05.01.2023

Nowy Napis Co Tydzień #184 / Szerokie spojrzenie

Tytuł książki Marii Delaperrière, Okiem innego,aż prosi się o interpretację, a zawarta w nim „inność” – o doprecyzowanie. Może wszak chodzić o figurę obcokrajowca czy emigranta, czytelnika z zewnątrz, ale także chociażby o enigmatycznego Innego, projektowanego przez teoretyków literatury. Kwestia ta nabiera tym większego znaczenia, że mamy do czynienia z książką badaczki, która bez cienia wątpliwości jest świadoma wszystkich tych kontekstów i nie bez powodu się do nich odnosi. Maria Delaperrière, absolwentka i wykładowczyni paryskiej Sorbony, wieloletnia kierowniczka między innymi Ośrodka Studiów Europejskich, jest doskonale zorientowana w dorobku zarówno polskich, jak i zachodnich filozofów i teoretyków literatury; poznała także dogłębnie kondycję emigranta, osoby patrzącej na własną kulturę z zewnątrz – bowiem od lat zajmuje się literaturą polską, pracując we Francji. Ponadto jako komparatystka autorka sprawnie operuje rozmaitymi metodologiami i przyzwyczajona jest do spoglądania na literaturę z wielu perspektyw. Obietnica odmiennego, innego spojrzenia jest tu zatem szczególnie interesująca. Na czym jednak ma ono polegać?

Wydawca (Universitas) zapowiada:

Jest to spojrzenie z dystansu, wychwytujące w literaturze rodzimej to, co w zderzeniu z literaturą zachodnioeuropejską ujawnia swoją osobliwość. […] Na tym fundamencie rozwijają się nowe konstelacje skupione wokół współczesnych przeobrażeń polskiej wyobraźni mitycznej i zindywidualizowanych miejsc pamięci.

Sama autorka deklaruje zaś we wstępie do książki:

„Oko innego” oznacza więc oglądanie „tego samego inaczej”, jest okiem krytycznym, skłonnym do reinterpretacji tekstów już znanych, lecz oglądanych za każdym razem w innej perspektywie czasowej. Jest to przede wszystkim oko „porównujące”, uwrażliwione na to, co inne, osobliwe i specyficzne, lecz dotyczące także kultury rodzimej, z chwilą, gdy oglądana jest z dystansu. I tak rozumiem współczesną komparatystykę […].

Istotnie, autorka prezentuje szeroką panoramę polskich utworów czytanych w odniesieniu do zachodnich kontekstów literackich i filozoficznych, ze szczególnym akcentem na francuską teorię literatury, której jest znawczynią. Można taką lekturę traktować jako anachroniczną, można też jako ciekawe uwspółcześnienie klasycznych dzieł. W końcu to o „reinterpretację tekstów już znanych” ma tu chodzić.

Z tej bogatej mozaiki wyłania się obraz nie zawsze przekonujący na pierwszy rzut oka, ale spójny. Nie wszystkie poszczególne fragmenty książki bronią się jako samodzielne teksty – choćby pierwszy artykuł, poświęcony Mickiewiczowi, który uważam za najsłabszy (w każdym razie – za najmniej odkrywczy) wśród zawartych w tomie, w kontekście całego rozdziału staje się jednak istotnym punktem wyjścia do opowieści o specyfice polskiego pisania, o etyce społecznej, o wspólnocie i jej relacji z jednostką. Autorka nakreśla oś czasową swojej interpretacji od wieszczów romantycznych do Czesława Miłosza, z nieoczywistym przystankiem na polską awangardę i futuryzm. Nie każdy etap tej historii jest równorzędny, ale każdy istotny – i dopiero przeczytane wspólnie wybrzmiewają pełnią znaczenia.

Książka składa się z czterech podzbiorów – teksty pogrupowane zostały według haseł: „Przeobrażenia”, „Historia, pamięć, mit”, „Tożsamość zwielokrotniona” i „Horyzonty francuskie”. Artykuły dobrane są często dość skojarzeniowo, nie każdy rozdział układa się w łatwą do prześledzenia historię. Być może to kwestia zbyt szeroko zastawionej sieci – to chyba częsty błąd erudytów, a bogactwa wiedzy autorki nie sposób zakwestionować. Badaczka podsuwa liczne tropy interpretacyjne poparte dziełami filozofów i teoretyków – przez ich nagromadzenie popada jednak czasem w przerost aparatu teoretycznego. Lepiej sprawdza się to w tych szkicach, które nie dotyczą pojedynczych dzieł czy autorów, ale śledzą rozwój idei lub też mitów – świetny artykuł Prometeusz w chórze ludzkiej samowiedzy, który już w tytule zapowiada wielogłosowość, może być tego dowodem.

Książka tak bogato przetykana odniesieniami, tropami interpretacyjnymi potraktowanymi jedynie jako pewne skrótowe zapowiedzi, całościowo staje się jednak nieco trudna. Deklarowany czynnik łączący wszystkie zawarte w niej interpretacje – „inność” spojrzenia – niekiedy objawia się głównie w swobodnym doborze skojarzeń i metodologii na potrzeby konkretnego tekstu. Nie zmienia to faktu, że podsuwane tu tropy są często fascynujące, czego Delaperrière dowodzi, rozwijając niektóre z nich, trudno zatem traktować ich ilość i różnorodność jako wadę – należy jednak pamiętać, że mamy do czynienia z książką, która domaga się od czytelnika szerokiego i kompleksowego spojrzenia, jednocześnie wcale takiej lektury nie ułatwiając Z tych wszystkich powodów Okiem innego wydaje się zdecydowanie lekturą dla literaturoznawców, przyzwyczajonych do czytania „branżowych” artykułów, które nie zawsze są ze sobą powiązane, a ponadto posiadających kompetencje teoretyczne pozwalające na podążanie śladem wędrówek autorki.

Ciekawym pomysłem na komparatystykę jest analizowanie przez autorkę dzienników lektur, zwłaszcza obszernych zapisków Herlinga-Grudzińskiego, ale także notatek między innymi Józefa Czapskiego. Takie relacjonowanie cudzych relacji z czytania może się wydawać czynnością zupełnie wtórną, ale Delaperrière sprawnie wyłapuje szczególnie istotne wątki, tematy, poddaje je analizom i reinterpretacjom, dzięki którym czytelnik poznaje jakby od środka palimpsestowy model zaangażowanego czytania uprawianego przez intelektualistów XX wieku. Tak na przykład potrzeba opisywania i prze-pisywania doświadczenia totalitaryzmu pozwala Herlingowi-Grudzińskiemu w ciekawy sposób zestawiać ze sobą Dostojewskiego, Melville’a, Kafkę, a także wielu innych autorów – z zapisków pisarza wyłania się rodzaj lekturowego projektu, rozwijającego się latami, który w istotny sposób rzutuje także na jego własną prozę. Autorka książki działa tu jako przewodniczka, która pozwala czytelnikowi odnaleźć się w tej długiej drodze. Ten aspekt pracy Delaperrière stanowi dla mnie najpełniejszą chyba realizację obietnicy patrzenia „okiem innego” – pozwala, jak mi się wydaje, zbliżyć się do absolutnej wyjątkowości cudzego odczytania tekstu.

Wspomniany wyżej esej o przemianach mitu prometejskiego, w którym szeroko zakrojony temat pozwala autorce rozwinąć skrzydła, stanowi w efekcie niemal literaturoznawczy popis udowadniający sens uprawiania analiz spod znaku mitokrytyki, dziedziny raczej dziś marginalizowanej. Zarysowana w nim panorama reinterpretacji opowieści o greckim tytanie na przestrzeni XX wieku powraca w konkluzji do Kafki i jego Prometeusza, prozatorskiej miniatury składającej się z czterech wersji mitu. Kolejny krok interpretacyjny każe sięgnąć do opisanych już przez autorkę palimpsestów Herlinga, który kilkadziesiąt lat później dopisuje wersję piątą, jakoby nieznaną Kafce, z właściwą sobie nieufnością wobec autorytetu – mit okazuje się w jego wizji narzędziem „boskiej” propagandy, a Prometeusz płatnym prowokatorem. Pesymizm autora Innego świata dopełnia antropologiczne rozważania Delaperrière, choć wydaje się przeczyć niektórym z jej tez; jednak, jak zauważa autorka, sam z siebie staje się dowodem przewrotnej żywotności mitu:

Wymowę tego pesymizmu koryguje jednak fakt, że dopisek Herlinga jest już glosą piątą. A skoro piątą, to dlaczego nie szósta, dziesiąta i setna. I w tym miejscu rysuje się kwestia ontologii samego mitu. Mit się rozmywa, ponieważ nic nie może uzasadnić jego pochodzenia […]. Jedynym uzasadnieniem może być jego bezustanne odradzanie się i przemiany w czasie. I nic nie stoi na przeszkodzie, by wierzyć, że mit odradzać się będzie tak długo, jak długo będą padały pytania o dylematy świata i naszej ciągle niedookreślonej tożsamości.

Jak widać, hermeneutyka w Okiem innego toczy się, jak ma w zwyczaju, kołem. Sposób, w jaki autorka przechodzi od ogółu do szczegółu (i z powrotem) pozwala jej tworzyć fascynujące interpretacje pojedynczych tekstów, które ciągle odnoszą się do jej ogólnych rozważań o kulturze i, co więcej, aktualizują swoje znaczenia na przestrzeni zaprojektowanej narracji.

Okiem innego jest książką interesującą, ale nie przełomową. Rozproszona na wiele dyscyplin, szkół i pól zainteresowania, w żadnej nie dokonuje przewrotów, zmian paradygmatu, do żadnej chyba nie wnosi znacznych pokładów nowej wiedzy. Jest przede wszystkim kompilacją tekstów bardzo wszechstronnej, świetnie oczytanej badaczki, która przyjmuje szeroką perspektywę w myśleniu o polskiej literaturze i kulturze – i dla każdego, kto zajmuje się ich badaniem, będzie to zbiór cenny.

Maria Delaperrière, Okiem innego. Studia porównawcze o polskiej tożsamości literackiej i kulturowej, Universitas, Kraków 2022

okładka książki

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Michał Gliński, Szerokie spojrzenie, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2023, nr 184

Przypisy

  1. M. Bełza, Przejść przez próg cudzymi słowami [recenzja: W. Bieżuńska, Przechodząc przez próg, zagwiżdżę, Warszawa 2022], https://kulturaliberalna.pl/2022/08/09/marcin-belza-recenzja-przechodzac-przez-prog-zagwizdze-wiktoria-biezunska-debiuty/ [dostęp: 22.11.2022].
  2. Przykładowo: https://czytelniaweb.wordpress.com/2022/08/07/wiktoria-biezunska-przechodzac-przez-prog-zagwizdze/ [dostęp: 22.11.2022].
  3. Przykładowo: https://www.instagram.com/p/ClGDndBNkas/ [dostęp: 22.11.2022].
  4. W. Bieżuńska, Przechodząc przez próg, zagwiżdżę, Warszawa 2022, s. 8.
  5. Zob. I. Kierkosz, Mogiła zbiorowego niepokoju [recenzja: Ł. Barys, Kości, które nosisz w kieszeni, Warszawa 2021], „Nowy Napis Co Tydzień” 2022, nr 137, https://nowynapis.eu/tygodnik/nr-137/artykul/mogila-zbiorowego-niepokoju [dostęp: 22.11.2022].
  6. W. Bieżuńska, Przechodząc…, s. 118.
  7. Powrót do tamtych dni, reż. K. Aksinowicz, Polska 2021.
  8. W. Bieżuńska, Przechodząc…, s. 13.
  9. C. Miłosz, Miasto bez imienia. Poezje, Paryż 1969, s. 58.
  10. https://nowynapis.eu/czytelnia/artykul/proba-rekonstrukcji [dostęp: 10.10.2022].
  11. W. Bonowicz, Wielkie rzeczy, Kraków, 2022. Wszystkie cytaty pochodzą z tego wydania.
  12. https://poecipolscy.pl/aktualnosci/w-kazdych-czasach-odzywaja-sie-wazne-poetyckie-glosy/ [dostęp: 25.10.2022].
  13. Tamże.
  14. https://www.youtube.com/watch?v=3Tg3_8w73Qs [dostęp: 25.10.2022].
  15. Susana Osorio-Mrożek, Przylepka i potwór, Kraków 2021, s. 5.
  16. Tamże, s. 5–6.
  17. Tamże, s. 217.
  18. Tamże, s. 244.
  19. Tamże, s. 213.
  20. Tamże, s. 241
  21. Tamże, s. 250–251.
  22. Tamże, s. 145.
  23. Tamże, s. 161–162.
  24. Tamże, s. 336.
  25. Tamże, s. 239.
  26. Tamże, s. 468.
  27. Tamże, s. 332.
  28. Tamże, s. 330.

Powiązane artykuły

05.01.2023

Nowy Napis Co Tydzień #184 / Balansowanie na progu

Nowa pozycja w katalogu Wydawnictwa Cyranka – Przechodząc przez próg, zagwiżdżę – trafia w moment wysycenia rynku literackiego tekstami o dorastaniu wśród rodzinnych traum oraz o nostalgicznym powrocie do zapisanych w pamięci krajobrazów i rytuałów dzieciństwa (głównie roczników osiemdziesiątych oraz dziewięćdziesiątych). Wraca się do tego we współczesnych powieściach na przeróżne (choć dość ograniczone) sposoby: od poetyki nostalgii i wspominania artefaktów minionej epoki (reprezentowanej ostatnio przez Jacka Paśnika w Dzieciach albo Olgę Górską w Nie wszyscy pójdziemy do raju) aż po przywoływanie traumatycznych epizodów z dojrzewania w celu ich rozmontowania, wyzwolenia się z nich, skrytykowania postaw czy mentalności dawniejszych czasów (to z kolei u Agnieszki Jelonek w Trzeba być cicho czy u Aleksandry Pakieły w Oto ciało moje).

Do katalogu tych autorek oraz autorów dołączyła właśnie Wiktoria Bieżuńska. Ledwie zadebiutowała w Cyrance i od razu została zgodnie uznana przez krytykę za jeden z oryginalniejszych, a także bardziej efektownych głosów młodej polskiej prozy, wyjątkowy na tle wymienionych wyżej książek. Chyba najbardziej Bieżuńskiej przychylny Marcin Bełza napisał, że jej powieść jest: „niezwykle zwarta, zawieszona na zdaniach o dużej sile rażenia, […] zdecydowanie jeden z najjaśniejszych debiutów ostatnich lat”M. Bełza, Przejść przez próg cudzymi słowami [recenzja: W. Bieżuńska, Przechodząc przez próg, zagwiżdżę, Warszawa 2022], https://kulturaliberalna.pl/2022/08/09/marcin-belza-recenzja-przechodzac-przez-prog-zagwizdze-wiktoria-biezunska-debiuty/ [dostęp: 22.11.2022].[1]. Bełzie wtórowała literacka blogosferaPrzykładowo: https://czytelniaweb.wordpress.com/2022/08/07/wiktoria-biezunska-przechodzac-przez-prog-zagwizdze/ [dostęp: 22.11.2022].[2] i instagramowe profile z poleceniami książkowymiPrzykładowo: https://www.instagram.com/p/ClGDndBNkas/ [dostęp: 22.11.2022].[3]. Całe to zamieszanie dotyczy powieści, która – przynajmniej z opisu – brzmi jak tylko kolejna iteracja wspomnianego wyżej trendu.

Mamy tu bowiem do czynienia z krótką powieścią próbującą mierzyć się z tematem alkoholizmu i przemocy w rodzinie. Całość opowiedziana jest z perspektywy pierwszoosobowej, bezimiennej dziecięcej narratorki, której systematycznie odbiera się prawo do obecności w świecie na własnych zasadach. Dlatego oddziela się ona od otoczenia poprzez małe gesty, jak rezygnacja ze swojego prawdziwego imienia czy snucie alternatywnych wersji opowieści o samej sobie. A że traktuje się ją co najwyżej jak pionek w rodzinnym konflikcie, jak trybik w maszynie systemowego szkolnictwa oraz jak bezwolną część katolickiej społeczności, to dziewczynka ucieka w jedyną bezpieczną przestrzeń – sferę dziecięcej fantazji.

W takiej fabule nie byłoby wiele miejsca na oryginalność, gdyby nie fakt, że Bieżuńska za podstawowy cel obiera eksplorację językowych przestrzeni, w których może zaznaczyć swoją autorskość. I w tej kwestii czuje się najswobodniej. Fraza Przechodząc… płynie wartkim strumieniem, ale jednocześnie potrafi przytrzymać czytelniczą uwagę przy leksykalnym detalu. Ściśle łączy się to zresztą ze sposobem obrazowania, bo detaliczność jest główną zasadą organizującą świat przedstawiony. Narratorka – dzięki swoistościom dziecięcego trybu patrzenia – dostrzega to, co umknęłoby dorosłym bohaterom. Dlatego opisy są tu wysycone naturalistyczną perspektywą, skupieniem na brzydocie, ale i na małych niesamowitościach codziennego życia w mieście. To warstwa formalna zaskarbiła autorce największą przychylność wśród komentatorów jej prozy, co zresztą jest całkiem zrozumiałe – Bieżuńska wyjątkowo sprawnie składa słowa, ma słuch do dialogów, nie brakuje jej autentyzmu.

***

Solidność tekstu zaznacza się również w różnorodności prezentowanych tu obrazów. Pojedyncze opisy można by wyciągnąć z całości jako osobne miniatury i poszukiwać w nich literackich zainteresowań oraz punktów odniesienia autorki. Gdy czytam o jedzeniu arbuza – z sokiem spływającym po brodach i z onomatopejami siorbania – to myślę przede wszystkim o Widnokręgu Wiesława Myśliwskiego, gdzie w podobnym tonie opisano jedzenie kurczaka. Bieżuńska jest równie wrażliwa na brzmienie języka i dzięki prostej, ale fantazyjnie opisanej sytuacji umie mimochodem scharakteryzować swoich bohaterów:

W kuchni arbuzy wyglądają jak owoce zerwane w ogródku olbrzyma, które przypadkiem wturlały się do lilipuciego domku. Jedna kula leży w zlewie, drugą babcia kroi na łódki o czerwonych żaglach i układa na ceracie. Siorbiemy miąższ aż do zielonych, gorzkawych skórek. Sok nam leci po brodzie i dłoniach, kapie na taborety i dalej na podłogę. Rozsiewamy pestkiW. Bieżuńska, Przechodząc przez próg, zagwiżdżę, Warszawa 2022, s. 8.[4].

Jeśli szukałbym jeszcze innych literackich punktów odniesienia, zderzyłbym prozę Bieżuńskiej z Kośćmi, które nosisz w kieszeni Łukasza BarysaZob. I. Kierkosz, Mogiła zbiorowego niepokoju [recenzja: Ł. Barys, Kości, które nosisz w kieszeni, Warszawa 2021], „Nowy Napis Co Tydzień” 2022, nr 137, https://nowynapis.eu/tygodnik/nr-137/artykul/mogila-zbiorowego-niepokoju [dostęp: 22.11.2022].[5] – przynajmniej w kwestii beznadziei towarzyszącej niemal każdej zapisanej tu impresji z rzeczywistości. Bo, tak jak również debiutującemu wówczas prozatorsko Barysowi, autorce zależy na dotarciu do sedna przemocowej mentalności i na autentycznym przedstawieniu niewygodnych epizodów z życia polskiej rodziny:

Jęki i przekleństwa zza ściany nie dają mi spać. […] Leży w dużym pokoju na kanapie. Trzymając się za brzuch, zwija się i pręży na przemian. Nie przestaje wyć. Z oparcia zjeżdża narzuta, odsłaniając zużytą tapicerkę w tropikalny wzór. […] Obejmuje się i podkurcza nogi. A co by ci pomogło? Pytam. Wódka… alkohol jakiś, mamroczeW. Bieżuńska, Przechodząc…, s. 118.[6].

Śledząc tę scenę, miałem przed oczami przede wszystkim niedawny film Konrada Aksinowicza Powrót do tamtych dniPowrót do tamtych dni, reż. K. Aksinowicz, Polska 2021.[7]. W obu przypadkach bohaterami są młode osoby z przemocowych rodzin, co więcej, Bieżuńskiej towarzyszą podobne przeczucia nawiązujące do dziecięcego sposobu postrzegania trudnej rzeczywistości. Również uzależnia narracyjny kąt widzenia od emocji dziecka dorosłego alkoholika. W tym sensie ta proza jest bardzo filmowa – z łatwością wyobrażam sobie jej aktorską adaptację i konkretne sceny przypominające detaliczny sposób obrazowania autorki. Co więcej, nawet tempo frazy Bieżuńskiej naśladuje montaż filmowy, niekiedy brzmi jak gotowy scenariusz dynamicznej produkcji: „wywala język i pada obok mnie na wersalkę. Przez chwilę leży bez ruchu, udaje nieżywą. Nie wytrzymuje tak długo i wybucha śmiechem. Siada. Odgarnia grzywkę z czoła. Pokażę ci coś, mówi”W. Bieżuńska, Przechodząc…, s. 13.[8].

Dużą zasługą jest tu skupienie autorki na językowym i materialnym konkrecie, bez uciekania w psychologizujące dywagacje. Bieżuńska przypomina, że proza jest też czasem po to, żeby odtwarzać znane światy dla wyłuskania z nich emocjonalnych momentów, które literatura potrafi wyciągnąć z abstrakcyjnego ciągu życia i wtłoczyć w słowną materię.

***

Czemu więc czuję pewną rezerwę, skoro Bieżuńska tak sprawnie operuje językiem, świadomie buduje napięcie i wyzyskuje ze swojej narracji emocje, do których możemy się w większości odnieść? Odpowiedź jest dość skomplikowana… na tym etapie raczej przeze mnie przeczuwana niż w pełni skonstruowana. Przechodząc przez próg, zagwiżdżę pojawia się w momencie jakiegoś schyłku, który w pełni uda się określić pewnie dopiero za jakiś czas. Popyt na prozę autoterapeutyczną i odnoszącą się do młodzieńczych doświadczeń jest nadal duży, ale trudno o kolejnych wcieleniach tej prozy mówić inaczej niż poprzez powtórzenie tego, co słyszeliśmy już przy wcześniejszych jej odsłonach. Przy tak powtarzalnej formule książek o dziecięcych traumach pewne novum mogą stanowić: nieco oryginalniejszy język, sprawniejsze rzemiosło autorki, lepsze panowanie nad konstrukcją. Czy jednak mówi się tu wiele więcej ponad zwyczajowe wnioski o współuzależnieniu albo ucieczce od przemocowej rzeczywistości ku indywidualnemu światu wyobraźni?

Sięgając pamięcią nieco dalej, mógłbym przywołać tytuły, które ciekawiej radziły sobie z przedstawieniem dziewczęcej seksualności oraz dorastania wśród przemocy (Guguły Weroniki Grzegorzewskiej czy Absolutną amnezję Izabeli Filipiak). Wyczuwam, że przy obecnych tendencjach za chwilę poczujemy nadmiar takich narracji i stracą one swój pierwotny potencjał emancypacyjny. W moim przypadku książka Bieżuńskiej lokuje się gdzieś na granicy przesytu, choć dbałość o frazę wciąż plasuje autorkę ponad najnowszymi realizacjami tego tematu w polskiej prozie. Jednak powszechna afirmacja oraz krytycznoliteracki konsensus sprawiają, że trudno się na taką prozę nie zgodzić, ciężko jej nie przyklasnąć, ale coraz rzadziej zdarza mi się nią autentycznie przejąć.

Wiktoria Bieżuńska, Wychodząc przez próg, zagwiżdżę, Wydawnictwo Cyranka 2022.

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Igor Kierkosz, Balansowanie na progu, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2023, nr 184

Przypisy

  1. M. Bełza, Przejść przez próg cudzymi słowami [recenzja: W. Bieżuńska, Przechodząc przez próg, zagwiżdżę, Warszawa 2022], https://kulturaliberalna.pl/2022/08/09/marcin-belza-recenzja-przechodzac-przez-prog-zagwizdze-wiktoria-biezunska-debiuty/ [dostęp: 22.11.2022].
  2. Przykładowo: https://czytelniaweb.wordpress.com/2022/08/07/wiktoria-biezunska-przechodzac-przez-prog-zagwizdze/ [dostęp: 22.11.2022].
  3. Przykładowo: https://www.instagram.com/p/ClGDndBNkas/ [dostęp: 22.11.2022].
  4. W. Bieżuńska, Przechodząc przez próg, zagwiżdżę, Warszawa 2022, s. 8.
  5. Zob. I. Kierkosz, Mogiła zbiorowego niepokoju [recenzja: Ł. Barys, Kości, które nosisz w kieszeni, Warszawa 2021], „Nowy Napis Co Tydzień” 2022, nr 137, https://nowynapis.eu/tygodnik/nr-137/artykul/mogila-zbiorowego-niepokoju [dostęp: 22.11.2022].
  6. W. Bieżuńska, Przechodząc…, s. 118.
  7. Powrót do tamtych dni, reż. K. Aksinowicz, Polska 2021.
  8. W. Bieżuńska, Przechodząc…, s. 13.
  9. C. Miłosz, Miasto bez imienia. Poezje, Paryż 1969, s. 58.
  10. https://nowynapis.eu/czytelnia/artykul/proba-rekonstrukcji [dostęp: 10.10.2022].
  11. W. Bonowicz, Wielkie rzeczy, Kraków, 2022. Wszystkie cytaty pochodzą z tego wydania.
  12. https://poecipolscy.pl/aktualnosci/w-kazdych-czasach-odzywaja-sie-wazne-poetyckie-glosy/ [dostęp: 25.10.2022].
  13. Tamże.
  14. https://www.youtube.com/watch?v=3Tg3_8w73Qs [dostęp: 25.10.2022].
  15. Susana Osorio-Mrożek, Przylepka i potwór, Kraków 2021, s. 5.
  16. Tamże, s. 5–6.
  17. Tamże, s. 217.
  18. Tamże, s. 244.
  19. Tamże, s. 213.
  20. Tamże, s. 241
  21. Tamże, s. 250–251.
  22. Tamże, s. 145.
  23. Tamże, s. 161–162.
  24. Tamże, s. 336.
  25. Tamże, s. 239.
  26. Tamże, s. 468.
  27. Tamże, s. 332.
  28. Tamże, s. 330.

Powiązane artykuły

22.12.2022

Nowy Napis Co Tydzień #183 / Ostatnie dni 2022 roku

Drodzy Czytelnicy!

Święta za pasem, dlatego oddajemy waszej czytelniczej uwadze świąteczno-noworoczny numer naszego tygodnika. Jak przystało na numer podwójny jest on przystrojony obficie w treści.

Przede wszystkim polecamy uwadze część poświęconą Krzysztofowi Kuczkowskiemu. Możecie przeczytać jego utwory liryczne, tekst Być może jest poetą, dotyczący wrażliwości religijnej, ale także obejrzeć gwiazdę numeru, premierę filmu Kładka Krzysztofa Kuczkowskiego zrealizowanego przez Beatę Netz.

Atmosfera świąt sprzyja rozważaniom dotyczącym wiary, religii ale także skłania do zadumy nad losem i kondycją człowieka. Dlatego polecamy tekst Adama Leszkiewicza Co im powiedział, wiersze Agnieszki Tarnowskiej, których krótkie omówienie prezentuje Marek Zieliński w recenzji Nadawanie znaczenia. Kolejne teksty w tygodniku także pozostają pod znakiem rozmyślań, Kamil Uss odkrywa znaczenia w tomie Ostatni lot Filomeli Pauliny Subocz- Białek, Maciej D. Woźniak pisze o Metakulturowym rozczarowaniem światem, czyli tomiku Bodajże Andrzeja Ballo oraz o Minimalizmie i duchowości – w recenzji zbioru poetyckiego Z obłoków i krwi Andrzeja Wojciechowskiego, Dariusz Żółtowski skupia się na tomie ks. Jana Sochonia Nie pocieszaj się, tylko płacz, natomiast Jadwiga Piskorska omawia książkę Justyny Hankus Grisaille o zwykłym osiedlu w szkicu Niewiara. Niemiłość. Kaleki. Ponadto Jakub Rawski bierze na tapet książkę poetycką Czesława Markiewicza Prowincje mojego imperium. Zaimki świata, Krzysztof Krasuski komentuje książkę Wiesława Pawła Szymańskiego Osobowość i poetyka. Szkice o literaturze polskiej XX wieku, natomiast w wideo-rekomendacji Mirosław Dzień poleca Biografie wiersza Kazimierza Brakonieckiego.

W tym tygodniu głos w dyskusji dotyczącej Kanonu Polskiego zabiera Jakub Rawski w wypowiedzi zatytułowanej Teksty, które wciąż czekają na miejsce w kanonie.

Polecamy również Państwa uwadze rozmowę Małgorzaty Globisz-Pniewskiej z Mariuszem Olbromskim o duchowości kresów, podcast, w którym Ireneusz Staroń rozmawia z laureatką konkursu Nowy Dokument Tekstowy, Justyną Hankus, premierę książki Romantyzm polski Bohdana Urbankowskiego (Biały Kruk) oraz wiersze Krzysztofa Muszyńskiego z tomu Ma na noc.

A już końcem roku w sylwestrowy nastrój wprowadzi nas Zuzanna Wiśniewska, która podczas Jarmarku Książki Instytutu Literatury wykonała koncert piosenek śpiewanych z płyty Lusterka. Premiera 29 grudnia!

W dziale „Polecane” przypominamy natomiast najchętniej czytane artykuły w 2022 roku. 

Na koniec pragniemy Państwu złożyć najserdeczniejsze życzenia zdrowych, wesołych świąt Bożego Narodzenia oraz błogosławieństwa bożego w nadchodzącym 2023 roku.

Najserdeczniej Redakcja NNCT

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Redakcja NNCT, Ostatnie dni 2022 roku, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2022, nr 183

Przypisy

  1. M. Bełza, Przejść przez próg cudzymi słowami [recenzja: W. Bieżuńska, Przechodząc przez próg, zagwiżdżę, Warszawa 2022], https://kulturaliberalna.pl/2022/08/09/marcin-belza-recenzja-przechodzac-przez-prog-zagwizdze-wiktoria-biezunska-debiuty/ [dostęp: 22.11.2022].
  2. Przykładowo: https://czytelniaweb.wordpress.com/2022/08/07/wiktoria-biezunska-przechodzac-przez-prog-zagwizdze/ [dostęp: 22.11.2022].
  3. Przykładowo: https://www.instagram.com/p/ClGDndBNkas/ [dostęp: 22.11.2022].
  4. W. Bieżuńska, Przechodząc przez próg, zagwiżdżę, Warszawa 2022, s. 8.
  5. Zob. I. Kierkosz, Mogiła zbiorowego niepokoju [recenzja: Ł. Barys, Kości, które nosisz w kieszeni, Warszawa 2021], „Nowy Napis Co Tydzień” 2022, nr 137, https://nowynapis.eu/tygodnik/nr-137/artykul/mogila-zbiorowego-niepokoju [dostęp: 22.11.2022].
  6. W. Bieżuńska, Przechodząc…, s. 118.
  7. Powrót do tamtych dni, reż. K. Aksinowicz, Polska 2021.
  8. W. Bieżuńska, Przechodząc…, s. 13.
  9. C. Miłosz, Miasto bez imienia. Poezje, Paryż 1969, s. 58.
  10. https://nowynapis.eu/czytelnia/artykul/proba-rekonstrukcji [dostęp: 10.10.2022].
  11. W. Bonowicz, Wielkie rzeczy, Kraków, 2022. Wszystkie cytaty pochodzą z tego wydania.
  12. https://poecipolscy.pl/aktualnosci/w-kazdych-czasach-odzywaja-sie-wazne-poetyckie-glosy/ [dostęp: 25.10.2022].
  13. Tamże.
  14. https://www.youtube.com/watch?v=3Tg3_8w73Qs [dostęp: 25.10.2022].
  15. Susana Osorio-Mrożek, Przylepka i potwór, Kraków 2021, s. 5.
  16. Tamże, s. 5–6.
  17. Tamże, s. 217.
  18. Tamże, s. 244.
  19. Tamże, s. 213.
  20. Tamże, s. 241
  21. Tamże, s. 250–251.
  22. Tamże, s. 145.
  23. Tamże, s. 161–162.
  24. Tamże, s. 336.
  25. Tamże, s. 239.
  26. Tamże, s. 468.
  27. Tamże, s. 332.
  28. Tamże, s. 330.

Powiązane artykuły

22.12.2022

Nowy Napis Co Tydzień #183 / Minimalizm i duchowość. Recenzja zbioru poetyckiego „Z obłoków i krwi” Andrzeja Wojciechowskiego

Andrzej Wojciechowski to poeta doświadczony, twórca urodzony w latach pięćdziesiątych w Olsztynie. Z tym też miastem był związany przez lata. To zarazem twórca, który w swej codziennej działalności zawodowej od lat zagląda w ludzką psychikę. Dość powiedzieć, że Wojciechowski to absolwent wydziału pedagogicznego na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie oraz Szkoły Psychoterapii Humanistycznej INTRA w Warszawie. Na przestrzeni lat pracował jako psychoterapeuta oraz specjalista terapii uzależnień. Obecnie w Olsztynie prowadzi prywatną praktykę psychoterapeutyczną.

Jako poeta zadebiutował w 1977 roku na łamach czasopisma „Warmia i Mazury”. W kolejnych latach publikował między innymi w „Poezji”, „Miesięczniku Literackim” czy w „Borussii”. Do tej pory wydał dziesięć tomików poetyckich. Pierwsza książka Wojciechowskiego została wydana w 1979 roku, zaś ostatnia Co usta domyka… – niedawno, w 2022 roku. Najnowsze wydawnictwo związane z tym poetą to nie wiersze nowe, lecz zebrane, ściśle rzecz ujmując: pochodzące z lat 1982–2022. W wierszach tych określonych jako „modlitwy” owszem, pojawia się Bóg, refleksja metafizyczna, a niejednokrotnie wręcz wołanie wprost do absolutu, lecz przede wszystkim przenika je to, co od dawna stanowi esencję poetyckiej drogi Wojciechowskiego – podróż w głąb, podróż psychologiczna, choć jak widać, być może i duchowa…

Niecodzienny modlitewnik

Tak oto Wojciechowski wita czytelnika w pierwszym wierszu tomu. Wierszu pozbawionym tytułu – jak zdecydowana większość zawartych w tym zbiorze utworów.

Nie prowadź mnie tam
gdzie się umiera
pozwól lśnić w zmierzchu
nie pamiętać słów
zaczekać aż przyjdą
w tajemnicy przeczytaj wyrok
na gwiazdę lęku
niech spadnie z twarzy
uwolni żal zakopany w gardle
na samotność starą
otuloną szczelnie
bezdomną ziemią
wielu wysp

nie prowadź a pozwól
na wers niewierzący
że słyszysz

Już z tego pierwszego utworu przebijają pierwiastki pozornie ze sobą sprzeczne – zwrot i prośba kierowana do absolutu oraz wyraz niepewności („wers niewierzący”). W utworze wyczuwalny jest smutek, lęk (wręcz wprost artykułowany), poczucie samotności i przeczuwanej śmierci. Ów tekst można odbierać dwojako. Z jednej strony jako szczerą prośbę o łaskę w obliczu przemijania i nieuniknionego, a z drugiej – jako medytację w istocie wewnętrzną, skupioną na przeżywaniu osobistego dramatu.

Czy możemy w rzeczywistości mówić w przypadku tego oraz innych wierszy Wojciechowskiego o modlitwach? Czy takie określenie w ogóle jest uprawnione? Jak zauważał ksiądz Jan Sochoń (również ceniony poeta) we wstępie do Modlitewnika poetyckiego, w modlitwie z założenia człowiek mierzy się z tym, co jest dla niego egzystencjalnie ważne. Nie ucieka on zarazem od próśb nietypowych, a czasem nawet błahych. Takie z pewnością nie są prośby wypowiadane przez podmiot liryczny w wierszu otwierającym tom Wojciechowskiego. Mają one wszak ogromną wagę egzystencjalną. Zarazem nieco wbrew innym słowom Sochonia z Modlitewnika…, niekoniecznie muszą stanowić akt podtrzymywania więzi z Bogiem. Mogą być odbierane tyleż jako kontestacja, psychoanaliza skierowana do wewnątrz przez podmiot bądź nawet jako świadoma i z ducha po trosze ironiczna gra z konwencją.

Modlitwa i ironia

Rzecz jasna nie byłby tym samym Wojciechowski jedynym w polskiej poezji autorem uprawiającym takową swoistą grę. Wymienić można choćby Stanisława Grochowiaka, który w swojej Modlitwie opublikowanej w 1956 roku w Balladzie rycerskiej igrał ze strukturą litanii kierowanej do Matki Bożej, obdarzając rodzicielkę Zbawiciela rozmaitymi, niecodziennymi epitetami, takimi jak: „Matka Boska od Pająków”, „Matka Boska z żółtą twarzą”, „Pysznooka wąskostopa” czy pozostająca „w dumnej pozie na lawecie”. Była to parodystyczna gra z konwencją, lecz czy drwina? Nie. Wszak w finale utworu zaznaczał poeta mądrość Matki Boskiej i prosił, by tchnęła jej nieco w „ciemne wiersze Grochowiaka”. Wojciechowski w swoich modlitwach, w pewnym sensie podobnie jak Grochowiak, dokonuje jednocześnie subtelnej trawestacji wyjściowej konwencji, lecz zachowuje w niej autentyczne duchowe przeżycie, choć nie w klasyczny sposób religijne. Jednak o ile u Grochowiaka w rozbudowanym wierszu manifestuje się „nominalizm barokowy” (jak to ujmował Kazimierz Wyka), o tyle u Wojciechowskiego trudno mówić o formie nader skomplikowanej. Słowo przychodzi w ciszy, niepostrzeżenie.

W wielu przypadkach nie jest wolne od ironii jak w Modlitwie przeciwko Polsce, w której Wojciechowski zwraca się do Boga z prośbą o ochronę przed ojczyzną. Podkreśla przy tym niektóre charakterystyczne cechy utożsamiane z ogólnym społecznym obrazem naszego kraju jak „kręcenie wąsa” czy wszechobecną szarość. Zarazem po raz kolejny nasyca swój utwór bólem, tym razem związanym z koniecznością bytowania w opisywanej przestrzeni, które „wbija kolano między łopatki” i wykręca ręce.

Boże
o tę wysokość się zniż
przed Polską mnie chroń
odwołuj modlitwy
kiedy dopada
ręce do tyłu wykręca
kolano między łopatki
wbija
wlecze
wąsa kręci
gada
że przed sobą
nie ma ucieczki
tam
w szarość miłą
jestem tym
co na bólu moim rośnie

W głębinach ludzkiej duszy – poetycki minimalizm

Jednak czy z wierszy Wojciechowskiego zebranych w tym tomie krzyczy do nas tylko ironia? Dystans i nic więcej? Zdecydowanie nie. W modlitwach tych można przede wszystkim poczuć głębię egzystencjalnego bólu, smutek lęgnący się w ludzkiej duszy. Zarazem jakiś wyraz, jeśli nawet nie nadziei i wiary, to przeświadczenia, że głębokie przeżycie duchowe jest więcej warte niż jałowa pustka bezrefleksyjnej egzystencji. Jak w tym niezatytułowanym utworze:

Bądź pochwalony
który klęczysz
we mnie
za to
żeś ocalał
w pasiakach żeber
wiedz
że nieprzychylni
tobie
są jak obraz
wycieńczony z wszelkich
barw

Ten utwór brzmieć może niemal niczym apostrofa skierowana do Boga, pełna uwielbienia i ufność w niego. Zarazem zwrot o „ocaleniu w pasiakach żeber” może wskazywać na fakt, że absolut w istocie przez większą część życia tego, który mówi w tym wierszu, był rugowany z jego duszy. Że ocalał ostatecznie, jednak że nie była to rzecz z gruntu oczywista. Takie postawienie sprawy znajdowałoby potwierdzenie w ostatnich wersach – poeta wie, że nieprzychylni Bogu są wycieńczeni z barw. Wie to z własnego doświadczenia. Tak oto toczy się poetycka modlitwa odsłaniająca kolejne zakamarki duszy ludzkiej.

Zarazem jest to modlitwa skromna, niepozorna, odbywająca się w ciszy i ciszą nasączona. Jak widać po powyższych przykładach, Wojciechowski używa niewielu słów, by ukazać lęk, samotność czy ból. Owo „skracanie” poetyckich wersetów, dążenie do maksymalnego minimalizmu (jakkolwiek paradoksalnie nie brzmiałoby owo sformułowanie), to tyleż osobisty wybór autora, co przejaw pewnej tendencji rozwijającej się w poezji polskiej począwszy od drugiej połowy dwudziestego wieku. Jak zwracał uwagę jeszcze w latach dziewięćdziesiątych Piotr Michałowski w jednym ze swych tekstów w „Pamiętniku Literackim” poświęconym małym formom poetyckim, tendencja do tworzenia wypowiedzi szczególnie zwięzłych znajdowała potwierdzenie w licznych wypowiedziach poetów. Zaliczał się do nich Miłosz chętnie operujący zdaniem poetyckim czy Ryszard Krynicki w późniejszej fazie twórczości chętnie sięgający po haiku. Były to próby zaklęcia rzeczywistości w zaledwie kilku słowach zamiast jej przegadywania.

Oczywiście wiersze Wojciechowskiego nie są aż tak skrajnie minimalistyczne jak haiku. Jednak wypada zauważyć, że z zasady składają się one z zaledwie kilku fraz, zwrotów, które można by ułożyć może w dwa lub trzy zdania. Jak w Modlitwie porannej:

By karać
nie zsyłaj siły
kaleki
z bólem
w patrzeniu
a daj nam sen
jak ircha
i zalecz w nas to
co przez lata
chorowało
a my
sprawimy
by dzieci nasze
nie zaznały tego
co przeżyliśmy

a wszystkich tych
którzy byli i są
cegłami w murze
za pozwoleniem twoim
w gruz obrócimy

Krótkie frazy, do maksimum skrócone wersy. Wszystko to daje wrażenie ciszy, ale także swoistej klaustrofobii przesączającej się przez utwór. Tym bardziej gdy forma tekstu koresponduje z tematem jak w tym przypadku. Zwrot do stworzyciela zawiera w sobie lament dotyczący życia, pragnienie odmiany losu, już nawet nie dla siebie samego, lecz dla kolejnego pokolenia. Zarazem w ostatniej strofie zawarte zostaje literackie przedstawienie ludzkiego gniewu i chaosu.

Forma powyższa przystaje do definicji miniatury poetyckiej, którą proponował Michałowski w tekście Miniatura poetycka opublikowanym w drugim numerze „Pamiętnika Literackiego” w 1994 roku. Zauważał on wtedy, że forma ta to utwór, który z zasady obejmuje jedno, dwa lub najwyżej trzy zdania, przy czym winny być one ze sobą powiązane w sposób konieczny dla zrozumienia sensu całości. Tak właśnie jest w Modlitwie porannej, w której kolejne elementy wypowiadanej prośby wypływają jeden z drugiego, łączą się ze sobą, tworząc spójną narrację.

Asceza i egzystencja

Poezja Wojciechowskiego to poezja pełna obserwacji niełatwych, niejako wypisów z samego środka obolałej duszy. Tak też jest choćby w wierszu Modlitwa szpitalna, w którym nawet pozorne doświadczenie szczęścia prowadzi do refleksji dotyczących bólu, umierania, lęku przed życiem:

Ojcze nasz
dźwigam szczęście z trudem
szukam w sobie ciemności
równowagi barw
wierszy
muzyki przeszłości
krainy dźwięcznej co kołysze
badyle i chaszcze
na styku życia pod szmatą
niosę ciebie
jesienny bukiet
mijam śmierć ukrytą
w czarnym worku
tak przez salę białą
krew swoją niosę
wirusa jedyny żywiciel

Życie jako takie jawi się w tym wierszu niczym choroba („przenoszona drogą płciową” – zapewne dopowiedziałby Krzysztof Zanussi). Życiu nieustannie towarzyszy perspektywa śmierci (w czarnym worku), podmiot widzi siebie jako pacjenta w istocie skazanego na kroczenie szpitalnymi korytarzami. Będącego „żywicielem wirusa”. Czego tym samym w istocie dotyczy ten lament? Jaką prośbę stanowi? Być może po prostu jest to wyraz bólu, może błaganie o skrócenie cierpień, może prośba o przywrócenie równowagi barw. W istocie, podobnie jak wiele innych „modlitw” Wojciechowskiego, jest to wiwisekcja świata zewnętrznego, ukazanie smutku i lęku oraz próba okiełznania mroków egzystencji.

To okiełznanie dokonuje się przez językowy, poetycki minimalizm i szczerość duchowego wyznania. Jak swego czasu pisał Stanisław Barańczak, komentując miniatury Ryszarda Krynickiego (w Przed i po… Szkice o poezji krajowej), jedynie na podłożu religijnym postawa pokory i postawa dumy okazują się wzajemnie niesprzeczne. Poetycka duma to odwaga wygłaszania wprost nawet najgłębszych i najtrudniejszych myśli. Pokora zaś to świadomość ograniczeń języka, ograniczeń życia wobec nieskończoności. Z połączenia ich obu powstaje asceza słowa. W tej ascezie uwidacznia się zaś prawda o ludzkiej egzystencji, nie zawsze łatwa. Tak właśnie jest u Andrzeja Wojciechowskiego.

 Andrzej Wojciechowski, Z obłoków i krwi. Modlitwy wybrane (1982-2022), Olsztyn 2022

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Maciej D. Woźniak, Minimalizm i duchowość. Recenzja zbioru poetyckiego „Z obłoków i krwi” Andrzeja Wojciechowskiego, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2022, nr 183

Przypisy

  1. M. Bełza, Przejść przez próg cudzymi słowami [recenzja: W. Bieżuńska, Przechodząc przez próg, zagwiżdżę, Warszawa 2022], https://kulturaliberalna.pl/2022/08/09/marcin-belza-recenzja-przechodzac-przez-prog-zagwizdze-wiktoria-biezunska-debiuty/ [dostęp: 22.11.2022].
  2. Przykładowo: https://czytelniaweb.wordpress.com/2022/08/07/wiktoria-biezunska-przechodzac-przez-prog-zagwizdze/ [dostęp: 22.11.2022].
  3. Przykładowo: https://www.instagram.com/p/ClGDndBNkas/ [dostęp: 22.11.2022].
  4. W. Bieżuńska, Przechodząc przez próg, zagwiżdżę, Warszawa 2022, s. 8.
  5. Zob. I. Kierkosz, Mogiła zbiorowego niepokoju [recenzja: Ł. Barys, Kości, które nosisz w kieszeni, Warszawa 2021], „Nowy Napis Co Tydzień” 2022, nr 137, https://nowynapis.eu/tygodnik/nr-137/artykul/mogila-zbiorowego-niepokoju [dostęp: 22.11.2022].
  6. W. Bieżuńska, Przechodząc…, s. 118.
  7. Powrót do tamtych dni, reż. K. Aksinowicz, Polska 2021.
  8. W. Bieżuńska, Przechodząc…, s. 13.
  9. C. Miłosz, Miasto bez imienia. Poezje, Paryż 1969, s. 58.
  10. https://nowynapis.eu/czytelnia/artykul/proba-rekonstrukcji [dostęp: 10.10.2022].
  11. W. Bonowicz, Wielkie rzeczy, Kraków, 2022. Wszystkie cytaty pochodzą z tego wydania.
  12. https://poecipolscy.pl/aktualnosci/w-kazdych-czasach-odzywaja-sie-wazne-poetyckie-glosy/ [dostęp: 25.10.2022].
  13. Tamże.
  14. https://www.youtube.com/watch?v=3Tg3_8w73Qs [dostęp: 25.10.2022].
  15. Susana Osorio-Mrożek, Przylepka i potwór, Kraków 2021, s. 5.
  16. Tamże, s. 5–6.
  17. Tamże, s. 217.
  18. Tamże, s. 244.
  19. Tamże, s. 213.
  20. Tamże, s. 241
  21. Tamże, s. 250–251.
  22. Tamże, s. 145.
  23. Tamże, s. 161–162.
  24. Tamże, s. 336.
  25. Tamże, s. 239.
  26. Tamże, s. 468.
  27. Tamże, s. 332.
  28. Tamże, s. 330.

Powiązane artykuły

22.12.2022

Nowy Napis Co Tydzień #183 / Niewiara. Niemiłość. Kaleki.

Świat debiutanckiej powieści Justyny Hankus Grisaille o zwykłym osiedlu pozornie przypomina ten, który znamy. Osiedla noszą infantylne nazwy, a losy ich mieszkańców nieustannie zapętlają się i splatają jak w epizodycznej komedii romantycznej. Tutaj jednak nikogo nie czeka szczęśliwe zakończenie. Opisywana rzeczywistość donikąd nie zmierza, przestrzeń i czas dawno się zbuntowały, a próbujące się w niej odnaleźć postaci, podobnie jak na obrazach mistrza tej ceremonii – Pietera Bruegla – określane są głównie przez swoje własne nieuchronnie powtarzalne czynności. Wszystko, co mogłoby charakteryzować mieszkańców „Bezpiecznego zakątka”, jest senne i skryte w odmętach przeszłości, napędzając jedynie niekończący się wir odmalowanej w powieści ruchliwości.

Już na samym początku zostaje nam przedstawiony wachlarz barwnych postaci, z których każda ma do odegrania konkretną rolę społeczną. Autorka szczególną uwagę poświęca losom grup często wykluczanych: kobiet, ludzi starszych, mniejszości rasowych i płciowych. Istotną funkcję mają też do spełnienia ubodzy artyści – grono, które bywa może marginalizowane społecznie, ale na pewno nie literacko. Tutaj docieramy do pierwszego problemu tej prozy: potrafi być dosyć schematyczna. Mechanizmy budowania świata przedstawionego opierają się na różnego rodzaju stereotypach lub przemielonych przez kulturę masową tropach romantycznych. Na terenie „Bezpiecznego zakątka” dzieci, szaleńcy i artyści dostrzegają więcej niż inni. Mają też ułatwiony kontakt ze światem duchów oraz widziadeł. I choć podobnych przykładów można by mnożyć więcej, paradoksalnie to właśnie zaczerpnięte jeszcze z epoki romantyzmu motywy sprawiają, że miejscami trywialny komentarz społeczny powieści nabiera nowego życia i znaczeń.

Biorąc udział w tych szytych na miarę współczesności Dziadach, z guślarzem pod postacią „ciecia” o wiele mówiącym nazwisku Zaduszek, spotykane w polskiej codzienności stereotypy i schematy myślowe przeobrażają się na naszych oczach, dając świadectwo swojej widmowej egzystencji. Stare ściera się z nowym i za pomocą owych kolizji ujawnia nieprzystawalność postaw społecznych oraz absurdalność jednostkowych interakcji bohaterów książki. Funkcję przewodnika po osiedlu, a także katalizatora realizmu magicznego powieści, pełni towarzyszący narratorowi w zaświatach mistrz malarstwa niderlandzkiego – Pieter Bruegel. To właśnie on, nieraz niemalże wskazując palcem, uwidacznia czytelnikowi wszystko to, co w opisywanej rzeczywistości dziwne, nienaturalne lub boleśnie piękne. I nie bez przyczyny bohaterem, któremu poświęca najwięcej uwagi, jest postać tytułowej Grisaille – zagubiona i przerażona Magda.

Podobnie jak narrator powieści zdaje się być odpowiedzialny za rozpoczynające niektóre podrozdziały „dylatacje” opowiadanej rzeczywistości, tak epizody śledzące perspektywę Magdy rozpoczynają fragmenty książki oznaczone jako „sekwencje”. Opozycja między tymi postaciami zdaje się być znacząca. Główny bohater, mimo że stanowi element znoszący jasną granicę między żywym a martwym oraz zaburzający relację czasoprzestrzenną świata przedstawionego, pozostaje bierny. I choć jest to postać, która teoretycznie najpełniej uosabia istotę romantycznego buntu, to jego samobójstwo nie jest podyktowane ani nieszczęśliwą miłością do eksnarzeczonej Jagody, ani sprzeciwem względem trochę nieobecnego, prującego się i pozostawiającego wszędzie zagubione nitki widma ojca (Apage, Absalomie). Nawet spleen narratora („Po prostu zabiłem się z nudów”) trudno brać poważnie. Wraz z rozwojem fabuły wielokrotnie zostajemy świadkami interakcji ducha mężczyzny z rzeczywistością mieszkańców osiedla, jednak ze zbliżeń tych nigdy nic nie wynika, jego postawa charakteryzuje się rezygnacją. Magda przeciwnie, mimo że sama wykonuje serię czynności dla przeciętnego widza pozbawionych sensu i celowości, jest w stanie dotknąć życia swoich sąsiadów, staje się spiritus movens akcji powieści.

W tym zgrabnym zabiegu narracyjnym, zderzającym postawy dwóch znaczących dla struktury tekstu postaci, ujawnia się istota opowieści Hankus. Wszystkim bohaterom tkwiącym w swoistym limbo osiedla coś odebrano. Czytając Grisaille śledzimy losy zbiorowiska duchowych kalek, nieustannie dających świadectwo śmierci łatwych do zdefiniowania wartości. Autorka zdaje się sugerować, że w nowoczesności nie ma miejsca na jasne odpowiedzi. Nikt tutaj nie pójdzie do nieba ani nie znajdzie prostej drogi do zasłużonego piekła. Wszyscy przypominają zamordowane dzieci-zombie z wizji narratora – budzące współczucie, a równocześnie rodzaj obrzydzenia. Czytając, chciałbyś odwrócić wzrok, a jednocześnie dobrze wiesz, że sam nie jesteś bez winy. Jedynym wyjściem z tego impasu zdaje się być reprezentowany przez figurę Bruegla, a ucieleśniony przez postać Magdy, postulat uważności.

Jednym z istotniejszych wątków powieści jest zjawisko kompromitacji słowa jako narzędzia komunikacji. Bohaterowie tęsknią za doświadczeniem bliskości drugiej osoby, jednak nie dość, że marzenie o porozumieniu nie ma prawa się spełnić, wypowiadane zdania dzielą i zadają cierpienie. Odpowiedzią na ten problem ma być dowartościowanie estetycznego waloru języka, który wykracza poza rygory znaczenia. Służyć temu powinna przede wszystkim pewna charakterystyczna dla Brueglowskiego malarstwa, przełożona na literaturę, stylistyczna bujność. Niestety, mimo że niejednorodności języka snutej opowieści nie należy postrzegać jako wady, stosowana co jakiś czas ornamentalność prozy nie zawsze zdaje się być uzasadniona narracyjnie i stopniowo zupełnie zanika. Ta drobna niekonsekwencja wpływa negatywnie na odbiór całości, sprawiając, że bardzo ciekawe, poprowadzone w poetyce eksperymentu wstępne akapity powieści nie są w stanie wybrzmieć z pełną siłą.

Książka Justyny Hankus, mimo że niepozbawiona wad i miejscami nierówna stylistycznie, jest mocnym debiutem, a także ciekawym głosem we współczesnej panoramie literackiej. Popularna za sprawą mowy pewnej noblistki kategoria narracyjnej czułości wybrzmiewa w Grisaille bezpretensjonalnie i szczerze, a zawarte w fabule schematy zostają rozbrojone za pomocą precyzyjnie przemyślanej konstrukcji narracji oraz niewątpliwej wrażliwości na słowo. I mimo wszystkich moich wątpliwości ośmielam się stwierdzić, że w swojej debiutanckiej powieści Hankus udało się spełnić niedoścignione pragnienie jej literackiego Bruegla – odmalować „Niewiarę. Niemiłość. Kaleki” – a co najważniejsze, zrobiła to nie odbierając nadziei, lecz przeciwnie, dodając otuchy.

Justyna Hankus, Grisaille o zwykłym osiedlu, Fundacja Duży Format i Instytut Literatury, Warszawa 2022

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Jadwiga Piskorska, Niewiara. Niemiłość. Kaleki., „Nowy Napis Co Tydzień”, 2022, nr 183

Przypisy

  1. M. Bełza, Przejść przez próg cudzymi słowami [recenzja: W. Bieżuńska, Przechodząc przez próg, zagwiżdżę, Warszawa 2022], https://kulturaliberalna.pl/2022/08/09/marcin-belza-recenzja-przechodzac-przez-prog-zagwizdze-wiktoria-biezunska-debiuty/ [dostęp: 22.11.2022].
  2. Przykładowo: https://czytelniaweb.wordpress.com/2022/08/07/wiktoria-biezunska-przechodzac-przez-prog-zagwizdze/ [dostęp: 22.11.2022].
  3. Przykładowo: https://www.instagram.com/p/ClGDndBNkas/ [dostęp: 22.11.2022].
  4. W. Bieżuńska, Przechodząc przez próg, zagwiżdżę, Warszawa 2022, s. 8.
  5. Zob. I. Kierkosz, Mogiła zbiorowego niepokoju [recenzja: Ł. Barys, Kości, które nosisz w kieszeni, Warszawa 2021], „Nowy Napis Co Tydzień” 2022, nr 137, https://nowynapis.eu/tygodnik/nr-137/artykul/mogila-zbiorowego-niepokoju [dostęp: 22.11.2022].
  6. W. Bieżuńska, Przechodząc…, s. 118.
  7. Powrót do tamtych dni, reż. K. Aksinowicz, Polska 2021.
  8. W. Bieżuńska, Przechodząc…, s. 13.
  9. C. Miłosz, Miasto bez imienia. Poezje, Paryż 1969, s. 58.
  10. https://nowynapis.eu/czytelnia/artykul/proba-rekonstrukcji [dostęp: 10.10.2022].
  11. W. Bonowicz, Wielkie rzeczy, Kraków, 2022. Wszystkie cytaty pochodzą z tego wydania.
  12. https://poecipolscy.pl/aktualnosci/w-kazdych-czasach-odzywaja-sie-wazne-poetyckie-glosy/ [dostęp: 25.10.2022].
  13. Tamże.
  14. https://www.youtube.com/watch?v=3Tg3_8w73Qs [dostęp: 25.10.2022].
  15. Susana Osorio-Mrożek, Przylepka i potwór, Kraków 2021, s. 5.
  16. Tamże, s. 5–6.
  17. Tamże, s. 217.
  18. Tamże, s. 244.
  19. Tamże, s. 213.
  20. Tamże, s. 241
  21. Tamże, s. 250–251.
  22. Tamże, s. 145.
  23. Tamże, s. 161–162.
  24. Tamże, s. 336.
  25. Tamże, s. 239.
  26. Tamże, s. 468.
  27. Tamże, s. 332.
  28. Tamże, s. 330.

Powiązane artykuły

08.12.2022

Nowy Napis Co Tydzień #181 / Kolejny numer NNCT już dostępny!

Drodzy Czytelnicy i Czytelniczki,

święta za pasem, a w ramach spóźnionego prezentu mikołajkowego przyjmijcie od nas nowy numer tygodnika, pełen liryki, recenzji, szkiców i relacji. Sprawdźcie, co dla Was przygotowaliśmy.

Tradycyjnie na naszych łamach znajdziecie mnóstwo twórczości poetyckiej i jej omówień. Naszą Czytelnię oraz najnowszy numer zasiliły wiersze Renaty Blicharz, Michała Muszalika i Ireny Kaczmarczyk – o twórczości tej ostatniej piszą Monique Bronner oraz Michał Piętniewicz. Z liryków polecamy także tłumaczenie poematu Borysa Chersońskiego Przekładając psalm.

Wśród recenzji również niepodzielnie rządzi poezja. Bartłomiej Siwiec przyjrzał się wierszom Krzysztofa Grzechowiaka, który przerwał długie poetyckie milczenie tomikiem Zaległe terminy. Z kolei Agnieszka Kostuch omówiła Wielkie rzeczy – nową książkę krakowskiego poety Wojciecha Bonowicza. W ramach cyklu Polecajki zapraszamy do obejrzenia wideorecenzji Katarzyny Szewczyk-Haake na temat tomiku 47 sonneniziów Janusza Solarza. Natomiast Tomasz Chlewiński zrecenzował Życie na xanaksie Jarosława Mikołajewskiego. Prozę wśród recenzji reprezentuje twórczość Janusza Krasińskiego, o której pisze Wojciech Chmielewski, a pośród szkiców znajdziecie także tekst Wojciecha Ligęzy, poświęcony Kazimierzowi Wierzyńskiemu.

Skoro mowa o Wierzyńskim, to nie możemy nie wspomnieć o Wojciechu Wenclu, który za wydane przez Instytut Literatury książki o twórczości Wierzyńskiego i Lechonia otrzymał nagrodę „Książka Historyczna Roku” – fotorelację z uroczystości wręczenia nagrody znajdziecie w najnowszym numerze. Zachęcamy również do zapoznania się z relacją z wydarzenia Ukraińcy i Polacy wobec wojny, podczas którego ogłoszono wyniki dwóch konkursów literackich: „Uchodźcy i my. Twoja opowieść” oraz  „Ukraińcy w Polsce: historia ratunku”.

Na koniec tego obfitego wydania polecamy również odpowiedź Krystyny Latawiec na ankietę krytycznoliteracką dotyczącą Kanonu Polskiego.

Życzymy zaczytanego tygodnia,

Redakcja NNCT

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Redakcja NNCT, Kolejny numer NNCT już dostępny!, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2022, nr 181

Przypisy

  1. M. Bełza, Przejść przez próg cudzymi słowami [recenzja: W. Bieżuńska, Przechodząc przez próg, zagwiżdżę, Warszawa 2022], https://kulturaliberalna.pl/2022/08/09/marcin-belza-recenzja-przechodzac-przez-prog-zagwizdze-wiktoria-biezunska-debiuty/ [dostęp: 22.11.2022].
  2. Przykładowo: https://czytelniaweb.wordpress.com/2022/08/07/wiktoria-biezunska-przechodzac-przez-prog-zagwizdze/ [dostęp: 22.11.2022].
  3. Przykładowo: https://www.instagram.com/p/ClGDndBNkas/ [dostęp: 22.11.2022].
  4. W. Bieżuńska, Przechodząc przez próg, zagwiżdżę, Warszawa 2022, s. 8.
  5. Zob. I. Kierkosz, Mogiła zbiorowego niepokoju [recenzja: Ł. Barys, Kości, które nosisz w kieszeni, Warszawa 2021], „Nowy Napis Co Tydzień” 2022, nr 137, https://nowynapis.eu/tygodnik/nr-137/artykul/mogila-zbiorowego-niepokoju [dostęp: 22.11.2022].
  6. W. Bieżuńska, Przechodząc…, s. 118.
  7. Powrót do tamtych dni, reż. K. Aksinowicz, Polska 2021.
  8. W. Bieżuńska, Przechodząc…, s. 13.
  9. C. Miłosz, Miasto bez imienia. Poezje, Paryż 1969, s. 58.
  10. https://nowynapis.eu/czytelnia/artykul/proba-rekonstrukcji [dostęp: 10.10.2022].
  11. W. Bonowicz, Wielkie rzeczy, Kraków, 2022. Wszystkie cytaty pochodzą z tego wydania.
  12. https://poecipolscy.pl/aktualnosci/w-kazdych-czasach-odzywaja-sie-wazne-poetyckie-glosy/ [dostęp: 25.10.2022].
  13. Tamże.
  14. https://www.youtube.com/watch?v=3Tg3_8w73Qs [dostęp: 25.10.2022].
  15. Susana Osorio-Mrożek, Przylepka i potwór, Kraków 2021, s. 5.
  16. Tamże, s. 5–6.
  17. Tamże, s. 217.
  18. Tamże, s. 244.
  19. Tamże, s. 213.
  20. Tamże, s. 241
  21. Tamże, s. 250–251.
  22. Tamże, s. 145.
  23. Tamże, s. 161–162.
  24. Tamże, s. 336.
  25. Tamże, s. 239.
  26. Tamże, s. 468.
  27. Tamże, s. 332.
  28. Tamże, s. 330.

Powiązane artykuły

08.12.2022

Nowy Napis Co Tydzień #181 / Konsekwencja Bonowicza

Wielkie rzeczy to dziesiąty tom poezji Wojciecha Bonowicza, opublikowany pięć lat po poprzednim. Ta dłuższa przerwa w wydawaniu wierszy wywołuje naturalne pytanie o jej powody. Sam autor wychodzi mu naprzeciw w jednym z zamieszczonych w tomie tekstów:

Przede wszystkim nie należy pisać codziennie. Wystarczy poświęcić na to najwyżej dzień w miesiącu. Najwyżej dwa. Każdy, kto planuje pisanie, powinien zacząć od dobrego śniadania, a potem pójść na długi spacer. […] Pisz, jeśli już koniecznie musisz, ale nie wcześniej.

 (O pisaniu wierszy, s. 41)

Ten głos współbrzmi z głosem Czesława Miłosza z Ars poetica?, który twierdził, że: „wiersze wolno pisać rzadko i niechętnie / pod nieznośnym przymusem”C. Miłosz, Miasto bez imienia. Poezje, Paryż 1969, s. 58.[1][1]. Nie ukrywam, że i mnie takie podejście do tworzenia poezji jest bliskie. A co do „współbrzmienia” z Miłoszem, na końcu tomu Bonowicz sam podkreśla związki jego poezji z żyjącymi i nieżyjącymi poetami oraz poetkami, nazywając je rozmowami. Spośród nich szczególnie dla mnie ważną rozmową jest ta, którą prowadzi z Tadeuszem Różewiczem. Nie wiem, czy Bonowicz inspirował się opowiadaniem Różewicza Próba rekonstrukcjihttps://nowynapis.eu/czytelnia/artykul/proba-rekonstrukcji [dostęp: 10.10.2022].[2][2], ale widzę wiele punktów stycznych właśnie z nim. Obaj mierzą się z opisaniem swojego dnia powszedniego, którego ważną częścią jest pisanie. Bonowicz bardziej skupia się na tu i teraz, chociaż nie zawsze mu się to udaje:

[…]
Naprawdę chciałbym pisać dzisiejsze wiersze. Takie dokładnie
z dzisiaj: mówić językiem zmiany ulicy tego co właśnie się dzieje.
Muszę jednak zająć się czymś innym. Przeszłość jest tak wspaniała
i jakoś lepiej widać z niej to co nadejdzie. Ale muszę zająć się
jeszcze czymś innym jakimś innym nerwemW. Bonowicz, Wielkie rzeczy, Kraków, 2022. Wszystkie cytaty pochodzą z tego wydania.[3][3].

(Praskie Tesco, s. 42)

Dlatego też w nowym tomie Bonowicza obok niespiesznych, wręcz medytacyjnych opisów – widoku z okna na kobietę palącą papierosa na balkonie przeciwległej kamienicy czy uganiającego za ćmą kota Leona lub widoku pięknego jaśminu, który „nie aspiruje do doskonałości” (s. 12) – znajdziemy też wiersze z owym nerwem. Wcześniej nazywałam takie teksty „zaangażowanymi społecznie”https://poecipolscy.pl/aktualnosci/w-kazdych-czasach-odzywaja-sie-wazne-poetyckie-glosy/ [dostęp: 25.10.2022].[4][4], mając na myśli, że odnoszą się do burzliwych, aktualnych wydarzeń społeczno-politycznych. Ale odkąd Ewa Lipska zwróciła mi uwagę, że jest to określenie źle kojarzące się jej pokoleniu (z pisaniem wierszy „na temat”Tamże.[5][5]), jestem ostrożniejsza w jego używaniu. Jak zatem inaczej nazwać teksty liryczne, które odnoszą się do społecznych protestów, strajków? Może właśnie „wierszami z nerwem” czy reportażowymi. Biorąc pod uwagę końcową adnotację autora, że teksty z Wielkich rzeczy powstawały w latach 2018–2021 można założyć, że kilka z nich opisuje wielkie protesty opozycji na Białorusi z lat 2020–2021. Jednak ich wymowa jest tak uniwersalna, że można je przyłożyć do wszelkich innych protestów przeciwko przemocy i demoralizacji władzy. Zacytuję jeden z nich w całości.

Oni się nie cofają nie chowają nie opuszczają głów
nie robią kroku w tył chyba po to żeby zrobić dwa kroki w przód.
Tamci ich tłuką rozpraszają łapią i znowu tłuką.
Ich plecy robią się sine ich pośladki podbiegają krwią.
One jednak nie cofają się maszerują śpiewają
otoczone wybuchają śmiechem i same zaczynają otaczać.
Mówisz że nie masz sił? To popatrz na nie: są coraz bliżej i już
nie zrobią kroku w tył chyba żeby zrobić dwa kroki w przód.

(Kroki, s. 24)

Po tych kilku zaprezentowanych fragmentach tomu widać już, że charakteryzuje go różnorodność zarówno jeśli chodzi o treść, jak i formę tekstów. Obok kilku- czy kilkunastowersowych białych wierszy występują miniatury prozatorskie przypominające notatki pisarza, a nawet cytat z życia – pandemicznego – wzięty, opatrzony tytułem Próba:

„My słyszymy siebie źle.
Ale podobno nas dobrze słychać?”

(s. 5).

W jednej z rozmów Bonowicz powiedział, że lubi takie krótkie formy „oparte na prostym paradoksie, na celnym spostrzeżeniu”https://www.youtube.com/watch?v=3Tg3_8w73Qs [dostęp: 25.10.2022].[6][6]. I dalej wyznał: „sam się staram iść w stronę takiej klarowności”. Zatem – jak widać – poeta konsekwentnie idzie obraną drogą i nowy tom jego wierszy nie czyni rewolucji, w której zaistnienie na polu poezji sam nie bardzo wierzy (o czym też wspomniał w przywołanej rozmowie). Za to wierzy niezmiennie w sens prowadzenia dialogu ze swoimi mistrzami słowa.

[…] Śnił mi się poeta zmarły przed kilkoma laty.
Chociaż nie latał wysoko trudno go było dosięgnąć. I nadal
trudno go dosięgnąć: to jest tajemnica poezji o ile jest jakaś.
[…]

(Dziennik jednego dnia, s. 30)

Ten wiersz pomaga mi usprawiedliwić niezrozumienie niektórych bliskich mi ludzi dla mojego pisania. Takich wyznań nie powinno się chyba zamieszczać się w recenzjach.

Raczej nie, ale ponieważ jednym z głównych zarzutów czynionych wobec poezji i jej twórców jest to, że są oderwani od tak zwanego prawdziwego życia, chciałam udowodnić, że jest dokładnie przeciwnie. Dla wiernych czytelników Bonowicza to żadna nowość, tylko – jak już wspomniałam – potwierdzenie konsekwencji obranej drogi w twórczości. Co nie zmienia faktu, że sposób patrzenia na poezję jako na rekonstrukcję dnia powszedniego, niezmiennie mnie zachwyca i porusza. Postawienie sobie za szczyt ambicji twórczych przywrócenia czy raczej uświadomienia innym wartości codzienności wypełnionej powtarzającymi się czynnościami, często nużącymi, ale niezbędnymi, wydaje mi się czymś godnym największego szacunku. A taką literaturę moim zdaniem od lat ma ambicję tworzyć Wojciech Bonowicz.

Wielkich rzeczach wyznaje: „Powoli niekonsekwentnie ale jednak żegnam się z mięsem” (Ostatni rzut oka, s. 47). A osobie chcącej pisać wiersze radzi: „Unikaj […] telewizora i mięsa” (O pisaniu wierszy, s. 41). Przejście na wegetarianizm – mimo zintensyfikowania tego zjawiska – pozostaje w moich oczach posunięciem o charakterze rewolucyjnym. Dlatego wracając do zagadnienia możliwości przeprowadzenia nowej rewolucji na polu poezji – Bonowicz włącza się w rewolucję myślenia o zwierzętach jako podmiotach, których prawo do życia zostaje podniesione do rangi równoznacznej z prawem życia człowieka. Ale czyni to w sposób charakterystyczny dla siebie – bez głośnych, buńczucznych haseł. Przeciwnie, przyznając się do swojej słabości w byciu konsekwentnym. Ta prosta szczerość, bezpretensjonalność porusza mnie w jego poezji od lat. Dlatego wracam do niej, wypatruję nowej książki i nigdy nie czuję zawodu. To jeden z nielicznych autorów, których uważam za swój autorytet, nie tylko w kwestii tworzenia literatury, ale i w wielu innych sprawach. Wiarygodność jest dla mnie głównym emblematem twórczości Bonowicza. Pracował na nią przez lata, a jego nowy tom poezji tylko ją potwierdza. Jak każdy wielki mistrz woli od dawania gotowych recept stawianie otwartych pytań. Na zakończenie jedno z nich:

Przywiązujemy się i kochamy. A ty? Co zrobiłeś
dzisiaj dla naszego wspólnego świata?

(My i my, s. 37)

Wojciech Bonowicz, Wielkie rzeczy, wydawnictwo a5, 2022

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Agnieszka Kostuch, Konsekwencja Bonowicza, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2022, nr 181

Przypisy

  1. M. Bełza, Przejść przez próg cudzymi słowami [recenzja: W. Bieżuńska, Przechodząc przez próg, zagwiżdżę, Warszawa 2022], https://kulturaliberalna.pl/2022/08/09/marcin-belza-recenzja-przechodzac-przez-prog-zagwizdze-wiktoria-biezunska-debiuty/ [dostęp: 22.11.2022].
  2. Przykładowo: https://czytelniaweb.wordpress.com/2022/08/07/wiktoria-biezunska-przechodzac-przez-prog-zagwizdze/ [dostęp: 22.11.2022].
  3. Przykładowo: https://www.instagram.com/p/ClGDndBNkas/ [dostęp: 22.11.2022].
  4. W. Bieżuńska, Przechodząc przez próg, zagwiżdżę, Warszawa 2022, s. 8.
  5. Zob. I. Kierkosz, Mogiła zbiorowego niepokoju [recenzja: Ł. Barys, Kości, które nosisz w kieszeni, Warszawa 2021], „Nowy Napis Co Tydzień” 2022, nr 137, https://nowynapis.eu/tygodnik/nr-137/artykul/mogila-zbiorowego-niepokoju [dostęp: 22.11.2022].
  6. W. Bieżuńska, Przechodząc…, s. 118.
  7. Powrót do tamtych dni, reż. K. Aksinowicz, Polska 2021.
  8. W. Bieżuńska, Przechodząc…, s. 13.
  9. C. Miłosz, Miasto bez imienia. Poezje, Paryż 1969, s. 58.
  10. https://nowynapis.eu/czytelnia/artykul/proba-rekonstrukcji [dostęp: 10.10.2022].
  11. W. Bonowicz, Wielkie rzeczy, Kraków, 2022. Wszystkie cytaty pochodzą z tego wydania.
  12. https://poecipolscy.pl/aktualnosci/w-kazdych-czasach-odzywaja-sie-wazne-poetyckie-glosy/ [dostęp: 25.10.2022].
  13. Tamże.
  14. https://www.youtube.com/watch?v=3Tg3_8w73Qs [dostęp: 25.10.2022].
  15. Susana Osorio-Mrożek, Przylepka i potwór, Kraków 2021, s. 5.
  16. Tamże, s. 5–6.
  17. Tamże, s. 217.
  18. Tamże, s. 244.
  19. Tamże, s. 213.
  20. Tamże, s. 241
  21. Tamże, s. 250–251.
  22. Tamże, s. 145.
  23. Tamże, s. 161–162.
  24. Tamże, s. 336.
  25. Tamże, s. 239.
  26. Tamże, s. 468.
  27. Tamże, s. 332.
  28. Tamże, s. 330.

Powiązane artykuły

01.12.2022

Nowy Napis Co Tydzień #180 / #180 Liryczne przymrozki

Drodzy Czytelnicy i Czytelniczki!

wraz z początkiem grudnia zachęcamy Państwa do sięgnięcia po lirykę, która pomoże się rozgrzać w mroźne wieczory. Główną bohaterką tego numeru tygodnika jest Anna Mochalska, która w Poetyckiej pigułce dla leniuszków przedstawia swoją filozofię pisania. Zachęcamy także do obejrzenia rozmowy z pisarką, którą przeprowadził Krzysztof Szeremeta oraz nagrań, na których odczytuje swój poemat.

Ponadto publikujemy szkic Wojciecha Kruszewskiego o twórczości Anny Kamieńskiej z 14. numeru kwartalnika „Nowy Napis. Liryka. Epika. Dramat”, a także wiersze Mai Mariny Szeremietiewy w tłumaczeniu Józefiny Inesy Piątkowskiej, które również pierwotnie opublikowane zostały w kwartalniku o „Wrażliwości religijnej”. W ramach programu „Tarcza dla literatów” czytelnię portalu wzbogaciły liryki Piotra Lamprechta oraz Jana Strządały.

Zbigniew Chojnowski w swojej odpowiedzi na ankietę dotyczącą Kanonu Polskiego pisze:

Fałszywi krytycy literaccy odrzucają wartościowanie, toteż z ich słownika wykluczone są wyrazy „arcydzieło” i „kanon”, a w ich miejsce wstawiony jest beztrosko brzmiący „bestseller”. Wysiłek wartościowania zastępuje magiczne oraz niezbyt wyszukane słówko „polecam”. Arbitralne sądzenie o książkach (charakterystyczne dla blogów) jest zmorą naszych czasów.

Mamy nadzieję, że przed tym zarzutem obroni się nasz dział recenzji. W tym tygodniu Irena Kaczmarczyk rekomenduje książkę Susany Osorio-Mrożek Przylepka i potwór. Tymoteusz Milas przygląda się Powrotowi Orfeja Ahsan Ridha Hassana. Jakub Rawski recenzuje powieść Vanessy Springory pod tytułem Zgoda. Natomiast Michał Januszkiewicz rekomenduje wznowienie słynnej książki Marii Cieśli-Korytowskiej Te książki zbójeckie…

Ufamy, że tygodnik spełni Państwa oczekiwania oraz rozbudzi apetyt czytelniczy!

Redakcja NNCT!

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Redakcja NNCT, #180 Liryczne przymrozki, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2022, nr 180

Przypisy

  1. M. Bełza, Przejść przez próg cudzymi słowami [recenzja: W. Bieżuńska, Przechodząc przez próg, zagwiżdżę, Warszawa 2022], https://kulturaliberalna.pl/2022/08/09/marcin-belza-recenzja-przechodzac-przez-prog-zagwizdze-wiktoria-biezunska-debiuty/ [dostęp: 22.11.2022].
  2. Przykładowo: https://czytelniaweb.wordpress.com/2022/08/07/wiktoria-biezunska-przechodzac-przez-prog-zagwizdze/ [dostęp: 22.11.2022].
  3. Przykładowo: https://www.instagram.com/p/ClGDndBNkas/ [dostęp: 22.11.2022].
  4. W. Bieżuńska, Przechodząc przez próg, zagwiżdżę, Warszawa 2022, s. 8.
  5. Zob. I. Kierkosz, Mogiła zbiorowego niepokoju [recenzja: Ł. Barys, Kości, które nosisz w kieszeni, Warszawa 2021], „Nowy Napis Co Tydzień” 2022, nr 137, https://nowynapis.eu/tygodnik/nr-137/artykul/mogila-zbiorowego-niepokoju [dostęp: 22.11.2022].
  6. W. Bieżuńska, Przechodząc…, s. 118.
  7. Powrót do tamtych dni, reż. K. Aksinowicz, Polska 2021.
  8. W. Bieżuńska, Przechodząc…, s. 13.
  9. C. Miłosz, Miasto bez imienia. Poezje, Paryż 1969, s. 58.
  10. https://nowynapis.eu/czytelnia/artykul/proba-rekonstrukcji [dostęp: 10.10.2022].
  11. W. Bonowicz, Wielkie rzeczy, Kraków, 2022. Wszystkie cytaty pochodzą z tego wydania.
  12. https://poecipolscy.pl/aktualnosci/w-kazdych-czasach-odzywaja-sie-wazne-poetyckie-glosy/ [dostęp: 25.10.2022].
  13. Tamże.
  14. https://www.youtube.com/watch?v=3Tg3_8w73Qs [dostęp: 25.10.2022].
  15. Susana Osorio-Mrożek, Przylepka i potwór, Kraków 2021, s. 5.
  16. Tamże, s. 5–6.
  17. Tamże, s. 217.
  18. Tamże, s. 244.
  19. Tamże, s. 213.
  20. Tamże, s. 241
  21. Tamże, s. 250–251.
  22. Tamże, s. 145.
  23. Tamże, s. 161–162.
  24. Tamże, s. 336.
  25. Tamże, s. 239.
  26. Tamże, s. 468.
  27. Tamże, s. 332.
  28. Tamże, s. 330.

Powiązane artykuły

01.12.2022

Nowy Napis Co Tydzień #180 / Osobista historia w listach i wspomnieniach Susany Osorio-Mrożek

Czas mi się trochę dłużył. Czekałam w recepcji hotelu już od czterdziestu minut, kiedy zobaczyłam, jak wchodzi wysoki, postawny mężczyzna w dżinsach, z miną Gary'egoCoopera, wyrażającą pewność siebie i zarazem nieśmiałość. Spojrzałam na niego, on spojrzał na mnie, uśmiechnęłam się, on się uśmiechnął i w tamtej chwili nie liczyło się nic więcejSusana Osorio-Mrożek, Przylepka i potwór, Kraków 2021, s. 5.[1]

tymi słowami autorka książki Przylepka i potwór rozpoczyna osobistą historię znajomości ze Sławomirem Mrożkiem, który w 1979 roku przybył z Paryża do Meksyku na jubileuszowy spektakl Emigrantów. Pisarz został zaproszony przez reżysera Manuela Montarę odpowiadającego za tę realizację, która okazała się wielkim sukcesem na meksykańskich scenach. Mrożek chętnie zgodził się spędzić trzy tygodnie w Meksyku, gdzie odsłonił tablicę pamiątkową z okazji jubileuszowego przedstawienia i zwiedził stan Veracruz. Susana Osorio, zatrudniona w teatrze Manuela Montary w charakterze asystentki reżysera, miała przywitać honorowego gościa i służyć mu za tłumacza, nikt poza nią w całym zespole nie mówił po angielsku.

Podziwiałam jego odważny, celny kąśliwy styl – piszeSusana – Przyglądając się kiedyś jedynej fotografii, jaką znalazłam na skrzydełku książki, zobaczyłam człowieka brzytwę: podłużna, wyostrzona sylwetka, szczeciniaste włosy przycięte à la Samuel Beckett. Opowiadano, że stroni od ludzi, nie znosi hałasu i pilnie strzeże swojej prywatności. Wszystko to doskonale pasowało do mojego obrazu człowieka brzytwy, kogoś między Kafką a Beckettem, nie byłam jednak przygotowana na Gary'ego Coopera. Kim mógł być Mrożek? Kimkolwiek był, bez wątpienia wszedł już ze mną w układTamże, s. 5–6.[2].

Trzy tygodnie w Meksyku pełne wspólnych spacerów, zwiedzania zabytków, długich rozmów przerodziły się w bliską znajomość, która po kilku latach rozłąki została zwieńczona ślubem (1987). W chwili poznania przyszłej żony Sławomir Mrożek miał czterdzieści dziewięć lat, był wdowcem i utrzymywał burzliwą znajomość z pewną mężatką. Rozwiedziona Susana Osorio miała dwadzieścia siedem lat i nie planowała żadnego związku małżeńskiego. Jednak meksykańskie spotkanie przerodziło się w obopólną fascynację, czułość i przyjacielską szczerość. Po wyjeździe Mrożka z Meksyku prowadzili częstą korespondencję. W listach pełnych tęsknoty opisywali codzienność, zwierzali się ze swoich słabości, nie ukrywali minorowych stanów psychicznych, jakich doznawali podczas swoich zajęć.

Nie mogę już dalej żyć marzeniami o wielkim sukcesie i daremnie próbować coś na miarę takiego sukcesu napisaćTamże, s. 217.[3]. Dużo śpię, dużo palę. Czasem się upijamTamże, s. 244.[4]. […] otumaniam się piciem i tysiącem wypitych kaw i milionem fajek, a następnego dnia biorę tabletki i śpię 12 godzin. Rezultat jest zerowyTamże, s. 213.[5]. […] okrywa mnie pył samotności i rutyny życiaTamże, s. 241[6].

W kolejnym z listów autor Tanga zwierza się Susanie:

Żeby pisać dobrze, muszę się wprawiać w szczególny stan emocjonalny – bardzo niezdrowy dla psychiki – i zapominać o wszystkim innym. Pisarstwo to mały bóg, skrajnie zazdrosny. Człowiek w tym stanie gotów byłby zapłacić dowolną cenę za znalezienie rozwiązania – wypaliłby każdą liczbę fajek, zażył wręcz truciznę, nawet tego nie zauważając. Jest to swego rodzaju całkowite wchłonięcie, zatrucie umysłowe, za którym idzie fizyczne. To jak hodować schizofrenię, zamiast ją leczyć. Ma to nawet reperkusje wzrokowe – widzisz podwójnie: rzeczy istniejące naprawdę, obecne materialnie, i rzeczy wyobrażone. Stąd zauważalna u mnie niestabilność, nerwowość. Boli mnie głowa, łzawią oczy, gdy wracam z podróży do ziemi wyobraźni, bo [podkreśla pisarz] muszę pisać, czyli przemieszczać się między dwoma rodzajami rzeczywistościTamże, s. 250–251.[7].

To przemieszczanie się do innej rzeczywistości często miało miejsce przy wspólnym spożywaniu posiłków, co irytowało Susanę, która starała się zrozumieć zachowania męża. W rezultacie przecież jego przemieszczanie się w inną rzeczywistość owocowało znakomitymi dziełami, odnoszącymi sukcesy w całym świecie. Żona stworzyła Mrożkowi idealne warunki pracy: w wieży na posesji Epifanii w Meksyku, w mieszkaniu paryskim i krakowskim oraz w Nicei. Spełniała przy tym wszelkie wymogi związane z jego życiem codziennym.

Listy Susany do pisarza również są pełne opisów jej emocjonalnych stanów psychicznych, począwszy od euforii po obniżony nastrój, osamotnienie i tęsknotę. Depresyjne stany, którym obydwoje ulegali, nie przygłuszały ich mądrej, pięknej czułości i miłości, jaką się obdarzali, mieszkając z dala od siebie – on w Paryżu, a ona w Meksyku. Mrożek w jednym z listów pisze:

Tęsknię za Tobą na wiele sposobów, które można by określić wspólną nazwą: TY”Tamże, s. 145.[8]. Tylko Tobie piszę o tym, czego naprawdę pragnę i co u mnie słychać… Jesteś jedyną osobą, którą, jak mi się zdaje, naprawdę obchodzi to, co się ze mną dzieje i jaki jestem, i która w żaden sposób nie wykorzystałaby tego, co o mnie wie. Jesteś ze mną połączona jak gdyby prywatną linią telefonicznąTamże, s. 161–162.[9]. Nie ma we mnie takiego miejsca, w którym nie byłabyś obecna – albo mówić prościej – gdzie Cię nie ma! Jesteś we wszystkim, czym jestem jaTamże, s. 336.[10].

Autorzy listów opatrują je czułymi nagłówkami. Gorącymi puentami. Mrożek, uznawany powszechnie za samotnika, stroniącego od wszelakich egzaltowanych uniesień, ozdabia listy do ukochanej serduszkami, dowcipnymi rysunkami i zapakowuje w koperty sygnowane logiem Hello Kitty. Natomiast Susana nie ukrywa swych fizycznych pragnień: „Czuję Twoją nieobecność ciałem. Całuję Twoje ciało, fragment po fragmencie, i Ciebie całego”Tamże, s. 239.[11]. Są oczywiście blaski i cienie w ich miłości, rozstania, nowe związki, powroty. Susana – będąc już żoną Mrożka – wyjeżdża na dłużej do Meksyku, zostawiając pisarza w Krakowie, ale po kilku miesiącach wraca i pisze: „Nie chciałam wracać, jednak Sławomir często mi się śnił. Żyć z nim mogło być ciężko, utracić go było klęską totalną”Tamże, s. 468.[12]. Zmienne zachowania pisarza, który potrafił przemieniać się w postać potwora, okrutnego, cynicznego, aroganckiego nie ułatwiały wspólnego życia. Potrafił być też czułym opiekunem swojej żony, gdy na przykład wręczał jej karteczkę ze słowami: „Połączyć to, co nie może istnieć rozdzielone”Tamże, s. 332.[13].Gdy Susana po ślubie zapisywała się na kurs francuskiego na Sorbonie, mąż żegnał ją przy windzie i czekał na jej powrót. W dzienniku z 4 lutego 1988 roku można przeczytać:

Dziś pierwszy dzień szkoły dla Susany. Nigdy wcześniej nie widziałem swojego dziecka idącego do szkoły, więc dotychczas nigdy nie mogłem zaznać tej przyjemności. Rodzaj późnych uczuć rodzicielskichTamże, s. 330.[14].

W zajmującej korespondencji warto zwrócić uwagę na same oświadczyny oraz kategoryczną odmowę Susany, która potem całkowicie podporządkowuje swoje życie wybitnemu twórcy. Państwo Mrożkowie żyją intensywnie, nie przywiązując wagi do stałego miejsca zamieszkania. Było tych miejsc kilka: Paryż, Meksyk, Kraków, Nicea. Ich życie to częste podróże po Europie i świecie, związane z licznymi uroczystościami, na których autor Baltazara odbierał ważne nagrody literackie, ordery czy doktoraty honoris causa. Z okazji sześćdziesiątej rocznicy jego urodzin Kraków zaprosił Mrożka na Międzynarodowy Festiwal jego twórczości, a prezydent nadał mu tytuł Honorowego Obywatela. Do Krakowa sprowadzają się Mrożkowie w roku 1996, ale z uwagi na stan zdrowia pisarza w 2008 roku opuszczają Wawelski Gród i osiedlają się w Nicei. Pisarz umiera w wieku lat osiemdziesięciu trzech, a jego prochy zostają sprowadzone do Krakowa i spoczywają w Panteonie Narodowym.

Wspomnienia Susany Osorio-Mrożek obejmują okres 1979–2013. Autorka znakomicie komponuje całość, przeplatając intymną opowieść listami i fragmentami dzienników pisarza. Korespondencję Susany ze Sławomirem – pary obdarzonej nieprzeciętnym intelektem, a także literackim talentem – można uplasować na wyżynach sztuki epistolarnej. Ich rozmowy w listach oraz na pocztówkach tworzą spójną całość zarówno literacko-warsztatową, jak i duchową. Można odnieść wrażenie, iż listy pisane są jedną ręką. Chociaż poruszane w nich tematy nie należą do łatwych – są to często filozoficzne, egzystencjalne rozważania dotykające istoty śmierci, przeznaczenia czy przemijania.

Historia znajomości opatrzona jest licznymi fotografiami bohaterów, nieznanymi rysunkami Mrożka oraz ręcznie pisanymi karteczkami w języku angielskim. Uwagę zwraca zdjęcie umieszczone na końcu książki, wykonane w Nicei w 2011 roku. Jest ono jakby zwieńczeniem i czułą puentą ich wspólnego, niełatwego życia. Wspomnienia Susany Osorio-Mrożek są porywającą lekturą, chociaż nie ma tu sensacyjnych wątków, egzaltacji, przerysowań, jest za to niezwykła opowieść o związku dwojga różniących się od siebie osób: Mrożka – introwertyka i Susany – duszy towarzystwa, która w roli „przylepki” może stanowić przykład mądrej, dojrzałej kobiety, potrafiącej „połączyć to, co nie może istnieć rozdzielone”.

Susana Osorio-Mrożek, Przylepka i potwór, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2021

Przylepka i Potwór - Osorio-Mrożek Susana | Książka w Sklepie EMPIK.COM

 

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Irena Kaczmarczyk, Osobista historia w listach i wspomnieniach Susany Osorio-Mrożek, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2022, nr 180

Przypisy

  1. M. Bełza, Przejść przez próg cudzymi słowami [recenzja: W. Bieżuńska, Przechodząc przez próg, zagwiżdżę, Warszawa 2022], https://kulturaliberalna.pl/2022/08/09/marcin-belza-recenzja-przechodzac-przez-prog-zagwizdze-wiktoria-biezunska-debiuty/ [dostęp: 22.11.2022].
  2. Przykładowo: https://czytelniaweb.wordpress.com/2022/08/07/wiktoria-biezunska-przechodzac-przez-prog-zagwizdze/ [dostęp: 22.11.2022].
  3. Przykładowo: https://www.instagram.com/p/ClGDndBNkas/ [dostęp: 22.11.2022].
  4. W. Bieżuńska, Przechodząc przez próg, zagwiżdżę, Warszawa 2022, s. 8.
  5. Zob. I. Kierkosz, Mogiła zbiorowego niepokoju [recenzja: Ł. Barys, Kości, które nosisz w kieszeni, Warszawa 2021], „Nowy Napis Co Tydzień” 2022, nr 137, https://nowynapis.eu/tygodnik/nr-137/artykul/mogila-zbiorowego-niepokoju [dostęp: 22.11.2022].
  6. W. Bieżuńska, Przechodząc…, s. 118.
  7. Powrót do tamtych dni, reż. K. Aksinowicz, Polska 2021.
  8. W. Bieżuńska, Przechodząc…, s. 13.
  9. C. Miłosz, Miasto bez imienia. Poezje, Paryż 1969, s. 58.
  10. https://nowynapis.eu/czytelnia/artykul/proba-rekonstrukcji [dostęp: 10.10.2022].
  11. W. Bonowicz, Wielkie rzeczy, Kraków, 2022. Wszystkie cytaty pochodzą z tego wydania.
  12. https://poecipolscy.pl/aktualnosci/w-kazdych-czasach-odzywaja-sie-wazne-poetyckie-glosy/ [dostęp: 25.10.2022].
  13. Tamże.
  14. https://www.youtube.com/watch?v=3Tg3_8w73Qs [dostęp: 25.10.2022].
  15. Susana Osorio-Mrożek, Przylepka i potwór, Kraków 2021, s. 5.
  16. Tamże, s. 5–6.
  17. Tamże, s. 217.
  18. Tamże, s. 244.
  19. Tamże, s. 213.
  20. Tamże, s. 241
  21. Tamże, s. 250–251.
  22. Tamże, s. 145.
  23. Tamże, s. 161–162.
  24. Tamże, s. 336.
  25. Tamże, s. 239.
  26. Tamże, s. 468.
  27. Tamże, s. 332.
  28. Tamże, s. 330.

Powiązane artykuły

17.11.2022

Nowy Napis Co Tydzień #178 / Urwane tropy tożsamości

Orbitowski ma niezwykły dar do konsturowania przepięknych opowieści, fabuły, zaskoczeń, zmiany akcji. Jego język podobnie jak w poprzedniej powieści Kult jest zabawny i ironiczny, natomiast jest to też opowieść o pożegnaniu, o rozstaniu z matką, o umieraniu, o szukaniu drobnych tropów tego kim jestem ale też wchodzeniu na tereny fikcji, zmyślenia, kłamstwa.

– mówi Małgorzata Peroń o powieści Chodź ze mną Łukasza Orbitowskiego.

Więcej w nagraniu.


Łukasz Orbitowski, Chodź ze mną, Świat Książki, Warszawa 2022

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Małgorzata Peroń, Urwane tropy tożsamości, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2022, nr 178

Przypisy

  1. M. Bełza, Przejść przez próg cudzymi słowami [recenzja: W. Bieżuńska, Przechodząc przez próg, zagwiżdżę, Warszawa 2022], https://kulturaliberalna.pl/2022/08/09/marcin-belza-recenzja-przechodzac-przez-prog-zagwizdze-wiktoria-biezunska-debiuty/ [dostęp: 22.11.2022].
  2. Przykładowo: https://czytelniaweb.wordpress.com/2022/08/07/wiktoria-biezunska-przechodzac-przez-prog-zagwizdze/ [dostęp: 22.11.2022].
  3. Przykładowo: https://www.instagram.com/p/ClGDndBNkas/ [dostęp: 22.11.2022].
  4. W. Bieżuńska, Przechodząc przez próg, zagwiżdżę, Warszawa 2022, s. 8.
  5. Zob. I. Kierkosz, Mogiła zbiorowego niepokoju [recenzja: Ł. Barys, Kości, które nosisz w kieszeni, Warszawa 2021], „Nowy Napis Co Tydzień” 2022, nr 137, https://nowynapis.eu/tygodnik/nr-137/artykul/mogila-zbiorowego-niepokoju [dostęp: 22.11.2022].
  6. W. Bieżuńska, Przechodząc…, s. 118.
  7. Powrót do tamtych dni, reż. K. Aksinowicz, Polska 2021.
  8. W. Bieżuńska, Przechodząc…, s. 13.
  9. C. Miłosz, Miasto bez imienia. Poezje, Paryż 1969, s. 58.
  10. https://nowynapis.eu/czytelnia/artykul/proba-rekonstrukcji [dostęp: 10.10.2022].
  11. W. Bonowicz, Wielkie rzeczy, Kraków, 2022. Wszystkie cytaty pochodzą z tego wydania.
  12. https://poecipolscy.pl/aktualnosci/w-kazdych-czasach-odzywaja-sie-wazne-poetyckie-glosy/ [dostęp: 25.10.2022].
  13. Tamże.
  14. https://www.youtube.com/watch?v=3Tg3_8w73Qs [dostęp: 25.10.2022].
  15. Susana Osorio-Mrożek, Przylepka i potwór, Kraków 2021, s. 5.
  16. Tamże, s. 5–6.
  17. Tamże, s. 217.
  18. Tamże, s. 244.
  19. Tamże, s. 213.
  20. Tamże, s. 241
  21. Tamże, s. 250–251.
  22. Tamże, s. 145.
  23. Tamże, s. 161–162.
  24. Tamże, s. 336.
  25. Tamże, s. 239.
  26. Tamże, s. 468.
  27. Tamże, s. 332.
  28. Tamże, s. 330.

Powiązane artykuły

Loading...