07.03.2024

Nowy Napis Co Tydzień #244 / Ranni

Już jasno
po urodzinowej nocy Krzysztofa
idą w stronę brzegu Brdy
drogą która przecina tory tramwajowe
obok wojskowej pralni z czerwonej cegły.

Szarpnięty ostrym promieniem świt
gra w nich na wielu strunach.

Dochodzą do nadbrzeżnej wierzby,
która przeciąga
im witki po włosach.

Wokół ślady nocnych bywalców

puste po wódce rozdarty stanik
zużyte prezerwatywy.

Niesie ich ranna młodość
kilka głazów wchodzi w rzekę
Krzysztof wstępuje po nich
na ostatni

trwa w pochyleniu nad swoim odbiciem
naznaczony
ognikiem
papierosa
wśród wijących się wodorostów włosów

naznaczony
jarzeniem
do uniesienia
z nurtu
całego własnego świata.

Jedno zachwianie i świat odpłynie,
zanim się zacznie.
– Wróć Krzysiu, jeszcze nie pora.

Siadają pod wierzbą w zakolu cienia.
Zaciągają się papierosami i czerwcowym świtem.


w czerwcu 2020
[4/5 czerwca 1979]

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Marek Kazimierz Siwiec, Ranni, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2024, nr 244

Powiązane artykuły

07.03.2024

Nowy Napis Co Tydzień #244 / Mgiełka

Pamięci Krzysztofa Derdowskiego

W zimnych lustrach
wody
nieba
ziemi

jest tylko ziemia
woda
niebo

i harmonia tak doskonale
nieludzka?

Gdy odchodzisz z tego świata
znikasz w lustrach.

Więc jakim cudem
we wstecznym lusterku życia
dostrzegam
ślad

m g i e ł k i

oddechu
jakby nie z tego
świata?

 


26 list, 2018, g. 12:07

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Marek Kazimierz Siwiec, Mgiełka, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2024, nr 244

Powiązane artykuły

08.02.2024

Nowy Napis Co Tydzień #240 / Niby nic...

miłość która lata
najpierw za wysoko
potem za nisko
szczęście które igra z nami
niczym kot z myszką

fortuna co się kołem toczy
a my na wozie raz
raz pod kołami

pstra nadzieja biegnąca przed nami
zwodząca coraz nowymi obiecankami

nasz gwar i szum
potem dzieci
i wnuków
bawiących się Ziemią jak piłką
nad Wielką Wodą

wieczorny
odblask promieni
gasnących nad drogą

niby nic
a to właśnie już
wszystko

Wiersz pochodzi z 18 numeru kwartalnika „Nowy Napis” dostępnego do kupienia na stronie e-sklepu.

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Józef Baran, Niby nic..., „Nowy Napis Co Tydzień”, 2024, nr 240

Powiązane artykuły

08.02.2024

Nowy Napis Co Tydzień #240 / Drynda się planeta

ostatnie szare renety
tulą się trwożnie
do gałązek

marzną na wietrze
zimne ognie astrów

za oknem świat się kuli
osowiały

życie nie ma czym żyć

zostają
puste turboprzeloty
chwil
drynda się planeta
po niebieskich wertepach

coraz nam dalej do siebie

i mimo ekspresowych połączeń
coraz dokuczliwsze chłody
między nami
wkradają się do rozmów

stromieje samotność
nad otchłanią
górą chmura przefruwa
czy
czarny
wojny anioł?

Wiersz pochodzi z 18 numeru kwartalnika „Nowy Napis” dostępnego do kupienia na stronie e-sklepu.

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Józef Baran, Drynda się planeta, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2024, nr 240

Powiązane artykuły

30.11.2023

*** (Pytasz pan)

                         Pytasz pan
                                     czym szczęśliwa
                                     nie nie słyszę
         tylko czy pan na pewno mnie masz na myśli
                   może
                   panienkę z płatnej wiśni

                                          pytasz pan
                                                  czym szczęśliwa
                ale dlaczegóż o to pytasz
                                pewnie
                ci ust przybywa albo pijany krzew zakwita

                                                  czym szczęśliwa
                            kosztowne pytanie
                ale czyś pan słyszał o mojej mamie
chora leży nie wstaje księżyc taki pan w tużurku
bez kapelusza wzruszony serdeczny usługuje podaje

                                                       szczęśliwa
                                        i cóż pan rozumiesz
                    umiem myśleć a to bardzo wiele
                               chcesz pan
         zmyślę wesele nie nasze nie wasze niczyje
                                   i gości po szyję znikomych
będą po nich w karetach podjeżdżać niezgrabne
                                                      skonfundowane domy

                                pytasz pan
                                             czym szczęśliwa
                                czy na pewno
              teraz tak łatwo zostać królewną
              tylko
                      o zamki z wieżą trudniej

Lublin, 27.07.1979 r.

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Eda Ostrowska, *** (Pytasz pan), Czytelnia, nowynapis.eu, 2023

Powiązane artykuły

23.11.2023

Nowy Napis Co Tydzień #230 / Niewyspa

warzę się po północy

są dni, w których staję nago, kwiaty wchłaniają mój odór, zęby są twarde, kisiel ma swoje do
powiedzenia

spalę ten fabularny odcinek życia, dramat i komedia to nie są moje preferowane gatunki,
zajmuję się odpowiedziami na pytania z góry, a na końcu tej książki nie ma światełka, spałam,
dopóki nie podgryzał mnie kot widzący w mojej stopie drgającą ofiarę i cienie mojej
niespokojnej nocnej podróży zakłóciły jego zen

kroniki nie spiszą się same, w małym pokoju przemieszczam się do innych stanów
świadomości, patrząc idealnie w punkt przecięcia się dwóch ścian z podłogą, czuję ulgę,
że coś kiedyś się udało

kiedyś chcę poczuć, że nie walczę o przetrwanie, że oczy otwierają się same i chcą patrzeć
w jasny masyw miasta zmartwione o stan rzeczy, nie o pojednanie ze sobą

usiądź na krzesełku, a nie tylko te latawce

patrz na te skórę, krzepnie jej odwaga, znów pokazała się w sklepie i pracy
jacht tracę
żagiel tracę

latawce mam w brzuchu, gdy siorbię przeciwbólowy nosem, nie wciągam tylko powietrza
smagana miazga pracuje najświętsza
dobro wymyka się, za każdym razem gdy patrzysz
dobro rozdaje się, za każdym razem mam czkawkę

golfowe chorągwie wyznaczają granicę dobrego smaku

zbieramy siły, wraz z moczem wydalamy je
pole kukurydzy wsiąknie wsie
zbieram kule i udaję że śpię

kochanie, daj mi granat, wybuchem zrobię unik, niczego tu nie będzie
zabiorę każdej szyi krawat i bufon stanie się szybszy

nie patrz na długi, one się kumulują, gdy śpisz, gdy jesz, lub puk puk
stop        sending        nudes
gazowanej wody, dziś zaszaleję, udławię się serem
kapie z czajnika, rozpłynęła się moja wola

sprawdzam tekst, sprawdzam siły dookoła, żal, spadek został wyprany z życiorysu
razem z chusteczką się rozpadł, kawałeczki zbierają się, zatykają zlew

studzienki pachną ciałem

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Dominika Pindral, Niewyspa, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2023, nr 230

Powiązane artykuły

26.10.2023

Nowy Napis Co Tydzień #226 / Janusza Szubera igraszki z czasem

Przejdź do filmu

Mgła

Jaskrawy błękit i twarde zaorane brązy
Listopada. W mijanym obejściu kopiec kiszonki
Przykryty folią. Sylwetki gór na południu
Jakby się dopiero formowały z matowej materii,
Na postrzępionych obrzeżach nasyconej jasnością.
Wypatrując łabędzi, zimujących tu,
Ogromnych śnieżnych piwonii dryfujących z prądem,
Jechaliśmy wzdłuż rzeki. Cerkiew w Międzybrodziu
Świeciła jeszcze wapienną bielą
Przez czarnoskóre pręty gałęzi. I raptem
Połknęło nas mleczne, gęstniejące nic,
I tylko źrenice świateł przeciwmgielnych
Tuż nad asfaltem. Sobie opowiadać siebie.
Jakby się było bielą, brązem, błękitem i czernią,
Smakując słodycz i cierpkość dźwięków,
Przyjmując ból i miłość, i umieranie.
Nie-sobie opowiadać nie-siebie.
Albo: śnić się sobie. Być śnionym.
Z nie-sobą w sobie.

 

Janusz Szuber (ur. 1947) – polski poeta, eseista, felietonista. W 1967 zdał maturę w Liceum Ogólnokształcącym Męskim w Sanoku i rozpoczął studia polonistyczne na Uniwersytecie Warszawskim. Przez okres dwudziestu siedmiu lat tworzył poezję „do szuflady”. Na początku lat 90. postanowił upublicznić swoje wiersze, otrzymał nagrodę w lokalnym konkursie poezji i zadebiutował w 1994 roku przy udziale Miejskiej Biblioteki Publicznej w Sanoku. Wiersze Janusza Szubera zostały zauważone i docenione przez wybitnych poetów i literatów jak Zbigniew Herbert, Czesław Miłosz, Wisława Szymborska, Kazimierz Orłoś.

Utwory Janusza Szubera ukazywały się na łamach czasopism: „Tygodnik Sanocki”, „Głos Ziemi Sanockiej”, „Tygodnik Powszechny”, „Kultura”, „Sycyna”, „Nowa Okolica Poetów”, „Twórczość”, „Odra”, „Kwartalnik Artystyczny”, „Zeszyty Literackie”, „Akcent, „Rzeczpospolita” (w magazynie „Plus Minus” prowadził stały kącik felietonisty pt. Czytane na prowincji), „Voix d'encre”, „Archipel”, „Le Poligraphe”, „Books in Canada”, „Die Horen”. Jego wiersze przetłumaczono na kilkanaście języków. W 2006 roku jego wiersz pt. Mgła, w tłumaczeniu Ewy Hryniewicz-Yarbrough, opublikowano w nieliterackim amerykańskim tygodniku „The New Yorker”.

Szuber jest laureatem m.in. Nagrody Poetyckiej im. Kazimiery Iłłakowiczówny (1996), Nagrody Literackiej im. Barbary Sadowskiej (1996), Nagrody Fundacji Władysława i Nelli Turzańskich z Toronto w dziedzinie literatury (1998), Nagrody Poetyckiej im. K.I. Gałczyńskiego - Orfeusz (2015) oraz dorocznej Nagrody Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego za rok 2019.

Scenariusz i realizacja: Beata Netz

Zdjęcia: Mieczysław Chudzik

Montaż: Beata Widuch

Muzyka: Józef Skrzek

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Beata Netz, Janusza Szubera igraszki z czasem, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2023, nr 226

Powiązane artykuły

10.10.2023

*** (Umarłym długi umorzone)

           Umarłym długi umorzone
     żywi
wieszają się bez odkupienia
           w łóżku przy świetle i na ulicy

           skręcają palcami papierosy
           poruszają nogami z bólu
a
nam się zdaje że
           chodzą po bulwarach po pokojach po
                                                                ogrodach
a
           oni suną pod ścianami
           dziesięciokrotni sami
z płonącym palem w tyle głowy
           piszą poematy urwanymi rękami
żebyśmy
           odłożyli chleb i nóż
           czarną godziną za płotami
przemykają chyłkiem z worami na plecach
                            topią swoje małe
    a potem długo i wyrozumiale
                            tłumaczą kręgi na wodzie

           podchodzą do gardeł i orzekają
     biorą do ręki tandetne szklanki i płaczą
     tłumaczą sobie wypukłość głowy jako
           przewrotność ściany
chodzą chodzą i mówią
          w portykach pod kolumnami

wszak każda materia się podpruwa
co pan sądzi o tym panie

Lublin, 09.03.1979

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Eda Ostrowska, *** (Umarłym długi umorzone), Czytelnia, nowynapis.eu, 2023

Powiązane artykuły

12.10.2023

Nowy Napis Co Tydzień #224 / *** (A przecież my młodzi)

A przecież my młodzi
nasze karki
obciągnięte lśniącą brunatną skórką
nasze dni
pełne zachwyceń i złocień

            światłocień

dla nas
strzelają w górę dzieciaki i sosny
i
niby nasze życie proste jak sznureczek łez


            Już tylko
ciężki kamień co poniesie
i puchacz krzyknie w lesie

Włodawa, 01.01.1978

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Eda Ostrowska, *** (A przecież my młodzi), „Nowy Napis Co Tydzień”, 2023, nr 224

Powiązane artykuły

28.09.2023

*** (Zabrali mi życie)

Zabrali mi życie
Raz
Drugi
I trzeci
24 lata i 9 miesięcy
11 lat i 5 miesięcy
8 lat i 3 miesiące

Żyli nim sobie
Używali
Radowali
Nagradzali
Poklepywali po plecach
Mościli sobie

A ja stałem za najbliższym rogiem
I zerkałem
Przejeżdżałem mimochodem
I rzucałem spojrzenie

Ukradkiem wymazywali ze zdjęć
Z pamięci
Żebym nie istniał
Żeby nikt nie pamiętał

A ja ciągle w to wierzę
Ale tylko ja

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Wiesław Marcysiak, *** (Zabrali mi życie), Czytelnia, nowynapis.eu, 2023

Powiązane artykuły

Loading...