20.07.2021

CURRICULUM VITAE

praca nie czyni mnie wolną nie pomnaża stanu ducha

[i posiadania cierpienie nie uszlachetnia nie powiększam produktu krajowego brutto

nawet netto

nadto nie mam żadnej idei przewodniej ani pobocznej

ambicji geniuszu bezczelnej fantazji nie posiadam

nie manifestuję pod żadną ambasadą i domem kultu

nie jestem feministką gospodynią domową ani nawet ateistką

obca mi asceza antyteza

bliska synestezja dalekie złe nowiny ze świata mediany

choć przeżywam wszystko jak mrówka trzęsienie ziemi bardzo pożądam bliźniego swego i każdej rzeczy która nie jego jest lecz była zanim zaczął się szarogęsić

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Sylwia Gibaszek, CURRICULUM VITAE, Czytelnia, nowynapis.eu, 2021

Przypisy

  1. „Zasadniczym wyrazem uczestnictwa jako właściwości osoby jest postawa solidarności. Mocą tej postawy człowiek znajduje spełnienie siebie w dopełnieniu innych” (K. Wojtyła, Osoba i czyn [w:] Osoba i czyn oraz inne studia antropologiczne, Lublin 2000, s. 324).
  2. Porozumienie o współpracy naukowej, Zakopane 19 czerwca 2018, archiwum MCBFS.
  3. P. Duda, Wobec globalizacji pragnień, wystąpienie podczas konferencji „Economy of Desire” (Granada, 18 czerwca 2018).
  4. Posłanie Krajowego Zjazdu Delegatów NSZZ „Solidarność” do ludzi pracy, XXIX Krajowy Zjazd Delegatów NSZZ „Solidarność”, Częstochowa 25–26 października 2018.
  5. Por. Statut MCBFS z dnia 26 lutego 2018 r.
  6. Konferencja „Obudził w nas solidarność. W 40. rocznicę pierwszej pielgrzymki Jana Pawła II do ojczyzny”, nagranie video TVP: https://www.tvpparlament.pl/retransmisje-vod/inne/konferencja-obudzil-w-nas-solidarnosc-w-40-rocznice-pierwszej-pielgrzymki-jana-pawla-ii-do-ojczyzny-z-udzialem-premiera/42913519
  7. Tamże.
  8. Uchwała Programowa Rady Naukowo-Programowej Międzynarodowego Centrum Badań nad Fenomenem Solidarności z dnia 9 listopada 2019 roku.
  9. Tamże.
  10. Pozdrowienie Ojca Świętego do Zarządu NSZZ „Solidarność” (4 grudnia 2019 roku) http://www.vatican.va/content/francesco/pl/speeches/2019/december/documents/papa-francesco_20191204_solidarnosc.html
  11. S. Kopyt, kryzys, [w:] buch, WBPiCAK, Poznań 2011, s. 29.
  12. Było to efektem coraz intensywniej postępującej globalizacji, w wyniku której „rządy i korporacje prześcigały się w uelastycznianiu stosunków pracy, liczba ludzi o mniej bezpiecznej formie zatrudnienia wzrastała”, jak rekonstruuje to Guy Standing w książce Prekariat. Nowa niebezpieczna klasa (Warszawa 2014, tłum. K. Czarnecki, P. Kaczmarski, M. Karolak, s. 42).
  13. S. Kopyt, iuvenes dum sumus, [w:] Kir, WBPiCAK, Poznań 2013, s. 7. Dokładny cytat z wiersza brzmi: „mój nos twój nos i wszystkie zasmarkane nosy / których nie obejmuje opieka kiedy zaczynasz klepać / w klawiaturę”.
  14. J. Sowa, Co to jest prekariat?, „ha.art.pl”, [online], [dostęp: 29.04.2020 r.], http://ha.art.pl/prezentacje/39-edufactory/1655-jan-sowa-co-to-jest-prekariat.html.
  15. P. Kaczmarski, Trzy zgrzyty (albo o prekarności w nowej poezji), [w:] Doświadczenia negatywne w poezji polskiej XXI wieku, red. T. Dalasiński, K. Muca, Inter, Toruń 2017, s. 98. „O prekarności pracy i prekarnym zatrudnieniu pisało się na długo przed ukuciem terminu »prekariat«; »prekarne życie« w tytule swojego zbioru esejów umieściła Judith Butler, mając na myśli między innymi Palestyńczyków i więźniów z Guantanamo. Rozluźnienie związków prekariatu i prekarności mogłoby być dla polszczyzny bardzo pożyteczne – nie tylko ośmieliłoby do mówienia o prekarności współczesnego życia przedstawicieli dyscyplin innych niż ekonomia, socjologia i filozofia, ale umożliwiłoby też bardziej precyzyjny opis całego szeregu zjawisk związanych ze współczesną kulturą i społeczeństwem. »Prekarny« to przecież nie to samo co »niepewny« czy »zagrożony«. Odcień znaczeniowy tego pojęcia jest bardzo specyficzny: nasuwa na myśl wszystkie te sytuacje, kiedy odczuwany brak stabilności – przez sam fakt, że jest odczuwany – powoduje niestabilność »obiektywną«, rzeczywistą, namacalną; to, co pomyślane, przeżywane, odczuwane, staje się materialne i cielesne”.
  16. R. Krause, 180 km/h, [w:] Pamiętnik z powstania, Dom Literatury w Łodzi, Łódź 2013.
  17. A. Zagajewski, Poezja jest poszukiwaniem blasku, [w:] Wiersze wybrane, Wydawnictwo a5, Kraków 2010, s. 226. Dokładny cytat z wiersza brzmi: „Kelner w chińskiej restauracji wybucha płaczem / i nikt się nie domyśla, dlaczego. / Kto wie, może i to jest poszukiwaniem, / podobnie jak chwila na brzegu morza, / gdy na horyzoncie pojawił się drapieżny okręt / i zatrzymał się, znieruchomiał na długo”.
  18. M. Topolski, służone, [w:] na koniec idą, Dom Literatury w Łodzi, Łódź 2017, s. 6.
  19. N. Wynn, What’s wrong with capitalism?, [online], [dostęp: 21.04.2020 r.], https://www.youtube.com/watch?v=gJW4-cOZt8A&t=324s. Autorka dodaje: „[klienci] nie rozumieją, że jesteś tylko pachołkiem bez żadnej właściwej sprawczości, a system zorganizowany jest tak, by ludzie niemający żadnej władzy bez celu krzyczeli na siebie nawzajem”.
  20. J. Nowacki, Dwie strony ulotki, „Kontent” 2018, nr 6, s. 42, [online], [dostęp: 20.04.2020], http://kontent.net.pl/files/KONTENT_kwartalnik_nr_6.pdf.
  21. W wierszu Teraz jemy brunch, używam podmiotu zbiorowego (s. 30) interakcja z bezdomnym kończy się aktem kanibalizmu („zabieram go do siebie i zjadam w ciemnościach”).
  22. P. Kaczmarski, Trzy opowieści o awansie klasowym, „Mały Format” 2019, nr 6, [online], [dostęp: 20.04.2020], http://malyformat.com/2019/06/opowiesci-o-awansie-klasowym/
  23. D. Bielicki, Więcej wiertarek, [w:] tegoż, Pawilony, Fundacja na rzecz Kultury i Edukacji im. Tymoteusza Karpowicza, Wrocław 2017, s. 30.
  24. K. Pietrek, - [mój brat], [w:] tejże, Statystyki, WBPiCAK, Poznań 2013, s. 20.
  25. K. Pietrek, manifest [w:] tejże, Język korzyści, WBPiCAK, Poznań, 2010, s. 23.
  26. Patrz między innymi: J. Skurtys, Razem żyjemy wyłącznie ze strachu (Spóźnione notatki o „Języku korzyści” Kiry Pietrek), Fundacja na Rzecz Kultury i Edukacji im. Tymoteusza Karpowicza, [online], [dostęp: 29.04.2020 r.], http://fundacja-karpowicz.org/jakub-skurtys-razem -zyjemywylacznie-ze-strachu/; M. Czaja, Reklama to jedyna gra w naszym mieście, „Wakat”, [online], [dostęp: 29.04.2020 r.], http://wakat.sdk.pl/reklama-to-jedyna-gra-w-naszym-miescie/; A. Kałuża, Kiry Pietrek wiersze po reklamach, [w]: Pod grą. Jak dziś znaczą wiersze, poetki i poeci, Universitas, Kraków 2015.
  27. B. Sadulski, o rozpaczy, [w:] tegoż, mniej niż jedno zwierzę, Dom Literatury w Łodzi, Łódź 2019, s. 29.
  28. S. Kopyt, i wtedy kończy się hajs, [w:] tegoż, na giełdach nadprodukcji pikują akcje przetrwania, WBPiCAK, Poznań 2019.

Powiązane artykuły

17.06.2021

Nowy Napis Co Tydzień #105 / Apatia

Stanie się to w fotelu, zimą, nie wieczorem,

mimo to ciemność jest jedyną rzeczą za oknem.

Nie będę miał naprawdę nic do powiedzenia

z herbatą na stoliku, która nie od razu,

wzmocniona łyżką miodu, działa, ale jej smak

ściąga powoli z ust i wyrzuca do kąta

resztę uśmiechu, siłą, jak robią to słowa

szefa. Co za czas, stało się jasne, że premia

 

dziwnie nie idzie w parze, a być może idzie

dokładnie w inną stronę, niż odpowiedzialność,

choć jej definicję trzeba w teatrze uznać

za kontrowersyjną – wszak chyba nie jest nią

nocą, na zwolnieniu, bez sił, aby się podnieść,

stukanie w klawiaturę, wcale na złość dzieciom,

które zbyt łatwo idą na widok laptopa

po „Auta” albo „Kota w butach” do regału,

 

to nie sposób zaprzeczać: jest to obu stronom

na rękę. Hm, powszechna teza o przepaści

między pokoleniami, rzucająca w każdą

ze stron i wyzwanie, i cień – oba do przejścia,

gdy rozprasza je światło idące z ekranu –

kłóci się z etosem rodzicielstwa bliskości,

a nam, po trzydziestce i po przejściach, wolno iść

tylko w zgodzie z etosem, mimo iż daje się

 

w nim rozpoznać daleko idące sprzeczności:

raz kipi od sarkazmu, a raz uśmiecha się

pojednawczo, aby odsunąć złe wrażenie,

lecz ono, tak jak plama po soku, nie schodzi.

Dlatego nie dziw się, że prośbę, abym wspiął się

na szczyt możliwości, gdy pada ona drugi,

trzeci, w końcu czwarty raz, a dyrektor czeka

na odpowiedź, zamykam na dysku, w folderze,

 

na dnie pliku, aż pamięć zewnętrzna gubi się

wetknięta przez dzieci pod lodówkę: tam praca,

chcąc nie chcąc źródło bytu, z drugiej strony stołu

one, dzieci, wiedzą, że będą się tłumaczyć,

choć nie są pewne z czego, przed kim i dlaczego.

Czy istnieje mniejsze zło, które rozciąga się

między dwa końce stołu, lecz okazuje się

na tyle elastyczne i trwałe, że pęka,

 

owszem, ale po czasie, z chwilą jak emocje

wrócą grzecznie na miejsca, bez krzyku, posłuszne,

aby zamknąć sukcesem to, co się zaczęło?

Nie, to zbyt piękne. A nam, nieco już za starym,

by wczuć się, co czują dzieci, nic nie idzie

z pomocą, żaden apel usprawniany skalą

głosu i mniej błogim, coraz mniej błogim tonem.

Daje ten sam efekt: śmieją się z nas. Za stołem.

Więcej utworów Adriana Sinkowskiego znajduje się w naszej czytelni. Zachęcamy do zapoznania się z twórczością poety.

Wiersze opublikowane zostały dzięki programowi Tarcza dla literatów.

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Adrian Sinkowski, Apatia, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2021, nr 105

Przypisy

  1. „Zasadniczym wyrazem uczestnictwa jako właściwości osoby jest postawa solidarności. Mocą tej postawy człowiek znajduje spełnienie siebie w dopełnieniu innych” (K. Wojtyła, Osoba i czyn [w:] Osoba i czyn oraz inne studia antropologiczne, Lublin 2000, s. 324).
  2. Porozumienie o współpracy naukowej, Zakopane 19 czerwca 2018, archiwum MCBFS.
  3. P. Duda, Wobec globalizacji pragnień, wystąpienie podczas konferencji „Economy of Desire” (Granada, 18 czerwca 2018).
  4. Posłanie Krajowego Zjazdu Delegatów NSZZ „Solidarność” do ludzi pracy, XXIX Krajowy Zjazd Delegatów NSZZ „Solidarność”, Częstochowa 25–26 października 2018.
  5. Por. Statut MCBFS z dnia 26 lutego 2018 r.
  6. Konferencja „Obudził w nas solidarność. W 40. rocznicę pierwszej pielgrzymki Jana Pawła II do ojczyzny”, nagranie video TVP: https://www.tvpparlament.pl/retransmisje-vod/inne/konferencja-obudzil-w-nas-solidarnosc-w-40-rocznice-pierwszej-pielgrzymki-jana-pawla-ii-do-ojczyzny-z-udzialem-premiera/42913519
  7. Tamże.
  8. Uchwała Programowa Rady Naukowo-Programowej Międzynarodowego Centrum Badań nad Fenomenem Solidarności z dnia 9 listopada 2019 roku.
  9. Tamże.
  10. Pozdrowienie Ojca Świętego do Zarządu NSZZ „Solidarność” (4 grudnia 2019 roku) http://www.vatican.va/content/francesco/pl/speeches/2019/december/documents/papa-francesco_20191204_solidarnosc.html
  11. S. Kopyt, kryzys, [w:] buch, WBPiCAK, Poznań 2011, s. 29.
  12. Było to efektem coraz intensywniej postępującej globalizacji, w wyniku której „rządy i korporacje prześcigały się w uelastycznianiu stosunków pracy, liczba ludzi o mniej bezpiecznej formie zatrudnienia wzrastała”, jak rekonstruuje to Guy Standing w książce Prekariat. Nowa niebezpieczna klasa (Warszawa 2014, tłum. K. Czarnecki, P. Kaczmarski, M. Karolak, s. 42).
  13. S. Kopyt, iuvenes dum sumus, [w:] Kir, WBPiCAK, Poznań 2013, s. 7. Dokładny cytat z wiersza brzmi: „mój nos twój nos i wszystkie zasmarkane nosy / których nie obejmuje opieka kiedy zaczynasz klepać / w klawiaturę”.
  14. J. Sowa, Co to jest prekariat?, „ha.art.pl”, [online], [dostęp: 29.04.2020 r.], http://ha.art.pl/prezentacje/39-edufactory/1655-jan-sowa-co-to-jest-prekariat.html.
  15. P. Kaczmarski, Trzy zgrzyty (albo o prekarności w nowej poezji), [w:] Doświadczenia negatywne w poezji polskiej XXI wieku, red. T. Dalasiński, K. Muca, Inter, Toruń 2017, s. 98. „O prekarności pracy i prekarnym zatrudnieniu pisało się na długo przed ukuciem terminu »prekariat«; »prekarne życie« w tytule swojego zbioru esejów umieściła Judith Butler, mając na myśli między innymi Palestyńczyków i więźniów z Guantanamo. Rozluźnienie związków prekariatu i prekarności mogłoby być dla polszczyzny bardzo pożyteczne – nie tylko ośmieliłoby do mówienia o prekarności współczesnego życia przedstawicieli dyscyplin innych niż ekonomia, socjologia i filozofia, ale umożliwiłoby też bardziej precyzyjny opis całego szeregu zjawisk związanych ze współczesną kulturą i społeczeństwem. »Prekarny« to przecież nie to samo co »niepewny« czy »zagrożony«. Odcień znaczeniowy tego pojęcia jest bardzo specyficzny: nasuwa na myśl wszystkie te sytuacje, kiedy odczuwany brak stabilności – przez sam fakt, że jest odczuwany – powoduje niestabilność »obiektywną«, rzeczywistą, namacalną; to, co pomyślane, przeżywane, odczuwane, staje się materialne i cielesne”.
  16. R. Krause, 180 km/h, [w:] Pamiętnik z powstania, Dom Literatury w Łodzi, Łódź 2013.
  17. A. Zagajewski, Poezja jest poszukiwaniem blasku, [w:] Wiersze wybrane, Wydawnictwo a5, Kraków 2010, s. 226. Dokładny cytat z wiersza brzmi: „Kelner w chińskiej restauracji wybucha płaczem / i nikt się nie domyśla, dlaczego. / Kto wie, może i to jest poszukiwaniem, / podobnie jak chwila na brzegu morza, / gdy na horyzoncie pojawił się drapieżny okręt / i zatrzymał się, znieruchomiał na długo”.
  18. M. Topolski, służone, [w:] na koniec idą, Dom Literatury w Łodzi, Łódź 2017, s. 6.
  19. N. Wynn, What’s wrong with capitalism?, [online], [dostęp: 21.04.2020 r.], https://www.youtube.com/watch?v=gJW4-cOZt8A&t=324s. Autorka dodaje: „[klienci] nie rozumieją, że jesteś tylko pachołkiem bez żadnej właściwej sprawczości, a system zorganizowany jest tak, by ludzie niemający żadnej władzy bez celu krzyczeli na siebie nawzajem”.
  20. J. Nowacki, Dwie strony ulotki, „Kontent” 2018, nr 6, s. 42, [online], [dostęp: 20.04.2020], http://kontent.net.pl/files/KONTENT_kwartalnik_nr_6.pdf.
  21. W wierszu Teraz jemy brunch, używam podmiotu zbiorowego (s. 30) interakcja z bezdomnym kończy się aktem kanibalizmu („zabieram go do siebie i zjadam w ciemnościach”).
  22. P. Kaczmarski, Trzy opowieści o awansie klasowym, „Mały Format” 2019, nr 6, [online], [dostęp: 20.04.2020], http://malyformat.com/2019/06/opowiesci-o-awansie-klasowym/
  23. D. Bielicki, Więcej wiertarek, [w:] tegoż, Pawilony, Fundacja na rzecz Kultury i Edukacji im. Tymoteusza Karpowicza, Wrocław 2017, s. 30.
  24. K. Pietrek, - [mój brat], [w:] tejże, Statystyki, WBPiCAK, Poznań 2013, s. 20.
  25. K. Pietrek, manifest [w:] tejże, Język korzyści, WBPiCAK, Poznań, 2010, s. 23.
  26. Patrz między innymi: J. Skurtys, Razem żyjemy wyłącznie ze strachu (Spóźnione notatki o „Języku korzyści” Kiry Pietrek), Fundacja na Rzecz Kultury i Edukacji im. Tymoteusza Karpowicza, [online], [dostęp: 29.04.2020 r.], http://fundacja-karpowicz.org/jakub-skurtys-razem -zyjemywylacznie-ze-strachu/; M. Czaja, Reklama to jedyna gra w naszym mieście, „Wakat”, [online], [dostęp: 29.04.2020 r.], http://wakat.sdk.pl/reklama-to-jedyna-gra-w-naszym-miescie/; A. Kałuża, Kiry Pietrek wiersze po reklamach, [w]: Pod grą. Jak dziś znaczą wiersze, poetki i poeci, Universitas, Kraków 2015.
  27. B. Sadulski, o rozpaczy, [w:] tegoż, mniej niż jedno zwierzę, Dom Literatury w Łodzi, Łódź 2019, s. 29.
  28. S. Kopyt, i wtedy kończy się hajs, [w:] tegoż, na giełdach nadprodukcji pikują akcje przetrwania, WBPiCAK, Poznań 2019.

Powiązane artykuły

13.05.2021

Nowy Napis Co Tydzień #100 / zgoda

niech już zostanę tą mrówką robotnicą dźwigającą

kamień piasku na budowę tej

góry teraz

 

pewno chcesz mnie zapewnić że na górę taką jak ta  

mrówkom takim jak ja od taszczenia ciężarów

na grzbietach nie rosną

garby lecz skrzydła

Utwory poety zostały pozyskane w ramach Tarczy dla Literatów. Tom poetycki Zygmunta Ficka można zakupić w naszym e-sklepie.    

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Zygmunt Ficek, zgoda, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2021, nr 100

Przypisy

  1. „Zasadniczym wyrazem uczestnictwa jako właściwości osoby jest postawa solidarności. Mocą tej postawy człowiek znajduje spełnienie siebie w dopełnieniu innych” (K. Wojtyła, Osoba i czyn [w:] Osoba i czyn oraz inne studia antropologiczne, Lublin 2000, s. 324).
  2. Porozumienie o współpracy naukowej, Zakopane 19 czerwca 2018, archiwum MCBFS.
  3. P. Duda, Wobec globalizacji pragnień, wystąpienie podczas konferencji „Economy of Desire” (Granada, 18 czerwca 2018).
  4. Posłanie Krajowego Zjazdu Delegatów NSZZ „Solidarność” do ludzi pracy, XXIX Krajowy Zjazd Delegatów NSZZ „Solidarność”, Częstochowa 25–26 października 2018.
  5. Por. Statut MCBFS z dnia 26 lutego 2018 r.
  6. Konferencja „Obudził w nas solidarność. W 40. rocznicę pierwszej pielgrzymki Jana Pawła II do ojczyzny”, nagranie video TVP: https://www.tvpparlament.pl/retransmisje-vod/inne/konferencja-obudzil-w-nas-solidarnosc-w-40-rocznice-pierwszej-pielgrzymki-jana-pawla-ii-do-ojczyzny-z-udzialem-premiera/42913519
  7. Tamże.
  8. Uchwała Programowa Rady Naukowo-Programowej Międzynarodowego Centrum Badań nad Fenomenem Solidarności z dnia 9 listopada 2019 roku.
  9. Tamże.
  10. Pozdrowienie Ojca Świętego do Zarządu NSZZ „Solidarność” (4 grudnia 2019 roku) http://www.vatican.va/content/francesco/pl/speeches/2019/december/documents/papa-francesco_20191204_solidarnosc.html
  11. S. Kopyt, kryzys, [w:] buch, WBPiCAK, Poznań 2011, s. 29.
  12. Było to efektem coraz intensywniej postępującej globalizacji, w wyniku której „rządy i korporacje prześcigały się w uelastycznianiu stosunków pracy, liczba ludzi o mniej bezpiecznej formie zatrudnienia wzrastała”, jak rekonstruuje to Guy Standing w książce Prekariat. Nowa niebezpieczna klasa (Warszawa 2014, tłum. K. Czarnecki, P. Kaczmarski, M. Karolak, s. 42).
  13. S. Kopyt, iuvenes dum sumus, [w:] Kir, WBPiCAK, Poznań 2013, s. 7. Dokładny cytat z wiersza brzmi: „mój nos twój nos i wszystkie zasmarkane nosy / których nie obejmuje opieka kiedy zaczynasz klepać / w klawiaturę”.
  14. J. Sowa, Co to jest prekariat?, „ha.art.pl”, [online], [dostęp: 29.04.2020 r.], http://ha.art.pl/prezentacje/39-edufactory/1655-jan-sowa-co-to-jest-prekariat.html.
  15. P. Kaczmarski, Trzy zgrzyty (albo o prekarności w nowej poezji), [w:] Doświadczenia negatywne w poezji polskiej XXI wieku, red. T. Dalasiński, K. Muca, Inter, Toruń 2017, s. 98. „O prekarności pracy i prekarnym zatrudnieniu pisało się na długo przed ukuciem terminu »prekariat«; »prekarne życie« w tytule swojego zbioru esejów umieściła Judith Butler, mając na myśli między innymi Palestyńczyków i więźniów z Guantanamo. Rozluźnienie związków prekariatu i prekarności mogłoby być dla polszczyzny bardzo pożyteczne – nie tylko ośmieliłoby do mówienia o prekarności współczesnego życia przedstawicieli dyscyplin innych niż ekonomia, socjologia i filozofia, ale umożliwiłoby też bardziej precyzyjny opis całego szeregu zjawisk związanych ze współczesną kulturą i społeczeństwem. »Prekarny« to przecież nie to samo co »niepewny« czy »zagrożony«. Odcień znaczeniowy tego pojęcia jest bardzo specyficzny: nasuwa na myśl wszystkie te sytuacje, kiedy odczuwany brak stabilności – przez sam fakt, że jest odczuwany – powoduje niestabilność »obiektywną«, rzeczywistą, namacalną; to, co pomyślane, przeżywane, odczuwane, staje się materialne i cielesne”.
  16. R. Krause, 180 km/h, [w:] Pamiętnik z powstania, Dom Literatury w Łodzi, Łódź 2013.
  17. A. Zagajewski, Poezja jest poszukiwaniem blasku, [w:] Wiersze wybrane, Wydawnictwo a5, Kraków 2010, s. 226. Dokładny cytat z wiersza brzmi: „Kelner w chińskiej restauracji wybucha płaczem / i nikt się nie domyśla, dlaczego. / Kto wie, może i to jest poszukiwaniem, / podobnie jak chwila na brzegu morza, / gdy na horyzoncie pojawił się drapieżny okręt / i zatrzymał się, znieruchomiał na długo”.
  18. M. Topolski, służone, [w:] na koniec idą, Dom Literatury w Łodzi, Łódź 2017, s. 6.
  19. N. Wynn, What’s wrong with capitalism?, [online], [dostęp: 21.04.2020 r.], https://www.youtube.com/watch?v=gJW4-cOZt8A&t=324s. Autorka dodaje: „[klienci] nie rozumieją, że jesteś tylko pachołkiem bez żadnej właściwej sprawczości, a system zorganizowany jest tak, by ludzie niemający żadnej władzy bez celu krzyczeli na siebie nawzajem”.
  20. J. Nowacki, Dwie strony ulotki, „Kontent” 2018, nr 6, s. 42, [online], [dostęp: 20.04.2020], http://kontent.net.pl/files/KONTENT_kwartalnik_nr_6.pdf.
  21. W wierszu Teraz jemy brunch, używam podmiotu zbiorowego (s. 30) interakcja z bezdomnym kończy się aktem kanibalizmu („zabieram go do siebie i zjadam w ciemnościach”).
  22. P. Kaczmarski, Trzy opowieści o awansie klasowym, „Mały Format” 2019, nr 6, [online], [dostęp: 20.04.2020], http://malyformat.com/2019/06/opowiesci-o-awansie-klasowym/
  23. D. Bielicki, Więcej wiertarek, [w:] tegoż, Pawilony, Fundacja na rzecz Kultury i Edukacji im. Tymoteusza Karpowicza, Wrocław 2017, s. 30.
  24. K. Pietrek, - [mój brat], [w:] tejże, Statystyki, WBPiCAK, Poznań 2013, s. 20.
  25. K. Pietrek, manifest [w:] tejże, Język korzyści, WBPiCAK, Poznań, 2010, s. 23.
  26. Patrz między innymi: J. Skurtys, Razem żyjemy wyłącznie ze strachu (Spóźnione notatki o „Języku korzyści” Kiry Pietrek), Fundacja na Rzecz Kultury i Edukacji im. Tymoteusza Karpowicza, [online], [dostęp: 29.04.2020 r.], http://fundacja-karpowicz.org/jakub-skurtys-razem -zyjemywylacznie-ze-strachu/; M. Czaja, Reklama to jedyna gra w naszym mieście, „Wakat”, [online], [dostęp: 29.04.2020 r.], http://wakat.sdk.pl/reklama-to-jedyna-gra-w-naszym-miescie/; A. Kałuża, Kiry Pietrek wiersze po reklamach, [w]: Pod grą. Jak dziś znaczą wiersze, poetki i poeci, Universitas, Kraków 2015.
  27. B. Sadulski, o rozpaczy, [w:] tegoż, mniej niż jedno zwierzę, Dom Literatury w Łodzi, Łódź 2019, s. 29.
  28. S. Kopyt, i wtedy kończy się hajs, [w:] tegoż, na giełdach nadprodukcji pikują akcje przetrwania, WBPiCAK, Poznań 2019.

Powiązane artykuły

22.04.2021

Nowy Napis Co Tydzień #097 / Wielkie projekty malutkich ludzi

Trudno powiedzieć, czy to powieść z sytuacyjno-personalnym kluczem, zwyczajna fikcja literacka, demaskatorska narracja o trybach i mechanizmach rzeczywiście istniejących w polskich realiach czy może to wszystko po trochu. Pewne jest, że czyta się to dobrze oraz daje wgląd w istotne zjawiska i mechanizmy, a wnioski wykraczają daleko poza sportretowane środowisko. Powieść Projekt Anny Sudoł (rocznik 1990) to wart uwagi kawałek polskiej prozy współczesnej.

Jest więc Instytucja, tak właśnie pisana. Artystyczno-kulturalna, z branży sztuki nowoczesnej. Stołeczna, znacząca, wpływowa, właściwie najważniejsza w swojej dziedzinie w kraju. Taka, z którą współpracować należy, jeśli tylko jej decydenci dadzą w ogóle szansę na współpracę, zauważą kogoś, kiwną palcem w jego czy jej stronę. Instytucja to Adam, obecny, wieloletni szef, człowiek stanowiący o być albo nie być artystów, krytyków i tym podobnych. Instytucja to także Milena, dawna szefowa, która niby już wszystko ma za sobą, już jest na emeryturze, już nic nie musi, ale wciąż pozostaje w skomplikowanej relacji z Instytucją, wyznaczanej trochę przez troskę o dorobek i kondycję całego podmiotu, trochę przez chęć udziału w grze i rozdawania kart, a trochę przez własne ambicje, drzemiące jak wulkaniczna lawa i jak ona gotowe znów dać o sobie znać.

Jest też grupa osób orbitujących wokół Instytucji i wokół całej branży. Ludwik, dwudziestoparolatek stroniący od życia towarzyskiego, niepodatny na blichtr, lekko introwertyczny i odrealniony, dobrze się zapowiadający, ale wciąż bez konkretów. Kostek, już pod czterdziestkę, o burzliwej przeszłości i z rozmaitymi realizacjami artystycznymi na koncie, obieżyświat, pomału wypadający z obiegu, niemający też solidnych materialnych podstaw przynależności do tego światka. Pochodzi ze zwykłej rodziny, mieszka na poddaszu starego budynku. „Pamiętasz mój projekt o kondycji transludzkiej w technoświecie? Realizowałem go od razu po wydaniu swoich eseistycznych konstatacji o podróży do Indii…” – mówi Ludwikowi i brzmi to jak autoparodia, jak karykatura takich środowisk. Jest też Roma, z zamożnej rodziny, na wznoszącej fali, z kontaktami w zagranicznym świecie artystycznym, posiadaczka modernistycznej willi, do której na imprezę zaprasza spośród licznego grona znajomych tylko wybrańców, bo pozostali „nie podtrzymują wysokojakościowej relacji w sieci”. Karol, młoda, lecz o dość mocno ugruntowanej pozycji gwiazda środowiska, krytyk artystyczny przekonany o własnej wielkości i o nadchodzącej potężnej władzy sądzenia, już dziś ferujący wyroki wpływowe i znaczące. Mateusz z „fryzurą na Twardocha”, młody wilk, obiecujący twórca i sprawny uczestnik towarzyskich gier, mistrz dobrego wrażenia. Aurelia, krytyczka spoza tego światka, postrzegana jako – pod każdym względem, od gustu estetycznego po urodę – nieatrakcyjna, za to pracowitością próbująca nadrobić brak rodzinno-towarzysko-finansowych aktywów. Norbert, niejawny partner Romy, nie robiący właściwie niczego, próbujący naśladować styl życia i aktywność tego środowiska, jednak pozbawiony talentu i polotu, a przez swoją dziewczynę traktowany zupełnie instrumentalnie. I to właściwie tyle, nie licząc marginalnie pojawiających się postaci.

Wszyscy oni zajmują lub chcieliby zajmować się własnymi projektami, wspierają lub opiniują cudze, albo zapewniają możliwość realizowania projektów. Zazwyczaj nie jest nawet jasne, czego dotyczy dany projekt, bo tematyka aktywności twórczej jest zaledwie bladym tłem. Sednem są relacje międzyludzkie – oni, a raczej ich ego, są w centrum, czegokolwiek by w danym momencie nie robili. Jedyną „ideą” tego środowiska jest to, co znajdujemy w prezentacji postaci Kostka: „Tak jak większość osób, które znał, nie obchodziło go nic prócz bycia kimś”. I w zasadzie nikt poza samymi swoimi ich nie interesuje. „Środowisko jest przecież małe i wszyscy się znają, a jeżeli kogoś nie znają, to wiedzą dokładnie, kogo”.

*

W tym wąskim kręgu toczy się cała akcja. W rozmowach i inicjatywach obejmujących dwie, trzy osoby z tego grona, w kilku mieszkaniach i lokalach, we wzajemnych ocenach, w przenikających się konfiguracjach. W nieustannej wojnie w tym środowisku. Bo prawie każdy walczy tu z każdym. W podgrupach, z osobna, wedle pozycji, wieku, aspiracji, szans, nadziei. Jeśli ktoś nie staje do walki, to jest zwalczany. Jeśli ktoś z kimś nie walczy, to właściwie tylko po to, żeby zawrzeć doraźny, cyniczny i instrumentalny pokój i sojusz, czyli wykorzystać kogoś do własnych celów. Przy czym same cele zmieniają się jak w kalejdoskopie, bo nie chodzi o żadne konkrety, lecz wyłącznie o indywidualny sukces i karierę – w ich imię raz robi się czy planuje coś, a dzień czy wręcz chwilę później już coś innego. I w sojuszu z kimś innym. I przeciwko komuś, kto jeszcze niedawno był kumplem. Sojuszników porzuca się momentalnie, jeszcze innym tylko cynicznie robi się nadzieje na sojusz. To świetnie odmalowany obraz darwinizmu społecznego przeniesionego na poziom jednostek.

Rywalizacja obejmuje niemal wszystko, w tym kwestie wpływów towarzyskich, odzieży, stylu życia, mód żywieniowych, zasobów materialnych, urządzenia mieszkań („goszczenie w jej mieszkaniu powodowało jakieś dodatkowe wrażenie obciachu” – tak o lokalu Aurelii myśli Kostek, który sam wstydzi się przed zamożniejszymi znajomymi własnych warunków mieszkaniowych) i tak dalej.

Pośrodku salonu stał […] stół z MDF-u, a na nim znajdowały się różne potrawy z mięsem. W ostatnich miesiącach okazało się bowiem, że wegańskie kotlety zrobiły się nudne, a z kolei prawdziwego mięsa prawie nigdzie nie można było już dostać. Na początku, kiedy knajpek wegańskich było, powiedzmy, sześć lub siedem w Śródmieściu, było to fajne, ale teraz stało się nie do zniesienia […]. Wypadało więc stworzyć wobec nich ruch opozycyjny. Roma o tym wiedziała.

Z kolei Aurelia konstatuje, że

To dosyć niesamowite, że rzeczy dziadków i rodziców, które wcześniej uważała za nadające się wyłącznie na śmietnik, ostatnio, za sprawą jakiegoś zaskakującego obrotu sytuacji, okazywały się wręcz niezbędne.

Gdy Karol dziedziczy mieszkanie po babci i na mocy zapisów testamentalnych nie może zmienić wystroju, okazuje się, że wyposażenie całości, którego nowy właściciel się wstydzi, przypada jednak do gustu Milenie, uznającej to wszystko za samodzielną, celową, oryginalną kreację chłopaka.  

W „środowisku” jest w zasadzie tak, jak w panoptykonie – prawie wszędzie i zawsze jesteś pod lupą: obserwowany i oceniany. A ukrycie słabości i defektów wymaga poważnych zabiegów i przedziwnych, wręcz groteskowych gier.

Sportretowane tu towarzystwo wygląda niemal jak żywcem wyjęte z konserwatywno-prawicowych karykatur dotyczących liberalno-postępowych elit wielkomiejskich. Choć nie pada ani słowo o poglądach politycznych kogokolwiek, bohaterowie niewątpliwie uważają się za nowoczesnych i postępowych. Polska jest brudna, zacofana i szarobura, Kościół ma „bezwzględną władzę w tym kraju”, na Zachodzie wszystko lepsze. „Zwykli ludzie” to nudziarze i ciemniacy, a obcowanie z nimi to istna katorga: „Mojej rodzinie kompletnie na niczym nie zależy. Jedzą co bądź, nie dbają o siebie, nie uczestniczą w ruchach i inicjatywach miejskich”. Karol, który jest gejem, nie ma poczucia żadnej więzi z rodakami – podczas codziennej aktywności sportowej konstatuje, iż „język, którym operuje, […] więcej ma wspólnego z biegaczem ze swojego środowiska obojętnie gdzie na świecie niż z biegaczem z tej samej dzielnicy”. Oczywiście ta nowoczesność i postępowość obejmuje, jak w polskim współczesnym „realu”, także niechęć do „patologii” czy publicznej służby zdrowia. A w chwili złości przeradza się w tyrady przeciwko kolejnym grupom, które „czegoś chcą” zbiorowo, zamiast poprzestać na indywidualnych zabiegach o sukces.

Szczerość jest możliwa w zasadzie tylko w samotności, a w niej powstaje piorunująca mieszanka nadziei i wielkich wizji sukcesu i kariery, lęku o niezrealizowanie takiego scenariusza, frustracji i poczucia przegranej, której to karty może nie dać się odwrócić. Z kolei to, co uchodzi za proces dynamiczny, merytoryczny, za wznoszące fale samosprawczych karier i opadające upadków, jest częścią replikacji wielkiego instytucjonalnego tworu, który przeżuwa, połyka i wydala kolejnych aspirantów, żeby samemu trwać i trwać: „Niewygodne, krytyczne teksty były Instytucji przecież potrzebne – regulowały po prostu dynamikę karier”. Poza Instytucją właściwie nie istnieje się w tej branży. Milena bez pardonu sprowadza na ziemię Karola, który pośród wszystkich bohaterów jest najmocniej przekonany o własnej wyjątkowości i potencjale: „Działaj na własną rękę, bądź niezależny, tylko wiedz jedno: niezależność to tylko słowo, ono nie ma realnego desygnatu. Jeśli jesteś niezależny, to znaczy, że cię nie ma”.

*

W ten standardowy kołowrót wzlotów i upadków, wzajemnych podgryzań, nadziei i frustracji, wkradają się zjawiska niecodzienne i czynniki nieprzewidziane. Mianowicie Ludwik chce zrealizować Wielki Projekt – w kontrze do realizowanych na okrągło małych projektów, chwilowych, wzbudzających jedynie krótkotrwałe emocje (Instytucja promuje rocznie 50–60 takich). W tym samym czasie Adam postanawia po latach wreszcie nieco odpocząć i pod pozorem wyjazdu w Alpy dla podreperowania zdrowia zaszywa się w warszawskim mieszkaniu, a stery Instytucji oddaje tymczasowo w ręce Mileny. To wszystko, wraz ze zręcznymi kłamstwami Kostka, których treści tu nie zdradzę, a w których upatruje on jedynej szansy na powrót do gry, zaburza dotychczasowy porządek. Pozostali młodzi twórcy czują się bowiem zagrożeni przez konkurenta, który może ich zdeklasować. Milena lęka się przełomu jakościowego w Instytucji oraz preferowania przez Adama kogoś spoza kręgu jej wybrańców, a Kostek jest przekonany, że teraz już zupełnie wypadnie z obiegu. Ten ostatni gra zatem va banque i sięga po bardzo ryzykowne kłamstwo, które uruchamia turbodoładowanie wojny wszystkich ze wszystkimi. Nie zdradzę jej przebiegu i finału, nie chcąc czytelników pozbawiać przyjemności lektury. Powiem tylko, że wojna ta jest opisana przekonująco (z małymi wyjątkami, jak zbyt pospiesznie i sztucznie zakończony wątek Aurelii), wciągająco, zręcznie i z kilkoma niespodziewanymi zwrotami akcji.

Nie fabuła jest zresztą w tej książce kluczowa, lecz portret środowiska, jego typów personalnych i realiów. Podobne scenki i zjawiska zna chyba każdy, kto choć otarł się o środowiska inteligenckie, twórcze, kreatywne. Kto zaś nie zna, temu przyda się taki wgląd – takie zdzieranie zasłony. Jest to niewątpliwie „oparte na faktach” – w sposób niekoniecznie dosłowny, bo być może nie ma postaci aż takich, ale przecież w środowiskach twórczo-inteligenckich panuje mniej więcej właśnie ten klimat. Ba, jest chyba jeszcze gorzej niż chce nam powiedzieć literatura, bo w książce Sudoł to wszystko dzieje się w zasadzie niemal jawnie, w niewielkim stopniu pozostaje otorbione pięknymi słowami. Tymczasem w rzeczywistości takie postawy, cele i standardy są nierzadko zasłonięte mgłą wzniosłych deklaracji i miarkowania szlachetnych czynów.

Autorka opisuje to wszystko bez resentymentu, nadmiernej złośliwości czy goryczy. Raczej beznamiętnie zdaje sprawę z zasadniczych cech i mechanizmów tej ludzkiej marności. Mimochodem wskazuje także jej kontekst systemowy – indywidualistyczną kulturę jednostkowego sukcesu jako jedynej miary wartości człowieka. Czyta się to naprawdę fajnie, a przy odrobinie namysłu można wysnuć z książki więcej ciekawych wniosków niż z coraz bardziej zgranej, rozpisanej na wiele głosów i form literacko-publicystycznych, produkcji opowieści spod znaku wrażliwości społecznej.

Co ciekawe, zastosowanie przez autorkę terminologii mało skonkretyzowanej zaprowadziło część odbiorców-recenzentów w rejony skojarzeń pozornie nonsensownych. Otóż Instytucja i projekty zostały w obliczu opisanej walki wszystkich ze wszystkimi odczytane jako realia rodem z… korporacji. „Praca zawłaszcza człowieka”, satyra na korporzeźnię”, „opisuje korporacyjną rzeczywistość”, „wyśmianie korporacyjnej nowomowy”, „znakomicie portretuje też wszystkie brudne korpo-gierki i podchody”, „w końcu ktoś z pokolenia 30-latków opisał, jak z naszej perspektywy wygląda współczesny rynek pracy w Polsce” – to cytaty z trzech różnych recenzji tej książki. Można by wyśmiać nieuważną lekturę, bo przecież kilka wątków i scen wprost odsyła nas do świata artystycznego i takiejże aktywności. Nieuważność zdarza się jednak każdemu. A wspomniane opinie wskazują, że Anna Sudoł celowo lub przypadkiem nakreśliła obraz bardziej uniwersalny niż dotyczący tylko światka artystów. Mówi nam to nieco o tym, w jakiej rzeczywistości jesteśmy zanurzeni po uszy, jakie realia stwarza turbokapitalizm i że nie ma w nim instytucjonalnych czy środowiskowych oaz nawet tam, gdzie moglibyśmy się ich spodziewać. Jesteśmy po uszy zanurzeni w egocentryczno-indywidualistycznej logice, w mechanizmach indywidualnego sukcesu czy choćby tylko sukcesiku jako kluczowych miar naszego miejsca w społeczeństwie, w ultrarywalizacyjnym wyścigu szczurów. Nie tylko w korporacjach, ale także w organizacjach, w których nie tyle i nie same pieniądze są miernikiem i ukoronowaniem takich wysiłków.

Warto Projekt czytać, bo mówi nam ważne rzeczy o nas tu i teraz. I mówi to w sposób ciekawszy i mniej nachalny niż wiele produkcji spod znaku dość późno narodzonej, za to coraz bardziej modnej refleksji socjalnej, której przejawy, nie mogę się oprzeć temu wrażeniu na kanwie lektury Projektu, są nie tyle opisaniem rywalizacyjno-eksploatacyjnych realiów, ile świadectwem udziału w nich. Bo zamierzonym Wielkim Projektem, w realu kończącym jako jeden z wielu projektów małych, może być wszystko. Także to, co pod pozorem troski i wrażliwości o innych czy o wzniosły cel zaledwie pompuje nasze ego i karierę.

A. Sudoł, Projekt, Korporacja Ha!art, Kraków 2020.

Okładka książki

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Remigiusz Okraska, Wielkie projekty malutkich ludzi, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2021, nr 97

Przypisy

  1. „Zasadniczym wyrazem uczestnictwa jako właściwości osoby jest postawa solidarności. Mocą tej postawy człowiek znajduje spełnienie siebie w dopełnieniu innych” (K. Wojtyła, Osoba i czyn [w:] Osoba i czyn oraz inne studia antropologiczne, Lublin 2000, s. 324).
  2. Porozumienie o współpracy naukowej, Zakopane 19 czerwca 2018, archiwum MCBFS.
  3. P. Duda, Wobec globalizacji pragnień, wystąpienie podczas konferencji „Economy of Desire” (Granada, 18 czerwca 2018).
  4. Posłanie Krajowego Zjazdu Delegatów NSZZ „Solidarność” do ludzi pracy, XXIX Krajowy Zjazd Delegatów NSZZ „Solidarność”, Częstochowa 25–26 października 2018.
  5. Por. Statut MCBFS z dnia 26 lutego 2018 r.
  6. Konferencja „Obudził w nas solidarność. W 40. rocznicę pierwszej pielgrzymki Jana Pawła II do ojczyzny”, nagranie video TVP: https://www.tvpparlament.pl/retransmisje-vod/inne/konferencja-obudzil-w-nas-solidarnosc-w-40-rocznice-pierwszej-pielgrzymki-jana-pawla-ii-do-ojczyzny-z-udzialem-premiera/42913519
  7. Tamże.
  8. Uchwała Programowa Rady Naukowo-Programowej Międzynarodowego Centrum Badań nad Fenomenem Solidarności z dnia 9 listopada 2019 roku.
  9. Tamże.
  10. Pozdrowienie Ojca Świętego do Zarządu NSZZ „Solidarność” (4 grudnia 2019 roku) http://www.vatican.va/content/francesco/pl/speeches/2019/december/documents/papa-francesco_20191204_solidarnosc.html
  11. S. Kopyt, kryzys, [w:] buch, WBPiCAK, Poznań 2011, s. 29.
  12. Było to efektem coraz intensywniej postępującej globalizacji, w wyniku której „rządy i korporacje prześcigały się w uelastycznianiu stosunków pracy, liczba ludzi o mniej bezpiecznej formie zatrudnienia wzrastała”, jak rekonstruuje to Guy Standing w książce Prekariat. Nowa niebezpieczna klasa (Warszawa 2014, tłum. K. Czarnecki, P. Kaczmarski, M. Karolak, s. 42).
  13. S. Kopyt, iuvenes dum sumus, [w:] Kir, WBPiCAK, Poznań 2013, s. 7. Dokładny cytat z wiersza brzmi: „mój nos twój nos i wszystkie zasmarkane nosy / których nie obejmuje opieka kiedy zaczynasz klepać / w klawiaturę”.
  14. J. Sowa, Co to jest prekariat?, „ha.art.pl”, [online], [dostęp: 29.04.2020 r.], http://ha.art.pl/prezentacje/39-edufactory/1655-jan-sowa-co-to-jest-prekariat.html.
  15. P. Kaczmarski, Trzy zgrzyty (albo o prekarności w nowej poezji), [w:] Doświadczenia negatywne w poezji polskiej XXI wieku, red. T. Dalasiński, K. Muca, Inter, Toruń 2017, s. 98. „O prekarności pracy i prekarnym zatrudnieniu pisało się na długo przed ukuciem terminu »prekariat«; »prekarne życie« w tytule swojego zbioru esejów umieściła Judith Butler, mając na myśli między innymi Palestyńczyków i więźniów z Guantanamo. Rozluźnienie związków prekariatu i prekarności mogłoby być dla polszczyzny bardzo pożyteczne – nie tylko ośmieliłoby do mówienia o prekarności współczesnego życia przedstawicieli dyscyplin innych niż ekonomia, socjologia i filozofia, ale umożliwiłoby też bardziej precyzyjny opis całego szeregu zjawisk związanych ze współczesną kulturą i społeczeństwem. »Prekarny« to przecież nie to samo co »niepewny« czy »zagrożony«. Odcień znaczeniowy tego pojęcia jest bardzo specyficzny: nasuwa na myśl wszystkie te sytuacje, kiedy odczuwany brak stabilności – przez sam fakt, że jest odczuwany – powoduje niestabilność »obiektywną«, rzeczywistą, namacalną; to, co pomyślane, przeżywane, odczuwane, staje się materialne i cielesne”.
  16. R. Krause, 180 km/h, [w:] Pamiętnik z powstania, Dom Literatury w Łodzi, Łódź 2013.
  17. A. Zagajewski, Poezja jest poszukiwaniem blasku, [w:] Wiersze wybrane, Wydawnictwo a5, Kraków 2010, s. 226. Dokładny cytat z wiersza brzmi: „Kelner w chińskiej restauracji wybucha płaczem / i nikt się nie domyśla, dlaczego. / Kto wie, może i to jest poszukiwaniem, / podobnie jak chwila na brzegu morza, / gdy na horyzoncie pojawił się drapieżny okręt / i zatrzymał się, znieruchomiał na długo”.
  18. M. Topolski, służone, [w:] na koniec idą, Dom Literatury w Łodzi, Łódź 2017, s. 6.
  19. N. Wynn, What’s wrong with capitalism?, [online], [dostęp: 21.04.2020 r.], https://www.youtube.com/watch?v=gJW4-cOZt8A&t=324s. Autorka dodaje: „[klienci] nie rozumieją, że jesteś tylko pachołkiem bez żadnej właściwej sprawczości, a system zorganizowany jest tak, by ludzie niemający żadnej władzy bez celu krzyczeli na siebie nawzajem”.
  20. J. Nowacki, Dwie strony ulotki, „Kontent” 2018, nr 6, s. 42, [online], [dostęp: 20.04.2020], http://kontent.net.pl/files/KONTENT_kwartalnik_nr_6.pdf.
  21. W wierszu Teraz jemy brunch, używam podmiotu zbiorowego (s. 30) interakcja z bezdomnym kończy się aktem kanibalizmu („zabieram go do siebie i zjadam w ciemnościach”).
  22. P. Kaczmarski, Trzy opowieści o awansie klasowym, „Mały Format” 2019, nr 6, [online], [dostęp: 20.04.2020], http://malyformat.com/2019/06/opowiesci-o-awansie-klasowym/
  23. D. Bielicki, Więcej wiertarek, [w:] tegoż, Pawilony, Fundacja na rzecz Kultury i Edukacji im. Tymoteusza Karpowicza, Wrocław 2017, s. 30.
  24. K. Pietrek, - [mój brat], [w:] tejże, Statystyki, WBPiCAK, Poznań 2013, s. 20.
  25. K. Pietrek, manifest [w:] tejże, Język korzyści, WBPiCAK, Poznań, 2010, s. 23.
  26. Patrz między innymi: J. Skurtys, Razem żyjemy wyłącznie ze strachu (Spóźnione notatki o „Języku korzyści” Kiry Pietrek), Fundacja na Rzecz Kultury i Edukacji im. Tymoteusza Karpowicza, [online], [dostęp: 29.04.2020 r.], http://fundacja-karpowicz.org/jakub-skurtys-razem -zyjemywylacznie-ze-strachu/; M. Czaja, Reklama to jedyna gra w naszym mieście, „Wakat”, [online], [dostęp: 29.04.2020 r.], http://wakat.sdk.pl/reklama-to-jedyna-gra-w-naszym-miescie/; A. Kałuża, Kiry Pietrek wiersze po reklamach, [w]: Pod grą. Jak dziś znaczą wiersze, poetki i poeci, Universitas, Kraków 2015.
  27. B. Sadulski, o rozpaczy, [w:] tegoż, mniej niż jedno zwierzę, Dom Literatury w Łodzi, Łódź 2019, s. 29.
  28. S. Kopyt, i wtedy kończy się hajs, [w:] tegoż, na giełdach nadprodukcji pikują akcje przetrwania, WBPiCAK, Poznań 2019.

Powiązane artykuły

18.03.2021

Posąg Emeryka 

 Za siedmioma górami, za siedmioma lasami chciałem żyć długo i szczęśliwie… Tymczasem  znów Święty Krzyż i porastająca go Puszcza Jodłowa. „Jeżeli nawet będę żył tutaj długo, czy będę szczęśliwy?”  zastanawiałem się, idąc kamienistą drogą przez rodzinną wieś. Góra ogromniała i znów, jak przez całe dzieciństwo, zasłaniała sobą widnokrąg. Szło mi się coraz trudniej: ciążył mi plecak, a może widok góry, spod której nie mogłem uciec?

Dom sołtysa i przed nim jak zwykle, zbiegowisko. Gdy nadszedłem, umilkli. Kiwnąłem im głową  i na powitanie i na pożegnanie – bo nie miałem ochoty z nikim rozmawiać.

 Nierób  dogonił mnie czyjś złośliwy szept, niby znienacka ciśnięty kamień.  Matka się dlo niego zamorduje…

Źle tając złość, chciałem się dowiedzieć, kto to powiedział. Powtórzyłem pytanie, bo pospuszczawszy głowy  milczeli.

 A bo co, nieprowda?  przed gromadkę wysunął się Ubek.  Matka se zyły przez ciebie wypruwo.  Nabrał pewności siebie.  Kto to widzioł, zeby jedno baba musiała tyle roli łobrobić?!  Urwał, żeby poszukać wsparcia w oczach pozostałych.  Ni mos dlo matki litości. Ino abo w tych ksiunskach siedzis, abo za tom piłkom ciekos… Pochowołześ już łojca. Co ci z ksiunzek przydzie  zacietrzewił się, bo i też Cietrzewiem czasem go nazywano  jak matke pochowos?

 Taa…  poparła go zawsze żądna plotek żona sołtysa  wcoraj psez cały bozy dziń łorała. Dzisioj tys, ino co z polo zjechała. Tak jakby chłopa w chałupie nie było…

 E… no bo i jaki ta z niego chłop?! Ksiunze przecie, tfy!  splunął Ajmsorry.

Odszedłem. Jak powiedzieć matce o wszystkich moich klęskach? Jak przyjmie wiadomość o najdotkliwszej  że zamiast praktyki w sądzie niebawem czeka mnie odbycie służby wojskowej? Z trzech lat spędzonych na wydziale prawa jedyne, co uznałem za warte zapamiętania, to niesamowicie błękitne oczy pewnej pani magister.

Do domu już było blisko. Gdy ojciec wracał pijany, pytałem matkę, dlaczego nie zamknie mu drzwi przed nosem. Chyba naprawdę musiała go kochać. Za to ja znienawidziłem ojca, ledwie zacząłem dorastać. Choć przez całe dzieciństwo żyliśmy w przyjaźni. Dorabiał sobie na wódę, wińsko, piwsko, nitując dziurawe wiadra i misy, które znoszono mu zewsząd. Lubiłem mu pomagać, bo znał mnóstwo opowieści o rodzinnej okolicy. Opowiadał je, rozpłaszczając młotkiem nity na szerokość szczeliny w wiadrze. W ten sposób dokonała się we mnie nitologizacja ziemi świętokrzyskiej. Często opowiadał mi legendę o posągu Emeryka. Kazał mi ją sobie dobrze zapamiętać: bo mogę kiedyś zapragnąć końca świata, a wtedy wystarczy przewieźć tę figurę na szczyt Świętego Krzyża. Wierzył, że po końcu tego świata nastanie nowy, lepszy, i bezustannie powtarzał swój ulubiony cytat z Apokalipsy: „Widziałem nowe niebo i nową ziemię, albowiem stare niebo i stara ziemia przeminęły, i morza już nie ma…”.

Żebym tak mógł sobie przypomnieć, czy opowiadając tę legendę, ojciec był trzeźwy… Wszedłem przez furtkę na podwórko, a potem po schodkach do domu. Szukałem matki, ale nigdzie jej nie było. Wreszcie znalazłem ją  w pokoju, który niegdyś dzieliła z ojcem. Leżała na łóżku. Spała. Zasnęła w ubraniu, co świadczyło, że musiała być bardzo zmęczona. Patrzyłem na nią w milczeniu: ależ się postarzała! Trud życia  na marne? Może z powodu tej płaskorzeźby, która wisi nad łóżkiem? Dostała ją ode mnie. Zrobiło mi się wstyd na myśl, że matka nie wie, w jaki sposób zdobyłem dla niej ten podarunek. Niebawem po mojej pierwszej komunii wybrałem się na odpust, który rokrocznie odbywa się na Świętym Krzyżu. Wręczając mi pieniądze, matka poprosiła, żebym nie stracił ich na lody i zabawki, ale coś jej kupił, na przykład różaniec. Stary, odziedziczony po jej matce, gdzieś się zawieruszył, a przecież musi się modlić. Do Boga, żeby się ojciec opamiętał. Oczywiście, większość pieniędzy poszła na lody. Za resztę zakupiłem korkowiec  chciałem nastraszyć nim chłopaków ze wsi. O prezencie dla matki przypomniałem sobie dopiero wtedy, gdy pod kościołem nie było już kramarzy, został tylko stragan ludowego artysty. Pakował do plastikowych toreb swe święte Michały, smoki, anioły z obojętnymi drewnianymi oczami. Z rezygnacją oglądałem resztki i nagle wypatrzyłem dłubankę wyobrażającą, jak mi się zdawało, ptaka o złożonych skrzydłach i krótkich nóżkach. Chwyciłem figurkę i uciekłem. Rzeźbiarz nawet nie próbował mnie gonić, tylko wrzasnął za mną, złorzecząc mnie i mojej rodzinie. Zbiegłem z góry drogą, którą w odwrotnym kierunku podążał na walną rozprawę z Krzyżakami król Władysław Jagiełło. Zatrzymałem się przy posągu Emeryka. Mogłem wtedy dokładniej przyjrzeć się swej zdobyczy: była to głowa Syna Bożego, ujęta z profilu… Misternie wyrzeźbione długie włosy Odkupiciela wziąłem za ptasie skrzydła, a jego szpicbródka wydawała się ptasimi łapkami. Ze złości, że popełniłem świętokradztwo, chciałem to rozbić o Emeryka, ale się powstrzymałem: przypomniałem sobie opowieść ojca.

Matka cieszyła się chyba jeszcze bardziej, niż gdybym jej kupił różaniec. W następną niedzielę dała głowę Chrystusa do poświęcenia proboszczowi. Powiesiła ją nad ich łożem małżeńskim  pewnie w nadziei, że może wśród swych licznych zajęć Chrystus kiedyś odciągnie ojca od butelki.

„Dlaczego ci nie powiedziałem, że ja tego Jezusa ukradłem, więc szczęścia nam nie przyniesie?”  spojrzałem na śpiącą. Okryłem ją kocem. Wyszedłem z domu, nawet się nie przebrawszy, bez posiłku. Skierowałem się do obory.

Kary stał przy żłobie, podskubując siano zza drabinki. Jego sierść lśniła od potu. Na mój widok zarżał przeciągle. Dawno nie miał okazji oglądać mnie w oborze. Wziąłem derę, żeby go wytrzeć. Myślałem o słowach sąsiadów  że matka dopiero co zjechała z pola. Jeszcze inne słowa sobie przypomniałem, które piekły mnie jak uderzenia w policzki. Ludzie ze wsi źle mi życzyli, odkąd tylko spróbowałem zrzucić z ramion Święty Krzyż. Czekali, że się potknę i góra mnie zmiażdży.

 

Założyłem chomąto na koński kark. Udowodnię wszystkim, że nie boję się pracy w polu. Kary strzygł uszami, ale wydawał się spokojny. Odwiązawszy uzdę od żłobu, trąciłem go lejcami, bo jakby nie miał ochoty opuszczać obory. Zastanawiając się, czy prawidłowo zapiąłem uprząż, szarpnąłem lejcami bardziej zdecydowanie. Nie najpewniej się czułem, co koń wyczuł. Parsknął. Uderzył kopytem. Spoglądał na mnie z kpiną. Nawet zaczął rżeć, jakby zanosił się od śmiechu. Przypomniały mi się spojrzenia i śmiech sąsiadów, kiedy tuż po śmierci ojca spróbowałem gospodarzyć a tylko wywróciłem na prostej drodze wóz ze słomą.

W końcu udało mi się wyprowadzić konia z obory i skierować do wozu. Usiłowałem go zaprząc, ale znów rżał i tańczył końskiego obertasa. Ojciec, jaki był, to był, ale na taki taniec nawet najbardziej narowistemu ogierowi by nie pozwolił. Sięgnąłem po bat. Rzemień ze świstem spadł na grzbiet karego, tworząc długą smugę na jego sierści. Zarżał wściekle, lecz uspokoił się na tyle, że mogłem zapiąć postronki do orczyka i założyć naszelnik na dyszel.

Matka wyszła z domu…

 Jadę orać  poprawiłem leżący na wozie pług.

 Orać?  zaniepokoiła się.  Ledwie co z pola zjechałam. Dajże zwierzęciu odpocząć. A w ogóle, kiedyś ty koniem orał? Jeszcze ci ucieknie…

 Nie ucieknie!  wskoczyłem na wóz i stanąłem w rozkroku.  Wio!  popędziłem karego, zawracając kołem na podwórku.

 Nie jedź…  matka prosiła, nie, rozkazywała.

 Trochę poorzę  zaciąłem konia batem  i niedługo wrócę. Wio!

 Jezu!  próbowała mi zabiec drogę.  Mój Jezu…  wołała, aż pomyślałem, że tak musiała krzyczeć Maryja, widząc swego Syna opuszczającego ich dom na zawsze. Jechałem po wyżłobionej dwiema koleinami polnej dróżce. Trzymając w rękach lejce, miałem wrażenie, jakbym znów trzymał na wodzach swoje życie. Z sąsiednich pól obserwowały mnie zaciekawione oczy… Zatrzymałem wóz, bo dojechałem do zaoranego w połowie żytniska. Żeby zaorać tyle ziemi, matka musiała zacząć wcześnie rano. Z przeświadczeniem, że dam radę dokończyć to, co zaczęła, uwiązałem lejce do kłonicy i zdjąłem pług z wozu. Zanim położyłem go w bruzdę, musiałem oczyścić lemiesz zwitkiem trawy, złotawobrązowej po upalnym lecie. Moi sąsiedzi porobili sobie przerwy, żeby się przyglądać, jak sobie radzę. Bałem się najmniejszego błędu  ale by się śmiali! Zaprzęgłem konia. Starczyło już tylko zrobić z namaszczeniem znak krzyża  mimo wątpienia w jego skuteczność…

 Nie orz!  nadbiegała matka.

Strzeliłem z bata i koń ruszył. Lemiesz odciął skibę brunatnej gleby, w której wiła się przecięta dżdżownica. Wszystko szło, jak należy.

 No, ja wam teraz pokażę – wszystkim…

Koń zarżał przeciągle: spostrzegł kobyłę, którą orał sąsiad. Szarpnął się w przód. Ściągnąłem lejce, a on stanął na zadnich nogach. Co robić? Batem go, raz, drugi, trzeci…

 Nie bij go!  matka była tuż, tuż.

Końskie białka zaczerwieniły się. Kary coraz mocniej rwał do przodu. Klacz doprowadziła go do szału. Potknąłem się o bruzdę. Upadłem twarzą w spulchnioną ziemię. Usiłowałem się podnieść, ale lejc z rąk nie wypuściłem.

 Puść lejce!  krzyknęła matka.  Bo cię zabije!

I tak nie miałbym siły dłużej ich utrzymać. Koń ruszył z kopyta, ciągnąc za sobą przewrócony pług. Leżałem twarzą w ziemi. Żeby tak się otworzyła i mnie pochłonęła… Przecież jest moją matką!

 Nic ci się nie stało?

Pokręciłem przecząco głową, nie odrywając twarzy od ziemi. Nie chciałem, żeby zobaczyła na mojej twarzy błoto z łez i ziemi świętokrzyskiej.

 Tylko narobiłeś sobie wstydu…  roztrzęsiona, zdyszana po biegu pochyliła się nade mną.  No, idź do domu. Muszę iść po karego  oddaliła się  sąsiad go złapał.

Ziemia nie otworzyła się, żeby mnie pochłonąć. Może dlatego, że jestem jej wyrodnym dzieckiem? Jej ukochane dzieci spoglądały na mnie szyderczo. Myślałem o nich z nienawiścią, nienawidziłem ich i ich matki. Ta nienawiść dodała mi sił, podniosłem się. Otrzepałem z brudu ubranie i wytarłem dokładnie twarz.

Czekałem w kuchni na matkę, wyglądając przez okno na podwórze. Nawet nie zauważyłem, gdy weszła. Dopiero słysząc kroki w korytarzu, zacząłem się zastanawiać, jak jej powiedzieć, że przez tyle lat ją okłamywałem. Wierzyła, że uda mi się zabrać ją stąd gdzieś daleko… Ojciec przez całe życie jej to obiecywał. Czy zdoła mi wybaczyć, że ja również ją zawiodłem? Może odwróci się ode mnie, zamiast dodać sił?

 I po co było się brać za coś, czego nie potrafisz?  weszła do kuchni, gdy stałem odwrócony do okna.

 Masz swoje książki  powiedziała po chwili  to ich pilnuj. Jednych Bóg stworzył do orki, drugim dał głowę do nauki… Zdaniem asystenta było odwrotnie: to właśnie do orki w polu, a nie do nauki się nadawałem.

 Muszę ci o czymś powiedzieć  wreszcie się odważyłem odezwać. O tak, czas wyznać jej całą prawdę…  Wiesz, te moje studia… Wyrzucili mnie…

 Jak to? Dlaczego?  W jej oczach była rozpacz.

 Nie zdałem egzaminu, z którego miałem warunek. To już koniec. Chyba mnie wezmą do wojska… Nie wiem, co robić…  nie patrzyłem jej w oczy.

 Pójdę się położyć…  Usłyszałem, jak odchodzi. Spojrzałem za nią, bo rozległ się dźwięk tłuczonego szkła. Matka chwiała się wsparta o kuchenkę. Na podłodze leżała rozbita szklanka. Podszedłem, wziąłem matkę pod rękę i zaprowadziłem do sypialni. Posłusznie dała się położyć na łóżku. Zasunąłem kotary i zapaliłem lampkę nocną. Usiadłem obok. Wyglądała jak ryba wyjęta z wody, choć leżała w milczeniu. Z jej oczu nie płynęły łzy, ze łzami byłoby łatwiej. Natychmiast znalazłyby sobie koryta w zmarszczkach na twarzy. A tak te zmarszczki trwały  suche, nieustępliwe, jak bruzdy w polu.

 Co my teraz zrobimy?  cicho zapytała. Co miałem powiedzieć, gdy patrzała na zgliszcza, ruiny.  Jak się ludzie ze wsi dowiedzą, nie dadzą ci spokoju…

 Nienawidzę ich!  zacisnąłem pięści, to ona była ofiarą, nie ja. I jej nagła troska o mnie była gorsza niż lejce, którymi wlókł mnie kary.

 Mam dość ludzi, mam dość całego świata!  krzyczałem. Przypomniała mi się legenda o posągu Emeryka. I słowa ojca. Oto nastał dzień, w którym zapragnąłem, żeby świat przestał istnieć.  Pamiętasz opowieść o pielgrzymie świętokrzyskim? Ojciec mi mówił  ciągnąłem, a matka patrzała na mnie ze spokojem  że podobno wystarczy przenieść figurę na szczyt Świętego Krzyża i będzie koniec świata. Tak, tylko tego pragnę.

Ukryłem twarz w dłoniach, a ona uśmiechnęła się nagle. Jakby chciała powiedzieć: „Bredzisz, synu, bredzisz…”

Nie zauważyłem, kiedy zasnęła. Siedząc obok, uzmysłowiłem sobie, jaką krzywdę jej wyrządziłem.

 I widziałem nowe niebo i nową ziemię, albowiem stare niebo i stara ziemia przeminęły, i morza już nie ma… powiedziałem do jej nieruchomej twarzy. A może ojciec to wyszeptał. Nie wiem.

 

Opowiadanie zostało opublikowane dzięki programowi Tarcza dla literatów.

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Zbigniew Masternak, Posąg Emeryka , Czytelnia, nowynapis.eu, 2021

Przypisy

  1. „Zasadniczym wyrazem uczestnictwa jako właściwości osoby jest postawa solidarności. Mocą tej postawy człowiek znajduje spełnienie siebie w dopełnieniu innych” (K. Wojtyła, Osoba i czyn [w:] Osoba i czyn oraz inne studia antropologiczne, Lublin 2000, s. 324).
  2. Porozumienie o współpracy naukowej, Zakopane 19 czerwca 2018, archiwum MCBFS.
  3. P. Duda, Wobec globalizacji pragnień, wystąpienie podczas konferencji „Economy of Desire” (Granada, 18 czerwca 2018).
  4. Posłanie Krajowego Zjazdu Delegatów NSZZ „Solidarność” do ludzi pracy, XXIX Krajowy Zjazd Delegatów NSZZ „Solidarność”, Częstochowa 25–26 października 2018.
  5. Por. Statut MCBFS z dnia 26 lutego 2018 r.
  6. Konferencja „Obudził w nas solidarność. W 40. rocznicę pierwszej pielgrzymki Jana Pawła II do ojczyzny”, nagranie video TVP: https://www.tvpparlament.pl/retransmisje-vod/inne/konferencja-obudzil-w-nas-solidarnosc-w-40-rocznice-pierwszej-pielgrzymki-jana-pawla-ii-do-ojczyzny-z-udzialem-premiera/42913519
  7. Tamże.
  8. Uchwała Programowa Rady Naukowo-Programowej Międzynarodowego Centrum Badań nad Fenomenem Solidarności z dnia 9 listopada 2019 roku.
  9. Tamże.
  10. Pozdrowienie Ojca Świętego do Zarządu NSZZ „Solidarność” (4 grudnia 2019 roku) http://www.vatican.va/content/francesco/pl/speeches/2019/december/documents/papa-francesco_20191204_solidarnosc.html
  11. S. Kopyt, kryzys, [w:] buch, WBPiCAK, Poznań 2011, s. 29.
  12. Było to efektem coraz intensywniej postępującej globalizacji, w wyniku której „rządy i korporacje prześcigały się w uelastycznianiu stosunków pracy, liczba ludzi o mniej bezpiecznej formie zatrudnienia wzrastała”, jak rekonstruuje to Guy Standing w książce Prekariat. Nowa niebezpieczna klasa (Warszawa 2014, tłum. K. Czarnecki, P. Kaczmarski, M. Karolak, s. 42).
  13. S. Kopyt, iuvenes dum sumus, [w:] Kir, WBPiCAK, Poznań 2013, s. 7. Dokładny cytat z wiersza brzmi: „mój nos twój nos i wszystkie zasmarkane nosy / których nie obejmuje opieka kiedy zaczynasz klepać / w klawiaturę”.
  14. J. Sowa, Co to jest prekariat?, „ha.art.pl”, [online], [dostęp: 29.04.2020 r.], http://ha.art.pl/prezentacje/39-edufactory/1655-jan-sowa-co-to-jest-prekariat.html.
  15. P. Kaczmarski, Trzy zgrzyty (albo o prekarności w nowej poezji), [w:] Doświadczenia negatywne w poezji polskiej XXI wieku, red. T. Dalasiński, K. Muca, Inter, Toruń 2017, s. 98. „O prekarności pracy i prekarnym zatrudnieniu pisało się na długo przed ukuciem terminu »prekariat«; »prekarne życie« w tytule swojego zbioru esejów umieściła Judith Butler, mając na myśli między innymi Palestyńczyków i więźniów z Guantanamo. Rozluźnienie związków prekariatu i prekarności mogłoby być dla polszczyzny bardzo pożyteczne – nie tylko ośmieliłoby do mówienia o prekarności współczesnego życia przedstawicieli dyscyplin innych niż ekonomia, socjologia i filozofia, ale umożliwiłoby też bardziej precyzyjny opis całego szeregu zjawisk związanych ze współczesną kulturą i społeczeństwem. »Prekarny« to przecież nie to samo co »niepewny« czy »zagrożony«. Odcień znaczeniowy tego pojęcia jest bardzo specyficzny: nasuwa na myśl wszystkie te sytuacje, kiedy odczuwany brak stabilności – przez sam fakt, że jest odczuwany – powoduje niestabilność »obiektywną«, rzeczywistą, namacalną; to, co pomyślane, przeżywane, odczuwane, staje się materialne i cielesne”.
  16. R. Krause, 180 km/h, [w:] Pamiętnik z powstania, Dom Literatury w Łodzi, Łódź 2013.
  17. A. Zagajewski, Poezja jest poszukiwaniem blasku, [w:] Wiersze wybrane, Wydawnictwo a5, Kraków 2010, s. 226. Dokładny cytat z wiersza brzmi: „Kelner w chińskiej restauracji wybucha płaczem / i nikt się nie domyśla, dlaczego. / Kto wie, może i to jest poszukiwaniem, / podobnie jak chwila na brzegu morza, / gdy na horyzoncie pojawił się drapieżny okręt / i zatrzymał się, znieruchomiał na długo”.
  18. M. Topolski, służone, [w:] na koniec idą, Dom Literatury w Łodzi, Łódź 2017, s. 6.
  19. N. Wynn, What’s wrong with capitalism?, [online], [dostęp: 21.04.2020 r.], https://www.youtube.com/watch?v=gJW4-cOZt8A&t=324s. Autorka dodaje: „[klienci] nie rozumieją, że jesteś tylko pachołkiem bez żadnej właściwej sprawczości, a system zorganizowany jest tak, by ludzie niemający żadnej władzy bez celu krzyczeli na siebie nawzajem”.
  20. J. Nowacki, Dwie strony ulotki, „Kontent” 2018, nr 6, s. 42, [online], [dostęp: 20.04.2020], http://kontent.net.pl/files/KONTENT_kwartalnik_nr_6.pdf.
  21. W wierszu Teraz jemy brunch, używam podmiotu zbiorowego (s. 30) interakcja z bezdomnym kończy się aktem kanibalizmu („zabieram go do siebie i zjadam w ciemnościach”).
  22. P. Kaczmarski, Trzy opowieści o awansie klasowym, „Mały Format” 2019, nr 6, [online], [dostęp: 20.04.2020], http://malyformat.com/2019/06/opowiesci-o-awansie-klasowym/
  23. D. Bielicki, Więcej wiertarek, [w:] tegoż, Pawilony, Fundacja na rzecz Kultury i Edukacji im. Tymoteusza Karpowicza, Wrocław 2017, s. 30.
  24. K. Pietrek, - [mój brat], [w:] tejże, Statystyki, WBPiCAK, Poznań 2013, s. 20.
  25. K. Pietrek, manifest [w:] tejże, Język korzyści, WBPiCAK, Poznań, 2010, s. 23.
  26. Patrz między innymi: J. Skurtys, Razem żyjemy wyłącznie ze strachu (Spóźnione notatki o „Języku korzyści” Kiry Pietrek), Fundacja na Rzecz Kultury i Edukacji im. Tymoteusza Karpowicza, [online], [dostęp: 29.04.2020 r.], http://fundacja-karpowicz.org/jakub-skurtys-razem -zyjemywylacznie-ze-strachu/; M. Czaja, Reklama to jedyna gra w naszym mieście, „Wakat”, [online], [dostęp: 29.04.2020 r.], http://wakat.sdk.pl/reklama-to-jedyna-gra-w-naszym-miescie/; A. Kałuża, Kiry Pietrek wiersze po reklamach, [w]: Pod grą. Jak dziś znaczą wiersze, poetki i poeci, Universitas, Kraków 2015.
  27. B. Sadulski, o rozpaczy, [w:] tegoż, mniej niż jedno zwierzę, Dom Literatury w Łodzi, Łódź 2019, s. 29.
  28. S. Kopyt, i wtedy kończy się hajs, [w:] tegoż, na giełdach nadprodukcji pikują akcje przetrwania, WBPiCAK, Poznań 2019.

Powiązane artykuły

08.03.2021

*** [w prasie pisali o incydencie…]

w prasie pisali o incydencie
w przepompowni
zawiódł system ostrzegania 
były jakiejś zaniedbania
kontrolerzy wskazują nieprawidłowości  
złe użytkowanie sprzętu 
sytuacja już opanowana
czyta że częsta fluktuacja kadr 
do tego właśnie prowadzi 
i że aktyw partyjny
nie stanął na wysokości 
nie rozumie tego przekazu
gdzie w tym wszystkim 
jest człowiek 

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Bartłomiej Siwiec, *** [w prasie pisali o incydencie…], Czytelnia, nowynapis.eu, 2021

Przypisy

  1. „Zasadniczym wyrazem uczestnictwa jako właściwości osoby jest postawa solidarności. Mocą tej postawy człowiek znajduje spełnienie siebie w dopełnieniu innych” (K. Wojtyła, Osoba i czyn [w:] Osoba i czyn oraz inne studia antropologiczne, Lublin 2000, s. 324).
  2. Porozumienie o współpracy naukowej, Zakopane 19 czerwca 2018, archiwum MCBFS.
  3. P. Duda, Wobec globalizacji pragnień, wystąpienie podczas konferencji „Economy of Desire” (Granada, 18 czerwca 2018).
  4. Posłanie Krajowego Zjazdu Delegatów NSZZ „Solidarność” do ludzi pracy, XXIX Krajowy Zjazd Delegatów NSZZ „Solidarność”, Częstochowa 25–26 października 2018.
  5. Por. Statut MCBFS z dnia 26 lutego 2018 r.
  6. Konferencja „Obudził w nas solidarność. W 40. rocznicę pierwszej pielgrzymki Jana Pawła II do ojczyzny”, nagranie video TVP: https://www.tvpparlament.pl/retransmisje-vod/inne/konferencja-obudzil-w-nas-solidarnosc-w-40-rocznice-pierwszej-pielgrzymki-jana-pawla-ii-do-ojczyzny-z-udzialem-premiera/42913519
  7. Tamże.
  8. Uchwała Programowa Rady Naukowo-Programowej Międzynarodowego Centrum Badań nad Fenomenem Solidarności z dnia 9 listopada 2019 roku.
  9. Tamże.
  10. Pozdrowienie Ojca Świętego do Zarządu NSZZ „Solidarność” (4 grudnia 2019 roku) http://www.vatican.va/content/francesco/pl/speeches/2019/december/documents/papa-francesco_20191204_solidarnosc.html
  11. S. Kopyt, kryzys, [w:] buch, WBPiCAK, Poznań 2011, s. 29.
  12. Było to efektem coraz intensywniej postępującej globalizacji, w wyniku której „rządy i korporacje prześcigały się w uelastycznianiu stosunków pracy, liczba ludzi o mniej bezpiecznej formie zatrudnienia wzrastała”, jak rekonstruuje to Guy Standing w książce Prekariat. Nowa niebezpieczna klasa (Warszawa 2014, tłum. K. Czarnecki, P. Kaczmarski, M. Karolak, s. 42).
  13. S. Kopyt, iuvenes dum sumus, [w:] Kir, WBPiCAK, Poznań 2013, s. 7. Dokładny cytat z wiersza brzmi: „mój nos twój nos i wszystkie zasmarkane nosy / których nie obejmuje opieka kiedy zaczynasz klepać / w klawiaturę”.
  14. J. Sowa, Co to jest prekariat?, „ha.art.pl”, [online], [dostęp: 29.04.2020 r.], http://ha.art.pl/prezentacje/39-edufactory/1655-jan-sowa-co-to-jest-prekariat.html.
  15. P. Kaczmarski, Trzy zgrzyty (albo o prekarności w nowej poezji), [w:] Doświadczenia negatywne w poezji polskiej XXI wieku, red. T. Dalasiński, K. Muca, Inter, Toruń 2017, s. 98. „O prekarności pracy i prekarnym zatrudnieniu pisało się na długo przed ukuciem terminu »prekariat«; »prekarne życie« w tytule swojego zbioru esejów umieściła Judith Butler, mając na myśli między innymi Palestyńczyków i więźniów z Guantanamo. Rozluźnienie związków prekariatu i prekarności mogłoby być dla polszczyzny bardzo pożyteczne – nie tylko ośmieliłoby do mówienia o prekarności współczesnego życia przedstawicieli dyscyplin innych niż ekonomia, socjologia i filozofia, ale umożliwiłoby też bardziej precyzyjny opis całego szeregu zjawisk związanych ze współczesną kulturą i społeczeństwem. »Prekarny« to przecież nie to samo co »niepewny« czy »zagrożony«. Odcień znaczeniowy tego pojęcia jest bardzo specyficzny: nasuwa na myśl wszystkie te sytuacje, kiedy odczuwany brak stabilności – przez sam fakt, że jest odczuwany – powoduje niestabilność »obiektywną«, rzeczywistą, namacalną; to, co pomyślane, przeżywane, odczuwane, staje się materialne i cielesne”.
  16. R. Krause, 180 km/h, [w:] Pamiętnik z powstania, Dom Literatury w Łodzi, Łódź 2013.
  17. A. Zagajewski, Poezja jest poszukiwaniem blasku, [w:] Wiersze wybrane, Wydawnictwo a5, Kraków 2010, s. 226. Dokładny cytat z wiersza brzmi: „Kelner w chińskiej restauracji wybucha płaczem / i nikt się nie domyśla, dlaczego. / Kto wie, może i to jest poszukiwaniem, / podobnie jak chwila na brzegu morza, / gdy na horyzoncie pojawił się drapieżny okręt / i zatrzymał się, znieruchomiał na długo”.
  18. M. Topolski, służone, [w:] na koniec idą, Dom Literatury w Łodzi, Łódź 2017, s. 6.
  19. N. Wynn, What’s wrong with capitalism?, [online], [dostęp: 21.04.2020 r.], https://www.youtube.com/watch?v=gJW4-cOZt8A&t=324s. Autorka dodaje: „[klienci] nie rozumieją, że jesteś tylko pachołkiem bez żadnej właściwej sprawczości, a system zorganizowany jest tak, by ludzie niemający żadnej władzy bez celu krzyczeli na siebie nawzajem”.
  20. J. Nowacki, Dwie strony ulotki, „Kontent” 2018, nr 6, s. 42, [online], [dostęp: 20.04.2020], http://kontent.net.pl/files/KONTENT_kwartalnik_nr_6.pdf.
  21. W wierszu Teraz jemy brunch, używam podmiotu zbiorowego (s. 30) interakcja z bezdomnym kończy się aktem kanibalizmu („zabieram go do siebie i zjadam w ciemnościach”).
  22. P. Kaczmarski, Trzy opowieści o awansie klasowym, „Mały Format” 2019, nr 6, [online], [dostęp: 20.04.2020], http://malyformat.com/2019/06/opowiesci-o-awansie-klasowym/
  23. D. Bielicki, Więcej wiertarek, [w:] tegoż, Pawilony, Fundacja na rzecz Kultury i Edukacji im. Tymoteusza Karpowicza, Wrocław 2017, s. 30.
  24. K. Pietrek, - [mój brat], [w:] tejże, Statystyki, WBPiCAK, Poznań 2013, s. 20.
  25. K. Pietrek, manifest [w:] tejże, Język korzyści, WBPiCAK, Poznań, 2010, s. 23.
  26. Patrz między innymi: J. Skurtys, Razem żyjemy wyłącznie ze strachu (Spóźnione notatki o „Języku korzyści” Kiry Pietrek), Fundacja na Rzecz Kultury i Edukacji im. Tymoteusza Karpowicza, [online], [dostęp: 29.04.2020 r.], http://fundacja-karpowicz.org/jakub-skurtys-razem -zyjemywylacznie-ze-strachu/; M. Czaja, Reklama to jedyna gra w naszym mieście, „Wakat”, [online], [dostęp: 29.04.2020 r.], http://wakat.sdk.pl/reklama-to-jedyna-gra-w-naszym-miescie/; A. Kałuża, Kiry Pietrek wiersze po reklamach, [w]: Pod grą. Jak dziś znaczą wiersze, poetki i poeci, Universitas, Kraków 2015.
  27. B. Sadulski, o rozpaczy, [w:] tegoż, mniej niż jedno zwierzę, Dom Literatury w Łodzi, Łódź 2019, s. 29.
  28. S. Kopyt, i wtedy kończy się hajs, [w:] tegoż, na giełdach nadprodukcji pikują akcje przetrwania, WBPiCAK, Poznań 2019.

Powiązane artykuły

17.12.2020

Nowy Napis Co Tydzień #080 / Taca na dwóch nogach

Kelner – anonimowa osoba, na którą klient restauracji właściwie nie zwraca uwagi, traktując go jak robota czy element wystroju mający uprzyjemnić pobyt w lokalu. Widzi tylko podające talerz dłonie, słyszy głos opowiadający o daniu dnia i podający kwotę rachunku. Czasem klient koncentruje się też na nogach kelnera – jego zdaniem nigdy nie poruszają się one wystarczająco szybko. O społecznych i klasowych kontekstach znoju kelnera opowiada wydana niedawno przez Ha!art książka Macieja Topolskiego pod tytułem Niż. Opowiada brzydko, dosadnie, wiwisekcyjnie.

Stanowisko kelnera to w Polsce praca przejściowa, trochę przypadkowa. Słabo wynagradzana, uznawana za bardzo ciężką, a jednocześnie przyciągająca rzesze młodych ludzi, głównie studentów, którzy zasilają szeregi personelu lokali gastronomicznych. Ogłoszenia – w gastronomii wszystko zmienia się jak w kalejdoskopie, więc zawsze są wakaty – kuszą bowiem brakiem konieczności posiadania doświadczenia. „Przyuczymy”, „wystarczy chęć do pracy” – piszą menedżerowie pizzerii, restauracji i kawiarń. Kuszą: szybki zarobek i „elastyczny grafik”. Ale po krótkiej chwili okazuje się, że to praca odzierająca z prywatnego życia, wolnego czasu, odpoczynku, praca, po której ze zmęczenia „odpadają” nogi i ręce, a żołądek z głodu przyrasta do kręgosłupa (tak, kelner bardzo często nie dostaje jedzenia, choć pracuje teoretycznie w miejscu nim przepełnionym). To praca, w której za siedem złotych na godzinę – plus miraże napiwków – jest się jednocześnie żołnierzem w okopach, psychologiem i samobieżną tacą na dwóch nogach. To praca niby fizyczna, a jednocześnie nieskończenie męcząca emocjonalnie, upokarzająca, zmuszająca do uniżoności, sytuująca nisko na drabinie klasowej, zwłaszcza w trakcie jej wykonywania, gdy klient i kelner grają w grę przyjętych ról, a zatem jedno z nich usługuje drugiemu.

Pracowałam kiedyś w gastronomii, jak to się mówi, „na kuchni”. To było ciężkie, niewdzięczne zajęcie, związane z dźwiganiem ciężarów w warunkach absolutnie urągających BHP, a także z koniecznością znoszenia ukropu, pary wodnej, gorącego oleju, zapachu dań, resztek i śmieci. Nie można pracować bezpiecznie dla swojego zdrowia, bo trzeba utrzymywać tempo. W dodatku kucharka jest odpowiedzialna za smaczny efekt końcowy. Ja byłam jeszcze w dodatku osobą dostarczającą hurtowo przygotowane przez siebie jedzenie. Tu z kolei wkracza klient i jego skrzywiona twarz, gdy coś nie spełnia jego oczekiwań lub sposób wykonania usługi jest nie dość „profesjonalny” – nigdy nie zapomnę, jak pani, która zamówiła kilkadziesiąt muffinek czekoladowych na konferencję, oglądała je jedna po drugiej, czy są symetryczne, biorąc każdą do ręki, i syczała, gdy któraś była odrobinę inna.

Kucharka to personel „brudny”, którego właściwie nie pokazuje się klientom. Kelner sytuuje się natomiast na styku dwóch światów restauracji – „brudnej” kuchni i „czystej” sali, gdzie króluje gość. Odpowiada za wszystkie wpadki kuchni, jest na pierwszej linii frontu, wręcz w okopach i pod ostrzałem. Kłania się, przeprasza, poleca, przynosi, odnosi, zachęca, odradza. Jest żołnierzem i powiernikiem jednocześnie. Ale najbardziej jest ciałem – nogami, rękami, obolałymi plecami. Służy gościowi zupełnie dosłownie, fizycznie.

Maciej Topolski pisze o swoich kelnerskich doświadczeniach w serii realistycznych, zaskakujących miniatur. Opowiada nam, gościom, o tym, że kelner jest, owszem, ciałem, które chodzi, podaje, zbiera i nosi, a zatem boli – ale i o tym, że ma także emocje, uczucia, odruchy. Zza maski uśmiechniętego profesjonalizmu (a z książki dowiemy się, ile czasem kosztuje, by utrzymać ten uśmiech) wyłania się obraz osoby, która podczas kilkunastogodzinnych zmian wykonuje niemal pracę ponad ludzkie siły. „Już nie wytrzymam” – mówi sobie, ale wytrzymuje, bo nie ma wyboru, głównie finansowego. Upał, choroba, katar, zastępstwo za osobę, która pojechała na pogrzeb, czwarty dzień z rzędu, w kółko ta sama muzyka na sali, przepocona koszula. Nic nie ma prawa złamać kelnera.

O przymusowym przełamywaniu własnej niemocy fizycznej pisze Topolski w dosadnych fragmentach, na przykład:

Ile zostało? Ile godzin trzeba jeszcze wytrzymać, ile razy pomyśleć, że to dość? Ale nie ma dość. Dla kelnera nie ma czegoś takiego jak granica. Każda granica może być przesunięta, może pęknąć. Mówisz sobie, dobra, więcej nie wytrzymam. Nie chcesz już być między ludźmi, nie chcesz się uśmiechać, nosić talerzy. Mówisz sobie, dobra, dość, nie mogę, ale przychodzą kolejne cztery stoliki, rozsiadają się, zamawiają. W twoim umyśle pojawia się drugie dno. A pod nim kolejne […] Przecież nie wyjdziesz, zgodziłeś się na takie warunki pracy, wiedziałeś. Chuja tam wiedziałeś.

„Kelnerem zostaje się z braku laku”, pisze Topolski w jednej z miniatur, i to zdanie świetnie obrazuje skandaliczne warunki zatrudnienia w wielu obecnych na polskim rynku tak zwanych gównopracach (za Davidem Graeberem). Bo kelner to nie tylko dobrze wynagradzany człowiek z warszawskiego Bristolu, gdzie goście potrafią sypnąć napiwkami. To także dziewczyna podająca talerze udawanej baraniny z frytkami w kebabie na stacji PKS w mieście powiatowym. To starsza barmanka z niewielkiej mordowni, których trochę zostało – ręka zrośnięta ze ścierką do przecierania blatu, wydeptana rundka między stolikami, by zebrać szkło do plastikowej miednicy, ustalone od lat przekomarzanki z pijakami. To studentka podająca podczas wakacji piwo zgrajom nietrzeźwych uczestników wieczorów kawalerskich, którzy przylecieli z Anglii do Krakowa na weekend i nawet nie bardzo wiedzą, w jakim są kraju. Każdy może być kelnerem, mówi nam Topolski. Każde kelnerskie ciało identycznie cierpi, boli, puchnie, głodnieje.

I każdy kelner wpada natychmiast w tryby perpetuum mobile agresywnej wersji rynkowego kapitalizmu, który chce, byśmy pracowali jak najefektywniej, za jak najniższą stawkę. Jak zauważa kilka razy autor Niżu, podawane przez kelnera wyszukane jedzenie jest warte dużo więcej niż godzina jego pracy, za którą przy dobrych układach otrzymuje kilkanaście złotych, a przy złych wiatrach – dużo, dużo mniej. Rzut oka na sytuację pracowników gastronomii nie naprawa optymizmem. To głęboko nieuczciwy, skorodowany sektor, najeżony pułapkami na pracowników, takimi jak bezpłatne dni próbne, opóźnienia wypłaty, gigantyczna szara strefa. Krótkoterminowe umowy, brak ubezpieczenia zdrowotnego, o odkładaniu na emeryturę można pomarzyć – nic dziwnego, że branża gastronomiczna jest tylko przystankiem na drodze ku lepszym perspektywom zawodowym. A to oznacza, że właścicielom lokali „nie opłaca się” inwestować we wciąż rotujących pracowników, chociaż sami, czego nie chcą dostrzec, ich do tej rotacji zmusili. Ciało i mózg kelnera należą do restauracji, a jednocześnie kwota wynagrodzenia za taki wysiłek jest nieadekwatnie niska.

Maciej Topolski krytykuje przede wszystkim branżę, ale obrywa się także klientom. W przedziwny, słodko-gorzki, czasami czuły sposób pisze o typach gości odwiedzających lokale, gdzie pracował. Mimo że oni nie dostrzegają w nim właściwie człowieka, Topolski widzi ich charakter i motywacje. Jego uwagi na ich temat są czasami okrutne, ale przynosi także czytelnikowi pozytywne historie, na przykład menedżerów, którzy po wyjściu z restauracji spotkali obsługujących ich przed chwilą kelnerów, gdy ci stali w kolejce po kebab, i strasznie się zmartwili, że „to my jedliśmy, a wy chodziliście naokoło głodni?”. Topolski pokazuje, że klienci lokali gastronomicznych to pełen przekrój społeczny i że nie każdy z nich podczas obiadu wchodzi w rolę wymagającego pana na włościach.

Autor bez znieczulenia przedstawia czytelnikom kolejne kręgi piekieł – mycie brudnego sedesu (tak, przez kelnera), konieczność ciągłego stania (usiąść nie wolno, bo jak to wygląda?), przymus ciągłego kręcenia się po lokalu jak nakręcana zabawka, nawet gdy nie ma co robić – bo trzeba pokazać szefowi, że się umie „zapierdalać”, czyli że jest się wartym swojej wypłaty. Opowiada o niemożności zejścia ze zmiany choć na moment, by skorzystać z toalety, o drzemkach na zapleczu, o niemytym ciele. Topolski zrobił coś, co opisujący ciężar pracy w jakimś zawodzie robią stosunkowo rzadko (a szkoda): przedstawił realny znój od strony fizjologii, czyli od strony ciała. Niemal czujemy zapach starego potu, wyobrażamy sobie ból ścięgien i mięśni nóg i ramion, dotyka nas zmęczenie i upokorzenie.

Szkoda, że tego rodzaju książki nie są lekturami szkolnymi – oprócz znoju robotnika czy pielęgniarki warto by było poczytać także o trudzie osób, które wykonują teoretycznie „niekonieczne” zawody. Być może goście restauracji zachowywaliby się czasami trochę inaczej. Chociaż, jak zdradza sam autor w ostatniej miniaturze, także kelnerzy, odwiedzając incognito inny lokal jako goście, nie myślą o ciężkiej pracy osób, które wtedy ich obsługują, traktują je jak punkty na linii, biegające, by zaspokoić cudze potrzeby. Nie myślą o nich, a jeśli już, to oceniają profesjonalizm i taktykę.

Niż to bardzo dosadna opowieść o ciężkiej pracy, która poniża i upokarza, niszczy ciało i właściwie nie daje w zamian żadnej satysfakcji. Topolski pisze to, czego nie chcemy słyszeć, bo jako goście chcielibyśmy, by kelner był uprzejmy, szybki i niewidoczny, nie myślimy o jego pracy właściwie w ogóle, a jeśli już myślimy, to w formie zarzutu, że za wolno, że nieuważnie, że nie dość się starał. Autor Niżu rozbraja nasze zarzuty, jeszcze zanim zaczniemy je formułować. Pokazuje, że za anonimową tacą na dwóch nogach kryje się zwykły człowiek, a tylko układ sił ustawia go w pracy na podrzędnej pozycji. Ta książka to głos tych wszystkich, którzy choć raz obierali naraz pięćdziesiąt kilogramów ziemniaków albo nieśli naraz cztery podgrzane, parzące przedramiona półmiski. Z uśmiechem.

M. Topolski, Niż, Kraków: Korporacja Ha!art, 2020.

okładka

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Magdalena Okraska, Taca na dwóch nogach, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2020, nr 80

Przypisy

  1. „Zasadniczym wyrazem uczestnictwa jako właściwości osoby jest postawa solidarności. Mocą tej postawy człowiek znajduje spełnienie siebie w dopełnieniu innych” (K. Wojtyła, Osoba i czyn [w:] Osoba i czyn oraz inne studia antropologiczne, Lublin 2000, s. 324).
  2. Porozumienie o współpracy naukowej, Zakopane 19 czerwca 2018, archiwum MCBFS.
  3. P. Duda, Wobec globalizacji pragnień, wystąpienie podczas konferencji „Economy of Desire” (Granada, 18 czerwca 2018).
  4. Posłanie Krajowego Zjazdu Delegatów NSZZ „Solidarność” do ludzi pracy, XXIX Krajowy Zjazd Delegatów NSZZ „Solidarność”, Częstochowa 25–26 października 2018.
  5. Por. Statut MCBFS z dnia 26 lutego 2018 r.
  6. Konferencja „Obudził w nas solidarność. W 40. rocznicę pierwszej pielgrzymki Jana Pawła II do ojczyzny”, nagranie video TVP: https://www.tvpparlament.pl/retransmisje-vod/inne/konferencja-obudzil-w-nas-solidarnosc-w-40-rocznice-pierwszej-pielgrzymki-jana-pawla-ii-do-ojczyzny-z-udzialem-premiera/42913519
  7. Tamże.
  8. Uchwała Programowa Rady Naukowo-Programowej Międzynarodowego Centrum Badań nad Fenomenem Solidarności z dnia 9 listopada 2019 roku.
  9. Tamże.
  10. Pozdrowienie Ojca Świętego do Zarządu NSZZ „Solidarność” (4 grudnia 2019 roku) http://www.vatican.va/content/francesco/pl/speeches/2019/december/documents/papa-francesco_20191204_solidarnosc.html
  11. S. Kopyt, kryzys, [w:] buch, WBPiCAK, Poznań 2011, s. 29.
  12. Było to efektem coraz intensywniej postępującej globalizacji, w wyniku której „rządy i korporacje prześcigały się w uelastycznianiu stosunków pracy, liczba ludzi o mniej bezpiecznej formie zatrudnienia wzrastała”, jak rekonstruuje to Guy Standing w książce Prekariat. Nowa niebezpieczna klasa (Warszawa 2014, tłum. K. Czarnecki, P. Kaczmarski, M. Karolak, s. 42).
  13. S. Kopyt, iuvenes dum sumus, [w:] Kir, WBPiCAK, Poznań 2013, s. 7. Dokładny cytat z wiersza brzmi: „mój nos twój nos i wszystkie zasmarkane nosy / których nie obejmuje opieka kiedy zaczynasz klepać / w klawiaturę”.
  14. J. Sowa, Co to jest prekariat?, „ha.art.pl”, [online], [dostęp: 29.04.2020 r.], http://ha.art.pl/prezentacje/39-edufactory/1655-jan-sowa-co-to-jest-prekariat.html.
  15. P. Kaczmarski, Trzy zgrzyty (albo o prekarności w nowej poezji), [w:] Doświadczenia negatywne w poezji polskiej XXI wieku, red. T. Dalasiński, K. Muca, Inter, Toruń 2017, s. 98. „O prekarności pracy i prekarnym zatrudnieniu pisało się na długo przed ukuciem terminu »prekariat«; »prekarne życie« w tytule swojego zbioru esejów umieściła Judith Butler, mając na myśli między innymi Palestyńczyków i więźniów z Guantanamo. Rozluźnienie związków prekariatu i prekarności mogłoby być dla polszczyzny bardzo pożyteczne – nie tylko ośmieliłoby do mówienia o prekarności współczesnego życia przedstawicieli dyscyplin innych niż ekonomia, socjologia i filozofia, ale umożliwiłoby też bardziej precyzyjny opis całego szeregu zjawisk związanych ze współczesną kulturą i społeczeństwem. »Prekarny« to przecież nie to samo co »niepewny« czy »zagrożony«. Odcień znaczeniowy tego pojęcia jest bardzo specyficzny: nasuwa na myśl wszystkie te sytuacje, kiedy odczuwany brak stabilności – przez sam fakt, że jest odczuwany – powoduje niestabilność »obiektywną«, rzeczywistą, namacalną; to, co pomyślane, przeżywane, odczuwane, staje się materialne i cielesne”.
  16. R. Krause, 180 km/h, [w:] Pamiętnik z powstania, Dom Literatury w Łodzi, Łódź 2013.
  17. A. Zagajewski, Poezja jest poszukiwaniem blasku, [w:] Wiersze wybrane, Wydawnictwo a5, Kraków 2010, s. 226. Dokładny cytat z wiersza brzmi: „Kelner w chińskiej restauracji wybucha płaczem / i nikt się nie domyśla, dlaczego. / Kto wie, może i to jest poszukiwaniem, / podobnie jak chwila na brzegu morza, / gdy na horyzoncie pojawił się drapieżny okręt / i zatrzymał się, znieruchomiał na długo”.
  18. M. Topolski, służone, [w:] na koniec idą, Dom Literatury w Łodzi, Łódź 2017, s. 6.
  19. N. Wynn, What’s wrong with capitalism?, [online], [dostęp: 21.04.2020 r.], https://www.youtube.com/watch?v=gJW4-cOZt8A&t=324s. Autorka dodaje: „[klienci] nie rozumieją, że jesteś tylko pachołkiem bez żadnej właściwej sprawczości, a system zorganizowany jest tak, by ludzie niemający żadnej władzy bez celu krzyczeli na siebie nawzajem”.
  20. J. Nowacki, Dwie strony ulotki, „Kontent” 2018, nr 6, s. 42, [online], [dostęp: 20.04.2020], http://kontent.net.pl/files/KONTENT_kwartalnik_nr_6.pdf.
  21. W wierszu Teraz jemy brunch, używam podmiotu zbiorowego (s. 30) interakcja z bezdomnym kończy się aktem kanibalizmu („zabieram go do siebie i zjadam w ciemnościach”).
  22. P. Kaczmarski, Trzy opowieści o awansie klasowym, „Mały Format” 2019, nr 6, [online], [dostęp: 20.04.2020], http://malyformat.com/2019/06/opowiesci-o-awansie-klasowym/
  23. D. Bielicki, Więcej wiertarek, [w:] tegoż, Pawilony, Fundacja na rzecz Kultury i Edukacji im. Tymoteusza Karpowicza, Wrocław 2017, s. 30.
  24. K. Pietrek, - [mój brat], [w:] tejże, Statystyki, WBPiCAK, Poznań 2013, s. 20.
  25. K. Pietrek, manifest [w:] tejże, Język korzyści, WBPiCAK, Poznań, 2010, s. 23.
  26. Patrz między innymi: J. Skurtys, Razem żyjemy wyłącznie ze strachu (Spóźnione notatki o „Języku korzyści” Kiry Pietrek), Fundacja na Rzecz Kultury i Edukacji im. Tymoteusza Karpowicza, [online], [dostęp: 29.04.2020 r.], http://fundacja-karpowicz.org/jakub-skurtys-razem -zyjemywylacznie-ze-strachu/; M. Czaja, Reklama to jedyna gra w naszym mieście, „Wakat”, [online], [dostęp: 29.04.2020 r.], http://wakat.sdk.pl/reklama-to-jedyna-gra-w-naszym-miescie/; A. Kałuża, Kiry Pietrek wiersze po reklamach, [w]: Pod grą. Jak dziś znaczą wiersze, poetki i poeci, Universitas, Kraków 2015.
  27. B. Sadulski, o rozpaczy, [w:] tegoż, mniej niż jedno zwierzę, Dom Literatury w Łodzi, Łódź 2019, s. 29.
  28. S. Kopyt, i wtedy kończy się hajs, [w:] tegoż, na giełdach nadprodukcji pikują akcje przetrwania, WBPiCAK, Poznań 2019.

Powiązane artykuły

01.10.2020

Nowy Napis Co Tydzień #069 / „Solidarność” z ducha

Mit w zakurzonej gablocie

W najlepszym wypadku pogardliwe machają ręką albo przewracają oczami. W najgorszym – pada wiele gorzkich słów. Tak reagują ludzie, gdy pytam ich o związki zawodowe. CBOS także o to pyta i to regularnie, od lat prowadząc badanie opinii Polaków na temat organizacji związkowych. Mnie najbardziej uderza odpowiedź na pytanie: „Czy ogólnie rzecz biorąc, obecna działalność związków zawodowych jest dla kraju korzystna czy niekorzystna?”. W 2019 roku największy odsetek osób (41% badanych) wybrał odpowiedź „trudno powiedzieć”. W sumie jakże się nie zgodzić z tezą, że „trudno powiedzieć”, jaki wpływ na kraj ma działalność związkowa, skoro w naszej pamięci nie ma wyraźnych konturów żadnej działalności związkowej, czyli akcji zakończonych rezultatem.

Poszukajmy zatem w wyobraźni, co właściwie robią „związki zawodowe”. Otóż siedzą (albo leżą?) w firmach, najchętniej państwowych, mają swoją gablotkę, czasem nawet stronę internetową (gdy podają jej adres, nie zapomną nigdy o „www”), wydzielony pokoik, no i władze, których dzielnie strzegą przed pracodawcą. Piszą pisma, w których się nie zgadzają i postulują. W tych pismach (z pieczątkami, a jakże!), wołają: wyższe płace i mniej pracy albo mniej pracy i wyższe płace. A czy to dobrze, że tak wołają? Czasem dobrze, a czasem źle, ale rozpędzona, biurokratyczna machina związku zawodowego już dawno przestała bawić się w niuanse.

Niezależny Samorządny Związek Zawodowy „Solidarność” to jeden z nich – polskich związków zawodowych, o których działalności cokolwiek „trudno powiedzieć”. Jednocześnie Niezależny Samorządny Związek Zawodowy „Solidarność” to nasz najpotężniejszy mit narodowy i rezerwuar prawdziwej mocy, która – jak wierzę – nie wygasła, tylko tli się gdzieś we wnętrzu zastygłej lawy.

Narodziny z Ducha

„Niech zstąpi Duch Twój! Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi”. To archiwalne nagranie TVP nie kurzy się na wirtualnej półce: filmy dokumentalne o czasie przełomu, programy katolickie, rocznicowe wspominki Jana Pawła II, sklecone naprędce prezentacje uczniów, którzy próbują w ostatniej chwili poprawić ocenę z historii. Słyszymy dobitny głos Jana Pawła II z lekko trącącym myszką zaśpiewem i te pauzy, charakterystyczne długie pauzy między słowami. Gdy wezwanie już wybrzmi, rytualnie dopowiadamy, że komuniści musieli się nieźle wkurzyć, a Polacy na placu Zwycięstwa się policzyli. No i wreszcie wyjaśniliśmy rzeczywistość – była komuna, nie ma komuny. A teraz prognoza pogody albo sprawdzian z geografii.

Czasem potrzeba człowieka z zewnątrz, żeby wytłumaczyć cud, który wy­darzył się tak blisko, że już nie umiemy zobaczyć go w szerokim kadrze. Rocco Buttiglione to wybitny włoski myśliciel i polityk, niegdyś pilny ob­serwator pierwszej „Solidarności”, a dziś przewodniczący Prezydium Rady Naukowej Międzynarodowego Centrum Badań nad Fenomenem Solidarności (tak, to prawdopodobnie najdłuższy tytuł, jaki w życiu otrzymał). Na konferencji w Gdańsku, gdzie powstawało rzeczone Centrum, rzucił: „»Solidarność« powstała, bo Bóg dotknął historii palcem”. Nie wygłaszał wtedy żadnego podniosłego przemówienia, nie mówił do kamer, nie było kwiatów ani zielonego sukna, za to w pośpiechu zjadaliśmy roboczy lunch w małym pomieszczeniu przyległym do historycznej sali BHP gdańskiej stoczni.

Ta konferencja zgromadziła ludzi z kilku krajów – Włoch, Argentyny, Chile, Węgier i Hiszpanii – którzy zupełnie na serio, zupełnie po prostu uważają, że powstanie „Solidarności” to był cud. Najprawdziwszy. Z rozmów uczestników wyłaniał się zupełnie inny obraz przeszłości niż ten znany z akademii ku czci. Oto w Warszawie na placu Zwycięstwa, gdy z ust przywódcy Kościoła padają słowa Psalmu 104, Duch naprawdę przychodzi i naprawdę zmienia oblicze ziemi. W jakimś nieprzewidywalnym splocie Bożej łaski z tym, co ludzkie, konkretne i doczesne, historia zmienia tor, przewracając rzeczywistość do góry nogami. A skoro „Solidarność” rzeczywiście powstała z wołania o Bożego Ducha, jeśli dostała misję, to nie na miesiąc albo rok. Została wybrana nie tylko na czasy komunizmu w 1980 roku, ale też na czasy kapitalizmu A.D. 2020.

Dziś trudno nam taką perspektywę przyjąć, bo jesteśmy zamknięci w technicznym dyskursie, iluzji racjonalności, iluzji oddzielania tego, co duchowe, od tego, co jest materią, społeczeństwem, konkretem. Na dodatek patrzymy na dzisiejszą „Solidarność” i coraz trudniej nam pamiętać, że komuś kiedyś szybciej biło serce na dźwięk imienia „sentymentalnej Panny S”. Jesteśmy więc w stanie uwierzyć, że nam, naszym rodzicom albo dziadkom musiało się coś wydawać, musieli ulec jakiejś zbiorowej histerii, bo jak można było ekscytować się tymi panami (były tam jakieś panie? A tak, Walentynowicz i Krzywonos) od zakurzonych gablotek w firmie. Nasz największy narodowy mit stał się dla nas wielką nieznaną i wielkim nieobecnym.

Tożsamość i powołanie

Co musi się stać, aby „Solidarność” odkryła w sobie moc i wyrwała się z pułapki przeciętności, aby znów dokonywać wielkich dzieł? Jak każda czterdziestolatka, „Solidarność” musi dorosnąć, porzucić kryzys wieku średniego. Musi uwierzyć, że można wyjść ze strachu i stawić czoło wielkim wyzwaniom. Musi jeszcze raz usłyszeć, do czego została powołana od samego początku. Musi zinternalizować fakt, że jest dziedzicem „Solidarności ’80”, a jest to dziedzictwo wielkie i żywe. Musi zrozumieć swoją przeszłość i od­czytać jej znaczenie dziś.

Dorastanie nie jest procesem jednostajnym i liniowym, ma swoje przestoje, ale i gwałtowne przełomy. Najbardziej dorastamy, przekraczając siebie i stawiając czoło wielkim wyzwaniom. Także NSZZ „Solidarność”, aby nastąpił prawdziwy przełom, powinna zidentyfikować wyzwanie, które z jednej strony jest na tyle wielkie, że porywa serce, a z drugiej strony jest właśnie dla niej, a nie dla kogoś innego. Gdy człowiek znajdzie takie wyzwanie, okazuje się nagle, że wszystkie rzeczy, których się nauczył, wszystkie zda­wałoby się martwe odnogi w rzece życia były po coś. Myślę, że tak samo jest z „Solidarnością”. I myślę, że ona sama dobrze zidentyfikowała swoje wyzwanie. Jest ono poważne, duże, zdawałoby się nie do zrobienia. Jed­nocześnie nie widać na świecie kogoś innego, kto mógłby je podjąć.

Granada – nowa stolica „Solidarności”

Stare miasto na południu Hiszpanii kojarzy się z upałem i Alhambrą, a nie z polskim związkiem zawodowym. A jednak to tam „Solidarność” po raz pierwszy wypowiedziała swoją nową misję. Wyboru miejsca nie dyktowały walory turystyczne ani infrastrukturalne. Po prostu garstka jeszcze niedawno nieznających się ludzi usłyszała i uwierzyła w wizję człowieka, który miał wiele pozornie martwych odnóg w rzece życia. I wiedzeni tą wizją przygotowali dokument, który w czerwcu 2018 roku podpisano i nazwano Deklaracją z Granady. Dziś wisi sobie niepozornie na stronie Międzynarodowego Centrum Badań Nad Fenomenem Solidarności. Ale warto go przeczytać, bo myślę, że kiedyś będzie bardzo znany. W Granadzie Bóg znów dotknął historii palcem.

Na czym polega zasadnicza idea odrodzenia „Solidarności” i jakie to ma praktyczne implikacje? Otóż „Solidarność” powinna stawać się dla Europy i świata tym, czym kiedyś stała się dla Polski: różnorodnym chrześci­jańskim ruchem społecznym działającym na rzecz wspólnego dobra, a w szczególności poprawy losu osób pokrzywdzonych przez neo­liberalny system ekonomiczny. Każdy z wymienionych elementów tożsa­mości jest konieczny do powodzenia całego projektu.

Różnorodny...

Świat stoi dziś na progu największego kryzysu gospodarczego od wielu lat. Pandemia za chwilę zmieni całą światową gospodarkę, a nikt w tej chwili nie jest w stanie przewidzieć, w jaki sposób. W czasie przełomów, gwałtownych zmian, chaosu i dezinformacji istnieje wielkie zagrożenie, że najwięksi gracze staną się jeszcze więksi i uczynią świat jeszcze bardziej niesprawiedliwym. Dlatego trzeba, aby sile ponadnarodowego biznesu przeciwstawiono siłę ponadnarodowej reprezentacji ludzi pracy.

Swoim niezwykłym etosem pierwsza „Solidarność” zarażała kolejne grupy społeczne, by wreszcie stać się znakiem rozpoznawanym na całym świecie. Czterdzieści lat później NSZZ „Solidarność” może zrobić kolejny krok i przyjąć rolę lidera, który zgromadzi w jednej międzynarodowej federacji te związki zawodowe, które podzielają podobne wartości. Wiele wysiłków lokalnych ruchów pracowniczych w kierunku poprawy warunków zatrudnienia kończy się po prostu przeniesieniem produkcji w inne miejsce na globie. Na świecie wyłaniają się już ponadnarodowe związki zawodowe, ale „Solidarność” jest zdolna wypełnić istotną lukę – zjednoczyć te globalne siły, które w obszarze gospodarczym dążą do celów zbieżnych z chrześcijańską antropologią i społecznym nauczaniem Kościoła.

Pierwsza „Solidarność” wytyczała nowe wzorce postaw społecznych. Niezwykłym świadectwem było stopniowe poszerzanie się kręgów solidarności – robotników ze studentami, robotników z rolnikami, przebywających na wolności z represjonowanymi. To wszystko „Solidarność” robiła, nikogo nie pytając o zdanie, nie oglądając się na precedensy. Nie była bowiem kopistą przestraszonym, że popełni błąd. „Solidarność” była pełna nadziei i odwagi; czyniła to, co uważała za słuszne. Dziś, aby móc być „pierwszym pośród równych” – formalnym lub nieformalnym liderem międzynarodowej federacji związków zawodowych, „Solidarność” powinna wytyczać nową ścieżkę. Konieczna jest równoczesna reforma struktur krajowych, wypracowywanie jak najlepszych praktyk lokalnych oraz intensywne budowanie struktur międzynarodowych. Nie ma na co czekać. Łatwiej już było.

Pokojowa rewolucja nie byłaby możliwa, gdyby nie gotowość do współpracy i budowania egzotycznych sojuszy, a nawet kredyt zaufania wobec oczywistych adwersarzy. W dzisiejszym świecie jest wielu ludzi i wiele sił, które mimo dziwacznych sztandarów walczą o bardziej solidarny świat. Światowe organizacje, uniwersytety, think-tanki, instytuty badawcze, organizacje proekologiczne, ponadnarodowe NGO-sy, chrześcijanie innych denominacji – dzisiejsza „Solidarność” może wszędzie znaleźć partnerów do roz­mowy. Celem powinno być zjednoczenie ludzi i instytucji, które w obszarze gospodarczym dążą do celów zbieżnych z chrześcijańską antropologią, i przygotowanie gruntu pod budowę struktur międzynarodowych związków zawodowych, które chroniłyby dobro wspólne i dobre życie.

…chrześcijański ruch społeczny...

Dziś światowa ekspansja „Solidarności” jest możliwa pod warunkiem ponownego odkrycia pierwotnego etosu, który tak zafascynował świat. Ten etos wyrósł z duchowej, chrześcijańskiej tożsamości. Przeciwieństwem chrześcijaństwa są zarówno ateizm, jak i pusta religijność. Przed dzisiejszą „Solidarnością” stoją oba te zagrożenia.

Wchodząc do światowej gry, można łatwo porzucić głębię chrześcijaństwa na rzecz gładkich uniwersalnych narracji. Na przykład na rzecz tonu zatroskanego eurokraty: wystarczy trochę wykastrować język, zastąpić „miłość” „tolerancją”, „pomoc” „subsydiarnością”, a „ubóstwo” „defaworyzacją”. Kilka prostych zabiegów i już nie widzimy poturbowanego bliźniego na poboczu, tylko łzawe zdjęcie do wrzucenia na Insta. Jest też lokalna wersja ateizmu biurokratycznego, którego uszy świerzbią, gdy słyszy takie nieprofesjonalne słowa: „A więc nigdy: jeden przeciw drugiemu. Jedni – przeciw drugim. I nigdy »brzemię« dźwigane przez człowieka samotnie. Bez pomocy drugich”. A przecież można to sparafrazować: „Postulujemy przyjęcie postawy prospołecznej i podjęcie działań, których celem będzie poprawa sytuacji materialnej i społecznej innych obywateli”. I od razu lepiej.

Jednak to nie dechrystianizacja, a raczej ureligijnienie „Solidarności” wydaje się większym zagrożeniem. Pusta religijność jest trudniejsza do uchwycenia, bo naśladuje zewnętrzne gesty charakterystyczne dla wiary. Polana religijnym sosem „Solidarność” to twór wyjątkowo niestrawny i całkowicie niezdolny przyciągać nowych ludzi. Pozbawiona duchowości religijność nie słucha natchnień Ducha, nie czerpie inspiracji z wiary, nie wczytuje się w znaki czasów, nie ma odwagi „zła dobrem zwyciężać” (wskazanie świętego Pawła, które Popiełuszko wziął jako swoją dewizę). Posiada za to rozbudowane quasi-kościelne rytuały. Brak skuteczności zrzuca na karb sił zła tudzież na chrześcijańską skromność. Ma coraz dłuższą listę wrogów, którzy nie zasługują na przebaczenie, i boi się powiedzieć lub zrobić cokolwiek, co nie zostało jeszcze powiedziane lub zrobione. Tak rozumianej religijności należy wystrzegać się za wszelką cenę.

Pierwsza „Solidarność” zdołała połączyć – jak po latach zdefiniowała to nasza konstytucja – „zarówno wierzących w Boga będącego źródłem prawdy, sprawiedliwości, dobra i piękna, jak i niepodzielających tej wiary, a te uniwersalne wartości wywodzących z innych źródeł”. Do księdza Jerzego garnęli się nie tylko wierni katolicy, ale także laicka lewica; niejeden ateista stał z dumą obok wywieszonej na płocie częstochowskiej ikony, bo czuł niewidzialną więź z ludźmi klęczącymi obok. Dzisiejsza „Solidarność” ma szansę – korzystając z tego dziedzictwa – być szczerze i dogłębnie chrześcijańska, a jednak przyciągać i łączyć różnych ludzi oraz różne środowiska, budując sojusze wokół celów, a nie wokół etykietek.

„Solidarność” była rewolucją z Ducha. Chrześcijańskie DNA „Solidarności” to nie tylko „okoliczności poczęcia”, ale także idee i praktyki, jakie niosła. Proces odzyskiwania tożsamości przez dzisiejszy związek potrzebuje sojuszu z intelektualistami, którzy połączą ideowe podwaliny pierwszej „Solidarności” z dzisiejszymi wyzwaniami i rozwojem. To duża praca, ale pokolenie równolatków „Solidarności” od lat już sięga po Etykę solidarności Tischnera czy encykliki społeczne Jana Pawła II, kładąc je na tej samej półce co encyklikę społeczną Benedykta XVI Caritas in veritate czy papieża Franciszka Lumen fidei (encyklika o istocie wiary) i Laudato si (encyklika społeczna poświęcona między innymi trosce o środowisko naturalne). Nie potrzeba tworzyć nowych think tanków, wystarczy zebrać rozsianych po Polsce i świecie absolwentów organizowanych od lat 90. szkół Instytutu Tertio Millennio, gdzie kolejne pokolenia czytały encykliki społeczne. Niech zaproszą swoich przyjaciół ze świata na kilka dobrych konferencji. W ten sposób „Solidarność” odzyska swe korzenie, ale będzie też podążać za naturalnym rozwojem myśli.

...i działający na rzecz wspólnego dobra

Poszukiwanie wspólnego dobra warto rozpocząć od własnego podwórka. „Solidarności” przydałaby się pewnie jakaś solidna i konkretna nowa strategia i kierunki rozwoju. Same władze związku z pewnością wiedzą, jakie zmiany są tu najpilniejsze. Na pewno potrzeba sanacji struktur lokalnych. Konieczne jest ograniczenie liczby kadencji działaczy objętych ochroną. Powinna także istnieć sprawna komórka, posiadająca realną władzę, która w przypadku uzasadnionych skarg etycznych, na przykład uporczywe działanie wyłącznie we własnym interesie działaczy bez względu na interes przedsiębiorstwa, może wykluczyć lokalną strukturę ze związku. Reprezentantem związku może być tylko ktoś, kto jest z jego ducha, rozu­mie jego etos i jednocześnie wyróżnia się profesjonalizmem.

Konieczna jest głęboka zmiana myślenia, wręcz zmiana metafor i wyobrażeń tego, czym jest duży związek zawodowy. Nie może być po prostu dostarczycielem piasku, który odruchowo sypie się w tryby przedsiębiorstwa. Wobec globalnych nacisków i reguł kapitalistycznej gry ograniczanie się do bycia stroną nieustannego sporu z pracodawcą to okropny anachronizm. Oczywiście, że ochrona praw pracownika jest bezwzględnie konieczna, ale jeśli na skutek naszej „ochrony” przedsiębiorstwo upada albo spada do szóstej ligi, to takie działanie wydaje się co najmniej nieracjonalne. Trzeba każdorazowo dobrze zidentyfikować prawdziwą przyczynę problemu. Nie zawsze musi nią być pracodawca.

Już w 1981 roku w encyklice Laborem exercens Jan Paweł II stawiał przed związkiem zawodowym nie tylko wąskie zadanie walki o sprawy płacowe, ale zachęcał, by ten wspierał i inicjował procesy naprawy wszystkiego, co jest w przedsiębiorstwie wadliwe. Często spotyka się sytuację, że związek zawodowy kieruje rozbudowane roszczenia płacowe albo torpeduje konieczne reformy w firmach, którym w oczy zagląda bankructwo. Wyobrażenie o wszechmocnym pracodawcy, który zawsze ma z czego dać więcej, to jeden z bardziej szkodliwych mitów funkcjonujących w głowach działaczy związkowych. Słuszne byłoby w tym kontekście promowanie przez „Solidarność” takich form własności, które wiążą interesy wszystkich osób tworzących firmę. Najprostszą z takich form jest akcjonariat pracowniczy albo spółdzielczość, ale istnieje również wiele dobrych praktyk płacowych, które łączą wynagrodzenia pracowników z wynikami spółki, stawiając wszystkich zainteresowanych po jednej stronie barykady. Na ich czele stoi stara i sprawdzona metoda zarządzania przez cele albo nowa i modna metoda OKR (z angielskiego Objectives & Key Results; metoda określania celów krótkoterminowych). Jest w czym wybierać.

Solidarność z pracodawcami mogłaby dotyczyć nie tylko podziału zysków, ale także budowania strategii. Dobrej strategii nie da się zbudować, nie korzystając z wiedzy pracowników. Wyobraźmy sobie polskie spółki Skarbu Państwa, w których „Solidarność” dopomina się spójnej strategii realizowanej konsekwentnie pomimo nieustannych zmian w zarządach. Prawdziwej, spisanej strategii wzrostu, opartej na pozyskanych danych i realistycznych założeniach, a nie na oczekiwaniach groźnych panów z ministerstwa. Wyobraźmy sobie, że „Solidarność” rozwija się nie tylko w firmach państwowych i instytucjach publicznych, których zarządy są bardzo podatne na naciski polityczne, ale przede wszystkim w międzynarodowych korporacjach i prywatnych firmach, gdzie trudniej skutecznie dbać o dobro pracowników. I wyobraźmy sobie firmy wyrosłe na barbarzyńskich praktykach kadrowych polskiego kapitalizmu lat ’90, w których „Solidarność” pomaga właścicielom czy zarządom stworzyć, a następnie wdrożyć sprawiedliwe i skuteczne programy naprawcze, zaspokajające zarówno potrzeby i aspiracje pracowników, jak i podnoszące rentowność.

„Solidarność” nie może ograniczać swojego zasięgu wpływu jedynie do pracowników etatowych. Powinna pamiętać także o podwykonawcach. Kontrakt B2B zastępuje coraz częściej umowę o pracę, a w niektórych branżach najbardziej narażeni na wyzysk są podwykonawcy, których siła przetargowa w zetknięciu z wielkimi firmami jest bardzo mała. Wyzysk w łańcuchu dostaw, szczególnie międzynarodowych, jest wielką społeczną niesprawiedliwością dopominającą się mądrej interwencji.

Nierówności nie mają natury wyłącznie ekonomicznej i nie dotyczą tylko zrównoważonego rozwoju społeczeństw, ale też integralnego rozwoju każdego człowieka. W tym kontekście warto ponownie przypomnieć encyklikę Laborem exercens. Antycypuje ona tak modne dziś dyskusje o partycypacyjnym zarządzaniu przedsiębiorstw. Papież upomina się o godność pracy zwłaszcza w jej podmiotowym wymiarze, czyli w aspekcie sprawstwa. Alienacja od radości, kreatywności i twórczości, jaka dotyka wielu dzisiejszych ludzi pracy, jest tak samo istotna jak inne formy alienacji ekonomicznej. Społeczeństwa świata pełne są ludzi, z których praca zarobkowa wysysa wszelkie siły witalne, zdrowie psychiczne i radość życia. I to nie dlatego, albo nie tylko dlatego, że jest słabo płatna, ale dlatego że jest źle zorganizowana, oparta na feudalnych w strukturach społecznych i odczłowieczonych ideach ekonomicznych.

Ważnym i zrealizowanym postulatem „Solidarności” była kwestia wolnych niedziel. Nie można tego zwycięstwa nie doceniać. Nie jest to jednak koniec problemu. Nadchodzący kryzys pozwoli postawić nowe pytania o czas pracy. Pandemia wymusiła digitalizację wielu procesów, myślę, że bezpowrotnie. Przemyślenie sprawiedliwych zasad pracy zdalnej i jej ograniczenie w czasie (w przeciwieństwie do bycia do wirtualnej dyspozycji niemal całą dobę) to będzie ważne wyzwanie stojące przed związkami zawodowymi.

Wyzwania będą się mnożyć, dziś świat po pandemii jest wielką niewiadomą. Oczywiste jest jednak, że w zakresie sprawiedliwości społecznej nie obudzimy się nagle w lepszym świecie. Papież Franciszek już teraz wzywa ruchy ludowe do refleksji nad tym, o co w tym nowym świecie trzeba będzie walczyć. On sam proponuje globalną płacę minimalną. To dobry start do wielkiej dyskusji. Niech wreszcie korporacyjny globalny kapitalizm, który alienuje nas od nas samych, od naszego życia i od naszych bliskich, zostanie postawiony w stan oskarżenia i zacznie się tłumaczyć. I niech jednym z odpytujących będzie globalny chrześcijański związek zawodowy.

Nikt inny

Takim związkiem może być tylko „Solidarność”, o ile wróci do swojego źródła. Tylko nie może go z niczym innym pomylić. Ona nie powstała w odpowiedzi na komunizm, PRL ani zwolnienie z pracy Anny Walentynowicz. W przeciwieństwie do naszych powstań i insurekcji „Solidarność” nie była owocem gwałtu na ojczyźnie. Była upragnionym i wymodlonym dzieckiem obietnicy. Wyrosła z doświadczenia wolności, prawdy i wspólnoty, niespodziewanego wylania łaski, chwil wspólnie przeżywanej nadziei i braterstwa. Prawdziwą arche „Solidarności” nie jest zło, ale dobro. A dobro zwycięża zło. Prędzej czy później.

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Paulina Bednarz-Łuczewska, „Solidarność” z ducha, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2020, nr 69

Przypisy

  1. „Zasadniczym wyrazem uczestnictwa jako właściwości osoby jest postawa solidarności. Mocą tej postawy człowiek znajduje spełnienie siebie w dopełnieniu innych” (K. Wojtyła, Osoba i czyn [w:] Osoba i czyn oraz inne studia antropologiczne, Lublin 2000, s. 324).
  2. Porozumienie o współpracy naukowej, Zakopane 19 czerwca 2018, archiwum MCBFS.
  3. P. Duda, Wobec globalizacji pragnień, wystąpienie podczas konferencji „Economy of Desire” (Granada, 18 czerwca 2018).
  4. Posłanie Krajowego Zjazdu Delegatów NSZZ „Solidarność” do ludzi pracy, XXIX Krajowy Zjazd Delegatów NSZZ „Solidarność”, Częstochowa 25–26 października 2018.
  5. Por. Statut MCBFS z dnia 26 lutego 2018 r.
  6. Konferencja „Obudził w nas solidarność. W 40. rocznicę pierwszej pielgrzymki Jana Pawła II do ojczyzny”, nagranie video TVP: https://www.tvpparlament.pl/retransmisje-vod/inne/konferencja-obudzil-w-nas-solidarnosc-w-40-rocznice-pierwszej-pielgrzymki-jana-pawla-ii-do-ojczyzny-z-udzialem-premiera/42913519
  7. Tamże.
  8. Uchwała Programowa Rady Naukowo-Programowej Międzynarodowego Centrum Badań nad Fenomenem Solidarności z dnia 9 listopada 2019 roku.
  9. Tamże.
  10. Pozdrowienie Ojca Świętego do Zarządu NSZZ „Solidarność” (4 grudnia 2019 roku) http://www.vatican.va/content/francesco/pl/speeches/2019/december/documents/papa-francesco_20191204_solidarnosc.html
  11. S. Kopyt, kryzys, [w:] buch, WBPiCAK, Poznań 2011, s. 29.
  12. Było to efektem coraz intensywniej postępującej globalizacji, w wyniku której „rządy i korporacje prześcigały się w uelastycznianiu stosunków pracy, liczba ludzi o mniej bezpiecznej formie zatrudnienia wzrastała”, jak rekonstruuje to Guy Standing w książce Prekariat. Nowa niebezpieczna klasa (Warszawa 2014, tłum. K. Czarnecki, P. Kaczmarski, M. Karolak, s. 42).
  13. S. Kopyt, iuvenes dum sumus, [w:] Kir, WBPiCAK, Poznań 2013, s. 7. Dokładny cytat z wiersza brzmi: „mój nos twój nos i wszystkie zasmarkane nosy / których nie obejmuje opieka kiedy zaczynasz klepać / w klawiaturę”.
  14. J. Sowa, Co to jest prekariat?, „ha.art.pl”, [online], [dostęp: 29.04.2020 r.], http://ha.art.pl/prezentacje/39-edufactory/1655-jan-sowa-co-to-jest-prekariat.html.
  15. P. Kaczmarski, Trzy zgrzyty (albo o prekarności w nowej poezji), [w:] Doświadczenia negatywne w poezji polskiej XXI wieku, red. T. Dalasiński, K. Muca, Inter, Toruń 2017, s. 98. „O prekarności pracy i prekarnym zatrudnieniu pisało się na długo przed ukuciem terminu »prekariat«; »prekarne życie« w tytule swojego zbioru esejów umieściła Judith Butler, mając na myśli między innymi Palestyńczyków i więźniów z Guantanamo. Rozluźnienie związków prekariatu i prekarności mogłoby być dla polszczyzny bardzo pożyteczne – nie tylko ośmieliłoby do mówienia o prekarności współczesnego życia przedstawicieli dyscyplin innych niż ekonomia, socjologia i filozofia, ale umożliwiłoby też bardziej precyzyjny opis całego szeregu zjawisk związanych ze współczesną kulturą i społeczeństwem. »Prekarny« to przecież nie to samo co »niepewny« czy »zagrożony«. Odcień znaczeniowy tego pojęcia jest bardzo specyficzny: nasuwa na myśl wszystkie te sytuacje, kiedy odczuwany brak stabilności – przez sam fakt, że jest odczuwany – powoduje niestabilność »obiektywną«, rzeczywistą, namacalną; to, co pomyślane, przeżywane, odczuwane, staje się materialne i cielesne”.
  16. R. Krause, 180 km/h, [w:] Pamiętnik z powstania, Dom Literatury w Łodzi, Łódź 2013.
  17. A. Zagajewski, Poezja jest poszukiwaniem blasku, [w:] Wiersze wybrane, Wydawnictwo a5, Kraków 2010, s. 226. Dokładny cytat z wiersza brzmi: „Kelner w chińskiej restauracji wybucha płaczem / i nikt się nie domyśla, dlaczego. / Kto wie, może i to jest poszukiwaniem, / podobnie jak chwila na brzegu morza, / gdy na horyzoncie pojawił się drapieżny okręt / i zatrzymał się, znieruchomiał na długo”.
  18. M. Topolski, służone, [w:] na koniec idą, Dom Literatury w Łodzi, Łódź 2017, s. 6.
  19. N. Wynn, What’s wrong with capitalism?, [online], [dostęp: 21.04.2020 r.], https://www.youtube.com/watch?v=gJW4-cOZt8A&t=324s. Autorka dodaje: „[klienci] nie rozumieją, że jesteś tylko pachołkiem bez żadnej właściwej sprawczości, a system zorganizowany jest tak, by ludzie niemający żadnej władzy bez celu krzyczeli na siebie nawzajem”.
  20. J. Nowacki, Dwie strony ulotki, „Kontent” 2018, nr 6, s. 42, [online], [dostęp: 20.04.2020], http://kontent.net.pl/files/KONTENT_kwartalnik_nr_6.pdf.
  21. W wierszu Teraz jemy brunch, używam podmiotu zbiorowego (s. 30) interakcja z bezdomnym kończy się aktem kanibalizmu („zabieram go do siebie i zjadam w ciemnościach”).
  22. P. Kaczmarski, Trzy opowieści o awansie klasowym, „Mały Format” 2019, nr 6, [online], [dostęp: 20.04.2020], http://malyformat.com/2019/06/opowiesci-o-awansie-klasowym/
  23. D. Bielicki, Więcej wiertarek, [w:] tegoż, Pawilony, Fundacja na rzecz Kultury i Edukacji im. Tymoteusza Karpowicza, Wrocław 2017, s. 30.
  24. K. Pietrek, - [mój brat], [w:] tejże, Statystyki, WBPiCAK, Poznań 2013, s. 20.
  25. K. Pietrek, manifest [w:] tejże, Język korzyści, WBPiCAK, Poznań, 2010, s. 23.
  26. Patrz między innymi: J. Skurtys, Razem żyjemy wyłącznie ze strachu (Spóźnione notatki o „Języku korzyści” Kiry Pietrek), Fundacja na Rzecz Kultury i Edukacji im. Tymoteusza Karpowicza, [online], [dostęp: 29.04.2020 r.], http://fundacja-karpowicz.org/jakub-skurtys-razem -zyjemywylacznie-ze-strachu/; M. Czaja, Reklama to jedyna gra w naszym mieście, „Wakat”, [online], [dostęp: 29.04.2020 r.], http://wakat.sdk.pl/reklama-to-jedyna-gra-w-naszym-miescie/; A. Kałuża, Kiry Pietrek wiersze po reklamach, [w]: Pod grą. Jak dziś znaczą wiersze, poetki i poeci, Universitas, Kraków 2015.
  27. B. Sadulski, o rozpaczy, [w:] tegoż, mniej niż jedno zwierzę, Dom Literatury w Łodzi, Łódź 2019, s. 29.
  28. S. Kopyt, i wtedy kończy się hajs, [w:] tegoż, na giełdach nadprodukcji pikują akcje przetrwania, WBPiCAK, Poznań 2019.

Powiązane artykuły

01.10.2020

Nowy Napis Co Tydzień #069 / Międzynarodowe Centrum Badań nad Fenomenem Solidarności. Czy polska Solidarność może odnowić światowy etos pracy?

W czasach komunizmu idea solidarności scementowała Polaków i dała im siłę do walki o wolność. Jest to dziedzictwo wciąż żywe w naszej pamięci, dlatego warto je ciągle na nowo podejmować i rozwijać. Szczególna odpowiedzialność w tym zakresie spoczywa na Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II w Krakowie, z którym związane są przecież postaci św. Jana Pawła II oraz ks. prof. Józefa Tischnera. Papież Polak, wywodzący się ze środowiska intelektualnego Krakowa, jeszcze jako kardynał Karol Wojtyła w swoich pracach filozoficznych pisał o idei uczestnictwa związanej z postawą solidarności„Zasadniczym wyrazem uczestnictwa jako właściwości osoby jest postawa solidarności. Mocą tej postawy człowiek znajduje spełnienie siebie w dopełnieniu innych” (K. Wojtyła, Osoba i czyn [w:] Osoba i czyn oraz inne studia antropologiczne, Lublin 2000, s. 324).[1]. To również On w trakcie swojej pierwszej pielgrzymki do Ojczyzny w 1979 roku obudził w umysłach Polaków ducha solidarności. W ten sposób wydarzenia Sierpnia 1980 roku były owocem ugruntowanej na wartościach postawy moralnej Polaków, którzy pokazali całemu światu, że domaganie się praw pracowniczych może odbywać się w sposób pokojowy przez dialog.

Podobnie ks. Józef Tischner w swojej Etyce solidarności uczył Polaków właściwego rozumienia solidarności, opartego na zasadzie: „Jeden drugiego brzemiona noście”. Środowisko akademickie Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie (UPJPII, wcześniej: Papieskiej Akademii Teologicznej), świadome tej odpowiedzialności, podejmowało na przestrzeni lat różne inicjatywy rozwijające dziedzictwo solidarności.

Globalne wyzwania gospodarcze. Powstanie MCBFS

Pod koniec 2017 roku Komisja Krajowa NSZZ „Solidarność” zwróciła się do Wydziału Filozoficznego UPJPII z propozycją nawiązania współpracy. Towarzysząca temu wymiana opinii na temat przyszłości związków zawodowych na świecie, w szczególności roli, jaką powinna odegrać w tym zakresie NSZZ „Solidarność”, doprowadziła do podjęcia wspólnych kroków na rzecz utworzenia nowej instytucji zajmującej się badaniem zjawiska „Solidarności” w kontekście międzynarodowym. Ważną rolę w trakcie rozmów odegrali Artur Mrówczyński-Van Allen (Instytut Filozofii Edith Stein – IFES w Granadzie) oraz Jarosław Wasilka z Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność”. Zaowocowało to powołaniem Międzynarodowego Centrum Badań nad Fenomenem Solidarności (MCBFS) jako jednostki naukowej, funkcjonującej przy Wydziale Filozoficznym UPJPII i działającej we współpracy z Komisją Krajową Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego  „Solidarność”.

Powstanie MCBFS zostało potwierdzone 19 czerwca 2018 roku w Zakopanem poprzez podpisanie dokumentu Porozumienie o współpracy naukowej, którego sygnatariuszami byli Wielki Kanclerz UPJPII, JE Ksiądz Arcybiskup prof. dr hab. Marek Jędraszewski oraz Przewodniczący KK NSZZ „Solidarność” Piotr Duda. Jednocześnie pieczę nad Centrum objęli Koordynatorzy MCBFS: Pierwszy Zastępca Przewodniczącego KK NSZZ „Solidarność” Bogdan Biś oraz Dziekan Wydziału Filozoficznego UPJPII ks. dr hab. Jarosław Jagiełło, prof. UPJPII.

Aby zrozumieć cel i przyczynę powstania MCBFS, warto zacytować słowa preambuły Porozumienia:

W trosce o poszanowanie godności człowieka oraz odnowę ethosu pracy, odwołując się do polskiego dziedzictwa „Solidarności”, a także opierając się na gruncie etyki chrześcijańskiej i katolickiej nauki społecznej, członkowie założyciele, Uniwersytet Papieski Jana Pawła II w Krakowie oraz Niezależny Samorządny Związek Zawodowy „Solidarność”, tworzą Międzynarodowe Centrum Badań nad Fenomenem Solidarności, które stanowić będzie wspólną przestrzeń intelektualnego poszukiwania umożliwiającą wymianę myśli między środowiskami naukowymi zgłębiającymi ideę solidarności a środowiskami pracowniczymi skupionymi wokół idei „Solidarności”. Intelektualny fundament Centrum w sposób szczególny stanowi rozwijana na Wydziale Filozoficznym UPJPII myśl filozoficzna Jana Pawła II (Karola Wojtyły) oraz Józefa TischneraPorozumienie o współpracy naukowej, Zakopane 19 czerwca 2018, archiwum MCBFS.[2].

W tamtym czasie o potrzebie i powstawaniu nowej instytucji badającej zjawisko „Solidarności” zaczęto również mówić podczas międzynarodowej konferencji „Economy of Desire” (Granada, 17–25 czerwca 2018), organizowanej przez IFES, UPJPII, KK NSZZ „Solidarność”, a także we współpracy z innymi instytucjami z Hiszpanii, Wielkiej Brytanii oraz Stanów Zjednoczonych.

Jednym z wystąpień odczytywanych podczas konferencji był referat przewodniczącego KK NSZZ „Solidarność” Piotra Dudy, zatytułowany Wobec globalizacji pragnień (tak zwana „Deklaracja z Granady”). Duda wyrażał w nim przekonanie, że na problemy generowane przez współczesną globalną gospodarkę można odpowiedzieć poprzez stworzenie uniwersalnych, zjednoczonych związków zawodowych. Jak zauważał:

Gospodarka jest globalna, a standardy są lokalne. Przeważnie państwowe. Problem w tym, że różne państwa mają różne systemy, różny poziom rozwoju, a tym samym różny poziom zabezpieczeń. Biznes natomiast już dawno przestał być lokalny i bez ograniczeń korzysta z różnic, przerzucając produkcję tam, gdzie dla niego taniej […]. Powoduje to coraz trudniejsze realia dla funkcjonowania związków zawodowych, które też funkcjonują lokalnie. […] Związkom zawodowym brakuje realnej i ponadgranicznej siły i możliwości skutecznego działania, skoordynowania i opartego na solidarności przeciwdziałania wobec nieuczciwych działań wielkiego biznesu. […] Globalizacja zatem wymaga również uniwersalizacji związków zawodowychP. Duda, Wobec globalizacji pragnień, wystąpienie podczas konferencji „Economy of Desire” (Granada, 18 czerwca 2018).[3].

Idee przyświecające powstaniu MCBFS znalazły swoje odzwierciedlenie już kilka miesięcy później, kiedy obradujący na Jasnej Górze XXIX Krajowy Zjazd Delegatów NSZZ „Solidarność” przyjął dokument Posłanie do ludzi pracy całego świata (Częstochowa, 25–26 października 2018). Zapisano w nim, że konieczne jest „zorganizowanie wspólnej pracy wokół idei powstania ponadnarodowych związków zawodowych”Posłanie Krajowego Zjazdu Delegatów NSZZ „Solidarność” do ludzi pracy, XXIX Krajowy Zjazd Delegatów NSZZ „Solidarność”, Częstochowa 25–26 października 2018.[4].

Na początku istnienia MCBFS wyłoniono pięcioosobowy Zarząd pierwszej kadencji – na czele którego stanął ks. prof. dr hab. Władysław Zuziak, kierownik Katedry Etyki na Wydziale Filozoficznym UPJPII. Pozostałymi członkami Zarządu MCBFS zostali: Wicedyrektor Zarządu dr Jakub Synowiec (UPJPII), Sekretarz Zarządu dr Amadeusz Pala (UPJPII), Artur Mrówczyński-Van Allen (IFES) oraz Jarosław Wasilka (KK NSZZ „Solidarność”).

Cele i pierwsze osiągnięcia

Do celów MCBFS należy między innymi tworzenie duchowo-intelektualnego zaplecza dla inicjatyw podejmowanych przez KK NSZZ „Solidarność” w oparciu o katolicką naukę społeczną oraz etykę chrześcijańską i pośrednictwo w kwestiach społecznych między środowiskiem akademickim a związkami zawodowymi, instytucjami społecznymi oraz innymi podmiotami. Centrum ma również promować badania nad historią i specyfiką NSZZ „Solidarność”, a także rozwijać działalność naukowo-badawczą dotyczącą aktualnych problemów i wyzwań związanych z bieżącą działalnością NSZZ „Solidarność”Por. Statut MCBFS z dnia 26 lutego 2018 r.[5].

Pierwszym ważnym wydarzeniem współorganizowanym przez MCBFS wraz z KK NSZZ „Solidarność” była konferencja Obudził w nas Solidarność. W 40. rocznicę Pierwszej Pielgrzymki Jana Pawła II do Ojczyzny, która odbyła się 3 czerwca 2019 roku w Gdańsku w historycznej Sali BHP. Oprócz Związkowców w wydarzeniu tym uczestniczyli przedstawiciele Rządu RP, na czele z Premierem Mateuszem Morawieckim, a także hierarchowie Kościoła katolickiego. Spotkało się ono z szerokim zainteresowaniem świata mediów. Celem konferencji było przypomnienie, że to Papież Polak odegrał kluczową rolę w dziejowych wydarzeniach swojej Ojczyzny, które nadeszły w krótkim czasie po wypowiedzeniu przez Niego pamiętnych słów „Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi. Tej ziemi!”.

Głównym prelegentem podczas konferencji był prof. Rocco Buttliglione, włoski polityk, nauczyciel akademicki, bliski współpracownik Jana Pawła II, który w swoim referacie Znaczenie NSZZ „Solidarność” dla Europy przedstawił aktualne problemy świata pracy rodzące się z presji wywieranej na politykę przez światowy biznes. Jak mówił, w konfrontacji z wielkimi koncernami rządy poszczególnych państw nie są w stanie dyktować zasad w obronie sprawiedliwości społecznej, a często wręcz robią wszystko, aby stworzyć bardziej atrakcyjne warunki dla kapitału i przyciągnąć na swoje terytorium nowe inwestycje. Prawa pracownicze są zaniedbywane, a siła przetargowa związków zawodowych działających na skalę jedynie lokalną jest dramatycznie niska. Dlatego prof. Buttliglione wskazywał na konieczność powołania międzynarodowych związków zawodowych:

W konsekwencji w uniwersalizacji celu obrony praw pracowniczych rodzi się potrzeba powstania ruchu pracowniczego, który miałby wymiar uniwersalny i ponadnarodowy – mówił. – […] NSZZ „Solidarność” wskazuje drogę nowego etapu w historii ruchu pracowniczego, opartego na transcendencji godności osoby ludzkiej, na budowaniu wspólnoty ludzi pracy, która ożywi życie narodów, na fundamencie sojuszu wolności i prawdy oraz wspólnego rynku i solidarności. […] Podczas pierwszej pielgrzymki do Ojczyzny św. Jan Paweł II wzywał Polskę do przyjęcia roli szczególnie odpowiedzialnego świadka. NSZZ „Solidarność” był odpowiedzią Polski na to wyzwanie. Teraz ta odpowiedzialność trwa jako zadanie szerzenia i przekazywania wszystkich uniwersalnych marzeń o wydarzeniu Solidarności innym pokoleniom i ludzkości, aby ponownie Duch Boży mógł odnowić oblicze ziemiKonferencja „Obudził w nas solidarność. W 40. rocznicę pierwszej pielgrzymki Jana Pawła II do ojczyzny”, nagranie video TVP: https://www.tvpparlament.pl/retransmisje-vod/inne/konferencja-obudzil-w-nas-solidarnosc-w-40-rocznice-pierwszej-pielgrzymki-jana-pawla-ii-do-ojczyzny-z-udzialem-premiera/42913519[6].

Prof. Buttliglionemu sekundował ks. prof. dr. hab. Władysław Zuziak, który w referacie Rola Jana Pawła II w dojrzewaniu do Solidarności zwracał uwagę na potrzebę ciągłego budzenia ducha solidarności w społeczeństwie. Dyrektor MCBFS stwierdzał:

By móc realizować te piękne i ważne cele, musimy odbudowywać poczucie więzi, które w nas kiedyś obudził Jan Paweł II, to poczucie, które zawiera w sobie otwarcie się na rzeczywistość, na siebie nawzajem […], otwarcie się na wiarę w człowieka, zarówno w siebie jak i drugiegoTamże.[7].

Drugim istotnym wydarzeniem współorganizowanym przez MCBFS wraz z KK NSZZ „Solidarność” była dwudniowa konferencja robocza Solidarność: od godności człowieka do ponadnarodowej współpracy, która odbyła się 8–9 listopada 2019 roku, również w historycznej Sali BHP w Gdańsku.

Pochodzący z różnych krajów uczestnicy konferencji starali się podjąć refleksję nad polskim doświadczeniem fenomenu „Solidarności”, spojrzeć na nowo na ugruntowane w nim idee jako nadal aktualne, mogące ożywiać i inspirować narody i ruchy społeczne na całym świecie. Istotą spotkania była próba pokazania, że doświadczenie „Solidarności” ma charakter uniwersalny, może być inspiracją dla innych doświadczeń (kulturowych, politycznych i społecznych) oraz stać się fundamentem współpracy międzynarodowej – asumptem do powstania związków zawodowych o charakterze ponadnarodowym.

Podczas jesiennego spotkania w Gdańsku doszło również do formalnego ukonstytuowania się Rady Naukowo-Programowej MCBFS, w skład której weszło kilkadziesiąt osób z Polski i ze świata, głównie badaczy reprezentujących różne dyscypliny naukowe, ale także działaczy NSZZ „Solidarność”. W skład Rady weszli między innymi: prof. Rocco Buttliglione, ks. prof. dr hab. Piotr Mazurkiewicz (UKSW), prof. Guzmán Carriquiry Lecour (Urugwaj), prof. Aldo Carreras (Argentyna), prof. Emilio Morales de la Barrera (Chile), prof. Rodrigo Guerra López (Meksyk) i prof. Adrian Pabst (Anglia). Członkowie Rady sformułowali i przegłosowali Uchwałę Programową Rady Naukowo-Programowej MCBFS, w której ponownie zwracali uwagę na konieczność kształtowania postaw i umysłów w duchu personalizmu chrześcijańskiego.

Każde pokolenie pracowników ma swoje doświadczenie – czytamy w dokumencie – każdy jest wezwany do bycia misjonarzem solidarności, uczącym innych ludzi żyć i myśleć według wartościUchwała Programowa Rady Naukowo-Programowej Międzynarodowego Centrum Badań nad Fenomenem Solidarności z dnia 9 listopada 2019 roku.[8].

Uchwała kończyła się także zaproszeniem do współpracy i refleksji szerokiego grona osób zatroskanych o godność ludzi pracy:

Przedstawiamy to świadectwo wszystkim ludziom dobrej woli, a w szczególności papieżowi Franciszkowi, który dziś wzywa pracowników całego świata, aby odnowili świadomość tożsamości i powołaniaTamże.[9].

Prywatna audiencja u papieża Franciszka

Odwołanie się do Franciszka w przytoczonym wyżej tekście Uchwały nie było pustą deklaracją, bo oto w grudniu 2019 roku MCBFS spotkał ogromny zaszczyt – Zarząd Centrum, Zespół Koordynatorów i Przewodniczący Prezydium Rady Naukowo-Programowej wspólnie z delegacją Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność” udali się z wizytą na prywatną audiencję do papieża. Celem wizyty było przedstawienie projektu powstania sieci autonomicznych związków zawodowych, inspirowanych społeczną nauką Kościoła i otwartych na współpracę ponadnarodową oraz idei samego MCBFS. Papież Franciszek przyjął wszystkich bardzo serdecznie i udzielił błogosławieństwa. Podczas audiencji powiedział, że:

Słowo „solidarność” nieco się zużyło i czasami bywa niewłaściwie interpretowane […]. Jest to wrażliwość na głos sióstr i braci, których pozbawiono prawa do godnych człowieka warunków pracy, do godziwej zapłaty, niezbędnej na utrzymanie rodziny, do opieki zdrowotnej, czy do odpoczynkuPozdrowienie Ojca Świętego do Zarządu NSZZ „Solidarność” (4 grudnia 2019 roku) http://www.vatican.va/content/francesco/pl/speeches/2019/december/documents/papa-francesco_20191204_solidarnosc.html[10].

Plany na przyszłość

Na 2020 rok, w którym ma miejsce 100. rocznica urodzin św. Jana Pawła II oraz 40. rocznica podpisania Porozumień Sierpniowych i powstania NSZZ „Solidarność”, Zarząd Centrum planował serię wydarzeń – przede wszystkim konferencję naukową w Rzymie (Od doświadczenia Solidarności do „Ogólnego porozumienie w sprawie godności pracy") oraz udział w uroczystościach 40-lecia Solidarności. Plany te zostały jednak pokrzyżowane przez pandemię COVID-19. Gdy tylko sytuacja na świecie istotnie się poprawi, oczywiście nastąpi próba podjęcia ich na nowo. Natomiast jeszcze w obecnym roku planowane jest powołanie Fundacji MCBFS, która pomoże w realizacji celów statutowych Centrum. Ponadto w planach jest ubieganie się o granty badawcze czy poszerzenie działalności o współpracę z innymi podmiotami naukowymi, kulturalnymi i społecznymi. Wszystkie te zabiegi będą miały na celu głębsze poznanie historii i aktualności NSZZ „Solidarność” oraz odkrywanie intelektualnych fundamentów idei solidarności, która wykrystalizowała się w polskim środowisku filozoficznym XX wieku. Zaś w pierwszej połowie 2021 roku zostanie wydana powstająca już monografia naukowa Solidarność w życiu publicznym, w której różni badacze będą między innymi starali się odpowiedzieć na pytanie, czy na gruncie idei solidarności można stworzyć projekt globalny, zmieniający świat.

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Amadeusz Pala, Międzynarodowe Centrum Badań nad Fenomenem Solidarności. Czy polska Solidarność może odnowić światowy etos pracy?, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2020, nr 69

Przypisy

  1. „Zasadniczym wyrazem uczestnictwa jako właściwości osoby jest postawa solidarności. Mocą tej postawy człowiek znajduje spełnienie siebie w dopełnieniu innych” (K. Wojtyła, Osoba i czyn [w:] Osoba i czyn oraz inne studia antropologiczne, Lublin 2000, s. 324).
  2. Porozumienie o współpracy naukowej, Zakopane 19 czerwca 2018, archiwum MCBFS.
  3. P. Duda, Wobec globalizacji pragnień, wystąpienie podczas konferencji „Economy of Desire” (Granada, 18 czerwca 2018).
  4. Posłanie Krajowego Zjazdu Delegatów NSZZ „Solidarność” do ludzi pracy, XXIX Krajowy Zjazd Delegatów NSZZ „Solidarność”, Częstochowa 25–26 października 2018.
  5. Por. Statut MCBFS z dnia 26 lutego 2018 r.
  6. Konferencja „Obudził w nas solidarność. W 40. rocznicę pierwszej pielgrzymki Jana Pawła II do ojczyzny”, nagranie video TVP: https://www.tvpparlament.pl/retransmisje-vod/inne/konferencja-obudzil-w-nas-solidarnosc-w-40-rocznice-pierwszej-pielgrzymki-jana-pawla-ii-do-ojczyzny-z-udzialem-premiera/42913519
  7. Tamże.
  8. Uchwała Programowa Rady Naukowo-Programowej Międzynarodowego Centrum Badań nad Fenomenem Solidarności z dnia 9 listopada 2019 roku.
  9. Tamże.
  10. Pozdrowienie Ojca Świętego do Zarządu NSZZ „Solidarność” (4 grudnia 2019 roku) http://www.vatican.va/content/francesco/pl/speeches/2019/december/documents/papa-francesco_20191204_solidarnosc.html
  11. S. Kopyt, kryzys, [w:] buch, WBPiCAK, Poznań 2011, s. 29.
  12. Było to efektem coraz intensywniej postępującej globalizacji, w wyniku której „rządy i korporacje prześcigały się w uelastycznianiu stosunków pracy, liczba ludzi o mniej bezpiecznej formie zatrudnienia wzrastała”, jak rekonstruuje to Guy Standing w książce Prekariat. Nowa niebezpieczna klasa (Warszawa 2014, tłum. K. Czarnecki, P. Kaczmarski, M. Karolak, s. 42).
  13. S. Kopyt, iuvenes dum sumus, [w:] Kir, WBPiCAK, Poznań 2013, s. 7. Dokładny cytat z wiersza brzmi: „mój nos twój nos i wszystkie zasmarkane nosy / których nie obejmuje opieka kiedy zaczynasz klepać / w klawiaturę”.
  14. J. Sowa, Co to jest prekariat?, „ha.art.pl”, [online], [dostęp: 29.04.2020 r.], http://ha.art.pl/prezentacje/39-edufactory/1655-jan-sowa-co-to-jest-prekariat.html.
  15. P. Kaczmarski, Trzy zgrzyty (albo o prekarności w nowej poezji), [w:] Doświadczenia negatywne w poezji polskiej XXI wieku, red. T. Dalasiński, K. Muca, Inter, Toruń 2017, s. 98. „O prekarności pracy i prekarnym zatrudnieniu pisało się na długo przed ukuciem terminu »prekariat«; »prekarne życie« w tytule swojego zbioru esejów umieściła Judith Butler, mając na myśli między innymi Palestyńczyków i więźniów z Guantanamo. Rozluźnienie związków prekariatu i prekarności mogłoby być dla polszczyzny bardzo pożyteczne – nie tylko ośmieliłoby do mówienia o prekarności współczesnego życia przedstawicieli dyscyplin innych niż ekonomia, socjologia i filozofia, ale umożliwiłoby też bardziej precyzyjny opis całego szeregu zjawisk związanych ze współczesną kulturą i społeczeństwem. »Prekarny« to przecież nie to samo co »niepewny« czy »zagrożony«. Odcień znaczeniowy tego pojęcia jest bardzo specyficzny: nasuwa na myśl wszystkie te sytuacje, kiedy odczuwany brak stabilności – przez sam fakt, że jest odczuwany – powoduje niestabilność »obiektywną«, rzeczywistą, namacalną; to, co pomyślane, przeżywane, odczuwane, staje się materialne i cielesne”.
  16. R. Krause, 180 km/h, [w:] Pamiętnik z powstania, Dom Literatury w Łodzi, Łódź 2013.
  17. A. Zagajewski, Poezja jest poszukiwaniem blasku, [w:] Wiersze wybrane, Wydawnictwo a5, Kraków 2010, s. 226. Dokładny cytat z wiersza brzmi: „Kelner w chińskiej restauracji wybucha płaczem / i nikt się nie domyśla, dlaczego. / Kto wie, może i to jest poszukiwaniem, / podobnie jak chwila na brzegu morza, / gdy na horyzoncie pojawił się drapieżny okręt / i zatrzymał się, znieruchomiał na długo”.
  18. M. Topolski, służone, [w:] na koniec idą, Dom Literatury w Łodzi, Łódź 2017, s. 6.
  19. N. Wynn, What’s wrong with capitalism?, [online], [dostęp: 21.04.2020 r.], https://www.youtube.com/watch?v=gJW4-cOZt8A&t=324s. Autorka dodaje: „[klienci] nie rozumieją, że jesteś tylko pachołkiem bez żadnej właściwej sprawczości, a system zorganizowany jest tak, by ludzie niemający żadnej władzy bez celu krzyczeli na siebie nawzajem”.
  20. J. Nowacki, Dwie strony ulotki, „Kontent” 2018, nr 6, s. 42, [online], [dostęp: 20.04.2020], http://kontent.net.pl/files/KONTENT_kwartalnik_nr_6.pdf.
  21. W wierszu Teraz jemy brunch, używam podmiotu zbiorowego (s. 30) interakcja z bezdomnym kończy się aktem kanibalizmu („zabieram go do siebie i zjadam w ciemnościach”).
  22. P. Kaczmarski, Trzy opowieści o awansie klasowym, „Mały Format” 2019, nr 6, [online], [dostęp: 20.04.2020], http://malyformat.com/2019/06/opowiesci-o-awansie-klasowym/
  23. D. Bielicki, Więcej wiertarek, [w:] tegoż, Pawilony, Fundacja na rzecz Kultury i Edukacji im. Tymoteusza Karpowicza, Wrocław 2017, s. 30.
  24. K. Pietrek, - [mój brat], [w:] tejże, Statystyki, WBPiCAK, Poznań 2013, s. 20.
  25. K. Pietrek, manifest [w:] tejże, Język korzyści, WBPiCAK, Poznań, 2010, s. 23.
  26. Patrz między innymi: J. Skurtys, Razem żyjemy wyłącznie ze strachu (Spóźnione notatki o „Języku korzyści” Kiry Pietrek), Fundacja na Rzecz Kultury i Edukacji im. Tymoteusza Karpowicza, [online], [dostęp: 29.04.2020 r.], http://fundacja-karpowicz.org/jakub-skurtys-razem -zyjemywylacznie-ze-strachu/; M. Czaja, Reklama to jedyna gra w naszym mieście, „Wakat”, [online], [dostęp: 29.04.2020 r.], http://wakat.sdk.pl/reklama-to-jedyna-gra-w-naszym-miescie/; A. Kałuża, Kiry Pietrek wiersze po reklamach, [w]: Pod grą. Jak dziś znaczą wiersze, poetki i poeci, Universitas, Kraków 2015.
  27. B. Sadulski, o rozpaczy, [w:] tegoż, mniej niż jedno zwierzę, Dom Literatury w Łodzi, Łódź 2019, s. 29.
  28. S. Kopyt, i wtedy kończy się hajs, [w:] tegoż, na giełdach nadprodukcji pikują akcje przetrwania, WBPiCAK, Poznań 2019.

Powiązane artykuły

10.09.2020

Nowy Napis Co Tydzień #066 / Niby-kwarantanna to normalny stan

Tekst o niepokoju, poczuciu niestabilności egzystencji staje się tym bardziej aktualny, gdy pisany jest w epidemicznej rzeczywistości – w czasie rozwijania się kryzysu zaczynającego trząść światową gospodarką. Jest to chwila, kiedy najdobitniej widać, że skutki katastrof ekonomicznych ponoszone są zawsze przez najsłabszych graczy: pracowników, osoby prowadzące – nierzadko fikcyjne – jednoosobowe działalności gospodarcze. Choć to akurat zależność prawdziwa bez względu na czas jej artykułowania. „Nie ma żadnego kryzysu – powiedziałby na to poeta Szczepan Kopyt – to jest normalny stan kapitalizmu”S. Kopyt, kryzys, [w:] buch, WBPiCAK, Poznań 2011, s. 29.[1]. I miałby oczywiście rację, 2,6 miliona osób pracujących w Polsce wyłącznie na umowach cywilnoprawnych ze zdumieniem czyta, że specjalistyczne ustawy antykryzysowe biorą ich sytuację życiową pod uwagę. Bo prawda jest taka, że poczucie skrajnej niestabilności, które towarzyszy im od dawna w pracy, właśnie w tym momencie masowo się realizuje. Tym samym pytanie zadane w tytule utworu Michała Andrzeja Sokołowskiego, opublikowanego w jednodniówce Wiersze w czasach zarazy, jawi się jako szalenie zasadne: „Jak odróżnić objawy koronawirusa od objawów kapitalistycznych stosunków pracy?”. Odpowiedź nie jest jednoznaczna. I jedno, i drugie utrudnia oddech.

Nie są to jednak zupełnie nowe refleksje, zmiany w systemie pracy nie pojawiły się wczoraj. Kryzys podkreśla tylko grubą, czerwoną linią niepokoje od lat będące stałym elementem krajobrazu świata pracy. Bezrobocie, trudność z wejściem na rynek, konieczność godzenia się na kompromisy (merytoryczne, płacowe, związane z bezpieczeństwem zatrudnienia) to problemy, które z całą mocą przebiły się do zbiorowej świadomości po kryzysie z roku 2008, ale towarzyszą nam od lat 90.Było to efektem coraz intensywniej postępującej globalizacji, w wyniku której „rządy i korporacje prześcigały się w uelastycznianiu stosunków pracy, liczba ludzi o mniej bezpiecznej formie zatrudnienia wzrastała”, jak rekonstruuje to Guy Standing w książce Prekariat. Nowa niebezpieczna klasa (Warszawa 2014, tłum. K. Czarnecki, P. Kaczmarski, M. Karolak, s. 42). [2] Te tematy uwidaczniają się w najnowszej poezji nie tylko ze względu na prekarną sytuację samych twórców (o zasmarkanych nosach, których nie obejmuje opieka, kiedy ich właściciele zarabiają na klepaniu w klawiaturę, pisał już wspomniany KopytS. Kopyt, iuvenes dum sumus, [w:] Kir, WBPiCAK, Poznań 2013, s. 7. Dokładny cytat z wiersza brzmi: „mój nos twój nos i wszystkie zasmarkane nosy / których nie obejmuje opieka kiedy zaczynasz klepać / w klawiaturę”.[3]). Nie chodzi też jedynie o specyficzny, zewnątrzrynkowy status poezji jako takiej, czyli o to, że poezja, stanowiąc pewną niszę wydawniczą, nie poddaje się (a przynajmniej nie w całości) mechanizmom kontroli rynkowej. Rzecz raczej w tym, że realia braku jakichkolwiek gwarancji stabilności stają się realiami porządkującymi rzeczywistość – i są nieprzekraczalne dla tej literatury, która jest wrażliwa na obserwację rzeczywistości.

Godne uwagi wydaje się to, w jaki sposób realia pracy i materialnego funkcjonowania przesiąkają do poezji najnowszej. Istotnym, szeroko komentowanym tematem jest z pewnością zjawisko pracy prekarnej, w której zakres wchodzi niesłychanie wiele pomniejszych sytuacji, co krótko i jasno rekonstruował Jan Sowa:

Prekariat to stan braku pewności, stałości i stabilności, to chroniczna niemożliwość przewidzenia przyszłości i nieustanny lęk, że przyniesie ona tylko pogorszenie obecnej sytuacji. Jest to kondycja kruchej i niepewnej egzystencji, na jaką skazana jest spora część światowej populacji, również w krajach kapitalistycznego centrum. Dotyczy ona ludzi czasowo bezrobotnych, utrzymujących się z dorywczych prac, zatrudnianych na krótkoterminowe umowy, migrujących w poszukiwaniu zarobku, pracujących na częściowe etaty lub zmuszanych do podpisywania in blanco swojego wypowiedzenia wraz z umową o pracę (praktyka dość częsta w wielkich korporacjach). Oznacza życie pełne niepewności i trudne do zaplanowania, życie, w którym kilkakrotnie trzeba zmieniać nie tylko miejsce pracy, ale również zawód, a nawet najlepsze stanowisko stracić można z dnia na dzień. Życie takie staje się udziałem coraz większej liczby ludzi, bo czasy, gdy spędzało się w jednej firmie lub na tym samym stanowisku czterdzieści lat zawodowej kariery, coraz szybciej odchodzą w niepamięć. Dzisiaj niestabilność, płynność i ciągła zmiana to rzeczywistość, która dotyka nie tylko mechaników, kierowców, hydraulików czy przedstawicieli underclass, ale osoby oraz zawody umieszczone na samym szczycie społecznej drabiny: menedżerów, projektantów, specjalistów od marketingu, dziennikarzy, inżynierów, wysoko wykwalifikowanych techników, kuratorów i artystów itp. J. Sowa, Co to jest prekariat?, „ha.art.pl”, [online], [dostęp: 29.04.2020 r.], http://ha.art.pl/prezentacje/39-edufactory/1655-jan-sowa-co-to-jest-prekariat.html.[4]

Jest to zatem coś więcej aniżeli tylko konkretna sytuacja zatrudnienia. „Prekariat” jest ściśle powiązany z „prekarnością”, choć – jak zauważał w artykule Trzy zgrzyty (albo o prekarności w nowej poezji) Paweł Kaczmarski – relacja znaczeniowa między tymi pojęciami jest nieoczywista w polszczyźnieP. Kaczmarski, Trzy zgrzyty (albo o prekarności w nowej poezji), [w:] Doświadczenia negatywne w poezji polskiej XXI wieku, red. T. Dalasiński, K. Muca, Inter, Toruń 2017, s. 98. „O prekarności pracy i prekarnym zatrudnieniu pisało się na długo przed ukuciem terminu »prekariat«; »prekarne życie« w tytule swojego zbioru esejów umieściła Judith Butler, mając na myśli między innymi Palestyńczyków i więźniów z Guantanamo. Rozluźnienie związków prekariatu i prekarności mogłoby być dla polszczyzny bardzo pożyteczne – nie tylko ośmieliłoby do mówienia o prekarności współczesnego życia przedstawicieli dyscyplin innych niż ekonomia, socjologia i filozofia, ale umożliwiłoby też bardziej precyzyjny opis całego szeregu zjawisk związanych ze współczesną kulturą i społeczeństwem. »Prekarny« to przecież nie to samo co »niepewny« czy »zagrożony«. Odcień znaczeniowy tego pojęcia jest bardzo specyficzny: nasuwa na myśl wszystkie te sytuacje, kiedy odczuwany brak stabilności – przez sam fakt, że jest odczuwany – powoduje niestabilność »obiektywną«, rzeczywistą, namacalną; to, co pomyślane, przeżywane, odczuwane, staje się materialne i cielesne”.[5]. Kiedy wrocławski krytyk postanawia pisać o najnowszej poezji, używając tej właśnie kategorii, skupia się na poczuciu prekarności, nie na faktycznych opisach relacji klasowych.

W prezentowanym tekście chciałabym to pojęcie jednak nieco zawęzić – skupić się na tym, jak wyglądają w najnowszej polskiej poezji obrazy pracy: te dosłownie opisujące niepewne, prekarne realia oraz te, w których temat pracy majaczy jedynie w tle, a odnaleźć go możemy na podstawie rekonstruowanego w wierszu systemu motywacji i ambicji podmiotu.

W niecierpliwych gestach ekspedientów
i wymownym wzroku ochroniarzy,
na niedomkniętych drzwiach.
Tam powstają wiersze na odpierdol

– pisał w swojej debiutanckiej książce z 2013 roku Rafał KrauzeR. Krause, 180 km/h, [w:] Pamiętnik z powstania, Dom Literatury w Łodzi, Łódź 2013.[6]. Opisywane przez niego „wiersze na odpierdol” nie stanowią jednak wyrażenia dezawuującego. Zarówno w kontekście tego utworu, jak i całego tomu Pamiętnik z powstania możemy to sformułowanie odczytać raczej jako określenie dla tekstów mających być „bliżej krwiobiegu”. „Wiersze na odpierdol” to wiersze dalekie od upiększania rzeczywistości i od poszukiwania blasku, świadome tego, że jeśli kelner w chińskiej restauracji wybucha płaczem, jak w słynnym tekście Zagajewskiego A. Zagajewski, Poezja jest poszukiwaniem blasku, [w:] Wiersze wybrane, Wydawnictwo a5, Kraków 2010, s. 226. Dokładny cytat z wiersza brzmi: „Kelner w chińskiej restauracji wybucha płaczem / i nikt się nie domyśla, dlaczego. / Kto wie, może i to jest poszukiwaniem, / podobnie jak chwila na brzegu morza, / gdy na horyzoncie pojawił się drapieżny okręt / i zatrzymał się, znieruchomiał na długo”. [7] , robi to – wbrew sugestiom i intuicjom krakowskiego poety – najpewniej z bardzo przyziemnych powodów. „Wiersze na odpierdol” nie dopisywałyby do tej sytuacji metafizyki, a już na pewno nie zestawiałyby sytuacji tego kelnera z sytuacją okrętu na morskim horyzoncie. Na takich właśnie wierszach – odwołujących się do materialnych uwarunkowań i zawierających realistyczne obrazy pracy – będę się w tym tekście skupiać.

Istnieją przecież w polskiej poezji kelnerzy, których rola wychodzi poza bycie elementem budującym sytuację liryczną. Istnieje poezja będąca rodzajem kroniki, w której nie unika się opisywania relacji o podłożu materialnym. Wyrazistym przykładem są teksty Macieja Topolskiego z jego debiutu na koniec idą, tematyzujące (nieobce autorowi) doświadczenie pracy w roli kelnera:

służone

obsługiwałem takich co mieli takich
za nieobecność na podmianę w setkach
nie pamiętali imion ani potu nie wspominając
o gorzkim smaku śliny o głodzie

obsługując takich co mieli takich
za psie grosze obsługiwałem ich nad wyraz (fałszywy
ton) gustownie w podziemiach na zapleczu spijałem krople
z butelek z talerzy jadłem wystygłe resztki

kuropatw i jeleni nigdy im nie zabraknie widziałem
na zdjęciach jak ksiądz wciągał takiego jelenia na pakę
krwisty długi ślad został na śniegu

jeleni nigdy nie zabraknie widziałem w lodówkach
kuropatwy zostawiły im długi krwisty ślad na rękach
niosłem im jadło proszę uprzejmie weźcie w usta

mówiłemM. Topolski, służone, [w:] na koniec idą, Dom Literatury w Łodzi, Łódź 2017, s. 6.[8]

To, co najmocniej uderza w tym wierszu, to kontrast między przesytem a brakiem, w sposób najbardziej absurdalny ujawniający się w obrazie uczucia głodu u osoby, której praca polega na ciągłym podawaniu posiłków. „Spijałem krople / z butelek – czytamy – z talerzy jadłem wystygłe resztki” – i wyobrażamy sobie scenę wstydliwego, pospiesznego zgarniania jedzenia z talerza do ust gdzieś na restauracyjnym zapleczu. Ponieważ nadzwyczaj chętnie stosowanym przez Topolskiego zabiegiem są przerzutnie, możemy zauważyć, że pojawiające się na początku trzeciej strofy kuropatwy i jelenie przynależą do dwóch zdań jednocześnie. Możemy bowiem przeczytać nie tylko, że „kuropatw i jeleni nigdy im nie zabraknie”, ale także: „jadłem wystygłe resztki // kuropatw i jeleni”. Przy takiej możliwości lekturowej kontrast między „ja” i „oni” staje się jeszcze bardziej jaskrawy. Kelner dojada w pośpiechu resztki wyszukanych, drogich dań, którymi klienci nasycili się już tak bardzo, że odchodzą od stołu. Goście restauracji, określani zaimkiem „oni”, obecnie znajdują się w sytuacji obsługiwanych, nie obsługujących. Nigdy się nie martwią, że zabraknie im zasobów, dlatego że nie ma takich zasobów, po jakie nie mogliby sięgnąć. Po drugiej stronie – w opozycji do uprzywilejowanych – pozostaje „ja”. Nie „my”, niestety, dlatego, że każde „ja” mogące się na to „my” składać, wciągnięte jest w taką samą absurdalną machinę osobnego funkcjonowania w relacji wyzysku. Każdy jest w tej przestrzeni sam – wykonywanie zawodu kelnera polega tylko na byciu wśród ludzi, sztampowość i podległość w nawiązywanych interakcjach uniemożliwiają prawdziwe bycie z nimi. Podczas długich zmian nie ma zbyt wielu możliwości do nawiązania kontaktu ze współpracownikami. I być może nie stanowiłoby to problemu w zawiązaniu wspólnoty, gdyby nie system organizujący pracę tak, aby podsycać ducha współzawodnictwa. Jak mówiła Natalie Wynn w filmie What’s wrong with capitalism?: „Okrutna hierarchiczna struktura firmy powoduje, że rywalizujesz ze swoimi współpracownikami o awans albo żeby nie być zwolnionym, a jeżeli to się stanie, to skończysz na rywalizowaniu z innymi niezatrudnionymi ludźmi o inną gównianą pracę”N. Wynn, What’s wrong with capitalism?, [online], [dostęp: 21.04.2020 r.], https://www.youtube.com/watch?v=gJW4-cOZt8A&t=324s. Autorka dodaje: „[klienci] nie rozumieją, że jesteś tylko pachołkiem bez żadnej właściwej sprawczości, a system zorganizowany jest tak, by ludzie niemający żadnej władzy bez celu krzyczeli na siebie nawzajem”.[9]. W obliczu tak rysujących się relacji z ludźmi będącymi na podobnym szczeblu drabiny społecznej, pracownicze formułowanie „my” okazuje się wysiłkiem, na którego podjęcie siły mają tyko nieliczni. Interakcje z klientami są natomiast ściśle hierarchiczne – właśnie dlatego akt wypowiadania uniżonych słów pointuje u Topolskiego cały wiersz i jest w nim graficznie wyróżniony. W tym miejscu przecież dochodzi do końcowej transakcji – mimo całej niechęci i resentymentu, którą do owych „onych” kelner może żywić, wciąż pozostanie on w dużej mierze zależny od ich decyzji o pozostawieniu napiwku.

Ta granica (między pracującymi i w danym momencie korzystającymi z tej pracy) zostaje sproblematyzowana w nieco inny sposób w kolejnym debiucie z ostatnich lat – Ikonoklazmie Jana Rojewskiego:

Teraz pracuję w fabryce druków ulotnych

Dostawałem ulotki
na Piotrkowskiej w Łodzi
dostawałem ulotki
wódka za pięć pięćdziesiąt
dostawałem ulotki
Precz ze Związkiem Radzieckim!
dostawałem ulotki
jak skserowane dłonie
dostawałem ulotki
weź kredyt kurwa weź kredyt
dostawałem ulotki
pełne ludzkiego miąższu
dostawałem ulotki
jak mgła grzęznące w gardle
na Metro Ratusz Arsenał

widziałem mężczyznę o twarzy odbitej w śniegu
widziałem mężczyznę zamiatającego schody

w środku nocy przy dwudziestostopniowym mrozie
ten mężczyzna mógł zabić bo byłem bez współczucia
bo nie walczyłem z seciuriti wyrzucającym z dworców
zabierającym kubki na wielką dolewkę
ten mężczyzna mógł zabić mnie i swoich oprawców
wsadzić ręce w nasze działające mięso
dopisać erratę żywotów świętych na kartkach
na kartkach ulotnych

i rozdawałem ulotki
o smaku czarnego mleka
i rozdawałem ulotki
koncert dla głuchoniemych
i rozdawałem ulotki
żniwa ze złotych zębów
i rozdawałem ulotki
na Alexanderplatz w Berlinie
i rozdawałem ulotki
modlitwę obcego plemienia
i rozdawałem ulotki
na Cypress Hills w Brooklynie
i rozdawałem ulotki
szmer w płucach i papier kredowy

Wiersz pierwotnie opublikowany został w szóstym numerze „Kontentu”, gdzie komentarzem opatrzył go Jakub Nowacki. Młody krytyk porównywał w tekście pozycje rozdającego i otrzymującego ulotki:

Jaka jest różnica między dostawaniem ulotek a ich rozdawaniem? Postać otrzymująca ulotkę na ulicy (na Piotrkowskiej w Łodzi albo na Alexanderplatz w Berlinie) to zwykły uczestnik spektaklu – milcząco kręci głową, wyniośle odwraca wzrok albo bierze karteczkę i wyrzuca ją do najbliższego śmietnika. Postać rozdająca ulotki uczestniczy w spektaklu na innych zasadach. Jest z konieczności obserwatorem (widzi codziennie dziesiątki grymasów, setki nieoślepnięć od odwracania wzroku), ale także – powiedzmy to wreszcie – pracownikiem J. Nowacki, Dwie strony ulotki, „Kontent” 2018, nr 6, s. 42, [online], [dostęp: 20.04.2020], http://kontent.net.pl/files/KONTENT_kwartalnik_nr_6.pdf.[10].

To, co u Nowackiego pojawia się jako ostatni element wyliczenia, ma kluczowe znaczenie dla całego utworu. Rojewski opisuje pracę obserwowaną z kilku miejsc. W jego wierszu widzimy trzecioosobowego wykonawcę – sprzątacza. Jego status w całej tej historii jest niejasny – kontekst całego tomu sugerowałby, że pojawia się on tutaj na prawach częściowo upodmiotowianego rekwizytu – w innym tekście bowiem podobną rolę pełni bezdomnyW wierszu Teraz jemy brunch, używam podmiotu zbiorowego (s. 30) interakcja z bezdomnym kończy się aktem kanibalizmu („zabieram go do siebie i zjadam w ciemnościach”).[11]. Jednak domyślna niewidzialność bohatera wiersza Rojewskiego skontrastowana jest właśnie z aktem „zauważenia”. Chociaż domyślnie sprzątacz jest elementem krajobrazu nocnej Warszawy, w wierszu jego obecność zostaje dostrzeżona. Powody tego mogą być dwa: z jednej strony sytuacja jest specyficzna – wyludnione miasto odsłania nagle tych, którzy zwykle giną w tłumie, a raczej – wolą przez tłum być niezauważeni. Z drugiej natomiast – akt dostrzeżenia mówi wiele o tym, kto patrzy. Nie każdy bowiem może pozwolić sobie na to, by ignorować obecność postaci z dołów hierarchii społecznej – na taki akt pozwalają sobie jedynie ci, którzy są przekonani o swoim miejscu w tejże.

Dostrzeżony przez podmiot wiersza pracujący mężczyzna zaczyna stanowić zagrożenie (i to uzasadnione moralnie – co zostaje podkreślone w wierszu choćby przez wskazanie powodu jego agresji czy określenia wartościujące, takie jak „oprawcy”). Co ciekawe, pracownik przeciwstawiony jest „swoim oprawcom”, do których „ja” liryczne w tekście Rojewskiego jednak nie należy („mógł zabić mnie i swoich oprawców”). Bohater wiersza, zdystansowany wobec obu pozycji, odczuwa zagrożenie ze strony sprzątacza, ale mimo wszystko oddaje sprawiedliwość jego potencjalnym roszczeniom i zdaje się rozumieć jego gniew. Sam nie ma ustalonej pozycji w tej społecznej hierarchii.

Rojewski oddziela zacytowaną powyżej strofę, wkładając ją pomiędzy dwie zwrotki, które opowiadają o pracy ulotkarza, zajęciu o bardzo niskim prestiżu społecznym. Między tymi częściami dochodzi jednak do pewnego przesunięcia. Na początku tekstu bohater wiersza ulotki otrzymuje, jest obserwatorem pracy wykonywanej w różnych miejscach („Dostawałem ulotki / na Piotrkowskiej w Łodzi […] dostawałem ulotki / jak mgła grzęznące w gardle / na Metro Ratusz Arsenał”) i służącej różnym celom („dostawałem ulotki / wódka za pięć pięćdziesiąt / dostawałem ulotki / Precz ze Związkiem Radzieckim!”). W końcowej strofie natomiast sam staje się wykonawcą pracy („i rozdawałem ulotki / na Cypress Hills w Brooklynie / i rozdawałem ulotki / szmer w płucach i papier kredowy”). Co oznacza to przejście? Pewnie można byłoby je rozumieć w kategoriach empatii pojmowanej naiwnie, czyli jako próby przejęcia cudzej pozycji podmiotowej, poczucia nieswoich stanów emocjonalnych. I tak być może dałoby się ten wiersz (niestety!) czytać, gdyby nie środkowy obraz zamiatającego schody mężczyzny – problematyzujący nieco całą opowieść, stawiający snującego narrację w niedookreślonym miejscu. Podmiot nie jest już tylko widoczny w napięciu pomiędzy rozdawaniem ulotek a ich otrzymywaniem, ale sam zaczyna rozwijać refleksję nad swoim miejscem w społeczeństwie. Nie znajduje się on bynajmniej na zewnątrz struktur społecznych, ale jest raczej: pomiędzy. W tym niepewnym statusie podmiotu Ikonoklazmu Paweł Kaczmarski rozpoznawał współczesną opowieść o awansie klasowym P. Kaczmarski, Trzy opowieści o awansie klasowym, „Mały Format” 2019, nr 6, [online], [dostęp: 20.04.2020], http://malyformat.com/2019/06/opowiesci-o-awansie-klasowym/[12].

Społeczna hierarchia porządkuje świat także w wierszach wielu innych młodych poetów. To ona ustawia komunikacyjne relacje i jest jednym z głównych czynników porządkujących ładunek emocjonalny u Dominika Bielickiego. Bardzo wyraźnie widać to w poniższym wierszu:

Więcej wiertarek

Opowiedziałam pani,
czym się zajmuje nasza firma.

Teraz chciałabym, żeby pani
powiedziała mi, czego oczekuje od naszej firmy.

Chciałabym, żeby na świecie było więcej wiertarek
waszej firmy.

Zanotowałam. Jeżeli w ciągu tygodnia
się nie odezwiemy, to się nie odezwiemyD. Bielicki, Więcej wiertarek, [w:] tegoż, Pawilony, Fundacja na rzecz Kultury i Edukacji im. Tymoteusza Karpowicza, Wrocław 2017, s. 30.[13].

Prosty, żartobliwy obrazek przywołany przez Bielickiego w wierszu Więcej wiertarek obnaża w istocie groteskowość momentu procesu zatrudnienia. Rywalizacja jest tak ostra, że aby otrzymać jakąkolwiek, wymagająca nawet najniższych kwalifikacji pracę, należy wysłać CV i list motywacyjny. Od potencjalnego pracownika oczekuje się deklaracji elastyczności i kreatywności (niezależnie od branży i stanowiska), a także uczestnictwa w sztucznie napompowanym spektaklu negocjacji. Pytania o motywację do podjęcia pracy nie wystarczy spuentować informacją „jestem zainteresowana nieumieraniem z głodu”. Większość z nas już w szkole średniej na lekcjach przedsiębiorczości uczyła się, że niedopuszczalnym i dyskwalifikującym sformułowaniem w liście motywacyjnym jest każde zdanie, które powołuje się na złą sytuację materialną starającego się o posadę. Wszyscy musimy udawać, że to nie pieniądze stanowią główną lub jedyną motywację naszych działań – oczekuje się od nas, że będziemy czerpali satysfakcję z pracy i definiowali swoje cele życiowe poprzez zawodowe ambicje. Łatwiej odgrywać, że się w tym odnajdujemy, gdy pracujemy w zawodzie społecznie użytecznym lub powszechnie poważanym. Bielicki jednak skupia swoją uwagę na sytuacji zgoła innej – nie wiadomo, o jaką dokładnie pracę stara się bohaterka jego wiersza, wiemy jedynie, że ma ona coś wspólnego z produkcją wiertarek. Nie jest jednak istotne, czy mowa o pracy przy taśmie czy o stanowisku w dziale marketingu. W każdej z tych sytuacji szczere postawienie sprawy, że chodzi o zwykłą transakcję, o układ wymiany czasu za pieniądze, kończy się dyskwalifikacją. Całość przypieczętowana zostaje świadomością, że jest się w niej na przegranej negocjacyjnie pozycji, a pracodawca nawet nie musi kłopotać się informowaniem o tym, że do tej dyskwalifikacji dochodzi – „jeśli w ciągu tygodnia / się nie odezwiemy, to się nie odezwiemy”.

Idealnym aktorem w tej strukturze jest każdy, kto nie wychodzi z roli nawet po zejściu ze sceny, czyli pozwala na to, aby ambicje zawodowe podporządkowywały każdą inną dziedzinę życia. Skala wpływu rynku na funkcjonujące w nim podmioty ma na celu wykreowanie takich pracowników jak bohater wiersza Kiry Pietrek z tomu Statystki:

-
mój brat operator wózka widłowego
marzy że zostanie pracownikiem roku
i dostanie złoty wózek
często o tym mówi

swojej żonieK. Pietrek, - [mój brat], [w:] tejże, Statystyki, WBPiCAK, Poznań 2013, s. 20.[14]

I jeśli karykaturalność tego obrazu wzbudza w nas pomieszane z politowaniem rozbawienie, możemy go od razu zestawić z wierszem manifest pochodzącym z debiutu tej autorki, zatytułowanym Język korzyści:

manifest

zapisz się do jakiegoś ugrupowania
które wzmocni w tobie chęć przyswajania nowych wiadomości
znajdź sobie doskonałego przyjaciela
rób różne rzeczy drugą ręką
zostań wolontariuszem
podtrzymuj kontakty z bystrymi przyjaciółmi
wykonuj ćwiczenia wytrzymałościowe siłowe i oporowe
miej orgazmK. Pietrek, manifest [w:] tejże, Język korzyści, WBPiCAK, Poznań, 2010, s. 23.[15]

Z tego zestawienia można wysnuć już mniej oczywiste wnioski: wymagania, jakie stawia przed nami rynek, nawet jeśli pozornie różnią się w zależności od sytuacji zawodowej, to wciąż mają ambicje totalne – porządkują całokształt egzystencji, wpływają na każdy jej aspekt. Na nasze ambicje, oczekiwania i promowane style życia przez nas przyjmowane. Tryb rozkazujący w manifeście Pietrek naśladuje medialne nagłówki lajfstajlowych pism, które radzą, jak wykrzesać z siebie więcej produktywności i zewnętrznego entuzjazmu. Manifest jest z jednej strony szyderstwem z korporacyjnego stylu życia, z drugiej zaś – sugestią, że niezwykle trudno się od niego uwolnić. Język motywacyjnych coachów zostaje jednak wycięty z kontekstu medialnego, w jakim zazwyczaj funkcjonuje – i wrzucony do wiersza. Ironiczny wydźwięk takiego przechwycenia bliski jest już postawie kontestującej. Widać to zwłaszcza, gdy umieści się wiersz na tle całej książki. Język korzyści jest bowiem cały – na co zresztą trafnie wskazuje tytuł – przesiąknięty językiem marketingu. Pracująca w branży reklamowej autorka nie stroni od obnażania słownika, z jakim ma do czynienia na co dzień – zwracało na to uwagę wielu jej recenzentów Patrz między innymi: J. Skurtys, Razem żyjemy wyłącznie ze strachu (Spóźnione notatki o „Języku korzyści” Kiry Pietrek), Fundacja na Rzecz Kultury i Edukacji im. Tymoteusza Karpowicza, [online], [dostęp: 29.04.2020 r.], http://fundacja-karpowicz.org/jakub-skurtys-razem -zyjemywylacznie-ze-strachu/; M. Czaja, Reklama to jedyna gra w naszym mieście, „Wakat”, [online], [dostęp: 29.04.2020 r.], http://wakat.sdk.pl/reklama-to-jedyna-gra-w-naszym-miescie/; A. Kałuża, Kiry Pietrek wiersze po reklamach, [w]: Pod grą. Jak dziś znaczą wiersze, poetki i poeci, Universitas, Kraków 2015.[16]. Jak natomiast widać w omawianym wierszu, proponowana kontestacja nie musi manifestować się na poziomie czynów – może zostać ujawniona już na etapie analizy motywacji. Zapisywanie się do ugrupowań nie jest przecież koniecznie aktywnością z gruntu uwikłaną w logikę rynku. Podjęcie jednak takiej decyzji, aby „wzmocnić w sobie chęć przyswajania nowych wiadomości”, oznacza próbę podwyższenia swojej wartości rynkowej i zwiększenia swojego kapitału symbolicznego. Zaczyna to wtedy nosić znamiona zgody na cyniczną grę do jednej bramki razem z tymi, którzy chcą nas ograć (tak w przypadku operatora wózka widłowego, poświęcającego całą swoją energię na pracę, jak i w manifeście, który ironicznie nakazuje podporządkowanie się prawom mechanizmów motywacyjnych). Środki stosowane przez Pietrek perfekcyjnie obrazują tę regułę. Poetka przechwytuje socjolekty i codzienne sytuacje tak, by pokazać sprzeczności interesów. Skupia się co prawda na jednej stronie barykady (raczej na wyzyskiwanych niż na wyzyskiwaczach), jednak opisy ich biernego poddawania się mechanizmom władzy kapitału doskonale pokazują, że ta relacja nie jest prosta. Rodzą się z tego ostatecznie wiersze o poczuciu bezsilności – niekiedy z potencjałem frustrowania, wzbudzania gniewu, czyli witalizowania, ale często też (jak widać na powyższych przykładach) po prostu opisowe. Poetycką próbą przekucia bezradności na działanie jest wiersz Bartosza Sadulskiego z książki mniej niż jedno zwierzę, w którym autor całą pierwszą strofę buduje za pomocą techniki ready-made, używając cytatu z książki Mężczyźni objaśniają mi świat Rebekki Solnit:

o rozpaczy

rozpacz to rodzaj pewności
że przyszłość będzie w znacznej mierze podobna
do teraźniejszości albo jeszcze gorsza:
rozpacz oznacza pewność wspomnień
z przyszłości

czytam to tak: masz rytm i wolną wolę
zaimponuj sobieB. Sadulski, o rozpaczy, [w:] tegoż, mniej niż jedno zwierzę, Dom Literatury w Łodzi, Łódź 2019, s. 29.[17]

 

Ta definicja rozpaczy, choć w oryginale skonstruowana w nieco innym kontekście, jest dobrym kompozycyjnym domknięciem rozważań o obrazie pracy w najnowszej poezji, o niepokojach i poczuciu niestabilności materialnej, a w dalszej kolejności – egzystencjalnej. Bo choć na pozór wydaje się opowiadać o czymś zupełnie odwrotnym – o pewności związanej z tym, co będzie, to gdy pewność ta zostaje skorelowana z poczuciem impotencji, z przekonaniem o braku sprawczości, jej opis zaczyna dobrze oddawać wrażenie klinczu egzystencjalnego, który z powodów materialnych dotyka całe grupy ludzi.

*

To, że poezja reaguje na zmiany w rzeczywistości społecznej, nie jest niczym nowym. Obrazy niestabilnej pracy w realiach późnego kapitalizmu przenikają do wierszy od lat. Na współczesnej scenie poetyckiej na dobre zawitali tacy poeci jak Szczepan Kopyt (od którego wiersza iuvenes dum sumus niżej podpisana zaczerpnęła tytuł do tego tekstu) czy – od pewnego czasu – Tomasz Bąk. Ten ostatni w swoich wierszach tworzy bardzo silną mieszankę wyrazistych analiz i postulatów politycznych. Nie ogranicza się jednak przy tym do publicystycznego tonu – odsłaniania i portretuje wystawiony na niepewne warunki funkcjonowania podmiot.

Ci poeci nie rezygnują z komentarza społecznego w swoich kolejnych książkach. Rok 2019 przyniósł nowy tom Szczepana Kopyta, w którym autor – sięgając po poetykę pętli, by opisać niepokoje technologiczne – wciąż odnosi się do problemu pracy. Obraz ten jest jednak uwikłany w konsekwencje materialistycznego myślenia – opisywanie pracy to dla Kopyta opisywanie historii wyzysku:

i wtedy kończy się hajs
i teraz jest jeszcze bardziej wymierzone w jutro
i papierosy wymierzone są w płuca praca w ciebie
i miłość która ma imię i swoją historię jest historią
walk klasowych
wolny singiel i dominujący czynnik przeżycia
wycenione ciało i czas zguby kalorii
ulice wypełnione są targetem i błędem statystycznym
prąd i gaz wołają o wojnę wyzwoleńczą uciskanych w przyszłości
ale wszystko jest snem w którym nie umiesz biegać
i nie potrafisz krzyczeć klaso robotnicza
a w lustrze widzisz potworyS. Kopyt, i wtedy kończy się hajs, [w:] tegoż, na giełdach nadprodukcji pikują akcje przetrwania, WBPiCAK, Poznań 2019.[18]

Wszystkie aspekty ludzkiego życia stanowią natomiast system naczyń połączonych. Trudno byłoby Kopytowi pisać o relacjach międzyludzkich w oderwaniu od analizowania sytuacji, w jakiej te relacje muszą zafunkcjonować. Z drugiej strony – nie jest to poezja zafiksowana, monotematyczna. Błędem byłoby w tym miejscu powiedzieć, że dla Kopyta każdy jednostkowy temat sprowadza się w ostatecznym rozrachunku do walki klas. Choć – paradoksalnie – w jakimś sensie tak jest. Ta wizja świata jednak nie dąży do uproszczenia (wszystkie problemy sprowadzone do jednego), a do skomplikowania (wszystkie problemy uwikłane i współzależne).

Ta radykalna postawa, jaką prezentuje Szczepan Kopyt, wprowadzana w ostatnich latach do współczesnego życia literackiego, uobecniała się już na dobre. Uważnych czytelników poezji nie dziwią już tak skonkretyzowane przedstawienia u twórców wyraźnie „zaangażowanych” (jakkolwiek to określenie byłoby rozmyte), warto jednak zauważyć, że podobne obrazy zaczęły przenikać do właściwie całej najmłodszej poezji. Debiutujący w ostatnich latach poeci-millenialsi rozpoznają już w pracy prekarnej jeden z podstawowych, porządkujących rzeczywistość czynników. Tworzą pełną frustracji poezję opowiadającą doświadczenie wymuszonych kompromisów, które nie zawsze bezpośrednio dotyczą funkcjonowania na rynku pracy – zawsze są jednak w jakimś sensie uwikłane w zależności rynku.

 
Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Zuzanna Sala, Niby-kwarantanna to normalny stan, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2020, nr 66

Przypisy

  1. „Zasadniczym wyrazem uczestnictwa jako właściwości osoby jest postawa solidarności. Mocą tej postawy człowiek znajduje spełnienie siebie w dopełnieniu innych” (K. Wojtyła, Osoba i czyn [w:] Osoba i czyn oraz inne studia antropologiczne, Lublin 2000, s. 324).
  2. Porozumienie o współpracy naukowej, Zakopane 19 czerwca 2018, archiwum MCBFS.
  3. P. Duda, Wobec globalizacji pragnień, wystąpienie podczas konferencji „Economy of Desire” (Granada, 18 czerwca 2018).
  4. Posłanie Krajowego Zjazdu Delegatów NSZZ „Solidarność” do ludzi pracy, XXIX Krajowy Zjazd Delegatów NSZZ „Solidarność”, Częstochowa 25–26 października 2018.
  5. Por. Statut MCBFS z dnia 26 lutego 2018 r.
  6. Konferencja „Obudził w nas solidarność. W 40. rocznicę pierwszej pielgrzymki Jana Pawła II do ojczyzny”, nagranie video TVP: https://www.tvpparlament.pl/retransmisje-vod/inne/konferencja-obudzil-w-nas-solidarnosc-w-40-rocznice-pierwszej-pielgrzymki-jana-pawla-ii-do-ojczyzny-z-udzialem-premiera/42913519
  7. Tamże.
  8. Uchwała Programowa Rady Naukowo-Programowej Międzynarodowego Centrum Badań nad Fenomenem Solidarności z dnia 9 listopada 2019 roku.
  9. Tamże.
  10. Pozdrowienie Ojca Świętego do Zarządu NSZZ „Solidarność” (4 grudnia 2019 roku) http://www.vatican.va/content/francesco/pl/speeches/2019/december/documents/papa-francesco_20191204_solidarnosc.html
  11. S. Kopyt, kryzys, [w:] buch, WBPiCAK, Poznań 2011, s. 29.
  12. Było to efektem coraz intensywniej postępującej globalizacji, w wyniku której „rządy i korporacje prześcigały się w uelastycznianiu stosunków pracy, liczba ludzi o mniej bezpiecznej formie zatrudnienia wzrastała”, jak rekonstruuje to Guy Standing w książce Prekariat. Nowa niebezpieczna klasa (Warszawa 2014, tłum. K. Czarnecki, P. Kaczmarski, M. Karolak, s. 42).
  13. S. Kopyt, iuvenes dum sumus, [w:] Kir, WBPiCAK, Poznań 2013, s. 7. Dokładny cytat z wiersza brzmi: „mój nos twój nos i wszystkie zasmarkane nosy / których nie obejmuje opieka kiedy zaczynasz klepać / w klawiaturę”.
  14. J. Sowa, Co to jest prekariat?, „ha.art.pl”, [online], [dostęp: 29.04.2020 r.], http://ha.art.pl/prezentacje/39-edufactory/1655-jan-sowa-co-to-jest-prekariat.html.
  15. P. Kaczmarski, Trzy zgrzyty (albo o prekarności w nowej poezji), [w:] Doświadczenia negatywne w poezji polskiej XXI wieku, red. T. Dalasiński, K. Muca, Inter, Toruń 2017, s. 98. „O prekarności pracy i prekarnym zatrudnieniu pisało się na długo przed ukuciem terminu »prekariat«; »prekarne życie« w tytule swojego zbioru esejów umieściła Judith Butler, mając na myśli między innymi Palestyńczyków i więźniów z Guantanamo. Rozluźnienie związków prekariatu i prekarności mogłoby być dla polszczyzny bardzo pożyteczne – nie tylko ośmieliłoby do mówienia o prekarności współczesnego życia przedstawicieli dyscyplin innych niż ekonomia, socjologia i filozofia, ale umożliwiłoby też bardziej precyzyjny opis całego szeregu zjawisk związanych ze współczesną kulturą i społeczeństwem. »Prekarny« to przecież nie to samo co »niepewny« czy »zagrożony«. Odcień znaczeniowy tego pojęcia jest bardzo specyficzny: nasuwa na myśl wszystkie te sytuacje, kiedy odczuwany brak stabilności – przez sam fakt, że jest odczuwany – powoduje niestabilność »obiektywną«, rzeczywistą, namacalną; to, co pomyślane, przeżywane, odczuwane, staje się materialne i cielesne”.
  16. R. Krause, 180 km/h, [w:] Pamiętnik z powstania, Dom Literatury w Łodzi, Łódź 2013.
  17. A. Zagajewski, Poezja jest poszukiwaniem blasku, [w:] Wiersze wybrane, Wydawnictwo a5, Kraków 2010, s. 226. Dokładny cytat z wiersza brzmi: „Kelner w chińskiej restauracji wybucha płaczem / i nikt się nie domyśla, dlaczego. / Kto wie, może i to jest poszukiwaniem, / podobnie jak chwila na brzegu morza, / gdy na horyzoncie pojawił się drapieżny okręt / i zatrzymał się, znieruchomiał na długo”.
  18. M. Topolski, służone, [w:] na koniec idą, Dom Literatury w Łodzi, Łódź 2017, s. 6.
  19. N. Wynn, What’s wrong with capitalism?, [online], [dostęp: 21.04.2020 r.], https://www.youtube.com/watch?v=gJW4-cOZt8A&t=324s. Autorka dodaje: „[klienci] nie rozumieją, że jesteś tylko pachołkiem bez żadnej właściwej sprawczości, a system zorganizowany jest tak, by ludzie niemający żadnej władzy bez celu krzyczeli na siebie nawzajem”.
  20. J. Nowacki, Dwie strony ulotki, „Kontent” 2018, nr 6, s. 42, [online], [dostęp: 20.04.2020], http://kontent.net.pl/files/KONTENT_kwartalnik_nr_6.pdf.
  21. W wierszu Teraz jemy brunch, używam podmiotu zbiorowego (s. 30) interakcja z bezdomnym kończy się aktem kanibalizmu („zabieram go do siebie i zjadam w ciemnościach”).
  22. P. Kaczmarski, Trzy opowieści o awansie klasowym, „Mały Format” 2019, nr 6, [online], [dostęp: 20.04.2020], http://malyformat.com/2019/06/opowiesci-o-awansie-klasowym/
  23. D. Bielicki, Więcej wiertarek, [w:] tegoż, Pawilony, Fundacja na rzecz Kultury i Edukacji im. Tymoteusza Karpowicza, Wrocław 2017, s. 30.
  24. K. Pietrek, - [mój brat], [w:] tejże, Statystyki, WBPiCAK, Poznań 2013, s. 20.
  25. K. Pietrek, manifest [w:] tejże, Język korzyści, WBPiCAK, Poznań, 2010, s. 23.
  26. Patrz między innymi: J. Skurtys, Razem żyjemy wyłącznie ze strachu (Spóźnione notatki o „Języku korzyści” Kiry Pietrek), Fundacja na Rzecz Kultury i Edukacji im. Tymoteusza Karpowicza, [online], [dostęp: 29.04.2020 r.], http://fundacja-karpowicz.org/jakub-skurtys-razem -zyjemywylacznie-ze-strachu/; M. Czaja, Reklama to jedyna gra w naszym mieście, „Wakat”, [online], [dostęp: 29.04.2020 r.], http://wakat.sdk.pl/reklama-to-jedyna-gra-w-naszym-miescie/; A. Kałuża, Kiry Pietrek wiersze po reklamach, [w]: Pod grą. Jak dziś znaczą wiersze, poetki i poeci, Universitas, Kraków 2015.
  27. B. Sadulski, o rozpaczy, [w:] tegoż, mniej niż jedno zwierzę, Dom Literatury w Łodzi, Łódź 2019, s. 29.
  28. S. Kopyt, i wtedy kończy się hajs, [w:] tegoż, na giełdach nadprodukcji pikują akcje przetrwania, WBPiCAK, Poznań 2019.

Powiązane artykuły

Loading...