Nowy Napis Co Tydzień #188 / Pisarze przeceniani w czasach PRL
Poniżej prezentujemy kolejną odpowiedź na ankietę krytycznoliteracką dotyczącą Kanonu Polskiego – tutaj znajdziesz pytania, na które odpowiada autor.
1. Wymień trzech pisarzy niedocenionych (literatura po 1945 roku) i uzasadnij swój wybór.
Adolf Rudnicki
Nie można powiedzieć, że po wojnie Adolf Rudnicki stał się autorem nieznanym czy niedocenianym. Z pewnością jednak jego proza nie spotykała się już z tak spektakularnym zainteresowaniem jak przedwojenne Szczury, Żołnierze, Niekochana, Lato czy Doświadczenia. Uznano go za prozaika – zaledwie – ciekawego, ale niestojącego w pierwszym szeregu. Być może po części wpływ na to miała osobowość twórcy, który rzadko uczestniczył w tak zwanym życiu artystycznym i towarzyskim ‒ sytuował się świadomie na uboczu. Nie angażował się również otwarcie w życie polityczne, w problemy opozycji.
Rudnicki to jeden z największych w literaturze polskiej mistrzów krótkiej formy. W jego opowiadaniach wzorcowo przenikają się sfery symboliczne (mocno osadzone w tradycji kultury) z subtelną analizą psychologiczną i wycyzelowaną formą. Nastrojowość prozy Rudnickiego idzie w parze z subtelnymi portretami psychologicznymi. Jakkolwiek fabuła u autora Złotych okien nie decyduje o clou, to przecież stanowi istotny komponent jego sztuki pisania. Historyczny kontekst zdarzeń nie zawłaszcza opowieści, ale nie można go wypreparować, zepchnąć na dalszy plan. Jest bowiem koniecznym odniesieniem, bez którego nie wolno ‒ nie ryzykując banału ‒ czytać wielkiego cyklu pod tytułem Epoka pieców.
Rudnicki wymaga czytelnika, który połączy fascynację szczególną problematyką (po 1945 roku dotyczyła ona już niemal wyłącznie losu Żydów polskich) z dużymi umiejętnościami interpretacyjnymi. Dokładniej mówiąc, proza Rudnickiego żąda odbiorcy gotowego na rozmaite odczytania, na migotliwość sensów i znaczeń.
Proza taka jak Rudnickiego nie trafi do szerszego odbiorcy. Nie zmieniły (nie zmienią) tego faktu nawet wysokie nakłady i wznowienia jego opowiadań w dobie PRL. Nie muszą. Wystarczy, że sublimuje ona nasze poczucie piękna.
Do grona najwybitniejszych dokonań polskiej prozy o Szoa z pewnością należą takie opowiadania jak Wielkanoc, Kupiec łódzki, Piękna sztuka pisania, Kartka znaleziona pod murem straceń, Moja czarna broda. Niestety, dzieła Rudnickiego są prawie nieobecne w światowym kanonie literatury Holokaustu (brak przekładów). A przecież i w tym gronie zajmują one nobliwe miejsce.
Tadeusz Nowak
Tadeusz Nowak to jeden z najoryginalniejszych polskich artystów drugiej połowy XX wieku ‒ równie ciekawy poeta, jak i prozaik; jako jeden jak i drugi równie trudny w lekturze. Hermetyzm liryki, powieści i opowiadań Nowaka kryje się za przyczyną ich nieobecności w szerszym odbiorze czytelniczym. To zatem, co decyduje o wyjątkowości tej literatury sprawia, że niezwykle trudno przebija się ona do odbiorcy. Mniejsze kłopoty lekturowe mieli czytelnicy pierwszej połowy XX wieku, gdy jeszcze kultura ludowa była żywo obecna w świadomości powszechnej. Proza Nowaka ‒ w nowych realiach, po transformacji cywilizacyjnej i ustrojowej ‒ dedykowana jest głównie kręgom akademickim. Decydują o tym przede wszystkim jej liczne, często dość skomplikowane, odniesienia do mitologii ludowej, do obrazów o proweniencji biblijnej, specyficzna (surrealistyczna) wyobraźnia.
Twórczości Nowaka zaszkodziła nazbyt szybka ‒ ale zgodna z intencjami peerelowskich notabli od kultury ‒ kwalifikacja do grona tak zwanego nurtu wiejskiego. Zawężała ona nie tylko krąg potencjalnych odbiorców, ale zubożała jej artystyczny wymiar, spłycała głębokie sensy, jakie generują teksty autora A jak królem, a jak katem będziesz. Nowak jest pisarzem przekraczającym podobne przyporządkowania ‒ odsyłającym do wielkich praobrazów kultury Zachodu.
Nowak pobudza wyobraźnię czytelnika, drażni, ale i inspiruje nasze zdolności poznawcze. Faktura artystyczna Diabłów, Dwunastu, Obcoplemiennej ballady czy ‒ figurującego swego czasu w spisie lektur szkolnych ‒ A jak królem, a jak katem będziesz jest specyficzna i niemożliwa do naśladowania. Mamy do czynienia z twórcą wyjątkowym, odosobnionym ‒ który nie ma odpowiednika w prozie polskiej powstałej po roku 1945. Konstruuje on oniryczny świat, niezwykle sugestywny, wciągający czytelnika i, jeśli mu się podda, przejmujący całkowicie jego wyobraźnię.
Teodor Parnicki
Teodor Parnicki jest największym polskim pisarzem historycznym XX wieku, wielkim odnowicielem tej odmiany prozy, a przy tym jednym z największych polskich pisarzy awangardowych (Tylko Beatrycze oraz cykl Nowa baśń). Powód jego niewystarczającej, wręcz zatrważającej nieobecności w recepcji czytelniczej jest oczywisty ‒ powieści Parnickiego wymagają olbrzymiej erudycji, wręcz niewyobrażalnego oczytania. Jednak nawet dogłębna i rozległa wiedza historyczna nie gwarantuje jeszcze powodzenia w rozwiązaniu zagadki wpisanej w strukturę opowiadań i powieści Parnickiego. Nie gwarantuje zbliżenia się do prawdy, rozwikłania zagadki, bowiem są często narzędziem w rękach pisarza, który z lubością mnoży ślepe uliczki, sugeruje wyjścia z labiryntu, z którego wyjść niepodobna.
„Zagadki” (pytania) o charakterze filozoficznym czy egzystencjalnym spotykają się u tego autora z tematami o charakterze sensacyjnym, niemal kryminalnym. Jest to wszakże „kryminał” najwyższej próby.
Parnicki należy do tych polskich autorów, którzy mieli „nieszczęście” pisania po polsku. Gdyby tworzył w języku angielskim, francuskim czy niemieckim, byłby dziś uznawany za wielkiego eksploratora formy powieściowej ‒ sytuującego się na pograniczu tradycji modernistycznej i postmodernistycznej. Dzieła Parnickiego bardzo często poruszają się w obszarze eksperymentu formalnego.
2. Wymień trzech pisarzy przecenionych (literatura po 1945 roku) i uzasadnij swój wybór.
Kazimierz Brandys
Pisarzem zdecydowanie przecenianym w czasach PRL (a niekiedy i do dziś) jest Kazimierz Brandys. Oglądana po latach proza Brandysa bodaj tylko w trzech przypadkach daje się obronić. Chodzi o krótką powieść Miasto niepokonane ‒ ujmujący obraz heroicznej Warszawy w czasach okupacji. Również o tych latach traktuje Drewniany koń ‒ antymartyrologiczny, przesiąknięty pacyfizmem utwór Brandysa, nietypowy obraz rzeczywistości okupacyjnej w polskiej prozie drugiej połowy XX wieku. Wśród licznych książek, które wyszły spod pióra Brandysa, należy jeszcze przywołać Jak być kochaną.
Monumentalny cykl pod tytułem Między wojnami jest w swoich trzech pierwszych częściach nieudaną próbą połączenia powieści politycznej, społecznej, psychologicznej z wielkimi toposami kultury Zachodniej (Antygona, Samson, Troja, miasto otwarte). Ostatni tom ‒ Człowiek nie umiera ‒ jest już wyjątkowo odrażającym atakiem na tradycję powstańczą i akowską. Wśród książek kompromitujących każdego autora jest konfidenckie opowiadanie zatytułowane Nim będzie zapomniany. Szeroko komentowane i cytowane Miesiące prezentują się dość przeciętnie na tle znakomitych dokonań dwudziestowiecznej diakrytyki. Brandysowi brakuje głębi (narcystycznych często) dzienników Nałkowskiej czy Gombrowicza, rozmachu tematycznego obecnego w Dzienniku pisanym nocą Herlinga-Grudzińskiego, intelektualnej odwagi Lema czy Mrożka albo choćby ekscentryzmu notatek Parnickiego. To jednak tylko niektóre przykłady diarystów znacznie przewyższających Brandysa.
Brandys swoje powodzenie zawdzięczał w dużym stopniu sojuszowi z władzą (widocznemu nie tylko w tekstach socrealistycznych). Chodzi jednak nie tylko o sojusz ideologiczny (często wzorcową, a nawet nadgorliwą realizację zaleceń władzy). Trudno za to do końca winić autora, ale była to proza koncesjonowana przez władzę i odpowiednio, dość regularnie, honorowana, nagradzana. Zgodna z oczekiwaniami władzy, która chciała mieć swoich autorów w sferach kontrolowanej awangardy i kontrolowanego sprzeciwu. Znajdowała też licznych czytelników, którzy jednak nie oczekiwali od niej niczego poza zgrabnie podaną fabułą i uprzystępnioną porcją rozważań o historii politycznej i społecznej.
Andrzej Szczypiorski
Do grona pisarzy przecenianych w czasach PRL (również i w latach 90. XX wieku) należy Andrzej Szczypiorski, autor przeciętnych powieści i opowiadań o tematyce polsko-żydowskiej i polsko-niemieckiej (Za murami Sodomy, Czas przeszły, Trzej ludzie w bardzo długiej podróży, Amerykańska whisky i inne opowiadania, Noc, dzień i noc, Gra z ogniem). Równie przeciętne, „poprawne”, zgodne z duchem zmieniającego się czasu, obfitujące w banalne koncepcje intelektualne są jego teksty o charakterze publicystycznym (na przykład tom Kumkanie żaby, krakanie wrony…).
Najbardziej znaną książką Szczypiorskiego jest Początek. Uchodziła, w momencie powstania, za prekursorską, demitologizującą, odbrązawiającą zakłamane dotychczas stosunki polsko-żydowskie. Wbrew głosom towarzyszącym recepcji Początku polska proza i poezja od czasów powojennych na różne sposoby konsekwentnie akcentowały zarówno problem szmalcownictwa (tak często kojarzony z powieścią Szczypiorskiego), jak i „żydowskiego złota” (przejęcia żydowskiego majątku przez polskich sąsiadów). „Poprawne” i letnie, próbujące zadowolić obie strony polsko-żydowskiego konfliktu, szybko się zdezaktualizowały po dyskusji, jaką wywołała praca Jana Tomasza Grossa pod tytułem Sąsiedzi. Jedyną książką, która wydaje się po latach wciąż ciekawa jest Msza za miasto Arras. To też bodaj jedyna powieść Szczypiorskiego, w której wychodzi on ‒ w warstwie fabularnej ‒ poza realia najbliższej przeszłości i współczesności (choć w warstwie sensów ukrytych wyraźnie odsyła do wydarzeń z Marca ’68).
Jerzy Andrzejewski
Autor Popiołu i diamentu z pewnością był przeceniany przez peerelowskie władze (przynajmniej do końca lat 60., gdy nie rozpoczął on swojego związku z opozycją). Zapewne za sprawą spłacającej dług komunistom (tak jak i późniejszy film Andrzeja Wajdy) opowieści o Maćku Chełmickim Andrzejewski stał się ulubieńcem władzy. Ta potrafiła mu sporo wybaczyć (tym bardziej że Popiół i diament „kupił” wielu czytelników podejrzliwie do niej nastawionych). Być może to powodzenie wśród komunistycznej władzy odpowiada za fakt, że mamy do czynienia z pisarzem zbyt wielu rozpoczętych i nieukończonych pomysłów, zbyt szybkiej decyzji o druku kolejnych książek, czego konsekwencją było spłycenie tematyki zajmującej autora. Z pewnością jednak za decyzję o zbyt szybkim druku odpowiada przede wszystkim osobowość Andrzejewskiego.
Powieści Andrzejewskiego były wydawane w PRL w olbrzymich nakładach. Utworem, który stał się legendą, komentowanym wielokrotnie już na etapie pomysłu, była Miazga. Już w momencie powstania rozmijała się ze swoim czasem w ocenach społeczno-politycznych. Predylekcje Andrzejewskiego do stawiania wielkich dylematów moralnych i egzystencjalnych (od przedwojnia ‒ Drogi nieuniknione i Ład serca) ujawniały sztuczność tej prozy (co wychwycili już niektórzy przedwojenni krytycy).
Andrzejewski miał zawsze wielkie ambicje, jak też dobre mniemanie o swoich umiejętnościach artystycznych i intelektualnych. Tymczasem nie miał on potencjału ani intelektualnego, ani też „oddechu epickiego”, o jakim marzył. Lektura dzienników zatytułowanych Z dnia na dzień ujawnia intelektualną miałkość (a w każdym razie myślową wtórność) ich autora. Wydaje się, że pisarz zrozumiał pod koniec życia (Już prawie nic), że jednak nigdy nie będzie Tomaszem Mannem (do którego tak chętnie nawiązywał w swoim dzienniku). Dziełem, które trzeba uznać za najlepsze w dorobku Andrzejewskiego są Bramy raju. I warto wciąż po nie sięgać.
3. Wymień po trzy tytuły dzieł zbyt nisko lub zbyt wysoko ocenianych (po 1945 roku).
Dzieła zbyt nisko cenione (niedoceniane):
- Czarny potok Leopolda Buczkowskiego
- Szpica Zygmunta Haupta
- Tylko Beatrycze Teodora Parnickiego
Dzieła przecenione:
- Początek Andrzeja Szczypiorskiego
- Nasza klasa Tadeusza Słobodzianka
- Wariacje pocztowe Kazimierza Brandysa