28.09.2023

Nowy Napis Co Tydzień #222 / Georgia

Obejrzyj nagranie, w którym Mateusz Parkasiewicz odczytuje fragment powieści

Georgia [fragment]

2

Nie ma lepszej medytacji niż poranki w hostelach; zwłaszcza te bezludne. Słyszysz tylko ptaki i huczący wentylator, i nie psuje tego nawet zapach spalonego mięcha, który Zurka wiecznie zostawiał po sobie na kuchni. Żeby tak jeszcze czas ci sprzyjał. Ale nic z tego, więc przychodzi dziesiąta, w części męskiej dzwoni budzik, a Gogi staje w korytarzu blady jak slenderman. Brzdęka wargami dziwne melodie, trąc swoje ćpuńskie oczy, aż wreszcie zatrzymuje się przy obrazie kobiety. W ogóle to dziwne, że Gogi się zatrzymał; zawsze o tej porze wychodził brać w żyłę, najbardziej sumienne ogniwo czarnego rynku.

– Euehh, Polsza… – mruknął – pochmielie?

– Gogi, nie dzisiaj.

– A właśnie, że dzisiaj – uparł się, przywołując mnie gestem dłoni.

– Co tu widzisz, Polsza?

– No, co ja widzę. Babę z owocami.

Byłem zmęczony i nie chciało mi się niczego szukać w szkolnym malunku. Gogiego nie ucieszyła moja odpowiedź.

– Euehh, Polsza – przeciągnął dłonią po przeoranej twarzy – znasz ty w ogóle filozofię kolorów? Nie… nie znasz… ty niczego nie znasz, ciemna maso. Żebyś coś znał, tobyś tu nie przyjeżdżał. I pewnie mam ci tłumaczyć wszystko od zera.

Zaczął mamrotać coś do siebie. Trzeba było przeczekać.

– No, to słuchaj – mruknął w końcu. – Mógłbym opowiadać ci wszystkie kolory. Tylko że one, generalnie, mało znaczą. Liczy się jeden – chrząknął – czarny. Bo czarny to jest, uważaj, początek i koniec. Spójrz na nią… ona trzyma te czerwono-zielone jabłka, niebieskie winogrona, żółte pomarańcze… wszystkie kolory w wiklinowym koszyczku.

Poślinił paluch i przejechał po brwiach kobiety.

– O, właśnie. Początek i koniec. To jest, ogólnie rzecz biorąc, cała tajemnica Gruzinek. Wyjaśnia, dlaczego są niebezpieczne.

– Co?

– „Co”, „co”… jeszcze nie kumasz? Czarne włosy! Jeśli Gruzinka nie ma czarnych włosów, znaczy, że jest farbowana. A to tym gorzej, bo znaczy, że się ukrywa. A teraz kapitalizm, demokracja, wsio takoje… wszyscy się ukrywają. Nikt nikomu nie ufa.

Jeśli przyjąć filozofię Gogiego, znaczyłoby to, że Keta się nie ukrywała. To jest, po ostatniej nocy powinna w końcu odebrać. Od rana nie chciałem niczego innego, jak pojechać z nią stopem za miasto, wtaszczyć się na ośnieżone góry, zrobić coś odjechanego, skoro i tak nieprędko stąd wyjadę. Co chwila wchodziłem to na messenger, to na instagram.

Ale Kety nie było.

– Gogi… skoro tak znasz kobiety, może zamieszkaj z jakąś.

– Ja nie znam kobiet, synu – poprawił mnie tonem pedagoga. – Ja znam kapitalizm. Pół życia w machlojach, mówię ci. A potem przyszedł kapitalizm, mnie wsadzili do paki w Zaporożu, a ludzie… zaczęli się ukrywać.

Rzucił spojrzeniem za okno. Tam wstawał przepiękny dzień, zbyt piękny, by nie zafundować sobie złotego strzału.

 

 

Laudacja

Georgia Mateusza Parkasiewicza to mikropowieść zdająca relację z aktywnej rezygnacji, z odmowy uczestnictwa w spektaklu teraźniejszości, z kapitulacji, która nie chroni przed klęską, ale która chyba odwleka kompromitację.

Główny bohater, „dziecko swoich czasów”, porzuca dotychczasowe życie i wyjeżdża do Gruzji. To typ człowieka uciekającego, współczesnego homo fugiens, który coraz bardziej staje się jednak homo melancholicus, kimś, kto stara się „wychodzić”, „wyjeździć” swoją własną melancholię. Gdyby Georgia nie była tak odarta z patosu, rzeklibyśmy, że ruch znaczy męstwo, a przynajmniej staje się próbą zmierzenia się z różnymi rodzajami ciemności, głębokich wmówień, iluzji czy innych zaburzeń osobowości i relacji ze światem. Powiedzielibyśmy, że dlatego bohater wyjeżdża z Polski do Gruzji – jak sam mówi, „zwija się” „gdzieś na pogranicze światów”. Ale to nie do końca prawda. Jego ucieczka jest bez „dlaczego”. Owszem, wyjeżdża z nudy, zmęczony fantazjami z Tindera i nieautentycznym społecznikostwem organizacji, której był członkiem. I choć mówi, że w gruncie rzeczy nic go już nie obchodzi, to zostaje jedno: śmierć. Ostateczny lęk i zasada, pytanie i pęd ku życiu na krawędzi autodestrukcji, kiedy chce się tego, co każdy, ale sto razy mocniej.

Tworząc swojego bohatera, Parakasiewicz mierzy się z różnymi toposami nie tylko na poziomie globalnym. Korzysta przecież z rozmaitych literackich klisz, począwszy od „rzućmy wszystko i wyjedźmy”, po mit magicznego Wschodu, gdzie ludzie żyją bliżej natury i prawdy istnienia, po już zupełnie współczesny liczman stołecznego hostelu jako miejsca pokojowego i międzykulturowego dialogu. Dlatego bohater Georgii to nie Herbertowski intelektualista obserwujący cywilizację, ani Stasiukowy outsider-wagabudna. To też nie Szczerkowy gonzo-reporter, Baderowy trickster czy ktoś szukający zasad historii we współczesności, jak u Grzywaczewskiego. To nawet nie współczesny „cyfrowy nomada”, którego szlak wytyczają ceny tanich linii lotniczych, bo i Gruzja jest tu przypadkiem, a dostępność szerokopasmowego internetu lub względnie dobrego wi-fi pewnym dodatkiem. Parkasiewicz bawi się kampem, ale jego ironia nie jest integralna. Z tej ogniowej próby języków zostają przecież wartości, aby nie uprzedzać faktów, powiedzmy, że poniekąd metafizyczne.

Georgia to książka o pozornej eksploracji, która okazuje się niemożliwą w świecie zglobalizowanym i zuniformizowanym, w którym różnica staje się w dużej mierze sprawą natury estetycznej. Korzystając ze schematów podróżniczego imaginarium, Parkasiewicz zanurza swoich bohaterów, „włóczęgów wyobraźni”, w krajobrazie, egzystencji i języku, ale przede wszystkim – w drugim człowieku, Innym, który okazuje się w gruncie rzeczy tym samym, podobnym, takim samym jak my, targanym identycznymi wątpliwościami i niepokojami. Zresztą i ten mit autor Georgii po trosze obnaża, roztrzaskując kolejne lustra.

Georgia to z ducha egzystencjalna i generacyjna mikropowieść, oddająca lęki i niepokoje młodego pokolenia, wkraczającego w świat, w którym zacierają się granice pomiędzy tym, co rzeczywiste, a tym, co sztuczne. Gdzie nie ma już rozróżnienia pomiędzy wzniosłością a powszechnością. To świat kolekcjonerów pozornie mocnych wrażeń i płytkich uczuć górujących nad głębszą refleksją. Georgia trawi ich może biblijnym ogniem, pytając, kto to wszystko przetrwa.

Jury NDT 2023 w kategorii epika

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Mateusz Parkasiewicz, Georgia, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2023, nr 222

Powiązane artykuły

21.09.2023

Nowy Napis Co Tydzień #221 / Jakub Nowak laureatem Nagrody Gombrowicza

Poznaliśmy tegorocznych laureatów Nagrody Literackiej im. Witolda Gombrowicza. Główną nagrodę zdobył Jakub Nowak za powieść To przez ten wiatr, a wyróżnienie otrzymała Wiktoria Bieżuńska za książkę Przechodząc przez próg, zagwiżdżę.

W konkursie głównym znalazło się pięć tytułów, wyłonionych spośród stu nadesłanych propozycji: Przechodząc przez próg zagwiżdżę Wiktorii Bieżuńskiej, Nie wszyscy pójdziemy do raju Olgi Górskiej, Białe noce Urszuli Honek, Akuszerki Sabiny Jakubowskiej oraz To przez ten wiatr Jakuba Nowaka.

Ewa Graczyk, członkini kapituły nagrody, tak umotywowała decyzję jury:

Ta powieść była dla nas ogromną niespodzianką i wyzwaniem. To brawurowe przepisanie epizodu krótkiego pobytu Henryka Sienkiewicza i początku kariery Heleny Modrzejewskiej w Ameryce. Dzieje się na farmie, w której mieszka i pracuje prowizorycznie sklecona mała komuna. Wrze tam i kipi: erotyczna fascynacja pomiędzy aktorką a pisarzem przybiera nową postać, postyczniowi weterani z trudem radzą sobie z uprawą winorośli, klasowe zależności zyskują nowy kontekst. Dokonuje się tu też dekonstrukcja męskości.

Serdecznie gratulujemy obojgu laureatom!

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Redakcja NNCT, Jakub Nowak laureatem Nagrody Gombrowicza, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2023, nr 221

Powiązane artykuły

29.09.2022

Nowy Napis Co Tydzień #171 / Jerzy Jarniewicz laureatem NIKE 2022

Tegorocznym zwycięzcą Nagrody Literackiej Nike za tomik poetycki Mondo cane został Jerzy Jarniewicz. Werdykt konkursowego jury poznaliśmy w niedzielę, 2 października 2022 roku.

Zwycięzca otrzymał 100 tysięcy złotych i statuetkę projektu Gustawa Zemły. Przewodniczący jury, prof. Przemysław Czapliński, tak uzasadnił decyzję o przyznaniu nagrody łódzkiemu poecie:

Autor nie ufa politykom, stroni od komentowania wielkich wydarzeń, nie pożycza nieśmiertelnych sentencji od wielkich mędrców. Świat, który opisuje, choć pod szyldem 'mondo cane’, to nie tyle świat spsiały czy podły, ile – mało ważny, nieważny, prawie niezauważalny. Wydaje się, że dla Jarniewicza na 'nieważność’ skazane jest wszystko, co znika. Kiedy jednak autor pisze przeciw znikaniu, miesza elegijność z nadzieją, co znaczy, że patrzy na przeszłość jako jeszcze nie całkiem przegraną – jeszcze możliwą do zbawienia, do odzyskania, do uratowania.

To nie będzie żadna kokieteria, jeśli powiem, że jestem zbity z pantałyku. Odbieram tę nagrodę jako nagrodę dla poezji. Tej poezji, która może być kołem ratunkowym. Ilu nas czyta poezję? Chyba tylu, ilu było poległych Spartan pod Termopilami. Może od jutra dzięki tej nagrodzie będzie o 10 procent więcej, do czego namawiam. [...] Można byłoby też złożyć jakąś deklarację polityczną, ale – mówię serio – wydaje mi się, że sytuacja jest tak poważna i groźna, że nie chciałbym dewaluować poważnych refleksji swoim przypadkowym, okazjonalnym komentarzem.

– powiedział Jarniewicz po odebraniu nagrody.

Nagroda Nike Czytelników, przyznawana w plebiscycie Wyborcza.pl i „Wyborczej”, trafiła do Joanny Ostrowskiej za książkę Oni. Homoseksualiści w czasie II wojny światowej.

Gala podsumowująca 26. edycję Nagrody Nike odbyła się w Warszawie. Serdecznie gratulujemy obojgu laureatom! 

Na naszych łamach tomik Jarniewicza poleca Zuzanna Sala:

 

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Redakcja NNCT, Jerzy Jarniewicz laureatem NIKE 2022, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2022, nr 171

Powiązane artykuły

04.08.2022

Nowy Napis Co Tydzień #163 / Zbigniew Machej laureatem Nagrody im. K.I. Gałczyńskiego ORFEUSZ

Decyzją jury w składzie: prof. Jarosław Ławski (przewodniczący), Agnieszka Kosińska, Anna Legeżyńska, Bronisław Maj, Marek Zagańczyk, laureatem Nagrody im. Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego Orfeusz za najlepszy tom poetycki roku 2021 został Zbigniew Machej za tom 2020 wydany przez Stowarzyszenie Pisarzy Polskich oddział w Łodzi. 

W głosowaniu internautów oraz uczestników gali przyznania nagród  zwyciężył Michał Muszalik, autor tomiku Hotel Globo wydanego przez Bibliotekę ŚląskąSpotka się on z czytelnikami na jesiennym wieczorze autorskim.

W laudacji na cześć tegorocznego laureata Bronisław Maj powiedział m.in.:  

Ten tom to urzekająca, narkotycznie zniewalająca i – przerażająca jednocześnie (bo odważnie prawdomówna) kronika jednego roku – w tym właśnie kosmosie, na tej Ziemi, w tym kraju, w tym mieście – w tym sercu i tej świadomości, w tym – ja. Jednego roku – w którym przeglądają się i kumulują – wszystkie lata: te przepadłe już i te ostatnie, które, być może, jeszcze nam zostały… Ten tom to głęboko osobisty, „prywatny” i zarazem ogólny, w naszym imieniu dziś dokonany – „zamach na Wszystkość”, jakby to rzekł inny cieszyński poeta…

Lista nominowanych:

  • Aleksander Wierny, małe nowe ciała, Galeria Sztuki Współczesnej BWA, Olkusz 2021 
  • Dorota Szatters, Jerozolima. Fragment większej całości, Biblioteka Śląska, Katowice 2021
  • Zbigniew Machej, 2020, Stowarzyszenie Pisarzy Polskich oddz. w Łodzi, Łódź 2021
  • Adriana Szymańska, Zielone rolety, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 2021
  • Michał Muszalik, Hotel Globo, Biblioteka Śląska, Katowice 2021
  • Michał Fałtynowicz, Traktat barbarzyńcy, Książnica Podlaska im. Łukasza Górnickiego, Białystok 2021

Serdecznie gratulujemy!

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Redakcja NNCT, Zbigniew Machej laureatem Nagrody im. K.I. Gałczyńskiego ORFEUSZ, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2022, nr 163

Powiązane artykuły

23.06.2022

Nowy Napis Co Tydzień #157 / Kiedy czytam te wiersze, czuję siłę

Posłuchaj, co Jakub Sęczyk mówi o swoim tomie

Jakub Sęczyk został laureatem pierwszego miejsca w konkursie literackim „Nowy Dokument Tekstowy” w kategorii liryka. Uroczyste ogłoszenie wyników odbyło się 11 czerwca 2022 roku w Warszawie, podczas zorganizowanego przez Instytut Literatury Jarmarku Książki.

Jury w składzie: Anna Mochalska, Rafał Gawin i dr Łukasz Żurek, uzasadniło swój wybór:

Właściwie od początku byliśmy jednomyślni co do nagrody głównej, którą postanowiliśmy przyznać Jakubowi Sęczykowi za projekt książki Święta pracy. Jest to niemal gotowa propozycja wydawnicza: świetnie przemyślana, dobrze skomponowana, spójna. Autor sprawnie porusza się w przestrzeni wiersza, niejednokrotnie zazębiającej się u niego z przestrzenią Wrocławia; nie przegaduje, dba o rytm i atrakcyjność frazy, gra podniosłym językiem. Tytuł tomu organizuje jego lekturę przynajmniej na dwa sposoby. Z jednej strony prawa pracownicze oraz język, jakim mówimy o pracy, stanowią podstawowy materiał, który Sęczyk obrabia w swoich tekstach; autor pyta bowiem o etykę pracy, dopomina się o godziwe warunki finansowe ludzi wprzęgniętych w machinę rynku, jednocześnie mapując świat po końcu pracy (nigdy nie zapominając jednak o specyfice wierszowej formy). Z drugiej strony porządek tytułowych świąt wytycza specyficzne ramy w obrębie egzystencji podporządkowanej pracy lub próbującej jej umknąć. Święto bywa równoznaczne z możliwością odpoczynku, jest odskocznią, przestrzenią wyjętą spod kieratu pracy i jednocześnie z nim złączoną. O świętach należy tutaj myśleć w szerokiej perspektywie – to raczej Happy hours, jak w tytule jednego z wierszy, czy powitanie pierwszego dnia lata niż Boże Narodzenie i Wielkanoc. Oczywiście nie są to jedyne wątki, które poeta uwzględnił w swoich utworach. Spektrum interesujących Sęczyka kwestii jest znacznie szersze, ale poznanie go pozostawmy przyszłym czytelnikom. Nie mamy wątpliwości, że lektura Świąt pracy będzie owocna. W wierszach laureata znajdziemy bowiem humor, ironię, absurd. Chce się je skandować, śpiewać, wykrzyczeć. Zawziętość działa na korzyść tej poetyki. Obok nagrodzonej książki nie da się przejść obojętnie.

 

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Jakub Sęczyk, Kiedy czytam te wiersze, czuję siłę, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2022, nr 157

Powiązane artykuły

02.06.2022

Nowy Napis Co Tydzień #154 / Poznańska Nagroda Literacka 2022 dla profesora Stanisława Rośka

28 maja 2022 w Centrum Kultury ZAMEK w Poznaniuodbyło się uroczyste wręczenie Poznańskiej Nagrody Literackiej (Nagrody im. Adama Mickiewicza). Laureatem został prof. Stanisław Rosiek za książkę Odcięcie. Szkice wokół Brunona Schulza (wyd. słowo/obraz terytoria 2021). Stanisław Rosiek jest historykiem literatury związanym z Instytutem Filologii Polskiej Uniwersytetu Gdańskiego, eseistą i wydawcą, laureatem nagrody Fundacji im. Kościelskich oraz współzałożycielem i redaktorem naczelnym Wydawnictwa słowo/obraz terytoria.

Wraz z Poznańską Nagrodą Literacką przyznano także Nagrodę-Stypendium im. Stanisława Barańczaka. Otrzymała ją poetka i prozaiczka Urszula Honek za książkę pt. Zimowanie.

Laureatom serdecznie gratulujemy!

Żródło: https://poznanskanagrodaliteracka.pl/

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Redakcja NNCT, Poznańska Nagroda Literacka 2022 dla profesora Stanisława Rośka, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2022, nr 154

Powiązane artykuły

02.06.2022

Nowy Napis Co Tydzień #154 / Ander Izagirre i Jerzy Wołk-Łaniewski laureatami Nagrody im. Ryszarda Kapuścińskiego

Jury w składzie: Katarzyna Surmiak-Domańska (przewodnicząca), Wiliam R. Brand, Julia Fiedorczuk, Abel Murcia Soriano, Elżbieta Sawicka, Maria Krawczyk, ogłosiło zwycięzców 13. edycji Nagrody im. Ryszarda Kapuścińskiego. Zostali nimi Ander Izagirre za książkę Potosí. Góra, która zjada ludzi (Wydawnictwo Filtry, 2021) oraz jej tłumacz, Jerzy Wołk-Łaniewski.

Uroczyste wręczenie Nagrody odbyło się 28 maja w Teatrze Studio w Warszawie.

Nagroda im. R. Kapuścińskiego została ustanowiona w 2010 roku przez Radę miasta stołecznego Warszawy. Jest ona przyznawana najlepszym książkom reporterskim, które ukazały się w Polsce w danym roku. W poprzednich latach laureatami Nagrody byli między innymi Swietłana Aleksijewicz, Anna Bikont i Maciej Zaremba Bielawski.

źródło: https://www.facebook.com/NagrodaRK/

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Redakcja NNCT, Ander Izagirre i Jerzy Wołk-Łaniewski laureatami Nagrody im. Ryszarda Kapuścińskiego, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2022, nr 154

Powiązane artykuły

31.03.2022

Nowy Napis Co Tydzień #145 / Autorskie odczytanie wierszy

Laudacja:

Trzy niedługie, krótkowersowe poetyckie notatki Szymona Domańskiego pod wspólnym tytułem Ciała obce,okazały się niezwykle spójnym i skomplikowanym zestawem. Jego puenta dopowiada, że to nasze własne ciała są tytułowymi Ciałami obcymi, jak mówi bohater wierszy Domańskiego, notując doznania tego wyobcowania: w ciele odkrywa się ogon, atawistyczny spadek po zwierzęcych przodkach; odkrywa się ciała własnych dziadków, których jest się przedłużeniem i wariantem, czy konieczność noszenia ciała jak stroju. Bo niby jest się „prawdziwym chłopcem”, w przeciwieństwie do Pinokia, a jednocześnie podejrzanie zbyt łatwo udaje się utożsamić z drewnianym pajacem, z jego przeżywaniem swojej z sobą niezgodności, w dekoracjach „gąszczu sztucznych roślin” / ”w świetle różowych neonów”. Nieszczelność ułudy bezpieczeństwa potęguje niepokój; przez palimpsest popkulturowych powidoków przezierają pociski i krew. Ból, cierpienie są tutaj dowodem nieskładności świata i świadectwem oporu przeciw niemu: „shinobi jeleń / z partyzanta pada pod sosną”. Czy to opor bezsensowny, i samo prawdziwe cierpienie znaczy tak samo mało, jak jego sentymentalne odgrywanie? Wiersze Domańskiego wydają się lakoniczną, nieskładną notatką z tych zmagań, ale jednocześnie są przecież precyzyjnie skonstruowanym sprzeciwem przeciw temu, co je konstytuuje. Pojemność tych trzech wierszy, w sumie kilkudziesięciu słów, domagała się nagrodzenia i pozwala domagać się od autora pełnowymiarowej książki z wierszami.

neo-tokio

płacę ogonem za ciastka.

kawałki naszych ciał

nadal możesz znależć

na brudnych spotach.

 

mamy w sobie coś z neo-tokio

polowanie na koty

w gąszczu sztucznych roślin,

w świetle różowych neonów

 

(sto dębów wyciętych

pod osiedle dębowe

trzydzieści brzóz pod

ulicę brzozową a

 

shinobi jeleń

z partyzanta pada pod sosną)

łuska

mam wrażenie

że ciał naszych dziadków

nadal możesz szukać w nawlins

raczej nie znajdziesz ich w adrii

 

wygląda to marnie

jak gdyby sountrackiem mojego

dzieciństwa było hotline miami

nie big city life

 

jak gdyby pocisk

pow pow

nie ciskał się, wystrzelił

złamał kilka żeber palety i

wcisnął mnie głęboko w parkiet

 

jak gdyby krecie oczy nie widziały bólu

 

ciała obce

to najbardziej ambitny crossover

dzieciństwa w trumnie.

 

coś jak rollercoaster tycoon

gdy za winklem stoi

śmieć z kosą

a ty masz zjazd

i nie masz nawet podjazdu

 

to miasto zaginionych dzieci

a czuje się nieswojo

jakbym oglądał przygody pinokio

 

wrzucam na grzbiet białą kurtkę

teraz czerwoną od krwi z nosa,

łokcie i kolana noszę w kieszeniach

nawszelki wypadek, wiesz

 

nasze ciała są bez kitu obce

 

 

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Szymon Domański, Autorskie odczytanie wierszy, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2022, nr 145

Powiązane artykuły

17.03.2022

Nowy Napis Co Tydzień #143 / Recytacja autorska wierszy

OGLĄDAJ

Laureat pierwszego miejsca w konkursie Podaj Frazę odczytuje swoje wiersze: Neron skopcony; ostrzenie carvingów; gram polski.

 

Laudacja

Jakub Grabiak w nadesłanych na konkurs wierszach stworzył świat dynamiczny i nieobliczalny, w znacznej mierze nieufny i przekorny wobec zastanych poetyk – świat, w którym przeplatają się woda, ziemia, powietrze i ogień, ożywają ciała niebieskie, a te ludzkie są siebie niepewne, czasem powoli wzrastają, czasem gwałtownie marnieją. To świat poety osobnego, to frazy „podawane” z żarliwą nieufnością, a równocześnie nadzieją, że czytelnik zechce z nimi pozostać na dłużej, a później wielokrotnie będzie do nich powracał. Nadzieją, można sądzić, całkowicie spełnioną.  

Z rosnącym zainteresowaniem i ogromną czułością ogląda się to panopticum żywiołów i naszej organicznej biologii, w którym, jak zapisał sam autor, „śnieg przytulił ziemię, śnieg pruje narciarzy”, w którym „komety krążą, wpadają na siebie, robią bęc”, a potem „rano starcy zbierają je z asfaltu” i „tną na kawałki”. Można oglądać te kaskadowe obrazy z pasją tak wielką i w pewnym sensie tak przejmującą, że zaczyna się w nie wchodzić i brać w nich udział, że chwile spędzone z nimi oraz w nich robią to, co może właśnie powinna robić poezja – sprawiają czytelnikowi lekturową frajdę. Wiersze Jakuba Grabiaka mogą wzbudzić w czytelniku konwulsyjny sprzeciw albo wywołać jego aplauz, co jednak najważniejsze – nie pozostawiają go obojętnym. 

Można spodziewać się po tym poecie jeszcze wielu osobliwych światów.

Neron skopcony

bębenek z tektury! całość kształem przypomina

bezdomnego ślimaka. jako pierwsi robili tak rzymianie –

tuczyli go, aż w końcu był odpowiedni do spożycia.

dopiero potem mogli ze spokojem podziwiać stolicę

z sąsiedniego wzgórza.

 

to taka poręcz, po której można się ślizgać.

to taka poręcz, która prowadzi do góry.

chcę wyłożyć każdy talerz krzyżem,

a on stawia opór, udając szypułki. przyszedł

Maciek, cały zielony. Karolina zwilża krawędź.

 

ogień pędzi. właśnie tak się robi jazz –

woła, ale nikt, prawdę mówiąc, nie słucha.

 

 

 

ostrzenie carvingów

 

którzy wyszli z piwnic wytropią drogowskaz.

stok skręci w złą stronę i runą w dolinę.

 

miasto się tym nie przejmie, wciąż będzie sadzić

bloki, wyjdzie z psem na spacer, ale po sobie

 

nie posprząta) to, co podziwiałem, zawsze

było parkiem, ślady dzikich zwierząt zrzucone

 

w przerębel (tutaj miejsca wystarczy na dłuższy

postój – kanapki z serem i wsuwanie chmury.

 

 

śnieg przytulił ziemię, śnieg pruje narciarzy.

                        czy wzięliśmy szczudła, aby jej dorównać?

 

 

 

gram polski

 

komety krążą, wpadają na siebie, robią bęc.

rano starcy zbierają je z asfaltu, tną na kawałki, 

palą ogniska. co z tamtymi dziarskimi chłopcami, 

 

co z ich kostkami? w piwnicy hodujemy kulkę śniegu.

na razie drzemie, ale w końcu wyjdzie rozruszać mięśnie,

wkroczy lawiną.

 

 

 

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Jakub Grabiak, Recytacja autorska wierszy, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2022, nr 143

Powiązane artykuły

17.06.2021

Nowy Napis Co Tydzień #105 / To nie są wyłącznie „małe kroki na balkon”...

Obejrzyj reportaż

Jury w składzie: Monika Brągiel (poetka, krytyczka literacka), dr hab. Roman Bobryk, prof. UPH oraz Rafał Gawin (poeta, krytyk literacki) po zapoznaniu się z 311 propozycjami książek postanowiło przyznać:

Nagrodę główną: honorarium w wysokości 5000 zł oraz wydanie książki – Tomaszowi Wojtachowi za tom Futurystyka miejska

Portret

Zachęcamy do obejrzenia reportażu!


 

Rafał Gawin o tomie napisał:

 

To nie są wyłącznie „małe kroki na balkon”, choć tej poetyce patronuje inteligentna skromność. To konsekwentne zgłębianie nie tylko zewnętrznych i wewnętrznych widoków na, niekoniecznie wyłącznie miejską, teraźniejszość, ale też tych przez – zniekształcającą i budującą dystans – szybę oraz tych zagwarantowanych przez „wysokie okna” i okna życia. Wbrew tytułowi nie ma tu sztucznych i buńczucznych ucieczek w przyszłość. Świat wyobrażony kreuje się na naszych oczach, a jego wizje nie są oderwane od rzeczywistości. Wrażliwość na problematykę miejską stanowi jedynie punkt wyjścia do spacerów w wielu porządkach literackich, niemalże kosmicznych.

W kosmosie snów podmiotu lirycznego nie jest wyłącznie Warszawa, choć warszawskie są miejsca i nazwy, warszawskie środki transportu. Warszawa jawi się jako przestrzeń miejska in spe, bez kawiarnianych towarzystw hipsterskich, kanapowej lewicy i kawiorowej prawicy. Jesteśmy w swoistym poetyckim epicentrum, ustawionym symetrycznie, dla dobra i jakości trzęsących własnym światem, zwłaszcza podczas podróży, wierszy. i nie dajmy się nabrać, że w jednym z nich „futurystyka” zamienia się w „turystykę”. Nie da się tej książki po prostu objechać albo po niej oprowadzić, mając za przewodnika poszukiwacza szybkich i przyjemnych atrakcji tudzież głośnych i dobitnych protestów i pretensji.

Stawia się tutaj na hiperkomunikację, choć szanuje się, z czułością, wydźwięk przemilczeń. Ale o ważnych rzeczach mówi się wprost, począwszy od pracy, głodu, bezdomności i losów zwierząt hodowlanych, poprzez hipokryzję obrzędowej metafizyki na pokaz i rozdawania potrzeb, mniej lub bardziej wymuszonych i wyimaginowanych, po inspiracje i trawestacje z mistrzów, takich jak na przykład Julian Przyboś. Mierzy się z brakami, utratami, cięciami – dosłownymi i rynkowymi.

Ktoś by powiedział, nieżyczliwie, że to swoista wszystkożerność, gdy wszystko już było, więc z tego wszystkiego chce się dla siebie uszczknąć po trochu i wymieszać, uzyskując różne połączenia pięciu podstawowych smaków. Przy podobnej strategii prawdopodobieństwo uzyskania efektu nowości znacznie wzrasta, ponieważ – oprócz wskazanych z nazwiska patronów – pozostałych nie da się jednoznacznie zidentyfikować, gdyż tak wiele elementów dykcji zaangażowanych i nie, językowych, obrazowych w sposób mniej lub bardziej ośmielony, wreszcie – skrótowych, ascetycznych, quasi-różewiczowskich – łączy się tu w jedną całość. i to całość spójną i przemyślaną. Tak, w czasach bombardowania newsami i banalnego dostępu do wiedzy wszelakiej, buduje się oryginalność. Umiejętnie dawkuje świeżość, w oparciu o ponadczasowe tematy przemijania, skończoności, wyczerpywalności i pustki, konsumpcyjnej i nihilistycznej.

Źródeł energii tak skonstruowanych wierszy będzie wiele: począwszy od medytacyjnej skłonności do spokoju i wyciszenia, poprzez niezgodę (niemilczącą!) na zastaną rzeczywistość, po podejmowanie dialogu – z drugim i kolejnym człowiekiem, ale też z poetyckimi, społecznymi i ekonomicznymi patronami.

Ponadto, w książce można prześledzić kilka mniej oczywistych porządków: sprawdźcie na przykład, co się dzieje z palmą, warszawską, wielkanocną i pierwszeństwa, jak odbija się w świetle innych znaczeń. Podążyć tropem gier językowych, ich dyskretnego uroku, naprawdę niewielu – jak na debiutanta A.D. 2021– efektownych zagrywek; raczej uczciwej redukcji niż rozbuchanej dekonstrukcji. Czyli kirkut i kikut.

I jeszcze subtelność miejskiej erotyki, te sceny na rurze w transporcie miejskim. Podróż za więcej niż jeden uśmiech. i przesłania, serwowane z umiarem: nie przyjmujcie desperacji jako wdzięczności! Oraz oniryczna ekonomika: kredyt zaufania, zaciągnięty na spłatę rachunków za sny. Czy w polskiej poezji najnowszej, walczącej z pieniądzem, lub temu pieniądzu komercyjnie hołdującej, pieniądz jako taki stał się równie transgresyjny?

To, wreszcie, wiersze fair play, nie tylko dlatego, że Juventus występuje w roli drużyny, ale i agencji ochrony. Dba się tutaj o bezpieczeństwo intrygującej lektury czytelnika, jednocześnie serwując, w formie przystawek i deserów, smaczki działające na świadomość i podświadomość: humanistyczną, a nawet klasową.

I mógłbym tak długo i w nieskończoność. Wystarczy, że z tych, i wielu innych, powodów zdecydowaliśmy się przyznać główną nagrodę Tomaszowi Wojtachowi za projekt debiutanckiego zbioru wierszy Futurystyka miejska.

 

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Tomasz Wojtach, To nie są wyłącznie „małe kroki na balkon”..., „Nowy Napis Co Tydzień”, 2021, nr 105

Powiązane artykuły

Loading...