Wydawnictwa / Kwartalnik Nowy Napis / Kwartalnik „Nowy Napis” #20. Oddech, vanitas i hebel
- Ireneusz Staroń, Oddech, vanitas i hebel. Czyli „tyle naraz świata" w konceptach Wisławy Szymborskiej. Słowo wstępne
-
Wisława Szymborska
- Justyna Baran, Nicowanie nicości. (Syzyfowe) prace eschatologiczne w poezji Wisławy Szymborskiej
- Katarzyna Ciemiera, „Mieszanina wzniosłości z mową pospolitą" O autorskich realizacjach głosowych wierszy Nieczytanie i Zamachowcy Wisławy Szymbors
- Ewa Goczał, Szukający słów, których nie ma Wisława Szymborska i Jerzy Ficowski - dwugłos dwudziestoletnich
- Wojciech Kudyba, Posthumanizm Szymborskiej potknął się o kamień o wierszu Rozmowa z kamieniem
- Teresa Tomsia, Pilne pytania w drodze „po ostatnie Słowo" O liryce Wisławy Szymborskiej
- Ireneusz Staroń, „Przepaść nas nie przecina. Przepaść nas otacza" Medytacje filologiczno-filozoficzne na marginesie wiersza Akrobata Wisławy Sz
-
Liryka
- Justyna Bargielska, Wiersze Urodziny; I szybka zmiana; Więzienie Kary i Poprawy; Fale Dunaju; Gdzie to zgłosić;
- Monika Brągiel, Piosenki śpiewane sobie O nowych wierszach Justyny Bargielskiej
- Agnieszka Tarnowska, Wiersze koniec uliczanki; pieprzyk; przedświt; kukułka; park na Zdrowiu; co było potem;
- Natalia Charysz, „Po co kraść powietrze, /jeśli trwonię ręce.." O nowych wierszach Agnieszki Tarnowskiej
- Kamil Hyszka, Wiersze Śmierć matki; Fabryka; Poeta; Miłość i śmierć; Pokolenia; Matka czytała moje wiersze;
- Kamil Pilichiewicz, Pośród cieni. Poezja Kamila Hyszki
- Erazm Stefanowski, Wiersze *** w twoich oczach; „Holy Cow" z Kuttekoven;
-
Dramat
- Jarosław Jakubowski, Nigdy się nie dowiecie Tragedia Jarosława Ziętary (fragmenty
- Anna Pajęcka, „Prawo do pamiętania". O sztuce Nigdy się nie dowiecie. Tragedia Jarosława Ziętary Jarosława Jakubowskiego
-
Szkice
- Bronisław Wildstein, Człowiek i człowiek współczesny
- Paulina Subocz-Białek, Ikony Jana Polkowskiego Pomiędzy słowną ikonicznością a ikonicznym słowem
Oddech, vanitas i hebel
CZYLI „TYLE NARAZ ŚWIATA” W KONCEPTACH WISŁAWY SZYMBORSKIEJ. SŁOWO WSTĘPNE
Teoretycy barokowego konceptu, „dowcipu”, utrzymują, że jest on „ruchem myśli – ruchem,
czyli życiem”, wysiłkiem łączenia przeciwieństw (concors discordia), mnożenia celnych skojarzeń, które „dąży do osiągnięcia zdziwienia, zaskoczenia niesamowitym i wciąż zaskakującym światem”. Dopiero dziwiąc się światu, można go pełniej zamieszkiwać, bo to właśnie zaskoczenie wytrąca
z automatyzmu percepcjii zmusza ciągle do przekraczania językowych oraz wyobrażeniowych schematów. Koncept tyleż zamyka (bo komplikuje), ile otwiera (bo poszerza pole poetyckiej wrażliwości). Przez filtr konwencji nie tyleż oddala od rzeczywistości, ile do niej zbliża, ponieważ wymusza szukanie nowych połączeń słowa z konkretem, w ruchu mnożenia metafor pobudza do nazywania wciąż na nowo, „a przecież każdy taki wysiłek wykazuje, że rzecz – mimo iż nazywana – sterczy niezależna i nienazwana, poza językiem sterczy, wystaje jak kamienie z rzeki”.
Przypadające w 2023 roku stulecie urodzin Wisławy Szymborskiej pozostawi w pamięci czytelników zapewne nie tylko wspomnienia z lektury prawie ośmiusetstronicowego zbioru Wierszy wszystkich. Pewnie po trosze współczesnej sylwy. To chyba właściwe określenie, bo choć staropolska, barokowa tradycja nie jest u autorki Wołania do Yeti tak dosłownie eksponowana jak
u romantycznych klasyków spod znaku Jarosława Marka Rymkiewicza, to przecież okazuje się stale obecna. Oczywiście koncepty Szymborskiej dalekie są od skomplikowania Jana Andrzeja Morsztynai Wacława Potockiego, ale też zaskoczenie, zadziwienie nie zawsze mierzono tutaj trudnością znakomicie skomponowanej zagadki. U autorki Wielkiej liczby wszakże za radością
i pozorną łatwością poezjowania kryją się podejmowane wciąż na nowo próby mierzenia się
z marnością. Za słowem tym z kolei kryje się vanitas, czyli hebel, a więc „tchnienie”. Koncept jest ruchem, ale jest też oddechem. Dlaczego? Sięgnijmy do wiersza. To właśnie koncept sprawia,
że na wielkie pytanie o „Wszystko” podmiot odpowiada: „A tymczasem jest tylko / strzępkiem zawieruchy” (Wszystko, WW 549). Możemy ten dwuwers rozumieć wielorako i wcale na pierwszym miejscu nie znalazłoby się zdanie sprowadzające „Wszystko” (raczej przez duże „w”) do „strzępka zawieruchy”. Nie ma „Wszystkiego”, lecz „jest tylko”, a w dodatku „tymczasem”. Ale może kiedy już minie zawierucha, to słowo „Wszystko”, na tyle ogólne, że oznaczające także „nic” (ach, ta logika wielkich kwantyfikatorów), nazwie coś więcej niż tylko „strzępek”. Szymborska znów rozmawia tutaj z Koheletem, mierzy się z mówieniem o „gonieniu za wiatrem”. Tak jak u Eklezjasty,
także i w jej poezji vanitas nie oznacza tylko „marności” – za Septuagintą i Wulgatą przeniesionej do biblijnej polszczyzny. Czytając Szymborską, odnosimy raczej wrażenie, że powraca ona do hebrajskiego oryginału Księgi Koheleta, w której vanitas to hebel a zatem „tchnienie”, „para wodna”, „oddech”. Kiedy zatem Eklezjasta określa ludzkie starania mianem hebel , to używa bardzo obrazowej przenośni. Ma na myśli coś fizycznie nieuchwytnego, co jednak wciąż staramy się ująć dłońmi, a to nieustannie jak dym się nam wymyka. Wymyka się tak, jak z każdym oddechem uchodzi z nas życie, choć jednocześnie każdy oddech (hebel) jest przecież ludzkim powtórzeniem Boskiego tchnienia. Zatem nie tyle marność w obiegowym rozumieniu, ile nieuchwytność, zmienność, przemijalność skonfrontowane z niezmiennością Stwórcy. Skoro Szymborska w swojej mowie noblowskiej zwracała się bezpośrednio do Koheleta, to trudno pominąć ten gest
o znaczeniu historycznoliterackim w kontekście rozważań nad jej konceptyzmem. To tradycja Eklezjasty napędza ruch konceptu, dzięki niemu poezja łapie oddech, czyli hebel. I ciągle powtarza pytanie: „Czemu w zanadto jednej osobie?” (Zdumienie, WW 338),i dziwi się, że „Tyle naraz świata ze wszystkich stron świata: / moreny, murenyi morza i zorze” (Urodziny, WW 339).
Jak działa koncept Szymborskiej? Zakłada maskę współczesnego sowizdrzała, gra w pop-poezję,
w wersy łatwe do wyświetlania na murach. Mnoży złote myśli i skrzydlate słowa, parabole
w kostiumie z codzienności zderza z tymi moralno-historycznymi. Autoironia opiera się u niej na ciągłym przechodzeniu od afirmacji aktualizującej przypowieść ku negliżującemu zwątpieniu, które bynajmniej nie przynosi katharsis. Albo inaczej – uzdrowienie wydaje się zrazu nazbyt banalne, aby w nie uwierzyć. Wiersze Szymborskiej żyją, brzmią, są radością układania pięknych słów. To gra w tworzenie poetyckich „czytadeł”, gra w tekściarza piosenek z frazami w duchu „Żaden dzień się nie powtórzy, / nie ma dwóch podobnych nocy” (Nic dwa razy, WW 162).
Gra z „wierszem-znajdą”, banalnym? niepotrzebnym? Zza niego Szymborska patrzy na nas przez lorgnon z barokowym uśmiechem, zmieniającym pyzate putta w czaszki
i główki-makówki. Goni za wierszem.
- Ireneusz Staroń