Nowy Napis Co Tydzień #097 / Mowa Antoniusza („Juliusz Cezar” Akt III, koniec sceny 2)
Fragment Juliusza Cezara (1599) w nowym przekładzie Antoniego Libery
ANTONIUSZ
Mieszkańcy Rzymu! Drodzy przyjaciele!
Przyszedłem tutaj pochować Cezara,
Nie by go chwalić. – Zło, jakie się czyni,
Ma to do siebie, że jest długowieczne:
Przeżywa tego, który je wyrządził;
Natomiast dobro przepada z nim w grobie.
I tak też będzie z dziedzictwem Cezara.
Szlachetny Brutus powiedział przed chwilą,
Że Cezar był człowiekiem żądnym władzy.
To ciężka wina, jeżeli tak było,
I Cezar poniósł za nią ciężką karę.
Lecz ja, za zgodą Brutusa i innych –
A są to ludzie czcigodni i prawi –
Przemawiam oto nad grobem Cezara.
A był on moim wiernym przyjacielem –
Wiernym i prawym; prawym i czcigodnym.
Lecz Brutus mówi, że był żądny władzy,
A przecież Brutus to człowiek czcigodny.
Cezar przywodził do Rzymu tłum jeńców,
By za ich wykup zasilać skarb państwa.
Czy to jest pycha? To jest żądza władzy?
A kiedy widział nędzarza, to płakał.
To ma być twardość cechująca pychę?
Lecz Brutus mówi, że był pełen pychy,
A przecież Brutus to człowiek czcigodny.
Czy pamiętacie, jak w dniu Luperkaliów
Wręczałem mu koronę? – Tak, trzykrotnie.
I jak trzykrotnie on jej nie chciał przyjąć?
To także z pychy albo żądzy władzy?
Lecz Brutus mówi, że był żądny władzy,
A przecież Brutus to człowiek czcigodny.
Nie mówię tego, aby mu zaprzeczać.
Mówię jedynie, co jest mi wiadome.
Jeszcze niedawno i z pewnością szczerze
Wszyscyście tutaj wielbili Cezara.
Czemu więc dziś go nie opłakujecie?
Gdzie podział się wasz rozum? Dokąd zbiegł?
Załamuje mu się głos.
Pomiędzy dzikie bestie?!… – Proszę was,
Wybaczcie mi tę słabość: moje serce
Jest teraz w trumnie – tam, razem z Cezarem.
Dajcie mi chwilę, bym doszedł do siebie.
PIERWSZY Z TŁUMUWłaściwie to ma rację. Dobrze mówi!
DRUGI Z TŁUMU
Nie ma co gadać: skrzywdzili Cezara.
TRZECI Z TŁUMU
I teraz go zastąpi dużo gorszy.
CZWARTY Z TŁUMU
A z tą koroną… że nie chciał jej przyjąć…
Jeżeli nie chciał, nie był żądny władzy!
PIERWSZY Z TŁUMU
Jeśli to prawda, grubo za to bekną.
DRUGI Z TŁUMU
Biedny Antoniusz! Z trudem się powstrzymał,
By nie zapłakać.
TRZECI Z TŁUMU
Co tu wiele mówić,
To jest najszlachetniejszy człowiek w Rzymie.
CZWARTY Z TŁUMU
Cicho! Słuchajcie! Znowu będzie mówił.
ANTONIUSZ
Cezar nie dalej jak wczoraj mógł słowem
Obrócić świat na nice; dziś sam leży
W proch obrócony i nie ma nikogo,
Kto by mu oddał cześć – nawet biedaka.
Lecz gdybym teraz zaczął wasze serca
I wasze dusze podżegać do buntu
Przeciwko Brutusowi i tym innym,
Którzy, jak wiecie, są ludźmi prawymi,
Tobym ich skrzywdził. A nie chcę ich krzywdzić.
Wolę już raczej skrzywdzić umarłego,
Siebie i was, niż tych czcigodnych ludzi.
A jednak, mimo to… Popatrzcie, mam tu –
Pismo Cezara – opieczętowane –
Które znalazłem w jego gabinecie.
Jest to rozporządzenie jego woli.
Ostatniej woli. To znaczy testament.
Gdybyście mogli go poznać! – niestety,
Nie mogę wam go odczytać w tej chwili –
Tobyście się rzucili do zmarłego
I całowali jego biedne rany,
A w jego świętej krwi maczali chustki.
Bo każdy chciałby mieć po nim pamiątkę;
Chociażby włos, by móc go tuż przed śmiercią
Przekazać w spadku swym bliskim lub dzieciom
Jako najdroższą rzecz, którą posiada.
TŁUM
Chcemy usłyszeć ten testament! Czytaj! […]
Tak jest, przeczytaj! – Testament! Testament!
ANTONIUSZ
Kochani, cierpliwości! Mnie nie wolno.
Zresztą i dla was lepiej jest nie wiedzieć,
Jak Cezar was miłował. Ostatecznie
Nie macie serc z kamienia ani drewna,
Ale czujecie po ludzku, więc gdybym
Przeczytał wam, co jest tu napisane,
Tobyście wpadli w gniew, a nawet w szał.
Dlatego właśnie lepiej, że nie wiecie,
Co wam zapisał jako spadkobiercom!
Wolę nie myśleć, co by się tu działo!
[…]Nie nalegajcie! Wszystko w swoim czasie!
Ech, niepotrzebnie wam to wyjawiłem.
Obawiam się, że będzie to działało
Na szkodę tych czcigodnych ludzi, którzy
Swymi mieczami przebili Cezara.
Doprawdy, lękam się.
TŁUM
„Czcigodni ludzie”!
To zwykli zdrajcy! – Testament! Testament! –
Gorzej niż zdrajcy! Mordercy! – Testament!
ANTONIUSZ
A więc zmuszacie mnie, bym wam odczytał…
No cóż, podejdźcie zatem tu i stańcie
Wokoło zwłok Cezara; chcę wam najpierw
Pokazać, jak wygląda teraz człowiek,
Który sporządził ten oto testament.
Mogę zejść do was? – Pozwalacie mi?
TŁUM
Schodź! Pozwalamy… Śmiało!… Chodź tu do nas!
[…]
ANTONIUSZ
Jeżeli macie łzy, to płaczcie teraz.
Znacie tę togę. Pamiętam ten dzień,
Gdy Cezar ją nałożył po raz pierwszy.
Było to latem, wieczorem, w namiocie,
Po bitwie, w której rozbił siły Nerwiów.
I teraz patrzcie: tu Kasjusz wbił miecz;
A tu – zawistny Kaska, a tu – Brutus,
Ten ukochany jego, wierny Brutus!
I spójrzcie, jak chlusnęła krew z tej rany,
Kiedy wyciągnął z niej przeklęte ostrze:
Jakby rzuciła się w ślad za nim sprawdzić,
Czy rzeczywiście Brutus ten cios zadał –
On, który dla Cezara był, jak wiecie,
Kimś wyjątkowym, prawie ubóstwianym.
Niech niebo zresztą zaświadczy, jak Cezar
Wielbił Brutusa! – I dlatego właśnie
Ten jego sztych był z wszystkich najdotkliwszy.
Bo kiedy Cezar ujrzał, kto weń godzi,
Bardziej niż klinga zdradzieckiego miecza
Zraniła go niewdzięczność. Jego serce
Właśnie w tej chwili pękło, po czym zaraz
Nasz wielki Cezar, ociekając krwią
I zasłaniając sobie togą twarz,
Upadł u stóp posągu Pompejusza.
O, cóż to za upadek, bracia moi!
Wraz z nim upadliśmy i my – my wszyscy,
A górę wzięła najpodlejsza zdrada!
Nareszcie widzę w waszych oczach łzy
I czuję, jak się w sercach budzi litość.
To dobrze o was świadczy. Ale przecież
To jest reakcja jedynie na widok
Pokrwawionego ubioru Cezara.
Spójrzcie na niego samego! O tu!
Odsłania ciało Cezara.
Widzicie? Tak wygląda po tej jatce,
Którą mu zgotowali ci oprawcy.
TŁUM
O nieba!… O Cezarze!… Co za dzień!
O łotry! O łajdaki!… Co za zbrodnia!
Trzeba go pomścić!… Tak, pomścić! Natychmiast!
Szukać ich! Łapać! – Podpalić im domy! –
Dopaść i zarżnąć! – Żaden z nich nie może
Ujść z tego żywy!
ANTONIUSZ
Wstrzymajcie się! Stójcie!
PIERWSZY Z TŁUMU
Stać! Ani kroku! – Antoniusz chce mówić!
ANTONIUSZ
Moi kochani! Drodzy przyjaciele!
Bardzo bym nie chciał, aby moje słowa
Popchnęły was do tak krwawego buntu!
Nie wiem co prawda, jakie mieli racje –
Albo urazy – sprawcy tego czynu;
Powtarzam jednak, że są to z pewnością
Ludzie czcigodni, rozumni i mądrzy,
A więc wyjaśnią wam swoje powody.
Ja zaś przyszedłem tutaj nie w tym celu,
By was rozgrzewać i porwać za sobą.
Nie jestem zresztą tak wytrawnym mówcą,
Jakim jest Brutus, a tylko, jak wiecie,
Zwykłym człowiekiem, co miał przyjaciela
I chciał mu oddać ostatnią posługę.
I ci, co na to wyrazili zgodę,
Też o tym wiedzą – że brak mi zdolności
Do przemawiania na forum publicznym,
Takich jak głos i oratorska swada,
A także dowcip i siła wyrazu,
Która podgrzewa emocje i krew.
Ja mówię prosto, po ludzku, jak jest;
I mówię tylko, co i tak już wiecie;
A wręcz nie mówię, tylko pokazuję:
Te biedne rany, te otwarte usta,
Które nie mogąc już mówić, bezgłośnie
Proszą mnie, abym mówił w ich imieniu.
I teraz: gdybym to ja był Brutusem
Lub Brutus mną, to nie mam wątpliwości,
Że taki ja doprawdy by was porwał:
Że moje słowa o ranach Cezara
Nie tylko ludzi pchnęłyby do buntu,
Lecz i kamienie, z których zbudowano
To nasze miasto – domy i ulice.
TŁUM
Bunt! Podnieść bunt!… I spalić dom Brutusa!
Tak jest, ruszajmy! Wyłapać tych zdrajców!…
ANTONIUSZ
Bracia, co z wami? Chcecie coś uczynić,
Nie wiedząc nawet, z jakiego powodu?
Czyli dlaczego Cezar tak zasłużył
Na waszą miłość? Przecież w dalszym ciągu
Nie wiecie tego! Już zapomnieliście
O testamencie, o którym mówiłem?
TŁUM
Fakt! – Rzeczywiście! – Testament! – Słuchajmy!
ANTONIUSZ
Oto i on. – Z pieczęcią. – A brzmi tak:
Każdy Rzymianin – każdy! – ma otrzymać
Po siedemdziesiąt pięć drachm.
TŁUM
O Cezarze,
Pomścimy twoją śmierć!… Prawdziwy król!
ANTONIUSZ
Słuchajcie dalej, to jeszcze nie wszystko.
TŁUM
Cicho!
ANTONIUSZ
Ponadto zostawia wam w darze
Wszystkie ogrody swoje i aleje
Powysadzane pięknymi drzewami –
Wszystko, co leży po tej stronie Tybru.
Zostawia wam to na wieczną pamiątkę
Jako rzecz wspólną – miejsce wypoczynku.
Taki był Juliusz Cezar! – Kiedy znowu
Taki jak on nastanie?
TŁUM
Nigdy, nigdy!
Chodźmy i spalmy ciało w świętym miejscu,
A pochodniami z płonącego stosu
Podpalmy domy zdrajców. – Bierzcie ciało!…
Jest tu gdzie ogień?… Rozwalajcie ławy!
Wszystko co tylko się da: okiennice,
Stołki, futryny!
Tłum wychodzi, niosąc ciało Cezara.
ANTONIUSZ
No, to wiatr posiany!
Teraz niech przyjdzie burza. Niech się dzieje!
Mowa Antoniusza w wykonaniu Marlona Brando (1953):