Wydawnictwa / Kwartalnik Nowy Napis / Kwartalnik „Nowy Napis” #17. Jarosław Marek Rymkiewicz

- Ireneusz Staroń, Rymkiewicz. Polska Encyklopedia. Słowo wstępne
-
JAROSŁAW MAREK RYMKIEWICZ
- Maciej Urbanowski, "Tetralogia polska" Jarosława Marka Rymkiewicza
- Bogusław Dopart, "Miał romans z hrabiną i..." Głosy do Żmutu Jarosława Marka Rymkiewicza
- Krystyna Latawiec, Odnawianie tradycji w stylu komediowym. Dramaty Jarosława Marka Rymkiewicza
- Karol Samsel, Ostrożna próba portretu. Jarosław Marek Rymkiewicz – dramaturg
- Ewa Goczał, Przezroczystość i kamień. Spektrum poezji Osipa Mandelsztama w przekładach Jarosława Marka Rymkiewicza
- Ireneusz Staroń, Opowieść sama się opowiada. Na marginesie cyklu Co to jest drozd Jarosława Marka Rymkiewicza
-
LIRYKA
- Paulina Subocz-Białek, Wiersze Nierozpoznanym Magdaleny Abakanowicz; Nigdy nie widziano ich razem; *** Ośnieżone bębny żeliwnych brzuch
- Piotr Szewc, Oktostychy; Same niewiadome; Kudłate zwierzę; Ogród pani Józi; Ławeczka; Kos na ambonie
- Tamara Bołdak-Janowska, Wiersze; PE; Rysunek przylgnięcia; Ty mów, królowo; Coś jest, rzeźba w ruchu; Fale;
- Katarzyna Ciemiera, Demistyfikacyjna siła kreacji. O roli formy poetyckiej w twórczości Tamary Bołdak-Janowskiej
- Agnieszka August-Zarębska, Na granicy; Tarcie tkanek; Aconcagua Cafe; Metro Varenne; Milonga;
- Kacper Uss, Ona i jej tajemnice. O poezji Agnieszki August-Zarębskiej
- Krystyna Konecka , Sonety; Przez deszcz; Liść polecony. Priorytet; Płynący; Sonetem o Wileńszczyźnie;
- Karol Alichnowicz, Sonet jak świat. Kilka uwag o poezji Krystyny Koneckiej
-
EPIKA
- Wacław Holewiński, Cieniem będąc, cieniem zostałem (fragment powieści)
-
DRAMAT
- Karol Maliszewski, Schronisko
-
SZKICE
- Teresa Tomsia, Cokolwiek istnieje, w słowo się obraca
- Roman Honet, Żebym nie zapomniał. O "Kresach Literackich"
RYMKIEWICZ. POLSKA ENCYKLOPEDIA. SŁOWO WSTĘPNE
Widzę go, jak prześwituje przez burze z deszczu i burze ze słów. Idzie jak wędrowiec z płachtą na głowie na tle alpejskich szczytów i alpejskich błyskawic z obrazów Caspara Davida Friedricha. Pada deszcz, a on chroni się za zdartym płaszczem ze słów. Jest jesień 1829 roku. Wędrują wraz z Adamem Mickiewiczem i Antonim Edwardem Odyńcem ze Splügen do Chiavenny. Wędrują w drodze do wieczności. O takich wędrowcach przy okazji przemoczonych pończoch wieszcza pisał Jarosław Marek Rymkiewicz w tomie Adam Mickiewicz odjeżdża na żółtym rowerze (2018). Skoro o nich pisał, to był tam wtedy z nimi i nie ma powodu w to wątpić. Gdzie zatem odszedł z tej swojej tutejszej egzystencji 3 lutego 2022 roku? Jak będzie tam, dokąd odszedł? A może należy spytać, co miał na sobie in articulo mortis? Twierdził, że ślady naszej tutejszej egzystencji pozostały w naszych tutejszych przedmiotach. Z wyżej wymienionego tomu esejów wynotowuję zatem: „koszulka śmiertelna stambulska” „to ostatni kawałek tutejszego świata, który Mickiewicz posiadał, kiedy umierał. […] [C]oś, co go w ostatnim momencie dotykało”, „usta istnienia, które całują usta nieistnienia”. Wreszcie – „ostatni pocałunek ostatniej rzeczywistości”. Czym się stał dla Rymkiewicza w lutym onego roku?
Jeśli był Mickiewiczem naszej współczesności, to był epoką, całym światem, ontologiczną encyklopedią, opowieścią, przez której usta mówiły nasze Wielkie Duchy, bo był im podobny i my jesteśmy do nich podobni, bo Wielkie Duchy były ziemskimi duchami; bo nasze psychiki, postępki i charaktery były podobne do ich psychik, postępków oraz charakterów. Nasza cielesność, rzeczy małe i wielkie były identyczne z owymi rzeczami, małościami i wielkościami Wielkich Duchów. I każdy z nas będzie miał – tak jak Mickiewicz – swoją „koszulkę śmiertelną stambulską”, niemą tkaninę na nagim ciele, najintymniejszego świadka tego ciała konania, ostateczny artefakt naszej ziemskiej egzystencji. Świadomie nie cytuję Rymkiewicza, a jedynie parafrazuję i kryptocytuję, użyczam jemu swoich ust, ponieważ i on swoich użyczał Mickiewiczowi. Taką hermeneutykę kultury jako rozmowy i współistnienia z umarłymi zawarł JMR na początku eseju historycznoliterackiego (tudzież dygresyjnego naukowego poematu) Juliusz Słowacki pyta o godzinę (1982). Zawarł mimochodem, bo wyłożył w tomie Czym jest klasycyzm (1967). Nie piszę więc ja, lecz JMR pisze przeze mnie i mówić mi każe. To czysty surrealizm, owszem. Albo i nie on, bo archetyp, tożsamościowy wzór, który odłożył się w głębinach mojej psychiki w procesie wielopokoleniowej filogenezy. Naszej polskiej filogenezy konfederatów barskich i powstańców warszawskich i fraszek, i trenów z Czarnolasu, i grzybobrania z Soplicowa. Rymkiewicz pragnął skupić w sobie polskie arche, uczynić ze swojego dzieła antologię poprzedzających go literackich tradycji oraz etosów polskiego republikanizmu, polskiego bezgranicznego umiłowania wolności. Potrzebował do tego liryki, epiki i dramatu, eseju, powieści i traktatu, felietonu, wywiadu i gazetowej połajanki. Nieustannego dygresyjnego poematu, nowych Dziadów, splątanego Żmutu. Wielogatunkowej liryki, różnogatunkowej epiki, wielokształtnego dramatu, bo „Wielcyśmy byli i śmieszniśmy byli”. Potrzebował, bo był z Mickiewicza, bo był ze Słowackiego, z ich barokowo-romantycznego oddechu wolności gatunkowej, bo uwierzył w swoje „czterdzieści i cztery” i w swoją Wielką Improwizację. I w Beniowskiego i w Fantazego, któremu wciąż słowa umierają, więc słów innych szuka. Tylko wówczas „opowieść sama siebie opowiada” – a wiemy to z jego eseju Pierścień Maurycego Prozora. Bo koncept to ruch, czyli życie, słowo rzucone przeciw Nicości, ułożona opowieść przeciw chaosowi. Wreszcie – potrzebował literaryzacji istnienia, przekładalności literatury na życie, zniesienia granicy pomiędzy twórcą a jego dziełem. Mówiono o Różewiczowskiej teatralizacji, o tym jak poeta z Radomska pozował i reżyserował każdą swoją fotografię. A co wyraża oblicze Rymkiewicza? Jak jest tam, d o k ą d o n o w y r a ż a?
Nazywał siebie radykalnym postnietzscheanistą. Uważał, że literatura i inne sztuki są poza dobrem i złem, dotykają sfery poza wszelką moralnością: „Sonety krymskie nie są ani dobre, ani złe, nie propagują żadnego dobra, ani żadnego zła, są tylko piękne”. Tak mówił w 2016 roku, kiedy odbierał Nagrodę im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego. I mówił szczerze. Ale JMR grał też w różne gry, przywdziewał kostiumy: wieszcza, błazna, Bożego szaleńca, konceptysty z ducha panów Paska i Zagłoby. Potrzebował gestu! Aktu o mocy performatywu, bo i Mickiewicz go potrzebował. „Czas, bracie, r o b i ć p o e z j ą!” – wołał on do Aleksandra Chodźki w liście z 8 lutego 1842 roku. „Czyż to nasza poezja – pisał wieszcz – ma być tylko w książkach, a w nas ma zostać proza, mamyż jak posągi Memnona głos wydawać o wschodzie, nie wiedzieć dlaczego, kiedyśmy martwi i nieruchomi”. Żywioł polityczny Rymkiewicza stanowił naturalną konsekwencję tej postawy. Stąd jego poparcie dla formacji niepodległościowych, sprzeciwiających się postkolonialnej mentalności III RP, jej finlandyzacji w projekcie federacji europejskiej. I wzbudzał kontrowersje światopoglądowej oraz estetyczne, bo i Mickiewicz je wzbudzał. Pragnął lawy, ognia, mocniejszego tętna krwi, polskości odważnej, a nie przyciszonej, silnej swoimi instytucjami, do których zaliczał mądrą publiczność literacką. Pozostawił po sobie projekt najbardziej ambitny: uczynić z czytelników estetów i obywateli. Kiedy patrzę na okładkę jego książki z 1982 roku, wiem, że wciąż pyta o godzinę. I wiem, że jeszcze do nas powróci.
- Ireneusz Staroń
Redaktor naczelny: Józef Maria Ruszar
Zastępca redaktora naczelnego: Ireneusz Staroń
Redakcja: Roman Honet, Adam Leszkiewicz
Redaktor techniczny: Piotr Owsiany
Korekta: Anna Szczepańska-Krasoń, Janusz Krasoń
Projekt graficzny: Marcin Bruchnalski, Aurelia Milach, Piotr Owsiany
Na okładce: Grafika Aurelii Milach na podstawie zdjęcia Adama Chełstowskiego / Forum
ISSN 2657-6791