Wydawnictwa / Kwartalnik Nowy Napis / Kwartalnik „Nowy Napis” #19. Proza emigracyjna
- Ireneusz Staroń, Emigracja, Czarnyszewicz i geografia przygody. Słowo wstępne
-
PROZA EMIGRACYJNA
- Maria Zadencka, Chorografowie byłego Wielkiego Księstwa Litewskiego. Florian Czarnyszewicz, Michał Kryspin Pawlikowski, Józef Mackiewicz
- Bartosz Bajków, Florian Czarnyszewicz w Górach Córdoby. Przenosiny do Villa Carlos Paz (fragment biografii)
- Piotr Rambowicz, Gawęda szlachecka i co jeszcze? Formy genologiczne w twórczości Michała K. Pawlikowskiego
- Violetta Wejs-Milewska, Prolegomena radiowe, czyli przypadek rozgłośni Świt. W 60. rocznicę śmierci Czesława Straszewicza
- Krzysztof Polechoński, „Nierozbrojony i niepobity”. Ferdynand Goetel i jego emigracyjna twórczość
- Justyna Miodońska, Trylogia ukraińska jako dążenie do utraconego centrum. Przyczynek do refleksji o micie wielkiej całości w prozie Łobodowskiego
- Paulina Subocz-Białek, Barbara Toporska jako pisarka nowoczesna. Próby z nowej monografii
-
EPIKA
- Antoni Libera, „Odyseja” Homera. Nowe spolszczenie. Od tłumacza
- Homer, „Odyseja”. Pieśń VIII. „U Feaków”. Nowe spolszczenie Antoniego Libery
- Adam Poprawa, Chyba rzeczywiście mniej sforne
- Marta Kwaśnicka, Widoki (fragment powieści)
- Ireneusz Staroń, Wzgórze Bzów (fragment powieści)
- Bibliografia emigracji Instytutu Literatury. Program Kanon Polski
EMIGRACJA, CZARNYSZEWICZ I GEOGRAFIA PRZYGODY. SŁOWO WSTĘPNE
Avenida de Mayo, platanowa aleja w Buenos Aires. Rok 1942. Pod cieniami wysokich drzew przechodzi mężczyzna w czarnej dwurzędowej marynarce. Jest wysoki, ale nieśmiały i tak samo nieśmiało uchyli kapelusza, kiedy powita go portier Hotelu Madrid, do którego ten wysoki i nieśmiały właśnie zmierza. W torbie niesie opasły rękopis – „wiązkę dokumentów z ziemi nadberezyńskiej, ujętych w formie powieści”. W małym gabinecie na piętrze przyjmie go za chwilę profesor Wacław Radecki, znany psycholog i organizator życia polonijnego w Argentynie. Mężczyzna w dwurzędowej marynarce wchodzi teraz ciężko po schodach. Denerwuje się. Za oknami cienie platanowej Avenida de Mayo, a on myśli o lasach dawnego Wielkiego Księstwa Litewskiego. Ten mężczyzna to Florian Czarnyszewicz, a ten rękopis „znaleziony” w Buenos Aires to Nadberezyńcy, epos, który za kilka tygodni zachwyceni czytelnicy okrzykną „Panem Tadeuszem XX wieku” i na trzech kontynentach ulegną „wpływowi tego narkotyku”, by przeczytać – jak Czesław Miłosz – „jednym tchem 577 stronic dużego formatu”. A działo się to wówczas, kiedy w tej samej Argentynie Witold Gombrowicz dopiero zbierał materiały do swego Trans-Atlantyku.
Nie mniej barwnie historię z Avenida de Mayo opisała Janina Surynowa-Wyczółkowska na łamach londyńskich „Wiadomości”. Postać Floriana Czarnyszewicza przywołuję nie tylko dlatego, że w tym roku mija 60. rocznica wydania Chłopców z Nowoszyszek – jego ostatniej wielkiej powieści, dającej niezrównany rysunek obyczajów Wileńszczyzny pierwszych lat odrodzonej Polski. A przecież ta rocznica to powód niebłahy! Pana Floriana – jak mawiała o nim zawsze Surynowa-Wyczółkowska – przywołuję przede wszystkim dlatego, że to właśnie jego Nadberezyńcy w 1942 roku rozpoczęli historię polskiej prozy emigracyjnej po II wojnie światowej. Epos ten opowiadał dzieje szlachty zagrodowej w widłach Berezyny i Dniepru w latach 1911–1920, moment wydania wpisywał go w okres wojenny, a jednak forma zapowiadała już powrót długiego oddechu epickiego, wielkich narracji, z jakimi mieliśmy do czynienia w prozie emigracyjnej w latach 50. i 60. Był to powrót eposu w różnych jego odmianach, jeśli zaś nie czystego eposu, to powieści o cechach epopeicznych. Przypomnijmy, że w 1955 roku ukazują się Dolina Issy Miłosza, Komysze Józefa Łobodowskiego (pierwsza część Trylogii ukraińskiej), Droga donikąd i Karierowicz Józefa Mackiewicza, w 1957 jego Kontra. Rok 1959 przynosi pierwodruki powieści Nie warto być małym Ferdynanda Goetla oraz Dzieciństwo i młodość Tadeusza Irteńskiego napisanej przez Michała Kryspina Pawlikowskiego. W tym okresie Łobodowski kończy trylogię (W stanicy, 1958; Droga powrotna, 1960), Mackiewicz wydaje Sprawę pułkownika Miasojedowa (1962), niebawem ukaże się jego Lewa wolna (1965) oraz jakże inne, bo oparte na krótkich epizodach Siostry Barbary Toporskiej (1966), a przecież i w nich zawiera się chęć syntezy polskiego losu w XX wieku. Te niemal dwie dekady kończy Mackiewiczowskie Nie trzeba głośno mówić z 1969 roku – wielka panorama dziejów II wojny światowej i kontynuacja Drogi donikąd. Właśnie podobnym dziełom poświęcony jest 19. numer „Nowego Napisu”. Do niedawna dzieła te, poza Miłoszową Doliną Issy, były w podręcznikach zupełnie nieobecne lub – jak w przypadku Mackiewicza – raczej wzmiankowane. Dziś trudno wyobrazić sobie bez nich kanon naszej literatury.
Co łączy tak pojętą prozę emigracyjną? Sprzeciw wobec stopniowego zawężania polskiej świadomości kulturowej do granic etnograficznych, niezgoda na granice ryskie z 1921 roku, a później na utratę Lwowa i Wilna, radykalny antykomunizm, wpisujący się w krąg ideowy „Wiadomości” londyńskich oraz tak zwanej niezłomnej emigracji, która w żaden sposób nie chciała pertraktować z władzami okupacyjnymi narzuconymi Polsce po II wojnie światowej, wreszcie – bezkompromisowe dążenie do prawdy wbrew doraźnym koniunkturom ideologicznym. Oznacza to nie tylko wierne stanie przy kulturowych imponderabiliach, ale także odwagę wyobraźni (wiarę w wielkie opowieści) biorącej się z „ducha przygody”. Określenia tego użył Pawlikowski w swojej powieści Wojna i sezon (1965):
„Duchem Trylogii nie jest namawianie do szaleństw. Jej duchem jest – przygoda. Odbrązawianie Sienkiewicza zaczęło się nie dlatego, że wybielił jakiegoś wodza polskiego i oczernił jakiegoś wodza kozackiego, lecz dlatego że w psychice polskiej załamał się duch przygody. […] Od roku 1920 jesteśmy w defensywie”.
„Duch przygody” wyrasta z idei jagiellońskiej, to odwaga myślenia o prozie otwartej i ogarniającej sobą coraz to nowe mapy mentalne: dawnych Kresów, polskich emigrantów na kilku kontynentach. Tworzy geografię przygody, krajobraz fascynujących fabuł, które budują nasz kod kulturowy. To duch przygody sprawia, że wielkie powieści zostają z nami na długo.
- Ireneusz Staroń