Nowy Napis Co Tydzień #186 / Klęska powstania i potęga mitu – „Polonia” i „Lithuania” Artura Grottgera
Tradycja powstańcza XIX stulecia odcisnęła bolesne piętno na sztuce z tego okresu. Powstanie listopadowe, Wiosna Ludów, powstanie styczniowe – to najbardziej wyraziste wydarzenia, które ukształtowały polską sztukę i literaturę XIX wieku w dużo większym stopniu, niż uczyniły to przemiany estetyczne bądź światopoglądowe. Szczególnie istotne wydają się w tym kontekście biografie artystów, którzy nie tylko dokonali twórczej reinterpretacji historycznych wypadków, ale sami wzięli w nich udział, prawdą życia poświadczając prawdę dzieł artystycznych (między innymi Maksymilian Gierymski, Michał Elwiro Andriolli).
Na tym tle wyjątkowo interesująca jest twórczość Artura Grottgera (1837–1867), który co prawda nie wziął udziału w powstaniu styczniowym, ale to właśnie obrazy jego autorstwa wpłynęły na społeczne wyobrażenia tego wydarzenia. Przypomnijmy, że w latach 1854–1865 Grottger mieszkał w Wiedniu i tam dowiedział się o narodowym zrywie. W marcu 1863 roku malarz próbował się nawet przedrzeć do powstańców, ale gdy dotarł do Lwowa, przed dalszą wędrówką powstrzymali go przyjaciele. W tym samym roku, Grottger objął funkcję redaktora naczelnego polskiego pisma „Postęp”, które ukazywało się w Wiedniu. Aktywnie włączył się także w działalność mającą na celu niesienie pomocy powstańcom z zaboru rosyjskiego. Z tego powodu Grottgerowi został zresztą wytoczony proces, odebrano mu stypendium i ostatecznie zmuszono do wyjazdu z Wiednia w lipcu 1865 roku.
W tym trudnym dla artysty czasie powstały dwa cykle rysunków prezentujących tragedię powstania styczniowego: pierwszy z nich zatytułowany został Polonia (1863), drugi – Lithuania (1864–1866).
POLONIA
Cykl Polonia, znajdujący się obecnie w Muzeum Sztuk Pięknych w Budapeszcie
Warto przyjrzeć się uważnie pierwszemu rysunkowi – Obraz symboliczny Polski. Wydaje się, jakby wyryta w kamiennej ścianie data MDCCCLXIII była wystarczająca, żeby otworzyć cykl i oddać tragiczną historię powstania styczniowego. Grottger umieszcza w centrum odzianą na czarno postać, będącą alegorią zniewolonej Polski, którą próbuje uwolnić młodzieniec we frygijskiej czapce. Widzowie pozostają w zawieszeniu – jak zakończy się próba zdjęcia kajdan? Kłujący w oczy rok 1863 zyskał wymiar symboliczny; informuje nas o nieuchronnej (ale, jak się okaże, niecałkowitej) klęsce. Wolność, dwukrotnie tutaj sugerowana – aluzyjnie za pośrednictwem frygijskiej czapki i wprost za sprawą wyzwalania z kajdan – jest jednak tylko piękną mrzonką. Wiemy, że powstanie styczniowe było ważnym, choć bolesnym i niezwykle krwawym krokiem w jej stronę. Pochylona postać, nad którą widnieje napis POLONIA (będący jej imieniem i tytułem cyklu zarazem), ma zakrytą twarz. Musi powstać i unieść głowę, by ukazać swą tożsamość. Ale nie nadszedł jeszcze właściwy moment.
Historycznym kontekstem drugiej ilustracji – Pobór w nocy – jest branka zarządzona przez Aleksandra Wielopolskiego w nocy z 14 na 15 stycznia 1863 roku w Warszawie. Na rysunku płomień świecy rozjaśnia mroki nocy, oświetla ubraną na biało postać rozpaczającej kobiety i wiszące na ścianie symbole religijne. Plecy mężczyzny przymusowo zaciąganego do carskiego wojska i jego spętane ręce są sugestywnym obrazem tragedii. Milczenie pojmanego kontrastuje z ekspresyjną pozą jego żony i przewróconym krzesłem. Całą scenę odczytywać można jako wyraz bezsilności, niemego sprzeciwu wobec aparatu carskiej przemocy.
Ilustracja trzecia (Kucie kos) – tu bezsilność przemienia się w moc. Mrok kuźni rozjaśniony jest przez blask metalu znajdującego się w centrum kompozycji. Ostre kontrasty Grottgerowskiego chiaroscuro są jednym ze znaków rozpoznawczych całego cyklu. Tak samo jak z powstaniem styczniowym nierozerwalnie związani są kosynierzy. To jakby zaproszenie do kolejnej ilustracji, na której utrwalona została walka zbrojna. Grottgerowi udało się nie tylko zbudować spójną opowieść o powstaniu styczniowym, uwzględniającą jego kluczowe momenty, ale także uchwycić ważny moment w dziejach Polski. Przedstawienie w grafice Bitwa jednej z wielu walk było próbą uzmysłowienia sobie i odbiorcom ich istoty. Nawet jeśli powstanie upadło, nie wszystkie potyczki zakończyły się klęską.
Kolejne grafiki (Schronisko, Obrona dworu, Po odejściu wroga, Żałobne wieści) przedstawiają indywidualne tragedie. Zaskakujące jest zresztą to, jak drobiazgowy staje się Grottger w tej części opowieści. Rysowana przez niego historia powstania to nie tylko dzieje walk, to przede wszystkim wielka tragedia jednostek i ich rodzin. Piąty karton Grottgerowskiego cyklu (Schronisko) ukazuje Żyda, który ostrzega przed zbliżającymi się wojskami carskimi. Twarze przedstawionych postaci i gra gestów na tle statycznego, zimowego, wiejskiego pejzażu nabierają tragizmu. Nawet pies podkulił tylne łapy, zamknięty pod „dachem” strzelby. Tylko ptaki nie uczestniczą w dramacie, będąc częścią krajobrazu – natura pozostaje bezstronna.
Potem tragedia przenosi się do wnętrza (Obrona dworu). Coraz bardziej zawęża się przestrzeń. Polska, której od dłuższego czasu nie ma już na mapie, jest podwójnie osaczona. Widzimy wielopokoleniową rodzinę szlachecką w pięknym pokoju, uświetnionym dziełami sztuki malarskiej i ceramicznej. Ale przede wszystkim boimy się zajrzeć w oczy bohaterom sceny lub chcemy zakryć przerażoną twarz, jak kobieta w ciemnej sukni, która przewiduje, co się stanie, gdy drzwi pomieszczenia zostaną wyważone.
Cień śmierci wyczuwalny jest na każdym z kartonów, nigdzie jednak tak bezpośrednio nie zostało ukazane okrucieństwo carskich wojsk pacyfikujących powstanie, jak w siódmym ogniwie cyklu. Po odejściu wroga poraża realnością śmierci. Carskie wojska nie czyniły żadnych wyjątków – ginęły całe rodziny. Martwe dziecko jest widokiem, którego nie może znieść powstaniec. Po raz kolejny w cyklu ktoś zasłania twarz. Tym razem nie jest to jednak tragedia przeczuta, ale dokonana. Trzeba odwrócić wzrok, żeby nie widzieć dramatu zakrytych twarzy na kolejnej ilustracji – Żałobne wieści. Informacja o śmierci spodziewanej, niemal nieuniknionej, zawsze jest tak samo bolesna. Na uwagę zasługuje najmłodszy bohater sceny, chłopiec, który – jako jedyny z rozpaczającej członków rodziny – ma odsłonięte oblicze. On także uczestniczy w dramacie, ale jest przedstawicielem nowego pokolenia, które czeka być może inny los.
Cykl zamyka grafika Na pobojowisku. Oczy odbiorcy koncentrują się na lesie, drzewa kryjące zwłoki powstańców – przerażają. Mimo iż na pierwszym planie mamy dwie kobiety z krzyżami na piersiach, to stojące drzewa i leżące ciała, układające się w inny krzyż, oddziałują na widza najsilniej. Wszystko zastyga w niemym krzyku rozpaczy. Bez nadziei na zmartwychpowstanie ojczyzny?
LITHUANIA
Cykl Lithuania, znajdujący się w zbiorach Muzeum Narodowego w Krakowie
Na pierwszej ilustracji (Puszcza) dostrzegamy personifikację śmierci wędrującą przez litewską puszczę z kosą na ramieniu – oto nowy atrybut śmierci, jakby powstańcy-kosynierzy zaciągnęli się pod jej chorągiew. Korzenie drzew, gęsto rosnących w puszczy, są tak samo złowróżbne jak pomarszczona dłoń kostuchy.
W tej mrocznej aurze pojawia się zapowiedź nowego – to przesłanie drugiej ilustracji (Znak). Czas zbudzić się. Czeka ojczyzna, otoczona opieką Matki Boskiej. Grottger nie szczędzi symboliki religijnej. Z jednej strony obraz Królowej Polski, z drugiej (symetryczna względem malarskiego przedstawienia) – siekiera oczekująca na śpiącego. Wszystko w rękach ludzi i Boga.
Potem niezbędna okazuje się jeszcze Przysięga – w lesie, w świetle księżyca, w pełnej powagi pozie trzeba zawierzyć prawdzie krzyż. Bo wierność ojczyźnie wymaga jeszcze symbolicznego potwierdzenia.
Na czwartym kartonie (Bój) przedstawiona została krwawa i pełna ekspresji bitwa. Co ciekawe, wśród walczących odnaleźć można Stanisława Tarnowskiego (na którego dworze Grottger wykonał tę ilustrację), jak również samego malarza. Czy to sygnał wyrzutów sumienia? A może symboliczne zjednoczenie się z walczącymi, do których Grottger wprawdzie nie dotarł, choć był przeświadczony, że racja jest po ich stronie?
Cykl kończą dwie przepełnione smutkiem grafiki. Pierwsza z nich (Duch) przedstawia melancholijną scenę, w której duch nieżyjącego męża staje w chacie, gdy jego żona tuli w ramionach dziecko. Kobieta niczego się jednak nie domyśla, nie widzi zjawy, choć zapewne wie już, iż straciła ukochaną osobę. Raz jeszcze okazuje się, że powstanie to nie tylko dramat narodu, to także tragedia konkretnych ludzi.
Na ostatniej ilustracji (Widzenie) w syberyjskiej kopalni ukazuje się Królująca Maryja z Synem Bożym. Widzi ją kobieta, która, jak wielu innych powstańców styczniowych, została zesłana na katorgę. Mimo iż ciała ponad połowy więźniów pochłonęła syberyjska zmarzlina, Grottger nie pozostawia byłych powstańców oraz odbiorców bez nadziei. Ich trudy i cierpienia mają sens, ich tragedia ma bowiem wymiar mistyczny – dla Grottgera powstanie styczniowe to więc zarówno nieszczęście w wymiarze historycznym, jak i zderzenie sił dobra ze złem na planie metafizycznym.
***
Narracyjny charakter Polonii wyraźnie różni się od kondensacji późniejszego, krótszego o trzy kartony cyklu Lithuania. W pierwszym cyklu historia została opowiedziana w sposób bardziej detaliczny, w drugim zaś – poprzez rozbłyski kluczowych momentów. Jednak w obu przypadkach tragiczny obraz klęski został ukazany jako dramat jednostek oraz całego polskiego i litewskiego narodu. Stał się fundamentem mitu powstania styczniowego, na które złożył się ciąg konkretnych zdarzeń historycznych (branka, walki kosynierów, carskie represje czy zesłanie). Oto bowiem – na oczach złaknionych sensu widzów – powstanie styczniowe przemienia się w starcie rycerzy Boga z carską watahą barbarzyńców. W ten również sposób symboliczny kod romantyzmu połączył się z realistyczną konwencją „obrazków”, w których Grottger usiłował odtworzyć dramatyczną codzienność uczestników powstania.