14.04.2022

Nowy Napis Co Tydzień #147 / Nie będzie zadośćuczynienia. Historia i religijna nadzieja Jana Polkowskiego

W Podróży do Świecian (Cantus) Jana Polkowskiego znajdujemy gorzką opinię na temat wieku totalitaryzmów, a przede wszystkim zakłamanego wizerunku państwowych zbrodni, naznaczonego interesowną oceną, pisaną pod dyktando potężnych spadkobierców Hitlera i Stalina:

Umarł diabelski wiek. Nie będzie zadośćuczynienia. Pokolenia 
przesypują się przez dłonie kapłanów
nicości, przez nasiąkniętą śmiercią
klawiaturę Bacha.
Żaden alfabet nie ma w sobie dość sił by przebaczać. 
Inaczej niż pięciolinie i niepodległe
nuty. […]J. Polkowski, Podróż do Święcian, [w:] tegoż, Gdy Bóg się waha. Poezje1977–2017, red. J.M. Ruszar, Kraków 2017, s. 175.[1]

Ocena minionego czasu okazuje się sroga, ale czy nieprawdziwa? Wiek XX był wyjątkowo krwawy, okrutny, antyludzki, a na dodatek jest usprawiedliwiany i wybielany, zwłaszcza przez beneficjentów zbrodni. A przecież rozpoznanie staje się zawsze niepełne, niczym potoczne rozumienie Apokalipsy jako totalnej katastrofy. Można bowiem czytać wiersze z dowolnego tomu Polkowskiego (i nie ma znaczenia, czy jest to Ogień [1983], Cantus [2009] czy Łyżka ojca [2021]) w perspektywie chrześcijańskiej, to znaczy z punktu widzenia ostatecznej nadziei. Eschatologiczne rozumienie świata nie polega na łatwym pocieszeniu i uładzaniu obrazu, pomijaniu bezmiaru krzywdy, przymykaniu oczu na zwycięstwa chełpliwej niesprawiedliwości oraz negowaniu cierpienia i śmierci maluczkich, ale na oglądzie mnogiego zła i nieusuwalnego bólu z uwzględnieniem możliwości ostatecznego zwycięstwa. Mowa o wiktorii eschatologicznej, bo jeśli chodzi o ziemskie zapasy, to sprawa w poezji Polkowskiego jest rzeczywiście przesądzona: historia jest zła i nigdy nie będzie lepsza, a sprawiedliwości nie stanie się zadość. Spór o to, czy jest to ocena realistyczna czy pesymistyczna, wydaje się nierozstrzygalny, bo subiektywny.

Więcej, pojawiająca się w jego wierszach HistoriaW czasach młodości poety koniecznie pisana dużą literą, bo poza Heglowską tradycją nosiła piętno marksistowskiej idei dopełnienia się czasów.[2] była i jest oceniana do dzisiaj według surowych etycznych, lecz aluzyjnie zarysowanych kategorii metafizycznych. O ile moralne rozliczenia ze zbrodniczymi dziejami wydawały się raczej normą w opozycyjnej liryce czasu komunizmu (dopiero potem oceny niuansowano), o tyle metafizyczny osąd bywał rzadszy. Etyczne potępienie XX wieku charakteryzowało Tadeusza Różewicza (nieco wybiórcze, skierowane przeciw totalitaryzmowi hitlerowskiemu, a z większą wyrozumiałością dla „ukąszeń Heglowskich”), a także poetów Nowej Fali, którzy szczególnie upodobali sobie język propagandy jako wcielenie i symbol komunizmu. Bardziej metafizycznie rozumiane zło w historii pojawia się w poezji Zbigniewa Herberta, który dodatkowo umieszcza współczesne zbrodnie w perspektywie europejskiej cywilizacji, dość pesymistycznie wskazując na nieustającą fascynację złem i pewne continuum ciemnej strony ludzkiej duszy. Do dziś przerażająco brzmi fragment z Elegii na odejście pióra atramentu lampy (z tomu Elegia na odejście), który przecież nic nie stracił na aktualności i nie musimy go czytać jako wymierzony jedynie w dwudziestowieczne totalitaryzmy, skoro wiek XXI nie jest dużo lepszy:

Nigdy nie wierzyłem w ducha dziejów 
wydumanego potwora o morderczym spojrzeniu 
bestię dialektyczną na smyczy oprawców

 

ani w was – czterej jeźdźcy apokalipsy
Hunowie postępu cwałujący przez ziemskie i niebieskie stepy 
niszcząc po drodze wszystko co godne szacunku dawne i bezbronne

 

trawiłem lata by poznać prostackie tryby historii 
monotonną procesję i nierówną walkę
zbirów na czele ogłupiałych tłumów
przeciw garstce prawych i rozumnychZ. Herbert, Elegia na odejście pióra atramentu lampy [tom Elegia na odejście], [w:] tegoż, Wybór poezji, wstęp i oprac. M. Mikołajczak, Wrocław 2018, s. 566.[3]

Zauważmy: historyczna lektura wiersza, odnosząca się do komunistycznego kontekstu, przestała obowiązywać. Możliwa jest interpretacja uwspółcześniona – wszak potężne tąpniecie kulturowe, z jakim mamy do czynienia, powoduje, że nie brak czytelników, dla których Herbertowska pogarda dla prymitywnej rewolucji bolszewickiej odnosi się również do kolejnej fali, tym razem „powracającej” fali neomarksizmu, odbitej od murów zachodnich uniwersytetów.

Polkowski w tej kwestii kontynuuje myśl i postawę Herberta, traktując nikczemność dziejów jako normę, a jednocześnie jako indywidualne wyzwanie dla jednostek: ich charakteru, sumienia i odwagi. Rzecz znamienna, że obaj poeci przyjmują, iż historia jest jednocześnie kwestią przyjęcia losu ponadindywidualnego, wspólnotowego, o czym będzie mowa nieco później. Zło jako wyzwanie osobiste i jednocześnie narodowe, o wymiarach przekraczających płaszczyznę etyczną w kierunku próby religijnej – oto indywidualna droga i poetycka propozycja młodego wówczas poety, która tak wyróżniła go wśród rówieśników i starszych twórców piszących w epoce schyłkowego PRL-u. Osobność została zauważona natychmiast, choć nie od razu zrozumiano źródła jej siłyNa przykład Stanisław Barańczak, który zauważył „trzeci wymiar” poezji autora, pisze: „Wierszy Jana Polkowskiego nie da się odłączyć od rzeczywistości, w której są osadzone. Tyle że należałoby raczej mówić o trzech wymiarach tej rzeczywistości, wymiarach w skomplikowany sposób nakładających się na siebie i krzyżujących ze sobą wzajem. Wymiar pierwszy to najbliższa, doczesna i konkretna otoczka poetyckiego »ja«: własne ciało, dom, miasto, Polska tu i teraz. Drugi wymiar rozszerza się w przestrzeni i w czasie: obejmuje Europę Wschodnią i zarazem – dzięki przywołaniu symbolicznych postaci, od Lenina do Mandelsztama – kilkadziesiąt lat jej dwudziestowiecznej historii. Wymiar trzeci wreszcie istnieje poza przestrzenią i poza czasem: to wymiar odwiecznego ludzkiego cierpienia i zarazem nadziei, symbolizowany przez dyskretnie pojawiające się w tych wierszach motywy ewangeliczne” (tegoż, Wyobraź sobie, że piszesz po polsku, [w:] tegoż, Przed i po. Szkice o poezji krajowej przełomu lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, Londyn 1988, s. 82).[4]. Wydaje się, że rozpoznanie uwzględniające religijne aspekty twórczości Polkowskiego bywało dostrzegane, ale niedocenione i dopiero niedawno, kiedy polityczne odczytania (tak charakterystyczne dla lat 70. i 80.) przestały przyćmiewać inne modele lektury, religijny fundament stał się bardziej wyrazisty i bardziej obecny w interpretacjach historyków literaturyW. Kudyba, Pamięć i godność. O poezji Jana Polkowskiego, Warszawa 2019; P.Subocz, Perspektywa nieba. Czytanie Boga i zaświatów poprzez przestrzeń w kilku wierszach Jana Polkowskiego, „Topos” 2018, nr 6 (163), s. 30–42; tejże, Skrzydlaty kształt. Intersemiotyczna eschatologia „Głosów” Jana Polkowskiego, „Rocznik Komparatystyczny” 2017, nr 8, s. 263–277; J. M. Ruszar, Adresat zmarł [Posłowie], [w:] J. Polkowski, Rozmowy z Różewiczem, Kraków 2018; tegoż, Jan Polkowski. Zaczynając od mojego osiedla [Wstęp], [w:] J. Polkowski, Wiersze wybrane, Kraków 2020; tegoż, Madonna brzemienna Piero della Francesca – wiersz Jana Polkowskiego w kontekście esejów Zbigniewa Herberta i prozy Gustawa Herlinga-Grudzińskiego, [w:] „Odcisk palca – rozległy labirynt”. Prace ofiarowane Wojciechowi Ligęzie na jubileusz siedemdziesięciolecia, red. M. Antoniuk, D. Siwor, Kraków 2021; tegoż, Żywioły i Duch Święty. Sygnały poezji religijnej w twórczości Jana Polkowskiego, [w:] Prace ofiarowane Grażynie Halkiewicz-Sojak na jubileusz siedemdziesięciolecia, Toruń – Kraków 2021. Do nieporozumień należy zaliczyć odosobnione zdanie Andrzeja Horubały, który podkreślając religijną wrażliwość wczesnego Polkowskiego, pisze o tomie Cantus z 2009 roku: „Nie ma też w tych prawdziwych elegiach miejsca na religijną konsolację. To, co było znakiem firmowym Polkowskiego z lat 80., niezwykła chrześcijańska duchowość jego medytacji, tu zanika zupełnie, jest świadomie, gniewnie nawet odrzucone” (tegoż, Powrót poezji, [w:] W mojej epoce już wymieram. Antologia szkiców o twórczości Jana Polkowskiego (1979–2017), red. J.M. Ruszar, Kraków 2017, s. 159). Pospieszne sądy i uogólnienia krytyka nie znajdują potwierdzenia w tekstach czytanych nazbyt pobieżnie.[5].

Oczywiście lingwistyczne koncepty i szyderstwa z nowomowy, a także bardziej serio obnażanie kalekiego języka realnego socjalizmu przenikały wraz z atmosferą kulturalną także do poezji Polkowskiego, czego przykładem mogą być szyderstwa z duchowych wodzów rewolucjiRestauracja „Arkadia”. Nowa Huta, plac Centralny; Luty 1978. Wybory do rad narodowych (TNJP/OG).[6] albo zapisane w formie wiersza wezwanie z prokuraturyNa przykład szyderczy „wiersz” Ob. Jan Polkowski. Uzasadnienie istnienia z tomów To nie jest poezja / Oddychaj głęboko, zapisany w tomie kursywą, aby zaznaczyć, że – poza tytułem – sam tekst jest produktem serca i intelektu prokuratora wzywającego na przesłuchanie w związku z podłożeniem bomby pod pomnik Lenina w Nowej Hucie. Zob. tegoż, Ob. Jan Polkowski. Uzasadnienie istnienia, [w:] tegoż, Gdy Bóg się waha…, s. 51.[7]. To jednak żarty, częste w pierwszym, młodzieńczym tomiku To nie jest poezja / Oddychaj głęboko. Nie stały się one dominantą nawet w okresie stanu wojennego. O ile Herbert ratował polityczność swych wierszy przed szybką dezaktualizacją, wpisując je w długą tradycję archetypów europejskiej kultury, o tyle autor utworu Moja słodka Ojczyzno (powstałego wszak w wiśnickim więzieniu) przenosi polityczną aktualność w sferę historii Boskiej, wiecznej, to znaczy Historii Zbawienia. Dodajmy, że nawiązuje tym samym do emigracyjnej tradycji wpisywania Polski w szerszy nurt dziejów powszechnych, przy czym rozumienie świeckich losów w kontekście Wcielenia i Paruzji ma swoją proweniencję raczej w twórczości Kazimierza Wierzyńskiego niż romantycznej emigracji z XIX wieku, naznaczonej ideą mesjanizmu.

Poezja – w rozumieniu autora Ognia – nie może oszukiwać czytelnika i nie powinna kłamać światu. Wiersze nie mogą pomijać lub przesłaniać potworności świata i stąd antyestetyczne zaklęcie z pierwszego tomu w utworze Jam jest bramą owiec (TNJP/OGSkrótem TNJP oznaczam tom To nie jest poezja, zaś OG Oddychaj głęboko.[8]):

Więcej pokory mniej poezji
ani słowa
dla niejJ. Polkowski, Jam jest bramą owiec, [w:] tegoż, Gdy Bóg się waha..., s. 59.[9].

Ta eliptyczna fraza powiada, że prawda poezji nie jest wyłącznie postulatem epistemologii, władz poznawczych sztuki, ale również estetyki – tu daje znać o sobie szkoła Różewicza i Herberta. Pierwszy z nich domagał się uwolnienia sztuki ze zbytku estetyki ozdobności (zbytku ozdobnej estetyki?), a drugi przestrzegał, że piękno może zostać wykorzystane do zacierania śladów albo jako parawan krzywdy i cierpienia – a więc do oszustwa:

w ciężkich złoconych ramach 
krwawi cynobrem Leonidas

 

Chór w operze Beethovena
śpiewa przekonywająco o wolności

 

ranny pod Borodino Książę 
nie chce upaść
na ziemię

 

sztuka stara się uszlachetnić 
podnieść na wyższy poziom 
wyśpiewać odtańczyć zagadać

 

zetlałą materię ludzką 
zrudziałe cierpienieZ. Herbert, Zwierciadło wędruje po gościńcu [tom Rovigo], [w:] tegoż, dz. cyt., s. 608.[10]

Malarstwo, muzyka czy literatura mogą upiększać, a więc zniekształcać. Stąd brało się etyczne nakierowanie estetyki w twórczości poetów pokolenia wojennego. Młodszy o pokolenie Jan Polkowski do etyki dodaje metafizykę, a właściwie wiarę religijną. Jeśli nie weźmie się pod uwagę religijnej postawy poety i katolickiej podstawy wszystkich jego liryków (nawet tych, które nie są religijne w sensie tematyki ani bezpośrednio nie przywołują Boga lub świętych), to interpretacje poszczególnych utworów rozminą się z intencją autora (co dzisiejsza praktyka krytycznoliteracka dopuszcza, a w niektórych teoriach nawet zachwala).

Podziemia psalmu. Poezja i ortodoksja

Choć chrześcijańska, a nawet katolicka interpretacja wielu wierszy Jana Polkowskiego jest na pewno możliwa, a nawet pożądana, bo bez takiego kontekstu jej pełne rozumienie wydaje się raczej niemożliwe, należałoby sprecyzować, na czym miałaby owa katolickość polegać oraz zdefiniować takie pojęcia jak „poezja katolicka” czy „poezja religijna” w ogóle. W książce Mane, tekel, fares postawiłem tezę, że wiele utworów Tadeusza Różewicza należy rozumieć jako poezję religijną, co wcale nie oznacza, że przynależną do konkretnej denominacjiTrudno Różewicza zaliczyć do jednej wspólnoty religijnej (katolickiej, protestanckiej albo do – jak to często czyniono – ateuszy), skoro mocą jego ostatniej decyzji pogrzeb odbył się w kościele katolickim (gdzie przyjął chrzest i przypomniał o tym fakcie w testamencie), a pochówek na cmentarzu protestanckim z udziałem duchownych obu kościołów. Szerzej na ten temat: J.M. Ruszar, Mane, tekel, fares. Obrazy Boga w twórczości Tadeusza Różewicza, Bielsko-Biała – Kraków 2019.[11]. O ile pytania – strictereligijne – zawarte w wierszach niewątpliwie należą do tradycji chrześcijańskiej, a symbole, metafory i użyte obrazy poetyckie także zostały wzięte z tej kultury (głównie biblijnej i liturgii katolickiej), o tyle już odpowiedzi często nie mieściły się w ramach ortodoksji katolickiej lub protestanckiej doktryny. Nie jest jednak prawdą, że z reguły były jej obce! Przeciwnie, niektóre zdumiewały przenikliwą analizą istoty ewangelicznego przesłania. Nie można też nie zauważyć, iż religijne symbole, pojęcia i obrazy nie zostały użyte jako dekoracja – problemy były zasadnicze, a pytania stawiane bezwzględnie. Nie chodzi więc o literacką intertekstualność, potęgującą możliwości poetyki autora wspieranego biblijną metaforyką, lecz o wyrażanie ważnych egzystencjalnie problemów, a także o z gruntu chrześcijańską antropologię. Pytania Różewicza nie mają charakteru abstrakcyjnego i teoretycznego. Autorowi nie chodzi o jakiś Absolut czy Transcendencję, a więc intelektualny konstrukt, przydatny w teoretycznych rozważaniach filozofów i religioznawców, ale o konsekwencje przyjęcia lub odrzucenia wizji osobowego Boga, a także osobowej relacji między człowiekiem i ewentualnym (tak rozumianym) Bogiem. Mówiąc poglądowo, problem Różewicza jest problemem Pascala czy Kierkegaarda, a nie Pierre’a Simona de Laplace’a„Ta hipoteza nie jest mi potrzebna, Sire” – według tradycji odpowiedź Laplace’a dana Napoleonowi, który zapytał, dlaczego w rozprawie o wahaniach okresowych w ruchu Saturna i Jowisza nie ma wzmianki o Bogu.[12].

W przypadku twórczości autora Ognia problemu z ortodoksją katolicką nie widać, a wizja świata wskazuje na stałą obecność osobowego Boga, którego podmiot poety pragnie, do którego się modli, którego przyzywa i stąd nawiązania do tradycyjnych form modlitewnych: litanii, aktów strzelistych, pokutnych wyznań, a także pieśni kościelnych. Wyjątkowe nasilenie tego rodzaju form i gatunków obserwujemy w pierwszych trzech tomach. Przykładem może być wiersz „Tobie śpiewa żywioł wszelki” (TNJP/OG), w którym (jak sugeruje tytuł) całe stworzenie – na swój sposób – „chwali Pana” tradycyjną Modlitwą porannąFranciszek Karpiński (1741–1825) jest autorem zestawu pieśni kościelnych (między innymi sławnej kolędy Pieśń o Narodzeniu Pańskim, znanej szerzej jako Bóg się rodzi), w tym Modlitwy porannej (Kiedy ranne wstają zorze...) i Modlitwy wieczornej (Wszystkie nasze dzienne sprawy...), czasami rozpoznawanych już tylko jako „tradycyjne”, bez znajomości autora. Pierwsza zwrotka brzmi: Kiedy ranne wstają zorze Tobie ziemia, Tobie morze Tobie śpiewa żywioł wszelki Bądź pochwalon, Boże wielki! (tegoż, Wiersze, https://literat.ug.edu.pl/krpnski/index.htm#spis [dostęp: 12.04.2021]).[13]:

Na razie ptaki zastępują ludzi:
turkawki i wróble odczytują niejasne pismo 
stworzenia.

 

Ale już za ścianami,
we wklęsłym brzuchu okna
zaczyna sylabizować syn człowieczy. 
(Długi kaszel alkoholika, kłótnia 
nieprzytomne głosy, te same słowa 
zawodzenie.)
Modły o nicość.
Podziemia psalmuJ. Polkowski, „Tobie śpiewa żywioł wszelki”, [w:] tegoż, Gdy Bóg się waha..., s. 50.[14].

Zwyczajne odgłosy budzącej się do życia nowoczesnej „maszyny do mieszkania” (zwanej potocznie blokiem mieszkalnym) zostają zinterpretowane jako (niekoniecznie świadoma) pochwała stworzenia i dziękczynienie należne Stwórcy. Wiersz wyraźnie nawiązuje do znanego wzorca i gra z nim, będąc rodzajem zaprzeczonej paraleli. W przeciwieństwie do poczciwej, prostej wiary i dziękczynnej modlitwy Franciszka Karpińskiego współczesna „pieśń poranna” w kalekim, bo bezbożnym świecie wydaje się niemożliwa. Stan faktyczny cywilizacji przywołuje nicość i autor nie pozostawia złudzeń co do tego, że tylko natura „chwali Pana” (nie w sposób rozumowy – oczywiście – skoro jest „niepiśmienna” i jej związek ze Stwórcą nie ma intelektualnego charakteru). Pozostaje do rozstrzygnięcia pytanie, czy ostatnią metaforę (realne odgłosy jako „podziemia psalmu”) można uważać za nieśmiałą zapowiedź nadziei? Świat Polkowskiego bywa światem potwornym, podległym nicości i śmierci lub tylko miejscem nieprzyjaznym, ale niepozbawionym znaku nadziei i życia.

Nie jest przypadkiem, że obok niepokojących odgłosów pojawia się też migotliwy obraz dziecka, które uczy się mówić„Na początku było Słowo” z Ewangelii św. Jana odnosi się też do początków człowieka, a więc mowy, bez której nie wiedziałby, że jest człowiekiem. Jak powiada Józef Tischner: „Człowiek jest istotą świadomą. Może być człowiekiem o tyle, o ile wie o tym, że jest człowiekiem. Nikt nie jest człowiekiem nieświadomie” (zob. tegoż, Filozofia świadomości. Transcendentalne założenia filozofii człowieka (29 listopada 1983), [w:] tegoż, Filozofia człowieka. Wykłady, oprac. Z. Stawrowski, A. Workowski, Kraków 2019, s. 379).[15]. „Syn człowieczy” to przecież po prostu człowiek, ale peryfrastycznie funkcjonuje przede wszystkim jako tytuł Jezusa – wysłannika czasów ostatecznych, a więc mesjańskichM. Uglorz, Teologia zwiastowania i czynów Jezusa, Warszawa 1999.[16]. Co może oznaczać w zastosowaniu do zwykłego dziecka wchodzącego w kulturę? Raczej nie mamy do czynienia ze wskazówką, która odnosi się do niego samego, ale z sygnałem, że opisana sytuacja przynależy do czasów ostatecznych. Od widzenia z Księgi Daniela (Dn 7, 13-14) judaistyczna, a potem chrześcijańska (Objawienie św. Jana) literatura apokaliptyczna podkreśla nieprzerwany charakter wojny dobra ze złem, co doprowadziło do współczesnego przekonania, że czasy ostateczne – w sensie jednostkowym – są doświadczeniem każdego chrześcijanina albo – prościej – życie każdego chrześcijanina indywidualnie należy do czasów ostatecznychM. Wojciechowski, Apokalipsa świętego Jana. Objawienie, a nie tajemnica, Częstochowa2012; ks. T. Jelonek, Biblia jako fenomen kulturowy, Kraków 2021. Osobną kwestią jest samo rozumienie apokalipsy przez współczesnych chrześcijan i przesuniecie akcentu z wyobrażeń kosmicznej katastrofy na obietnicę paruzji.[17]. Wydaje się, że ogólna wizja sytuacji człowieka wierzącego, jaka rysuje się w wielu wierszach Polkowskiego, pozwala przyjąć, że metafora „podziemi” psalmu, a więc głębokiego, ukrytego źródła wiary ma charakter optymistyczny i stanowi subtelnie zarysowaną przeciwwagę dla (przesiąkniętej nicością) opisywanej teraźniejszości.

Religijny wymiar – co ważne – rysował się subtelnie, a Marian Stala pisał o delikatnie realizowanej obecności języka zsakralizowanegoM. Stala, List do Jana Polkowskiego, [w:] W mojej epoce już wymieram..., s. 55–58. Pierwodruk: M. Stala, List do Jana Polkowskiego, „Tędy” 1984, nr 1, s. 16–18.[18]. Pewne romantyczne motywy, splatające elementy religijne z patriotycznymi, także znajdują swoje miejsce we wczesnej poezji Polkowskiego, choć nie są tak ścisłe i wyraźne jak ma to miejsce w twórczości polskich romantyków czy – nawiązującej do romantyzmu – poezji II wojny światowej oraz stanu wojennego. Mówienie o mesjanizmie lub kalce romantycznej okazuje się w tym wypadku nieporozumieniem, bo choć ogólny „nastrój religijny” lat 70. i 80. jest w wierszach autora Oddychaj głęboko widoczny, to na pewno nie realizuje się poprzez romantyczne klisze. Jeśli jednak się zdarzają, to – jak zostało wykazane – są znacząco modyfikowane lub dostosowane do współczesnej wrażliwości. Głośne podkreślanie trwania, a potem końca paradygmatu romantycznegoZagadnienie funkcjonowania paradygmatu romantycznego w kulturze polskiej XX wieku zrosło się z wypowiedziami i badaniami Marii Janion, choć fakt powrotu romantycznych tematów u progu odzyskania niepodległości, w trakcie II wojny światowej, a na koniec w czasie pierwszej „Solidarności” i stanu wojennego jest aż nadto oczywisty dla wszystkich historyków polskiej literatury. Używanie romantycznych stereotypów jest przecież wynikiem podobieństw sytuacyjnych w czasie opresji oraz silnego wzburzenia emocji społecznych, a wybitne dzieła XIX wieku muszą być punktem odniesienia dla każdego piszącego po polsku (także w ewentualnej kontrze) jako najważniejszej czy najdonioślejszej tradycji – dowodem jest choćby twórczość czołowego awangardysty drugiej połowy XX wieku Tadeusza Różewicza lub szukającego wzorców w klasycyzmie Zbigniewa Herberta. Klisze romantyczne, zwłaszcza heroiczne, w naturalny sposób odżyły w czasach stanu wojennego w literaturze popularnej, zwłaszcza amatorskiej, ale nie w dziełach wybitnych tego okresu, jak Raport z oblężonego miasta Herberta czy Ogień Polkowskiego. Inną kwestią jest ogłaszanie „końca romantycznego paradygmatu” (w roku 1991) czy też powrotu „romantycznych stereotypów”, zwłaszcza mesjanistycznych, o których badaczka wypowiadała się 18 lat później (Z. Pietrasik, M. Janion, Polska nie jest kobietą, https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kultura/paszporty/205505,1,rozmowa-z-prof-maria-ja-nion.read [dostęp 12.02.2021]).[19] mają ograniczone znaczenie dla rozumienia symboliki wierszy autora tomu OgieńJest to jedyny tomik poezji wydany w stanie wojennym przez „najwybitniejszego poetę stanu wojennego” (zaliczanie pozostałych wierszy do tego okresu jest nieporozumieniem).[20], ponieważ nawet jeśli pojawiają się w nim wątki typowe dla tyrtejskiej lub martyrologicznej poezji XIX wieku, to przecież z racji podobieństwa sytuacji i historycznych doświadczeń (jak walka o wolność, więzienia, polityczne morderstwa czy silne poczucie narodowej wspólnoty), a nie z powodu stosowania określonej poetyki. Podobieństwa mają więc charakter zewnętrzny wobec literatury i stają się niezależne od woli twórcy lub przyjmowanych wzorców czy stylu. Odrębność stylistyczna została zauważona wcześnie, choćby w pochodzącym z roku 1982 Liście do Jana Polkowskiego, w którym Marian Stala nie tylko nie wiąże poetyki autora Oddychaj głęboko z romantyczną epigońską manierą, ale przeciwnie, podkreśla jej wysoki kunszt:

Być może podstawą nośności Pańskich wierszy jest to, co Miłosz nazywa „dobrym ustawieniem języka”, stronienie od manieryczności i chwiejności wyrazu, dążenie do krystaliczności i przezroczystości fraz i obrazów, nadającej im walor rzeczy koniecznych… Ta tendencja pozostaje w zgodzie z manifestowanym w niektórych Pana tekstach nastawieniem antypoetyckim. Zawołanie: „To nie jest poezja” rozumiem jako przejaw odrzucenia języka pięknych słów czy pięknych zdań na rzecz utopii „języka rzeczy, poezji czystych przedmiotów”. A także: języka czystych idei i czystych wartości. Chciałby Pan, jeśli dobrze rozumiem, przenieść twórczość, poezję – z dziedziny sztuki (wąsko rozumianej) w dziedzinę współ-egzystencji, współ-odczuwania w możliwie głębokim (płynącym nie tylko z lektury współczesności, ale też Hölderlina? Rilkego?) rozumieniu obu tych terminów. To nie jest śmieszne, lecz piękne i poruszające, gdy kończy Pan Sprzeczność wewnętrzną frazą: „żyję wśród was”M. Stala, dz. cyt., s. 55.[21].

Także obecne w czasie stanu wojennego „przebudzenie religijne” oraz zwrot ku Kościołowi (a czasami nawet ku Bogu) nie dotyczą Polkowskiego, którego nieprzerwany związek z religią nie był uzależniony od nastrojów społecznych czy okoliczności historycznych. Jego wyobraźnia poetycka, symbolika czerpiąca z Ewangelii i kościelnej liturgii, język korzystający z chrześcijańskiej metaforyki, figur i obrazów, jak również nawiązania oraz dialog z tradycją gatunków religijnych, a także wizja człowieka stojącego wobec wyzwań historii i pojedynczej egzystencji – także nie pozostawiają wątpliwości co do postawy wyrosłej na gruncie katolicyzmu. Dodajmy, że o ile w latach 80., podczas wspomnianego „przebudzenia religijnego”, tego rodzaju skłonność była częstsza (a nawet częsta), o tyle pod koniec lat 70. debiut Polkowskiego wyróżniał się katolicką motywiką, a żywioł religijny stanowił (między innymi) o wyjątkowości i nośności jego wierszy. Rzecz została dostrzeżona przez ówczesnych krytyków literackichS. Barańczak, dz. cyt., s. 82–84.[22], na przykład Marian Stala w cytowanym już Liście do Jana Polkowskiego zauważył, że „umiejętność stałego przechodzenia od wymiaru politycznego do teologicznego czy metafizycznego rzeczywistości i związany z tym potencjał pytań i wartości utwierdza […] ważność […] wierszy”M. Stala, dz. cyt., s. 58.[23]. Dodajmy, iż Polkowski nie inkrustuje swoich utworów pojęciami czy frazeologią kościelną, ale tworzy własne obrazowe odpowiedniki tradycyjnych wyobrażeń i osobisty język do wyrażania religijnych treści. Unika w ten sposób – częstego w poezji religijnej – „recyklingu” zużytych metafor, obrazów czy toposów. Autor chciałby „zobaczyć Boga własnymi oczami” jak wspomniany już twórca znad Neckaru. W zakończeniu wiersza *** Łagodne doliny zamieszkują poetę (TNJP/OGW oryginalnym tomie Oddychaj głęboko, wyd. ABC 1981, w spisie treści brak tego wiersza, choć został wydrukowany.[24]) czytamy:

Ujrzeć Boga własnymi oczami napisał
i wierzę, że dane mu było Go zobaczyć
kogóż by bowiem prosił:
pozwól mi na zawsze

zostać w prawdzieJ. Polkowski, *** Łagodne doliny zamieszkują poetę, [w:] tegoż, Gdy Bóg się waha..., s. 52.[25].

Posłużenie się frazą Hölderlina jest sposobem na wypowiedź nie wprost, ale sugerującą własne pragnienie, wielokrotnie wyrażane w innych utworach. Wierszy-modlitw, wierszy wyrażających pragnienie spotkania z Bogiem jest – zwłaszcza w pierwszym tomie – bardzo dużo. Stało się to powodem zarówno ciekawych rozpoznań, jak i nieporozumień. Przywołajmy dłuższy passus z Jana Błońskiego, zawierający jednocześnie tezy Mariana Stali:

Pojawiają się też tony, których od pięćdziesięciu lat przynajmniej nie było w polskiej poezji. Można by pokazać, jak Polkowski odnawia symbolikę Polski – Chrystusa albo zwłaszcza topos Matki Polki, nadając mu niepokojącą, cielesną drastyczność. Ale nie jest to na pewno neomesjanizm! Najwyżej neokatastrofizm […]. Ciekawa jest też świadomość, że


Te przeklęte słowa
to tylko frazy twojej pieśni to tylko poszukujący doskonałej 
ciemności (samotny
ogień).
(Zmierzch, tom Drzewa)

 

Więc słowa zagłady, słowa śmierci rodzą się z zagadkowej potrzeby „samotnego ognia”? Z wewnętrznego impulsu, którego pokonać nie można, bo jest u samego fundamentu tej poezji? Bo jeśli poezja jest taką selekcją słów, która odrzuca wszystko, co skażone, przypadkowe, a spełnić się może tylko na samej granicy mowy, na grani milczenia czy nieistnienia? Jeśli jest odmową i wyzwaniem rzuconym współczesnemu światu, to pamiętać należy, że cały ten świat, nie tylko lokalnie polski, cierpi na upust bytu, rozmywa się w nijakości? Perspektywa poetycka i polityczna nakłada się jeszcze na metafizyczną. U Polkowskiego Bóg jest obecny zwłaszcza (czy tylko) przychodząc i odchodząc. Jest jakby rozdarciem, potęgą, która powołuje do istnienia czy w istnieniu umacnia, ale także unieważnia świat – wraz z poetą! – i strąca go w niebyt. Czy dlatego, że świat tak zmarniał czy też, że został skazany? O wierszach Polkowskiego mówił Marian Stala, że „niemożność dotarcia do Boga w porządku historii (historii zniewolonej) wydaje […] się centralnym punktem »wizji poety«. Równie jednak możliwe jest to, że negatywna teologia […] jest [tu] teologią Boga nieistniejącego i wartości, które są tylko kategorycznym imperatywem”. Można zaryzykować inne jeszcze rozwiązanie, bo przecie Bóg, który opuścił świat, nie musi wcale być Bogiem nieistniejącym czy ułomnym… Zajadłość, z którą Polkowski smaga „podziemia psalmu”, staje się wtedy wołaniem opuszczonego i jedyną odmianą modlitwy, na jaką go jeszcze stać… Mówi więc:

 

Kim bowiem byłem jeśli nie jednym ze słów 
Boga wypowiedzianym gdy czuł zbliżającą się 
(ludzką) śmierć.
[***Kim bowiem byłem jeśli nie jednym ze słów, Drzewa] 

albo:

Przebita ręko błogosław 
spalonej księdze.
[***Jakież to było piękne, Drzewa]

 

Aforyzmy cierpienia, palimpsesty zagłady. Fragmenty poezji, która – ufam głęboko – „nie przeminie, kiedy przeminą jej czasy”J. Błoński, Język właściwie użyty. O poezji Jana Polkowskiego, [w:] W mojej epoce już wymieram..., s. 42–44.[26].

O katastrofizmie Polkowskiego może warto napisać osobno, zwłaszcza w kontekście ostatnich dzieł poety i eseisty. Nie ulega jednak wątpliwości, że krytyka rzeczywistości dokonywana jest z pozycji chrześcijańskich.

„Więcej pokory mniej poezji”. Wczesne wiersze religijne

Wiersz Jam jest bramą owiec (TBJP/OG), bezpośrednio przywołujący Ewangelię św. Jana i autoprezentację Jezusa jako ZbawicielaW przypowieści przytoczonej przez św. Jana Jezus określa siebie jako Dobrego Pasterza, czyli Mesjasza (Zbawcę): „Powtórnie więc powiedział do nich Jezus: »Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Ja jestem bramą owiec. [...]. Ja jestem bramą. Jeżeli ktoś wejdzie przeze Mnie, będzie zbawiony – wejdzie i wyjdzie, i znajdzie paszę«” (J 10, 7–9). W całym szkicu cytuję tłumaczenie z Biblii Tysiąclecia.[27], jest dramatyczną oceną własnego postępowania, czyli realnego życia, rozpiętego między dobrem i złem, pobudkami ducha i skłonnościami ciała. Młody ówcześnie poeta dokonuje aktu publicznej spowiedzi w guście św. PawłaW Liście do Rzymian św. Paweł opisuje typową skłonność do grzechu (Rz7,14–17):„Wiemy przecież, że Prawo jest duchowe. A ja jestem cielesny, zaprzedany w niewolę grzechu. Nie rozumiem bowiem tego, co czynię, bo nie czynię tego, co chcę, ale to, czego nienawidzę – to właśnie czynię”.[28], środkowa zaś część jest rodzajem „aktu strzelistego” (jeśli użyjemy tradycyjnej nazwy katechizmowej, a jednocześnie pewnego gatunku, także literackiegoAkty strzeliste, to tradycyjne krótkie modlitwy zaczerpnięte z Pisma św., prywatnych objawień (np. Jezu, ufam Tobie św. Faustyny) lub tradycji, możliwe do częstego powtarzania w ciągu dnia. Akty mogą być wyrazem wiary, nadziei, miłości, uwielbienia, żalu, ale mogą również mieć formę zawierzenia lub prośby.[29]):

Wchodzi
między nieuporządkowane myśli życie.
Co mi przynosisz?
Pieniądze jedzenie buty koc?
Zwyciężają mnie strach nikczemność niemoc 
i żadna prośba ofiara postanowienie
nie zmienia mnie.

 

Tak
chciałbym Cię teraz dotknąć 
Chrystusie
we wnętrzu gór
wśród głosów wody i drzew.

 

Więcej pokory mniej poezji
ani słowa

dla niejJ. Polkowski, Jam jest bramą owiec, [w:] tegoż, Gdy Bóg się waha..., s. 59.[30]

Ten wiersz z różnych względów można uznać za znaczący i tak też został odczytany: jako wyznanie poetyckie i wyznanie religijne zarazem. Końcowa konstatacja, w naturalny sposób czytana jako ars poeticaAndrzej Horubała potraktował ten passus jako rodzaj ars poetica we wstępie do wyboru wierszy (tegoż, „ani słowa dla niej”…, [w:] J. Polkowski, „ani słowa dla niej”. Wiersze konieczne, wyb. i wstęp A. Horubała, Kraków 2020).[31], jest jednocześnie – według schematu sakramentu pokuty – „mocnym postanowieniem poprawy” następującym po wyznaniu wiary i prośbie o duchowe wsparcie, a ściślej mówiąc – zapowiedzią związania postawy poetyckiej z jej etycznymi obowiązkamiNa katolicki sakrament pokuty i pojednania, znany w języku kolokwialnym jako „spowiedź”, składają się następujące etapy: rachunek sumienia; żal za grzechy; postanowienie poprawy; szczera spowiedź (wyznanie grzechów); zadośćuczynienie Bogu i bliźnim.[32]. Oczywiście nie jest pewne, w jakim stopniu wiersz to świadome nawiązanie do religijnych konstrukcji wypowiedzi znanych z katechizmu, a w jakim podświadome zastosowanie zinternali- zowanych sposobów myślenia i odczuwania człowieka religijnego. Nie jest to zresztą kwestia zasadnicza dla konstatacji, że utwór okazuje się jednocześnie wyrazem wiary religijnej, jak i wyznaniem przekonań artystycznych oraz że oba wątki występują nierozdzielnie.

Religijność poezji Polkowskiego (i – być może – każdego wierzącego poety) nie ogranicza się przecież do tematyki czy korzystania z tradycyjnych konstrukcji modlitw, sakramentalnych gestów performatywnych lub zabiegów intertekstualnych wobec ksiąg świętych i liturgicznych. Tłem tej poezji bywa często trudna do uchwycenia aura, która tak odróżniała wiersze autora Ognia od twórczości pokoleniowych poprzedników i rówieśników, a zbliża do katolickiej tradycji (zresztą traktowanie kultury jako przestrzeni dialogu z dokonaniami poprzedników to cecha charakterystyczna postawy Polkowskiego i oczywiście dotyczy nie tylko kwestii religijnych). Swoistość polega między innymi na wyrazistej perspektywie człowieka wierzącego, dającej się odczuć nawet w utworach stricte politycznych, niezwykle częstych w okresie schyłkowego PRL-u. Kolejne tomy autora Drzew można uznać za zbiory wierszy katolickich w takim sensie, że świat pojęć i wartości charakterystycznych dla kultury rzymskokatolickiej tworzy światopoglądowe fundamenty świata przedstawionego. Poeta wielokrotnie wprost manifestuje swoje przywiązanie do Kościoła katolickiego, religii i siatki pojęć z nią związanej – to niewątpliwa postawa egzystencjalna, choć (z oczywistych względów) tematycznie nie zawsze wyraziście się ujawnia, skoro nie wszystkie wiersze można uznać za religijne w ścisłym sensie, a więc odnoszące się do wiary. Przeciwnie – tematyka jest niezwykle różnorodna.

Wiersz Jam jest bramą owiec zasługuje na baczną uwagę nie tylko z tego powodu, że w sposób wyrazisty wyraża pragnienie spotkania, ale z powodu swego dialogicznego i pokutnego charakteru, wykorzystującego schemat spowiedzi. Zaczyna się od wyznania wiary w moc Jezusa Chrystusa – bo tak należy rozumieć tytuł, który jest cytatem samookreślającym zbawczą misję, a równocześnie obietnicą odkupienia dla człowieka grzesznego, przy czym grzech rozumiany jest według jednej z licznych możliwości, to znaczy jako życie lub myśli „nieuporządkowane”Obrazy grzechu wykorzystują symboliczne znaczenie błędu (zboczenie z drogi, manowce), brudu (splamienie), zaburzenie ustanowienia porządku (kosmicznego lub ludzkiego).[33]. W tak nakreślonej sytuacji dochodzi do refleksji dotyczących własnych oczekiwań (dość prozaicznych) oraz refleksji rozpoznającej własną słabość. Gwałtowne pragnienie spotkania i postanowienie poprawy zamykają tę skrótową spowiedź. Można też przypuszczać, że etyczne uwarunkowanie poetyki ma zapobiec grzechowi pychy.

Wiersz Jam jest bramą owiec można dodatkowo odczytywać jako utwór symptomatyczny dla młodzieńczej drogi poetyckiej Jana Polkowskiego, zamkniętej w pierwszym tomie To nie jest poezja/Oddychaj głęboko. Wtedy zauważymy, że zawiera on kilka charakterystycznych motywów, jakie pojawiają się w całym tomie. Pierwszy – dość oczywisty kontekst – dotyczy związku motywów religijnych z sytuacją polityczną. Czasami bywa on niewyczuwalny dla dzisiejszego czytelnika, bo niby skąd dzisiaj miałoby być popularne doświadczenie, które by podpowiadało, że zestaw słów „pieniądze jedzenie buty koc” w kontekście strachu sygnalizuje przebywanie w areszcie (lub obawę przed aresztowaniem). A przecież chodzi o zwyczajne doświadczenie życiowe młodych opozycjonistów! Jeszcze mniej rozpoznawalny okazuje się sens niewielkiego westchnienia wzorowanego na strukturze litaniiPor. W. Sadowski, Litania i poezja na materiale literatury polskiej od XI do XXI wieku, Warszawa 2011; tegoż, Europejski wiersz litanijny. W innej czasoprzestrzeni, Warszawa 2018. W tym konkretnym wypadku możemy uważać, że jest to właściwie „akt strzelisty” (czyli krótka modlitwa dzienna) z wykorzystaniem struktury litanii. Synkretyzm religijnych form poetyc- kich nie jest rzadki w tej poezji.[34]:

Tyle razy patrzyłem na Ciebie
i nie zauważyłem na Twoich stopach śladów 
po uderzeniach, Gładkoskóra Madonno,
Blizno PoniżonychJ. Polkowski, Wejrzyj, [w:] tegoż, Gdy Bóg się waha..., s. 22.[35].

Quasi-litania do Matki Boskiej Częstochowskiej, na co wskazywałoby użycie typowego dla katolickich litanii wezwań – oryginalnych, wymyślonych przez poetę „chwalebnych tytułów” (w tym „Blizno Poniżonych”Jest to wskazówka, że chodzi o Matkę Boską Częstochowską, ponieważ obraz nosi ślady zniszczenia go przez husytów, którzy napadli na klasztor jasnogórski w 1430 roku.[36]), zawiera niezrozumiały dzisiaj szczegół jak „ślady po uderzeniach” milicyjną pałką w stopy. Jednak dla czytelników podziemnych wydawnictw w końcówce lat 70. nie był to egzotyczny detal, skoro komunistyczna milicja stosowała ten rodzaj znęcania się nad zatrzymanymi opozycjonistami. Bicie w pięty nie pozostawia śladów, ale uniemożliwia poruszanie się. Piętrowa ironia poetycka w rozumieniu Douglasa S. Muecke’aD.S. Muecke, Ironia. Podstawowe klasyfikacje, tłum. G. Cendrowska, „Pamiętnik Literacki” 1986, z. 1 (77), s. 243–263.[37] zbudowana została na wiedzy o braku śladów, jak również na ekfrazie jasnogórskiego obrazu, który nie przedstawia całości postaci Marii, tak więc Maria „ukrywa” ów rodzaj cierpienia. Oczywiście tego rodzaju elementy rzeczywistości PRL łatwiejsze są do rozpoznania, jeśli zostały wyrażone wprost, jak:

Łagodne, leśne wzgórza 
zielonkawa mgła 
w sinym kożuchu 
wilgotne nozdrza
zgonionego psa

 

wolny, wolny, szepczesz
i myślisz o tym wszystkim
dotykając oddechów tego, który był tu przed tobą.
Nawet nie widzisz, że klawisz przyniósł posiłek.
Stojąc przy zimnej ścianie kreślisz bezwiednie
znak przebaczenia
i łamiesz chleb
żeby zalepić oczy
JudaszowiJ. Polkowski, Którzy nie widzieli, [w:] tegoż, Gdy Bóg się waha..., s. 11. W oryginalnym tomie Oddychaj głęboko, wyd. ABC 1981, wiersz ten omyłkowo wydrukowano dwa razy (na s. 11).[38].
(Którzy nie widzieli, TNJP/OG) 

Zwyczajne szczegóły aresztanckiego życia pod piórem Polkowskiego nabierają religijnych znaczeń, przez co zmienia się ich sens pierwotny. Wizja wolności, scharakteryzowana swobodą biegającego psa, w konfrontacji z realiami więziennej codzienności wydaje się wystarczać do zrozumienia emocji skazanego. Zamieszanie semantyczne pojawia się na skutek wyrazistych, a sprzecznych sygnałów: „łamanie chleba” jest określeniem ewangeliczno-liturgicznym i mało przydatnym w dziele zasłaniania więziennego wizjeraChleb staje się materiałem plastycznym, z którego można ulepić wiele kształtów (na przykład krzyżyk – częsty motyw literatury więzienno-łagrowej) albo właśnie zalepić judasza lub dziurę wydłubaną w pryczy.[39], nie mówiąc już o tym, że jego potoczna nazwa nie może być zapisywana dużą literą. Jeśli jeszcze weźmie się pod uwagę, że tytuł jest tylko częścią zdania „Uwierzyłeś, bo Mnie ujrzałeś, błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli” (J 20,29), jakie Chrystus wypowiada do „niewiernego Tomasza”, to sens wiersza staje się wieloznaczny, mowa bowiem o konieczności dochowania wiary dwa tysiące lat po Zmartwychwstaniu, a więc bez wsparcia, jakim jest własne doświadczenie zbawczego aktu. Dodatkową komplikację wprowadza aluzja do słów Jezusa dotyczących miłowania nieprzyjaciół oraz nieoddawania złem za zło (Mt 5, 38–42; Łk 6, 27–36), co w polskich przysłowiach zaowocowało frazą „kto do ciebie z kamieniem – ty do niego z chlebem”. Podatność na różne interpretacje jest znakiem herbowym tej poezji, a pewnie każdej dobrej twórczości, pełnej semantycznych napięć wynikających ze zderzenia różnych porządków jednocześnie obecnych w dziele. W tym wypadku mamy do czynienia z dyskomfortem religijnym, wynikającym ze zrozumiałych emocji sprzecznych z nakazami Ewangelii. Znak przebaczenia to przecież krzyż prawdopodobnie kreślony przed posiłkiem, ale nie wiadomo, czy obejmujący swym symbolem przebaczenia i błogosławieństwa także strażnikaUtwór ten uwzględnia w swoim szkicu Stanisław Barańczak, chociaż zwraca uwagę wyłącznie na klauzulę wiersza i nie wiadomo dlaczego uważa, że mamy do czynienia z „majakami” aresztanta, a nie przeżyciem religijnego dyskomfortu, wynikającego ze zderzenia sytuacji życiowej z niezwykle rygorystycznym nakazem Ewangelii, mówiącym o miłowaniu nieprzyjaciół i „ludzi, którzy wam źle czynią”. Krytyk pisze: „Krzyżowanie się wymiarów rzeczywistości zdarza się u Polkowskiego w obrębie nie tylko pojedynczej sytuacji czy obrazu, ale także pojedynczego słowa. Tak na przykład w zakończeniu wiersza Którzy nie widzieli, dziejącego się w celi więziennej, majaki aresztanta przerywa wejście strażnika: [...] Nie ma większej potrzeby tłumaczyć, że ostatnie słowo jest celowo dwuznaczne, warto zauważyć jednak, jak odległe wymiary rzeczywistości zostają zderzone ze sobą dzięki temu jednemu wyrazowi” (tegoż, dz. cyt., s. 83–84). To znaczące pominięcie ukazuje bariery interpretacyjne, jakie wynikają z przynależności do różnych środowisk.[40].

Więzienie można przecież także rozumieć jako religijną szansę, o czym przekonuje utwór z tomu Ogień. Tytuł wiersza „Piotr szedł za Nim z daleka”jest fragmentem opisu zachowania się Piotra po uwięzieniu Jezusa (apostołowie – jak pamiętamy – się rozbiegli): „A Piotr szedł za Nim z daleka, aż do pałacu najwyższego kapłana. Wszedł tam na dziedziniec i usiadł między służbą, aby widzieć, jaki będzie wynik” (Mt 26, 58):

Oto osadziłeś mnie
we mnie żebym Ciebie poznał. 
Mur druty i psy patrzą na Ciebie 
moimi oczamiJ. Polkowski, „Piotr szedł za Nim z daleka”, [w:] tegoż, Gdy Bóg się waha..., s. 70.[41]

Wiersz (napisany już w stanie wojennym) przekłada sytuację życiową na sytuację symboliczną, która pozwala odczytać religijny sens świeckiego wydarzenia. Poeta zachowuje się więc jak każdy pisarz religijny – począwszy od autorów biblijnych, którzy odczytywali wydarzenia historyczne w perspektywie wiary, aż po współczesnych odczytujących „znaki czasu”Pojęcie znane z Biblii (Mt16,3–4), ale rozwinięte i spopularyzowane przez papieża Jana XXIII (tegoż, Konstytucja apostolska „Humanae salutis”, [w:] Aby byli jedno... Wybór przemówień, Warszawa 1979, s. 59), co znalazło odbicie w dokumentach Soboru Watykańskiego II (zwłaszcza w Konstytucji duszpasterskiej o Kościele w świecie współczesnym, nr 4, 11, 44). Papieżowi chodziło o odczytywanie „znaków ufności i nadziei co do dalszych losów Kościoła i świata”, a Jan Paweł II wyjaśniał, że „znaki czasu Sobór Watykański II określa jako [...] znaczące przejawy obecności i działania Ducha Bożego w dziejach” (tegoż, Duch a „znaki czasu”. Przemówienie na audiencji generalnej 23.09.1998, „L’Osservatore Romano Polska” 1999, nr 1, s. 46).[42]. Bo bez względu na to, czy mamy do czynienia z najazdem Asyrii na Królestwo Judy, narodzinami Jezusa, okupacją hitlerowsko-sowiecką czy stanem wojennym w Polsce, człowiek religijny próbuje zrozumieć nadprzyrodzony sens dziejów, skoro w tradycji judeochrześcijańskiej Bóg działa w historii, jest jej Panem, a Apokalipsa św. Jana wskazuje na Chrystusa jako przygotowującego/kreującego przyszłość (zwłaszcza Ap 21).

Ten rodzaj lektury odkrywa zamysł autora, którym okazuje się znalezienie i przedstawienie ostatecznego sensu swojej sytuacji (życiowej i politycznej). W przeciwieństwie do sensu „ziemskiego” (niezbyt sympatycznego, przyznajmy), uwięzienie w znaczeniu religijnym może być (lub jest) szansą na samopoznanie oraz poznanie samego Chrystusa. Sytuacja Piotra, przywołana z kart Ewangelii, może akcentować upadek lub zrozumienie. Tym razem bohater wiersza (znowu możemy go uznać za porteparole samego autora) staje się częścią świata, który (dopiero teraz albo teraz bardziej) pojmuje istotę ofiary Jezusa i Jego zbawczej misji. Zwróćmy uwagę na ton liryku. Brak w utworze skarg, żalów, eksklamacji. Przeciwnie – panuje nastrój zgody, spokoju i pojednania. Wiersz jest zapisem metanoi wynikającej z epifanii, a powaga wydarzenia została podkreślona nieznaczną archaizacją stylu („Oto osadziłeś mnie / we mnie”) i wieloznacznością samego określenia. Słowo „osadzić” wyszło z użycia jako synonim uposażenia, zagospodarowania (osiedlenia), obdarowania (na przykład przez władcę, który nadaje ziemię przybyszom)Internetowy słownik PWN przywołuje jeszcze: umocowanie (umiejscowienie), wydzielenie osadu oraz zatrzymanie zwierzęcia (np. konia) w biegu, ale nie zna pojęcia „osadzenia w areszcie” (SJP PWN, https://sjp.pwn.pl/slowniki/osadzi%C4%87.html [dostęp: 11.04.2021]).[43] i obecnie posiada znaczenie wyłącznie penitencjarne (prawne) lub dotyczy zatrzymania ruchu. W wierszu dochodzi do gry słownej między znaczeniem „osadzić” – „zamknąć aresztanta w więzieniu” i (biblijnego) osiedlenia. Starsze, dostojne znaczenie znamy z pieśni dziękczynnej Izraelitów wybawionych od pogoni faraona, dzięki czemu mogli się osiedlić w Ziemi Obiecanej i zbudować świątynię: „Wprowadziłeś ich i osadziłeś [podkr. J.M.R] na górze twego dziedzictwa, w miejscu, które uczyniłeś swym mieszkaniem, w świątyni, którą założyły Twoje ręce, Panie” (Wyj 15, 17). Frazy Polkowskiego są paralelą tej pieśni, przy czym świątynią (zgodnie z nauką Kościoła) staje się każdy chrześcijaninTak u św. Pawła: „Czyż nie wiecie, żeście świątynią Boga i że Duch Boży mieszka w was? Jeżeli ktoś zniszczy świątynię Boga, tego zniszczy Bóg. Świątynia Boga jest świętą, a wy nią jesteście” (1 Kor, 3, 16–17).[44].

Uwięzienie/osadzenie bohatera wiersza objawiło mu sens nauczania św. Pawła o powołaniu chrześcijanina. Można więc sądzić, że w utworze mamy do czynienia z czasami „po apokalipsie”, to znaczy „po zdjęciu zasłony” z pozorów czy też sensów drugorzędnych, ziemskich. Nie zapominajmy, iż słowo „apokalipsa” tylko w potocznym rozumieniu jest synonimem zniszczenia lub straszliwego końca świata, natomiast w sensie stricte religijnym (gr. apokalypsis – „odsłonięcie”, „zdjęcie zasłony”, „objawienie”) oznacza przedstawieniem ostatecznego sensu wydarzeń (jak na przykład w wypadku Objawienia św. Jana). Klimat pojednania – wyraźny w tym wierszu – bierze się również z jedności całej ożywionej i nieożywionej natury, przemienionej faktem ostatecznego rozpoznania.

Wśród nas, nieczystych. Historia świecka w historii zbawienia

Historia świecka wpisywana zostaje w historię zbawienia na różne sposoby: od bezpośredniej aluzji do ikony rozumianej jako archetypiczny obraz prawdy wiary, po przekroczenie narodowej perspektywy widzenia historii. Pierwszy wariant realizowany jest w wierszu Wśród nas, nieczystych (Ogień):

Przy stole grają w karty: starszy chudzielec 
i młody brodacz. Trzeci
leży w łóżku czyta książkę. Ciemne
okno spokój szemrząca rozmowa.
Z przyklejonego do ściany zdjęcia patrzy na nich 
młoda kobieta trzymająca na kolanach
małego chłopca. Skupiony malec nie poznaje 
ojca właśnie podniósł rączkę (zdjęcie
w tym miejscu jest zamazane) jakby błogosławił 
tym trzem więźniom
(Żydom Grekom
i całej Ziemi).

 

III 1982J. Polkowski, Wśród nas, nieczystych, [w:] tegoż, Gdy Bóg się waha..., s. 81.[45]

Zacznijmy od czasu i miejsca akcji, na które wskazuje data oraz wygłos wiersza. Z biografii poety wiemy, że mowa o celi w Wiśniczu, a nie o jakiejś spelunie, a aresztanci są więźniami politycznymi, których „internowano” w stanie wojennym. Tak więc tytułowe określenie bohaterów jako „nieczystych” nie odnosi się ani do higieny, ani moralnej konduity, a gra w karty jest raczej niewinną rozrywką zabijającą czas osadzonych, a nie znakiem uzależnienia od hazardu. Skąd więc określenie? Jedno z przypuszczeń prowadzi do interpretacji, że jest to szydercze odniesienie się do politycznego uzasadnienia „internowania” – wszak mężczyźni zostali uwięzieni, by „oczyścić” kraj z „elementów antysocjalistycznych”.

Wydaje się jednak, że bardziej istotny jest religijny kontekst wiersza, który suponuje, że mowa o zwykłej grzeszności, bez bliższego sprecyzowaniaKatolicyzm odrzucił dawniejszą (judaistyczną) koncepcję nieczystości rytualnej, uznając, że wszelki grzech jest nieczystością ducha. Tak w Ewangelii św. Marka: „Co wychodzi z człowieka, to czyni go nieczystym. Z wnętrza bowiem, z serca ludzkiego pochodzą złe myśli, nierząd, kradzieże, zabójstwa, cudzołóstwa, chciwość, przewrotność, podstęp, wyuzdanie, zazdrość, obelgi, pycha, głupota” (Mk 7, 20–22).[46]. To im, grzesznikom, błogosławi Jezus wyobrażony w więziennej celi dzięki skojarzeniu rodzinnego zdjęcia z typowym schematem ikonograficznym, jakim jest Madonna Królująca z Jezusem błogosławiącym całemu światu – całemu, a więc grzesznemuGrzeszność świata jest normą, a świętość raczej wyjątkiem, co nie przeszkadza, że Dobra Nowina jest skierowana do wszystkich, jak objaśnia św. Marek: „Niektórzy uczeni w Piśmie, spośród faryzeuszów, widząc, że je z grzesznikami i celnikami, mówili do Jego uczniów: »Czemu On je i pije z celnikami i grzesznikami?«. Jezus usłyszał to i rzekł do nich: »Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają. Nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników«” (Mk 2, 16–17).[47]. Bezwyjątkowość błogosławieństwa została zawarta w aluzji do słów św. Pawła, który podkreślał egalitaryzm chrześcijaństwa słowami: „Nie ma już Żyda ani Greka [to znaczy poganina – J.M.R], nie ma już niewolnika ani człowieka wolnego, nie ma już mężczyzny ani kobiety, wszyscy bowiem jesteście kimś jednym w Chrystusie Jezusie” (Gal 3, 28). Taki – ewangeliczny – kontekst więziennej scenki mówi o powszechności ewangelicznego przesłania i zarazem jest egzystencjalnym wyznaniem wiary w Opatrzność. W chrześcijańskiej teologii błogosławieństwa nikt i nic nie jest w stanie odebrać człowiekowi, nawet grzech. Ono po prostu istnieje jako obietnica i zaproszenie. Nieistniejący faktycznie, a tylko przeczuty (wyobrażony/skojarzony) obraz małego Jezusa błogosławiącego więźniom z kolan Marii po prostu przekreśla sytuację polityczną na rzecz sytuacji religijnej. Zapamiętajmy ów schemat, często pojawiający się w tej poezji. To ważna konstatacja w sporze o „mesjanizm” oraz „romantyczne kalki” w twórczości lat 80. Utrzymuje się uporczywa pogłoska, że poezja stanu wojennego operowała romantycznymi kliszami i stąd jej niskie walory artystyczne. Zarzut ten ma również dotyczyć autora tomu Ogień. Z poprzednich przykładów wynikałoby raczej, że źródłem inspiracji są teksty biblijne i liturgiczne, ale dodajmy kolejny wiersz, który – teoretycznie – wskazywałby na „mesjanistyczne odchylenie”. W utworze Hymn (Ogień) czytamy:

Przez więzienne okno widać plac.
Śnieg i glina otoczona
betonowym murem i drutem kolczastym. 
Po co ci (szary orle)
ta ciasna korona?J. Polkowski, Hymn, [w:] tegoż, Gdy Bóg się waha..., s. 72.[48]

Pozornie wszystko się zgadza: Polska Chrystusem narodów! Przecież orzeł (fakt, że poszarzały), to godło narodowe (raczej zdeprecjonowane z powodu koloru), a korona więziennych murów zawsze jest zwieńczona kolczastym drutem. Jeśli więc dobrze się wczytać, to z wiersza wyłania się obraz Jezusa cierniem ukoronowanego!„Wówczas Piłat wziął Jezusa i kazał Go ubiczować. A żołnierze uplótłszy koronę z cierni, włożyli Mu ją na głowę i okryli Go płaszczem purpurowym. Potem podchodzili do Niego i mówili: »Witaj, Królu Żydowski!« I policzkowali Go. A Piłat ponownie wyszedł na zewnątrz i przemówił do nich: »Oto wyprowadzam Go do was na zewnątrz, abyście poznali, że ja nie znajduję w Nim żadnej winy«. Jezus więc wyszedł na zewnątrz, w koronie cierniowej i płaszczu purpurowym. Piłat rzekł do nich: »Oto człowiek«” (J 19, 1–5). Ten fragment opisu męki Pańskiej poddany jest rozmyślaniom jako Trzecia Tajemnica Bolesna Różańcowa (Cierniem ukoronowanie).[49] Mamy dowód na „mesjanizm”, cierpiętnictwo i inne grzechy „romantycznego paradygmatu”. Pozostaje tylko pytanie, czy mamy do czynienia z kalką czy subtelnym przekształceniem motywu, zgodnym ze współczesną powściągliwością i czymś, co Herbert nazwał „wstydliwością uczuć”? Wydaje się, że delikatne aluzje do tradycji literatury patriotycznej pozwalają na drugie życie dzięki palimpsestowemu przezieraniu obrazów lub nieoczywistości nawiązań.

Przy okazji interpretowania wiersza Katakumby (TNJP/OG) łatwo zauważyć, że jednym z charakterystycznych sposobów taktownego naprowadzania na ważne dla autora sensy jest używanie elementów metatekstowych. Oto kolejny przykład deszyfracji autorskiej intencji w wierszu o incipicie ***Narodziłeś się Zbawicielu i śpiewasz kolędę (Ogień):

Narodziłeś się Zbawicielu i śpiewasz kolędę 
naszymi nieruchomymi sercami

[Boże Narodzenie, 1981J. Polkowski, ***Narodziłeś się Zbawicielu i śpiewasz kolędę, [w:] tegoż, Gdy Bóg się waha…, s. 76.[50]]

Gdyby nie data, która przecież nie jest częścią wiersza, jak mielibyśmy rozpoznać sytuację lirycznego podmiotu? Tylko znajomość biografii autora, albo przynajmniej historii najnowszej, naprowadza na zrozumienie metafory „nieruchomych serc” – hiperboli żalu, smutku, a może również braku nadziei, której przejaw może pochodzić wyłącznie z zewnątrz, wbrew naturalnej skłonności człowieka. Tak, podmiot (jak to w romantyzmie bywa) wydaje się mówić w imieniu nie tylko własnym, ale jakiejś wspólnoty (tu: raczej internowanych, choć może narodowej), ale ten dwuwers jest – z genologicznego punktu widzenia – „aktem strzelistym”, jedną z wielu krótkich modlitw, jakich nie brak we wczesnej twórczości Polkowskiego.

 

Powyższy szkic jest fragmentem przygotowywanej obecnie monografii twórczości Jana Polkowskiego.

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Józef Maria Ruszar, Nie będzie zadośćuczynienia. Historia i religijna nadzieja Jana Polkowskiego, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2022, nr 147

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...