27.01.2022

Nowy Napis Co Tydzień #136 / „Nobel nie byłby możliwy”

Gdy Szymborska otrzymuje nagrodę Nobla, jest to ich wspólne szczęście. Barańczak ma prawo do wdzięczności, że mógł się przydać tak znakomitej autorce. Ta znakomita autorka może czuć natomiast do Barańczaka wdzięczność za niezwykle ważną robotę, bez której Nobel nie byłby możliwyhttps://www.polskieradio.pl/8/2382/Artykul/2445837,Nauka-wdzieku-czyli-listy-Szymborskiej-i-Baranczaka [dostęp: 10.01.2022].[1]

 – powiedział Piotr Śliwiński w audycji radiowej Dwójki poświęconej korespondencji Szymborskiej i Barańczaka zawartej w zbiorze listów Inne pozytywne uczucia też wchodzą w grę. Krzysztof Biedrzycki w tej samej rozmowie zwrócił zaś uwagę na humor obecny w twórczości dwojga korespondujących ze sobą poetów: „Oni są bardzo powściągliwi w swojej twórczości, ale stosują też humor, by się zanadto z emocjami nie obnażyć. Barańczak powiedział zresztą kiedyś, że humor to coś śmiertelnie poważnego”. I taka właśnie jest korespondencja z lat 1972–2011, która aż iskrzy od inteligentnego humoru. Ten „śmiertelnie poważny” humor utrzymuje się do ostatniego opublikowanego listu. Można powiedzieć, iż rozmawiają oni i „żartują” jednym głosem.

Korespondencja nabiera powagi, gdy sprawy dotyczą przekładów wierszy Szymborskiej i nieustannego zabiegania Barańczaka o wydanie ich w najlepszych nowojorskich oficynach. Ale nawet wtedy nie jest pozbawiona serdecznego tonu i niegasnącego zachwytu nad utworami autorki Ludzi z mostu.

Początek znajomości Stanisława Barańczaka z Wisławą Szymborską zaczyna się, podobnie jak ze Zbigniewem Herbertem, od prośby dwudziestopięcioletniego wówczas redaktora poznańskiego miesięcznika „Nurt” o nadesłanie wierszy do tego pisma. Odpowiedź Szymborskiej była błyskawiczna i pozytywna. Wiadomo, że nie była to odpowiedź lakoniczna, o czym świadczą słowa z drugiego listu Barańczaka do przyszłej noblistki: „Nigdy nie usłyszałem cenniejszej pochwały, niż ta, którą mnie Pani zaszczyciła […] postaram się na tę pochwałę w przyszłości rzeczywiście zasłużyć”S. Barańczak, W. Szymborska, Inne pozytywne uczucia też wchodzą w grę, Kraków 2019, s. 345.[2].

Czego dotyczyła owa pochwała, nie wiadomo, ale jest pewne, że korespondencja dwojga poetów bardzo ich do siebie zbliżyła. Dosłownie z listu na list zawiązywała się między wytrawnymi artystami słowa serdeczna zażyłość i przyjaźń.

Owocem intensywnej translatorskiej pracy Barańczaka oraz jego doktorantki Clare Cavanagh staje się zamieszczenie kilkunastu wierszy poetki w Antologii współczesnej poezji polskiejPolish Poetry of the Last Two Decades of Communist Rule: Spoiling Cannibals Fun, tłum. S. Barańczak, C. Cavanagh, Evanston 1991.[3]. „Tłumaczymy Cię – pisze w kolejnym liście – z rymami, kalamburami, grami słów. Każdy wiersz iskrzy się odkryciami w angielskiej wersji tak jak i w polskiej”S. Barańczak, W. Szymborska, Inne pozytywne uczucia też wchodzą w grę, Kraków 2019, s. 92.[4].

Kolejnym wspólnym projektem jest wybór wierszy z kilku tomów poezji Szymborskiej, który Barańczak opatrzył tytułem Widok z ziarnkiem piaskuW. Szymborska, View with a Grain of Sand, New York 1995.[5]. Ten wybór będzie sensacją – komunikuje poetce tłumacz – i rzuci Amerykanów na kolana”S. Barańczak, W. Szymborska, Inne pozytywne uczucia też wchodzą w grę, Kraków 2019, s. 149.[6]. Tak też się stało. Pozytywne opinie czytelników i lawina przychylnych recenzji sukcesywnie spływały na ręce autorki wiersza Kot w pustym mieszkaniu. Przywołuję ten tytuł, gdyż po ekscytacji, jaką wzbudził on na amerykańskiej scenie poetyckiej oraz po uznaniu go za najlepszy w popularnym amerykańskim piśmie „New Yorker”, Stanisław Barańczak proponował opatrzyć nim wspomniany wyżej zbiór. Nie wiadomo, czemu poetka nie wyraziła na to zgody.

O niebywałym zainteresowaniu poezją Szymborskiej za Oceanem, donosi poetce tłumacz:

Ktokolwiek tu Cię czyta w naszych przekładach, nie ma dla Twojej poezji nic prócz wyrazów zachwytu, oszołomienia, podziwu i innych pokrewnych uczuć oraz stanów ducha. Mówię tu z jednej strony o poetach, z drugiej – o tzw. Szarych ludziachTamże, s. 125.[7]. 

Dowodem na ów zachwyt może być między innymi fakt, iż książka Szymborskiej została ukradziona z wystawy znanego wydawnictwa Harcourt Brace & Jovanovich w Nowym Jorku, gdzie prezentowano nowości wydawnicze. Stanisław Barańczak informuje Szymborską o każdym etapie procesu wydawniczego, przesyła druki umowy do podpisu, instruuje punkt po punkcie, jak należy ją wypełnić i w jaki sposób przesłać do Stanów Zjednoczonych. 19 maja 1994 roku rozpoczyna list słowami: „Czuję potężny przypływ dumy, kiedy sobie uświadamiam, że pisząc ten list, występuję po raz pierwszy w życiu w roli oficjalnego agenta literackiego (i to Czyjego!)”Tamże, s. 148.[8].

Nie sposób pominąć reakcji, jakie wywołało otrzymanie przez Szymborską literackiej Nagrody Nobla. List Gratulacyjny od Państwa Barańczaków i Clare Cavanagh otrzymuje poetka 5 października 1996 roku. Donosi w nim Barańczak: „Twoje amerykańskie wydawnictwo odchodzi od zmysłów i z największym trudem do nich powraca, a wydawnictwo brytyjskie […] przez mój stanowczy sprzeciw odstąpi na pewno od okrojonej wersji wydania Twojego zbioru”Tamże, s. 219.[9].

Nielicznym czytelnikom znana jest zapewne KONFERENCJA W „ASTORII” autorstwa Barańczaka, którą nadesłał Noblistce po 5 października 1996 roku. Została ona później opublikowana w „NaGłosie”. Oto jej fragmenty:

Naszemu specjalnemu wysłannikowi udało się, za cenę dwóch zaledwie złamanych żeber, wziąć udział w jednej z konferencji prasowych Wisławy Szymborskiej, jakie odbyły się w zakopiańskiej „Astorii” (w hallu na pięterku) po otrzymaniu przez poetkę wiadomości o przyznaniu jej literackiej Nagrody Nobla za rok 1996. […] silnie zmęczona i wyczerpana nerwowo laureatka od chwili usłyszenia pierwszego pytania popadła w rodzaj transu, który podręczniki parapsychologii określają jako „mówienie językami”, a który w tym szczególnym wypadku polegał na przemawianiu głosami wybitnych poetów polskich”. Przemawia więc Noblistka słowami Biernata z Lublina, Leopolda Staffa, Jana Andrzeja Morsztyna, Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej, Ignacego Krasickiego, Tytusa Czyżewskiego, Tadeusza Micińskiego, Józefa Wittlina. Na ostatnie zadane pytanie: „A w ogóle jak się Pani czuje?” odpowiada głosem Cypriana Kamila Norwida, który zacytuję w całości:

 

Źle, źle zawsze i wszędzie,
Gdzie nić bzdur prasa przędzie:
Ona za mną, przede mną i przy mnie
Co dzień wywiad w pośpiechu,
To „Krakowskiej”, to „Echu” – 
Media, błagam, oszczędźcie żeż wy mnie!

Lecz, nie kwiląc jak dziecię
Raz wywalczę się przecie;
Złotostrunna nie opuść mnie, lutni!
Czarnoleskiej ja rzeczy
Chcę – ta serce uleczy!
Konferencjo ma – na tym się utnijS. Barańczak, KONFERENCJA W „ASTORII”, „NaGłos” 1996, nr 24/49.[10].

To nie jest jedyny w zbiorze listów błyskotliwy literacki tekst Barańczaka. Poniżej znakomity „turystych” wysłany Szymborskiej z Zurychu, gdzie tłumacz spędził pół doby w przerwie dłuższej podróży: 

Tysiąc pozdrowień z Zurychu.
Mieszkamy w hotelu na strychu.
Szwajcarów, ten naród szwajcarów,
Wbrew nazwie cechuje zły narów
(Wiadomość tę w Kraju rozgłoścież!):
Nikt drzwi nie otwiera na oścież
I nikt, choćbyś był z Porto-Rico,
Rollexów nie daje za frico.
Cóż z tego, że gnębił nasz kraj car?
Nieczuły na mękę tę Szwajcar
Miast słuchać, gdy któreś z nas kwili:

Wybili! Za wolność wybili!”
I czcić – jeszcze nas wykorzysta,
Szczególnie gdy Szwajcar dentysta.

(10 czerwca 1995)

W korespondencji Inne pozytywne uczucia też wchodzą w grę pojawiają się liczne nieznane limeryki, sarmatoły, turystychy i inne okolicznościowe wierszyki autorstwa głównie Barańczaka, ale też Szymborskiej oraz Michała Rusinka. Jeśli dodać do tego, iż prawie wszystkie listy były pisane ręcznie na misternie wykonanych wyklejankach, na pocztówkach, których faksymile zostały umieszczone w publikacji, to odbiorca otrzymuje od wydawcy wspaniałą wizualną atrakcję.

W listach można bez trudu dostrzec spójną stylistykę obojga autorów, ich wzajemny wpływ na esencjonalność czy powściągliwość rozmowy, lecz także pełne pasji dyskusje o zasadach pisania poezji i jej tłumaczenia. Nie ma tu jednak żadnego patosu czy naukowych rozpraw o sztuce poetyckiej. Zbiór listów jest więc erupcją iskrzących pomysłami doniesień zza Oceanu i z Polski, mających duże znaczenie dla obojga twórców, którzy na przestrzeni czterdziestu lat spotkali się twarzą w twarz nie więcej niż kilkanaście razy, a na „ty” przeszli korespondencyjnie. Pisząc do siebie, stworzyli bogaty, wielowymiarowy i fascynujący portret literackiej przyjaźni, który skrupulatnie opracował z odczytanych rękopisów listów, opublikowanych po raz pierwszy wyklejanek oraz faksymiliów, opatrując je drobiazgowymi przypisami, redaktor i właściciel Wydawnictwa a5 Ryszard Krynicki.

 

S. Barańczak, W. Szymborska, Inne pozytywne uczucia też wchodzą w grę. Korespondencja 1972–2011, Kraków 2019.

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Irena Kaczmarczyk, „Nobel nie byłby możliwy”, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2022, nr 136

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...