24.08.2023

Nowy Napis Co Tydzień #217 / Poezja (wrażliwie) zaangażowana

Kiedy myślimy o poezji zaangażowanej, mamy na myśli jednowierszówki z okresu dwudziestolecia międzywojennego lub współczesne pozycje spod znaku „Krytyki Politycznej” czy Wydawnictwa Ha!art. Albo (z drugiej strony barykady politycznej) wiersze Rymkiewicza lub Wencla. Tymczasem Aleksandra Dańczyszyn – trzydziestodwuletnia poetka, która zadebiutowała w 2020 roku tomem Kochanie – udowadnia, że zaangażowanie poezji może przybierać różnorakie formy, nie zawsze realizowane w sposób oczywisty. Nie musi opowiadać się po jednej ze stron barykady polsko-polskiej wojny, a mimo tego udaje jej się wypowiadać w kwestiach ważkich, dotyczących tego, co najistotniejsze. Owocem takich refleksji jest właśnie tiszert z Bangladeszu, drugi zbiór w dorobku poetki. Pozwalam sobie na wyłuskanie z niego kilku najważniejszych aspektów tego zaangażowania.

1

Po pierwsze Dańczyszyn tworzy poezję kobiecą, jest w tym konsekwentna, kontynuując strategię przyjętą w KochaniuZob. R. Bobryk, Jeden, określony adresat, „Nowy Napis Co Tydzień” 2023, nr 186, https://nowynapis.eu/tygodnik/nr-186/artykul/jeden-okreslony-adresat [dostęp: 14.05.2023].[1]. Nie ukrywam, że – choć dostrzegam oczywiste różnice – pobrzmiewa mi tutaj Świrszczyńska oraz Maria Pawlikowska-Jasnorzewska. Wystarczy spojrzeć na liryk zatytułowany Nie pytaj:

może mieć tysiąc powodów

dla których jest bezdzietna

 

nie jedenA. Dańczyszyn, Nie pytaj [w:] tejże, tiszert z Bangladeszu, Kielce 2023, s. 39. Dalszą paginację wyimków z recenzowanego tomiku oznaczam w tekście głównym tytułem oraz numerem strony w nawiasie kwadratowym, na przykład: [Nie pytaj, s. 39].[2]

Poetka podejmuje niezwykle ważny problem społeczny. Tytułu utworu w trybie rozkazującym stanowi tutaj jasną deklarację ideową. Co więcej, w minimalistycznej zawartości wiersza mieści się dramat kobiet, które nie mogą mieć dzieci, a które muszą dodatkowo mierzyć się z presją społeczeństwa, przede wszystkim rodziny. Oprócz tego Nie pytaj można odczytać także jako głos w debacie na temat praw reprodukcyjnych kobiet. Otóż pod ów tysiąc powodów można podstawić względy społeczne, ekonomiczne, religijne, jednak jako najważniejsze jawi się tutaj prawo kobiety do decydowania o tym, czy chce mieć dzieci, czy nie. W dyskurs na temat kobiecości wpisuje się również List, w którym opisano relację podmiotki z jej ciałem. Czytamy tam:

Kochanie moje

moje Ciało

 

przepraszam że

nie dosypiałoś nie dojadałoś nie dopijałoś

krztusiłoś się papierosowym dymem

rzygałoś po wódce

 

dziękuję że

chodziłoś biegałoś tańczyłoś kochałoś

patrzyłoś podziwiałoś słuchałoś dotykałoś

czułoś

obiecuję

 

[List, s. 38]

Liryk ten interpretuję jako zapis swego rodzaju rachunku sumienia, rozrachunku z „grzechami” przeciw własnemu ciału. To także, a może przede wszystkim, wyraz akceptacji cielesności, będącej trudną sztuką, do której często dochodzi się latami. W erze instagramowej sztuczności przychodzi ona zapewne dużo trudniej niż wcześniej, zafałszowane ideały piękna sprawiają, że z trudem akceptujemy swój (boleśnie niedoskonały) wizerunek. Nadawczyni wyznaje swemu „Ciału” miłość – użycie w odniesieniu do niego wielkiej litery oraz rodzaju nijakiego drugiej osoby sygnalizuje podmiotowość, ważność, równorzędność w relacji pomiędzy sferami psychesoma. W liryku mamy do czynienia z rozliczeniem, podsumowaniem „grzechów”, pozbawionych jednak religijnych konotacji. Niedosypianie zostaje tutaj zrównane z korzystaniem z używek, ponieważ oba mają autodestrukcyjny wymiar. Oprócz tego pojawia się podziękowanie za prozaiczne z pozoru czynności, które jednak nadają życiu człowieka sens. Najbardziej przejmujący jest jednak ostatni wers – „obiecuję” – jakby urwany, niedokończony, stanowiący przełamanie refleksji. Wskazuje on na bezsensowność wszelkich obietnic składanych przez człowieka własnemu ciału – mierzenie się z nim jest bowiem rzeczą naturalną. Wszak Jakub po walce z aniołem Boga stał się kaleką – walka człowieka o miejsce w świecie jest więc w pewnym sensie walką z własnym ciałem, z ograniczeniami przez nie narzucanymi.

2

Po drugie Dańczyszyn nie ogranicza swojej wrażliwości do opowieści na temat kobiecości. Z kobiecości, choć może to zabrzmieć niezręcznie i staroświecko, wywodzi wrażliwość na sprawy większe. W Będziemy mówić znajdujemy refleksję na temat skrzywdzonych, podmiotka wyraża się w imieniu zbiorowości, przywołuje ciche ofiary wielu wojen – gwałcone dziewczynki, o których zapomina to, co nazywamy Historią (tą przez wielkie h). Upomina się o nie, pokazuje „siostrzeństwo”, deklarując:

będziemy mówić

o tych wszystkich gwałconych dziewczynkach

 

[Będziemy mówić, s. 22]

Podobnie postępuje w wierszu, z którego pochodzi fraza zawarta w tytule tomiku. Poetka sięga po nawiązanie do mitologii, tytułując wiersz Koszulą Dejaniry. Dodam od razu, że to moim zdaniem najlepszy utwór w zbiorze. Poraża swoją trafnością, jednocześnie ujmując zwięzłością, jego treść staje się pełna dopiero wtedy, gdy właściwą materię wiersza połączy się z tytułem. Trzeba więc przytoczyć go w formie z tomiku, aby oddać pełnię sensu.

Koszula Dejaniry

tiszert z Bangladeszu

 

[tiszert z Bangladeszu, s. 36]

W tym króciutkim liryku ukrywa się potężna moc słowa, słowa, które – choć nie razi patosem – stanowi głęboki wyrzut przeciw współczesnemu światu oraz warunkującemu go kapitalizmowi. To wiersz – i nie boję się powagi tego, co mówię – który należałoby nieomal od razu włączyć do kanonu inteligentnego Polaka. Dałoby się na nim pokazać studentom polonistyki, czym jest minimum wierszowe. Zawiera w sobie paradoks uczestnictwa w globalnej wiosce. Z jednej strony „tiszert z Bangladeszu” płonie na człowieku, pali go, doskwiera jego sumieniu – wykonany w urągających warunkach przez pracowników, którzy często są dziećmi i zarabiają grosze albo są wykorzystywani jako współcześni niewolnicy. Z drugiej zaś – nie ma od niego ucieczki z powodu braku odpowiednio dostępnej i taniej alternatywy. Jak wyzwolić się z tego, na co nie mamy żadnego wpływu? Ponadto sama koszula Dejaniry jest dwuznaczna. Kto ją nosi? Czy ten, kto zakłada tiszert, czy ten, który wykonuje go dla kogoś innego? Dla kogo koszula oznacza męczarnie? Czy chodzi o tę dosłowną fizyczną czy też moralną? Ileż tu wieloznaczności!

W tym wierszu zapisano najdobitniej to, co nazywam poezją zaangażowaną. Poezją, która chce mówić o sprawach ważnych, podnosić ich temat, wnosić go do dyskursu, nawet gdy jest to niewygodne. Któż z nas nie ma „tiszertu”, na którym ciąży krew i ludzkie cierpienie?

Kolejny temat to polski antysemityzm i Zagłada Żydów polskich, którym poświęcono kilka wierszy. W najbardziej ujmującym wierszu padają takie słowa:

nadajemy dzieciom żydowskie imiona bo

brakuje nam Żydów

 

[Dawid, Szymon, Sara i Noemi, s. 20]

Pisanie autorki Kochania to szczególnie rozumiany humanizm, którego podstawową cechą jest upominanie się o skrzywdzonych. W narracji Dańczyszyn imiona o żydowskiej etymologii urastają do miana wyrzutu sumienia, więzną w gardle, krztuszą. Ale wrażliwość poetki sięga również wątków bliższych, takich jak kryzys uchodźczy czy wojna w Ukrainie. I tutaj konsekwentnie staje po stronie skrzywdzonych. W wierszu Dlaczego zadaje niezwykle istotne pytanie na temat tego, czemu pożar budynku wzbudza w człowieku więcej emocji niż krzywda Innego. Co to znaczy: być człowiekiem dla drugiego? Pytanie prowadzi do refleksji, którą uznaję za manifest programowy tej poezji. W Jednej wierze bowiem podmiotka nakazuje:

noś w sobie

[…]

ludzką życzliwość

 

[Jedna wiara, s. 44]

To imperatyw moralny, który Dańczyszyn pozostawia odbiorcom. Jednocześnie wiemy, że to najtrudniejsze wyzwanie, jakie można postawić przed człowiekiem.

3

Po trzecie to poezja o miłości. Zostawiłem tę uwagę na koniec z dwóch powodów: przede wszystkim dlatego, że to dość oczywiste skojarzenie z liryką kobiecą. Tymczasem Dańczyszyn nie tworzy poezji oczywistej. Ponadto to najbardziej nierówne wiersze z tomu. Obok przesyconych zmysłowością, a jednocześnie wartościowych wierszy, jak Pożegnania czy Czucie fantomowe, pojawiają się słabsze utwory, a może nawet takie, które nie powinny znaleźć się w tomiku. Przykładem tego niech będzie Przeznaczenie, w którym brakuje, obecnych gdzieindziej, wieloznaczności, melioracji sensów – jest nazbyt dosłowny, zbyt nastoletni, a mówiąc brutalnie: zbędny i banalny.

4

Po czwarte siła poetyki Dańczyszyn tkwi w prostocie, w zwrocie ku słowom. Wiersze zebrane w tomie to przede wszystkim miniatury, ktoś mógłby rzec w geście wprowadzania genologicznego porządku, że to epigramaty. Ich siłą jest skrótowość oraz idąca za tym wieloznaczność. Dańczyszyn raczej nie popada w pustosłowie. Raz pozwala sobie na „przegadanie” wiersza (Dlaczego), jednak to wiersz-wyrzut w kierunku społeczeństwa i słowotok został w nim uprawniony.

Gdybym miał określić nurt, do którego można przypisać te wiersze, to swoiście pojmowany neoklasycyzm. Widać to już na poziomie licznych odwołań do mitologii oraz do Biblii, w operowaniu wieloznacznością, w podejmowaniu zagadnień etycznych i moralnych, wreszcie w braku ekwilibrystyki, unikaniu powiązań z tym, co awangardowe. Siła tej poezji to słowa, z których tkana jest refleksja o rzeczywistości.

Czytając tę recenzję, można by zastanawiać się, czy nie mamy do czynienia z silva rerum, ze skakaniem po tematach, bez ich właściwego wyczerpania, omówienia. Jednak tak się nie dzieje – motywem przewodnimjest tutaj społeczne zaangażowanie, realizowane przez wrażliwość na siebie oraz na drugiego. Wrażliwość, która – choć czasem prowadzi na manowce – jest istotą humanizmu. Jednym słowem tiszert z Bangladeszu to z pewnością ciekawy wybór poezji, po którą warto sięgnąć. Sam zostałem przez autorkę kilkukrotnie zaskoczony – jej dojrzałością, celnym puentowaniem, nieoczywistym operowaniem napięciami pomiędzy tym, co kobiece, a tym, co ogólnoludzkie. Wreszcie wrażliwością na Innego, której nam brakuje.

 

Aleksandra Dańczyszyn, tiszert z Bangladeszu, Kielce: Pewne Wydawnictwo, 2023.

Minimalistyczna okładka z małym, czarnym tiszertem na środku

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Dariusz Żółtowski, Poezja (wrażliwie) zaangażowana, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2023, nr 217

Przypisy

  1. Zob. R. Bobryk, Jeden, określony adresat, „Nowy Napis Co Tydzień” 2023, nr 186, https://nowynapis.eu/tygodnik/nr-186/artykul/jeden-okreslony-adresat [dostęp: 14.05.2023].
  2. A. Dańczyszyn, Nie pytaj [w:] tejże, tiszert z Bangladeszu, Kielce 2023, s. 39. Dalszą paginację wyimków z recenzowanego tomiku oznaczam w tekście głównym tytułem oraz numerem strony w nawiasie kwadratowym, na przykład: [Nie pytaj, s. 39].
  3. https://nowynapis.eu/tygodnik/nr-27/artykul/czerstwa-pietka-i-towary-luksusowe-robodramy-w-zieleniakach-patryka-kosendy [dostęp: 15.09.2021].
  4. https://nowynapis.eu/tygodnik/nr-107/artykul/tripowe-jest-polityczne-polityczne-tripowe [dostęp: 13.09.2021].
  5. https://nowynapis.eu/tygodnik/nr-107/artykul/tripowe-jest-polityczne-polityczne-tripowe [dostęp: 13.09.2021].
  6. A. Jabłońska, P. Suchanecki, Dedykuję na prawo i lewo, Biuro Literackie 2021, https://www.biuroliterackie.pl/biblioteka/wywiady/dedykuje-na-prawo-i-lewo/ [dostęp: 17.05.2021].
  7. M.K. Nowak, Policja znęca się nad Babcią Kasią. I tańczy krakowiaka z reporterem OKO.press, https://oko.press/policja-zneca-sie-nad-babcia-kasia-i-tanczy-krakowiaka-z-reporterem-oko-press/ [dostęp: 21.05.2021].

Powiązane artykuły

16.02.2023

Nowy Napis Co Tydzień #190 / Poezja jako aktywny komentarz

Jest to z pewnością poezja zaangażowana w obecną sytuację, aktywnie komentująca wszystko, co się wokół nas dzieje. Janiak nie uprawia „sztuki dla sztuki”, chce chyba tę rzeczywistość modyfikować, a przynajmniej ją komentować.

– mówi Roman Bobryk na temat „Zakazu rozmów z osobami nieobecnymi” autorstwa Kamili Janiak.

Więcej w nagraniu:

 

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Roman Bobryk, Poezja jako aktywny komentarz, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2023, nr 190

Przypisy

  1. Zob. R. Bobryk, Jeden, określony adresat, „Nowy Napis Co Tydzień” 2023, nr 186, https://nowynapis.eu/tygodnik/nr-186/artykul/jeden-okreslony-adresat [dostęp: 14.05.2023].
  2. A. Dańczyszyn, Nie pytaj [w:] tejże, tiszert z Bangladeszu, Kielce 2023, s. 39. Dalszą paginację wyimków z recenzowanego tomiku oznaczam w tekście głównym tytułem oraz numerem strony w nawiasie kwadratowym, na przykład: [Nie pytaj, s. 39].
  3. https://nowynapis.eu/tygodnik/nr-27/artykul/czerstwa-pietka-i-towary-luksusowe-robodramy-w-zieleniakach-patryka-kosendy [dostęp: 15.09.2021].
  4. https://nowynapis.eu/tygodnik/nr-107/artykul/tripowe-jest-polityczne-polityczne-tripowe [dostęp: 13.09.2021].
  5. https://nowynapis.eu/tygodnik/nr-107/artykul/tripowe-jest-polityczne-polityczne-tripowe [dostęp: 13.09.2021].
  6. A. Jabłońska, P. Suchanecki, Dedykuję na prawo i lewo, Biuro Literackie 2021, https://www.biuroliterackie.pl/biblioteka/wywiady/dedykuje-na-prawo-i-lewo/ [dostęp: 17.05.2021].
  7. M.K. Nowak, Policja znęca się nad Babcią Kasią. I tańczy krakowiaka z reporterem OKO.press, https://oko.press/policja-zneca-sie-nad-babcia-kasia-i-tanczy-krakowiaka-z-reporterem-oko-press/ [dostęp: 21.05.2021].

Powiązane artykuły

20.01.2022

Nowy Napis Co Tydzień #135 / Płonie, płonie coasterek, płonie aż strach. „Największy na świecie drewniany coaster” Patryka Kosendy cały w ogniu

Za górami, za lasami ludzie jeżdżą coasterami 

Kiedyś, dawno temu, pod koniec roku 2019, pisałam recenzję o debiutanckiej książce Patryka Kosendy Robodramy w zieleniakach, w zakończeniu wyrażając pewne wątpliwości co do możliwego rozwoju tak pojmowanego pisania słowami: „Nie wiem, czy jest to projekt, który ma szansę równie udanej kontynuacji na tych samych zasadach, ale to już zmartwienie poety”https://nowynapis.eu/tygodnik/nr-27/artykul/czerstwa-pietka-i-towary-luksusowe-robodramy-w-zieleniakach-patryka-kosendy [dostęp: 15.09.2021].[1]. Kosenda od początku miał na siebie pomysł – ryzykowny, tripowy, szaleńczy, ale spójny i bardzo konsekwentnie poprowadzony. Ten pomysł okazał się więcej niż tylko jednorazowym wybrykiem i poprowadził autora prostą drogą do kolejnej publikacji, czyli Największego na świecie drewnianego coastera, o której Łukasz Żurek bardzo trafnie napisał:

Druga książka poetycka Patryka Kosendy, Największy na świecie drewniany coaster, pokazuje, że pomysł na pisanie, jaki poeta zaproponował w debiucie – Robodramach w zieleniakach z 2019 r. – był przemyślanym projektem, który obecnie jest rozwijany dalej. Otóż Kosenda na potrzeby pojedynczych wierszy tworzy mikroświaty lub mikrosytuacje, rządzące się niezrozumiałymi zasadami, zbudowane ze zbitek psychodelicznych, absurdalnych obrazów, lapsusów językowych oraz przekształconych cytatów z pieśni religijnych czy radiowych piosenek, utrwalonych w kulturowej podświadomości wczesnych roczników 90. Nie chodzi tu jednak o prosty efekt szoku lub zbanalizowaną grę w postmodernistyczne kolaże cytatów, lecz o próbę nazwania lęków czy fiksacji przenikających naszą rzeczywistość oraz umysłowość zanurzonego w niej, przebodźcowanego podmiotu. Poetycka dziwność Kosendy jest więc narzędziem do sondowania tu i teraz.https://nowynapis.eu/tygodnik/nr-107/artykul/tripowe-jest-polityczne-polityczne-tripowe [dostęp: 13.09.2021].[2]

Pod powyższym z pełną odpowiedzialnością się podpisuję, przyznając równocześnie, że moje niedowiarstwo było zdecydowanie na wyrost. Największy na świecie drewniany coaster należy uznać za naturalne następstwo pierwszej książki Kosendy. To świadomy krok w tym samym kierunku, a nawet krok milowy, skok właściwie czy może nawet lot. Eksplorujemy podobne przestrzenie i tematy, ale uzbrojeni w narzędzia nowej generacji. Podkreślę to wyraźnie już na tym etapie tekstu: to jest bardzo dobra książka. Największe ryzyko, jakie podejmuje autor, świetnie wyłapuje w blurbie Julek Rosiński i przestrzega przed nim czytelnika: „Śmierdzącym marnotrawstwem byłoby czytać książkę Kosendy jako stricte fazową czy zaangażowaną, czyli jedynie w kontekście postaw, które umieszczą nas na zewnątrz tekstu, gdzieś na widowni”. Miejmy nadzieję, że wszyscy unikniemy takiego rozwoju sytuacji, bo byłoby to ze szkodą i dla tekstu, i dla nas samych. Wyposażeni w podstawową wiedzę ułatwiającą nawigację po tym poetyckim parku rozrywki, możemy rozpocząć eksplorację atrakcji. A rzeczywiście jest w czym wybierać!

(Za czym) kolejka ta stoi

W rozmowie z Krzysztofem Szeremetą poprzedzającej publikację Największego na świecie drewnianego coastera Patryk Kosenda tak charakteryzował swój pomysł na wiersze:

Myślałem o połączeniu dziwności i psychodelii z pewnym zaangażowaniem politycznym, społecznym, […] żeby dziwność i trip nie były jedynie zabawą, ale były też okazją i przestrzenią do refleksji. […] Te nowe wiersze są nową próbą poszukiwania połączeń między politycznością, deklaratywnością a dziwnościąhttps://nowynapis.eu/tygodnik/nr-107/artykul/tripowe-jest-polityczne-polityczne-tripowe [dostęp: 13.09.2021].[3][2].

Autodiagnoza Kosendy ma pokrycie w jego wierszach, w których wątki społeczno-polityczne i tripowo-popowe tworzą wspólną, nierozerwalną całość. Rzeczywistość obserwowana z pędzącego wagonika rozmywa się, staje się nieuchwytna. Zostają jakieś przejawy, sygnały, wrażenia. Równocześnie ta niedostępna, niewyraźna rzeczywistość, skutkuje jak najbardziej realnymi uczuciami i odczuciami, w tym doznaniami fizycznymi. Ciało i umysł wykonują fikołek poznawczy, pojawiają się więc mdłości, niesmak, poczucie absurdu. Metafora-klucz, po którą sięga Kosenda, eksplorowana na przestrzeni poszczególnych tekstów mniej lub bardziej dosłownie, okazuje się zaskakująco adekwatnie opisywać świat podmiotu i nasze realia. Pędzimy w dół, na łeb na szyję, a konstrukcja trzymająca kolejkę górską w ryzach w każdej chwili może zająć się ogniem. Zresztą – w jednej z grafik Stefy Marchwiówny wykorzystanej w książce – tak właśnie się dzieje; płomienie ogarniają Największy na świecie drewniany coaster.

Coasterowy świat jest taki, jak nasz: śmieszno-straszny. Całą masę śmiesznostek i dziwactw Kosenda przemyca nie tylko dzięki neologizmom, zbitkom językowym czy rymom, ale w znacznej mierze dzięki adaptacji fraz oraz cytatów obecnych w kulturze popularnej. Szlagiery końca XX wieku to jeden z częstszych motywów wykorzystywanych w tej poezji. Kosenda z powodzeniem szuka dla nich nowych kontekstów oraz znaczeń. Ta gra z popkulturą i oswojoną w dzieciństwie tandetą ma drugie dno – obnaża schematy, przyzwyczajenia oraz stereotypy. Wytrąca nas z równowagi, by skłonić do zastanowienia, czy utrwalone w języku wyobrażenie świata nie wpływa na nasze postrzeganie rzeczywistości, sposób myślenia determinujący zachowania i postawy. Poczucie bezpieczeństwa, które daje znalezienie się w znanej przestrzeni języka, zostaje zakwestionowane – może to bezpieczeństwo tylko wybranych, a krzywda wszystkich pozostałych? Mówiąc słowami wiersza Sugarmistrz Ciasta Śmietankowy: „Jakże mamy się pięknie różnić, / kiedy chcą nas zajebać?”.

Lektura drugiej książki Kosendy niewątpliwie może być dobrą zabawą i wyjątkową przejażdżką po możliwościach języka polskiego, ale jest przede wszystkim przejmującą diagnozą błędów, uchybień oraz niedopatrzeń. Możemy się śmiać, ale możemy też płakać. Kosenda z całą otwartością i uczciwością, na jaką stać poetę w wierszu, mówi: „Pewnie, kurwa, że zła się ulęknę”. Pożądana jest właściwie każda reakcja, która świadczy o naszym zaangażowaniu w rzeczywistość, pokazaniu, iż świat nie jest nam obojętny. Prawda o tej przejażdżce w najdziwniejszym parku rozrywki świata jest taka: „[…] łzy mi lecą // jak pokéballe, jak pokéballe, jak pojebane”.

Z górki na pazurki

Kiedy poetycki coaster Kosendy już się rozpędzi – nic go nie zatrzyma. Możemy się śmiać, dobrze bawić i wygłupiać, ale organizator naszej rozrywki, kolejkowy, wodzirej, Człowiek okolicznościowy polskiej poezji współczesnej traktuje swoją pracę z odpowiedzialnością i serio: „Chcę powiedzieć coś, co wszystko zmieni, / ale moje zajęcie jest żmudne i tajne”. Przejażdżka Największym na świecie drewnianym coasterem ma nam dostarczyć ekstremalnych emocji i doznań po to, żeby wyrwać nas z bańki fałszywego poczucia bezpieczeństwa. Mamy się odważyć wyjść ze strefy komfortu. „Co cię cuci? Co cię emanuje?” – pyta w jednym z wierszy. Cokolwiek to jest – trzymaj się tego, nie daj się zbyć, reaguj.

Patryk Kosenda Największym na świecie drewnianym coasterem pogłębia projekt rozpoczęty debiutanckimi Robodramami w zieleniakach. W rozpędzonym wagoniku czuje się coraz pewniej, więc jazda z książki na książkę dostarcza odbiorcy coraz więcej emocji. Jestem bardzo ciekawa dalszego ciągu tej tripowej przejażdżki, w której można spodziewać się absolutnie wszystkiego. Dbałość o szczegóły – nie tylko wewnątrztekstowe, ale też towarzyszące wierszom grafiki czy przyjęty format druku – jest naprawdę imponująca i satysfakcjonująca. Przy tych wszystkich bardzo zadbanych detalach pamiętajmy jednak, że: „czasem chodzi o surowość tripu. Psychodeliczną prostotę. Żywiczność jazdy”.

Po tej publikacji jeszcze bardziej czekam na dalsze działania Kosendy nie tylko z rosnącym zainteresowaniem, lecz również z dużo większą czytelniczą ufnością. Największy na świecie drewniany coaster jest niewątpliwie poetycką publikacją, choć nagromadzenie bohaterów, tendencja do snucia opowieści, pewna gawędziarskość autora dobrze sprawdziłyby się też i w eksperymentalnej prozie. Może i takiej się doczekamy? Kto wie. Na razie z pewnością warto zdecydować się na lekturę najnowszych wierszy laureata Nagrody Krakowa Miasta Literatury UNESCO 2021. Zapewniam, że będzie to niezapomniana przygoda.

P. Kosenda, Największy na świecie drewniany coaster, Kraków 2021

okładka

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Anna Mochalska, Płonie, płonie coasterek, płonie aż strach. „Największy na świecie drewniany coaster” Patryka Kosendy cały w ogniu, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2022, nr 135

Przypisy

  1. Zob. R. Bobryk, Jeden, określony adresat, „Nowy Napis Co Tydzień” 2023, nr 186, https://nowynapis.eu/tygodnik/nr-186/artykul/jeden-okreslony-adresat [dostęp: 14.05.2023].
  2. A. Dańczyszyn, Nie pytaj [w:] tejże, tiszert z Bangladeszu, Kielce 2023, s. 39. Dalszą paginację wyimków z recenzowanego tomiku oznaczam w tekście głównym tytułem oraz numerem strony w nawiasie kwadratowym, na przykład: [Nie pytaj, s. 39].
  3. https://nowynapis.eu/tygodnik/nr-27/artykul/czerstwa-pietka-i-towary-luksusowe-robodramy-w-zieleniakach-patryka-kosendy [dostęp: 15.09.2021].
  4. https://nowynapis.eu/tygodnik/nr-107/artykul/tripowe-jest-polityczne-polityczne-tripowe [dostęp: 13.09.2021].
  5. https://nowynapis.eu/tygodnik/nr-107/artykul/tripowe-jest-polityczne-polityczne-tripowe [dostęp: 13.09.2021].
  6. A. Jabłońska, P. Suchanecki, Dedykuję na prawo i lewo, Biuro Literackie 2021, https://www.biuroliterackie.pl/biblioteka/wywiady/dedykuje-na-prawo-i-lewo/ [dostęp: 17.05.2021].
  7. M.K. Nowak, Policja znęca się nad Babcią Kasią. I tańczy krakowiaka z reporterem OKO.press, https://oko.press/policja-zneca-sie-nad-babcia-kasia-i-tanczy-krakowiaka-z-reporterem-oko-press/ [dostęp: 21.05.2021].

Powiązane artykuły

12.08.2021

Nowy Napis Co Tydzień #113 / Post-imprezowy bałagan

[Szczepan Kopyt] jest poetą skrajnie zaangażowanym, a przy tym angażującym również czytelników. Rytm i rym jego wierszy przypominają mantryczne bity prosto z dyskotek techno, a liryzm i czułość dla nierówności pozwalają lepiej zrozumieć problemy dzisiejszego świata. […] Konfetti jawi mi się jako post-imprezowy bałagan, który dobrze byłoby posprzątać ale nie będzie to możliwe bez wcześniejszego zrozumienia masek, które tak chętnie przybieramy.

– mówi o najnowszym zbiorze wierszy Szczepana Kopyta, zatytułowanym Konfetti, Michał Mytnik.


Szczepan Kopyt, Konfetti, Wydawnictwo WBPiCAK, Poznań 2021

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Michał Mytnik, Post-imprezowy bałagan, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2021, nr 113

Przypisy

  1. Zob. R. Bobryk, Jeden, określony adresat, „Nowy Napis Co Tydzień” 2023, nr 186, https://nowynapis.eu/tygodnik/nr-186/artykul/jeden-okreslony-adresat [dostęp: 14.05.2023].
  2. A. Dańczyszyn, Nie pytaj [w:] tejże, tiszert z Bangladeszu, Kielce 2023, s. 39. Dalszą paginację wyimków z recenzowanego tomiku oznaczam w tekście głównym tytułem oraz numerem strony w nawiasie kwadratowym, na przykład: [Nie pytaj, s. 39].
  3. https://nowynapis.eu/tygodnik/nr-27/artykul/czerstwa-pietka-i-towary-luksusowe-robodramy-w-zieleniakach-patryka-kosendy [dostęp: 15.09.2021].
  4. https://nowynapis.eu/tygodnik/nr-107/artykul/tripowe-jest-polityczne-polityczne-tripowe [dostęp: 13.09.2021].
  5. https://nowynapis.eu/tygodnik/nr-107/artykul/tripowe-jest-polityczne-polityczne-tripowe [dostęp: 13.09.2021].
  6. A. Jabłońska, P. Suchanecki, Dedykuję na prawo i lewo, Biuro Literackie 2021, https://www.biuroliterackie.pl/biblioteka/wywiady/dedykuje-na-prawo-i-lewo/ [dostęp: 17.05.2021].
  7. M.K. Nowak, Policja znęca się nad Babcią Kasią. I tańczy krakowiaka z reporterem OKO.press, https://oko.press/policja-zneca-sie-nad-babcia-kasia-i-tanczy-krakowiaka-z-reporterem-oko-press/ [dostęp: 21.05.2021].

Powiązane artykuły

24.06.2021

Nowy Napis Co Tydzień #106 / Nigdy nie będziesz szła sama

Zbiór wierszy Dla moich dziewczyn, opublikowany 8 marca 2021 roku przez Biuro Literackie, to osobisty podarunek od Agaty Jabłońskiej dla: Kaśki, Anki, Pauliny, Zosi, Martyny, Dagi, Magdy, Mai, Julii, Niny, Aśki i pozostałych kobiet, których imiona widnieją na zaprojektowanej przez Pawła Harlendera okładce. Jest to druga po Raporcie wojennym (2017) książka urodzonej w 1985 roku poetki. Debiut przyniósł jej Wrocławską Nagrodę Poetycką „Silesius” oraz Nagrodę im. Kazimiery Iłłakowiczówny, a także nominację do Nagrody Literackiej Gdynia. Po czterech lata wraca z propozycją mocno osadzoną w rzeczywistości, zabierając głos w boleśnie aktualnej debacie na temat praw kobiet.

Poezja Jabłońskiej nie jest liryczną ilustracją postulatów Ogólnopolskiego Strajku Kobiet, choć trudno byłoby czytać ją poza kontekstem wzmożonego „stanu feministycznego” na terenie Polski po 22 października 2020 roku. Budulcem tomu dla moich dziewczyn jest wspólnota kobiecego doświadczenia w zdominowanym przez mężczyzn świecie. Już okładka wskazuje sposób odczytania treści: każda z dziewczyn niesie w sobie historię, czy raczej: herstorię, żadna nie jest samotna, żadna nie idzie sama. Jesteśmy w tym razem, a wśród nas poetka, niczym współczesna Arachne zamieniona przez zazdrosną (niezbyt siostrzeńską) Atenę w pająka, tkająca gobelin z wizerunkami sióstr, nieśmiało zaznaczając także swoją obecność.

Dla moich dziewczyn to poetycki zapis rozmów, które odbyła Jabłońska. Jak sama mówiła w wywiadzie z Przemysławem SuchaneckimA. Jabłońska, P. Suchanecki, Dedykuję na prawo i lewo, Biuro Literackie 2021, https://www.biuroliterackie.pl/biblioteka/wywiady/dedykuje-na-prawo-i-lewo/ [dostęp: 17.05.2021].[1], spisana treść nie została poddana szczególnej obróbce. Kategorie estetyczne celowo zepchnięto na dalszy plan, za najwyższą wartość przyjmując doświadczenie. W tym sensie zbiór koresponduje z debiutem autorki, a konkretnie – jego tytułem. Raport z życia w patriarchacie; reportaż z udziałem ocalałych; a może, jak mówi Suchanecki, odnosząc się nie do strategii literackiej, lecz poetyki – „publicystyka podzielona na wersy”.

umiarkowanie lubiła dzieci, o ciąży
dowiedziała się parę tygodni później
kiedy wkroczyli do Aleppo, poszłyśmy zapalić
pod śmietniki, płakałyśmy obie, wiedząc: nic

nam nie jest
(Kaśce)

Powyższy utwór doskonale ilustruje sprawozdawczy charakter zebranej w tomie poezji. Minimalizm w stosowaniu środków poetyckich i idąca za nim dosłowność sprzyjają skojarzeniu Suchaneckiego z dzieleniem na wersy tekstu, który równie dobrze mógłby zostać opublikowany w formie felietonu. Porównanie niechcianej ciąży z interwencją zbrojną, by ostatecznie spuentować „nic / nam nie jest”, przywołuje doskonale znany feministkom podział na prywatne i polityczne. Przestrzeń domowa, tradycyjnie przypisana kobietom wraz z ich menstruacją, ciążą i pracą opiekuńczą, miałaby funkcjonować niezależnie od przestrzeni publicznej, dostępnej wyłącznie władcom kultury – mężczyznom. Niezręcznie się czuję, pisząc te słowa, bo Kaśka miała pełne prawo czuć, że ciąża to nic w porównaniu z napaścią na Aleppo. To jedna z trudności podczas analizy i oceny zbioru wierszy, o których wiemy, że powstały na bazie rozmów z konkretnymi osobami i (przynajmniej deklaratywnie) nie zostały zbyt mocno przetworzone. Nie chcę podważać niczyich doświadczeń – a jednak czytając tekst literacki, nie mogę wymazywać wielości kontekstów kulturowych.

Przystanie na pogląd, że Jabłońska zupełnie zrezygnowała z zabawy słowem i skojarzeniami, byłoby jednak krzywdzące. Ciekawym fragmentem książki są trzy nawiązujące do siebie wiersze – chciałoby się powiedzieć: tryptyk, jednak poetka nie używa tego słowa i, co więcej, nie publikuje utworów obok siebie. Są to Trop czerwonego kapturka, Trop wilka, Trop babci. Ponowne odczytanie klasycznej baśni o Czerwonym Kapturku daje pole do zaadaptowania jej we współczesności.

miasto - las, rozwarstwia się jak słoje:
po lewej pasmo niknie w mroku wszystkimi cieniami rdzy
(a niebo jest w sińcach) i nim z prawej rzeka złota przyjdzie
[…]
(trop wilka)

Znana z baśni przestrzeń zwodniczego lasu zamienia się w przestrzeń miejską, pełną niezbadanych uliczek, ciemnych zakamarków, ale i uchylonych wybawicielsko bram:

[…]
w mojej części miasta mam przypięte pinezki: nocny
ta brama ma luźny zamek, spod zamku tylko dwa kroki
do czynnego kafra: drogę znam i powtarzam

lepiej zapamiętać
(trop czerwonego kapturka)

Moc tego cyklu ma źródło we wspólnocie doznań. Niemal każda kobieta, miłośniczka poezji czy pracownica korporacji, mogłaby powtórzyć za podmiotką liryczną:

znajoma sobie i świadoma swoich praw nie wiesz, czy
nie zgubi cię stuk obcasa, krzywo zaparkowany samochód
kilka ciemnych postaci, jedna po drugiej
[…]
(trop babci)

Przepisana baśń o napadniętej dziewczynce i pożartej babci w reinterpretacji Jabłońskiej nabiera bolesnej aktualności. Być może nie bez powodu w dla moich dziewczyn próżno szukać tropu myśliwegowspółczesny Kapturek i jej babciaM.K. Nowak, Policja znęca się nad Babcią Kasią. I tańczy krakowiaka z reporterem OKO.press, https://oko.press/policja-zneca-sie-nad-babcia-kasia-i-tanczy-krakowiaka-z-reporterem-oko-press/ [dostęp: 21.05.2021].[2] dobrze wiedzą, że próżno wypatrywać wybawcy. Znają statystyki dotyczące przemocy ze względu na płeć, słyszały krzyki w mieszkaniu sąsiadów, nie mają złudzeń.

Innym niż przemoc tematem powracającym na kartach tomu Agaty Jabłońskiej jest macierzyństwo. Nie bez kozery wiersz otwierającyksiążkę nosi tytuł podłużna główkowa. Z kolei kontrola rodzicielska aż prosi się, by czytać ją autobiograficznie – na drugim skrzydełku okładki mamy bowiem informację o Agacie Jabłońskiej: „wychowuje syna”. Podmiotka liryczna wiersza wyznaje ujmująco:

[…]
wolałabym blokować wojnę miast porno i dropsów
przez które i tak przejdziesz, dlatego spal tę wiadomość
[…]
(kontrola rodzicielska)

Zwykła troska matki współgra z obecnym między wersami zebranych wierszy antymilitarystycznym, antyprzemocowym zabarwieniem. Niestety, tak jak w kontroli rodzicielskiej, tak w pozostałych utworach brak charakterystycznego dla zapalonych idealistów optymizmu. Nie sprzyja mu rzeczywistość życia w patriarchacie, którą Jabłońska odmalowuje niezwykle wiernie, wręcz boleśnie.

Książkę zamyka wiersz pod tytułem apostazja w weekend. To utwór najmocniej osadzony w bieżącym kontekście politycznym. Podmiotka otwarcie opowiada się w nim za strajkiem kobiet, poruszając przy tym wątek tuszowania przez Kościół Katolicki pedofilii, o czym głośno było jesienią 2020 roku. Sytuacja liryczna została odmalowana po reportersku – suchym, pozbawionym metafor językiem, a jednak kipi od emocji. Odbiór wiersza być może jest tym mocniejszy, że dotyczy on bardzo świeżych i przejmujących wydarzeń. To zapis chwili, świadectwo masowego zrywu Polek:

[…]
wychodzę na miasto; bo nie godzi się
stać tak: zróbmy głośny szanson
z całej pizdy w klakson

nie dajmy im zasnąć
(apostazja w weekend)

Dla moich dziewczyn Agaty Jabłońskiej to książka tak prywatna, jak i polityczna. Dziewczyny wychodzą na miasto, by sprzeciwić się wszechobecnej opresji, uderzającej w nie zarówno ze strony najbliższych, jak i państwa. „Nie jesteś sama, nigdy nie będzie szła sama” – oto przekaz poetki dla czytelniczek. Dla osoby doświadczającej przemocy domowej czy seksualnej takie wsparcie może okazać się wyjątkowo cenne. To ogromna zaleta tej książki, wykraczająca poza estetykę czy krytykę literacką. Jeśli poezja może zmieniać świat, to właśnie taka – mająca potencjał wzmocnienia najsłabszych.

A. Jabłońska, Dla moich dziewczyn, Biuro Literackie, Kołobrzeg 2021

okladka

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Natalia Rojek, Nigdy nie będziesz szła sama, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2021, nr 106

Przypisy

  1. Zob. R. Bobryk, Jeden, określony adresat, „Nowy Napis Co Tydzień” 2023, nr 186, https://nowynapis.eu/tygodnik/nr-186/artykul/jeden-okreslony-adresat [dostęp: 14.05.2023].
  2. A. Dańczyszyn, Nie pytaj [w:] tejże, tiszert z Bangladeszu, Kielce 2023, s. 39. Dalszą paginację wyimków z recenzowanego tomiku oznaczam w tekście głównym tytułem oraz numerem strony w nawiasie kwadratowym, na przykład: [Nie pytaj, s. 39].
  3. https://nowynapis.eu/tygodnik/nr-27/artykul/czerstwa-pietka-i-towary-luksusowe-robodramy-w-zieleniakach-patryka-kosendy [dostęp: 15.09.2021].
  4. https://nowynapis.eu/tygodnik/nr-107/artykul/tripowe-jest-polityczne-polityczne-tripowe [dostęp: 13.09.2021].
  5. https://nowynapis.eu/tygodnik/nr-107/artykul/tripowe-jest-polityczne-polityczne-tripowe [dostęp: 13.09.2021].
  6. A. Jabłońska, P. Suchanecki, Dedykuję na prawo i lewo, Biuro Literackie 2021, https://www.biuroliterackie.pl/biblioteka/wywiady/dedykuje-na-prawo-i-lewo/ [dostęp: 17.05.2021].
  7. M.K. Nowak, Policja znęca się nad Babcią Kasią. I tańczy krakowiaka z reporterem OKO.press, https://oko.press/policja-zneca-sie-nad-babcia-kasia-i-tanczy-krakowiaka-z-reporterem-oko-press/ [dostęp: 21.05.2021].

Powiązane artykuły

Loading...