21.09.2023

Nowy Napis Co Tydzień #221 / Wieczór pełen emocji

Relacja z wydarzenia

8 września 2023 roku w Salonie Literackim Instytutu Literatury w Krakowie odbyło się ogłoszenie wyników w aż trzech konkursach zorganizowanych przez krakowską instytucję.

Poznaliśmy wszystkich laureatów i wyróżnionych, a dziś przedstawiamy Państwu wideorelację z tego wydarzenia.

Zachęcamy do oglądania!

Relacja w skrócie:

Jeśli jesteście ciekawi przebiegu całego wydarzenia zachęcamy do oglądania:

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Redakcja NNCT, Wieczór pełen emocji, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2023, nr 221

Powiązane artykuły

21.09.2023

Nowy Napis Co Tydzień #221 / Jakub Nowak laureatem Nagrody Gombrowicza

Poznaliśmy tegorocznych laureatów Nagrody Literackiej im. Witolda Gombrowicza. Główną nagrodę zdobył Jakub Nowak za powieść To przez ten wiatr, a wyróżnienie otrzymała Wiktoria Bieżuńska za książkę Przechodząc przez próg, zagwiżdżę.

W konkursie głównym znalazło się pięć tytułów, wyłonionych spośród stu nadesłanych propozycji: Przechodząc przez próg zagwiżdżę Wiktorii Bieżuńskiej, Nie wszyscy pójdziemy do raju Olgi Górskiej, Białe noce Urszuli Honek, Akuszerki Sabiny Jakubowskiej oraz To przez ten wiatr Jakuba Nowaka.

Ewa Graczyk, członkini kapituły nagrody, tak umotywowała decyzję jury:

Ta powieść była dla nas ogromną niespodzianką i wyzwaniem. To brawurowe przepisanie epizodu krótkiego pobytu Henryka Sienkiewicza i początku kariery Heleny Modrzejewskiej w Ameryce. Dzieje się na farmie, w której mieszka i pracuje prowizorycznie sklecona mała komuna. Wrze tam i kipi: erotyczna fascynacja pomiędzy aktorką a pisarzem przybiera nową postać, postyczniowi weterani z trudem radzą sobie z uprawą winorośli, klasowe zależności zyskują nowy kontekst. Dokonuje się tu też dekonstrukcja męskości.

Serdecznie gratulujemy obojgu laureatom!

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Redakcja NNCT, Jakub Nowak laureatem Nagrody Gombrowicza, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2023, nr 221

Powiązane artykuły

07.09.2023

Nowy Napis Co Tydzień #219 / Poznajcie świeże pióra polskiej prozy

Werdykt konkursu prozatorskiego SNUJ STORY 2023

 

Jury w składzie: Roman Honet, Bartosz Popadiak, dr Ireneusz Staroń, dr Paulina Subocz-Białek

po zapoznaniu się z 440 tekstami prozatorskimi postanowiło przyznać:

I miejsce, honorarium w wysokości 2500 zł oraz publikację na portalu nowynapis.eu: Hubertowi Sulimie za tekst Życie i czasy piórolotka śnieżynki

II miejsce, honorarium w wysokości 2000 zł oraz publikację na portalu nowynapis.eu: Marcie Maciejewskiej za tekst Szkatuła ze św. Teresą

III miejsce, honorarium w wysokości 1500 zł oraz publikację na portalu nowynapis.eu: Marcinowi Majchrzakowi za tekst Dług

laureaci

 

Wyróżnienia: honorarium w wysokości 500 zł oraz publikację na portalu nowynapis.eu:

1.      Zuzannie Kanii za tekst Kanały

2.      Jakubowi Krzyśce za tekst Pępek świata

3.      Krzysztofowi Kwintkiewiczowi za tekst Misia

4.      Dorocie Lipnickiej za tekst Nie chcę już płakać

5.      Jarosławowi Turskiemu za tekst Obwieszczenie

6.      Aleksandrze Skalec za tekst Taurus

7.      Aleksandrze Wotlińskiej-Łazor za tekst Siekiera

8.      Mateuszowi Wyszyńskiemu za tekst To, co w nas najgorsze

Laudacje

Dług Marcina Majchrzaka – laureata III miejsca – stawia przed czytelnikiem fundamentalne pytania o sens rzeczywistości. Zwłaszcza tej przyszłej, choć ukazanej w oparciu o dzisiejszy kształt świata, w znacznej mierze zdehumanizowany, oparty na postępującej dominacji opresyjnego systemu informatycznego. Coraz doskonalsze aplikacje monitorujące każdą aktywność organizmu, skrupulatne liczenie śladu węglowego, sztuczna inteligencja zastępująca relacje z żywym człowiekiem, promocja depopulacji jako recepty na ratowanie planety. Dystopia Majchrzaka te elementy mocno wyjaskrawia. Jego futurystycznym inklinacjom towarzyszy precyzja i powaga słów wypowiadanych przez człowieka poszukującego prawdy o sobie samym. To połączenie teraźniejszości i przyszłości okazuje się kunsztowne i sugestywne –refleksja autora nad dzisiejszym człowiekiem, jego aktywnością i wymyśloną przez niego technologią skłania do rozmyślań nad eschatologicznym wymiarem naszej egzystencji i nad wymiarem współczesnej kultury, które jako elementy kondycji dzisiejszego pokolenia mają w tej twórczości niepodważalne znaczenie. Marcin Majchrzak ocala własną literacką indywidualność oraz zachęca do pogłębionego namysłu nad teraźniejszym światem, odważnie i przekonująco sięga do sfery wymykającej się doświadczeniu człowieka, który żyje tu i teraz, a równocześnie próbujeprzygotować się do odczłowieczonej, być może niedalekiej przyszłości.

Szkatuła ze św. Teresą Marty Maciejewskiej – laureatki II miejsca –  ujmuje. Formą, tematem, a także lekkością. Zgrabna i ważka opowieść z przesłaniem, które nie wywołuje tremy, bo pojawia się z czułością, ale nie tkliwie. Bohaterka-narratorka także jest ujmująca w swoim dziecięcym zawierzeniu, w tym, co wykracza daleko poza literę. Dotyczy bowiem inicjacji w dorosłość, w tradycję katolicką, w rodzime rytuały.

Wyjątkowo plastyczna opowieść Marty Maciejewskiej utrzymana została w tonacji buffo, z lekką, ale głęboko ironiczną tęsknotą za sferą sacrum. Za światem pojemniejszym, zapewne mniej wymiernym, na pewno mniej oczywistym, nie każdemu dostępnym, gdzie to, co uniwersalne, a więc wielokrotnie pojawiające się w literaturze, łączy się z tym, co indywidualne – z życiem człowieka, który pragnie ów świat na swój sposób okiełznać i nazwać. Nazywa go z ogromną błyskotliwością, z wciągającą czytelnika nieprzewidywalnością, z humorem wyzbytym cynizmu i nihilizmu, nie wpada także w patos ani w moralizowanie. Jednym z najbardziej interesujących wymiarów tego brawurowo napisanego i znakomicie skomponowanego utworu jest jego autentyczność. Opowieści tego rodzaju nie zdarzają się w polskiej prozie zbyt często, są śmiertelnie poważne, a równocześnie bezbrzeżnie komiczne, ponieważ śmiech jest subtelnym i wszędobylskim bohaterem świata opisywanego przez Martę Maciejewską, a jej słowa – dają wielką radość z lektury.

Czy Życie i czasy piórolotka śnieżynkibo taki intrygujący tytuł nosi story Huberta Sulimy, zwycięzcy naszego konkursu – to wielka metafora zamknięta w małej opowieści? Poetycki sen po końcu znanego nam świata rozpisany na bezimiennego bohatera, schron i przyrodę? Owszem, ale i niezupełnie, ponieważ opowiadanie Huberta Sulimy wymyka się łatwym kwalifikacjom. Autor zdaje nam bowiem swoisty literacki raport, choć pełny metafor – to zupełnie niemetaforycznie utwierdzający w realności wobec groźnego i nieokreślonego „gdzieś”. Buduje on granicę, owszem, bo musi się schronić, ale chyba należałoby powiedzieć, że jednocześnie ją dozuje. Niebezpieczeństwo nie zamyka na świat, lecz otwiera smak detalu. To ważne, zwłaszcza wówczas, gdy jawa miesza się ze strasznymi snami, gdy przychodzą widziadła, powidoki.

W swojej opowieści, intrygującej i napisanej poruszająco i dojrzale, a także niezmiernie zmysłowej, Hubert Sulima prowadzi czytelnika przez świat myśli i świat nocy. W obydwu światach autor Życia i czasów piórolotka śnieżynki staje wobec archetypicznej ciemności, wszechobecnej i niepojętej, a także wobec osobistego osamotnienia, nieustająco porusza się na nieuchwytnej granicy snu i rzeczywistości. Spośród żywiołów wybiera ziemię – może to symbol niezaspokojonej tęsknoty za życiem wiecznym, może śmierć, a może wyobraźnia. 

W opowieści Huberta Sulimy każde słowo ma zapach i wagę. Noce przeważają w niej nad dniami, ciemność nad światłem, niemniej ukazany w niej człowiek mimo ułomności własnej natury okazuje się wytrzymały; pozostały mu myśli i zmysły. I to właśnie nimi opisuje siebie i swój świat, mimo że i one także mogą okazać się niewystarczające wobec niewyrażalnego. Zwłaszcza wówczas, gdy pozostaje – jak zapisał autor – „wymykający się zrozumieniu cień”. Hubert Sulima przywołuje ów cień. Piękna to opowieść i piękna ciemność. 

Jury SNUJ STORY 2023

Laureaci

 

Hubert Sulimadramaturg, twórca teatralny, pedagog. Pochodzi z robotniczej rodziny z Bielawy w Górach Sowich. Absolwent Akademii Sztuk Teatralnych im. S. Wyspiańskiego w Krakowie. Współtwórca kilkunastu spektakli zrealizowanych m.in. w TR Warszawa, Teatrze im. J. Osterwy w Lublinie czy Teatrze Polskim w Bydgoszczy. Laureat stypendium Nowego Teatru w Warszawie dla „wybitnie utalentowanych młodych artystów". Dwukrotnie nominowany wraz z reżyserem Jędrzejem Piaskowskim do „Paszportów Polityki” w kategorii „teatr”. Prowadzi zajęcia dramaturgiczne dla studentów i studentek reżyserii na AST we Wrocławiu, gdzie mieszka.  

Marta Maciejewska – polonistka, promotorka kultury, copywriterka i social media managerka. Od 4 lat pracuje w poznańskiej instytucji kultury w dziale promocji, w której zajmuje się komunikacją wydarzeń, w tym międzynarodowych projektów i festiwali. Angażuje się w literackie przedsięwzięcia m.in. poprzez przygotowywanie planów marketingowych dla dwóch największych festiwali literackich, które odbywają się na terenie Poznania – Poznań Poetów oraz Festiwal Fabuły. Ponadto tworzy strategie marketingowe dla innych podmiotów – wydawnictw, fundacji i inicjatyw społecznych.Zadebiutowała opowiadaniem Bal, które zostało nagrodzone pierwszym miejscem w konkursie „Wolność jest w nas” organizowanym podczas Festiwalu Fabuły w Poznaniu. Autorka recenzji literackich, a także eseju biograficznego Wysoka góra. O tym, dlaczego Goethe, pisząc o kolorach, napisał o Boznańskiej opublikowanego w antologii Nieprzyzwoicie młody esej. 

Marcin Majchrzak (1990) – zamieszkały w Łodzi pisarz, publicysta, okazyjnie tłumacz. Hobbystycznie studiował historię i fotografię, ale z żadnym z tych kierunków nie związał swojej przyszłości zawodowej. W 2017 roku zadebiutował w magazynie Histeria opowiadaniem Ostatni kolejarz – wygrywając konkurs poświęcony twórczości Stefana Grabińskiego. W 2020 roku wydał powieść Stacja, dwa lata później nakładem wydawnictwa Vesper ukazał się jego zbiór opowiadań Cisza. W swoich opowieściach nie stroni od wątków psychologicznych i filozoficznych. Bohaterami Majchrzaka są ludzie postawieni w obliczu sytuacji beznadziejnych, autsajderzy i pariasi. Dla dzieł autora charakterystyczne są elementy grozy i mistycyzmu. 

 

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Jury konkursu Snuj Story, Poznajcie świeże pióra polskiej prozy, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2023, nr 219

Powiązane artykuły

07.09.2023

Nowy Napis Co Tydzień #219 / Młode talenty wyłonione!

 Werdykt konkursu poetyckiego PODAJ FRAZĘ 2023

Jury w składzie: Patryk Kosenda, Kasper Pfeifer, Agnieszka Wolny-Hamkało

po zapoznaniu się z 595 zestawami poetyckimi postanowiło przyznać:

I miejsce, honorarium w wysokości 2500 zł oraz publikację na portalu nowynapis.eu: Michałowi Mytnikowi

II miejsce, honorarium w wysokości 2000 zł oraz publikację na portalu nowynapis.eu: Aleksandrze Góreckiej

III miejsce, honorarium w wysokości 1500 zł oraz publikację na portalu nowynapis.eu: Piotrowi Kolasiukowi

laureaci 

Wyróżnienia: honorarium w wysokości 500 zł oraz publikację na portalu nowynapis.eu:

1.      Mateuszowi Barczykowi

2.      Aleksandrze Kasprzak

3.      Pawłowi Konarowi

4.      Krzysztofowi Kwintkiewiczowi

5.      Grzegorzowi Mielnikowi

6.      Dominice Pindral

7.      Miszy Sagiemu

8.      Aleksandrze Wiewiór

Laudacje

Wyobraźnia poetycka Piotra Kolasiuka żywi się tym, co jest. Poeta opowiada nam o "pokawałkowanym” i prowadzonym w odosobnieniu życiu w późnym kapitalizmie, w którym zmuszeni jesteśmy wykonywać prace bez sensu i bez słowa protestu poddajemy się ograniczaniu wyobraźni sprawiającemu, że nie potrafimy już pomyśleć ani wymyślić innych sposobów bycia razem. Laureat z urokiem i pewną zuchwałością wprowadza nas więc w to, co dobrze znamy, czyli w przaśnawą, półperyferyjną zwyczajność. Rzeczywistość wciąż jeszcze przesyconą opowieściami o tym, że „po raz setny już panicz z rumakiem / ratuje ojczyznę, by posiąść szlachciankę”, w której praca niezmiennie upokarza, a bullshit jobs alienują ludzi ze wspólnoty, odzierają ich życia z perspektywy spełnienia. W świecie przedstawionym Kolasiuka dominujące natrętnie opowieści o krzyżakach, siłaczkach i partyzantach wygrywają refren dziewczynom pracującym w korpo na stanowiskach średniego szczebla, kurierom rozwożącym na rowerach kebaby i architektom, którzy być może pragnęliby wyzwalać wyobraźnię z ograniczeń, lecz pracodawca zmusza ich do rugowania zieleni miejskiej, bo „to kupił deweloper”. Autor relacjonuje nam to wszystko, mrugając porozumiewawczo, jak gdyby sugerując, że dałoby się opisywaną wspólnotę zorganizować inaczej. W tym „jeszcze nie” tkwi atrakcyjność poezji Kolasiuka, który prowokuje do rozważania wariantu rzeczywistości, w którym nasze miasta pełne są parków, bo nie kupił ich deweloper.

A co, jeśli istnieje nieskończona liczba nas w tym momencie, ale w każdym poetyckim multiwersum znajdzie się miejsce dla fantastycznych minimali. W świecie II edycji konkursu PODAJ FRAZĘ taką niszę zajęła Aleksandra Górecka. Dla każdego, kto grzebał trochę w strukturze wiersza: deformował rymy, rozciągał frazy, wytyczał odcinki pomiędzy metaforami, jasnym jest, jak mozolnie konstruuje się dobry, mocny, krótki wiersz. Być może potrzebne jest do tego „odgięte od widzenia oko” czy powołanie „do życia niewyspanej przestrzeni”. A napisać mikrozestaw, gdzie wiersze korespondują ze sobą z siłą dogniętego nawiasu i pracują nie tylko konceptualnie, estetycznie, ale również trzymają wysoki artystyczny pułap – to sztuka zasługująca na laury i brawa. Fraza Aleksandry Góreckiej jest spójna i – nie tylko wizualnie – przemyślana. Czytelnik może krążyć po wersach jak po rozpiętych linach lub zanurzyć się w środku i czekać na styczności. „A może Hardy miał rację?” Czy rację ma jury? Wierzymy, że tak, że laureatka dała nam po prostu „tyle, ile jest dość” – więc tyle od nas.

Zaraz zleci ćwiara XXI wieku, a my ciągle mamy wątpliwości co do humoru w poezji. Co do tego, czy poezja może być rozrywką, zabawą, jazdą. Nie banieczką klasowej ironii, obraźliwym tejkiem czy zapisem kryzysów lat średnich. Tegoroczny zwycięzca konkursu PODAJ FRAZĘ Michał Mytnik swoim debiutem hoodshit (griptape) podbił serca i płuca młodej polskiej poezji, a niektórych co bardziej ponurych koryfeuszy przyprawił o rozkminy z gatunku: „Czy w każdym polskim domu wisieć będzie deskorolka?!”. Zapewne nie, ale autor nie przysiada na rampie, jego tricki ewoluują, a w naszą stronę wycelowany jest GNACIK!.Poeta, w swoim zestawie wychodząc z poezji konkretnej, mierzy w nas, jak mawiają młodzi, giwerką, ale do lufy zapakował czuły susz. Wypowiada raczej sympatyczne „a teraz łapy w górę” niż filmowo-psiarskie „ręęęce do góry”. Czytelnik ma dla siebie mnóstwo surrealnie wymoszczonej przestrzeni, mimo że musi lawirować pomiędzy brokatem, rodeo, keczupem i innymi artefejkami. „Co jest na rzeczy jeśli nie rzeczy?” I am a piece of artsy shit, wszystko jest git, naprawdę. Więc podnieśmy rączki, bo zgniją nam w pszczelarniach!

Jury PODAJ FRAZĘ 2023

 

Laureaci

Michał Mytnik (1997) – autor tekstów, animator wydarzeń kulturalnych, laureat wielu konkursów literackich oraz turniejów jednego wiersza, współtworzy Krakowską Szkołę Poezji im. A. Fredry. Pierwsze rzeczy publikował w „Stonerze Polskim” (wiersze, prozy, filmy, muzyka, teksty o książkach etc.). Absolwent inżynierii chemicznej i procesowej PK, a obecnie student Studiów Afrykańskich UJ. 31 maja 2021 roku w Biurze Literackim ukazał się jego debiutancki tom wierszy hoodshit (griptape). 

Aleksandra Górecka – ukończyła filologię polską na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu. Obecnie także studentka drugiego stopnia matematyki teoretycznej na Uniwersytecie Adama Mickiewicza. Naukowo zajmuje się twórczością Jacka Gutorowa oraz teorią Ramseya. Marzy o zajmowaniu się fraktalami. W wolnym czasie bada splątania poetyko-matematyczne, rozpisuje rzeczy na grafy, kombinuje. Publikowała m.in. w „Ricie Baum”, „KONTENCIe”, „Stronie Czynnej”, „Papierze Ściernym”. Finalistka 27. oraz 28. edycji projektu Biura Literackiego Połów. Poetyckie debiuty. Tworzy także muzykę elektroniczną oraz zajmuje się puchatymi czworonogami. Pochodzi z Torunia, mieszka w Poznaniu. 

Piotr Kolasiuk (1992) – tłumacz filmowy oraz dialogista. Prozę i poezję publikował w m.in: piśmie „Zupełnie Inny Świat”, kwartalniku „Nowy Obywatel” oraz na portalu Ulica Krótka. Autor książki pisanie lewą ręką (wyd. Mamiko). Sympatyk Manchesteru City.  

 

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Jury konkursu Podaj Frazę, Młode talenty wyłonione!, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2023, nr 219

Powiązane artykuły

07.09.2023

Nowy Napis Co Tydzień #219 / Znamy zwycięzców konkursu!

Werdykt V Ogólnopolskiego Konkursu na Książkę Literacką „Nowy Dokument Tekstowy”

Kategoria liryka

Jury w składzie: Rafał Gawin, Adam Leszkiewicz, Patryk Kosenda, Zuzanna Sala i Krzysztof Szeremeta

po zapoznaniu się z 255 propozycjami książek postanowiło przyznać:

·         Nagrodę główną: honorarium w wysokości 7000 zł oraz wydanie książki – Pawłowi Kondratowiczowi za tom Wzgarda

·         Wyróżnienia: honorarium w wysokości 1000 zł oraz publikację na portalu nowynapis.eu:

1.      Krzysztofowi Firkowskiemu za tom Legenda o Ithgrimie i czarnym lustrze

2.      Piotrowi Jurczyńskiemu za tom Zbambusowany

3.      Oldze Juskowiak za tom podlewam schody

4.      Małgorzacie Osowieciej za tom molochy i mola

5.      Kindze Skwirze za tom od wiosny trzęsą mi się ręce

 

Wzgarda Pawła Kondratowicza to książka, którą trzeba przeczytać przynajmniej trzykrotnie: za pierwszym razem po to, żeby się dobrze bawić, za drugim – aby zrozumieć, że w tej skomplikowanej kompozycji jest coś więcej niż tylko komiczny „odpał”, za trzecim – aby mimo tych refleksji formalnych znów się dobrze bawić.

Zostajemy wrzuceni w sam środek pewnej historii i dziwacznego uniwersum bez żadnych wstępów, bez żadnej minoderyjnej próby samousprawiedliwienia się z obranej ryzykownej, i dzięki temu ryzyku uwodząco wdzięcznej, konwencji. Tegoroczny zwycięzca naszego konkursu w kategorii liryka proponuje bowiem unikalne połączenie: humoru, opowieści o konflikcie, statystyki oraz instrukcji. Do tego precyzyjnie wyliczane brytany, grasanci i byli grasanci, a także skądinąd doskonale nam znane nienawistne karły, bez żenady „zaludniają” dolne i górne pawilony, pomarańczarnie i sokolarnie czy wreszcie kroniki rodzinne składające się na misterną konstrukcję świata w wierszach Laureata.  

To połączenie bliskie niegdysiejszej pozycji z menu Ambasady Śledzia, mianowicie śledziowi w truskawkach – w pierwszej chwili myślisz, że powody umieszczenia tego dania w karcie były czysto memiczne, żeby następnie (po niepewnym zamówieniu potrawy) zorientować się, jak wytrawna i pyszna jest to uczta!

Następuje tu demaskacja fałszywych dychotomii, również logicznych: to, że coś jest i że czegoś jednocześnie nie ma, nie wyklucza się. To tylko takie nasze, ułatwiające bezrefleksyjne trwanie i szkolne interpretacje, „szkaradzieństwa”. Tymczasem liczą się szpros, rdest, płynna supremacja pojęć i „antypojęć” – w ogólnym rozrachunku i niemalże statystycznych zestawieniach tego, co nigdy niepoliczalne, ale też jakże pozametafizyczne. Wers napędza to, co „versus”, ale ten, osiągając prędkość światła, z niczym się nie zderza, albowiem sam kreuje dla siebie Kosmos.

Przyzwyczajenia lekturowe osoby czytelniczej, zmuszonej mierzyć się nie tylko zesłownikiem, ale też intencją pisarstwa Kondratowicza, nie pozwalają od razu w pełni skorzystać z uroków tego świata. Ale jeśli te omszałe nawyki zdmuchnąć ze szprosu i sięgnąć wzrokiem dalej, ustawić na planszy wszystkie zanonimizowane figury rysowane przez autora – można doświadczyć wrażeń, których najnowsza polska poezja z reguły nie oferuje, podanych językiem, z którego dawno się wycofała, w celu, o którym często zdaje się zapominać: zaangażować intelektualnie, przynieść prostą frajdę, rozwikłać zagadkę i odnaleźć satysfakcję, a koniec końców – odzyskać te patery.

Jury NDT 2023 w kategorii liryka

laureaci

Kategoria epika

Jury w składzie: dr Natalia Królikowska, dr Łukasz Kucharczyk, dr Marta Kwaśnicka, dr Ireneusz Staroń

po zapoznaniu się z 253 propozycjami książek postanowiło przyznać:

·         Nagrodę główną: honorarium w wysokości 7000 zł oraz wydanie książki – Mateuszowi Parkasiewiczowi za projekt książki Georgia

·         Wyróżnienia: honorarium w wysokości 1000 zł oraz publikację na portalu nowynapis.eu:

 

1.      Bogdanowi Nowickiemu za projekt książki Chropowieści z tysiąca i jednej hałdy

2.      Annie Marii Sutkowskiej za projekt książki Fosforescencja

Georgia Mateusza Parkasiewicza to mikropowieść zdająca relację z aktywnej rezygnacji, z odmowy uczestnictwa w spektaklu teraźniejszości, z kapitulacji, która nie chroni przed klęską, ale która chyba odwleka kompromitację.

Główny bohater, „dziecko swoich czasów”, porzuca dotychczasowe życie i wyjeżdża do Gruzji. To typ człowieka uciekającego, współczesnego homo fugiens, który coraz bardziej staje się jednak homo melancholicus, kimś, kto stara się „wychodzić”, „wyjeździć” swoją własną melancholię. Gdyby Georgia nie była tak odarta z patosu, rzeklibyśmy, że ruch znaczy męstwo, a przynajmniej staje się próbą zmierzenia się z różnymi rodzajami ciemności, głębokich wmówień, iluzji czy innych zaburzeń osobowości i relacji ze światem. Powiedzielibyśmy, że dlatego bohater wyjeżdża z Polski do Gruzji – jak sam mówi, „zwija się” „gdzieś na pogranicze światów”. Ale to nie do końca prawda. Jego ucieczka jest bez „dlaczego”. Owszem, wyjeżdża z nudy, zmęczony fantazjami z Tindera i nieautentycznym społecznikostwem organizacji, której był członkiem. I choć mówi, że w gruncie rzeczy nic go już nie obchodzi, to zostaje jedno: śmierć. Ostateczny lęk i zasada, pytanie i pęd ku życiu na krawędzi autodestrukcji, kiedy chce się tego, co każdy, ale sto razy mocniej.

Tworząc swojego bohatera, Parakasiewicz mierzy się z różnymi toposami nie tylko na poziomie globalnym. Korzysta przecież z rozmaitych literackich klisz, począwszy od „rzućmy wszystko i wyjedźmy”, po mit magicznego Wschodu, gdzie ludzie żyją bliżej natury i prawdy istnienia, po już zupełnie współczesny liczman stołecznego hostelu jako miejsca pokojowego i międzykulturowego dialogu. Dlatego bohater Georgii to nie Herbertowski intelektualista obserwujący cywilizację, ani Stasiukowy outsider-wagabudna. To też nie Szczerkowy gonzo-reporter, Baderowy trickster czy ktoś szukający zasad historii we współczesności, jak u Grzywaczewskiego. To nawet nie współczesny „cyfrowy nomada”, którego szlak wytyczają ceny tanich linii lotniczych, bo i Gruzja jest tu przypadkiem, a dostępność szerokopasmowego internetu lub względnie dobrego wi-fi pewnym dodatkiem. Parkasiewicz bawi się kampem, ale jego ironia nie jest integralna. Z tej ogniowej próby języków zostają przecież wartości, aby nie uprzedzać faktów, powiedzmy, że poniekąd metafizyczne.

Georgia to książka o pozornej eksploracji, która okazuje się niemożliwą w świecie zglobalizowanym i zuniformizowanym, w którym różnica staje się w dużej mierze sprawą natury estetycznej. Korzystając ze schematów podróżniczego imaginarium, Parkasiewicz zanurza swoich bohaterów, „włóczęgów wyobraźni”, w krajobrazie, egzystencji i języku, ale przede wszystkim – w drugim człowieku, Innym, który okazuje się w gruncie rzeczy tym samym, podobnym, takim samym jak my, targanym identycznymi wątpliwościami i niepokojami. Zresztą i ten mit autor Georgii po trosze obnaża, roztrzaskując kolejne lustra.

Georgia to z ducha egzystencjalna i generacyjna mikropowieść, oddająca lęki i niepokoje młodego pokolenia, wkraczającego w świat, w którym zacierają się granice pomiędzy tym, co rzeczywiste, a tym, co sztuczne. Gdzie nie ma już rozróżnienia pomiędzy wzniosłością a powszechnością. To świat kolekcjonerów pozornie mocnych wrażeń i płytkich uczuć górujących nad głębszą refleksją. Georgia trawi ich może biblijnym ogniem, pytając, kto to wszystko przetrwa.

Jury NDT 2023 w kategorii epika

Kategoria dramat

Jury w składzie: Wacław Holewiński, Jarosław Jakubowski, Daria Kubisiak

po zapoznaniu się z 126 propozycjami książek postanowiło przyznać:

·         Nagrodę główną: honorarium w wysokości 7000 zł oraz wydanie książki – Grzegorzowi Górnemu za dramat Ojcze Mój

·         Wyróżnienia: honorarium w wysokości 1000 zł oraz publikację na portalu nowynapis.eu:

 

1.      Tomaszowi Bogusiowi za dramat Chopin moribund

2.      Malinie Prześludze za dramat Jeszcze tu jesteś

3.      Iwonie Rusek za dramat Spadła gwiazda mej pani

 

Siłą dramatu Grzegorza Górnego Ojcze Mój jest jego metaforyczność, a przez to otwartość na interpretacje. W warstwie fabularnej mamy do czynienia z opowieścią o synu we wczesnym dzieciństwie porzuconym przez ojca i wychowywanym przez matkę. Sztuka wpisuje się tym samym w dość ostatnio popularny nurt w dramaturgii podejmujący temat diagnozy problemu społecznego, jakim jest kryzys ojcostwa czy męskości w ogóle. Inaczej mówiąc – Górny dotyka problemu nieobecności i złej obecności ojca w życiu dziecka. Robi to jednak w sposób niesztampowy i daleki od doraźnej publicystyki.

Autor ukazuje całe spektrum emocji, które towarzyszą porzuconemu synowi – poczucie niższości, osamotnienia, ból, tęsknotę, wstyd, gniew, nienawiść. Górny rozgrywa tę rzecz brawurowo, głównie poprzez pełne językowej inwencji dialogi syna i unieruchomionego przez chorobę ojca, a właściwie – poprzez przenikające się monologi tych postaci. Język dramatu jest podporządkowany emocjom i bardziej niż do komunikowania myśli, służy właśnie opisowi stanów wewnętrznych.

Dramaturg przeprowadza nas przez historię syna, ukazując również losy jego ojca i matki. Przedstawia różne epizody z ich życia „wyławiane” z przeszłości i rekonstruowane w rzeczywistości teatralnej. Oddaje głos postaciom, nie starając się ich osądzać, przez co dramat staje się otwartą przestrzenią dialogu, również dla nas, czytelników i widzów.

W tekście znajdujemy istotne dla jego zrozumienia odniesienia kulturowe. Jest echo przypowieści o Abrahamie i jego synu Izaaku, przetworzone przez wyobraźnię scenicznego ojca nękanego chorobą Alzheimera. Zjawia się postać ojca ze Sklepów cynamonowych Brunona Schulza, z opowieści Ptaki ukazującej ptasią fascynację patriarchy. Później ten ornitologiczny wątek pojawi się w wypowiedzi matki. Jak widać, autor sprawnie tka materię dramatu, dzięki czemu otrzymujemy tekst żywy i właściwie gotowy do scenicznej realizacji.

Pod koniec mamy do czynienia z twistem dramaturgicznym. Nie będę tu go zdradzał, lecz podkreślam zastosowanie tego zabiegu, dlatego że w Ojcze Mój ważne są również duch i energia samej opowieści. Historia powinna budzić w nas poczucie katharsis, lecz nade wszystko nie może być nudna. Mimo że temat jest społecznie nośny, autorowi udało się uniknąć reporterskiej interwencyjności czy uwikłania w rodzajowość i zbudować autonomiczny świat, stanowiący dogodny budulec dla ewentualnych inscenizatorów.

Jury NDT 2023 w kategorii dramat

 

Laureaci

 

Paweł Kondratowicz (1980) – ur. w Warszawie. Z wykształcenia historyk sztuki. W wolnych chwilach pisze, jeździ na rowerze lub po prostu spaceruje. Miłośnik malarstwa niderlandzkiego i Skandynawii. 

Mateusz Parkasiewicz (1998) – ur. w Olsztynie. Prozaik, publicysta. Studiował filologię ukraińską. Publikował m.in. w „Kontencie”, „Interze”, „Stronie Czynnej”, a także w Klubie Jagiellońskim, gdzie zajmował się relacjami Polski z krajami za Bugiem, najwięcej uwagi poświęcając stosunkom polsko-ukraińskim. Mieszka w Krakowie. 

Grzegorz Górny – filolog angielski, literaturoznawca. Autor monodramu Posągowa, opartego na życiu i twórczości francuskiej rzeźbiarki Camille Claudel. Jego ostatnią adaptację Przyjaciel, którego nie było, wystawiono w siedzibie Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia w ramach Międzypokoleniowego Festiwalu Literatury Dziecięcej Ojce i Dziatki. Półfinalista Gdyńskiej Nagrody Dramaturgicznej (2023). 

 

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Jury konkursu „Nowy Dokument Tekstowy”, Znamy zwycięzców konkursu!, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2023, nr 219
10.08.2023

To nie jest ten sam świat, który ja znam

To nie jest ten sam świat, który ja znamto była moja pierwsza myśl zaraz po tym, jak wjechaliśmy na teren przygraniczny. Mimo że wydarzenia, które pamiętam, działy się dobrych kilka miesięcy temu, są to wspomnienia, których nie da się zapomnieć i wszystko dalej jest żywe w mojej pamięci. Każdy szczegół, każdy zapach czy dźwięk wciąż odtwarza się w mojej głowie. Skręciliśmy w prawo, potem jechaliśmy prosto, a moje oczy oślepiały światła policyjnych wozów. Przejechaliśmy kawałek i wysiedliśmy. Pierwsze, co zobaczyłam, to chaos. Miałam wrażenie, że świat się zatrzymał i trafiłam do innej rzeczywistości, wszystko wydawało się takie… nierealne, a była to przecież najprawdziwsza prawda. Wtedy po raz pierwszy poczułam, że to się naprawdę dzieje. Słowo WOJNA uderzyło we mnie bardziej niż cokolwiek innego w moim życiu, a ja czułam, że to wszystko mnie przytłacza, mimo że stałam tam dopiero od kilku minut. I wtedy wiedziałam, że wchłonę każdą spędzoną sekundę tutaj, i nie zapomnę tego do końca życia.

Kiedy dowiedziałam się o tym, że jako harcerka mogę pojechać na granicę polsko-ukraińską razem z paroma innymi osobami, nie zastanawiałam się. Bardzo chciałam coś zrobić, bo media: radio, telewizja, to wszystko bombardowało mnie ze wszystkich stron, miliony informacji, którymi mnie karmili, sprawiały, że czułam się bezsilna, więc kiedy mogłam wziąć czynny udział w pomocy – nie zawahałam się. To było bardzo szybkie, nie miałam dużo czasu, żeby przemyśleć wiele spraw, więc strach nie miał chwili, aby przecisnąć się do mnie. Ale bałam się. Bałam się ja, moja babcia, moja rodzina. Nie wiedzieli, czy będę bezpieczna, czy dam sobie radę. Oni potrzebują pomocy. Oni będą czuć się niebezpiecznie w mojej obecności, nie ja w ich. To oni uciekają przed śmiercią, nie ja, więc będę chciała zrobić wszystko, żeby chociaż przez chwilę się nie bali. Zapomnieli.

To było mniej więcej dwa tygodnie od rozpoczęcia wojny, początek marca, weekend. Ale było naprawdę zimno. Nawet w termoaktywnej bieliźnie, dwóch bluzach, kurtce i rękawiczkach wciąż było mi zimno. Nasze zadanie polegało – tak naprawdę – na wszystkim. Inni harcerze, którzy koordynowali akcję, mieli parę swoich namiotów, w których rozstawione były takie piecyki, dzięki którym w środku było ciepło. Był też jeden, ogromny namiot, w którym ściśnięci byli ludzie oraz „kuchenne” stanowisko – czyli czajnik i miejsce na zalewanie gotowego jedzenia. Był też tam supermarket, ale używany raczej jako schronienie niż sklep, a obok niego OGROMNE sterty ubrań. Mając na myśli sterty, mówię tu o rozrzuconych na ziemi ubraniach, z których ułożyły się górki. Niesamowita ilość jedzenia ułożona była w kartonach, wózkach sklepowych – pamiętam, że było bardzo dużo włoskich i niemieckich słodyczy, większości z nich nigdy nie widziałam na oczy.

Pierwszego dnia pomagaliśmy w organizacji. Było już ciemno, więc praca szła trochę ciężej. Część z nas, głównie dziewczyny, pojechała na chwilę by przespać się w jakimś pensjonacie, w którym było już parę Ukrainek z dziećmi. Spały na kanadyjkach, tak samo jak my, więc musieliśmy być cicho, żeby ich nie obudzić. I wtedy już naszła mnie myśl: jak bardzo pomocni są ludzie, na przykład właściciel hotelu – miły, uśmiechnięty. Byłam dumna ze swojego kraju. Z Polaków. Nawet z siebie.

Rano, po kilku godzinach snu, ponownie podjechaliśmy na granicę, tym razem bardziej świadomi tego, co tam zastaniemy. Wychodząc z samochodu, widziałam ogromną liczbę ludzi, która się przez ten punkt przewijała. OGROMNĄ. Cały czas ludzie przechodzili pieszo przez granicę, ciągle trwała rotacja – były tam autobusy, które zabierały ludzi do szkół czy innych miast na nocleg. Strażacy, którzy pomagali kobietom z wózkami i walizkami. Policjanci, którzy usprawniali akcję. I wielu, wielu innych ludzi, którzy chcieli pomóc. Niestety, byli też tacy, dla których nie to było priorytetem.

Reporterzy. Nawet gdybym spróbowała, nie jestem w stanie wymienić wszystkich krajów, z których przyjechali. Wiadomym jest, że dziennikarze chcą jak najlepiej przekazać rzeczywistość, z bliska przedstawić sytuację, tak, żeby osoby siedzące tysiące kilometrów dalej przed telewizorem wiedziały, co się dzieje. Ale widzowie nie zobaczą prawdy, kiedy reporterzy wybierają to, co dla nich wygodne. Niektórzy z nich byli uczynni – pomagali nieść bagaże uchodźcom, w międzyczasie zadając im pytania, albo byli niewidziani, stali z boku, relacjonując wydarzenia. Mój wzrok skanował każdego z nich i już po paru sekundach mogłam stwierdzić, czy to oni, czy ich druga odmiana – tacy, którzy poszukują sensacji. Ci odsuwali ludzi stojących w kolejce po jedzenie, aby zdobyć jak najlepsze kadry. Mówili w czasie, gdy przez megafon wydawane były ogłoszenia po ukraińsku. Stali na środku przejścia i utrudniali nam pomoc innym. Pamiętam, że kiedy podawałam jednemu dziecku cukierki, reporter koło mnie chciał zrobić nam zdjęcie. Ale miał również czelność przytrzymać moją rękę, aby zrobić jak najlepsze ujęcie małemu, przerażonemu dziecku. Wtedy wiedziałam, że nie wszystkie zdjęcia z Internetu, które widziałam, były żywe, prawdziwe. Miałam również okazję udzielić paru wywiadów – chciałam, żeby ludzie usłyszeli relację osoby, która pomaga na miejscu, zobaczyli tych, którzy są na harcerskiej służbie. Rozmawiałam między innymi z reporterami z Wielkiej Brytanii, Holandii, Meksyku, Stanów Zjednoczonych czy nawet Australii – tamci dwaj mężczyźni okazali się kimś w rodzaju żołnierzy (jeśli dobrze ich zrozumiałam) i przyjechali do Polski, aby pomagać. Bardzo się wtedy zdziwiłam, że osoby z tak daleka są w stanie przyjechać tutaj z pomocą, do mojego kraju. Widziałam również paru reporterów z Azji i Afryki, ale przewijało ich się codziennie tak wielu, że nie byłam w stanie spamiętać.

Dziakuju (Dyakuyu) – po polsku: dziękuję; to słowo, które najczęściej słyszałam, będąc na granicy. Szczególnie od małych dzieci. Większość osób, które przekraczały granicę, to matki z dziećmi. Wiedziałam, że będę niosła pomoc również tym najmłodszym, ale spodziewałam się samych płaczących, nieświadomych tego co się dzieje małych dzieci – i po części tak było, jednak w ich zachowaniu było coś, co wręcz mnie urzekło: WDZIĘCZNOŚĆ. Ogromna wdzięczność, skromność i szacunek. Te dzieci były przestraszone, zziębnięte i zmęczone, ale były też radosne, uśmiechnięte. Przez większość czasu razem z inną harcerką rozdawałam dzieciom słodycze, pluszaki, musy. Podchodziłam do nich z kartonem pełnych cukierków, mówiłam, że mogą wziąć, ile chcą. Ale one prawie ZAWSZE brały jednego. Malutki pluszowy miś sprawiał, że od razu się uśmiechały i wielokrotnie dziękowały za wszystko. Były bardzo spokojne, opanowane. Dlaczego nie płaczą? Zostawiły dom, ojców, wszystkie zabawki, podróż tu zajęła im nawet kilka dni, a one wciąż mogły się uśmiechać. Wtedy uświadomiłam sobie, jak wiele mi jeszcze brakuje, aby im dorównać. Dzieci to mali bohaterowie, którzy nawet w najokrutniejszej sytuacji mogą znaleźć promyk szczęścia.

Skłamałabym mówiąc, że nie płakałam, ale przez długi czas wstrzymywałam łzy, chcąc dodać otuchy tym, którym było najciężej. W pewnym momencie przez granicę przeszła jedna z kobiet. Większość z nich miała małą torbę lub walizkę, dziecko trzymające je za rękę albo leżące w wózku, czasami kilkoro dzieci. Ale ta kobieta była na skraju rozpaczy. Na rękach trzymała malutkie dziecko, a w ręce tylko paszport. Ręce miała czerwone z zimna, a oczy opuchnięte od płaczu. Była wykończona, bezsilna. Tak bardzo mnie to dotknęło, że nie pamiętam już, gdzie później poszła, ale byłam wściekła. Rozwścieczona na to wszystko, co się mnie wokół mnie działo, na tych, przez których ludzie przechodzą przez takie piekło. Wiedziałam, że sama nie zakończę tego wszystkiego, ale byłam też świadoma, że chociaż trochę pomogę tym, którzy od tego piekła uciekali.

W jednym z namiotów rozłożone były na ziemi kartony, karimaty i stare materace. W środku spały wycieńczone drogą dzieci, a matki karmiły swoje pociechy. Późnym wieczorem do środka weszła matka z kilku-, może czteroletnim dzieckiem. Przez parę godzin szła do granicy, a jej dziecku przemokły buty. Zdjęłam je, a widząc, że skarpetki również są całe mokre, a jego stópki zimne, posadziłam go naprzeciwko grzejnika, przystawiając jego stópki do źródła ciepła. Ktoś szybko zorganizował buty, ktoś inny przyniósł czyste skarpetki. Widziałam ból w oczach matki i zdezorientowanie w oczach dziecka. Miałam wrażenie, że na ich twarzach wyryte były ślady wspomnień i trudności, które przeżyły. Ale nikt nigdy nie narzekał. Nie mówił, że mało. Nawet bał się prosić. Nikt nie użalał się nad sobą i nie zazdrościł. Za każdym razem w mojej głowie odbijało się słowo Dyakuyu.

Pobyt na granicy wiązał się nieodłącznie z kontaktem z ludźmi, którzy nie mówili po polsku czy nawet po angielsku. Tylko część osób w moim wieku potrafiła się ze mną dogadać, a z większością komunikowałam się, używając paru ukraińskich zwrotów, które podłapałam. Miałam okazję użyć też niemieckiego i hiszpańskiego – i z tym ostatnim stworzyło się największe nieporozumienie. Pewnego razu do namiotu matek z dziećmi przyszedł pewien mężczyzna, który był Hiszpanem, więc starałam się z nim dogadać, używając podstaw hiszpańskiego, mieszając go z angielskim. Powiedział, że jest w stanie zabrać kogoś do siebie, do Hiszpanii. Wcześniej rozmawiałam z dwoma kobietami z dziećmi i z rozmowy wynikało, że chcą jechać na Españe, więc pomyślałam, że ten pan może je zabrać, ale potem dodały, że tylko na jedną noc, co wydało mi się dziwne, i próbowałam się z nimi jeszcze dogadać. Okazało się, że miały na myśli na spanie, i chodziło im tylko o nocleg. Jedną z trudniejszych i ciężkich do ominięcia rzeczy było właśnie dogadanie się z obcokrajowcami, szczególnie kiedy część z nich mówiła po rosyjsku, nie po ukraińsku, który moim zdaniem jest łatwiejszy do komunikacji dla mnie, jako Polki. Nie miałam okazji więcej rozmawiać z tym mężczyzną, ale zapisał mi swój numer na wypadek, gdyby ktoś chciał jechać w jego strony, na przykład do rodziny.

Ucieczka to nie wybór, to czasem jedyna możliwość. Mimo tego, że nigdy nie brakowało czegoś do roboty, miałam trochę czasu, aby porozmawiać z uchodźcami o ich przeżyciach czy problemach. Część z nich chciała się po prostu wygadać, część odpowiadała na nasze pytania, ale najbardziej utkwiło mi w pamięci spotkanie z jedną kobietą. Opowiedziała mi i harcerce, która przyjechała ze mną, swoją historię. Miała na oko może z pięćdziesiąt lat, widać było jej wycieńczenie nie tylko fizyczne, ale przede wszystkim psychiczne. Tak naprawdę nigdy nie chciała wyjeżdżać. Ukraina to jej dom, tam mieszka jej rodzina, więc chciała zostać do końca, ale kiedy zaczęto bombardować dom jej sąsiadki, nie miała wyjścia. Ucieczka to jedyna możliwość, jaka jej została i widać było, że serce jej pęka na myśl o tym, czy jej dom dalej będzie stał, kiedy już będzie mogła wrócić. Część ludzi ma w Polsce rodzinę i mogło się do nich udać, jednak większość uciekała w nieznane. Pokonywała wiele kilometrów na piechotę – mamy z dziećmi, których mężowie, bracia, synowie walczyli o dobro ojczyzny. Będąc na granicy, byłam bardzo wdzięczna. Za dom, za rodzinę, za to, że mam co jeść, że nie muszę nigdzie uciekać. Bo ucieczka to nie wybór, to czasem jedyna możliwość

Tak naprawdę nie mieliśmy ściśle określonych zadań, tylko staraliśmy się robić to, co akurat było potrzebne. Pytaliśmy ludzi, czy nie chcą kawy lub herbaty, zalewaliśmy dania na ciepło, rozdawaliśmy kanapki. Żeby uporządkować wszystkie rzeczy, segregowaliśmy je w kartonach tak, żeby można było je łatwiej znaleźć. Inni dokładali do ognia, aby zmarznięci ludzie mogli się ogrzać. Mimo tego, że nie byliśmy tam długo, udało nam się dużo zrobić, aby nie zapanował ogólny chaos.

Tak naprawdę służba innym ludziom to obowiązek harcerza i miałam już wiele okazji, żeby go wypełnić. Za każdym razem, na końcu wypełnionego zadania czułam, że na coś się przydaję, ale dopiero tam, na granicy, uświadomiłam sobie, że my – harcerze – możemy naprawdę dużo zdziałać i służba ojczyźnie to coś realnego, co możemy wykonać. Inni harcerze, którzy byli tam z nami, również mieli podobne obowiązki. Czułam, że nieważne jest to, że się nie znamy, w realiach wojny to nie miało tak naprawdę znaczenia. Ważne, że mogliśmy połączyć siły, żeby pomagać.

To nie jest ten sam świat, który ja znam, bo on już nigdy nie będzie taki sam. Jestem świadoma, że nic nigdy już nie będzie takie samo. Wiem też, że tak naprawdę ja sama dużo nie zmieniłam i mogłam przecież powiedzieć – są inni, więc ja się na nic nie przydam. Ale jeśli każdy z nas powiedziałby to samo, to nie byłoby tam nikogo, i jeśli udało mi się pomóc chociaż jednej osobie, to zrobiłabym to drugi raz. Oczywiście, to nie jest żaden wyczyn ani wyrzeczenie, jest wiele, wiele innych osób, które ryzykują swoje życie w imię tego samego dobra, co ja. Jednak wydarzenia, które wciąż się rozgrywają, a których po części byłam świadkiem, uświadomiły mi wiele rzeczy i pozwoliły przede wszystkim docenić własne życie. To, że jutro ma padać, a za tydzień mam sprawdzian, nie przerażało mnie tak bardzo – były to jedne z wielu powodów, dzięki którym wiem, że moje życie toczy się dalej. Tak, jest trudno wrócić do normalnej rzeczywistości, w której mogę spać w pidżamie, w łóżku, a nie na materacu w piwnicy, w ubraniu, gotowa do ucieczki, bo ciężko jest zapomnieć. Ale ja nie chcę zapomnieć, chcę, żeby to dalej było w mojej pamięci, i będę cieszyć się z każdej osoby, której będę mogła to przekazać. Pragnę, aby mój świat, który ja znam, pozostał taki sam.

Na koniec chciałabym dodać, że nie wymieniałam ani imion osób, które ze mną były, ani uchodźców, z którymi rozmawiałam – dla ich prywatności. Sytuacje, o których wyżej piszę, wydarzyły się i są prawdziwe.

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Zuzanna Kocyba, To nie jest ten sam świat, który ja znam, Czytelnia, nowynapis.eu, 2023

Powiązane artykuły

06.07.2023

Nowy Napis Co Tydzień #210 / TRAKL-TAT 2023. Ogólnopolski Konkurs Poetycki im. Georga Trakla

IDEA KONKURSU

Wiersze Georga Trakla, dzięki swojej sile profetycznej i nowatorstwu języka poetyckiego, w znacznym stopniu wpłynęły na rozwój poezji XX wieku. Przedmiotem poezji Trakla jest sens istnienia, śmierć, zniszczenie i przemijanie. Jest w niej także miejsce na nadzieję.

Postać Georga Trakla wiąże się z Krakowem, miejscem śmierci austriackiego poety. Niezwykle ważny jest też kontekst historyczny, 1914 rok, czas Wielkiej Wojny. Georg Trakl na tym tle staje się symbolem pokoleniowej tragedii zarówno całych narodów, jak i jednostki mierzącej się z egzystencjalnym dramatem.

Twórczość Georga Trakla wpisuje się także w szeroki kontekst współczesnej kultury. Niezwykła wrażliwość twórcza i pełna dramatycznych wydarzeń biografia Trakla stały się inspiracją dla wielu twórców: poetów, pisarzy, muzyków, filmowców, artystów-plastyków.

TRAKL-TAT. Ogólnopolski Konkurs Poetycki im. Georga Trakla skierowany jest do poetów, którzy znajdują inspiracje w twórczości austriackiego twórcy.

Aktualne informacje o konkursie można uzyskać pod adresem internetowym organizatora:

http://fundacjaurwanyfilm.pl/aktualnosci/

oraz

www.facebook.com/FundacjaUrwanyFilm

Kontakt z organizatorem:

kontakt@fundacjaurwanyfilm.pl

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Redakcja NNCT, TRAKL-TAT 2023. Ogólnopolski Konkurs Poetycki im. Georga Trakla, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2023, nr 210
15.06.2023

Nowy Napis Co Tydzień #207 / PODAJ FRAZĘ 2023

Instytut Literatury ogłasza drugą edycję konkursu poetyckiego – „PODAJ FRAZĘ” – skierowanego do twórców między 16. a 35. rokiem życia. Każdy młody autor, który wyśle zestaw trzech wierszy, ma szansę zdobyć atrakcyjną nagrodę finansową. Pula nagród konkursu wynosi 10 000 PLN. Na zgłoszenia czekamy do 15 lipca 2023 roku.

Do udziału w konkursie zaproszeni są wszyscy autorzy, którzy do 15 lipca 2023 roku ukończyli 16 lat i nie ukończyli 36. roku życia i którzy w nieprzekraczalnym terminie 15 lipca 2023 roku nadeślą na adres konkurs@instytutliteratury.eu poprawne zgłoszenie konkursowe, które powinno zawierać:

  • załączniku – zgłaszany zestaw trzech wierszy w formie pliku .rtf, .odt, .doc lub .docx; w nazwie pliku należy zamieścić tytuł zgłaszanego zestawu oraz imię i nazwisko wg schematu „nazwisko imię, tytuł”;

  • treści maila – dane osobowe (adres e­mail, numer telefonu, datę urodzenia)

  • oraz zgodę na przetwarzanie danych osobowych o następującej treści: „Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez Instytut Literatury w celu udziału w konkursie poetyckim PODAJ FRAZĘ 2023, w tym na ewentualną publikację mojego nazwiska jako laureata ww. konkursu. Akceptuję Regulamin konkursu”;

  • temacie maila należy zawrzeć swoje imię i nazwisko oraz nazwę „PODAJ FRAZĘ 2023”, wg schematu: „PODAJ FRAZĘ 2023 – Imię Nazwisko”.

Szczegóły dostępne są w regulaminie konkursu.

Zwycięskie prace wybierze jury, którego skład zostanie ogłoszony najwcześniej po zakończeniu przyjmowania zgłoszeń. Wyniki konkursu zostaną ogłoszone we wrześniu 2023 roku.

 

Regulamin

Załącznik

 

Konkurs dofinansowano ze środków Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego w ramach zadania „Program wsparcia współczesnej literatury niekomercyjnej przez Instytut Literatury

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Redakcja NNCT, PODAJ FRAZĘ 2023, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2023, nr 207

Powiązane artykuły

15.06.2023

Nowy Napis Co Tydzień #207 / SNUJ STORY 2023

Instytut Literatury otwiera drugą edycję konkursu prozatorskiego – „SNUJ STORY 2023” – skierowanego do twórców między 16. a 35. rokiem życia. Każdy młody autor, który wyśle opowiadanie, ma szansę zdobyć atrakcyjną nagrodę finansową. Pula nagród konkursu wynosi 10000 PLN. Na zgłoszenia czekamy do 15 lipca 2023 roku.

 

Do udziału w konkursie zaproszeni są wszyscy autorzy, którzy do 15 lipca 2023 roku ukończyli 16 lat i nie ukończyli 36 roku życia, i którzy w nieprzekraczalnym terminie do 15 lipca 2023 roku nadeślą na adres konkurs@instytutliteratury.eu poprawne zgłoszenie konkursowe, które powinno zawierać:

  • załączniku – zgłaszany tekst prozatorski (nie więcej niż 36 tys. zzs) w formie pliku .rtf, .odt, .doc lub .docx; w nazwie pliku należy zamieścić tytuł zgłaszanego zestawu oraz imię i nazwisko wg schematu „nazwisko imię, tytuł”;
  • treści maila – dane osobowe (adres e­mail, numer telefonu, datę urodzenia) oraz zgodę na przetwarzanie danych osobowych o następującej treści: „Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez Instytut Literatury w celu udziału w konkursie literackim „SNUJ STORY 2023”, w tym na ewentualną publikację mojego nazwiska jako laureata ww. konkursu. Akceptuję regulamin Konkursu.”;
  • temacie maila należy zawrzeć swoje imię i nazwisko oraz frazę „SNUJ STORY 2023”, wg schematu: „SNUJ STORY 2023 – Imię Nazwisko”.

Szczegóły dostępne są w regulaminie konkursu.

Zwycięskie prace wybierze jury, którego skład zostanie ogłoszony najwcześniej po zakończeniu przyjmowania zgłoszeń. Wyniki konkursu zostaną ogłoszone we wrześniu 2023 roku.

 

Regulamin

Załącznik

 

Konkurs dofinansowano ze środków Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego w ramach zadania „Program wsparcia współczesnej literatury niekomercyjnej przez Instytut Literatury

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Redakcja NNCT, SNUJ STORY 2023, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2023, nr 207

Powiązane artykuły

Loading...