21.11.2019

Skończoność ciała a możliwości duszy. „Listy do przyjaciółki” Jarosława Mikołajewskiego

„zmieniło się nawet
wszystko co niezmienne
bo tak zniszczone że nie ma już 
materii przemiany”

Dykcja Jarosława Mikołajewskiego nie potrzebuje komentarza. Dotyka kwestii tak bliskich granic niewyrażalności, że wszelki krytyczny (w moim wypadku afirmatywny) naddatek czy dopowiedzenie są tu niewłaściwe, a nawet wypaczające pierwotną myśl poety. Dąży on wszak do fraz możliwie najoszczędniejszych, w swej krystaliczności niemal metafizycznych i wymykających się parafrazom. Niemniej trzeba przyznać, że kilka komentarzy – naświetlających przynajmniej najistotniejsze kwestie – może zarówno zaakcentować szereg możliwości ukrytych w głosie Mikołajewskiego, jak i obalić pogląd tych, którzy twierdzą, że poezję powinno się tylko czytać, a nie o niej pisać.

Już sam ten impas pomiędzy pisaniem a niepisaniem i zwrócenie uwagi na opór, jaki napotyka każdy, kto chce przeniknąć tego rodzaju wiersze, pokazuje, że wszystko w Listach do przyjaciółki krąży wokół poszukiwania miejsc wspólnych, łączących porządek pozasłowny ze sferami rzeczywistymi, swą trywialnością wywołującymi w człowieku trwogę i ból. Sondowanie możliwości języka w opisywaniu tego, co nie posiada fizycznej reprezentacji, przebiega tu w sposób niezwykle oryginalny. Mikołajewski szuka sposobów materializacji, a więc ujrzenia w dookolności świadectw istnienia takich zjawisk jak miłość, wrażliwość i sensualność, choć rzecz jasna wie, że pomimo różnorakich strategii, jakie wykorzystuje, ów cel nigdy nie zostanie przez niego osiągnięty. Stąd my, odbiorcy, podzielamy los poety. Wespół z nim walczymy o pełny ogląd i całościowe zrozumienie, permanentnie godząc się na niemożność spełnienia w tym zakresie. Owa nieuchwytność, która najbardziej pociąga liryczne „ja” u Mikołajewskiego, ma tak naprawdę jeden podstawowy rezonans. Jest nim zachwyt wzbudzany przez wszystko, co – jako absolutne i ostateczne – pozostaje poza dyskusją, stanowiąc centralny element bycia w poetyckim świecie i czynnik warunkujący wszelkie trwanie.

Poeta jako sojusznik życia

W swym najnowszym tomie Mikołajewski zastanawia się, jak pytać o prawdę, kiedy w świadomości człowieka dominuje przeczucie bliskiego końca i przekonanie o uwięzieniu w okowach kruchego, upadłego ciała. Jak porozumieć się z bliską sobie osobą, by ochronić ją, znajdującą się na progu życia, przed lękiem egzystencjalnym i wątpliwościami natury metafizycznej? Jak uświadomić jej nieuchronną przemijalność oraz istnienie świata na długo po tym, jak jej już nie będzie? Poeta proponuje różne warianty odpowiedzi na te pytania. Niemniej fundamentalnym założeniem projektu lirycznego Mikołajewskiego jest to, że prawdziwym docenieniem potencjału liryzmu jest myślenie o nim jako apoteozie sił życiowych drzemiących w człowieku. Siły te, tamowane choćby przez nowoczesność i industrializację, potrzebują sojusznika właśnie w postaci poety, orędownika tego, co elementarne i źródłowe. Poetyckie słowo – wedle Mikołajewskiego – daje otuchę, jest ostoją dobroci i nade wszystko pozwala obudzić radość życia w obliczu powszechnego triumfu aporii, bojaźni i drżenia. Dlatego w Listach do przyjaciółki autor skupia się na wyrażaniu pragnienia mowy żywej, która mogłaby powoływać do istnienia wiersze ocalające i oczyszczające, dające siłę wówczas, gdy na zewnątrz wydaje się królować bezsens. Poszukiwanie takiej mowy, do którego Mikołajewski angażuje całą wirtuozerię swoich poetyckich reminiscencji i introspekcji, jest głównym tematem omawianego tomu.

Źródłem tytułowych „listów” jest uprzytomnienie sobie, jak niewiele potrzeba, by uczynić swoje życie nie tyle bardziej moralnym, ile po prostu przydatnym. Wystarczy chociażby poświęcić się dla drugiej osoby. Mikołajewski, zwracając się„do przyjaciółki”, w istocie pisze także do samego siebie i do nas. Sygnalizuje to, emanujące z każdego jego wiersza, prywatne porozumienie, zażyłość emocjonalną i brak ograniczeń ekspresji, jakimi darzy swego czytelnika – równego sobie i mierzącego się z podobnymi jak on problemami. Pozwala mu to pokazać, że w przypadku przyjaźni i miłości – uczuć niweczących wszelkie podziały i granice, a także jednoczących ludzi – nie potrzeba werbalizacji, aby owe relacje wkroczyły na intymny, bliski podświadomości, poziom korespondencji dusz. W tym kontekście poeta wykorzystuje strategie kamuflażu, polegające na maskowaniu emocji odbieranych jako szczere do czasu, gdy nie nastąpi ich urzeczywistnienie w formie wyznania.

Podmiot Mikołajewskiego pragnie tajemnej miłości będącej „niepojęciem”, czyli uczuciem, które co rusz zaspokajane, cyklicznie daje znać „ja” o niedosycie, wskazując przy tym na swoje pierwszeństwo przed wszystkim innym:

bez wieku
bo z samego
momentu stworzenia.

Pragnienie to jest paradoksalne:
odradza się to dziwne
niepojęte
uczucie
które mnie opuszcza
co chwilę.

Polega ono bowiem na tym, że pojawia się samoistnie w przestrzeni, która rzekomo istnieje, choć nikt nie potrafi wskazać jej umiejscowienia i granic:

tak właśnie
w szczelinie której nie widać
i nie ma.

Dzięki temu jest impulsem do metaforycznego „wniebowzięcia” podmiotu, staje się – by posłużyć się poetyką Mikołajewskiego – zwykłą niezwykłością, z którą trzeba się mierzyć „bez wytchnienia”, gdyż

Nie bóg jest miłością
tylko miłość
bogiem amen

Dlatego, zdaniem poety, zamiast szukać abstrakcji, powinno się bezustannie poszukiwać Absolutu w drugim człowieku. W swym zastanowieniu nad dynamiką relacji międzyosobowych i kwestią sacrum Mikołajewski nie pomija także innego dominującego w swej twórczości wątku i zamieszcza w Listach do przyjaciółki wiele wierszy dotyczących piękna wynikającego z przezwyciężenia miłości własnej na rzecz miłości do bliźniego, emisariusza Boga, która jest czymś katartycznym i skłaniającym do doskonalenia swej osobowości.

Nieskończony repertuar mikrozdarzeń

Mikołajewskiego cechuje pewnego rodzaju wyostrzenie spojrzenia, niejako w duchu liryki Julii Hartwig. Nie chodzi mu jednak tylko o sensy moralne, czas i prawdę, gdyż widzenie poetyckie jest u niego z taką samą intensywnością arbitralnym uchwytywaniem, wyrywaniem z kontekstu i swoistości obiektów aktualnie nurtujących „ja” w celu zademonstrowania albo wyższości nad wszelkimi istotami nieożywionymi, albo podległości wobec nich. Zasadniczą oś lirycznego dziania się wyznacza w tym tomie konflikt pomiędzy tym, co nie wyczerpuje wizji mówiącego, ciągle będąc czymś niedoskonałym, jawiącym się nie w takiej formie, jaka jest oczekiwana, a niewzruszonością elementów, o których poruszeniu „ja” permanentnie marzy. Co ciekawe, ma to swoje odbicie w konstrukcji podmiotu Mikołajewskiego, który – „wpisany w ostre / granice rozchwiania” – istnieje sam w sobie, egotycznie koncentrując się na swej psyche, ze szczególnym uwzględnieniem aktów jej uzewnętrznień, choć równie intensywnie skupia się na ekspozycji swych odczuć do istot kalekich, wyłączanych poza obręb wspólnot i skłaniających do współodczuwania z nimi. Przyjęcie postawy poety-fotografa, polującego na najciekawsze kadry, jest u Mikołajewskiego reakcją na doświadczany przez jego „ja” deficyt wiedzy o podszewce świata, objaśniającej teleologię wszechcałości.

Z kolei namysł nad wiarą – traktowaną przez poetę szerzej niż religijność – prowadzi Mikołajewskiego do wniosku, że w kwestiach tak dwuznacznych jak wiara i niewiara nie ma potrzeby silić się na jednoznaczność czy zdecydowane opowiedzenie się po jednej ze stron. Według Listów do przyjaciółki istota życia polega na poszukiwaniu Sensu, a nieokreśloność i dystans do idei totalnych mogą uczyć, czym jest prawdziwa wieczność. Mimo to, wedle słów lirycznego „ja”, każdą myśl o niej wypadałoby wiązać z pełnym nadziei oczekiwaniem na nowy początek, niejako zapowiedziany podzielaniem na ziemi chrystusowych cierpień. Bardziej niż sacrum zajmują Mikołajewskiego formuły duchowości, które oferują potencjalny akces do

Wejrzenia
w samo dno serca
wycofanej prostoty,

będący darem intymnego posłannictwa, głoszenia prawdy o nadprzyrodzoności. Wedle wierszy Mikołajewskiego często to nie człowiek poszukuje wiary, przekonującego wskazania, jakie powinno być jego życie, aby uznać je za spełnione, ale sama sankcja metafizyczna zdaje się go tropić, usilnie wypatrując swego rodzaju momentów krytycznych, w których „ja” jest podatne na emanacje Absolutu. Instancja Boga jest tu potrzebna chociażby dlatego, aby w swym horyzoncie życia posiadać kogokolwiek, komu można byłoby

zwrócić wdzięczność
za piękno bezdomne
za muzykę podwórka,

podziękować za tak szeroką skalę dobra, piękna i prawdy, jaka występuje w świecie, niezasługującym na niewdzięczność, gdy oferuje tak wiele „źródeł radości”.

Mikołajewskiego zajmuje to, co widziane przez mgnienie oka. Pociąga go nieskończony repertuar mikrozdarzeń, który może wywołać ekstazę, przeradzającą się – w stanie najwyższego uniesienia – w miłość właściwie nieznajdującą adresata skłonnego ją odwzajemnić. Wszystko to jest przyczynkiem do odpowiedzi na pytanie, czym jest bycie integralną osobą, istotą samotożsamą, cechującą się niepowtarzalnym cogito i odznaczającą się na tle innych witalistyczną energią, intuicjonistycznym zacięciem.

Mikołajewski, jako kontynuator kluczowych idiomów ubiegłego wieku, w Listach do przyjaciółki zdradza swój pogląd dotyczący konieczności ciągłego weryfikowania i reinterpretowania tradycji w celu wykształcenia takiego jej obrazu, który będzie możliwie najbardziej adekwatny do rzeczywistości, najmniej skażony „przejęzyczeniami” czy „efektami załamania talentu”. Jego tom pozwala na prześledzenie kolejnych etapów namysłu poety nad bliskimi mu kwestiami i wskazanie towarzyszących temu napięć. Choć pojawia się tutaj myśl, że – stanowiący dla Mikołajewskiego niedościgniony ideał – wiersz, dążący do ukazania miejsca, w którym zachodzi odpowiedniość pomiędzy materią i duchem, dźwiękiem i obrazem, słowem i ciałem, zawsze przewyższa spirytualistyczno-somatyczny wymiar istnienia swego twórcy i przez to jawi się jako nieosiągalny, to równie często możemy natknąć się na bardziej dostępne poecie utożsamienie poetyckiego tekstu ze zwierciadłem, z płaszczyzną projektującą prawdę o świecie. Siła Listów do przyjaciółki wynika z ciągłego oscylowania pomiędzy Jednią, całością, a tym, co indywidualne i niepowtarzalne. Wypadkową tego jest złączenie w spójny przekaz charakterystyki daremności ludzkiego przeżywania, niemożności zaspokojenia egzystencjalnego nienasycenia, krytyki efemeryczności człowieczej egzystencji, poszukiwania dowodów na zasadność dogmatów wiary z bezwzględnym docenieniem fenomenu życia, aprobatą dla łączenia się w egzystencji elementów negatywnych z pozytywnymi. Mikołajewski zwraca uwagę na przekonujące go i tkwiące u samych podstaw człowieczeństwa uzasadnienie skończoności naszego bycia-w-świecie:

taki jest człowiek
jaki?
taki właśnie
skończony

W Listach do przyjaciółki skoncentrowanie się głosu poety na rozważaniu różnorodnych, niewspółbieżnych ze sobą ujęć, powoduje uznanie życia, rozumianego jako „zapasy z pustką”, za wartość nadrzędną, konieczną do ochrony we wszelkich jego formach. Ponadto pozwala współistnieć ironiczno-parodystycznej poetyce, równoważącej niekiedy wdzierający się do wyznań podmiotów patos, z dojmującym wyciszaniem tonów wysokich, ekstatyczno-afirmatywnych, których miejsce zaczyna zajmować nostalgia i gorycz odchodzenia, powszechnego zamierania. Równie zaskakuje wprowadzone w tym tomie przez Mikołajewskiego rozszczepienie makroświata na mikroprzestrzenie, które zasiedlane są przez istoty homogeniczne i obojętnie odnoszące się do „ja”. On zaś, ów podmiot liryczny, pragnie wszakże nie tyle je zrozumieć, ile właściwie poszerzyć swój horyzont myślenia i poznawania poprzez czasowe podzielenie ich losu, jak ma to miejsce chociażby w wierszu jaszczurka. Ponadto Listy do przyjaciółki podtrzymują dotychczasowe dominanty liryki Mikołajewskiego. Znów możemy tu przeczytać o kulisach pracy tłumacza, italianistycznych fascynacjach, olśnieniach duchowych, dylematach wpisanych w sam rdzeń człowieczeństwa, zamachach wstrząsających Europą, przedmiotach łączących przeszłość i teraźniejszość z myślami lirycznego „ja”. Innymi słowy, jest to tom o upokorzeniach i uwzniośleniach. Tego rodzaju aspekty idiomu Mikołajewskiego, jak i wiele innych, niewymienionych tutaj, potęgują piękno jego wierszy oraz podkreślają ich głębokie, metafizyczno-egzystencjalne przesłanie.

Jarosław Mikołajewski, Listy do przyjaciółki, Kraków: Wydawnictwo Literackie, 2017.

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Przemysław Koniuszy, Skończoność ciała a możliwości duszy. „Listy do przyjaciółki” Jarosława Mikołajewskiego, Czytelnia, nowynapis.eu, 2019

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...