Nowy Napis Co Tydzień #171 / Wątki religijne w najnowszej prozie polskiej: kilka uwag
1.
W niniejszym szkicu skupię się na najnowszej (2018–2021) prozie polskiej. Ważniejsze od chronologii są oczywiście „wątki religijne”, skomplikowane sposoby ich istnienia w dziele literackim. Napisano na ten temat już mnóstwo, wspomnę tylko prace Stefana Sawickiego, Krzysztofa Dybciaka czy – z najnowszych – Bezcielesny sens ks. Jana Sochonia
Zagadnienie to niebezpiecznie rozszerza modne i popularne ostatnio zjawisko „literatury postsekularnej”. Pojęcie to oczywiście przybyło do nas z Zachodu. Jak tłumaczy John A. McClure, postsekularyzm to „[...] sposób bycia i postrzegania, który jest krytyczny zarówno wobec świeckich konstrukcji rzeczywistości, jak i dogmatycznych religijności”, zwłaszcza zaś odcina się od „odradzającego się fundamentalizmu”
opowieść o powrocie zeświecczonych bohaterów ku temu, co religijne; ich ontologiczny rys polega na zerwaniu z sekularnymi modelami rzeczywistości przez odniesienie do religijnych koncepcji, a ich rys ideologiczny naznaczony jest ponowną artykulacją radykalnie „osłabionej” religijności za pomocą sekularnych, postępowych wartości i projektów
Tamże, s. 15. [5].
W tym nurcie czerpie się więc z całej „palety religijnych dyskursów i tworzy nowe, osłabione i hybrydyczne, idiomy wiary”, „pojawiają się bogowie, nie Bóg”, tradycyjne instytucje religijne traktuje się z nieufnością, bo postsekularna „półwiara” oddala roszczenia tradycyjnych religii do „uniwersalności, prawdziwości i autoratywności”
W kontekście literatury polskiej sprawę„postsekularyzmu” omawiają na niemal dwu tysiącach stron autorzy zbiorowej publikacji Literatura a religia.Wyzwania epoki świeckiej, zredagowanej przez Łukasza Tischnera, Agnieszkę Bielak i Tomasza Garbola, wydanej w roku 2020. W tomie drugim zaprezentowano literaturę polską po II wojnie światowej. Dominują omówienia poetów, z prozaików pojawiają się autorzy od dawna łączeni z chrześcijaństwem, na przykład Andrzej Bobkowski czy Hanna Malewska, ale są też uchodzący za ateistów Stanisław Lem czy Witold Gombrowicz. Z twórców wciąż aktywnych omawia się tylko Olgę Tokarczuk.
Warto się nad nią pochylić, bo opisując „grę na wielu religiach” autorki E.E. Karina Jarzyńska używa określenia transreligijność i podkreśla, że „najważniejszym rozgrywającym pozostaje [tu] literatura”
Jak widać, teza, że chrześcijaninem jest się w literaturze polskiej, nawet nie wiedząc o tym, we współczesnej prozie polskiej okazuje się nie tak oczywista, tak jak nieoczywista staje się granica między ateizmem, religią i religijnością. Wspomniany wcześniej Burek odwoływał się do „duszy nieśmiertelnej” związanej z „chrześcijańskim pojęciem wewnętrznego człowieka”
2.
Znamienne dla współczesnej kultury tendencje sekularyzacyjne i postsekularyzacyjne łączy niechęć do religii tradycyjnej. Stąd odwracanie się od tradycyjnych gatunków i tematów religijnych. Charakterystyczne wydają się w tym kontekście powracające ubolewania krytyki nad zanikiem powieści katolickiej w naszej literaturze. Ostatnio uczyniła to Elżbieta Morawiec w artykule Czy powieść katolicka jest możliwa?
Dzisiaj tak rozumianej powieści nie ma, ale zgodzić się trzeba z Krzysztofem Dybciakiem, że stopniowy zanik tej formuły prozatorskiej zaczął się dawno, bo po odwilżowym roku 1956. Zmiana ta przebiegała od katolickiej beletrystyki do eseju religijno-filozoficznego
Jak się wydaje, proces ten jednak miał i ma swoje kontynuacje po roku 1989, w tym w interesującej mnie tu szczególnie literaturze najnowszej. Formuła eseju religijno-filozoficznego jest zwykle poszerzana o element literacki, historyczny, teologiczny lub polityczny. Niezmienny pozostaje jednak chrześcijański horyzont, w jakim eseiści roztrząsają interesujące ich zagadnienia. Świetnym przykładem Północ i Południe. Teksty o polskiej kulturze i historii Marka Cichockiego (2018). Na kanwie między innymi utworówśw. Augustyna, bł. Wincentego Kadłubka, Thomasa Manna, Thomasa StearnsaEliota, Juliana Klaczki autor snuje refleksje metapolityczne, ale także teologiczne,filozoficzne, historiozoficzne i kulturowe. Całość jest sugestywnąpróbą przekonania czytelnika, że polska tożsamość kształtowała się na osiPółnoc–Południe, osi geograficznej, ale przede wszystkim cywilizacyjnej.Południe oznacza tu dziedzictwo rzymskie, a więc antyczne, i włoskie,a więc chrześcijańskie. Im zawdzięczamy nasze jestestwo, jakby powiedziałMochnacki, naszą formę, jakby powiedział Gombrowicz, czyli podmiotowośći zarazem wielkość. Gdy zaczęliśmy się odwracać od Południai definiować siebie wedle osi Wschód–Zachód, nasza forma słabła – formapolska i zarazem rzymska, a raczej: polska, bo rzymska. A wraz z tym stawaliśmysię bezbronni wobec chaosu i pustki płynących do nas i na nas zeWschodu i Zachodu. Zagadnienie religii jest więc dla Cichockiego zagadnieniempolskiej tożsamości w sposób oczywisty związanym z aktualnymi sporami o miejsce katolicyzmu w życiu publicznym.
Inny ciekawy przykład z naprawdę bujnie rozwijającego się nurtu eseistyki religijnej to pisarstwo Michała Gołębiowskiego, autora młodego, bo urodzonego w roku 1989. W 2018 wydał on Niewiastę z perłą. Szkice o MaryiPannie w świetle duchowości katolickiej, w 2020 Bezkres poranka. O teologii poetyckiej i teologiach kontrkultury. Pierwsza książka określona została w przedmowie mianem esejów maryjnych, a sam Gołębiowski nazwał ją zbiorem „medytacji nad postacią Maryi jako wzoru świętości”
Nie sposób pominąć w tym skrótowym wyliczeniu Dogmatu i tiary. Eseju o upadku rzymskiego katolicyzmu (2020) Pawła Lisickiego, bez wątpieniajednego z najważniejszych i najbardziej płodnych polskich eseistów religijnych,zainteresowanych przede wszystkim instytucją wiary i kwestiamiteologicznymi, o czym świadczył już błyskotliwy debiut Nie-ludzki Bóg z 1995 roku. Lisicki występuje zwykle w roli obrońcy religijnej tradycjioraz teologicznej ortodoksji, a zarazem polemicznego przeciwnika tendencjimodernistycznych. Zagadnieniem centralnym w książce z roku 2020 są tytułowa dekadencja katolicyzmu, kryzys dogmatyczny Kościoła, który zdaniem autora jest konsekwencją procesów zapoczątkowanych II Soborem Watykańskim, a czego symbolem stała się rezygnacja kolejnych papieży z noszenia tiary. Kwestie te eseista rozważa, odwołując się do szerokiej wiedzy historycznej i teologicznej.
Eseje Cichockiego, Gołębiowskiego i Lisickiego, a dodać tu można Sochonia, Kazimierza Nowosielskiego i wielu innych, łączy szeroko rozumiana problematyka chrześcijańska. Jest ona postrzegana przez wspomnianych twórców w horyzoncie tradycji, która jawi się jako świadectwo powagi kultury opartej na duchowości, ale też jako rodzaj antidotum na dość zgodnie sygnalizowane doświadczenie współczesnego kryzysu wiary.
3.
A proza fikcjonalna? Generalnie obraz religii okazuje się w niej mało wyraźny i z reguły ciemny. Ta ciemność dotyczy głownie katolicyzmu i jego instytucjonalnej reprezentacji, Kościoła, choć trzeba dodać od razu, że pesymizm ma tu rożne przyczyny i natężenie.
W opowiadaniu Wojciecha Kudyby Niechaj im świeci z tomu I co dalej? (2020) jesteśmy uczestnikami mszy żałobnej w kościele w Wawrze. Do właściwie pustej świątyni przybywa rodzina zmarłego, głownie z Warszawy i głownie „zadowoleni z siebie biznesmeni i urzędnicy”
Inne obawy ma wspomniany już Paweł Lisicki. W opublikowanym w roku 2019 zbiorze opowiadańNowa wspaniała przeszłośćw utworze tytułowym nakreślono wizję przyszłości Polski, w której katolicyzm będzie brutalnie prześladowany. Akcja rozgrywa się wiosną roku 2021. W kraju rządzą politycy Koalicji Bardzo Europejskiej, którzy w 2019 wygrali najpierw wybory parlamentarne, a potem prezydenckie. Wrogiem numer jeden staje się Kościół i chrześcijaństwo. W „nowej wspaniałej” Polsce prezydent RP publiczne ogłasza, że Polacy byli sprawcami Holocaustu, arcybiskup Żbik deklaruje zaś, że każdy chrześcijanin jest „potencjalnym zbrodniarzem” i potomkiem tych, którzy „mogli Żydów mordować”. Te i inne działania mają na celu likwidację polskości „z jej tradycjonalizmem, patriotyzmem i zapyziałością”, a to z kolei umożliwi lewicy formatowanie przyszłości. Pomagają w tym przede wszystkim media, które fabrykują afery pozwalające skutecznie spacyfikować Kościół i prawicowych tradycjonalistów. Nie sposób jednak nie dostrzec, że ważną rolę w tym procesie odgrywają niektórzy hierarchowie, uwiedzeni duchem postępu.
Podobną diagnozę i zarazem przestrogę słyszymy w Epoce Antychrysta. Powiastce apokaliptycznej o czasach ostatecznych (2018). Akcja tej obszernejpowieści toczy się w latach 2217–2221, przede wszystkim w Watykanie, aletakże w Częstochowie i Jerozolimie. Ukazanym przez Lisickiego światem
kieruje globalny rząd, będący po trosze emanacją tych samych procesów, opisanych w Nowej wspaniałej przyszłości. Oto niemal bezapelacyjne zwycięstwo odniosła lewicowa, rewolucyjna wizja świata. Rząd tropi wszelkie przejawy niechęci wobec postępu, wszelkie dyskusje są kontrolowane przez Centralne Europejskie Biuro do Walki z Rasizmem, Ksenofobią i Pozostałościami Nacjonalizmu, a nielicznych opornych kieruje się do obozów reedukacji i poddaje „procedurom defanatyzującym”.
Autor kreśli wizjęświata, w którym ludzkość skolonizowała Księżyc i Marsa, powszechnie używa się robotów, symbolem Zjednoczonych Stanów Europy staje się zielony sierp i młot, zamiast imion ludziom coraz częściej nadaje się kombinacje cyfr i liter. Dzieci wychowuje państwo, które pozwala im do piętnastego roku życia „badać swoją seksualność i nie decydować się jeszcze na określoną tożsamość”. Osoby chore lub stare, które skończyły siedemdziesiąt lat, kierowane są do „klinik dobrego umierania”, propagujących hasło: „Umrzyj zdrowo w pełni sił”. Popularne stają się„kotły pamięci”, gdzie zamraża się zwłoki chcących poddać się leczeniu w przyszłości, oraz leki uszczęśliwiające (przypomina to somę z powieści Huxleya czy pigułki Murti-Binga z Nienasycenia Witkacego). Ponieważ walce z tradycją i – zwłaszcza – religią towarzyszy rosnąca liczba samobójstw (stąd popularność„maszyn samobójczych”), buduje się„fabryki sensu”, w których obowiązkowo przeprowadza się badania psychologiczne.
Uwaga narratora w Epoce Antychrysta skupia się jednak przede wszystkim na działaniach nowo wybranego papieża Juana Pabla Bergamota, który przyjmuje imię Judasz. Ambicją głowy Kościoła staje się całkowite zniszczenie pozostałości tradycyjnego chrześcijaństwa w myśl tezy, że „prawdziwym sensem chrześcijaństwa jest ateizm”. Kulminacją tych działań ma być udowodnienie (za wszelką cenę), że Chrystus nie zmartwychwstał i ogłoszenie tego w uroczystej encyklice. Prowadzone w tej sprawie śledztwo wyznacza oś fabularną utworu. Jej zwieńczenie stanowi scena, w której zgromadzeni na placu Świętego Piotra słyszą i widzą oznaki Drugiego Przyjścia. Nawiązanie do finału Nie-Boskiej komedii Zygmunta Krasińskiego oznacza bankructwo wszystkich „emancypacyjnych” reform, zapoczątkowanych zdaniem narratora powieści – kogoś z XXIII stulecia – w połowie lat 60. XX wieku: w II Soborze Watykańskim i pontyfikatach Jana Pawła II oraz Franciszka.
O tym, że obawy Lisickiego nie są bezpodstawne, zdają sięświadczyć dzieła – nazwijmy to – antyklerykalne. Krytyka Kościoła i kapłanów wiedzie tu zwykle do odrzucenia religii jako takiej, jako czegoś niezgodnego z duchem postępu, ale również niebezpiecznego i wręcz zbrodniczego.
W sposób charakterystyczny ze względu na uproszczenia i skrajności ukazują to Kroniki opętanej Artura Nowaka. Wydana w 2018 roku przez Krytykę Polityczną powieść jest historią nastoletniej Marty Szejner. Po śmierci jej matki ojciec wpadł w alkoholizm, młodsza siostra trafiła do domu dziecka, a bohaterkę i zarazem narratorkę wzięli pod opiekę wuj i babcia. Odmienność dziewczyny, spowodowaną traumą, ale też lesbijskimi skłonnościami, krewni traktują jako znak opętania i za radą księdza poddają ją egzorcyzmom, które sama Marta nazywa drogą krzyżową, katorgą i piekłem. Religia katolicka, którą reprezentują bohaterowie Kroniki opętanej, budzi odrazę estetyczną i etyczną. Jej wyznawcy są starzy, źle się ubierają, brzydko pachną, a jeszcze brzydziej się zachowują. Wuj lekarz jest gorliwym katolikiem, słuchaczem Radia Maryja, ale nie przeszkadza mu to bić Marty, wygłaszać rasistowskich poglądów i przyjmowaćłapówki od pacjentów. Nie przypadkiem wielokrotnie wraca na kartach książki określenie „psychopaci”. Ważny jest tu rodzaj męski, bo religijne procedury i słowa skrywają tak naprawdę przemoc, jaką ksiądz Marek i jego męscy, podstarzali pomocnicy stosują wobec młodej, wrażliwej dziewczyny. Ksiądz wydaje się postacią prawdziwie demoniczną: jest nie tylko sadystą, ale też hipokrytą i szantażystą, który nagrywa spowiadających się wiernych. Zdaniem Marty te wszystkie okropieństwa nie dzieją się bez wiedzy Boga: „Niebieski Ojciec ma radość z mojego cierpienia. Kto wie, może wesoło pogwizduje pod nosem, obserwując, jak wiję się z bólu”
Ich Bóg był jak surowy ojciec, który skrzętnie zapisuje w kronikach życia swoich dzieci adnotacje o ich niecnych postępkach. To Bóg, który miewa swoje fochy i bywa mściwy. Oczekuje od swoich wyznawców ofiar, najlepiej nieuleczalnych chorób, bankructw i utraty bliskich, żeby pławić się w tych nieszczęściach. W tej wizji świata nie było więc miejsca na szczęście i radość
Tamże, s. 131. [22].
Strategia mówienia o religii (katolickiej) oczyma osoby niedorosłej, z perspektywy prostaczka, a nierzadko ofiary religijnych praktyk lub „funkcjonariuszy” staje się, jak sądzę, dość obecnie popularna i sugestywna.
Przykładem Rozdeptałem czarnego kota przez przypadek (2019) Filipa Zawady, zbiór krótkich proz, których narratorem i bohaterem jest siedmio- lub ośmioletni Franek, podopieczny wiejskiego sierocińca prowadzonego przez zakonnice. Te ostatnie okazują się wprawdzie niezbyt atrakcyjne i mają słabości, ale nie krzywdzą chłopca. („Nie są złe, tylko śmierdzą”
Franek ukazany został jako dziecko-filozof, a nawet teolog, i raczy nas sentencjami dotyczącymi kwestii religijnych. Obserwacje chłopca w sposób oczywisty dalekie są od chrześcijaństwa, w tym franciszkanizmu, do którego aluzją wydaje się imię bohatera. Praktyki religijne go zresztą nudzą, nie rozumie sensu modlitwy, w Boga wierzy z przyzwyczajenia i ma o nim osobliwe wyobrażenia, będące projekcją jego niewesołych doświadczeń. O swym koledze mówi na przykład: „Ofiara z niego życiowa i dlatego pewnie zostanie księdzem”
Ta infantylna „teologia” wynika z naiwności i brutalności, wcale niedziecinnej. Brutalności, która może być reakcją na brutalnośćświata i nieobecność miłości w „pałacu Boga” prowadzonym przez siostry zakonne.
4.
Ciekawe, że w polskiej prozie najnowszej wraca kilkukrotnie kwestia istnienia Stwórcy. Najobszerniej w powieści Maciej Miłkowskiego System Sulta (2020). Punktem wyjścia jest zaskakujący koncept: w nieodległej przyszłości do krakowskiego profesora filozofii zwraca się minister prawicowego rządu, aby wydał opinię, czy Bóg istnieje. Chodzi o proces, jaki wytoczył Kościołowi pewien staruszek, domagając się zwrotu datków składanych na tacę w ciągu siedemdziesięciu lat. Zaskakuje sam pomysł ministra, ale i to, że niespełna czterdziestoletni Michał Sult jest znanym ateistą i radykalnym lewicowcem, mającym za sobą współpracę z „Tygodnikiem Powszechnym”. Fakt nieistnienia Boga odkrył on, jak sam mówi, w przedszkolu, uważa, że „inteligentny ksiądz to oksymoron”
W tonacji serio sprawę istnienia Boga podejmuje za to opowiadanie Mniszek Andrzeja Horubały (2019)
Tę pewność bohater Horubały uzyska, ale w sposób dramatyczny. Do jego zakonu przybywa bowiem umierający młody mnich Karol, otoczony aurąświętości, obdarzony niezwykłą urodą, o korzeniach polskich i – co ciekawe – francuskich, heroicznie i z ufnością zmagający się z chorobą. Wierzy, że modlitwa przedłużyła mu życie wbrew wyrokowi lekarzy. Zafascynowany, ale też poirytowany narrator postanawia przestać się modlić za Karola. Zaraz potem otrzymuje wiadomość o jego śmierci. Dla protagonisty jest to ów oczekiwany, a przecież jakoś niespodziewany „matematyczny dowód” na istnienie Boga. I paradoksy wiary: „Musiałem zdradzić, by Cię poznać”, „kto Cię ujrzy, ten umrze”. Stąd ucieczka księdza od swych poprzednich – jakby teraz mało poważnych – sukcesów i przemiana wewnętrzna w myśl zasady: „umiłowaćświat i starczy”.
Ciekawe, że Dostojewski wraca w innym sporze o istnienie Boga i kwestię wiary, mianowicie w Powierzchniówkach, opowiadaniu Marty Kwaśnickiej ze zbioru Pomyłka (2019). Bohaterka i narratorka zarazem wspomina epizod ze studiów archeologicznych. Pozornie błaha rozmowa z kolegą okazuje się, jak mówi, „jedną z ważniejszych w moim życiu”
5.
Dwa jeszcze wątki religijne zwróciły moją uwagę w polskiej prozie najnowszej. Jeden dotyczy zjawiska cudu. Wraca on w dwu obszernych powieściach: Kulcie Łukasza Orbitowskiego oraz Zimowli Dominiki Słowik. Obie wydano w roku 2019, obie dotyczą rzekomych objawień maryjnych, których początki sięgają stanu wojennego, i wreszcie ich fabuły rozgrywają się na polskiej prowincji: realnej (Oława w Kulcie) lub wyimaginowanej (podwadowicka Cukrówka w Zimowli). Lektura obu książek przekonuje, że ludzie potrzebują cudu, zwłaszcza w czasach politycznego ucisku. Cudu z kolei obawia się w Kulcie władza (komunistyczna), pacyfikująca i prześladująca „jeremiaszów”, czyli zwolenników Henryka Hausnera, któremu rzekomo w jego altance objawiała się Matka Boska. Ta religijność, budząca nieufność oficjalnych struktur kościelnych, miewa jednak często przejawy humorystyczne, jak wtedy gdy „jeremiasze” przez pomyłkę modlą się do milicyjnej nyski albo gdy Henio mówi, że Jan Paweł II ma dar bilokacji. Powieść to jednak nie tylko satyra na tego rodzaju „ciemnotę”, ale raczej próba analizy fenomenu rodzącego się„kultu”, jego początków, instytucjonalizacji, a potem zmierzchu, już po śmierci Henryka. Trzeba też pamiętać, że całą sprawę widzimy oczyma brata „proroka”, postaci raczej od wiary dalekiej. Tym bardziej ciekawe wydają się jego uwagi o Opatrzności, cudzie, szacunek, jaki miewa dla zwolenników rzekomych objawień: „Ale ci ludzie, te staruszki, mateusze i przypadkowi jeremiasze wcale sobie nie poszli. Mokli przed działką i się patrzyli. Pan sobie nie zdaje sprawy, jak niektórzy potrafią nieznośnie patrzeć. Wzrok skrzywdzonego Jeremiasza wwierca się w głowę, odbiera spokój i sen [...]”
Nieco inaczej, bardziej demaskatorsko rzecz się pokazuje w Zimowli. Niezwykłe zjawiska religijne, których świadkami są mieszkańcy Cukrówki: obraz Matki Boskiej, z którego płynąłzy, czy poruszająca się figura ostatecznie zyskują jak najbardziej racjonalne, a przy tym mroczne i zarazem paradoksalne wyjaśnienia. Cudowne malowidło to portret babci narratorki, komunistki, rzekome łzy wywołały pękające od mrozu kaloryfery, a sama sprawa figury wiąże się z działalnością SB, kierującą zachowaniami miejscowego proboszcza księdza Wilka, TW „Marszanda”. Ten ostatni, szantażowany już w III RP przez ojca narratorki, posiadającego teczkę z dowodami na jego współpracę z bezpieką, morduje niewinnego dziennikarza. To zresztą rzadkie w prozie polskiej, by czynić z księdza mordercę. Ojciec – gorliwy katolik do roku 1989, potem wróżbita – to również postać ambiwalentna: szantażysta, zabawny idiota, po trosze schulzowski marzyciel i życiowy nieudacznik.
Wątek drugi dotyczy nie tyle nawrócenia, ile przemiany duchowej. Przemiany czasem nieudanej, wbrew nadziejom lub oczekiwaniom czytelnika. Tak jest w opowiadaniu Rondo ONZ Wojciecha Chmielewskiego z tomu Magiczne światła miasta (2019). Jego bohater w zimowy piątkowy wieczór kupuje pod wpływem kaprysu i alkoholu, którym się co chwila raczy, w katolickiej księgarni książkęZobacz siebie oczami Boga. Rozpoczyna się dziwna wędrówka pomiędzy sklepami spożywczymi i ewangelickim kościołem, między teraźniejszością i przeszłością, w czasie której wraca wspomnienie o zamordowanym przez komunistów Emilu Barchańskim. Ten bilans życia alkoholika, człowieka samotnego i przegranego kończy się gorzką, ironiczną puentą. Potrącony przez młodego narkomana bohater zaczyna go brutalnie bić, krzycząc: „Skurwysynu, chcesz zobaczyć siebie oczami Boga? Widziałeś się już, kurwo, oczami Boga?”
Mniej oczywista wydaje się puenta powieści Marcina Cieleckiego Archipelag Lewiatana (2020). Kompozycja dzieła nawiązuje do liturgii godzin. Poznajemyhistorię Bartka, który morduje w Warszawie osiedlowego gwałciciela,a potem – dla alibi – spędza na prowincji dziesięć dni w klasztorzeklauzurowym w towarzystwie księdza Henryka oraz Agnieszki, młodeji pięknej dziewczyny myślącej o wstąpieniu do zakonu, przy okazji świetniewładającej łukiem. Główny bohater ma trzydzieści lat, pracowałw korporacji, pisze doktorat o utopiach i trenuje wschodnie sztuki walki.
Pobyt w klasztorze jest dla niego ucieczką, ale też swego rodzaju szansą na duchową przemianę i nawrócenie. Bartek nie okaże się jednak nowym Raskolnikowem (choć autor aluzyjnie nawiązuje do tej postaci). W istocie z bohaterem Dostojewskiego niewiele go łączy. Zamordował nie dla jakiejś filozofii, ale by „wyręczyć” Boga i pomścić brutalny gwałt, którego byłświadkiem i na który wówczas nie zareagował. Dyskusje teologiczne z księdzem i dziewczyną, udział w codziennych mszach mają nań niewielki wpływ. Owszem, pod koniec wyspowiada się księdzu Henrykowi z popełnionego grzechu, ale nie okaże skruchy. Chrześcijaństwo postrzega jako utopię, co wywołuje sprzeciw kapłana, wedle którego jest ono antyutopią, a nawet „wykrzyczanym sprzeciwem wobec Archipelagu Lewiatana”
Historię przemiany zakończonej powrotem do wiary opowiada z kolei PrzypadekApolonii Wojciecha Kudyby. Opowiadanie, a właściwie ironiczna przypowiastka, stylizowane jest na opinię psychiatry leczącego zaburzenia lękowe tytułowej bohaterki, młodej kobiety z Lublina, która po studiach prawniczych zaczęła pracować w Warszawie. Tam odchodzi od wiary, prowadzi życie tyleż rozrywkowe, ile puste. Efektem: stany lękowe. Psychiatra tłumaczy je strachem przed treściami religijnymi, proponując jako terapię„niewymagającą i przyjemną formę duchowości”
Bardziej subtelnie, a przez to przekonująco o przemianie bohatera opowiada Chmielewski w swej najnowszej powieści Jezioro Dargin (2021). Jest to utrzymana w rytmie niespiesznych medytacji historia narratora, który przybywa nad tytułowe jezioro, aby zapomnieć o śmierci zmarłego na raka przyjaciela. Staje się jednak odwrotnie, gdyż wspomnienia wracają. Pobyt nad jeziorem skłania także do rozrachunku z własnymi życiem. W oba te nurty powieści dyskretnie wplecione są wątki religijne. Narrator był dziennikarzem Polskiego Radia, gdzie prowadził audycje o błogosławionym księdzu Jerzym Popiełuszce, pastorze Bonhoefferze oraz świętej Edycie Stein, a więc o męczennikach, ofiarach komunizmu i nazizmu. Audycje te nie cieszyły się popularnością, bohater stracił pracę. Ich tematyka mówi jednak wiele o pokoleniowych fascynacjach i duchowości dziennikarza. Śmierć przyjaciela, żałoba nie naruszają fundamentów wiary, która swą pewność czerpie z kontemplacji mazurskiej przyrody: „Bóg jest, wiedziałem o tym od dawna, a teraz, kiedy zżyłem się trochę z jeziorem Dargin, ani przez sekundę nie pomyślałem, że ono powstało jako wynik ślepego trafu”
Jedno ramięłaska, drugie, wiadomo, usprawiedliwienie. Chciałbym, żeby przypominał mi o śmierci, ale takiej, która nie idzie na marne, bo nie wierzę, że śmierć mojego przyjaciela była daremna, ona po coś musiała być. Trudno teraz stwierdzić po co, ale z drugiej strony mam pewność, że wszystkie wydarzenia z ostatniego roku miały swój zakryty przede mną sens. Dowiedziałem się o tym nad jeziorem
Tamże, s. 219. [44].
Krzyż nie przeszkadza więc w pokonywaniu trudności, pozwala zrozumiećśmierć, nadaje sens cierpieniu, ocala piękno, godzi nas z życiem. Tak rozumiem wygłos Jeziora Dargin.
O przemienieniu mówi teżGóra Tabor Wiesława Helaka, powieść wydana w roku 2019. Sygnalizuje to w sposób oczywisty sam tytuł, ale warto od razu zaznaczyć, że utwór pełen jest szeroko rozumianych wątków religijnych, a ściślej: chrześcijańskich. Uwagę zwracają wzniosły styl, wzorowany na biblijnym, oraz obszerne, znakomite ekfrazy arcydzieł muzycznych i malarskich, podejmujących tematykę nowotestamentową. Wszystko tłumaczy się postacią głównego bohatera Jana, a właściwie Jania, bo tak go nazywają bliscy. Poznajemy go około roku 1925, gdy bierze ślub w lwowskiej katedrze ormiańskiej z Marion (Marianną). Janio to syn ziemianina o ambicjach artysty. Jako uzdolniony pianista ma wysoce rozwinięte poczucie piękna, a przy tym okazuje się niepokorny, co przekreśla jego relacje z ojcem. Góra Tabor staje się celem podroży poślubnej młodej pary. Marion jest osobą głęboko wierzącą, pragnie, by jej mąż, pielgrzymując po włoskich kościołach, a potem po Ziemi Świętej, dostąpiłłaski wiary. Tej Janio, ku swej rozpaczy, nie posiada. Porusza go święta historia na obrazach wielkich mistrzów, ale bardziej jako dzieło sztuki niż doświadczenie duchowe. Na górę Tabor z powodu niesprzyjającej pogody i mimo kilku prób nie udaje się jednak młodej parze wspiąć. Nie dokonuje się też przemiana Jania. Przejdzie ją dopiero, stykając się z polską historią, której stanie się uczestnikiem, a poniekąd ofiarą. Najpierw jako oficer WP, kiedy w czasie zamachu majowego, wierny przysiędze wojskowej, opowie się za rządem przeciw wielbionemu Piłsudskiemu. Wtedy zastrzeli jednego z żołnierzy zamachowców, a ów „kainowy” grzech nie przestanie ciążyć na jego sumieniu. Sanacja będzie go potem upokarzać, zsyłając do służby przy granicy polsko-sowieckiej. Janio odejdzie z armii, by zająć się majątkiem nad Seretem po śmierci ojca i brata. Utraci ów majątek po wybuchu II wojny na rzecz bolszewików. To wszystko stanie się jakby prywatną, osobistą górą Tabor prowadzącą Jania ku przemianie od człowieka estetycznego do etycznego, chciałoby się rzec, przywołując znane rozróżnienie Kierkegaarda. Janio okazuje się też chrześcijaninem, który odprawia nakazane rytuały, zarazem przyznając, że chrześcijaństwo „ból mu czasem sprawia i nadal nie rozumie idei cierpienia”
6.
Wątki religijne w najnowszej prozie przede wszystkim: są. To pierwszy wniosek z tego subiektywnego przeglądu. Czy można pośród nich wskazać wątek główny, zasadniczy? Wydaje się nim doświadczenie kryzysu religii, dla jednych uzasadnione, dla innych przygnębiające. Religia w prozie polskiej wciąż kojarzy się z chrześcijaństwem, choć bywa, że zainteresowanie autorów budzą judaizm i jego herezje (obok powieści Tokarczuk warto wskazać na przykład Czerwone listy. Eseje frankistowskie o literaturze polskiej Adama Lipszyca z 2018). Chrześcijaństwo ukazuje się często w perspektywie współczesności, ale także dwudziestowiecznej historii. W omawianych dziełach religia jest doświadczeniem zbiorowym i prywatnym. Budzi grozę, powoduje uśmiech dystansu, wywołuje tęsknotę. Nie ma – powtórzę– powieści chrześcijańskiej, pojawia się natomiast eseistyka religijna. Ale istnieją pisarze chrześcijańscy. Jednych to pokrzepi. Innych – zaskoczy lub zmartwi. Czytając prozę polską lat ostatnich, myślałem o głośnym swego czasu manifeście Wojciecha Wencla Zamieszkać w katedrze z roku 1999. Padła tam teza i zarazem postulat o konieczności silnego związania literatury z chrześcijaństwem. Na polską prozę ten cień katedry pada, ale nie jest on chyba tak duży, jak można było sądzić przed laty.
Przypisy
- Zob. S. Sawicki, „Wartość–sacrum–Norwid”, Lublin 1994; K. Dybciak, „Literatura a religia”, [w:] tegoż, „Trudne spotkanie. Literatura polska XX wieku wobec religii”, Kraków 2005 (tu obszerna bibliografia); J. Sochoń, „Bezcielesny sens. Szkice z filozofii kultury”, Lublin 2021.
- T. Burek, „Jaka literatura jest nam dzisiaj potrzebna?”, [w:] tegoż, „Żadnych marzeń”, Londyn 1987, s. 40–41.
- A. McClure, „Półwiary. Literatura postsekularna w czasach Pynchona i Morrison”, tłum. i posłowie T. Umerle, Krakow 2016, s. 9.
- Tamże, s. 13, 15.
- Tamże, s. 15.
- Tamże, s. 15–16.
- Tamże, s. 19
- K. Jarzyńska, „Wywoływanie duszy. Olgi Tokarczuk gra na wielu religiach”, [w:] „Literatura a religia. Wyzwania epoki świeckiej”, t. 2: „Literatura polska po 1945 roku. Kierunki, idiomy, paradygmaty”, red. A. Bielak, Ł. Tischner, Kraków 2020, s. 631.
- Tamże, s. 657.
- O. Tokarczuk, „Jak wymyślić heterotopię. Gra towarzyska”, [w:] tejże, „Moment niedźwiedzia”, Warszawa 2012, cyt. za K. Jarzyńska, dz. cyt., s. 635.
- T. Burek, dz. cyt., s. 41. Nic więc dziwnego, iż Burek wyśmiał „religijność” „Domu dziennego, domu nocnego”, kojarząc ją z ruchem New Age, por. „Duch odkurzacza, [w:] tegoż, „Dziennik kwarantanny”, Kraków 2001, s. 170–171.
- E. Morawiec, „Czy powieść katolicka jest możliwa?”, „Do Rzeczy” 2021, nr 3. Wcześniej kwestii tej poświęcony był specjalny numer „Dekady Literackiej” (2007, nr 5–6).
- K. Dybciak, „Od katolickiej beletrystyki do eseju religijno-filozoficznego”, [w:] tegoż, „Trudne spotkanie…”, s. 273–291.
- M. Gołębiowski, „Szkice o Maryi Pannie w świetle duchowości katolickiej”, Tyniec 2018, s. 16.
- Tamże, s. 21.
- M. Gołębiowski, „Bezkres poranka. O teologii poetyckiej i teologiach kontrkultury kultury”, Tyniec 2020, s. 33.
- Tamże, s. 37.
- Tamże, s. 348
- W. Kudyba, „Niechaj im świeci”, [w:] tegoż, „I co dalej?”, Kielce 2020, s. 137.
- Tamże, s. 150–151.
- A. Nowak, „Kroniki opętanej”, Warszawa 2018, s. 17.
- Tamże, s. 131.
- F. Zawada, „Rozdeptałem czarnego kota przez przypadek”, Kraków 2019, s. 6.
- Tamże, s. 5.
- Tamże, s. 7.
- Tamże, s. 24.
- Tamże, s. 80.
- Tamże, s. 178.
- M. Miłkowski, „System Sulta”, Warszawa 2019, s. 51.
- Tamże, s. 70–71.
- A. Horubała, „Mniszek”, Warszawa 2019 [e-book].
- M. Kwaśnicka, „Powierzchniówki,” [w:] tejże, „Pomyłka”, Warszawa 2019, s. 42.
- Tamże, s. 37.
- Tamże, s. 51-52.
- Ł. Orbitowski, "Kult", Warszawa 2019, s. 170.
- Tamże, s. 181.
- W. Chmielewski, "Magiczne światła miasta", Kraków 2019, s. 48.
- M. Cielecki, "Archipelag Lewiatana", Pruszków 2020, s. 211.
- W. Kudyba, "Przypadek Apolonii", [w:] tegoż, dz. cyt., s. 86.
- W. Chmielewski, "Jezioro Dargin", Warszawa 2021, s. 66.
- Tamże, s. 99.
- Tamże, s. 192.
- Tamże, s. 199.
- Tamże, s. 219.
- W. Helak, "Góra Tabor", Kraków 2019, s. 193.
- Tamże, s. 50.
- Tamże, s. 330.