne rzeczy. Jest w lesie. W miejscu być może sobie znanym. Ma silne poczucie, że ktoś go obserwuje. Słyszy krzyk. Biegnie w jego stronę. Nic nie znajduje. Kolejny krzyk. Biegnie coraz szybciej, traci oddech. Nic nie znajduje, choć wydaje mu się, że jest coraz bliżej.

MYŚLIWY
Kapturek?
Kapturku
Poszła
Poleciała do szkoły na zajęcia
Telefon od mamy?
Odsłuchała
To po szkole do babci

WILK
Dalej się w to bawisz?

MYŚLIWY
A co ty mi tu
Co to co ty

WILK
Na ryby
Sam się
Umówiłeś się
Raz jeszcze ze mną wędkę zarzucić
Bracie

MYŚLIWY
Bracie
Taki brat
Za takiego wielkie dzięki

Kanapek nie wzięła
Zabiegane to dziecko

WILK
Dziecko?

MYŚLIWY
Jakbym wczoraj jeszcze na barana ją niósł
Na sanki na tę za domem górkę
I w jeziorze co w nocy pod gwiazdami
Jak przybiegała przemoczona cała
Ja ją przed kominek i pod koc
Na dobranoc bajki
Zawsze zmieniałem trochę żeby urozmaicić
Poprawiała mnie bo już na pamięć znała
Zasypiałem czytając mama kapturka budziła mnie i
Ledwo ile ona ma

WILK
No ile

MYŚLIWY
Ty mi do głowy
Ze swoimi nie wchodź myślami

WILK
Ale to twoje myśli są
Sączą się
Że je we mnie przerzucasz
To bardzo przeproś siebie za to

MYŚLIWY
Ja wiem co ja

WILK
Ja wiem ja wiem

MYŚLIWY
To że na rzeczywistość
Twoje patrzenie mam w sobie
Nie znaczy że jak ty jestem

WILK
Ale widzisz to

MYŚLIWY
Co?

WILK
Że już nie kapturek

MYŚLIWY
Jak nie kapturek?

WILK
Że spod kapturka długie blond
Że Oczy że Inny

MYŚLIWY
Nieprawda

WILK
Takie młodziutkie ciasteczko
Sam ze smakiem schrupałbyś
Tylko że nie
Nie mów
Bo dobrze wiesz że tak
I to cię czyni dobrym człowiekiem
Że wiesz że tak
Ale nie
Bo jesteś człowiekiem
Jesteś człowiek

MYŚLIWY
Przed całym gównem
Ja tylko chcę ją schować
Żeby nie musiała w ten świat

WILK
Ale ona przez ten las
Będzie szła
Bez w swojej ręce ręki twojej

MYŚLIWY
Myślałem przez całe życie
Że jestem gotowy
Na jej wyjście
Na to że z domu kiedyś wyjdzie
I tych kanapek nie weźmie
Ale że będziemy w tym razem
Kapturek mama kapturka i ja
Ale wiesz sam
I ja w sobie
Nie dorosłem do jej dorastania
Nie chcę nie chcę
Boję się tego dezodorantu tych szminek
Zwiniętej podpaski w koszu w łazience
Esemsów co je słyszę jak w nocy przychodzą
A jak przyjdzie ona zapytać
Tato
To że ucieknę
Na ryby na papierosa w butelkę

WILK
Napijmy się

MYŚLIWY
Nie piję już
Z tobą przede wszystkim

WILK
Napijesz się
Napijesz

MYŚLIWY
Nie
Że z żoną swoją nie umiem
Że z kapturka przez las przechodzeniem
Sobie poradzić wiem
Ale przez to pić
Pić z tobą nie będę

WILK
Ale ty sam ze sobą pijesz
Przecież mnie tu w ogóle nie ma

MYŚLIWY
To idź idź ode mnie zostaw mnie
Ja złowię rybkę i ją usmażę dla mnie
I dla Kapturka na obiad
Na którym ciebie nie będzie
Nie będzie

WILK
Ty stary głupku
Nie w butelkę to w rybkę nie w rybkę
To w coś tam znajdziesz sobie

MYŚLIWY
Ryba nie chce brać
Za głośno gadasz

WILK
Rybki rybki chodźcie do tatusia
To was złowi i zeżre

MYŚLIWY
Ryba nie chce brać
Cicho siedź

WILK
I co?
Myślisz że to przemilczysz w sobie?

MYŚLIWY
Mam myśli o lęku
Zżera mi duszę
Z teściową nawet boję się porozmawiać
I wysyłam tam Kapturka
Tych jej wyjść nie lubię
Że zapyta tato
Powiedzieć jej kocham kosztuje mnie strasznie
Powiedzieć jej prawdy to za dużo
Chcę żeby była szczęśliwa zawsze tak piękna
Z moich ramion w niczyje inne jej wypuszczać
W las
Nie chcę
Ale wiem
Że już niedługo za chwilę za którą się nie obejrzę
Zniknie
I ją oblezą jak po deszczu grzyby małą brzózkę
Chłopaki których znam bo sam takim byłem
Wiem to stać się musi
I stanie się
Ale żeby jej się nie stało
Kocham ją
A tak beznadziejny nie byłem nigdy
W swoim na nią patrzeniu
Przez nią na świat widzenia codzienne
Gdybyś tylko tu była

WILK
Oj jak sentymentalnie
Och nasz wielkolud
Wzruszony na swoim
Dziecka patrzeniem
Nie mazgaj się
Dobrze wiesz

MYŚLIWY
Co?

WILK
Że w końcu haps
Że ją dopadnę
W śnie przed snem z samego rana
A ty? Gdzie wtedy będziesz?

MYŚLIWY
Nie wiem
A ty?

WILK
Będę stał zaraz obok ciebie

MYŚLIWY
Obiecujesz?

4. Wilk przychodzi do babci / na skraju lasu / wszystkie wspólne chwile

Babci śnią się te same rzeczy co zawsze. Jest w lesie. Coś chce, żeby biegła, ale ona spaceruje powoli, przygląda się konarom. Widzi go za drzewem. Uśmiecha się. Podchodzi bliżej. Sprawdza, czy nikt ich nie obserwuje.

BABCIA
No proszę proszę
Kto to przyszedł mnie odwiedzić
Jak miło jak miło czekałam czekałam na ciebie

WILK
Babciu to ja Kapturek
Przyniosłam Ci różne od mamy rzeczy
Takie tam wiesz tabletki w plastikowej siatce
I trochę z siat jeszcze smutku i w krzyżu bólu

BABCIA
Usiądź usiądź Kapturku

WILK
Czasu
Minęło trochę jakeśmy się ostatni raz spotkali
Tęskniłem nie powiem

BABCIA
Za tobą nie wiem
Za chwilami w których byłeś obok
W większości tak
W tych momentach zwykłych
Nie pamiętam żebyś mnie trzymał za rękę
Zawsze na skraju

WILK
Przecież wiesz wieczny outsider

BABCIA
Używaj proszę słów powszechnie uważanych
Za przez starsze osoby rozumiane

WILK
Dobrze mamo
Mógłbym mamo powiedzieć
Nigdy nie dorośnięty wciąż w tych momentach przełomów
A jednak ja tato czy lepiej brat
Sam nie rozumiem do końca
Zbłąkany po lesie wezwany tylko w chwilach na skraju
Żeby stanąć obok twarzą w twarz
Przecież my jak rodzina tyle lat

BABCIA
Różne były te spotkania
Znikałeś pojawiałeś się
Nie zawsze było miło

WILK
Znikam pojawiam wynurzam rozpływam
Zjadam
Nie może być tylko miło
Tylko uśmiech z bilbordów reklam sztucznych szczęk
Są przestrzenie groźne to ja tak to ja
Ciemny las

BABCIA
Lubimy się czy się znosimy?

WILK
A ja myślę że to miłość
Trudna skrajna
Ale gdybyś mnie nie kochała odtrąciła
Prawda jest taka że zaczęłabyś nienawidzić siebie
Bo niby jak z takim potworem w środku żyć
Jak móc jeść śniadanie i zasypiać
Więc tak
Kochamy się mocno
Mówisz nie zawsze to lubiłam to prawda
Ale jakoś wstajesz z łóżka z myślą
Ostatecznie było warto

BABCIA
Chyba już niedługo

WILK
Zanim do sedna sprawy
Myślałem że

BABCIA
Że co?

WILK
Wspomnienia
Porozmawiamy jednak
O wszystkich dniach wspólnych
Szkoda by było nie

BABCIA
Czy mam siłę nie wiem

WILK
Beksa tak zawołali na podwórku
To był pierwszy raz a potem
Czerwoną sukienkę pamiętasz?
I policzki twoje czerwieńsze jeszcze od niej
Jego dłoń na twoich włosach
Albo wtedy jak ona
Do innego miasta dużego jadę powiedziała
I już nigdy jej oczu zielonych nie miałaś zobaczyć
Jak drżała skóra między łopatkami

Wcześniej
Gniew na dziadka że jak mógł babci

BABCIA
Stary skurwysyn

WILK
Tak pomyślałaś
Ale nie powiedziałaś chociaż namawiałem

BABCIA
Co wiem to wiem to moje
Teraz też bym nie powiedziała

WILK
Zawsze byłaś konsekwentna

Ale jak chowałaś matkę
W odmęt rzucony proch
Chcesz się rzucić za nim
Skaczesz łapią cię za płaszcz
Skręcona kostka

BABCIA
Trochę histeryzowałam

WILK
Nie lubię tych słów określających
Histeryzowałam nie prawda
To byłaś ty po prostu ty
Nie oszukiwałaś nie zagrałaś w te idiotyczną grę
Czy ktoś się zaśmiał powiedział o boże
Pewnie nie jeden no i co z tego
Byłaś sobą

BABCIA
Janek Tomek Marcin Krzysiek Zdzichu Heniu a Mateusz
Naiwne miłostki

WILK
Naiwne? Jak ja ci chyba będę
Musiał przedłużenie turnusu ziemskiego załatwić
Za takie w głowie wciąż głupoty

BABCIA
No wiesz rozczarowania pretensje

WILK
Piękne końce świata
Nie ma znaczenia ile masz lat
Jak rozrywa Ci serce nie jest ważne
Czy to śmierć rodziców
Czy to twój chłopak nie przyszedł na spotkanie
Mama nie pochwaliła za wywalczoną piątkę
Koleżanka zostawiła cię w ciemnej dupie
Piękne zmartwychwstania
On całujący w policzek
Wschód słońca na grani
Uśmiech nieznajomej mijanej w drodze do pracy
Te hierarchie uczuć ich wartości ważności
Co za bzdura bzdura

BABCIA
Nie masz za dużo przyjaciół w szałbiznesie co?

WILK
Dobre dobre
Moje życie z wami moja rodzina
Nie chcę się żegnać będę tęsknił

BABCIA
Idzie nowe
Będziesz miał dużo do roboty

WILK
Tak
Zaraz
Jestem tutaj umówiony

BABCIA
Czyli jednak mnie zje
Zjesz

WILK
Muszę

BABCIA
Długo to potrwa

WILK
Nie wiem czuję że jest blisko
W zasadzie to ty czujesz ja tylko no wiesz przeprowadzam

BABCIA
Po takiej pełnej wspomnień rozmowie
Zjedzenie?

WILK
A co wolałabyś żeby było strasznie
Gorąc duchota ciemność
Daj spokój za dobrze się znamy

BABCIA
Będzie bajka na dobranoc?

WILK
Czerwony Kapturek biegał za kwiatkami
Gdy zaś już miał ich tyle
Że więcej nie mógłby unieść
Przypomniała mu się babcia
Ruszył więc w drogę do niej
Zdziwił się, że drzwi były otwarte
Gdy wszedł do izby zrobiło mu się jakoś dziwnie
I pomyślał O mój Boże jakoś mi tu dziś strasznie
A zawsze tak chętnie chodzę do babci
Po czym zawołał dzień dobry
Lecz nie usłyszał odpowiedzi.
Podszedł więc do łóżka i odsunął zasłony
Leżała tam babcia
Z czepkiem głęboko nasuniętym na twarz
I wyglądała jakoś dziwnie.

5. Kapturek przychodzi do babci / w łóżku z wilkiem / konsumpcja

WILK
Chodź chodź

KAPTUREK
Nie wiem czy chcę jednak
Jednak nie
Jest tej chwili czas?

WILK
Chcesz chcesz

KAPTUREK
Nie znam cię
Tak dobrze nie pamiętam
Kim jesteś i co pan robi
Ze swoim życiem pod przykryciem
Kim pan jest
Jest pan panem przypadkowym

WILK
Myślisz że nie wiem
Że pod tymi ubraniami od babci
Co się kryje
Że się wystroiłaś
Tak tak
Do sklepu nawet specjalnie że poszłaś
I wiem wybrałaś co
Te czerwone bo w jakim innym
Miałyby być kolorze
Koronkowe?
No tak
Właśnie te koronkowe najdroższe co ich
Cię nie było stać na nie
Ale stać cię było na tak zwaną przyjaciółkę
Co stała za tobą i nawet pożyczę powiedziała
Choć za sobą tych chwil sama jeszcze nie wymazuje
Z pamiętnika
Przed rodzicami
Przed babcią

KAPTUREK
Ani słowa o babci

WILK
Że na łóżku babci
Rodziców czy swoim własnym
Jeśli babci to że się będziesz
Jej starczego potu brzydzić
Rodziców za dużo wspomnień jeszcze ich
Oddechów szybszych
Które pamiętasz jak nie mogłaś spać
Po tym filmie w którym ostatnia scena
Do oczu twoich nie doleciała
Oczy zasłoniła mama ale słyszałaś
Oddechy a potem rodziców te same
W swoim łóżku
Tak dokonać morderstwa?
Zabić pluszowego misia co jeszcze dwa miesiące wcześniej
Przez niewinnego tak wtedy zdawał się chłopca
Tego samego właśnie
I jeszcze kilka lat w tym swoim zanim z niego uciekniesz
Łóżku kłaść głowę na poduszce którą położyłaś
Sobie pod lędźwie
Dopierać jak z lektury Lady Makbet prześcieradło
Z plamą nie chce zniknąć myślą
A więc babci
Tej co wybaczy wszystko tobie i twojej wyobraźni
Gotowa?

KAPTUREK
Gotowa?
Ja?
Mam lat
Mam
Mam się bać?
Mam nie
Mam tak powiedzieć

Chcę być szczęśliwa
Chcę decydować sama
Chcę nie żałować
Patrzeć w lustro
Bez w ręce trzymanego młotka

WILK
Wiesz ile razy
Lustro obrzydliwie zwymiotuje ci prosto w twarz
Ile razy
Nie będziesz na nogach utrzymać się w stanie
Wstać rano w stanie który by ci pozwolił
Zapomnieć o koleżanki nogach że lepsze
Oceny nogi do kariery
Tyle razy zapomnisz
W towarzystwie w pracy na imprezie w klubie
Że jutro w lustro
W lustro wskoczysz

KAPTUREK
To ja?
To moja twarz?
Mój brzuch moje piersi mój nos
Czy ten nos powidok mamy
Usta babci powidok
Widok ich twarzy
Nie mogę rozpoznać
To jestem mama ja babcia
Ja
Tak to ja
Może ja w tacie tato we mnie
Czy moja twarz jest moją twarzą
Czy twoja twarz jest twoją twarzą

WILK

W albumach tylko dostrzegasz
Jakim byłaś dzieciaczkiem kiedy zaczynaliście być ze sobą
Z pierwszych wycieczek zdjęcia
Uświadamiasz sobie jak bardzo on się zmienił
I że nie utrzymasz tego dziecka już w sobie
W nim
Że przyszedł pit cit cellulit
Nadgodziny brak awansów więcej nadgodzin


Słyszysz słyszysz

KAPTUREK
Bije

WILK
Nigdy w takim rytmie

KAPTUREK
Wcześniej nigdy
Wali łomoce
Ale jakby z brzucha mnie rozrywa

WILK
Tego tętna jeszcze nie miałaś
Pot nigdy tak nie spływał po plecach

KAPTUREK
Chcę



Żeby w teleturniej
Pan w garniturze z wyskoku
Pani z urodzin z makdonalda
Moja mama
Że to taki żart
Bardzo dobry kawał
I że babcia że babciu babciu
Babciu

WILK
Tak moja wnuczko?

KAPTUREK
Och babciu dlaczego masz takie wielkie oczy?

WILK
Abym cię lepiej mogła widzieć

KAPTUREK
Och babciu dlaczego masz takie wielkie ręce?

WILK
Abym cię lepiej mogła trzymać

KAPTUREK
Ale dlaczego masz tak strasznie wielki pysk?

WILK
Abym cię lepiej mogła zjeść!


Haha
Tak
To byłby naprawdę niezły żart
Kawał mięsa

Ale żarty się skończyły
Być może
Być nawet wielce nieprawdopodobnie może
Będziesz się z tego śmiać kiedyś
Albo wspominać czule
Ale żeby tak było
Żarty się skończyły

MYŚLIWY
Kapturku!

KAPTUREK
Ale co ty tu robisz?

MYŚLIWY
Ratuję cię

KAPTUREK
Ale tato

WILK
No to

KAPTUREK
Jemy

MYŚLIWY
Nie!

6. W brzuchu wilka / upside down / to już chyba koniec

BABCIA
Ja też byłam kiedyś małą dziewczynką
I marzenia były te same
Sama chciałabym ją zjeść
Nią być
Przez chwilę przez sekundę
Przez jeden nastoletni stres
Może to śmierć

MYŚLIWY
Kapturku!

BABCIA
A nie
Tamten jeszcze też dycha
Biega szuka
Zięć no nawet dobry tylko

MYŚLIWY
Kapturku
Jesteś tu?
Kapturku

BABCIA
Ja wiem przecież
Ja już nigdy nie będę
Kapturkiem jestem już jedną nogą hop w trumnie
Dobrze że jesteśmy ludzie z lasu
To przynajmniej z jakiegoś drewna dobrego
Zięć wyciosa
Jedyna wnuczka jedyna babcia
Jedynaczka
Ale miałam nadzieję że koniec będzie weselszy
No przynajmniej w towarzystwie
A jakiś nastrój grobowy
Hop hop

MYŚLIWY
Kapturek? Kapturku

BABCIA
Tutaj tutaj

MYŚLIWY
Kapturek
A nie to
Mama? Co mama tutaj robi?

BABCIA
Siedzę

MYŚLIWY
Szukam kapturka
Ale nie spodziewałem się
Że spotkam tutaj

BABCIA
Nigdy nie wiesz kto wyłoni się z mroku

MYŚLIWY
Nie znam tej części lasu

BABCIA
Kochany
Nie jesteśmy w lesie

MYŚLIWY
To gdzie?
Co to za miejsce?

BABCIA
Jesteśmy w brzuchu wilka

MYŚLIWY
Koniec
Czyli to koniec

BABCIA
Tak prawdopodobnie tak

MYŚLIWY
Ale Kapturek
On musi
Gdzieś tutaj go znajdziemy

BABCIA
Brzuch wilka jest poskręcany
Ma miejsca tajemne
Które raz zamykają się raz otwierają
Przejścia dziwne korytarze
Możesz iść rok w jedną stronę
A za chwilę zorientować się
Że stałeś w miejscu
Cały ten czas
Nie można tak po prostu stąd wyjść
Nie ma jednego wyjścia
Nie wiem czy jakiekolwiek jest

MYŚLIWY
Mówi mama jakby
Jakby tu już kiedyś była

BABCIA
Byłam dawno dawno temu

MYŚLIWY
Czyli musi być jakiś sposób
Droga coś cokolwiek
Mamo nie przypomina sobie mama nic

BABCIA
Dawno dawno temu
Nie wyszłam stąd sama
Wyciągnął mnie twój teść
Rozciął brzuch i wyciągnął
Z samego dołu z dna samego
Ale to było dawno i nieprawda

MYŚLIWY
Nieprawda
Blizna
Widzę bliznę na powłoce brzucha
Jak ja ją zaraz
Ten

Tak ja ją o
Kurde jakby to


No
Zawiodłem zawiodłem nas
Wszystkich
Myślałem po mamy kapturka śmierci myślałem
Że ochronić że nas wszystkich zasłonię przed
I te telefony nagrywane dla niej wiadomości
Z zadaniami żeby do babci chodziła
Kanapki odwzorowane dokładnie jakby to mama w pośpiechu
Bo kiełki i inne warzywa dawałem żeby nie poznała
Cała mistyfikacja żeby w brzuch wilka
Chciałem ją uchronić
A tak naprawdę cały czas dbałem o siebie
Swoją od strachu ucieczkę w panice w jej wyobrażonych
Przeze mnie lękach
To nie miało tak się skończyć
Obsesyjnie myśląc o niej karmiłem swój nienasycony strach
Zapomniałem co to las
Wie mama
Przemykałem się obok drzew z głową spuszczoną
Zabiłem swój oddech szybszy podniecony świeżym powietrzem
Polowaniem
Zamiast ją na polowanie zabrać
Przebić się z nią przez te duchy demony
Zdezerterowałem
Uciekłem do domu i jej drzwi do lasu chciałem raz na zawsze zamknąć
A nie ma innej niż przez las drogi
Ciemność polany strumień wzniesienie dół jar wąwóz

BABCIA
Każdy kiedyś spotka wilka

MYŚLIWY
I to wszystko mógłbym Kapturkowi powiedzieć
Ale jest już za późno

BABCIA
Ja też nie mówiłam
Bałam się o swojej chorobie słów zbyt wielu
Nie chciałam litości
Chciałam czasu wyrwać jej trochę
Żeby jeszcze raz spojrzeć w te oczy

MYŚLIWY
Jest tak źle?

BABCIA
Nie wiem czy dużo mi zostało
Może tydzień
Rok może
Czas ucieka nic nie czeka

MYŚLIWY
Zabrałbym Kapturka w góry
Pokazał ten szczyt gdzie z jej mamą
Nauczył węzłów i jak asekurować
I wspinałaby się sama w górę w wietrze
Bałaby się i ja też bałbym
Ale na szczycie
Na szczycie nie byłoby nic
Nad nami tylko niebo
Już tylko niebo
Potem poszłaby granią ostrą granią sama
Pewna mocna

BABCIA
Szkoda że nie jest jak w bajce
Ktoś rozcina brzuch
Wpada więcej światła
Odnajdujemy Kapturka

MYŚLIWY
Wychodzimy
Kamienie sypiemy do brzucha wilka
Żeby nikogo więcej nie mógł zjeść
I żyli długo i szczęśliwie

BABCIA
Ponieważ pewnie stąd już nie uda się
Chciałam
Jej śmierć wiem była dla ciebie

MYŚLIWY
Nie musi mama
Dla mamy przecież też

BABCIA
Robi się zimniej

MYŚLIWY
Też na karku czuję jakby
Coś się zbliża
Czy kiedy ostatni raz mama tu była
Spotkała kogoś?

BABCIA
Słyszałam jęk krzyki ale nie widziałam nic

MYŚLIWY
W razie czego niech mama ucieka
Ja zostanę

BABCIA
Uciekać
Dokąd i po co
Jak już ktoś tu jest zobaczymy go razem

MYŚLIWY
Czy to możliwe żeby

BABCIA
Wilk w brzuchu wilka?

GŁOS
Wilk jest głodny wilk jest zły
Wilk ma bardzo ostre kły

7. Triumf Kapturka / to ja / tak to właśnie ja

KAPTUREK
Cześć tato
Cześć babciu

MYŚLIWY
Kapturek
Ale przecież

BABCIA
Skarbie

KAPTUREK
Tak to ja
Właśnie to ja
Przechadzaliśmy się z wilkiem
Musieliśmy omówić to i owo
Kilka spraw kilka niedopowiedzeń
Nazwać

MYŚLIWY
Czyli wiesz już

KAPTUREK
Tato
Cśśśś
Przyszłam was uratować
Nie powiedzieliście mi wiele
Ja wam też nie
Mijaliśmy się każdy w swoją drogę
Tak żeby się czasem nie spotkać wzrokiem głębszym na polanie
Ale jak widać
Udało się zebrać w brzuchu wilka proszę bardzo
Jesteśmy w końcu razem

BABCIA
To sen

KAPTUREK
Czy śnienie jest życiem
A życie snem tylko
Babciu a jakie to ma znaczenie
Kocham was
A czasem jest we mnie nienawiść
Patrzę w twoje oczy i widzę w nich mamę
Ona też tak jak ja
Tak wtedy chce mi się płakać
Wiem że to z dobroci serca że ukryłeś
Że to twój ból to sprawił
Ale mnie ból nie ominie mnie też boli
Też krzyczałam i darłam pościel będę krzyczeć
Ten strach że jej nie zastąpisz i ten strach że sama
Zostałaś jedna kobieta dla mnie dziewczyny
Boję się średnio statystycznie codziennie
I mogę się bać ty też możesz
Chcę
Jak mam mieć odwagę
Nie mogąc się bać
Boję się o babcię babciu boję się
Boję się o ciebie siebie
Ale mogę iść w tym lęku żeby przejść
Przebić się przez chaszcze rozdrapana
Ze smakiem żelaza w ustach
Wiem że boicie się o mnie
Ta scena w łóżku
To byłam ja czy twój o mnie lęk
Przecież ta chwila
Gdy niepokój stoi w samym środku gardła
Chcesz uciec ale bardzo chcesz
To może być najpiękniejszy dzień
Bo w tym niewinnym lęku będzie lęk miłości
Ktoś mnie zranił zakochałam się chcę tego nie chcę
Chcę żeby mnie objął oczy powiedzą tak ręce powiedzą nie
Muszę to przejść i przejdę tysiące razy
Kiedy powiem nie kiedy powiem tak
Nie wiem nie wiem
Jest przede mną droga
Dokąd nie wiem nie wie nikt
Ale będę nią szła
Bo jest moja

MYŚLIWY
A wilk

KAPTUREK
A wilk
Wilk jest z nami
Bo wilk to ty babcia ja
Sami wchodzimy mu do paszczy do brzucha
Poza tym
Dobrze jest czasem się z nim spotkać wiecie

BABCIA
Tak

KAPTUREK
A żeby wyjść wystarczy
Przejść

MYŚLIWY
Przekroczyć

BABCIA
Puścić

KAPTUREK
I już

8. Epilog z innej bajki

WILK
Babciu doskonała ta pieczeń była
Kochani dziękuję wam za zaproszenie
Na obiad
Ale wiecie jak jest
Każdy ma swój czas muszę lecieć

BABCIA
Hej

WILK
Tak?

BABCIA
Ty też masz swojego wilka?

WILK
Kto przeprowadzi wilka co?

KAPTUREK
Kiedy znowu się zobaczymy

MYŚLIWY
Kapturku

KAPTUREK
No co?

WILK
Jutro za rok we śnie
Będę
Kiedy tylko chcesz i kiedy najbardziej nie będziesz chciała będę
Do zobaczenia

KAPTUREK
Dokąd idziesz?

WILK
Jeszcze
Nie wiem
W las

 

KONIEC BAJKI TO DOPIERO POCZĄTEK PRZYGODY

 

Wykorzystane teksty:
– Różne wersje
Bajki o Czerwonym Kapturku
– Mery Spolsky, Kolego
– Mery Spolsky, Miło było pana poznać

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Andrzej Błażewicz, Czerwony Kapturek, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2021, nr 86

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...