01.02.2024

Nowy Napis Co Tydzień #239 / Rozmowa | Wiersze dla koleżanek

Obejrzyj nagranie

Krytyczka i redaktorka kwartalnika "KONTENT" Zuzanna Sala rozmawiaz Rafałem Gawinem
o jego tomie poetyckim "Wiersze dla koleżanek", który ukazał się w 2023 roku nakładem Stowarzyszenia Pisarzy Polskich.

Rafał Gawin – poeta, krytyk literacki, redaktor Kwartalnika Artystyczno-Literackiego „Arterie”.
Był nominowany do nagrody głównej i otrzymał nagrodę publiczności w Ogólnopolskim Konkursie Poetyckim im. Jacka Bierezina (2017). Laureat Turnieju Jednego Wiersza
„O Czekan Jacka Bierezina” oraz V Ogólnopolskiego Konkursu Poetyckiego im. Tadeusza Sułkowskiego.

Zuzanna Sala – doktorantka Szkoły Doktorskiej Nauk Humanistycznych Uniwersytetu Jagiellońskiego w ramach programu literaturoznawstwo. Redaktorka kwartalnika literackiego KONTENT, współzałożycielka fundacjio tej samej nazwie. Publikowała teksty krytyczne w „Odrze”, „Nowej Dekadzie Krakowskiej”, „bibliotece”, „ArtPapierze”, „Wakacie”, „Wizjach” i „Nowym Napisie”.

 

 

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Zuzanna Sala, Rafał Gawin, Rozmowa | Wiersze dla koleżanek, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2024, nr 239

Przypisy

  1. Wszystkie cytaty pochodzą z tomu L. Siemińska, Wychodzenie z ram, Bydgoszcz 2022.
  2. Tenże, cesarskie cięcie [w:] tegoż, Kobiety…, s. 26.
  3. Tenże, joanna od aniołów [w:] tegoż, Kobiety…, s. 17.
  4. Tenże, teoria sztuki, kochanie [w:] tegoż, Kobiety…, s. 18.
  5. Tenże, bez maski [w:] tegoż, Kobiety…, s. 29.
  6. Tenże, justyna [w:] tegoż, Kobiety…, s. 36.
  7. Tenże, monumentum. EXEgi. sen [w:] tegoż, Kobiety…, s. 25.
  8. Tenże, litania do nieznajomej [w:] tegoż, Kobiety…
  9. Z. Herbert, Nike która się waha [w:] tegoż, Wiersze zebrane, oprac. R. Krynicki, Kraków 2008, s. 65.
  10. Tamże, s. 66.
  11. K. Płusa, jazz nauczycielka [w:] tegoż, Kobiety…, s. 33.
  12. Tenże, monumentum. EXEgi. sen [w:] tegoż, Kobiety…, s. 25.
  13. Tenże, list do oprawcy [w:] tegoż, Kobiety…, s. 59.
  14. C. Miłosz, Campo di Fiori [w:] Antologia. Poezja polska w szkole średniej. Od średniowiecza do współczesności, Warszawa 2009, s. 463.
  15. W. Bolecki, Schulz: język poetycki i proza, „Teksty” 1979, nr 6, s. 40–69.

Powiązane artykuły

26.10.2023

Nowy Napis Co Tydzień #226 / Pierwiastek kobiecy

Lucyna Siemińska jest autorką ośmiu zbiorów wierszy i jednego zbioru opowiadań. W 2017 roku wydała Ulice miasta, a po pięciu latach milczenia powraca tomem poetyckim Wychodzenie z ram. Siemińska proponuje nam rzecz znaną, choć nie tak często praktykowaną – w książce publikuje reprinty obrazów wielkich mistrzów malarstwa, a także dzieła malarzy, którzy o swoje uznanie muszą jeszcze zawalczyć. Wiersz stanowi więc swoisty komentarz do obrazu, jest rodzajem lirycznej refleksji albo – jak kto woli – ekfrazą. Sam zaś tytuł można interpretować na zasadzie przeciwieństwa: poetka musi wyjść ze swoich ram, w których jest osadzona, opuścić bezpieczną przystań, bo oto przychodzi jej się zmierzyć z artyzmem innych – chodzi więc o twórcze spotkanie, o wzajemne przenikanie, o koincydencje. Obraz pełni funkcję otwierającą, pobudzającą wyobraźnię poetki.

Pod względem wyboru obrazów Siemińska chyba nie jest zbyt oryginalna – większość reprintów z zamieszczonych w książce dzieł to obrazy bardzo znane i doceniane. Najwyższa światowa półka, znaki rozpoznawcze najbardziej znanych muzeów: paryskiego Luwru, londyńskiej National Gallery, amsterdamskiego Rijksmuseum. To choćby obrazy Vincenta van Gogha Gwiaździsta noc nad Rodanem, Gustava Klimta Złote łzy, Salvadora Dalego Trwałość pamięci, Pabla Picassa Stary gitarzysta, El Greca Ekstaza świętego Franciszka, Edvarda Muncha Krzyk. Równie silna wydaje się reprezentacja polskich twórców. Siemińska chętnie odwołuje się do malarstwa Jacka Malczewskiego, Aleksandra Gierymskiego, Olgi Boznańskiej, Jana Matejki czy Zdzisława Beksińskiego.

Już po pierwszej, rozpoznawczej lekturze czytelnik wie, że ma do czynienia z poetką zdyscyplinowaną, która swe wiersze dzieli umiejętnie na strofy, a każda z nich składa się z trzech wersów. Wszystkie wiersze pozostają zatem zszyte tą samą nicią. Pod względem formalnym czytelnik nie może więc oczekiwać, że poetka go czymś zaskoczy.

Punktem wyjścia jest zawsze obraz, którego reprint można zobaczyć na stronie obok tekstu. Wydaje się to zasadne, ponieważ pośród reprintów obrazów znanych mistrzów znalazło się też kilku prawie anonimowych. Jednak w takiej konstrukcji książki jest ryzyko, że czytelnik będzie czytał ją wybiórczo, to znaczy chętnie zapozna się z tekstami odwołującymi się do twórczości wielkich mistrzów, pomijając nowości. Przyznaję, że jest taka pokusa, obrazy takie jak Słoneczniki i Gwiaździsta noc nad Rodanem van Gogha zwyczajnie zwracają na siebie uwagę. W odnoszącym się do tego drugiego obrazu wierszu Impresja prowansalska Siemińska przywołuje szaleństwo genialnego malarza, który wspaniale potrafił uchwycić światło odbijające się w wodach francuskiej rzeki. Poetka widzi dwoje ludzi na brzegu i zapisuje: „może łączyły was żółto-złote gwiazdy”Wszystkie cytaty pochodzą z tomu L. Siemińska, Wychodzenie z ram, Bydgoszcz 2022.[1].

Cóż chciał nam przekazać wiedeński mistrz Gustav Klimt w tajemniczym obrazie Złote łzy?

przylgnęłaś do muru z żółtego piaskowca
jak jaszczurka do kamienia rozgrzanego słońcem
jasne włosy w pierścionki zwijał wiatr

Poetycki komentarz obrazu wiedeńskiego mistrza jest wyjątkowo subtelny. W końcu Siemińska rzuca rękawicę prawdziwemu mistrzowi, znawcy kobiecej duszy (jak twierdził sam malarz). Poetka potrafi zręcznie przedstawić to, co widzi, szczególnie gdy mówi o kobietach. Mężczyźni malują kobiety, ale dzisiaj to kobiece oko poetki dostrzega kolorystykę prac, dbałość o detale, zwraca uwagę na niuanse, jak choćby ubiór Pomarańczarki AleksandraGierymskiego, o czym napisze w tytułowym wierszu Wychodzenie z ram. A losy przedstawionej kobiety wydają się – zgodnie z liryczną refleksją poetki – potwierdzać wieloznaczność tytułu, że można wyjść (choćby i z ram):

za zachodnią granicę porwano cię wbrew woli
wróciłaś nie dałaś się sprzedać jak pomarańcza
przecież sama na handlu – jak to mówią – zęby zjadłaś.

Wydaje się, że istnieje pewien klucz, który stosowała Siemińska, wybierając te obrazy spośród tysięcy innych, a mianowicie jest nim pierwiastek kobiecy. Na obrazach dominują dziewczynki, kobiety, staruszki. Kobieta jest w centrum uwagi, często nawet właśnie dziewczyna, jak na załączonych reprintach obrazów Lidii Wylangowskiej (Dmuchawce), Marii Magdaleny Oosthuizen (The violin prayer), Jacka Malczewskiego (Zatruta studnia) czy Olgi Boznańskiej (Dziewczynka z chryzantemami). Wtedy, gdy Siemińska twórczo zderza się z portretami kobiet, wówczas wypływa z niej lekkość, wiersze są naturalne, bez cienia pretensjonalności. Jakby w tych obrazach odnajdywała drobiny codzienności, ale też okruchy samej siebie, jak we fragmencie wiersza Dziewczynka z chryzantemami:

Stanęłaś odwrócona plecami do ściany
po której wierny cień pełzał niespokojnie
na tyle daleko żebyś nie mogła się oprzeć

na tyle blisko żebyś nie mogła się cofnąć
światło zmieniało rudość włosów w blond
czerwień ust kontrastowała z bladością

W tę subtelność chwili znakomicie zostaje wplecione zawahanie – człowiek często stoi przed dylematem. Nie wie, co ma zrobić, postąpić krok do przodu, wycofać się czy może pozostać na dotychczasowym miejscu.

*

Wydaje się, że ta fascynacja obrazem, która pewnie towarzyszy poetce wiele lat, ma swoje korzenie w tradycji. Siemińska wybiera obrazy, które ją inspirują i biorą się z podobnego postrzegania świata, z wyznawania tych samych wartości. Polscy twórcy, których reprinty prac znalazły się w niniejszej książce, są współtwórcami naszej zbiorowej świadomości – politycznej, historycznej czy społecznej. Trudno przecież wyobrazić sobie naszą tożsamość bez obecności Jana Matejki, Jacka Malczewskiego, Aleksandra Gierymskiego. Mam tylko nadzieję, że prezentowany jako jeden z ostatnich wiersz Bez odkupienia, który jest lirycznym komentarzem słynnego obrazu Zdzisława Beksińskiego Pełzająca śmierć, nie jest pesymistyczną zapowiedzią tego, co nas wszystkich czeka:

wyczołgałeś się z płonącego miasta przeklętego
piekielnego dotkniętego palcem apokalipsy
przylgnąłeś jak robak do ziemi która nie kochała

Gdzieniegdzie w książce pojawiają się anioły, które pewnie symbolizują to, co tak naprawdę jest dla poetki ważne (KonfrontacjaMobilizacja). Jednak najważniejszą ekfrazą tego zbioru jest poetycki komentarz do dzieła El Greca Ekstaza świętego Franciszka, który dziwnym i chyba do dziś niewyjaśnionym zbiegiem okoliczności znajduje się w Muzeum Diecezjalnym w Siedlcach. Wiersz zaczyna się ciekawie, poetka pisze w nim o „drodze na szczyt” – to oczywiście polisemia, bo domyślamy się, na jakie szczyty wspina się Franciszek z Asyżu. Nieprzypadkowo jest on jednym z ważniejszych świętych w chrześcijaństwie, założycielem zakonu franciszkanów, oddanym idei życia ubogiego i skromnego – współcześnie stał się nawet patronem ekologii. Ta droga, którą przechodzi święty Franciszek, wydaje się dla poetki wręcz wzorcowa, skoro w ostatniej strofie zapisała:

wśród kłębiących się chmur nagłą jasność
nieziemską ujrzałeś i rozpostarłeś ramiona
z pokorą wołając – oto jestem Panie

Lucyna Siemińska, Wychodzenie z ram, Bydgoszcz: Wydawnictwo Pejzaż, 2022.

Okładka z obrazem Pablo Picasso: Skrzypce i winogrona

 
Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Bartłomiej Siwiec, Pierwiastek kobiecy, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2023, nr 226

Przypisy

  1. Wszystkie cytaty pochodzą z tomu L. Siemińska, Wychodzenie z ram, Bydgoszcz 2022.
  2. Tenże, cesarskie cięcie [w:] tegoż, Kobiety…, s. 26.
  3. Tenże, joanna od aniołów [w:] tegoż, Kobiety…, s. 17.
  4. Tenże, teoria sztuki, kochanie [w:] tegoż, Kobiety…, s. 18.
  5. Tenże, bez maski [w:] tegoż, Kobiety…, s. 29.
  6. Tenże, justyna [w:] tegoż, Kobiety…, s. 36.
  7. Tenże, monumentum. EXEgi. sen [w:] tegoż, Kobiety…, s. 25.
  8. Tenże, litania do nieznajomej [w:] tegoż, Kobiety…
  9. Z. Herbert, Nike która się waha [w:] tegoż, Wiersze zebrane, oprac. R. Krynicki, Kraków 2008, s. 65.
  10. Tamże, s. 66.
  11. K. Płusa, jazz nauczycielka [w:] tegoż, Kobiety…, s. 33.
  12. Tenże, monumentum. EXEgi. sen [w:] tegoż, Kobiety…, s. 25.
  13. Tenże, list do oprawcy [w:] tegoż, Kobiety…, s. 59.
  14. C. Miłosz, Campo di Fiori [w:] Antologia. Poezja polska w szkole średniej. Od średniowiecza do współczesności, Warszawa 2009, s. 463.
  15. W. Bolecki, Schulz: język poetycki i proza, „Teksty” 1979, nr 6, s. 40–69.

Powiązane artykuły

22.09.2022

Nowy Napis Co Tydzień #170 / Spotkanie promocyjne tomu poezji Erazma Stefanowskiego

W imieniu Fundacji Słowo i Obraz serdecznie zapraszamy na promocję nowego tomu poezji Erazma Stefanowskiego pt. Za grosz świętościPublikacja powstała dzięki wsparciu finansowemu Instytutu Literatury w ramach programu „Tarcza dla literatów”. Spotkanie odbędzie się26 września 2022 r. (poniedziałek) w Augustowie, w Sali Widowiskowej MDK (Rynek Z. Augusta 9), poprowadzi je Joanna Denert.

grosz

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Redakcja NNCT, Spotkanie promocyjne tomu poezji Erazma Stefanowskiego, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2022, nr 170

Przypisy

  1. Wszystkie cytaty pochodzą z tomu L. Siemińska, Wychodzenie z ram, Bydgoszcz 2022.
  2. Tenże, cesarskie cięcie [w:] tegoż, Kobiety…, s. 26.
  3. Tenże, joanna od aniołów [w:] tegoż, Kobiety…, s. 17.
  4. Tenże, teoria sztuki, kochanie [w:] tegoż, Kobiety…, s. 18.
  5. Tenże, bez maski [w:] tegoż, Kobiety…, s. 29.
  6. Tenże, justyna [w:] tegoż, Kobiety…, s. 36.
  7. Tenże, monumentum. EXEgi. sen [w:] tegoż, Kobiety…, s. 25.
  8. Tenże, litania do nieznajomej [w:] tegoż, Kobiety…
  9. Z. Herbert, Nike która się waha [w:] tegoż, Wiersze zebrane, oprac. R. Krynicki, Kraków 2008, s. 65.
  10. Tamże, s. 66.
  11. K. Płusa, jazz nauczycielka [w:] tegoż, Kobiety…, s. 33.
  12. Tenże, monumentum. EXEgi. sen [w:] tegoż, Kobiety…, s. 25.
  13. Tenże, list do oprawcy [w:] tegoż, Kobiety…, s. 59.
  14. C. Miłosz, Campo di Fiori [w:] Antologia. Poezja polska w szkole średniej. Od średniowiecza do współczesności, Warszawa 2009, s. 463.
  15. W. Bolecki, Schulz: język poetycki i proza, „Teksty” 1979, nr 6, s. 40–69.

Powiązane artykuły

11.04.2022

trzy skrzynki

było ich czterech

trzy skrzynki

i dwa tomiki

 

pili i czytali

czytali i pili

 

najpierw

skończyła się wódka

to były dobre tomiki

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Jerzy Jankowski, trzy skrzynki, Czytelnia, nowynapis.eu, 2022

Przypisy

  1. Wszystkie cytaty pochodzą z tomu L. Siemińska, Wychodzenie z ram, Bydgoszcz 2022.
  2. Tenże, cesarskie cięcie [w:] tegoż, Kobiety…, s. 26.
  3. Tenże, joanna od aniołów [w:] tegoż, Kobiety…, s. 17.
  4. Tenże, teoria sztuki, kochanie [w:] tegoż, Kobiety…, s. 18.
  5. Tenże, bez maski [w:] tegoż, Kobiety…, s. 29.
  6. Tenże, justyna [w:] tegoż, Kobiety…, s. 36.
  7. Tenże, monumentum. EXEgi. sen [w:] tegoż, Kobiety…, s. 25.
  8. Tenże, litania do nieznajomej [w:] tegoż, Kobiety…
  9. Z. Herbert, Nike która się waha [w:] tegoż, Wiersze zebrane, oprac. R. Krynicki, Kraków 2008, s. 65.
  10. Tamże, s. 66.
  11. K. Płusa, jazz nauczycielka [w:] tegoż, Kobiety…, s. 33.
  12. Tenże, monumentum. EXEgi. sen [w:] tegoż, Kobiety…, s. 25.
  13. Tenże, list do oprawcy [w:] tegoż, Kobiety…, s. 59.
  14. C. Miłosz, Campo di Fiori [w:] Antologia. Poezja polska w szkole średniej. Od średniowiecza do współczesności, Warszawa 2009, s. 463.
  15. W. Bolecki, Schulz: język poetycki i proza, „Teksty” 1979, nr 6, s. 40–69.

Powiązane artykuły

20.01.2022

Nowy Napis Co Tydzień #135 / #mimośród

Polecamy w tym tygodniu książkę #mimośród Bożeny Boby-Dygi. Więcej jej wierszy znajdą Państwo w naszej Czytelni.

Bożena Boba-Dyga to artystka działająca w obszarze korespondencji sztuk – literatury, sztuk wizualnych, muzyki i teatru. Zajmuje się poezją, prozą (opowiadania, eseje, felietony), publicystyką artystyczno-naukową oraz reportażem i redakcją, konserwacją dzieł sztuki, zwłaszcza architektury, kompozycją i śpiewem piosenek artystycznych, soundartem, improwizacją, intermediami, malarstwem, rysunkiem i fotografią. Jest animatorką kultury, założycielką i prezesem Fundacji Art Forum, pomysłodawczynią i dyrektorem Krakowskiego Festiwalu Akordeonowego.

#mimośród to jej 10. tomik poetycki.

Książka dostępna jest w e-sklepie Instytutu Literatury.

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Bożena Boba-Dyga, #mimośród, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2022, nr 135

Przypisy

  1. Wszystkie cytaty pochodzą z tomu L. Siemińska, Wychodzenie z ram, Bydgoszcz 2022.
  2. Tenże, cesarskie cięcie [w:] tegoż, Kobiety…, s. 26.
  3. Tenże, joanna od aniołów [w:] tegoż, Kobiety…, s. 17.
  4. Tenże, teoria sztuki, kochanie [w:] tegoż, Kobiety…, s. 18.
  5. Tenże, bez maski [w:] tegoż, Kobiety…, s. 29.
  6. Tenże, justyna [w:] tegoż, Kobiety…, s. 36.
  7. Tenże, monumentum. EXEgi. sen [w:] tegoż, Kobiety…, s. 25.
  8. Tenże, litania do nieznajomej [w:] tegoż, Kobiety…
  9. Z. Herbert, Nike która się waha [w:] tegoż, Wiersze zebrane, oprac. R. Krynicki, Kraków 2008, s. 65.
  10. Tamże, s. 66.
  11. K. Płusa, jazz nauczycielka [w:] tegoż, Kobiety…, s. 33.
  12. Tenże, monumentum. EXEgi. sen [w:] tegoż, Kobiety…, s. 25.
  13. Tenże, list do oprawcy [w:] tegoż, Kobiety…, s. 59.
  14. C. Miłosz, Campo di Fiori [w:] Antologia. Poezja polska w szkole średniej. Od średniowiecza do współczesności, Warszawa 2009, s. 463.
  15. W. Bolecki, Schulz: język poetycki i proza, „Teksty” 1979, nr 6, s. 40–69.

Powiązane artykuły

11.11.2021

Nowy Napis Co Tydzień #126 / W kobiecym sercu społem mieszka diabeł z aniołem… – Kacper Płusa „Kobiety polskie”

„kiedyś byłem chłopcem barwnym od niebieskich piór”*

 

Paradoksalnie zbiór poetycki Kacpra Płusy Kobiety polskie rozpoczyna się od autoprezentacji postaci męskiej, która miejscami bardziej niż z podmiotem lirycznym może być utożsamiana z narratorem. Poezja ociera się tutaj o elementy fabularne, opis i felieton. Pojawiają się ekfrazy oraz szerokie nawiązania kulturowe. Tytuł sugeruje, iż bohater zbiorowy jest raczej zbiorową bohaterką, ale autor finalnie pozostawia czytelnika w poczuciu niedosytu. Bo też i poezja zaprezentowana w tomiku ewidentnie nosi znamiona przekazu raczej skomplikowanego i złożonego. O kim lub o czym są w takim razie te wiersze? Powiedzieć, że o kobietach, to tak jak nie powiedzieć nic. Bardziej adekwatną zdaje się odpowiedź, że być może (choć niekoniecznie) jest to liryczna opowieść o relacjach międzyludzkich, szczególnie o relacjach damsko-męskich. Z tym że należy pamiętać, iż „damsko-męski” nie oznacza bynajmniej jedynie związku opartego na szeroko pojętej więzi intymno-erotyczno-romantycznej. Relacja kobiety z mężczyzną to przecież również relacja matki z synem oraz siostry z bratem. Echa tego typu konfiguracji pojawiają się jednak w tomiku raczej rzadko. Prym wiedzie bowiem seksualność i jej psychologiczna otulina w postaci licznych obrazów rozmaitych osobowości żeńskich. Ważna jest projekcja cierpienia utożsamianego z kobiecością. Istotny zdaje się element opresji i przemocy oraz wszelkie wizje stereotypowe. I choć na pierwszy rzut oka całość przypomina nieco perwersyjny katalog lub nietypowy podręcznik do obsługi kobiet, czytelnik bardzo szybko wyczuje, że chodzi o coś więcej.

Płusa jest człowiekiem bardzo młodym. Można by więc wątpić w jego, pozwolę sobie posłużyć się uproszczeniem, znajomość tematu. Wątpliwości te należy jednak zlekceważyć, gdyż szybko daje się poznać nie tylko jak twórca dojrzały, ale także bardzo oczytany i sprawnie posługujący się różnorodnymi tropami i odniesieniami kulturowymi oraz literackimi.

Kobiety i mężczyźni od zarania dziejów bezskutecznie uczą się siebie nawzajem. Bezskutecznie, ponieważ jak dotąd nie znaleziono sposobu na pełne porozumienie żywiołów, które w swojej naturze pozostają przecież tak odmienne. Na tym specyficznym polu bitwy, które jest też przecież polem miłości, namiętności i pasji, wyrastają kolejne pokolenia, kolejne dzieła sztuki, kolejne epoki literackie. W zbiorze Kobiety polskie motyw walki zostaje jednakże w pewien sposób zastąpiony próbą zrozumienia. Mocno podkreśla się tutaj rolę zmysłu obserwacji. Wnikliwość autora pozwala na doświadczanie treści z różnych perspektyw. W wierszach wypowiadają się i kobiety, i mężczyźni. Wypowiadają się ludzie z różnym bagażem doświadczeń i niejednokrotnie z odmiennym światopoglądem. Dlatego klasyfikując ten utwór pod względem gatunkowym, należy zachować szczególną ostrożność. Pierwsze skojarzenia mogą stać się bowiem na tyle mylące, że spowodują spłycenie i zinfantylizowanie tropów interpretacyjnych. A to byłaby wielka strata! Mogą się na przykład nasunąć skojarzenia z jakiś czas temu bardzo popularną piosenką Wilków Baśka. Nie o to jednak tutaj chodzi, mimo formy katalogu czy przeglądu i motywu seksualności, który jest ważny w obu przypadkach. Bliżej Kobietom polskim do Spisu cudzołożnic, ale też nie na tyle bliżej, by można było mówić o jakiejkolwiek formie inspiracji. Dlatego najlepiej chyba zacząć od początku, czyli przyjrzeć się mottu:

(…) Kolory brał bohomaz świetny,
Rafael Rawy i Studzienny,
Kiedy ku czci Najświętszej Panny
Malował uczuć swoich kwiaty
W tonacji bladej, choć pstrokatej.

Kwiaty polskie Juliana Tuwima. Poemat dygresyjny, w którym główną rolę odgrywa tęsknota. W przypadku Tuwima mówimy oczywiście o tęsknocie za ojczyzną, jeśli natomiast chodzi o utwór Płusy, mamy do czynienia z tęsknotą za kobiecością w ujęciu z jednej strony ogólnym, a z drugiej – personalnym, wręcz intymnym. Znajduje się tutaj również obraz pewnego rodzaju smutku wywołanego brakiem możliwości zrozumienia i akceptacji, a także udzielenia wsparcia mimo najszczerszych chęci: „nie obraź się, ale nie znasz sposobu, żeby wyrzucić ze mnie raz nabrzmiałą gorycz”Tenże, cesarskie cięcie [w:] tegoż, Kobiety…, s. 26.[1]. Tezę tę potwierdzać zdają się trzy pierwsze części utworu przyjmujące formę dialogu, dzięki któremu poznajemy dwie różne perspektywy – męską i kobiecą. I tak na przykład w wierszu joanna odaniołów podmiot liryczny mówi: „i niewiele mogę o niej powiedzieć”Tenże, joanna od aniołów [w:] tegoż, Kobiety…, s. 17.[2]. Nie przywiązuje zbyt dużej wagi do więzi na płaszczyźnie mentalnej, a skupia się raczej na motywie inicjacji, która czyni go dorosłym, podczas gdy kobieta odbiera tę samą przecież relację w sposób zdecydowanie bardziej nacechowany emocjonalnie: „o to się modliłam wtedy na mszy, na której mieliśmy być razem, a która nigdy się nie odbyła”Tenże, teoria sztuki, kochanie [w:] tegoż, Kobiety…, s. 18.[3].

Motyw niezrozumienia pojawia się na kartach tomu niezwykle często, podobnie jak motyw maski:

kobieta po czterdziestce ma życiowe zakręty wypisane na twarzy. pod bielizną skrywa blizny.
[…]
kładzie się cieniem na pościeli i zbierasz zmarszczki jak poszlaki, lecz nigdy nie widziałeś jej
bez maskiTenże, bez maski [w:] tegoż, Kobiety…, s. 29.[4].

Jaka więc jest kobieta polska według Płusy? W moim rozumieniu przede wszystkim skomplikowana. Trudność w interpretacji tkwi głównie we wnikliwej projekcji niełatwych doświadczeń, stereotypów i utartych schematów zachowania oraz oceniania, których doświadcza właśnie płeć żeńska. Kobiety przedstawione w utworze, jakkolwiek różne pod względem wieku, wykształcenia, roli społecznej, zostają zebrane i zestawione na zasadzie podobieństw, a płaszczyzn wspólnych jest wiele. Pierwszą z nich zdaje się przeszłość, która w każdym przypadku jest niełatwa i która, co jest niezwykle istotne, determinuje wybory i postawy bohaterek. Kolejną jest maska, czyli symbol dramatycznej tajemnicy ukrytej pod grubą warstwą makijażu, biurowym żakietem biznesowym, robiącym wrażenie samochodem, wymuszonym uśmiechem, w obowiązkowym wizerunku nieustannej życzliwości i łagodności. Kobieta polska doświadcza więc trudności w byciu sobą, w ekspresji potrzeby samospełnienia, w odcinaniu się od narzuconego jej przez społeczeństwo poczucia winy i posłannictwa: „jaka słodka dziewica znad niemna, co wypływa łodzią/ na przestwór, suchość pochwy i płacze nad niemenem./ pisze doktorat pod dyktando i by nie iść na bruk, ścieli/ czyjś barłóg. przetrwa”Tenże, justyna [w:] tegoż, Kobiety…, s. 36.[5].

Kobieta zmaga się również z opresją i dominacją. Jej ciało ciągle jest polem bitwy i elementem przetargowym, a ona sama niejednokrotnie doświadcza prób uprzedmiotowienia: „oblegasz mnie jak miasto”Tenże, monumentum. EXEgi. sen [w:] tegoż, Kobiety…, s. 25.[6]. Warto w tym momencie zadać sobie pytanie, co sprawia, że kobieta polska jest polska? I w jaki sposób owa polskość definiuje ją jako człowieka oraz jako kobietę właśnie. Przede wszystkim należy odnieść się do chyba klasycznego już w tym momencie wizerunku matki-Polki, który rozumiem jako zespół cech, ról społecznych i schematów zachowania wpajanych kobietom przez co najmniej kilka pokoleń. Jak się okazuje, obowiązek noszenia owego szczególnego bagażu mentalnego ciągle jest na pewnych płaszczyznach uskuteczniany. Aczkolwiek Płusa robi krok do przodu i ukazuje proces wychodzenia z tych ponurych rejonów świadomości. Proces, który finalnie okazuje się niewyobrażalnie wręcz trudny. I w tym trudzie należy chyba szukać odpowiedzi na pytanie o powód chronicznego wręcz smutku kobiety polskiej. Wybór pomiędzy samospełnieniem a pozytywną odpowiedzią na oczekiwania społeczeństwa ciągle pozostaje bowiem decyzją raczej dramatyczną.

Wszyscy wiemy, że Kopernik jednak nie była kobietą, ale kobietą z całą pewnością była za to Nike, czyli grecka bogini zwycięstwa. Zwycięstwo nierozerwalnie kojarzy się natomiast z walką, pojedynkiem, konfliktem. Warto pamiętać, że Nike towarzyszy osobliwe rodzeństwo – Zelos, Kratos i Bia, czyli współzawodnictwo, siła i przemoc. Do tego klasycznego motywu Płusa nawiązuje w wierszu litania do nieznajomej: „po drugiej stronie ściany ktoś umiera. nike, co się waha z przebitą szpilką piersią”Tenże, litania do nieznajomej [w:] tegoż, Kobiety…[7]. Smutna kobieta w masce ukazuje więc swoją prawdziwą, jakże mroczną siłę. To ona bowiem posiada moc sprawczą i ona podejmie decyzje zakrawające na miano ostatecznych. Przypomnijmy, że u Zbigniewa Herberta Nike zmaga się z wątpliwościami dotyczącymi przykrego końca egzystencji pewnego młodzieńcaZ. Herbert, Nike która się waha [w:] tegoż, Wiersze zebrane, oprac. R. Krynicki, Kraków 2008, s. 65.[8]. Nieunikniony wyrok zdaje się dla niej niewymownie trudny, aczkolwiek zwycięstwo, któremu przecież patronuje, wymaga takich właśnie ofiar. Nike może być tutaj na wielu polach utożsamiana właśnie z kobiecością – świadczy o tym choćby fakt, że ma ochotę pocałować młodzieńca w czoło, czyli potraktować go jak matka. Płusa, odwołując się do tego klasycznego motywu i bardzo wyraźnie naprowadzając czytelnika na trop herbertowski, umieszcza niejako kobietę w centrum wewnętrznego konfliktu tragicznego. U Herberta Nike musi:

pozostać w pozycji
której nauczyli ją rzeźbiarzeTamże, s. 66.[9]

Oczekuje się wiec od niej, że sprosta narzuconym normom i wymaganiom społecznym bez względu na to, jaką cenę zapłaci jej wrażliwa (bo przecież kobieca) dusza. U Płusy jest podobnie – kobieta nieustannie zostaje bowiem stawiana twarzą w twarz z dylematami, które urastają do rangi konfliktów bardzo dramatycznych. Najprawdopodobniej dlatego właśnie ciągle zmusza samą siebie do zakładania masek, do uników, forteli.

To odniesienie nie jest jednak jedynym. Płusa bardzo sprawnie posługuje się różnymi konwencjami i motywami, a czasem można odnieść wrażenie, że się nimi wręcz bawi. Od ironicznie nacechowanego poradnika dotyczącego różnych sposobów zdobywania kobiety: „nie zabieraj się do tego za długo, byś zdążył skorzystać przed klimakterium”K. Płusa, jazz nauczycielka [w:] tegoż, Kobiety…, s. 33.[10], poprzez nawiązanie do fairy tale: „spuszczę ci w dół warkocz”Tenże, monumentum. EXEgi. sen [w:] tegoż, Kobiety…, s. 25.[11], aż do uniwersalnej projekcji buntu poety wobec szeroko pojętej krzywdy ludzkiej:

teraz ubierasz się w owczą skórę, ale nigdy nie zabijesz smrodu, który płynie z wnętrza ziemi
[…]
śpij dobrze. poeta pamiętaTenże, list do oprawcy [w:] tegoż, Kobiety…, s. 59.[12].

W ostatnim przypadku chodzi oczywiście o „bunt wzniecony przez słowo poety”, o którym wspomina Czesław Miłosz w wierszu Campo di FioriC. Miłosz, Campo di Fiori [w:] Antologia. Poezja polska w szkole średniej. Od średniowiecza do współczesności, Warszawa 2009, s. 463.[13], a który w swojej istocie nawiązuje przecież do romantycznej wizji twórcy mającego obowiązek opisywać, pamiętać i przekazywać potomności. Mamy więc tutaj do czynienia ze swoistym znakiem czasów, z przewartościowaniem pewnych pojęć, bo kiedyś poeta miał za zadanie wyciągać z odmętów zapomnienia kwestie, takie jak ludobójstwo czy też zniewolenie przez systemy totalitarne, a dzisiaj, zgodnie z treścią wiersza list do oprawcy, jego obowiązkiem jest stawanie o obronie kobiet, które doświadczają przemocy oraz przypominanie światu o ich cierpieniu. I muszę przyznać, że ten fragment, ta koncepcja i to podejście są dla mnie czymś, co w odbiorze całości wzrusza najbardziej. Dla mnie jako kobiety. Dla mnie jako kobiety polskiej.

Na koniec chciałabym jeszcze raz przyjrzeć się mottu, ponieważ mam wrażenie, że ten krótki fragment zawiera w sobie sedno przesłania tego niezwykle oryginalnego utworu. Wymienię dwie formy inspiracji nasuwające się niejako samoistnie: po pierwsze malowanie uczuć słowem, po drugie mocna i bardzo widoczna dygresyjność utworu. Płusa, pisząc o kobietach, pisze tak naprawdę o świecie, rzeczywistości, schematach i stereotypach, emocjach i wartościach. Łączy przy tym różnorodne koncepcje, bawi się stylistyką, interpunkcją i ortografią, z odwagą podchodzi do figur klasycznych. Nie ucieka jednak w rejony tendencyjne, nie powiela pustych sloganów, nie nawraca, nie przekonuje. Tematyka, którą wybrał z całą pewnością nie należy do łatwych i bardzo trudno obecnie uciec na tym gruncie od krzykliwego feminizmu z jednej strony i postaw szowinistycznych z drugiej. Ale Płusie się to udaje. I chwała mu za to!

 

Kacper Płusa, Kobiety polskie, Stowarzyszenie Pisarzy Polskich Oddział Kraków, Kraków 2021.


 

okładka książki

*K. Płusa, elegia dla niebieskich ptaków [w:] tegoż, Kobiety polskie, Kraków 2021, s. 9. 

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Katarzyna Aksamit, W kobiecym sercu społem mieszka diabeł z aniołem… – Kacper Płusa „Kobiety polskie”, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2021, nr 126

Przypisy

  1. Wszystkie cytaty pochodzą z tomu L. Siemińska, Wychodzenie z ram, Bydgoszcz 2022.
  2. Tenże, cesarskie cięcie [w:] tegoż, Kobiety…, s. 26.
  3. Tenże, joanna od aniołów [w:] tegoż, Kobiety…, s. 17.
  4. Tenże, teoria sztuki, kochanie [w:] tegoż, Kobiety…, s. 18.
  5. Tenże, bez maski [w:] tegoż, Kobiety…, s. 29.
  6. Tenże, justyna [w:] tegoż, Kobiety…, s. 36.
  7. Tenże, monumentum. EXEgi. sen [w:] tegoż, Kobiety…, s. 25.
  8. Tenże, litania do nieznajomej [w:] tegoż, Kobiety…
  9. Z. Herbert, Nike która się waha [w:] tegoż, Wiersze zebrane, oprac. R. Krynicki, Kraków 2008, s. 65.
  10. Tamże, s. 66.
  11. K. Płusa, jazz nauczycielka [w:] tegoż, Kobiety…, s. 33.
  12. Tenże, monumentum. EXEgi. sen [w:] tegoż, Kobiety…, s. 25.
  13. Tenże, list do oprawcy [w:] tegoż, Kobiety…, s. 59.
  14. C. Miłosz, Campo di Fiori [w:] Antologia. Poezja polska w szkole średniej. Od średniowiecza do współczesności, Warszawa 2009, s. 463.
  15. W. Bolecki, Schulz: język poetycki i proza, „Teksty” 1979, nr 6, s. 40–69.

Powiązane artykuły

14.10.2021

Nowy Napis Co Tydzień #122 / Wchłonięty przez rzeczywistość – o tomie prozatorskim „Przednówki” Michała Trusewicza

Płynny jest status pierwszego w literackim dorobku zbioru prozatorskiego Michała Trusewicza. Tak jak niejednokrotnie płynny jest status naszej rzeczywistości zawieszonej między namacalnością rzeczy a iluzją percepcji. Między snem a jawą. Między poezją i prozą.

Bo właśnie zawieszenie między poezją i prozą to pierwsza myśl, która przychodzi do głowy czytelnika, gdy styka się ze zbiorem Przednówki. Już samo określenie owej książki jednym słowem nastręcza trudności. Bo czym ona w istocie jest? Czy mamy do czynienia ze zbiorem opowiadań? Mini-powieścią? Quasi poetycką odyseją poprzez meandry umysłu? Mozaiką obrazów, słów i wizji podobną miejscami do prozatorskich dokonań Brunona Schulza?

Pytania powyższe powstaną w głowie odbiorcy Przednówków. Bez wątpienia. Jak na nie odpowiedzieć? Nic nie pomoże bardziej w tej literackiej niepewności niż sam tekst. Spójrzmy zatem na fragment książki Trusewicza rozpoczynający cały tom.

Przychodziła mniej więcej po dwudziestej trzeciej. Udawałem, że śpię. Oczy bolały od zamykania, wyciskałem je jak ruchliwą mandarynkę. Był grudzień. Podchodziła do okna. Zaciskała dłoń na uchwycie. Zaciskałem wtedy mocniej powieki, by przypadkiem nie wydało się, że nie śpię. Plastikowe rączki od okien skrzypiały jak śnieg. Był grudzień i wtedy po raz ostatni widziałem śnieg.

Teraz sobie to przypominam. Podchodziła do okna, przystawała tam przy grzejniku. Kładła dłoń na uchwycie. Liczyła do trzech. Nic nie mogło przedostać się przez nieistniejącą szparę. Mój pokój nie miał powietrza. Mój pokój nie był zimny.

Gdy skończyła liczyć, to jeszcze chwilę stała. Nie wiem, co robiła. Nie wiem, na co patrzyła. Zamykałem oczy, pozorowałem sen. Stojąc, chyba w myślach liczyła do pięciu. Nie miałem w sobie odwagi, by w tym momencie się odwrócić.

Przez kilkanaście lat wstawałem rano, nie pamiętałem jednak nic. Przypominam sobie teraz o tym, gdy jest już dawno po dwudziestej trzeciej. Od jakiegoś czasu śpię z otwartym oknem.

Proza? Proza. Lecz nie do końca. Z jednej strony narracja stosowana przez Trusewicza to rzeczywiście prozatorska miniatura. Obrazek przedstawiający zasypiającego syna i jego matkę krzątającą się koło okna. Obrazek rzecz jasna nie melancholijny i sielski. Przepełniony niepokojem, dziwnością, atmosferą pustki, domniemaniem, że oto matki już nie ma. Zresztą z późniejszej części książki rzeczywiście dowiadujemy się wprost, że „wpadła pod światło” i nie żyje. Ale zauważmy, że ten fragment sam w sobie stanowi odrębną całość. Jest i owszem elementem dłuższej, rozbudowanej historii, rozpisanej na kilkudziesięciu kartach Przednówków. Ale potraktować możemy go również jako jednolitą opowieść – o dziecku wspominającym matkę, o przedmiotach ewokujących wspomnienia (okno i rączka od niego), o radzeniu sobie z traumą po stracie.

Zauważmy też, że z miejsca zostajemy wrzuceni przez Trusewicza w wir zdarzeń czy też – jak kto woli – wir jego myśli. Jest to wszak początek książki, a autor przedstawia nam od razu kompletny obraz zawierający w sobie esencję tego, co dostaniemy dalej, w kolejnych kilkudziesięciu prozatorskich fragmentach – mieszanie się wizji i myśli z opisami prostych przedmiotów, jawę i sen wkraczające do codzienności i niekoniecznie pomagające w zmaganiu się z nią. Wreszcie aurę niepokoju chwilami może nawet zahaczającą o groteskę. Jednak z pewnością nie taką pozbawioną wewnętrznego ładu. Bezład jest tu bowiem tylko pozorny. W tym monologu wewnętrznym, jak to w gonitwie ludzkich myśli, ujrzymy chaos i pojawianie się co rusz nowych obrazów. Ale dostrzeżemy także konkretne postaci, ich ból i problemy.

Rzeczywistość jawi się u Trusewicza jako utkana z tych problemów. Utkana z czerni, codzienności, lęku, niepewności, nierzadko niekoherentności doświadczanej przestrzeni i czasu. Proza ta stanowi niejako próbę opanowania tej rzeczywistości, zebrania w całość, nadania jej konkretnych ram, zwartej struktury. Czy jednak aby nie próbę skazaną na niepowodzenie?

W tym miejscu przekaz łączy się z formą, a pytania o niekoherentność rzeczywistości otaczającej i doświadczanej przez Trusewicza współgrają z pytaniami o genologiczny status Przednówków. Proza ta bowiem nierzadko sprawia wrażenie prozy fałszywej. Jednak nie w tym sensie, jakoby wewnętrzny świat opisywany przez autora tchnął fałszem. Nie. Fałsz ten zasadza się na próbie wykorzystania języka do ułożenia rzeczywistości. Jest to próba ustawienia słów tak, by wyglądały na prozę. By świat wyglądał na spójny. Gdy tymczasem to nie jest proza. To poezja za nią przebrana. To nie jednolitość świata. To niepokój.

Wykonajmy skromny eksperyment i spójrzmy na fragment powyżej przytoczonego tekstu z Przednówków, jednak w innym ujęciu – gdyby kolejne frazy zostały inaczej ustawione, jak w wierszu.

Teraz sobie to przypominam.
Podchodziła do okna,
przystawała tam przy grzejniku.
Kładła dłoń na uchwycie.
Liczyła do trzech.
Nic nie mogło przedostać się przez nieistniejącą szparę.
Mój pokój nie miał powietrza. Mój pokój nie był zimny.
[…]
Przez kilkanaście lat wstawałem rano,
nie pamiętałem jednak nic.
Przypominam sobie teraz o tym,
gdy jest już dawno po dwudziestej trzeciej.
Od jakiegoś czasu śpię z otwartym oknem.

Czyż nie wygląda ów tekst, przecież ten sam, nieróżniący się ani jedną literą, zupełnie inaczej? Czyż nie przypomina wiersza wyjętego wprost z poetyckiego tomiku?

Odbieram w istocie prozatorską strategię Michała Trusewicza jako przemyślaną, acz oryginalną próbę przeniesienia poezji w meandry prozy. Próbę wykorzystania typowego dlań języka poetyckiego celem ukonstytuowania opowieści o niejasności – niejasności umysłu, świata, wspomnień, życia. Proza stwarza tu pozór owej jasności, gdy tymczasem skrywa poezję.

Wciąż niezwykle młody, bo urodzony w 1995 roku twórca, to jednak przede wszystkim poeta. Trudniący się również pracą krytyka literackiego. Jego teksty ukazywały się w takich czasopismach i mediach internetowych jak „Czas Kultury”, „artPapier”, „Odra”, „Opcje”, „biblioteka” czy „Twórczość”. Pomieszkujący w Warszawie i w Dębnie twórca w ostatnich latach ogłaszał swoje wiersze, w których niejednokrotnie pobrzmiewał klimat metafizycznej niepewności, a one same nie były wolne od językowych eksperymentów.

Przywołajmy jeden tylko przykład – miłosną notatkę z grą słowną na końcu:

sedymentacja semów
narysowałam węglem twój wyraz
gromadzę siebie i ciebie
wiązania
chwalisz moją wymowę obcych słów
nienależących do mnie, lecz do ciebie
utwardzonych – zawieszam je na piersi
wietrzenie języka (martwi mają język o barwie dolomitów)
mówię – osadzam się na twoich biodrach i palcach
już piryt sanctus za życia

Miłość nabiera posmaku groteskowości, zostaje zamknięta w dybach języka, przez wszystko przenika świadomość śmierci („martwi mają język o barwie dolomitów”). Podobne światy – dziwne, nieprzyjazne, odznaczające się kunsztownością języka, a przy tym pełne odczuwalnego, wewnętrznego bólu – tworzy młody poeta w swoich Przednówkach. Powiedzmy w tym miejscu wprost – podróż do tych światów jest podróżą nie tylko w wielu przypadkach nieprzyjemną, ale też niełatwą. Wymagającą skupienia, a nieraz wysiłku, by odkryć wszystkie sensy ukryte na kolejnych stronach książki Trusewicza. Może chwilami ów wysiłek jest zbyt duży? Przy całym szacunku do przyjętej przezeń konwencji i powziętego projektu wielokrotnie trudno nie odnieść wrażenia, że metafory są tu aż nazbyt zawiłe, obrazy aż do przesady oniryczne, język przepełniony ogromem skojarzeń. Do tego stopnia, że całość chwilami może okazać się po prostu trudno przyswajalna.

A przecież tak być nie musi. Gdy czytałem Przednówki, przed oczyma kilkukrotnie stawał mi Schulz. Nawet nie z konkretnymi utworami, które bym do książki Trusewicza przykładał. Lecz z ogólnym klimatem oniryczności, dziwności. A przede wszystkim z poczuciem, które towarzyszy lekturze Sklepów cynamonowychSanatorium pod Klepsydrą – że oto to, co jawi się jako proza w istocie prozą nie jest. W przypadku Schulza jednak z powodów daleko głębszych – wszak w jego prozie słowa nie układały się w quasi-poezję, lecz całości tworzonych przezeń obrazów niejako instynktownie odsyłały czytelnika w stronę liryki, pokazując światy wykraczające poza opis, liryzm tętniący wśród opisów przyrody, ludzi i rzeczy.

Jak zauważył Włodzimierz Bolecki w jednym ze swoich szkiców, chociaż Schulz całą swoją twórczość artystyczną poświęcił prozie narracyjnej (bądź w odmiennym rozdziale swej aktywności – malarstwu) i nigdy nie skreślił swym piórem ani jednego wiersza, to właśnie poezji w swoich rozważaniach przypisywał naczelne miejsceW. Bolecki, Schulz: język poetycki i proza, „Teksty” 1979, nr 6, s. 40–69.[1]. Jak wskazywał badacz, w słynnym manifeście teoretycznym Schulza Mityzacja rzeczywistości ani razu nie pada słowo „proza”, lecz zawsze „poezja”.

To znamienne. Cóż może ukonstytuować mit? Cóż może przynieść obraz najpełniejszy pod względem metafizycznego przeżycia? Poezja. Przynajmniej tako rzecze Schulz, którego utwory narracyjne urosły w ciągu dziesięcioleci do rangi absolutnego kanonu. Michał Trusewicz w swej książce zdaje się żywić podobne przekonanie. Jego starania godne są pochwały i szacunku. Jednocześnie przy całej aprobacie do projektu Przednówków należy przyznać, że nie ma w micie kreowanym przez Trusewicza takiego artyzmu i takiej lekkości kreślenia poetycko-prozatorskiego obrazu jak u autora Pana.

Nie chodzi przy tym o to, by deprecjonować młodego poetę zestawianiem go z literackim gigantem. Chodzi raczej o to, by pokazać, że choć Przednówki to proza wartościowa, nie jest wolna od skaz. Mit o rzeczywistości i zaklętych w niej mroku i grotesce ma swoją wymowę. Podczas lektury trudno nie oprzeć się jednak wrażeniu, że miałby mocniejszą, gdyby czasem fraz było mniej, obrazowanie było bardziej stonowane, proza chwilami rzeczywiście zaczęła dominować nad poetycką manierą. Czy warto wejść w ten mit? Warto. Ale z całą świadomością jego zrozumiałych skądinąd ograniczeń. Pozostaje wierzyć, że przed Michałem Trusewiczem jeszcze wiele chwil, wiele obserwacji, wiele dojrzewania jako twórca. Przednówki z pewnością pokazują, że jest to początek drogi obiecującej.

 

M. Trusewicz, Przednówki, Wydawnictwo FORMA, Szczecin 2021.

Okładka ksiązki

 

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Maciej D. Woźniak, Wchłonięty przez rzeczywistość – o tomie prozatorskim „Przednówki” Michała Trusewicza, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2021, nr 122

Przypisy

  1. Wszystkie cytaty pochodzą z tomu L. Siemińska, Wychodzenie z ram, Bydgoszcz 2022.
  2. Tenże, cesarskie cięcie [w:] tegoż, Kobiety…, s. 26.
  3. Tenże, joanna od aniołów [w:] tegoż, Kobiety…, s. 17.
  4. Tenże, teoria sztuki, kochanie [w:] tegoż, Kobiety…, s. 18.
  5. Tenże, bez maski [w:] tegoż, Kobiety…, s. 29.
  6. Tenże, justyna [w:] tegoż, Kobiety…, s. 36.
  7. Tenże, monumentum. EXEgi. sen [w:] tegoż, Kobiety…, s. 25.
  8. Tenże, litania do nieznajomej [w:] tegoż, Kobiety…
  9. Z. Herbert, Nike która się waha [w:] tegoż, Wiersze zebrane, oprac. R. Krynicki, Kraków 2008, s. 65.
  10. Tamże, s. 66.
  11. K. Płusa, jazz nauczycielka [w:] tegoż, Kobiety…, s. 33.
  12. Tenże, monumentum. EXEgi. sen [w:] tegoż, Kobiety…, s. 25.
  13. Tenże, list do oprawcy [w:] tegoż, Kobiety…, s. 59.
  14. C. Miłosz, Campo di Fiori [w:] Antologia. Poezja polska w szkole średniej. Od średniowiecza do współczesności, Warszawa 2009, s. 463.
  15. W. Bolecki, Schulz: język poetycki i proza, „Teksty” 1979, nr 6, s. 40–69.

Powiązane artykuły

Loading...