Nowy Napis Co Tydzień #244 / W ucieczce przed nicością. O poezji Teresy Tomsi
Wołaliśmy: Panie!
To była nasza modlitwa,
bo nie znaliśmy słów.
Imion, które oznaczają
Koniec i Początek.(…)
Abyś nas usłyszał
i zabrał z podmokłych dolin
na słoneczne wzgórza.
Teresa Tomsia
Boże! i ty – „Hipokryto, słuchaczu, mój bliźni, mój bracie!”
Widziałeś nas, wędrowaliśmy:
w jaskiniach mając stacje,
w szałasach kościoły.
Słyszałeś nasze hymny –
[…]
Widzisz nas, wciąż idziemy,
choć Ziemia
wymyka nam się z rąkT. Tomsia, ***Widziałeś nas, wędrowaliśmy… [w:] tejże, Skażona biel, Poznań 2004, s. 69–70. [2].
[…] Są chwile,
kiedy nie wiem,
co mam czynić dalej,
więc upadam na klęczki
prosząc objawienia […]Taż, Zwątpienie [w:] tejże, Kobieta w kaplicy, Sopot 2016, s. 46. [3].
Poetka uważa za istotne przyznanie się człowieka do nieporadności z jego nieuchronnym „nie wiem” oraz przywoływanie imienia Boga jako świadka ludzkiej egzystencji: „Słyszałeś”, „Widziałeś”, co jest punktem wyjścia i cząstkową rekapitulacją poznawczych dążeń Tomsi. Pisze ona bowiem zarówno o porażkach bliskich poczuciu klęski (patrzenia w głąb siebie „na klęczkach”), jak i poszerzaniu wrażliwości w doznawaniu świata (patrzeniu wzwyż).
Wołanie o miejsce „w swym czasie”
Kilkanaście lat temu Teresa Tomsia – poetka, eseistka, animatorka kultury z Poznania – zapisała w wierszu myśl, którą odczytałem jako wezwanie do zastanowienia się nad podjętym tematem. Jednocześnie stała się ona zadaniem do rozwiązania:
Wiersz na ostatnie zapiąć słowo
jak kostium w którym Hamlet woła
Być – po stokroć być – w swym czasieTaż, Po wieczorze autorskim Stanisława Barańczaka [w:] tejże, Skażona biel…, s. 51. [4].
Można odczytać to w różny sposób: jest to afirmacja dążenia do poznania sensu istnienia, intensywne przeżywanie chwili, brak pogodzenia się z losem i przemijaniem, które nas ogranicza. Roszczenie o pełnię bytowania w „swym czasie” wydawało mi się intrygujące. Przywołałem w pamięci kontekst społeczno-polityczny, w jakim został przedstawiony bohater utworu Stanisław Barańczak, wiersz powstał bowiem w maju 1990 roku, kiedy poeta wystąpił w Sali Uniwersytetu Adama Mickiewicza (tłumacz Szekspira, od dekady mieszkał już w Stanach Zjednoczonych i wykładał na Harvard University).
Poczucie istnienia i styl egzystowania zależne są od miejsca, w jakim żyjemy, gdy sobie to „w swym czasie” uświadamiamy; od miejsca, które wyodrębnimy i chronimy przed zewnętrznymi impulsami chaosu. „Być – po stokroć”, tego wołania, może i w próżnię, nie traktowałem okazjonalnie ze względu na przemiany ustrojowe, lecz jako drażniące poczucie braku esencji w realiach indywidualnego trwania. Wydaje się, że do twórczości Teresy Tomsi przystają słowa o „umiejscowieniu” osoby – rodem z poety-mistyka Oskara Miłosza. W Liście do Storge otwierającym traktat Ars Magna pisał on następująco:
Storge, wszystko w tym świecie natury, gdzie jesteśmy na kilka dni, daje się sprowadzić do jedynej potrzeby „umiejscowiania”. Naprawdę nie wnosimy w naturę ani przestrzeni ni czasu, jedynie ruch naszego ciała i wiedzę, albo ściślej, konstatację i miłość tego ruchu, konstatację i miłość, które nazywamy Myślą, i które dają nam pierwszą i podstawową zdolność umiejscowiania rzeczy, poczynając od nas samych
O. Miłosz, Storge, tłum. Cz. Miłosz, Kraków 1993, s. 37. Storge (gr.) – słowo oznaczające miłość, czułość, przywiązanie, zwłaszcza rodziców wobec potomstwa. Eros i agape tłumaczymy też jako miłość, ale w różnym sensie – erotyka i miłość bliźniego. [5].
Wezwanie do tego, aby zacząć „od nas samych”, skupić się na swoim czasie wiąże się u Tomsi już z okresem przemijania oswojonym przez intuicję i intelekt. Czy jest to jednak czas dany darmo, który niesie wyzwania, otwiera możliwości wykonania skoku ponad samego siebie? Pojęcie czasu jako nieuchwytnej chwili trwania pojawia się wielokrotnie w poezji Tomsi, a pytania o źródła czasu i miejsce człowieka wciąż są ponawiane w lirykach zamieszczonych między innymi w Kobiecie w kaplicy (2016):
Przenikaj, rozgarniaj mrok,
bądź przy mnie, zanim usnę,
gdy usta stężeją w marmur.
Przygarnij mnie promieniu –
pokaż piękno,
którego nie zaznałamT. Tomsia, Nie pytaj [w:] tejże, Kobieta w Kaplicy, Sopot 2016, s. 14. [6].
Skąd w moim omówieniu zapomniany Oskar W. Miłosz? Co cytat z jego twórczości uzasadnia oprócz skojarzenia? Jego traktat Ars Magna (Wielka Sztuka) powstał dziewięćdziesiąt lat temu. Termin ten oznacza alchemiczną sztukę transmutacji metali, ale i wielkiej przemiany duchowej, ponieważ te dwa procesy u alchemistów dzieją się równolegle. Oskar W. Miłosz pisał o Wielkim Wybuchu jako punktowym źródle powstania świata. Głosił wielką odnowę duchową i zastąpienie postępującej obojętności ontycznej społeczeństw troską o istnienie pojedynczego człowieka. Podobnie Teresa Tomsia. O zagrożeniach, jakie ludzkość sobie szykuje, mówiła ona wielokrotnie, choćby w Modlitwie codziennej:
Imperia przekraczają granice,
kościoły zapominają swoich ojców,
anioł marihuana śpiewa pieśń wolności.
Przy jednym stole
głód i przesyt –
naprzeciw
przemoc i głupota.
Wieczność
zwołuje nas
spóźnionych gości.
Idziemy
z piramidą prośby,
nieśmiertelni w pragnieniu,
krwiożerczo rozumni,
chorzy na brak miłości,
oszołomieni wiedzą o sobie –
w dwudziesty pierwszy wiekTaż, Modlitwa codzienna [w:] tamże, s. 6. [7].
Zobrazowany w wierszu upadek etyczny zbiorowości przypomina, abyśmy się opamiętali, dlatego przywołuję Oskara Miłosza przy omawianiu poezji pozornie tak od niego odległej, ponieważ ostatnie części Wielkiej Sztuki są zatytułowane Turba Magna (Wielki Zamęt) i następnie Lumen (Światło). Tytuły Miłosza mówią wiele o jego traktacie, ale i alegorycznie o twórczości samej Teresy Tomsi – w jej wierszach z wielkiego zamętu rzeczy i ludzi wyłania się promień światła.
Dyskretny urok dramatu istnienia
Zbiór liryków Skażona biel (2004) otwiera wiersz Poranne westchnienie profesora,zawierający metafizyczną zadumę nad miejscem człowieka we współczesności – spojrzenie osobiste z widokiem na pełnię światła i świata. Autorka rozpoczyna rozmowę z czytelnikiem w trybie męskim, wyraźnie widać, że to porte parole poetki wpisane w postać bohatera wiersza Waldemara Łazugi, akademickiego historyka i humanisty. W dodatku wbudowanie w ten tekst cytatu z wczesnego, a przełomowego okresu twórczości Rainera Marii Rilkego, zwiększa ontyczny efekt:
Być może chcę za wiele
jak na możliwości przetwarzania
danych tego świata. Trwać
w jasnym wywyższeniu
ponad codzienne zwątpienie […]
Być może chcę wszystko:
ciemność każdego nieskończonego przypadku
i każdą drżącą światłem grę uniesień.
Być może mylę się co do prawdy o sobie
jaką zdołałem wyśledzić w księgach
w oczach najbliższych ciał niebieskich
w poświacie snów o potędzeTaż, Poranne westchnienie profesora [w:] tejże, Skażona biel…, s. 5. Cytat z wiersza: R.M. Rilke, Księga o życiu mniszym, tłum. K. Wójtowicz CR, Kraków 2002, s. 24. [8] […]
Tytuł tomiku Skażona biel wskazuje na dramatyzm położenia człowieka, który dąży do prawdy o sobie i świecie, lecz jest świadomy, że jej w pełni nie osiągnie. Zestawienie z cytatem klasyka w wierszu ukazuje kontrast doskonałości idei oraz ułomności czynu. Odniesienia do samotnika z Zamku Duino, którego Elegie są nieśmiertelne, przypominają o znaczeniu sztuki słowa i o dążeniu do objęcia całości:
Jak, nie zniekształcając, dotrzeć głębiej;
w jaką przestrzeń snów i obrazów odejść,
by – powracając – stawać się niewzruszonym,
lecz dostępnym, żywym jak spojrzenie van Gogha –
jeśli nie wszystko, co istnieje, może być nazwaneTaż, Po wyjściu z Muséed’Orsay [w:] tejże, W cieniu przelotnego trwania, Poznań 2021, s. 72. [9].
Rilke pisze w Słowach Pana do Jana na Patmos:
[…] ty patrz, spostrzegaj, bardziej nawet
bądź patrzącym, niż kiedykolwiek kto bywał.
[…] ty, masz klęczeć z podniesioną głową: po to bowiem cię szukałem. […]R.M. Rilke, Odziany światłem, tłum. B. Antochewicz, Wrocław 1991, s. 79. [10].
Autorka patrzy uważnie, wyciąga wnioski, nie pomija wątpliwości. „Być” stanowi glebę, często nieurodzajną, choć zdarza się, że bywają areały nad wyraz płodne w sensie materialnym, stwarzające predyspozycje do czegoś więcej w sferze niematerialnej. Może jest tak, że z wiersza Tomsi da się wyczytać między innymi taką konstatacje: żyć to mało, nie ma w tym fakcie zasługi człowieka, jego życie jest równoważne życiu pasikonika czy polnego chwastu. Dopiero kiedy na życie nakłada się proces zaistnienia i nakładania kolejnych warstw świadomości, człowiek się uczłowiecza, zaczyna doznawać rozdarcia między esencją a egzystencją, z tego bolesnego procesu czerpie siłę i głębię refleksji:
A gdyby ktoś zawołał: stój,
jeszcze nie pora, czy mogłabym
powiedzieć – zostanę tu chwilę,
ponownie spróbuję przyjrzeć się
(nie)istnieniu, czym jest,
a czym nie jest
nieprzetłumaczalne.
Czym jest to, co splata w jedno
jasność i niepokój, światło
z ciemnością miesza, z nagła
przygaszoneT. Tomsia, A gdyby ktoś zawołał [w:] tejże, Liryki przedostatnie, Poznań 2022, s.7. [11].
„Przyjrzeć się (nie)istnieniu”, czyli temu, co pozostaje po życiu. Zapewne nieistnienie jest przemijaniem wegetatywnym, metabolizmem; istnienie zmierza do pełni możliwego tu i teraz – bytu. I nie ma tu żadnych teorii psychologicznych, tylko zdroworozsądkowe pojmowanie człowieka, jego myśl, refleksja. U najstarszego z wielkich tragików greckich znajdziemy przecież taki dialog:
Prometeusz:
Sprawiłem, że człek przestał widzieć los swój przyszły.
Przewodnica Chóru:
Jakiżeś mu lek wynalazł na tę niedolę?
Prometeusz:
Nadziejem ślepą w sercach zaszczepił człowieczych.
Przewodnica Chóru:
Wielki to dar, zaiste, dla śmiertelnych rodu.
Prometeusz:
Okrom zaś tego jeszczem ogniem ich obdarzył.
Przewodnica Chóru:
I dziś ogień świetlisty mają jednodniowiAjschylos, Prometeusz w okowach, tłum. S. Srebrny [w:] Antologia tragedii greckiej. Ajschylos, Sofokles, Eurypides, wyb. i oprac. S. Stabryła, Kraków 1975, s. 44–45. Określenie „jednodniowi” występuje również w tłumaczeniu Jana Kasprowicza. [12]
I oto w zupełnie innej epoce odczytujemy u autorki Liryków przedostatnich takie same jak u starożytnych pytania o niepewność człowieczego losu, o marność ludzkiego trwania. Dodać by można do tego złudę obecnych programów artystycznych i także niepewny (nieprzewidywalny) los wszelakich manifestów:
Pewni wobec niepewności,
bo nie ma niczego pewnego,
tylko nic –
bezsens wśród bezsensów.
Dada.
Śmiejmy się śmierci w oczodoły,
by prowokować,
skoro logika zawodzi, a klasyka
nie mija jak choroba.
Nihil novi sub sole.
DadaT. Tomsia, Pewni wobec niepewności [w:] tejże, Liryki przedostatnie…, s. 55. [13].
Zatem przywołana klasyka okazuje się dla współczesnego człowieka sprawą aktualną, nic nowego pod słońcem – jej filary są mocno zakorzenione w żyznej glebie przemiany twórczej, a mimo to jesteśmy gatunkiem „jednodniowców”. Cytowany wyżej Oskar Miłosz pisał „o kilku dniach” naszego trwania. Jak zauważa Teresa Tomsia, trzeba starać się „być po stokroć”. W określeniu „jednodniowi”, jakie zastosował Jan Kasprowicz, tłumacząc Ajschylosa, trudno o pogardę dla człowieka bardziej wyrazistą (może też jest w tym wyrażone współczucie). Bogowie Greków, istoty o ograniczonej mocy i ludzkich przywarach, mówią nie tylko o człowieku, ale i o tym świetlistym ogniu, wykrzesanym z materii świata przez człowieka: „jednodniowy”. Ta „jednodniowa” nadzieja rozpala wiele utworów poetki z Poznania.
Ważkość i inspiracje relacji międzyosobowych
W wierszach Tomsi z tomiku Co było, co jest (2013)odnajdujemy ofiarowany czas „jednodniowy”, jego metaforyczne zatrzymanie, lokowanie swego miejsca, zbawczy przypadek
Zdarza się, że Rilke przejdzie
cieniem, głosem – blisko.
Nie wiem, dokąd odchodzi;
nie ustaję w zadawaniu/ pytańT. Tomsia, Podpowiedzi [w:] tejże, Co było, co jest, Poznań, 2013, s. 15. [15].
Ważne miejsce w twórczości Teresy Tomsi zajmują wyobrażone rozmowy z poetami różnych epok i pokoleń, takimi jak: Fryderyk Hölderlin, Zbigniew Bieńkowski, Julia Hartwig, Zbigniew Dominiak, Mariusz Grzebalski. Podejmowany z ich dykcją dialog określa „umiejscowienie” autorki w literaturze, w dyspucie o wartościach i sensie pisania. Do jej tomu W cieniu przelotnego trwania (2021) zostały przez wydawcę dołączone dedykowane jej wiersze innych poetów, wśród których znajdziemy między innymi liryki Adriany Szymańskiej, Wincentego Różańskiego, Wojciecha Kassa, Rafała Żebrowskiego, Dominika P. Żyburtowicza oraz Carmen Kotarskiej ze Stuttgartu pod znamiennym tytułem Nad grobem Hölderlina. To właśnie mistrz z Tybingi inspiruje Tomsię w chwili najazdu Rosji na Ukrainę, czego dowodem datowany na 28 lutego 2022 roku wiersz W ogrodzie:
Liryki Hölderlina łkają dziś pieśń
żalu w ogrodzie, gdy zgrabione
liście, na próg złożone gałęzie
przez wiatr strącone – niesie się
wieść, że pokoju w świecie nie będzie.
Cóż po poecie w czasie marnym,
gdzież słowa niosące nadzieję,
skoro milczą przyjaciele jakby
obumarli, niemocą ducha
znieruchomialiTaż, W ogrodzie [w:] tejże, Liryki przedostatnie…, s. 60. [16].
W konkretnym dramatycznym przypadku wyraźnie widać, jak ważne dla Tomsi są pozytywne międzyludzkie relacje:
Przyjaźń jest tym, co możliwe i wyobrażone:
gestem wdzięczności, nadzieją spotkania, wszystkim,
co okazywało się niespełnione, a teraz realne się staje,
szansą i siłą woli, pomocą, czasu ofiarowaniem,
przygodą, zaufaniem, które nie mija.
Rozmyślam o tym nad filiżanką gorzkiej kawy w paryskiej kawiarence C’est plus beau.
Czym jest przyjazna wzajemność – modlitwą
wzmacniającą ducha, czułością ponad miarę
czy różą czerwoną na kartce z dalekiej podróży?Tamże, s. 52. [17]
Liryki przedostatnie są również opatrzone odniesieniami do twórczości literackich przyjaciół i ich życiowych dróg. Wersy zawierają serdeczne wspomnienia i pochylenie się nad tragicznie zerwanymi życiorysami. Świadczy to o tym, że kontakt z drugim człowiekiem jest dla autorki ważny i budujący. Dedykacje, poetyckie cytaty, biograficzne ślady stają się zaczynem inspiracji, próbą zachęty dla czytelnika, aby sięgnął po twórczość Macieja Niemca
Nie wszystko, co się zdarza,
jest rozmową. Spojrzenia –
wizje ukrytego słowa
tłumaczą nas bezgłośnie,
wsuwając w schowki nocy
jak kartki z modlitwą,
trwają w rozjaśnionym
wczoraj –
ledwie w pół rozpoznane,
lotne, nieuchwytneT. Tomsia, Spojrzenia 2011 [w:] tejże, Co było, co jest…, s. 14. [19].
Intensywny dialog z innymi twórcami nie wystarcza, trzeba też oswajać „wizje ukrytego słowa”.
Oddech przestrzeni
Gdy idę wąską uliczką osiedla,
ogarnia mnie wciąż to samo poczucie
braku przestrzeni. Ubóstwo zapachów
i kolorówTaż, Klik, klak [w:] tejże, Kobieta w kaplicy…, s. 5. [20].
W strofach Tomsi można dostrzec naturalną fascynację czasoprzestrzenią, w której pojawiają się najróżniejsze kształty i obiekty:
Patrzy z przejęciem na rzeźbę Rodina –
mężczyzna i kobieta złączeni w pocałunku,
ich przeplecione ramiona otulają
chłodne wnętrze kamieniaTaż, Przy rzeźbie Rodina [w:] tejże, Liryki przedostatnie…, s. 38–39. [21].
Częstym tematem wierszy są podróżne refleksje związane z postacią eseisty Marka Wittbrota, który prowadzi polonijny portal w paryskim Domu Pallotynów. Poetkę „chwili przelotnego trwania”, egzystującą w przemijającej rzeczywistości, rzadziej inspirują francuskie i niemieckie katedry, dzieła „ciemnych wieków” (według Woltera, Gibbona, pomniejszych oświeceniowców). One są świadectwem walki człowieka z ulotnością. Monumentalne, wyszukane w formie kompozycje kamiennych bloków i rzeźb wiele wniosły w kulturę Europy – las katedr o niewyobrażalnych dla nas konstrukcjach przypór, śpiew gregoriański i człowiek wobec ogromu tradycji. Pośrednio mówi o tym wiersz: Kobieta w kaplicy z tomiku pod tym samym tytułem:
Klęczy,
złożyła dłonie,
podparła podbródek. […] I pozostaje tak w negatywie
z niewypowiedzianą prośbą,
z nieujawnionym dziękczynieniem.
Zamknięta w kaplicy w Osny
żywa rzeźba,
której czas ofiarował to,
co nie daje się zatrzymaćTaż, Kobieta w kaplicy [w:] tejże, Kobieta w kaplicy…, s. 38. [22].
W gotyckiej katedrze, symbolu Paryża, człowiek przeżywa intensywnie to, „co powstało z mocy ducha”:
Polska kaplica w katedrze Notre Dame –
w głębi cienie i obrazy ludzi, niepodlegli nicości,
jak z niezłomnych strof poety Ryszarda
Krynickiego. Światła świec, reflektorów i kamer
rozjaśniają mroki historii, ożywiają nadzieję,
że na ulicach Paryża ogień nie spopieli
wszystkiego, co powstało z mocy duchaTaż, Szepty, cienie [w:] tejże, W cieniu przelotnego trwania…, s. 79. [23]
„Niepodlegli nicości”, cytat rodem ze stanu wojennego – pamięć jest wierna, nicość pełza nie tylko ulicami Paryża, także drogami pełnymi przełomów w odległych prowincjach. Gdy na rynek czytelniczy powróciły Zapiski Maltego Lauridsa Brigge
Teraz już wiesz, że wiele z tego, czego się wyuczyłeś,
jest mniej więcej nieprzydatne, a ludzie, którym
służyłeś mową serca, nie okazali się apostołami
otwartymi na inne języki – przepadli jak widma,
echa głosów, wyobrażenia, pozostały ślady
przetworzeń, obecne nic.
Próbujesz więc pojąć głosem Rilkego,
jak można było przeoczyć tyle świata –
już nigdy nie do odzyskaniaT. Tomsia, Ta chwila jest twoja [w:] tejże, W cieniu przelotnego trwania…, s. 41. [25].
Rilke uczy, jak patrzeć z uwagą na rzeczy, zjawiska, ludzi, aby nie rozminąć się ze sprawami istotnymi. Wiersz Tomsi o tym właśnie traktuje, o niepomijaniu ważnych impulsów, o wsłuchiwaniu się w codzienne dary świata, niezależnie od przeżywanej utraty.
W pionowej chwili poetyckiej iluminacji
W pewnym sensie do wiersza Zbigniewa Herberta Kamyk nawiązuje Wiersz jak kamykTeresy Tomsi, dedykowany łódzkiemu poecie Zbigniewowi Dominiakowi (1947–2002):
Wiersz jak kamyk
chroni wnętrze,
odsłania zaledwie zarysy
wyrazów, powierzchnię zdań, plamę strofy –
w głębi projekt nieodkryty,
który zaistniał, zanim nauczyłeś się wybierać
pierwsze litery, matryce
pytań: Co to jest świat?Taż, Wiersz jak kamyk [w:] tamże, s. 52. [26]
U Herberta:
Kamyk jest stworzeniem
doskonałym
równy samemu sobie
pilnujący swych granic
U Tomsi mamy przejście od doskonałości „kamyka” do „kamyka” przykładowego, który otwiera się na świat zewnętrzny. To bardziej ludzkie ujęcie niż spiżowość Herberta. W wierszu oprócz słów jakże ważna jest przestrzeń międzysłowia, tam kłębi się „projekt” świata. Czesław Miłosz pisał, że człowiek nie jest „równy samemu sobie”. Kamyk Herberta wolny jest od uczuć, jest skończony, równy sobie. Do uwag Mistrzów dodaje swoje odczytanie poeta Adam Lizakowski w recenzji Liryków przedostatnich:
Po raz kolejny zwykły kamień staje się znaczącym symbolem twórczości, takim jak narzędzie walki, to symbol zmagań poety z materią języka w labiryncie znaczeń. Kamień-słowo zostaje w końcu rzucone pod nogi czytelnika, aby ten na nim się potknął i zatrzymał na chwilę, podniósł, baczniej mu się przypatrzył
A. Lizakowski, Kamień, czyli definicja poezji, „Topos” 2022, nr 3, s. 190–191. [27].
Wiersze Teresy Tomsi są poetycko mocno scalone w konkretnej wizji, trudno wyłuskać krótki aforystyczny cytat, na ogół teksty aż się proszą o całościowe przytaczanie. Świadczy to niewątpliwie o kunszcie „konstruowania” spójnych ze sobą metaforycznych obrazów świata, a także o „pionowej chwili”, jaka jest dana autorce Liryków przedostatnich. Gaston Bachelard opisuje podobny fenomen w Chwili poetyckiej i chwili metafizycznej:
Poezja jest metafizyką migawkową. W krótkim poemacie musi jednocześnie dać obraz świata i wyjawić tajemnicę duszy, stworzyć istotę i przedmioty. […] W autentycznym poemacie możemy odnaleźć elementy czasu zatrzymanego, czasu, którego się nie mierzy, czasu, który będziemy nazywać pionowym, aby odróżnić od czasu powszechnego
G. Bachelard, Chwila poetycka i chwila metafizyczna, „Poezja” 1977, nr 1, s. 14. [28].
Świetnie widać to we fragmencie wiersza ukazującym doskonałą obserwację materialnego otoczenia, a potem przeniesienia refleksji w inny, wyższy wymiar czasu „pionowego”:
Cóż jest ponad chwilę wpatrzenia się w niebo,
w szary błękit opadający mgłą na płaskie dachy
osiedlowych sklepów, kikuty wieżowców,
na uliczki z garbami przeciw samochodom
i kościół w budowie;
na trawnik pod figurą, gdzie psy
zostawiają odchody,
a ich właściciele odwracają głowę.
Czas dać świadectwo […]
Kiedy jesteśmy młodzi,
pojmujemy szczęście jako sumę
demokracji i umiejętności, jakie można zdobyć
w kształceniu wieczorowym lub na „Erasmusie”.
Dopiero później przychodzi refleksja,
że to, kim jesteśmy z ducha,
ma największą miarę –
a kto nas będzie mierzył,
to już jego sprawaT. Tomsia, Cóż jest ponad chwilę [w] Gdyby to było proste, Sopot 2015, s. 52. [29].
Kto będzie nas mierzył? To pytanie jest zaskakujące. I można wywnioskować, że chodzi o dwa osądy. Jeden: czysto ludzki, społeczny, prawny – drugi: Boski, kiedy będziemy sądzeni za to, kim jesteśmy z ducha jako osoby, które nie lękają się należeć do zastępów świata niewidzialnego (w VI wieku po Chrystusie Pseudo-Dionizy Areopagita pisał, że „rzeczy widzialne wskazują na niewidzialne”), może więc to, że jesteśmy osądzani przez ludzi, wpłynie na wyrok ostateczny. Herbertowskie „czas dać świadectwo” nie odnosi się do relacji ze Stworzycielem, ale zobowiązuje do postaw proobywatelskich, proojczyźnianych. Pierwszy passus wiersza to potoczysty, znakomicie skonstruowany obraz widziany z okna, jest tu przejście od szczegółu do ogółu, patrzenie wzwyż, typowe dla jej sposobu opisywania świata przedstawionego. Tomsia trafnie obrazuje zetknięcie się z nicością na przykład w wierszu Przy grobie Charles’a Baudelaire’a:
Jesteś tu ze mną.
W wilgotnym powietrzu
stoimy przed Aniołem
Śmierci.
A ten, co leży przed nami,
nie wpuszcza przez mur,
choć dotyka najmocniej,
bo niewidzialnie. […]
Nie wiem, dokąd iść.
I czy powracanie
ma jakiś sens?Taż, Przy grobie Charles’a Baudelaire’a [w:] tejże, W cieniu przelotnego trwania…, s. 20. [30]
Baudelaire pisał: „Śmierć jest jedynym blaskiem w mrokach życia / […] To anioł, który trzyma w dłoniach magnetycznych / Potęgę snu i dary widzeń ekstatycznych”
Przystanąłeś nad głębiną
i wsłuchujesz się w szmer,
który nie oddala się
ani nie przybliża,
lecz przenikając drżeniem, budzi cię –
i otrząsasz się z podróżnego pyłu,
z nadmiaru słów.
[…]
Otwiera się z wolna
twoja nieśmiertelnośćT. Tomsia, Nad jeziorem Genewskim [w:] tejże, W cieniu przelotnego trwania…, s. 17. [32].
Przydrożny pył komunikuje się z biblijną wieścią: „z prochu bowiem jesteś i w proch się przemienisz”. Człowiek, zanurzony w cywilizacji dobrobytu, stracił szacunek dla refleksji, a w perspektywie śmierci i wieczności pozbywa się krytycznej refleksji nad swoją drogą i jej metafizyczną degradacją.
Wątek biograficzno-rodzinny
Omawiając twórczość poetycką Teresy Tomsi, nie sposób pominąć wątku biograficznego, jej solidarnościowego zaangażowania czy historii przodków zesłanych na Sybir, wygnanych z Kresów, pozbawionych rodowych majątków – ojca z ziemiańskiej rodziny nazywa „dziedzicem wydziedziczonych”
Patrzyła w przepaść minionych lat niewoli
w stepach Kazachstanu, żegnała męża legionistę
zamęczonego w syberyjskim łagrze,
a po chwili powracała ku nam uspokojona
i na wysokościach stołu jaśniała uśmiechem.
Garnek z gryczaną kaszą wznosiła wysoko –
lśnił w jej dłoniach niczym kościelny kielich,
gdy stawiała go z namaszczeniem
na fajerkach rozgrzanych do czerwoności,
szepcząc akt przemienienia.
Nikt z domowników nie śmiał
zakłócić sacrum tej chwili
głośnym zachowaniem czy rozmową.
Aż dokonało się ocalenie dzieci od głodu,
ognia i wojny. Teraz i na wieki.
Résumé
Dokąd uciec przed nicością, jeśli wokół wszystko jest tak kruche i niestabilne, upadają państwa, narody stają się nomadami, domy tracą adresy? Pozostają pytania o tożsamość i poczucie ulotności istnienia. Wybór liryków i poematów (2022)
Zbieram chwile na pniu
w cieniu przelotnego trwania –
gromadzę, układam do tajemnego snu,
aby pozostały i nigdy nie chciały odfrunąć
pieśni nieznane, acz radosne jak poranek
rozpoczynający czuwanie. […]T. Tomsia, Zbieram chwile na pniu [w:] tejże, W cieniu przelotnego trwania…, s. 9. [35]
Czy „cień” daje ochłodę, umożliwia chwilę wytchnienia od mozołu i naporu materii społecznej, czy może furtkę do obiecanego nieba? Mamy tu zestawienie: twardy pień kontra przelotny cień. Ten pień jest punktem stabilności, gdy autorka ulotność trwania składa na twardej opoce zawierzenia. W tej poezji padają pytania filozoficzne i soteriologiczne, jest ona jak wspinaczka pod górę z kamieniem konkretu na plecach, który pomaga świadomości „ja” w określeniu właściwego ciężaru krok za krokiem, jest próbą zrozumienia siebie i świata:
wiersz jest jak wyciągnięcie ręki,
spróbuj mieć nadzieję, że poprowadzi tajnymi ścieżkami, gasząc sztuczne
ognie, dając sposobność przekraczania
niedościgłych granicTaż, Pozostań przy wierszu [w:] tejże, Liryki przedostatnie…, s. 66. [36]
Wiersz staje się narzędziem poznawczym (podobnie jak filozofia) i szansą na przekraczanie samego siebie dzięki wyobraźni. Nie trzeba poetce przypisywać jakiejkolwiek konkretnej filozofii. Ale zauważmy, że filozofia i poezja wyrastają z jednego źródła – pierwotnego człowieczego zadziwienia zjawiskami i tajemnicami rzeczywistości. Dlatego te głębokie refleksje i przywołane metaforyczne obrazy stają się zaczynem również dla rozumowego definiowania świata i człowieka. Jeśli sensownie grosso modo przyjmiemy, że ludzie dzielą się na platoników i arystotelików, to można by zaryzykować stwierdzenie, że Teresa Tomsia jest z rodu Stagiryty – znajduje w świecie rzeczy pojedyncze i z kontemplacji nad nimi wysnuwa prawdy ogólne, akcentując je wyrazistym zwieńczeniem.
Żaden pojedynczy życiorys nie może stworzyć całości i odkryć tajemnicy istnienia, dlatego tak ważna jest każda chwila życia (bycia i istnienia), której zwiewność poetka przemienia w uniwersalne refleksje, sztuka jest bowiem tym, co w poszukiwaniu sensu prowadzi i ocala, jest relacją z chwil poetyckich i chwil metafizycznych. W tej „ucieczce przed nicością” jesteśmy samotni, jednak sił dodaje nam wola wynikająca z wiary, nadzieja przeciwstawiona rozpaczy, serce smakujące i dające miłość. Warto docenić trud poznawczy, jaki podejmuje Teresa Tomsia, zapisując refleksje o człowieku – zagubionym w rzeczywistości ograniczającej poczucie istnienia, mającym jednak wizję i wolę doznania pełni. A może tę twórczość należałoby nazwać wspinaczką do lepszego świata, gdzie biel nie będzie skażona, a świat dokończony, w którym człowiek mimo zwątpień może się świadomie umiejscowić? W szacunku dla nauki i kultury, w harmonii z uzyskanym doświadczeniem „w swym czasie”, staje się wtedy ostoją człowieczeństwa.
Przypisy
- C. Baudelaire, Do czytelnika, tłum. A. Lange [w:] tegoż, Kwiaty zła, Warszawa 1973, s. 28.
- T. Tomsia, ***Widziałeś nas, wędrowaliśmy… [w:] tejże, Skażona biel, Poznań 2004, s. 69–70.
- Taż, Zwątpienie [w:] tejże, Kobieta w kaplicy, Sopot 2016, s. 46.
- Taż, Po wieczorze autorskim Stanisława Barańczaka [w:] tejże, Skażona biel…, s. 51.
- O. Miłosz, Storge, tłum. Cz. Miłosz, Kraków 1993, s. 37. Storge (gr.) – słowo oznaczające miłość, czułość, przywiązanie, zwłaszcza rodziców wobec potomstwa. Eros i agape tłumaczymy też jako miłość, ale w różnym sensie – erotyka i miłość bliźniego.
- T. Tomsia, Nie pytaj [w:] tejże, Kobieta w Kaplicy, Sopot 2016, s. 14.
- Taż, Modlitwa codzienna [w:] tamże, s. 6.
- Taż, Poranne westchnienie profesora [w:] tejże, Skażona biel…, s. 5. Cytat z wiersza: R.M. Rilke, Księga o życiu mniszym, tłum. K. Wójtowicz CR, Kraków 2002, s. 24.
- Taż, Po wyjściu z Muséed’Orsay [w:] tejże, W cieniu przelotnego trwania, Poznań 2021, s. 72.
- R.M. Rilke, Odziany światłem, tłum. B. Antochewicz, Wrocław 1991, s. 79.
- T. Tomsia, A gdyby ktoś zawołał [w:] tejże, Liryki przedostatnie, Poznań 2022, s.7.
- Ajschylos, Prometeusz w okowach, tłum. S. Srebrny [w:] Antologia tragedii greckiej. Ajschylos, Sofokles, Eurypides, wyb. i oprac. S. Stabryła, Kraków 1975, s. 44–45. Określenie „jednodniowi” występuje również w tłumaczeniu Jana Kasprowicza.
- T. Tomsia, Pewni wobec niepewności [w:] tejże, Liryki przedostatnie…, s. 55.
- Por. Koh 9, 11, cyt. za Księgi Pięciu Megilot, tłum. C. Miłosz, Lublin 1984.
- T. Tomsia, Podpowiedzi [w:] tejże, Co było, co jest, Poznań, 2013, s. 15.
- Taż, W ogrodzie [w:] tejże, Liryki przedostatnie…, s. 60.
- Tamże, s. 52.
- Poezji Niemca autorka poświęciła esej Widzieć i wiedzieć – niedosyt poznawania [w:] tejże, Niedosyt poznawania, Poznań 2018, s. 28–36.
- T. Tomsia, Spojrzenia 2011 [w:] tejże, Co było, co jest…, s. 14.
- Taż, Klik, klak [w:] tejże, Kobieta w kaplicy…, s. 5.
- Taż, Przy rzeźbie Rodina [w:] tejże, Liryki przedostatnie…, s. 38–39.
- Taż, Kobieta w kaplicy [w:] tejże, Kobieta w kaplicy…, s. 38.
- Taż, Szepty, cienie [w:] tejże, W cieniu przelotnego trwania…, s. 79.
- R.M. Rilke, Zapiski Maltego-Lauridsa Brigge, tłum. P.W. Lorkowski, Sopot 2011.
- T. Tomsia, Ta chwila jest twoja [w:] tejże, W cieniu przelotnego trwania…, s. 41.
- Taż, Wiersz jak kamyk [w:] tamże, s. 52.
- A. Lizakowski, Kamień, czyli definicja poezji, „Topos” 2022, nr 3, s. 190–191.
- G. Bachelard, Chwila poetycka i chwila metafizyczna, „Poezja” 1977, nr 1, s. 14.
- T. Tomsia, Cóż jest ponad chwilę [w] Gdyby to było proste, Sopot 2015, s. 52.
- Taż, Przy grobie Charles’a Baudelaire’a [w:] tejże, W cieniu przelotnego trwania…, s. 20.
- C. Baudelaire, Kwiaty zła…, s. 128
- T. Tomsia, Nad jeziorem Genewskim [w:] tejże, W cieniu przelotnego trwania…, s. 17.
- Określenie „dziedzic wydziedziczonych” to cytat z wiersza Tomsi Usłyszeć wołanie Wołynia [w:] tejże, Gdyby to było proste…, s. 34.
- Na temat poetyki utworów z tego wyboru zob. I. Staroń, Wiersze ze spotkania, „Nowe Książki” 2022, nr 3, s. 70–71; tenże, Stałe, płynne: dwa modernizmy XXI wieku. Wybrane poetyki wierszy z lat 2020–2022, „Nowy Napis” 2023, nr 18, s. 82–84.
- T. Tomsia, Zbieram chwile na pniu [w:] tejże, W cieniu przelotnego trwania…, s. 9.
- Taż, Pozostań przy wierszu [w:] tejże, Liryki przedostatnie…, s. 66.
- P. Paziński, Przebierańcy w nicości. Rzecz o malarstwie Witolda Wojtkiewicza, Warszawa 2023 [opis na tylnej stronie okładki].
- Tamże.
- Tamże, s. 89.
- Tamże.
- W. Szekspir, Makbet, [w:] tegoż, Romeo i Julia. Hamlet. Makbet, tłum. J. Paszkowski, Kraków 2018, s. 376.
- W wierszu tym czytamy: „Szarpię życie za brzeg listka przystanęło? dosłyszało? / Czy choć na chwilę, choć raz jeden, / dokąd idzie – zapomniało?”. W. Szymborska, Allegro ma non troppo, [w:] tejże, Wiersze wszystkie, oprac. i posł. W. Ligęza, Kraków 2023, s. 343. Dalej wiersze poetki cytuję z tego wydania. Oznaczam je skrótem WW, po nim wskazuję stronę.
- Dalsza część wypowiedzi Szymborskiej na temat sztuki Wojtkiewicza. Cyt. za P. Paziński, dz. cyt., s. 174.
- Szymborska mówiła: „Wyobrażam sobie na przykład w swojej zuchwałości, że mam okazję porozmawiania z Eklezjastą, autorem jakże przejmującego lamentu nad marnością wszelkich ludzkich poczynań. Pokłoniłabym mu się bardzo nisko, bo to przecież jeden z najważniejszych – przynajmniej dla mnie – poetów. Ale potem pochwyciłabym go za rękę. »Nic nowego pod słońcem« – napisałeś, Eklezjasto. Ale przecież Ty sam urodziłeś się nowy pod słońcem. A poemat, którego jesteś twórcą, też jest nowy pod słońcem, bo przed Tobą nie napisał go nikt. I nowi pod słońcem są wszyscy Twoi czytelnicy, bo ci, co żyli przed Tobą, czytać go przecież nie mogli. Także i cyprys, w którego cieniu usiadłeś, nie rośnie tutaj od początku świata. Dał mu początek jakiś cyprys inny, podobny do Twojego, ale nie całkiem ten sam. I ponadto chciałabym Cię spytać, Eklezjasto, co nowego pod słońcem zamierzasz teraz napisać. Czy coś, czym uzupełnisz jeszcze swoje myśli, czy może masz pokusę niektórym z nich zaprzeczyć jednak? W swoim poprzednim poemacie dostrzegłeś także i radość – cóż z tego, że przemijającą? Więc może o niej będzie Twój nowy pod słońcem poemat? Czy masz już notatki, jakieś pierwsze szkice? Nie powiesz chyba: »Napisałem wszystko, nie mam nic do dodania«. Tego nie może powiedzieć żaden na świecie poeta, a co dopiero tak wielki jak Ty”. Taż, Poeta i Świat, odczyt noblowski wygłoszony 7 grudnia 1996 roku, https://www.nobelprize.org/prizes/literature/1996/szymborska/25586-wislawa-szymborska-odczyt-noblowski-1996/ [dostęp: 28.09.2023].
- M. Rusinek, Nic zwyczajnego. O Wisławie Szymborskiej, Kraków 2016, s. 81.
- Na barokowość poezji Szymborskiej zwracał uwagę między innymi Jan Majda: „Z reguły jej stylistycznymi dominantami są – znów jak w baroku – antytezy, anafory, paralelizmy, eufoniczne chwyty, które komponuje w hiperboliczne piramidy – niczym w rozkwitające poematy – by w końcu doprowadzić do humorystycznego paradoksu – czy wręcz paradoksu w paradoksie – ironicznej pointy”. Tenże, Świat poetycki Wisławy Szymborskiej, Kraków 1996, s. 54. Tę cechę poetyki noblistki podkreśla również Wojciech Ligęza. Zob. tenże, Wstęp, [w:] W. Szymborska, Wybór poezji, wstęp i oprac. W. Ligęza, Wrocław 2016, s. LXXV–LXXVI. Badacz powołuje się tam na inne rozpoznania. Zob. między innymi M. Delaperrière, Barok w polskiej literaturze współczesnej: czyżby terapia?, [w:] tejże, Dialog z dystansu. Studia i szkice, Kraków 1998; A. Fiut, Wisława, „Kwartalnik Artystyczny” 2012, nr 1; A. Lam, Echa baroku w poezji Wisławy Szymborskiej, „Życie Literackie” 1987, nr 47.
- Zoologia, t. 3, cz. 1: Szkarłupnie – płazy, red. Cz. Błaszak, Warszawa 2015, s. 13.
- Tamże, s. 15.
- Tamże, s. 75.
- W podręczniku do zoologii czytamy: „Dorosłe strzykwy mają miękkie, wydłużone horyzontalnie, walcowate, czasem spłaszczone od spodu ciało. Często mają wygląd ogórkowaty lub robakowaty”. Tamże, s. 69.
- Tamże, s. 16.
- Tamże, s. 76.
- Specjaliści od zoologii piszą o tym następująco: „Podrażniona lub atakowana przez drapieżnika strzykwa kieruje w jego stronę tylną część ciała i na skutek silnego skurczu powłok wyrzuca przez otwór kloaki oderwane narządy Cuviera. [...] Utracone gruczoły dość łatwo i dość szybko (zwykle w ciągu kilku tygodni) regenerują. Wystrzyknięciu narządów Cuviera często towarzyszy wyrzucenie tylnej części przewodu pokarmowego oraz części płuc wodnych. Zjawisko to, nazywane ewisceracją, jest specyficzną formą autotomii. Ponieważ obserwowano, że ewisceracja może zachodzić również spontanicznie, bez wyraźnych przyczyn zewnętrznych, sądzi się, że może ona być spowodowana przeładowaniem organizmu nagromadzonymi w nim zbędnymi metabolitami i zanieczyszczeniami”. Tamże, s. 75–76.
- Tak pisała o tym Małgorzata Baranowska: „Zaskakująco poetka umie przełożyć na język uczuć nawet zachowanie strzykwy, jak najbardziej przecież biologiczne, całkowicie pozbawione refleksji, i użyć ich do interpretacji życia ludzkiego. Szymborska znajduje coraz inne sposoby, żeby zbudować właściwy jej widzeniu dystans. Stąd wziął się problem autotomii strzykwy”. Taż, Straszne światło stoicyzmu, [w:] Szymborska. Szkice, red. E. Balcerzan, Warszawa 1996, s. 68–69.
- Por. A. Zarzycka, Rewolucja Szymborskiej 1945–1957. O wczesnej twórczości poetki na tle epoki, Poznań 2010, s. 265–270.
- J. Kochanowski, Pieśń XXIV, [w:] tegoż, Pieśni, oprac. L. Szczerbicka-Ślęk, Kraków 2006, s. 59. 21 M. Bąk, A. Nawarecki, Ironia, [w:] Ilustrowany słownik terminów literackich. Historia, anegdota, etymologia, red. Z. Kadłubek, B. Mytych-Forajter, A. Nawarecki, Gdańsk 2018, s. 249.
- Tamże.
- Ligęza pisze: „Świat wolny od poznawczego niepokoju i dramatyzmu podmiotowego istnienia okazuje się [...] nieludzki”. Tenże, Marzenie o lepszym świecie, [w:] Szymborska. Szkice..., s. 74.
- M. Rusinek, dz. cyt., s. 109.
- M. Rusinek, dz. cyt., s. 109.
- Konkret ten zostaje dodatkowo „urealniony” biograficznie: „A tymczasem całuję Cię w obojczyk – W.” – zakończenie listu do Kornela Filipowicza z 26 sierpnia 1968 roku. W. Szymborska, K. Filipowicz, Listy. Najlepiej w życiu ma Twój kot, Kraków 2016, s. 55. Dalej jako LN.
- Zjawisko to opisuje Małgorzata Baranowska: „Ironia pozwala poetce pewną sztampę kultury europejskiej, jaką stał się przez wieki cytat z Horacego, zamienić na własny, niepowtarzalny ton. Wykorzystała potoczność. Wyrażenia przyjęte jako potoczne w poezji (dziś ginące) umieściła wśród wyrażeń potocznych z języka codziennego. Połączywszy je w sposób niespodziewany, jak to zwykle czyni, uzyskała efekt ironiczny i liryczny zarazem. Wydawałoby się, że przedmiot tych działań – cytat z Horacego – na tym może ucierpieć, ale stało się odwrotnie. On się uwypuklił i nabrał nowoczesnego, tragicznego blasku”. Taż, Straszne światło stoicyzmu, [w:] Szymborska. Szkice..., s. 69.
- Ligęza pisze: „W poezji Wisławy Szymborskiej »przejście« na stronę natury ocala od sztuczności [...], pamięć o początkach gatunku ogranicza dumny antropocentryzm [...], biologiczna forma istnienia jest jedyną pewną podstawą dla innych rodzajów aktywności ludzkiej”. Tenże, Marzenie o lepszym świecie..., s. 77.
- M. Rusinek, dz. cyt., s. 119.
- Tak Czesław Miłosz pisał o wierszu Autotomia: „[...] dualizm niepamięci i sławy, wyrażony maksymą ars longa, vita brevis i tą wielką zachętą do utrwalenia siebie jakimś czynem w pamięci potomnych; nie wszystko umiera, non omnis moriar. [...] Przytoczony przeze mnie wiersz Wisławy Szymborskiej reprezentuje fazę o wiele późniejszą niż kult poezji wyniosłej. [...] U Szymborskiej dzielimy się już nie na ciało i pozostawione dzieło, ale na ciało i urwany szept, poezja jest nie więcej niż urwanym szeptem, śmiechem, który zaraz zamilknie. Jeżeli nie wszystko umiera, to tylko na krótko, i non omnis moriar zyskuje nieco ironiczne znaczenie”. Tenże, Świadectwo poezji. Sześć wykładów o dotkliwościach naszego wieku, Warszawa 1990, s. 46–47.
- A. Legeżyńska, Pełnia. Kilka uwag o poetyckiej antropologii Wisławy Szymborskiej, [w:] Niepojęty przypadek. O poezji Wisławy Szymborskiej, red. J. Wójcik, K.S. Skibski, Kraków 2015, s. 16.
- Odnosząc się do tomu Ludzie na moście, Anna Węgrzyniakowa stwierdza: „Most jest figurą zawieszenia »pomiędzy« (życiem i śmiercią, kulturą i naturą, ciałem i świadomością), znakiem ciągłości (życia, cywilizacji), drogą w nieznane (drugiego brzegu nie widać), w kierunku śmierci, w otwartą perspektywę ludzkich możliwości rozwoju”. Taż, Nie ma rozpusty większej niż myślenie. O poezji Wisławy Szymborskiej, Katowice 1996, s. 50.
- Krzysztof Biedrzycki stwierdza: „[...] metafizyka jest tu fizyczna, naturalistyczna, skupiona na odczuwaniu zmysłowym i na wiedzy doświadczalnej”. Tenże, Tego nie robi się kotu. Śmierć w poezji Wisławy Szymborskiej, „Więź” 2012, nr 4, https://wiez.pl/2018/12/28/smierc-w-poezji-wislawy-szymborskiej/ [dostęp: 20.09.2023].
- Anna Bikont i Joanna Szczęsna piszą o Szymborskiej: „Jej pamięć nie jest linearna, wydobywa z przeszłości jakiś pojedynczy obraz, niewielki detal, drobny szczegół. [...] Czasem powtarzała: »Moja pamięć bardzo szybko wyrzuca takie rzeczy«”. Też, Pamiątkowe rupiecie. Przyjaciele i sny Wisławy Szymborskiej, Warszawa 1997, s. 30.
- Problematyka podjęta między innymi w utworach: Fetysz płodności z paleolitu (WW 305–306), Jaskinia (WW 307–308), Rozmowa z kamieniem (WW 252–255).
- Temat między innymi utworów: Wietnam (WW 288), Jeszcze (WW 182–183), Rzeczywistość wymaga (WW 469–471), Pisane w hotelu (WW 289–291).
- Badacz pisał następująco: „Świat w stanie korekty. Metafora, ale nie wyłącznie. Gdyby zaproponować węższe rozumienie, należałoby sięgnąć do zasad tradycyjnej retoryki. Semantyczna figura mowy correctio polega na poprawieniu własnego sądu uprzednio wypowiedzianego, który nie okazał się wystarczająco precyzyjny i sugestywny, oraz na wykazaniu błędu w twierdzeniu własnym lub cudzym”. Zob. W. Ligęza, O poezji Wisławy Szymborskiej. Świat w stanie korekty, Kraków 2001, s. 86; Dalej czytamy zaś: „Poetycka ingerencja w obowiązujący porządek rzeczy nazywana jest przeze mnie korektą. W dwojakim rozumieniu: korektą formy i sensu świata realnego oraz utrwalonego w postaci tekstów” (tamże, s. 309).
- A. Wiatr, Syzyf poezji w piekle współczesności. Rzecz o Wisławie Szymborskiej, Warszawa 1996, s. 91.
- Zob. fragment wiersza Trudne życie z pamięcią: „Czasami mam jej towarzystwa dosyć. / Proponuję rozstanie. Od dzisiaj na zawsze. / Wówczas uśmiecha się z politowaniem, / bo wie, że byłby to wyrok i na mnie” (WW 604).
- W wymiarze nie osobistym, a usankcjonowanym kulturowo i społecznie takim gromadzeniem będącym reakcją na przemijanie okaże się tworzenie muzeów: „Z braku wieczności zgromadzono / Dziesięć tysięcy starych rzeczy” (Muzeum, WW204).
- Ligęza zauważa: „W poezji Szymborskiej fotograficzne odbitki życia zawsze mają jakąś skazę. Wydają się przypadkowe, wyrywkowe, niekompletne, a nawet fałszywe [...]. Nie ma powodu, by wierzyć fotografii”. Tenże, O poezji Wisławy Szymborskiej..., s. 261–262.
- U Ligęzy czytamy: „Przygotowywała też wtedy rysunki do nowego, podziemnego wydania podręcznika Jana Stanisławskiego First Steps in English, pisała piosenki, próbowała swoich sił w poezji i prozie [...]”. Tenże, Wstęp..., s. XIII.
- E. Balcerzan, Wyklejanki – felietony – wiersze, [w:] Niepojęty przypadek..., s. 97.
- W. Ligęza, Wstęp..., s. XVII.
- Tenże, O poezji Wisławy Szymborskiej..., s. 137, 139, 181.
- M. Rusinek, dz. cyt., s. 71.
- Tamże, s. 98–99.
- Pisze na przykład: „Jestem taka zmartwiona zniknięciem Kizi, że straciłam cały humor, pogoda mnie nie cieszy i już bym chciała do Ciebie wrócić” (LN 398).
- W. Ligęza, O poezji Wisławy Szymborskiej..., s. 84.
- A. Węgrzyniakowa, Elegijne rachunki Wisławy Szymborskiej, [w:] Znajomym gościńcem. Prace ofiarowane Profesorowi Ireneuszowi Opackiemu, red. T. Sławek, A. Nawarecki, D. Pawelec, Katowice 1993, s. 171.
- G. Bauer, Radość pytania. Wiersze Wisławy Szymborskiej, tłum. Ł. Musiał, Kraków 2007, s. 254.
- Tamże, s. 252–253.
- Por. D. Wojda, Milczenie słowa. O poezji Wisławy Szymborskiej, Kraków 1996.
- Rozpatrując problem atrapy w tak ważnej dla Szymborskiej twórczości Wojtkiewicza, Paziński analizuje obraz Porwanie królewny i dochodzi do wniosku, że namiastka, podróbka właśnie dzięki emocjom staje się autentyczna: „Ale z drugiej strony uśmiech dziewczyny, pełen obietnic i nadziei, stopy chłopca mocno osadzone w strzemionach, jego skupiona mina skontrapunktowana wesołym spojrzeniem pstrokatego rumaczka, wreszcie rozpacz rodziców, świadomych, że nie dogonią uciekającej pary, są prawdziwe, nie udawane”. Tenże, dz. cyt., s. 43–44.
- Nawet Kazimierz Świegocki, ubolewający z powodu dostrzeganego przez siebie w poezji Szymborskiej antropologicznego nihilizmu, widzi jednocześnie (choć jak podejrzewa – niezamierzone) podważenie przez poetkę zasadności ateistycznego postrzegania absurdalności świata: „I w tej dusznej przestrzeni beznadziejnego myślenia zawarł się poetycki świat Wisławy Szymborskiej, zbudowany z żywiołu ironii, groteski i kpiny, świat zamknięty na transcendencję, tańczący błędny taniec nicości. Być może wartość tej poezji polega na osiągnięciu niezamierzonego przez autorkę celu. Jest nim pokazanie zasadniczego psychologiczno-egzystencjalnego rezultatu przyjęcia dogmatu czystego ateizmu. Tym rezultatem jest odczuwanie bytu świata i bytującego w nim człowieka jako rzeczywistości absurdalnych. Może się wydawać, że poetka w swoim twórczym zapale i trudzie dokonała mimowolnej kompromitacji własnych ateistycznych przekonań. A zatem sporządziła jakby swoisty poetycki dowód nie wprost na absurdalność ateizmu”. Tenże, Człowiek wobec Boga i świata w poezji. Antropologiczne motywy w twórczości Adama Mickiewicza, Cypriana Norwida, Wisławy Szymborskiej, Warszawa 2006, s. 183–184.
- W. Ligęza, O poezji Wisławy Szymborskiej..., s. 157.
- L. Wittgenstein, Uwagi o kolorach, tłum. R. Reszke, Warszawa 1998, s. 52.
- T. Różewicz, Notatka na marginesie książki Normana Malcolma „Ludwig Wittgenstein” [w:] tegoż, Proza 3, Wrocław 2004, s. 218. Zob. P. Dzikiewicz, Użycie jako perspektywa egzystencjalna. Lektura Tadeusza Różewicza i Ludwiga Wittgensteina [w:] Ustanowione przez poetę. Szkice w stulecie urodzin Tadeusza Różewicza, red. J.M. Ruszar, J. Pyzia, t. II, Kraków 2021.
- Wbrew sobie. Rozmowy z Tadeuszem Różewiczem, oprac. J. Stolarczyk, Wrocław 2011, s. 115.
- L. Wittgenstein, Tractatus logico-philosophicus, tłum. i wstępem opatrzył B. Wolniewicz, Warszawa 1997, s. 83.
- W tekście obowiązują skróty odsyłające do zbiorowego wydania utworów poetyckich T. Różewicza: Poezja 1, Poezja 2, Poezja 3 oraz Poezja 4 (Wrocław 2005–2006). Cyfry rzymskie oznaczają numer tomu, cyfry arabskie – numerację stron.
- Zob. A. Kępiński, Melancholia, Warszawa 1985, s. 144, 146.
- I. Jokiel, Poeta w szarej strefie – Tadeusz Różewicz, „Teksty Drugie” 2005, nr 6, s. 112.
- A. Kępiński, Melancholia…, s. 146.
- Tamże, s. 147.
- C. Norwid, Milczenie [w:] tegoż, Pisma wybrane. Proza, t. IV, wybrał i objaśnił J.W. Gomulicki, Warszawa 1968, s. 351.
- O obecności licznych śladów twórczości Norwida w pisarstwie Różewicza pisała szerzej G. Halkiewicz-Sojak, Znalazłem ciszę… Tadeusz Różewicz w szkole Cypriana Norwida, Kraków 2021.
- Cyt. za: R. Przybylski, T. Różewicz, Listy i rozmowy 1965–2014, podała do druku, oprac. i wstępem opatrzyła K. Czerni, Warszawa 2019, s. 345.
- Wbrew sobie…, s. 349.
- Materiały te przedrukowano ponownie w zbiorowym wydaniu prozy Różewicza: Proza 3, s. 114–134.
- C. Norwid, Do Bronisława Z. [w:] tegoż, Pisma wierszem i prozą, wybrał i wstępem opatrzył J.W. Gomulicki, Warszawa 1984, s. 151. Wątek ten rozwijam w książce: B. Małczyński, Zestrojenia. Szkice o literaturze, muzyce i dobroci, Kraków 2017, s. 16–22.
- T. Różewicz, Matka odchodzi, Wrocław 2000, s. 12.
- Wbrew sobie…, s. 346–347.
- Tamże, s. 177.
- Zob. na przykład A. Kalin, Gatunki autorskie – niedostrzeżony problem genologii?, http://fp.amu.edu.pl/wp-content/uploads/2016/02/AKalin_GatunkiAutorskie_ForumPoetyki_zima2016.pdf [dostęp: 19.05.2022].
- Zob. S. Kierkegaard, Choroba na śmierć, tłum. J. Iwaszkiewicz, Poznań 1995.
- T. Różewicz, Panika [w:] tegoż, Wiersze odzyskane, zebrał, ułożył, posłowiem opatrzył P. Dakowicz, Kołobrzeg 2021, s. 115.
- Zob. A. Kępiński, Rytm życia, Kraków 1972.
- A. Kępiński, Lęk, Warszawa 1977, s. 317–318.
- J.W. Goethe, Faust. Tragedia. Część druga, tłum. B. Antochewicz, Wrocław 1981, s. 226.
- J. Gutorow, Zamiast posłowia [w:] T. Różewicz, Znikanie, wybór i posłowie J. Gutorow, Wrocław 2015, s. 79.
- O meandrach religijności Różewicza pisał szerzej P. Dakowicz, Poeta (bez)religijny. O twórczości Tadeusza Różewicza, Łódź 2016.
- T. Różewicz, Kartki wydarte z „dziennika gliwickiego” [w:] tegoż, Proza 3, s. 329.
- T. Różewicz, *** (fragmenty) [w:] tegoż, Ostatnia wolność, Wrocław 2015, s. 5–8.
- R. Przybylski, W celi śmierci [w:] tegoż, Baśń zimowa. Esej o starości, Warszawa 1998, s. 101. Identyczne wnioski, formułowane przy użyciu tożsamych form obrazowania (cela śmierci, męczeństwo, katownia, wyrok), przedstawił inny przyjaciel Różewicza, Jerzy Nowosielski, wybitny twórca malarstwa sakralnego oraz teolog: „Całe życie człowieka to jedno wielkie męczeństwo. To jest wykonywanie wyroku śmierci na raty. Siedzimy w tej celi śmierci od dzieciństwa do śmierci i tylko zmieniają się proporcje. […] Przychodzi moment, kiedy wszystko zostaje nam odebrane. Starość jest schodzeniem do szeolu, otchłani, Hadesu, piekła. Wszyscy na starość schodzimy do piekła” – J. Nowosielski, Prorok na skale. Myśli Jerzego Nowosielskiego, wybrali i ułożyli R. Mazurkiewicz, W. Podrazik, Kraków 2007, s. 173–174.
- R. Przybylski, W celi…, s. 121–122.
- Wbrew sobie…, s. 381.
- Temu niezatytułowanemu wierszowi Różewicza poświęcił odrębne studium R. Nycz, Tadeusza Różewicza „tajemnica okaleczonej poezji” [w:] tegoż, Literatura jako trop rzeczywistości. Poetyka epifanii w nowoczesnej literaturze polskiej, Kraków 2001.
- R. Przybylski, Absurdalna krzątanina życia [w:] tegoż, Ogrom zła i odrobina dobra. Cztery lektury biblijne, Warszawa 2006, s. 57.
- R. Przybylski, Ciężar życia [w:] tegoż, Mityczna przestrzeń naszych uczuć, Warszawa 2002, s. 172–176.
- T. Różewicz, Nic, czyli wszystko [w:] tegoż, Proza 3, s. 183.
- W jednej z prywatnych rozmów z autorem niniejszego szkicu oraz w korespondencji elektronicznej.
- A. Kępiński, Melancholia…, s. 221.
- Tamże, s. 266.
- J. Milton, Raj utracony, tłum. M. Słomczyński, Kraków 2011, s. 349.
- Tamże, s. 350.
- Tamże.
- A. Mickiewicz, Oda do młodości [w:] tegoż, Wiersze, oprac. Cz. Zgorzelski, Warszawa 1982, s. 14.
- Tamże, s. 14–16.
- F. Dostojewski, Biedni ludzie. Powieść, tłum. A. Stawar, Warszawa 1955. O powieści tej pisał szerzej R. Przybylski, Dostojewski i „przeklęte problemy”, Warszawa 2010, s. 33–46.
- T. Różewicz, „Dostojewski dzisiaj”. Odpowiedź na ankietę przygotowaną przez Zbigniewa Podgórca, „Znak” 1981, nr 1–2, s. 13.
- Zjawisku melancholii w twórczości Stachury, noszącej częstokroć znamiona głębokiej depresji, poświęciła monografię A. Małczyńska, Z padłych wstawanie. Melancholia w pisarstwie Edwarda Stachury, Kraków 2014.
- T. Różewicz, Biedni ludzie (z cyklu „Depresje”), „Kwartalnik Artystyczny” 2006, nr 2, s. 6–7.
- Tamże, s. 7.
- Tamże.
- Tamże.
- F. Dostojewski, Biedni ludzie…, s. 12, 66.
- Tamże, s. 7, 16.
- T. Różewicz, Biedni ludzie…, s. 7.
- Tamże.
- Największym wydarzeniem pod względem oglądalności Igrzysk była transmisja skoków narciarskich z udziałem Adama Małysza nadawana 12 lutego w niedzielę o 17.20, którą oglądało 8,3 mln widzów w TVP 1, czyli ponad połowa widowni zasiadającej w tych godzinach przed telewizorami (50,3%)”, https://www.wirtualnemedia.pl/artykul/igrzyska-olimpijskie-w-turynie [dostęp: 19.05.2022].
- T. Różewicz, Biedni ludzie…, s. 7–8.
- Zob. J. Sroka, TVP przeprowadzi z igrzysk 180 godzin relacji, https://wisla.naszemiasto.pl/tvp-przeprowadzi-z-igrzysk-180-godzin-relacji/ar/c1-6332461 [dostęp: 19.05.2022].
- Melancholia i depresja były przez badaczy tej problematyki traktowane jako „epidemia” lub „choroba świata” charakteryzująca się powszechnością – zob. A. Małczyńska, W kręgu melancholii. Fragmenty historii [w:] W kręgu melancholii, red. A. Małczyńska, B. Małczyński, Opole–Wrocław 2010, s. 14.
- Opening Ceremony Media Guide. XX Olympic Winter Games – Torino 2006, https://pdfcoffee.com/download/torino-2006-olympic-opening-ceremony-media-guide-pdf-free.html, s. 46 [dostęp: 19.05.2022]. Fragmenty przewodnika cytuję w tłumaczeniu własnym – B.M. Tę fazę ceremonii otwarcia igrzysk można obejrzeć w Internecie (czas: 1h33m10s – 1h35m15s): Torino 2006 Opening Ceremony, https://www.youtube.com/watch?v=4SgI_-UKM9c [dostęp: 19.05.2022].
- Opening Ceremony Media Guide…, s. 46.
- D. Alighieri, Boska komedia, tłum. E. Porębowicz, Warszawa 1975, s. 137.
- Tenże, Boska komedia, tłum. A. Świderska, Kęty 1999, s. 152.
- A. Kępiński, Melancholia, s. 151, 158, 275.
- Jak wyjaśnił w korespondencji elektronicznej z autorem niniejszego szkicu J. Stolarczyk, redaktor 4-tomowej edycji Poezji Różewicza, pierwszy wers Depresji IV („jeszcze jeden dzień”) figuruje w zbiorze Poezja 4 omyłkowo jako wyróżniony większą czcionką podtytuł utworu.
- A. Kępiński, Melancholia…, s. 151.
- Tamże, s. 96.
- Tamże, s. 151.
- T. Różewicz, Przygotowanie do wieczoru autorskiego [w:] tegoż, Proza 3…, s. 281.
- Zob. tamże, s. 281–282.
- T. Karpowicz, Słoje zadrzewne. Teksty wybrane, posłowie A. Falkiewicz, Wrocław 1999, s. 85.
- T. Różewicz, Przygotowanie do wieczoru…, s. 282.
- T. Różewicz, Z jakich źródeł czerpię siłę do życia (fragment odpowiedzi na „ankietę”) [w:] tegoż, Proza 3, s. 294.
- Słowo „różNICość” stanowi aluzyjne odniesienie do propozycji translatorskiej Bogdana Banasiaka, który Derridiańską différence tłumaczy jako „różnicość” (zob. Bogdan Banasiak, Róż(ni(c)oś)ć [w:] J. Derrida, O gramatologii, tłum. B. Banasiak, Warszawa 1999). W niniejszym szkicu chodzi mi, rzecz jasna, nie tyle o pozostawanie wiernym (cokolwiek to znaczy) sprawie Derridy, ile raczej o zwrócenie uwagi na zasadniczy kierunek mojego myślenia o Różewiczowskim „nic” jako tym, co wymyka się wszelkiemu ujednoznacznieniu i nieustannie mieni się rozmaitymi znaczeniami pozostającymi w stosunku do siebie, często równocześnie, w sprzeczności. Zamiast jednak mówić o sprzeczności, co wskazuje na błąd logiczny, wolę mówić o aporetyczności – w ponowoczesnym sensie.
- T. Drewnowski, Walka o oddech. O pisarstwie Tadeusza Różewicza, Warszawa 1990.
- Zob. S. Burkot, Tadeusza Różewicza opisanie świata. Szkice literackie, Kraków 2004, s. 48. Ów, jak to nazywa badacz, „proces nihilacji” ściśle związany z Różewiczowskim „nic” odnosi Burkot głównie do doświadczeń dwudziestowiecznej historii (wojny, rewolucje ideologiczne, holocaust).
- Zob. A. Legeżyńska, P. Śliwiński, Poezja polska po 1968 roku, Warszawa 2000. Na s. 168 autorzy stwierdzają: „Pojawiające się w wierszach Różewicza «nic» nie powinno bowiem kojarzyć się z nihilizmem pojmowanym jako rodzaj ekstazy wywołanej przez wolność «od» (norm moralnych, konwencji obyczajowych). «Nic» jest ogromnie dramatyczne, a doznanie jego realności ma w sobie coś z ciemnego olśnienia, dzięki któremu uświadamiamy sobie wielkość i charakter straty, jaką ponieśliśmy wraz ze śmiercią Boga, kultury, sztuki”; zob. też: B. Kaniewska, A. Legeżyńska, P. Śliwiński, Różewiczowska egzegeza zła [w:] tychże, Literatura polska XX wieku, Poznań 2005.
- Tamże, s. 196–197.
- T. Drewnowski, Walka o oddech…, s. 172.
- Tamże, s. 173.
- Zob. H. Rauschning, Rewolucja nihilizmu, tłum. S. Łukomski, Warszawa 1996.
- Zob. A. Glucksmann, Dostojewski na Manhattanie. Książka o źródłach globalnego nihilizmu, tłum. M. Ochab, Warszawa 2003.
- Zob. A. Bloom, Umysł zamknięty. O tym, jak amerykańskie szkolnictwo wyższe zawiodło demokrację i zubożyło duszę dzisiejszych studentów, tłum. T. Bieroń, Poznań 1997.
- Zob. J. Trznadel, Wobec Różewicza [w:] tegoż, Róże trzecie. Szkice o poezji współczesnej, Warszawa 1966; Cz. Miłosz, Świadectwo poezji. Sześć wykładów o dotkliwościach naszego wieku, Warszawa 1990. Do obu wypowiedzi odniosę się w dalszej części szkicu.
- F. Nietzsche, Zapiski o nihilizmie (z lat 1885–1889), tłum. G. Sowiński [w:] Wokół nihilizmu, red. G. Sowiński, Kraków 2001, s. 98.
- T. Adorno, Minima moralia. Refleksje z poharatanego życia, tłum. M. Łukasiewicz, Kraków 1999, s. 174.
- T. Drewnowski, Walka o oddech…, s. 178.
- Zauważa to już Andrzej Skrendo w swoim artykule Dwaj nihiliści: Przyboś i Różewicz, „Słupskie Prace Filologiczne” 2004, z. 3.
- T. Drewnowski, Walka o oddech…, s. 179.
- Tamże.
- G. Sowinski, Zamiast posłowia: między „nihilizmem” a postnihilizmem [w:] Wokół nihilizmu…, s. 271.
- F. Hebbel, O śmierci i nicości, tłum. G. Sowinski [w:] Wokół nihilizmu…, s. 30; M. Heidegger, Czym jest metafizyka? [w:] tegoż, Znaki drogi, tłum. zbiorowe, Warszawa 1995.
- M.Heidegger, Czym jest metafizyka…, s. 11.
- Tamże, s. 15.
- Tamże, s. 16.
- Tegoż, Bycie i czas, tłum. B. Baran, Warszawa 1994, s. 267. (Tu zob. gruntowną analizę fenomenu trwogi, s. 262–270).
- Tegoż, Czym jest metafizyka…, s. 16.
- R. Ingarden, O dziele literackim. Badania z pogranicza ontologii, teorii języka i filozofii literatury, tłum. M. Turowicz, Warszawa 1988, s. 368.
- Tamże, s. 369.
- M. Heidegger, Podstawowe pytanie metafizyki [w:] tegoż, Wprowadzenie do metafizyki, tłum. R. Marszałek, Warszawa 2000, s. 32–33.
- Tamże, s. 31.
- T. Kunz, Strategie negatywne w poezji Tadeusza Różewicza. Od poetyki tekstu do poetyki lektury, Kraków 2005; zob. też: tegoż, Tadeusza Różewicza poetyka negatywna [w:] Literatura wobec niewyrażalnego, red. W. Bolecki, E. Kuźma, Warszawa 1998.
- Zob. Pseudo-Dionizy Areopagita, Pisma teologiczne, tłum. M. Dzielska, Kraków 1997.
- Zob. Mistrz Eckhart, Kazania, tłum. i red. W. Szymona OP, Poznań 1986; tegoż, Traktaty, tłum. i red. W. Szymona OP, Poznań 1987.
- Zob. Mikołaj z Kuzy, O Bogu ukrytym. Rozmowa dwóch, z których jeden jest poganinem drugi zaś chrześcijaninem, tłum. I. Kania, „Znak” 1996, nr 4.
- L. Tsy, Droga, tłum. M. Fostowicz-Zahorski, Wrocław 1992.
- P. Kapleau, Zen. Świt na Zachodzie, tłum. J. Dobrowolski, Warszawa 1992.
- T. Różewicz, Proza 2, Kraków 1990, s. 148.
- W mojej wypowiedzi na ten temat nie staram się podkreślać tego, co uchodzi w krytyce za rozpoznanie zasadnicze: że oto „nic” jest dla Różewicza najogólniejszą formułą na wszelkie wymiary negatywności. Nie przeczę, że tak się często dzieje: „nic” bywa wtedy u Różewicza synonimem vanitas, miałkości kultury współczesnej, tym, co „rozrasta się w dzień” i niezauważalnie pożera tych, którzy nieświadomi nie pragną owego „nic” jakoś „zagospodarować”. W tomie Matka odchodzi odnajdujemy na przykład następujący passus: „Wielki Don Kichocie! Zostało Nic. I jeśli my ludzie nie pójdziemy po rozum do głowy i nie zagospodarujemy tego rosnącego Nic to… to co?! powiedz, nie bój się! co się stanie… zgotujemy sobie takie piekło na ziemi, że Lucyfer wyda nam się aniołem, wprawdzie aniołem upadłym, ale niepozbawionym duszy, zdolnym do pychy, ale pełnym tęsknoty za utraconym niebem pełnym melancholii i smutku… polityka zamieni się w kicz, miłość w pornografię, muzyka w hałas, sport w prostytucję, religia w naukę, nauka w wiarę” (Matka odchodzi, Wrocław 1999, s. 12). Nie należy jednak zbyt pochopnie wrzucać każdego z użyć tego słowa do jednego worka. Wypowiedź przytoczona wyżej jawi się jako bardzo perswazyjna i nośna, bo moralistyczna, jednakże wiemy przecież, że sam Różewicz nie zgadza się ze sprowadzaniem tego słowa do vanitas – zarzut tego rodzaju czyni w końcu Przybosiowi. Poecie nie chodzi również o usunięcie czy jakieś przezwyciężenie „nic” – bo to po prostu niemożliwe. „Nic” może jednak stać się wartościowe jako „zagospodarowane” (to znaczy na przykład uświadamiane, rodzące nowe wyzwania moralne i filozoficzne i tym podobne).
- Por. M. Heidegger, Czym jest metafizyka?..., s. 21–22.
- Zob. Pseudo-Dionizy – W sprawie, o której mowa, zob. rozdz. IV, fragment 19 (s. 94–95). Źródeł tego myślenia należałoby się doszukiwać, rzecz jasna, u gnostyków, a bezpośrednio przed Pseudo-Dionizym – u Plotyna.
- T. Różewicz, Proza 1, Kraków 1990, s. 118.
- T. Różewicz, Proza 2, Kraków 1990, s. 148.
- Tamże.
- Tamże.
- Tamże, s. 149.
- Tamże, s. 148.
- M. Heidegger, Czym jest metafizyka?…, s. 17.
- Zob. G. Vattimo, Koniec nowoczesności, tłum. M. Surma-Gawłowska, wstęp A. Zawadzki, Kraków 2006 (tu zwł. cz. I).
- T. Różewicz, Poezja 2, Kraków 1988, s. 161.
- M.Heidegger, Czym jest metafizyka?…, s. 19.
- J. Trznadel, Wobec Różewicza [w:] tegoż, Róże trzecie. Szkice o poezji współczesnej, Warszawa 1966, s. 81.
- Zob. Cz. Miłosz, Świadectwo poezji. Sześć wykładów o dotkliwościach naszego wieku, Warszawa 1990, s. 79–80.
- T. Różewicz, Poezja 2 [w:] Nic w płaszczu Prospera, Warszawa 1963, s. 102.
- Tadeusz Drewnowski powiada: „Utraciwszy Boga ludzie utracili duszę. O ile jednak utrata dogmatycznego Boga, według przywoływanego przeświadczenia poety, jest czymś nieodwracalnym, o tyle spowodowany tym zanik czy skarlenie duszy nie miały być nieuleczalne. Różewicz, jak się wydaje, nie podziela egzystencjalnej niewiary we wszelką ludzką esencję. Sacrum może być również świeckie. Dusza może istnieć i kwitnąć także bez łaski nadprzyrodzonej, dzięki wartościom laickim” (s. 172). A dalej: „Współczesny świat, nie mający odwrotu w mityczno-dogmatyczną przeszłość, nie podźwignie się i nie będzie zdolny do rozwoju, jeśli nie stworzy własnej hierarchii wartości, własnego sacrum. Po wiekach panowania religii z ich dogmatem opatrzności i perspektywą życia wiecznego, ludzie stają wobec konieczności, by, jak to określił Nietzsche, «przewartościować wszystkie wartości». Wymaga to z ich strony kolosalnego duchowego wysiłku i podobnie wielkiego wysiłku praktycznego, by przewartościowanym wartościom zapewnić ziemskie sankcje” (s. 173). Ta druga wypowiedź, nie do końca wiadomo, czy odnosząca się do Różewicza, czy mająca charakter postulatywny, niewiele nam jeszcze mówi o tym, jak autor Walki o oddech rozumie w ogóle problem „przewartościowania wszystkich wartości”. Prawdopodobnie wynika stąd jednak, że dostrzega on możliwość wprowadzenia w puste miejsce po Bogu jakichś nowych ziemskich, laickich wartości. Jeżeli tak, to byłoby to w niezgodzie z duchem myśli Fryderyka Nietzschego.
- T. Drewnowski, Walka o oddech…, s. 254.
- T. Różewicz, Poezja 1, Kraków 1998, s. 368–369.
- J. Derrida, Struktura, znak i gra w dyskursie nauk humanistycznych, tłum. W. Kalaga [w:] Współczesna teoria badań literackich za granicą, red. H. Markiewicz, Kraków 1996, t. 4, vol. 2.
- A. Skrendo, Tadeusz Różewicz i granice literatury. Poetyka i etyka transgresji, Kraków 2002, s. 320.
- T. Różewicz, Poezja 2, Kraków 1998, s. 13.
- Zob. M. Heidegger, Cóż po poecie?, tłum. K. Wolicki [w:] tegoż, Drogi lasu, tłum. zbiorowe, Warszawa 1997.
- Tamże, s. 217.
- T. Różewicz, Zawsze fragment. Recycling, Wrocław 1999, s. 16.
- W tej sprawie zob. J. Derrida, G.Vattimo i in., Religia, tłum. zbiorowe, Warszawa 1999; G. Vattimo, Belief, transl. D. I’Santo, D. Webb, Stanford University Press, Stanford, California 1999; J.D. Caputo, Radical Hermeneutics. Repetition, Deconstruction, and the Hermeneutic Project, (tu zwłaszcza rozdział Openness to the Mystery, s. 268–294) [w:] tegoż, More Radical Hermeneutics. On not knowing Who We Are, Indiana University Press, Bloomington and Indianapolis 2000 (tu część zatytułowana On the Road to Emmaus: In Defense of Devilish Hermeneutics, s. 191–264; por. też tematyczny numer „Znaku” (2001, nr 1) zatytułowany Postmodernizm kontra religia. Nowoczesność bez Boga? W kontekście twórczości Różewicza szerzej piszę o tych sprawach w tekście Tadeusz Różewicz – Der Dichter des Schwachen Glaubens (w druku) oraz w innym rozdziale tej pracy zatytułowanym Poeta „słabej” wiary.
- L. Wittgenstein, Tractatus logico-philosophicus, tłum. B. Wolniewicz, Warszawa 1997, s. 83; na temat związków Różewicza z Wittgensteinem zob. T. Drewnowski, M. Rychlewski, Różewicz i Wittgenstein, „Polonistyka” 1997, nr 7; S. Burkot, Tadeusza Różewicza opisanie świata…, s. 54–62.
- J.D. Caputo, Love Among the Deconstructibles: A Response to Gregg Lambert, “Journal for Cultural and Religious Theory”, April 2004, vol. 5, nr 2, s. 39.
- G.S. Kirk, J.E. Ravel, M. Schofield, Filozofia przedsokratejska. Studium krytyczne z wybranymi tekstami, tłum. J. Lang, Warszawa – Poznań 1999, s. 205.
- Na temat imienia u Derridy zob. M.P. Markowski, Efekt inskrypcji. Jacques Derrida i literatura, Kraków 2003, s. 270–290.
- Gorgiasz z Leontinoi posługuje się trzema twierdzeniami: 1. Byt nie jest. 2. Jeżeli nawet jest, to jest niepojmowalny. 3. Jeżeli nawet jest pojmowalny, to nie jest wyrażalny, zob. J. Gajda, Sofiści, Warszawa 1989, s. 110–132; 230–235.
- Mistrz Eckhart, Kazania, tłum. W. Szymona OP, Poznań 1986, s. 252.
- Mistrz Eckhart, Kazania, tłum. W. Szymona OP, Poznań 1986, s. 252.
- Zob. T. Kunz, Tadeusza Różewicza poetyka negatywna…, s. 295.
- T. Różewicz, Poezja 2, Kraków 1988, s. 265.
- Zob. P. de Man, Alegorie czytania. Język figuralny u Rousseau, Nietschego, Rilkego i Prousta, tłum. A. Przybysławski, Kraków 2004.
- Mistrz Eckhart, Kazania…, s. 198.
- Zob. Św. Jan od Krzyża, Dzieła, tłum. B. Smyrak OCD, Kraków 1986.
- T. Różewicz, Płaskorzeźba, Wrocław 1991, s. 113.
- Tenże, Matka odchodzi, Wrocław 1999, s. 59–60.
- Tenże, Poezja 2, Kraków 1988, s. 138–139.
- A. Skrendo, Tadeusz Różewicz…, s. 137.
- W tej sprawie zob. rozważania Tadeusza Sławka, który problem zakończenia wiersza przedstawia z perspektywy angielskiego tłumaczenia („I see/ nothing”), gdzie nieuchronnie czytelnik może czytać wyłącznie w perspektywie epifanii nicości (T. Sławek, Tadeusz Różewicz: „Drzwi” do tłumaczenia [w:] Różewicz tłumaczony na języki obce, red. P. Fast. Przekład artystyczny, t. 4, Katowice 1992.
- T. Różewicz, Płaskorzeźba…, s. 19.
- Tamże, s. 14.
- B. Pascal, Myśli, tłum. T. Żeleński (Boy), Warszawa 1996, s. 53. Por. też słynny „zakład”, w którym myśl ta zostaje powtórzona i rozwinięta (s. 196 i nn.).
- Tamże, s. 197.
- T. Różewicz, Proza 2…, s. 541–542.
- Tenże, Płaskorzeźba…, s. 13.
- A. Skrendo, Tadeusz Różewicz…, s. 183.
- Zob. Rozmowy o dramacie. Wokół dramaturgii otwartej [rozmowa Tadeusza Różewicza i Konstantego Puzyny] [w:] S. Burkot, Tadeusz Różewicz, Warszawa 1987, s. 218.
- A. Skrendo, Tadeusz Różewicz…, s. 185.
- T. Różewicz, Poezja 2…, s. 225.
- M. Heidegger, Czym jest metafizyka?…, s. 18.
- T. Różewicz, Poezja 2…, s. 166–167.
- M. Heidegger, Czym jest metafizyka?…, s. 22.
- T. Różewicz, Poezja 2…, s. 427–428.
- Por. F. Dostojewski, Notatki z podziemia. Gracz, tłum. G. Karski, Londyn – Warszawa 1992, s. 18 („Przecie normalny, prawidłowy, bezpośredni skutek świadomości – to bezwład, czyli świadomie bezczynne przesiadywanie. […] Powtarzam, z naciskiem powtarzam: wszyscy ludzie bezpośredniego czynu i działacze są tępi i ograniczeni. […] Przecie na to, żeby zacząć działać, trzeba być najpierw zupełnie uspokojonym i nie mieć już żadnych wątpliwości. No, a jak na przykład ja siebie uspokoję? Gdzie znajdę pierwiastkowe przyczyny, na których się oprę, gdzie podstawy? Skąd je wytrzasnę?”).
- Zob. A. Skrendo, Tadeusz Różewicz…, s. 356.
- Ewangelia według św. Mateusza, rozdział 19, werset 16–22 [w:] Biblia Tysiąclecia, Pismo święte Nowego i Starego Testamentu, Biblia Tysiąclecia, Wydawnictwo Pallottinum 1994–2002; W tym miejscu warto tylko przypomnieć, że postulat „ogołocenia”, często pojawiający się w Biblii, znalazł swoje odniesienie również w wierszu Różewicza z tomu Płaskorzeźba, rozpoczynającego się od słów „czas na mnie”.
- T. Różewicz, Poezja 2…, s. 258–259.
- O sprawie tej wspomina Tadeusz Drewnowski w Walka o oddech…, s. 264.
- Zob. Z. Majchrowski, Gra snów [w:] tegoż, „Poezja” jak otwarta rana (czytając Różewicza), Warszawa 1993, s. 155–174.
- L. Tsy, Droga, tłum. M. Fostowicz-Zahorski, Wrocław 1992. Por. na przykład rozdział 37 („Wielka Droga, chociaż wszystko porusza, / Cicha jest i nieporuszona”, s. 43), 61 („Pokora i bierne wyczekiwanie / Zawsze zwyciężą męską aktywność”, s. 67) i 63 („Niech twój czyn przejawia się w bezczynie, / Praca w spoczynku”, s. 69).
- Cyt. Za: B. Hoff, Tao Kubusia Puchatka, tłum. R.T. Prinke, Poznań 1992, s. 116.
- Z. Majchrowski, Gra snów…, s. 160.
- T. Różewicz, Proza 2…, s. 142–143.
- A. Skrendo, Tadeusz Różewicz…, s. 355.
- Apokalipsa według św. Jana, rozdział 11, werset 19–27 [w:] Biblia Tysiąclecia, Pismo święte Nowego i Starego Testamentu, Biblia Tysiąclecia, Wydawnictwo Pallottinum 1994–2002; Ewangelia według św. Łukasza, rozdział 10, werset 38-42 [w:] Biblia Tysiąclecia, Pismo święte Nowego i Starego Testamentu…
- W sprawie tej tradycyjnej interpretacji warto sięgnąć do anonimowego, wzorcowego tekstu mistycznego Obłok niewiedzy, Poznań 1986, s. 48–55.
- Mistrz Eckhart, Kazania, tłum. i oprac. W. Szymona OP, Poznań 1986, s. 458–467.
- Notabene na związek Różewicza z buddyzmem zwrócił już kiedyś uwagę Andrzej Zieniewicz w tekście Różewicz-cisza wiersza (zapiski), „Poezja” 1982, z. 5/6 („Nauczyciel zen w odpowiedzi na «generalizujące» pytania uczniów kładzie palec na liściu, podnosi w górę kamyk, przymyka oczy. Różewicz postępuje tak samo. […] uprawia taki zen, na jaki nas stać pod koniec wieku”).