Wykład prof. dr hab. Zbigniewa Chojnowskiego „Poeta wspólnoty etycznej” zarejestrowany
w trakcie XVII Warsztatów Herbertowskich.
Zapraszamy do obejrzenia wykładu.
Wykład prof. dr hab. Zbigniewa Chojnowskiego „Poeta wspólnoty etycznej” zarejestrowany
w trakcie XVII Warsztatów Herbertowskich.
Zapraszamy do obejrzenia wykładu.
Wykład dr. hab. prof. Adriana Glenia „Kiedyż nastanie poezja (?)... O jednym wierszu Tadeusza Nowaka” zarejestrowany w trakcie XVII Warsztatów Herbertowskich.
Zapraszamy do obejrzenia wykładu.
Bardzo szybko odwrócili się od drogi, którą im nakazałem, i utworzyli sobie posąg cielca (…) i oddali mu pokłon, i złożyli mu ofiary, mówiąc: „Izraelu, oto twój bóg, który cię wyprowadził z ziemi egipskiej”.
Wj 32,8
Pismo kłamie
Jan Chrzciciel nie pości
o miodzie i szarańczy
we Flandrii
objada się ukrzyżowaną krową
oto półtonowe cielsko
moje
moja wołowina
bardzo wielka wołowina
bierzcie i jedzcieduszoną
w abdeijbier i trappist
o fermentacji górnej
barwie smoły
słodyczy rajskich owoców
aromacie dymu
fig
i karmelu
bierzcie i jedzcie
carbonade flamande
albo Kannibaala
popijajcie Satan Black
i Duvel
Judas i Lucifer
„A w dniu mojej kary
ukarzę ich za ich grzech”
mówi Pismo
„I rzeczywiście
Pan ukarał lud za to,
że uczynił
sobie złotego cielca”
mówi Pismo
ale kłamie
w twoich oczach
dwa listki klonu
wcałowują się
w wiatr
jeszcze nie wiedzą
że usta
usta
nie wystarczą
by żyć
i kochać się
w powietrzu
Zapraszamy do obejrzenia pierwszego z serii wykładów poświęconych twórczości Zbigniewa Herberta, autorstwa dr. hab. Józefa Marii Ruszara.
Nigdy nie myślałam o sobie „kaleka”
póki nie zobaczyłam drzewa
zauważyłam swój brak liści gałęzi twardej mocnej skóry
upokorzona uciekłam
ja kaleka bez liści gałęzi skóry
Lecz spotkałam ptaka bez dzioba skrzydeł i piór
pocieszył mnie:
choć jesteś kaleką na tobie właśnie
zbuduję gniazdo
i tak idziemy
w ramionach niosę nasze pisklęta
Samą siebie głaszczę rozgłaskuję
Mówię czego mnie się boisz
Podejdź no bliżej nie wstydź się
I gdy już stoi przede mną naga
głaszcząco do niej
Mówię uwierz ty naprawdę jesteś
I leczę jej rany plastrami miodu
Gdy już zaśnie sama
Pytam kto tu był kto przebrał kto nakarmił kto ułożył mnie do snu
stado ptaków odlatujących na zimę
otworzyłam usta
i wpuściłam jednego z nich do siebie
Teraz gdy dotkniesz pod żebrami
wyczujesz zarys dzioba
żywi się tym co spływa
do mojego żołądka
czerpie powietrze z płuc
z kręgów i mniejszych kości zbudował gniazdo
i dziwi się:
nawet nie wiesz ile tu drzew
wiatru i przestrzeni
Nie jest samotną instancją
wiersz
sam nic nie znaczy jeśli nie ma kolegów
jego koledzy są liczni i piękni
jego koledzy są pomocni i przyjaźni
ale czy są to jego przyjaciele?
a może tylko koledzy?
wiersz nie może być samotny
wiersz nie może być niemiły
wiersz musi być serdeczny
musi być taki jacy są jego koledzy
ponieważ to wśród nich się wychowywał
i to głównie z nimi
spędza czas
wyrzekli by się go gdyby
nie był taki jak oni
jego koledzy są kochani
tak jak i on
wiersz musi ci pomóc
jeśli czujesz samotność
dojmującą samotność
i potrzebujesz pomocy
bo z wierszem
to z wierszem
nie będziesz
samotny
zapozna cię
ze swoimi
kolegami
Na początku było słowo,
a słowo Ciałem się stało.
W śródmiejskim gwarze
jajogłowych celników
nie było nań miejsca.
Nikt nie dał gościny.
Nie widział gwiazdy,
ni pielgrzymów.
Nie słyszał odgłosu ich STÓP...
W pixelowym odbiciu ego ekranów
kciukami pisano kody dostępu.
W gwiezdnym pyle pijanym od żądz
serfowano bez słów.
Nie otwierano drzwi
Nie otwierano bram.
Nie otwierano WRÓT…
Nieposkromiona chciwość,
nienasycone pyszne złamasy
ciągle mkną na gąsienicach kłamstwa.
Ku wielkości,
ku wyzwoleniu.
Z poczuciem zwycięstwa lub krzywdy,
sfrustrowani,
w szpagat przegięci wyją z bólu,
pogrążeni w depresji,
samotności.
Ich zaspokojeniem jest krew lub próżność,
przystanią chwila spełnienia,
końcem bezsens trudu, pustka cierpienia.
Błogosławieni głusi chcący słyszeć.
Błogosławieni ślepcy, którym otworzyły się oczy.
Błogosławieni pokornego serca.
To oni otrzymają drugie klucze do Edenu.
Do nich należy Królestwo Niebieskie.
Z woli Ojca przez Słowo zrodzone,
Matczynymi dłońmi otulone,
rękoma Cieśli koło na ratunek tonącym
w przedmieścia Powiśla, Aleppo,
Saint Petersburga, Manhattanu rzucone.
A wszystko przez Nie się stało,
i bez Niego nic się nie stało,
co się stało…
26.12.2018
Tekst pozyskany w ramach programu Tarcza dla Literata.