01.12.2022

Nowy Napis Co Tydzień #180 / Przecenianie literatury

Poniżej prezentujemy pierwszą odpowiedź na ankietę krytycznoliteracką dotyczącą Kanonu Polskiego – tutaj znajdziesz pytania, na które odpowiada autor.

 

Na początek chcę stwierdzić, że w panującym współcześnie modelu życia literackiego utrwala się szczególna asymetria. Wydaje się, że w kreowaniu pisarza (jego dzieł) większą rolę odgrywają wydawcy, a dużo mniejszą krytycy literaccy. Wydawca ustala reguły gry, zaś krytyk literacki (jeśli można jeszcze tak nazywać osoby piszące o literaturze), a może już tylko komentator literacki, na ogół im się podporządkowuje. W zależności od wytycznych (merkantylnych lub politycznych) docenia to, co ma zostać docenione, a nie docenia i pomija, przemilcza to, co niezyskowne i niezgodne z obowiązującą linią promocji. Wyrażanie sądów na temat tekstów, autorów czy zjawisk literackich obciąża niejednokrotnie grzech pozorności, gdyż książka jest traktowana jako towar lub nierzadko produkt ideologiczny, a więc jest sprzedawana czytelnikom dzięki sprytnym zabiegom marketingowym. Zanim książka zostanie przeczytana, już wiadomo, co o niej myśleć.

Niestety, nie jest już oczywiste, że krytyk literacki uczestniczy w kreowaniu kanonu literackiego, spieraniu się o rangę utworów, a nie oglądaniu się na to, jakie nagrody otrzymał autor, czy sympatyzuje z właściwą partią ani do którego nurtu światopoglądowego należy. Pisanie o literaturze mylone jest z wyborami parlamentarnymi, występami celebrytów, zajmowaniem się kulinariami – z takim relacjonowaniem wrażeń lekturowych, jakby chodziło o smaczne lub nieapetyczne ciasteczka czy dietetyczne albo tuczące dania.

Lansowanie własnej osoby przy okazji wzmiankowania o książkach jest mniej groźne niż wypowiadanie się o pisarstwie po to, by upowszechnić swoje upodobania i roszczenia, wykraczające daleko poza świat literatury. Na rysuneczku Sławomira Mrożka z cyklu Kazania na górce ludzik słyszy lub czyta: „Seks bez orgazmu, piwo bez alkoholu, kawa bez kofeiny”. Do wyliczenia dopisuję: krytyka literacka bez literatury. Zostawiam bez odpowiedzi pytanie: co się stanie z literaturą, kiedy decydować o niej będą już tylko ci, którzy w utworze nie widzą literatury, a w jej twórcach nie dostrzegają pisarzy – czyli tych, którzy w sobie tylko właściwy sposób językiem artystycznym wypowiadają wspólnotowe doświadczenia, prawdy, sensy, trudne do wykrycia punkty widzenia.

Fałszywi krytycy literaccy odrzucają wartościowanie, toteż z ich słownika wykluczone są wyrazy „arcydzieło” i „kanon”, a w ich miejsce wstawiony jest beztrosko brzmiący „bestseller”. Wysiłek wartościowania zastępuje magiczne oraz niezbyt wyszukane słówko „polecam”. Arbitralne sądzenie o książkach (charakterystyczne dla blogów) jest zmorą naszych czasów.

Dodatkowa trudność w „kanonizacji” i „dekanonizacji” pisarzy oraz ich dzieł z okresu po 1945 roku polega na tym, że dorobek powojennych dekad zaćmił czas transformacji ustrojowej. Po 1989 roku wmawiano ludziom, że przedtem była „czarna dziura”. Zbyt dosłownie zrozumiano słowa Tadeusza Mazowieckiego z jego exposé wygłoszonego w Sejmie 24 sierpnia 1989: „Przeszłość odkreślamy grubą linią. Odpowiadać będziemy jedynie za to, co uczyniliśmy, by wydobyć Polskę z obecnego stanu załamania.” Nie odbyła się potrzebna w tamtym czasie wielofalowa i wszechstronna dyskusja nad dziedzictwem literackim już nie tylko lat 1945–1989, ale w ogóle mijającego XX wieku. Pisarzy wpuszczono do „literackiego czyśćca” lub zaliczono do „spornych postaci literatury polskiej”. Skandal, obrazoburstwo, wulgarność, rzekome przekraczanie tabu w tekstach miały być dowodami odzyskiwania wolności.

W pokoleniu Polaków urodzonym po 1989 roku większość nazwisk dwudziestowiecznych twórców – zarówno krajowych, jak i emigracyjnych – jest nieznana. Jerzy Andrzejewski, Tadeusz Konwicki, Julian Stryjkowski, Maria Dąbrowska i inni jakby dołączyli do galerii pisarzy epok dawnych.

Jednym ze sposobów na autentyczne zainteresowanie pisarzem jest spór o niego, dyskusja nad znaczeniem jego utworów, dzielenie się świadectwami lekturowymi. Obudzenie ciekawości literaturą nie powinno polegać głównie na odsłanianiu kontrowersyjnych zdarzeń z udziałem jej twórców (na tym przecież nie powinno również polegać pisanie dobrych biografii pisarzy). Jednak problem – co robić, aby tekst był czytany – wciąż wymaga inwencji, działań zorganizowanych, pracy u podstaw od animatorów i uczestników życia literackiego.

Niedocenienie pisarza to stwierdzenie wieloznaczne. Na polską literaturę składają się tysiące książek autorów w swoim czasie docenionych, a potem zapomnianych. Gdy mówimy o docenieniu, powinniśmy zadać pytanie: kto i kiedy doceniał lub docenia – czy też kto i kiedy nie doceniał lub nie docenia. Dlatego definiuję niedocenienie jako formę braku zainteresowania określonymi utworami w danym czasie i miejscu. Może to wynikać chociażby z ignorancji, odrzucenia, obojętności czy przypadku.

Docenianie lub niedocenianie powinno być rezultatem nie tyle akcji marketingowych, ile uczciwych, intelektualnie rzetelnych i zajmująco opowiedzianych lektur oraz myślowych, emocjonalnych, uczuciowych przygód, w które wciągnęły one czytelnika. Ktoś powie, że na takie „zabawy przyjemne i pożyteczne” dziś nikt nie ma czasu. Marzenie, abyśmy stali się „milionerami czasu”  jak to określił Stanisław Vincenz – raczej się nie spełni. Udawanie, że jest się żarłokiem czytania, nie przystoi ludziom rozsądnym. Jedno dobre, sumienne przeczytanie książki jest więcej warte niż dziesięć tytułów zaledwie przekartkowanych. Teksty literackie „czytane pędem” zamieniają się w to, czym nie powinny być – obiektami, które nie budzą głębszego zainteresowania, a więc nikogo nie kształtują i wydają się zbędne.

Dlatego docenianie lub niedocenianie jest coraz bardziej pozaliterackie, niemerytoryczne. Rodzi się pytanie: a kogo to obchodzi? Jak ludzie będą chcieli, sami znajdą i zaczną czytać. Jednak trzeba stworzyć im warunki i dać szansę, czyli podsuwać lektury lub tylko sprawić, żeby gdzieś czekały na czytelnika. Aktualność zachowuje stwierdzenie, że nawet arcydzieło, jeśli nie jest czytane, zmierza do nieistnienia. Myślę, że ambitni czytelnicy, którzy wiedzą, co czytają, zapewniają pisarzom, a właściwie ich utworom, długie i wartościowe życie – taką sytuację ośmielam się nazwać sukcesem literackim. Dzieło żyje, gdy ma przynajmniej jednego wnikliwego czytelnika.

Autorów pominiętych, źle obecnych, niedocenionych czy niedoszacowanych trzeba szukać tam, gdzie odpowiedzialnie rozmawia się o literaturze. Dyskutantów musi być wielu, aby wypływały na światło dzienne dzieła zróżnicowane, a nie tylko różne odczytania tych samych utworów. Kanon nie powstaje na mocy dekretu, powinien podlegać weryfikacji i reinterpretacji. Nie ma końca udzielanie odpowiedzi na pytanie, dlaczego dany tekst uznajemy za kanoniczny, a dlaczego inny nie zasługuje na to, by znaleźć się w kanonie. 

1. Wymień trzech pisarzy niedocenionych (literatura po 1945 roku) i uzasadnij swój wybór.

Żeby w miarę możliwości zobiektywizować propozycje oraz wskazania, o które poprosiła Redakcja, ograniczam się do pisarzy już nieżyjących.

Stanisław Vincenz jest pisarzem tyleż niedocenionym, co niedoczytanym. Większość jego dzieł ukazała się po roku 1945. Cykl Na wysokiej połoninie to nie tylko zbiór opowieści o Huculszczyźnie, to także epopeja o sile oraz wolności kulturotwórczej wspólnoty, opartej na przekonaniu, że człowiek nie powinien się kłaniać przemocy i ciemnym mocom. Witold Wirpsza uważał Vincenza za jednego z największych pisarzy polskich XX wieku.

Wśród bezwzględnie niedocenionych pisarzy znajduje się Wojciech Bąk. Powrócił do pamięci historycznej jako ofiara stalinizmu i człowiek zaszczuty przez własne środowisko. Niestety jego dramaty, eseje, proza oraz poezje pozostają w znacznej części w rękopisie. Reprezentował linię rozwojową literatury polskiej, dla której duchowość oraz przynależność do judeo-chrześcijańskiego kręgu kulturowego stanowiły wartości niezbywalne. Za uznaniem tragicznego losu Wojciecha Bąka nie poszło szersze zainteresowanie jego utworami.

Ze znakiem zapytania pozostawiam utalentowanych i w swoim czasie uznanych pisarzy, którzy popierając rządy generała Wojciecha Jaruzelskiego, skazali się być może już tylko na zapomnienie: Halina Auderska, Jan Dobraczyński, Wojciech Żukrowski. Zaprzeczeniem ich pisarskiego losu jest bieg życia Jerzego Krzysztonia. Twórczość ta, mimo że jest zanurzona w żywiole autobiograficznym, oddaje przeraźliwą historię zesłańczego dzieciństwa. W trylogii Obłęd (wznowionej tylko raz – w 1995 roku) zawiera się świadectwo buntu wobec totalitarnej rzeczywistości, skazującej człowieka na niemożność bycia sobą i rozwarstwienie osobowości. Teksty Krzysztonia są nie tylko niedoczytane, ale też nie wszystkie zostały wydane. Brakuje także solidnej monografii pisarza.

2. Wymień trzech pisarzy przecenionych (literatura po 1945 roku) i uzasadnij swój wybór.

Jeśli pisarz w Polsce po 1945 roku jest przeceniany, to tylko okresowo i stadnie. Najdłużej przecenianym, a wręcz przebóstwionym pisarzem naszych czasów jest Witold Gombrowicz. Uznanie dla pisarstwa jako celebracji i fikcjonalizacji własnego ja jest w istocie odrzuceniem wspólnotowego sensu literatury, a może nawet w ogóle literatury. Unoszący się wszędzie szyderczy chichot spłyca kreację. Dzieło pisarza, który podważa wszystko, nie ma cech trwałości i grzeszy połowicznością, zatrzymaniem się w pół drogi. Choć odgrywa niepoślednią rolę w czasach wymagających przebudowy i przewartościowania. Przecenienie autora Dziennika bierze się też stąd, że Gombrowiczowski wielokierunkowy negatywizm w imię jednostkowych i kapryśnych żądań oznacza, że jego dzieło jest niepełne, niekompletne; co więcej, traci na znaczeniu, gdy uwzględnimy to, że Gombrowicz krytykował pewną rzeczywistość, którą sam wymyślił. Przecenianie tego twórcy wiąże się z dążeniem przeceniaczy i wyznawców do stawiania wszystkiego [sic!] w stan likwidacji.

Czasownik „przeceniać” ma w języku polskim sprzeczne znaczenie. Oznacza: „ocenić kogoś lub coś zbyt wysoko” albo: „zmienić cenę jakiegoś towaru na niższą”. Świadomy tej semantycznej dwoistości twierdzę, że pisarzy w Polsce przeceniamy zazwyczaj rzadko i na krótko, a ich książki zbyt często.

3. Wymień po trzy tytuły dzieł zbyt nisko lub zbyt wysoko ocenianych (po 1945 roku).

Zbyt nisko oceniane są: Na wysokiej połoninie Stanisława Vincenza, Obłęd Jerzego Krzysztonia, Romana Brandstaettera Jezus z Nazarethu.

 

Przykop, 30 kwietnia 2021 

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Zbigniew Chojnowski, Przecenianie literatury, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2022, nr 180

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...