Nowy Napis Co Tydzień #203 / Poezja pamięci. O wierszach Krzysztofa Czacharowskiego
Poezja nie rodzi się w krzyku. Poezja to pamięć nadpisująca się w ciszy upływającego czasu. Trudno mi wyrzucić z głowy tę myśl, kiedy po pełnym pędu i zgiełku dniu w wielkim mieście sięgam po wiersze Krzysztofa Czacharowskiego. Nie powinno to zaskakiwać uważnego obserwatora rynku polskiej poezji. Choć od debiutu olsztyńskiego artysty minęło niemal trzydzieści lat, a liczba książek zapisanych w dorobku autora daleka jest od oczekiwanej przez czytelników, Czacharowski z pewnością nie jest poetą ani anonimowym, ani zapomnianym, a jego poetyka prostej szczerości po latach ponownie zyskała zasłużony rozgłos. Wydarzyło się to przede wszystkim za sprawą tomiku Śpiewnik z oka opublikowanego dwa lata temu, o którym w rozmowie z Ireneuszem Staroniem Paulina Subocz-Białek mówiła: „Nowe wiersze Krzysztofa Czacharowskiego […] powinny stać się jednym z najważniejszych wydarzeń literackich roku 2020”
Na szczęście po spektakularnym sukcesie Śpiewnika z oka olsztynianin nie zmusza ponownie czytelników do wieloletniego oczekiwania na kolejne teksty, tak jak po publikacji tomiku na początku nowego tysiąclecia. Tym razem zaledwie po dwóch latach oddaje w nasze ręce kilka lirycznych klisz zapisanych intymnymi wspomnieniami.
Szeptem o dzieciństwie
Kim jest ten, kto wspomina? W wierszu Na koniec 2020 już sam mówiący okazuje się istotą niejednoznaczną. Choć wyraźnie jest to człowiek życiowo doświadczony, do głosu dopuszcza swoje wewnętrzne dziecko, które wraca do rodzinnego domu, odbywając podróż przez wspomnienia. Zgodnie z wielką literacką tradycją dom nie jest wyłącznie miejscem bliskim indywidualnemu ja mówiącego, ale jawi się jako wielka przestrzeń harmonijnego współistnienia człowieka z poetycko uświęconą rzeczywistością natury. To przenikanie się ludzkiej egzystencji z życiem zwierząt, kontakt z porządkiem przyrody, doświadczanie cudu stworzenia. To ujęty w piętnastu wersach świat mogący istnieć wyłącznie we wspomnieniach, rzeczywistość zniesiona przez rewolucję naukowo-techniczną:
Zapachniało obornikiem krowy ranek przeczesują racicami
przeszłość idzie stamtąd –
radość nasza wielka wtedy
mama idzie w sukni lata
cała jak wieża światła
życie cudem się wydaje
(czy nie jest nim w istocie)
z zapachu tak wiele światów
wstaje w oku potok zdarzeń
raptem konie dziadka w śnieżnym
locie babcia piecze chleb i drożdżowy
placek który rośnie jak Himalaje
źródło gdy wyschnie stamtąd umrę zapewne
śmierć mamy i wieczny jej pogrzeb
Poezja Krzysztofa Czacharowskiego uderza zdawkowością polisensorycznego opisu. Twórca rezygnuje z wyrazistego operowania barwami, wykorzystuje jednak utrwalone w świadomości czytelniczej wizualne obrazy wsi, jak pędzące konie, pracująca staruszka czy idąca matka. Choć w wierszu ponadprzeciętnie rozciąga się przestrzeń miejsc niedookreślenia, co pozostawia czytelnikowi znaczną swobodę w konkretyzacji rozległych wizualnych obrazów („placek który rośnie jak Himalaje”), poeta pojedynczymi słowami oprowadza odbiorcę przez dynamikę jego własnych myśli i odtwarzanych scen, z wyczuciem szkicując przestrzeń, w której dane jest się nam poruszać. Jaka to przestrzeń? Znajdujemy się w dawno minionej wsi spokojnej i wesołej, doświadczamy sielskiego, anielskiego dzieciństwa. To prywatna rzeczywistość dostępna najbliższym. To światy, w których człowiek pozbawiony jest wielkiego dziewiętnastowiecznego obowiązku bezustannego poszukiwania i stwarzania samego siebie. Naturalny porządek gwarantuje każdemu należne mu miejsce. W oczach zbudzonego w dorosłym dziecka, z którego perspektywy oglądamy wiejski krajobraz, żyjąca w symbiozie ze światem przyrody matka zajmuje centralne miejsce. Przełamując realistyczne obrazowanie matka, która „idzie w sukni lata / cała jak wieża światła”, niczym współczesna Demeter wprowadza w przestrzeń spotkania ożywczą radość, sprawiając, że cud stworzenia może zostać zauważony („wstaje w oku potok zdarzeń”).
Wszystko to dane jest nam zobaczyć i odczuć dzięki dostrzeżonym przez poetę nośnikom pamięci – zapachom. To one odpowiedzialne stają się za synestetyczne doświadczenie
Trudno nie odnieść wrażenia, że wszystkie odmalowujące się w świadomości podmiotu mówiącego obrazy zostają z wielkim namaszczeniem wyszeptane, tak jak wyszeptuje się tajemnice najbliższe sercu, głęboko zalegające w nas marzenia. I w tym właśnie szepcie dwuwiersz kończący utwór („źródło gdy wyschnie stamtąd umrę zapewne / śmierć mamy i wieczny jej pogrzeb”) wybrzmiewa najgłośniej, przypominając czytelnikowi o wysiłku utrzymywania w pamięci światów minionych, o efemeryczności pojedynczych pięknych wspomnień, o grozie zapomnienia. Ale przede wszystkim o obowiązku spotkania z Innym uczestniczącym w cyklu życia, trwającym w pamięci.
Podtrzymując światło gwiazdy
W swojej twórczości lirycznej Krzysztof Czacharowski stara się łączyć to, co jednostkowe i subiektywne, z tym, co rozpoznawalne i możliwe do kojarzenia przez ogół. Poeta sprawia tym samym, że jego liryka nie istnieje w zamkniętym specjalistycznym obiegu, lecz jest otwarta na czytelnika o różnych kompetencjach, zainteresowaniach i doświadczeniu. Szczególnie wyraźnie widoczne jest to w swoistym hymnie zatytułowanym Diego. Autor Śpiewnika… przywołuje w nim postać nieżyjącego legendarnego już piłkarza Diego Armando Maradony, który, choć kojarzony przez niemal wszystkich, nawet najmniej zainteresowanych najpopularniejszym sportem świata, jest różnie widziany przez poszczególne pokolenia.
Czacharowski ponownie otwiera przed czytelnikiem przestrzeń swojej pamięci, odtwarzając klisze z życia wielkiego sportowca: radosne dzieciństwo, zdobyte z Napoli w 1987 roku scudetto, przegrane mistrzostwa świata w roku 1990, uzależnienie, otaczające gwiazdora kobiety, wyrok za posiadanie twardych narkotyków, zakaz gry w piłkę, wylewające się w studiu łzy.
Odnosząc się do dyskusji wokół piłkarza obecnej w dyskursie medialnym, czytelnik mógłby oczekiwać, że poeta albo dokona gloryfikacji, albo opowie smutną historię upadku ikony. W istocie jest zupełnie inaczej. Autor nie chce ani demonizować, ani powołać do istnienia wyidealizowanego, a co za tym idzie fałszywego obrazu tej wielkiej sportowej osobowości.
El Diez zapisał się bowiem w zbiorowej świadomości dwojako – jako jeden z najwybitniejszych graczy w historii piłki nożnej, ale także jako jedna z najtragiczniejszych postaci świata sportu. To właśnie owa dwoistość staje się elementem wyróżniającym Diego Armando Maradonę:
w imieniu tak wiele może się zawierać wyznawcom
wciąż się imię kojarzy z radosnym chłopcem z faveli
z nazwiskiem rzecz się komplikuje z dwoistością natury
grzechu i łaski raju i piekła […]
W samym imieniu i nazwisku zawiera się wielka sprzeczność, dualizm naszej rzeczywistości. Cieszący się piłką mały, niewinny Diego, dziecko, które stanie się bogiem piłki, i upadły Maradona, mężczyzna niemogący udźwignąć własnej glorii. W sposób nieunikniony z łaską talentu wiąże się zdolność do upadku. Poeta w Maradonie widzi kogoś, kto ukazuje wyższą prawdę o świecie, języku i człowieku. Nie jest to jednak jedyny powód, dla którego powinniśmy przechowywać obraz Pelusa w swojej pamięci. Legendarny napastnik dał bowiem milionom ludzi coś jeszcze. Szczerze kochając piłkarską rywalizację, dokonał niemal niemożliwego dla człowieka, ale oczywistego dla boga futbolu. Za pomocą swojej sztuki przelał wypełniającą go miłość do sportu na całe pokolenia, które w 2020 roku, w chwili jego śmierci, wylewały strumienie łez. Wszystko to sprawia, że końcowy apel poety „pomódlmy się za niego”, nie jest tylko religijną prośbą, ale także etycznym wezwaniem do pamięci o zmarłym.
Dostrzec nieuchronne, pamiętać o chwili
Kolejne przywoływane wspomnieniowe klisze prowadzą do pytań o to, co znika, ulatuje wraz z upływającym czasem, a wreszcie o koniec, może nawet o zapomnianą dziś sztukę umierania. Odeszła przecież spokojna wieś wspominana w Na koniec 2020, odszedł dla wielu nieśmiertelny El Diez, odejdziemy i my ze swoją często niezauważalną codziennością, w której znajduje się prawdziwe piękno. Tę właśnie myśl zdaje się przekazywać nam poeta w liryku zatytułowanym Nie tylko palenie.
W tym wierszu czytelnik ponownie spotyka się z charakterystyczną dla ostatnich tekstów olsztynianina obecnością synestezji. Wraz z podmiotem lirycznym dane mu będzie poczuć świąteczny „zapach cynamonu i goździków”, który „w orientalną przestrzeń unosi”. Posmakować dymu wypalanej cygaretki i korzenności grzanego wina. Zobaczyć krwistą czerwień alkoholowego napoju, płynące po niebie obłoki i ptaki. W dwóch słowach – doświadczyć życia. Bo właśnie w drobnych, często niedostrzeganych przyjemnościach codzienności podmiot mówiący dostrzega realność własnej egzystencji.
Siedzący na balkonie nie jest tym, który będzie wspominany przez masy, to nie celebryta tracący kontrolę nad własnym istnieniem. Przeciwnie, to rzec można, „zwykły szary człowiek”. Być może sąsiad widywany podczas rozmyślań w mroku wieczoru, marzący w ciszy o dawno niewidzianych miejscach, wracający pamięcią do utrwalonej gdzieś głęboko w sercu umiłowanej literaturze:
[…] dobrze w ogóle jest czasem żyć
wiedząc że trzeba będzie wkrótce ostateczny zdać rachunek
siedząc na balkonie z inną już przestrzenią w oku
Ale czy codzienność ujawnia całą prawdę o życiu? Ostatnie wersy zmieniają perspektywę czytelniczą. Choć dostrzeganie drobnych przyjemności stanowi istotny element egzystencji, jej pełnia realizuje się ze świadomością nieuchronnego końca. Śmierć nie jest jednak wartościowana negatywnie. Przez podmiot mówiący nie przemawia strach, chęć uniknięcia ostateczności. Mimo że czasownik „trzeba” sugeruje pewną niechęć do „zdania ostatecznego rachunku”, a co za tym idzie opuszczenia tej rzeczywistości, jest to obowiązek sprawiający, że życie zyskuje jeszcze większą wartość. Bowiem „dobrze w ogóle jest czasem żyć” właśnie w perspektywie nieuchronnej śmierci. A jak widzimy śmierć? Bynajmniej nie jest to definitywny koniec. Śmierć to zarazem wielka zmiana i nieznaczna podróż. To otwarcie się nowych, niedostrzegalnych wcześniej przestrzeni i pozostanie w miejscach doskonale nam znanych, istnienie w pamięci żyjących, „na balkonie z inną już przestrzenią w oku”. Jak to możliwe? Na to nie otrzymujemy jednoznacznej odpowiedzi, lecz nie powinno być to dla nas ani rozczarowaniem, ani zaskoczeniem. Nie da się bowiem rozwikłać tajemnicy końca, a poeta nie usiłuje tego zrobić. Stawia się raczej w roli tego, który wypisując swoiste epitafium, przypomina nie tylko o śmierci, ale przede wszystkim o życiu: „dobrze jest pić grzane czerwone jak krew wino którego barwa / z wierszem o Dionizosie się kojarzy”.
Krajobraz utrwalony na miejskich pocztówkach
W liryku Miasto poeta przeprowadza eksperyment wersyfikacyjny, pisząc wiersz wizualny, nawiązujący swym kształtem graficznym do poezji konkretnej (rozwijającej się niegdyś właśnie we Wrocławiu – mieście opisanym w utworze), stawiający przed odbiorcą zupełnie nowe wymagania dekodowania komunikatu nie tylko werbalnego, ale także ikonicznego. Obrana strategia autorska intryguje w kontekście podejmowanego tematu. Krajobraz miejski, jak żaden inny w otaczającej współczesnego człowieka przestrzeni, przepełniony jest obrazem. Mówienie o mieście, zwłaszcza mieście tak rozległym i atrakcyjnym turystycznie jak Wrocław, wyłącznie za pomocą słów, może oddać jedynie część prawdy o nim samym. Nie wystarczy tym razem zastosowanie horacjańskiej formuły ut pictura poesis. Krzysztof Czacharowski tworzy zatem dzieło cechujące się parantelą literatury i sztuki wizualnej:
Wskazane przez twórcę elementy wrocławskiego krajobrazu: kamienice, rynek, kościoły, rzeka oraz graficzne ukształtowanie tekstu każą doszukiwać się artystycznych inspiracji w okolicach nadodrzańskich (wersyfikacja wizualna odwołuje się do geometrycznego układu urbanistycznego). Mowa o przestrzeni Ostrowa Tumskiego i o charakterystycznym zespole wysp, przepełnionych dziś zwiedzającymi, którzy pędząc od punktu do punktu wskazywanego przez wirtualne mapy, nie znajdują chwili na spokojne zatrzymanie się w biegu i podziwianie piękna miejskiego cudu („czasu mając mało Wrocław”).
Po raz kolejny w centrum swojej refleksji poeta lokuje czas („idąc / z czasu”). Jego upływ nie jest jednak tym razem widoczny w sposób tak wyraźny, jak w przywołanych wcześniej utworach. Wybrana przez artystę wyjątkowa przestrzeń łącząca w sobie zurbanizowane tereny, na których znajdziemy architekturę powstającą w ciągu wieków, krzyżuje się z przekształconą przez człowieka rzeką, zacierając w ten sposób różnice między tym, co pierwotne, a tym, co współczesne („wieczne światło teraz –”). W oczach mówiącego nie są to przestrzenie sprzeczne, istniejące w ramach znanego od wieków konfliktu natura – kultura. Nad wyliczonymi elementami góruje słowo klucz – całość („bytu archipelag”).
To właśnie pełnia wrocławskiego krajobrazu zdaje się zachwycać podmiot mówiący. Opisywane miasto jest „niczym Delft z Vermeera”. Trudno odnaleźć słowa mogące wyraźniej oddać podziw. Do dziś historycy sztuki zgodnie uznają Delft utrwalone na płótnie za archetyp idealnego miasta. W końcu o dziele holenderskiego malarza z największym uznaniem pisał sam Marcel Proust (zresztą słowa „idąc / z czasu / czasu mając mało” brzmią jak odwołanie do frazy W poszukiwaniu straconego czasu).
Rodzi się jednak pytanie, co w rzeczywistości łączy te dwa tak odległe od siebie miejsca, uwiecznione przez artystów? Przywołany wyżej lakoniczny opis wrocławskiej przestrzeni mógłby z całą pewnością zostać odczytany także jako ekfraza arcydzieła holenderskiego malarza. Wspomniane kamienice, rynek, kościoły i rzeka to elementy tak samo charakterystyczne dla Wrocławia, jak dla niderlandzkiego miasta. Wspaniałość stolicy Dolnego Śląska zostaje jednak wyniesiona ponad ideał:
niczym Delft z Vermeera
podniesione do n-tej potęgi
Nie można w pełni zgłębić piękna odtworzonej na płótnie Vermeera miejscowości położonej nad rzeką Schie. Jak zatem zachować ma się człowiek pragnący chłonąć magię miasta zawierającego w sobie wielość kadrów tak bliskich tym przedstawionym przez malarza? Z bolesną szczerością podmiot liryczny decyduje się na tragiczne wyznanie o niewystarczającej ilości czasu. Zbliża się wieczór, choć wieczne światło metropolii rozświetli wąskie uliczki, chwile na zachwyt dostrzeganym właśnie pięknem odchodzą bezpowrotnie. Wrocław już nigdy nie będzie taki, jak w tym momencie. Każde kolejne z nim spotkanie to podróż na nową, wyrastającą wraz z upływającym czasem wyspę („późnego popołudnia / bytu archipelag”). Jedyne, co zatem zostanie, to pamięć ulotnych wrażeń, możliwych do zachowania w wierszu:
idąc
z czasu
czasu mając mało
całość –
Pragnienie uchwycenia piękna jeszcze silniej ujawnia się w wierszu Sandomierz wiosną z Północy, którego myśl przewodnią oddaje pełniąca tu rolę motta wypowiedź Marii Iwaszkiewicz: „Nie myśleć, nie wspominać – być! Czy to mało?”.
Jak właściwie rozumieć te słowa, skoro tyle o pamiętaniu napisał Czacharowski? Nie wspominać? Być tu i teraz zawsze? Przecież poeta wraca do tych, o których wspomnienia przechowuje. Wspominając, przechodzi w inny stan bycia. Kontempluje świat znany także z cudzego doświadczenia, opowiadany z pomocą literackiego geniuszu Jarosława Iwaszkiewicza. Widzi Sandomierz międzywojennego pisarza, okolice pokochane przez artystę.
odwiedzaliśmy – nigdy na dłużej (niestety)
a wszystko z prostego obrazu: Iwaszkiewicz rozłożony
na skarpie jak wieloryb wyrzucony przez morze
i jego najwyższe pisanie w oddechu katedry
Katedra pw. Narodzenia Najświętszej Marii Panny nie jest monumentalnym zabytkiem pamiętającym wizytę Kazimierza Jagiellończyka, lecz tłem dla portretu autora Panien z Wilka, któremu udała się sztuka najtrudniejsza:
[…] rozpiąć doniosły most
prozy między ziemią a niebem radością a cierpieniem
Podmiot mówiący stawia Jarosława Iwaszkiewicza jako niedościgniony wzór. Mówi bowiem o człowieku uczuciowo związanym z Sandomierzem, o poecie, który nie przez więzy rodzinne czy obowiązki połączył się z Małym Rzymem, lecz przez zniewalające jego ducha piękno. Skamandryta oddawał prawdę ulatujących chwil prozą i wierszem, powołując się na zapierający dech w piersiach świętokrzyski krajobraz. Niczym wzorcowy impresjonista dostrzegał i utrwalał w swojej liryce zmysłowy taniec światła z mgłą, wiatru ze złocistą Wisłą. Mową niewiązaną przekonywał o głęboko zakorzenionej w Sandomierzu polskości, tak pisząc w pamiętniku Tomasza Burka:
Może zrozumiesz, że to miasto, położone nad matką naszych rzek, otoczone łonem przyrody tak pięknej, tak obfitej, te pola, które twoich dziadków wykarmiły, te ptaki, które oko twoje cieszą, te kwiaty, te liście, te wreszcie stare, odwieczne budowle – stanowią jak gdyby samą treść, sam rdzeń naszej ojczyzny. Pokochasz wtedy Sandomierz na nowo, daj Boże tak mocno jak ja
Iwaszkiewicz, pisząc o Sandomierzu, istnieje właśnie w taki sposób, jaki wychwala jego córka Maria, na którą powołuje się Czacharowski. Jest w tej jednej ulotnej chwili całym sobą w tym konkretnym miejscu. Chłonie je, odbiera każdy mikroznak świata. Dla podmiotu lirycznego wspomnienie autora Brzeziny służy jako drogowskaz. Mówiący w wierszu Czacharowskiego poeta chce być taki jak Iwaszkiewicz.
Stapia się ze światem, nie wspomina, nie myśli, w mnogości krótkich chwil wyłącznie jest i odczuwa. A potem, na wzór urodzonego w Kalniku poety, wierszem opisuje to, czego doznał. Wierszem, bo ten jak żadna inna forma literacka nadaje się do mówienia o ulotnej treści świata, o skrywanym w nim pięknie.
[…] co innego z wierszami
na ogół bez większego bólu się rodzą i jak obłoki
przechodzą wierne jest oko z przestrzeni całe dobrze
miasto opisać zachowując topografię wspomnień
Kiedy to piękno dostrzeżemy, przekonuje nas wewnątrztekstowy poeta, wiersz urodzi s i ę. Nie zostanie stworzony, nie napisze go artysta. Jego istnienie będzie naturalną konsekwencją dostrzeżenia tego, co w codziennym byciu niezauważalne. I ten właśnie wiersz stanie się za czas jakiś liryczną widokówką, elementem świata, który, jak wcześniej przywołany zapach obornika, wywoła wspomnienia, posłuży do ułożenia w całość pozornie niepowiązanych ze sobie wrażeń.
Oddane w nasze ręce przez Krzysztofa Czacharowskiego wiersze są sobie zarazem bliskie i dalekie. Nie łączy ich w sposób oczywisty ani podmiot, ani przestrzeń, o której poeta opowiada, a spójność myśli i doboru środków. Olsztynianin tworząc poezję pamięci, konstruuje ze wspomnieniowych światów, w których każdy jest w stanie odnaleźć siebie, jeszcze nieułożone puzzle („[…] topografię wspomnień / złączyć w jedno ciało żeby było na potem […]”). Zostawia nas z pudełkiem w ręku, dając tylko jedną wskazówkę: to czas jest tym, czego potrzebujemy, żeby kawałek po kawałku ułożyć ze wspomnień zgodną całość obrazu naszego życia.
Szkic opublikowano w 16. numerze kwartalnika „Nowy Napis”.
Przypisy
- I. Staroń, P. Subocz-Białek, „A tak by się chciało powrót w nieskończoność odwlekać…”, „Nowy Napis Co Tydzień” 2020, nr 68, https://nowynapis.eu/tygodnik/nr-68/artykul/tak-sie-chcialo[1]powrot-w-nieskonczonosc-odwlekac [dostęp: 13.10.2022]. Zob. też M. Urbanowski, „Urodą rzeczy ziemskich przejęty” – o nowych wierszach Krzysztofa Czacharowskiego, [w:] K. Czacha[1]rowski, Śpiewnik z oka, Kraków 2020, s. 6.
- Więcej na ten temat zob. P. Subocz-Białek, I. Staroń, Laudacja ku czci Krzysztofa Czacharow[2]skiego z okazji przyznania mu Nagrody Literackiej Czterech Kolumn 2020 za tom poetycki „Śpiewnik z oka”, „Arcana” 2021, nr 1–2 (157–158).
- J. Iwaszkiewicz, Pamiętnik Tomasza Burka z przepisanym wpisem Jarosława Iwaszkiewicza, http://www.zamek-sandomierz.pl/home/obiekt-tygodnia/728-pamietnik-tomasza-burka-z[3]przepisanym-wpisem-jaroslawa-iwaszkiewicza [dostęp: 10.10.2
- C. Zalewski, Henryk Sienkiewicz. Próby. Bardzo krótkie wprowadzenie [w:] tegoż, Henryk Sienkiewicz. Próby, Kraków 2021, s. 11.
- Zob. P. Hertz, Spór o Sienkiewicza [w:] tegoż, Ład i nieład, Warszawa 1964, s. 88–92.
- C. Zalewski, „Istnienie jest rzeczą skomplikowaną”. Gombrowiczowskie kłopoty z lekturą Henryka Sienkiewicza [w:] tegoż, Henryk Sienkiewicz. Próby…, s. 343.
- Zob. Janina Kulczycka-Saloni, Sienkiewicz i Prus, „Pamiętnik Literacki” 1966, nr 3, s. 8.
- Korespondencja Ignacego Maciejowskiego (Sewera) z Mieczysławem Pawlikowskim, oprac. S. Sierotwiński, „Archiwum Literackie” 1957, t. 2 (Miscellanea literackie 1864–1910), list nr 114, s. 175 (pisownia oryginalna). O kwestiach finansowych w biografii Sienkiewicza zob. Antoni Chojnacki, Interesy pana Sienkiewicza [w:] Henryk Sienkiewicz, Szkice o twórczości, życiu i recepcji, red. K. Dybciak, Siedlce 1998.
- C. Zalewski, „Samą zemstą dusza nie wyżyje… Wendetta w Trylogii [w:] tegoż, Henryk Sienkiewicz. Próby…, s. 146.
- Zob. D. Żółtowski, Miejsce Ogniem i mieczem w szkole ponadpodstawowej, „Annales Universitatis Paedagogicae Cracoviensis. Studia ad Didacticam Litterarum Polonarum et Linguage Polonae Partinentia” 2020, nr 11, s. 118.
- C. Zalewski, Francuski (i niemiecki) trop. „Bez dogmatu” w perspektywie intertekstualnej [w:] tegoż, Henryk Sienkiewicz. Próby…, s. 272.
- R. Koziołek, Ciała Sienkiewicza, Wołowiec 2018, s. 227–228. U Zalewskiego wskazano na to porównanie, ja je natomiast rozwinąłem, sięgając po dzieło Koziołka na potrzeby recenzji.
- [w:] tejże, Znikanie, Białystok 2022, s. 41. Ślady na jeziorach – to też tytuł cyklu sonetów z 1986 roku. Cykl ten znalazł się w całości w antologii Gdzie jeziora syte przestrzenią obłoków (1998) Zbigniewa Fałtynowicza.
- Zob. K. Konecka, Koreański koń Czhollima, Warszawa 1989; taż, Korea. Kraj porannej ciszy, Warszawa 1991.
- Zob. E. Zyman, Krucha trwałość ludzkiego losu [w:] K. Konecka, Kruchość. Sonetti a corona, Toronto 2020, s. 39.
- K. Konecka, Dlaczego sonet [w:] tejże, Znikanie…, s. 18.
- A.K. Waśkiewicz, Świat sonetem scalony [w:] K. Konecka, Cisza, Białystok 1997, s. 70.
- T. Karabowicz, Portret literacki poetki Krystyny Koneckiej, e-Dwutygodnik Literacko-Artystyczny „Pisarze.pl”, nr 463, 1.09.2020, https://pisarze.pl/2020/09/01/tadej-karabowicz-portret-literacki-poetki-krystyny-koneckiej/ [dostęp: 23.12.2022]
- K. Konecka, W „Kasztelanie” [w:] tejże, Znikanie, s. 57.
- Konecka jest autorką albumów i wystaw fotograficznych, fotografiami „ozdabia” tomy poetyckie.
- K. Konecka, Adolescencja [w:] tejże, Znikanie…, s.19.
- Taż, To tu [w:] tejże, Znikanie…, s. 22.
- Taż, Na przykład – śnieg [w:] tejże, Znikanie…, s. 60.
- Zob. M. Fałtynowicz, Traktat barbarzyńcy, Białystok 2021.
- Tych informacji z wiersza nie wyczytamy. Mogę jednak potwierdzić, że taki wieczór autorski 23 lutego 2022 roku odbył się – miałem przyjemność w nim uczestniczyć.
- Jeżeli nie zaznaczono inaczej, utwory Krzysztofa Koehlera cytowane są z tomu Obce ciało. Wiersze z lat 1989–2019, posł. I. Staroń, Warszawa 2019. Zbiór oznaczamy skrótem OC. Liczba po skrócie wskazuje stronę.
- Wieszcz jest dla autora "Partyzanta prawdy" najważniejszym partnerem literackiego dialogu. Zob. między innymi P. Śliwiński, Tradycja, czyli wariant, [w:] tegoż, Przygody z wolnością. Uwagi o poezji współczesnej, Kraków 2002, s. 223; W cieniu doświadczenia. Z Krzysztofem Koehlerem rozmawiają Jerzy Borowczyk i Wiesław Ratajczak, „Czas Kultury” 1994, nr 3 (51), s. 30–34. Doświadczyłem Istnienia. Z Krzysztofem Koehlerem rozmawia Michał Larek, „Kresy” 2004, nr 1/2, s. 71–72; I. Staroń, Kolęda w mroku. „Dom na wzgórzu” Krzysztofa Koehlera, „Arcana” 2019, nr 1–2 (145–146), s. 171–180; I. Staroń, Brudnopis Wielkiej Całości [posłowie], OC 463–470.
- J. Krzyżanowski, Dzieje literatury polskiej, Warszawa 1982, s. 256.
- G. Filip, Poezja leksykonu, „Tygodnik Literacki” 1991, nr 21, s. 15.
- M. Chmielewski, Mistyka, [w:] Leksykon duchowości katolickiej, red. M. Chmielewski, Lublin– Kraków 2002, s. 536. Zob. też J. Sudbrack, Mistyka. Doświadczenie własnego ja, doświadczenie kosmiczne, doświadczenie Boga, tłum. B. Białecki, Kraków 1996, s. 24.
- P. Śliwiński, Mniej, więcej, coś, „Res Publica Nowa” 1994, nr 9, s. 75.
- Tak tę sprawę opisywała Seweryna Wysłouch w odniesieniu do Sonetów krymskich. Zob. tejże, Literatura i semiotyka, Warszawa 2001, s. 113.
- Tamże.
- Tamże.
- I. Opacki, Z zagadnień cyklu sonetowego w polskim romantyzmie, [w:] tegoż, Odwrócona elegia. O przenikaniu się postaci gatunkowych w poezji, Katowice 1999, s. 95.
- M. Głowiński, J. Sławiński, Poezja wobec metafizyki, [wstęp do:] Poezja polska okresu między[11]wojennego, cz. 1, Wrocław 1987, s. XLIII–XL.
- K. Koehler, Odpowiedź na ankietę „Świadectwa”, „Teksty Drugie” 1996, nr 5 (41), s. 118.
- J. Bajda, Poeci to są słów malarze… Typy relacji między słowem a obrazem w książkach poetyckich okresu Młodej Polski, Wrocław 2010, s. 159, przyp. 385.
- A. Bagłajewski, Mickiewicz wśród „klasycystów”, „barbarzyńców” (i innych) – na przełomie wieków, [w:] tegoż, Obecność romantyzmu,Lublin 2015, s. 71–72. Zob. też I. Staroń, Ścieg sensu. Międzywersy Krzysztofa Koehlera, [w:] Efekt motyla 3. Od teorii chaosu deterministycznego do indeterminizmu praktyki literackiej i artystycznej, red. K. Bakuła, D. Heck, Kraków 2017, s. 93–94.
- Tamże, s. 72. Bagłajewski powołuje się tutaj na rozpoznania Dariusza Seweryna uzupełniającego wcześniejsze koncepty Zgorzelskiego. Zob. tegoż, O wyobraźni lirycznej Mickiewicza, Warszawa 1996, s. 76–78.
- Tamże. Zob. też M. Stala, W stronę Lemanu, [w:] tegoż, Chwile pewności. 20 szkiców o poezji i krytyce, Kraków 1991, s. 24.
- Tamże.
- S. Barańczak, M. Stala, Prezentacje: Koehler, „Tygodnik Literacki” 1990, nr 3, s. 11.
- W. Welsch, Estetyka i anestetyka, tłum. M. Łukasiewicz, [w:] Postmodernizm. Antologia przekładów, red. R. Nycz, Kraków 1997, s. 535.
- M.W. Ałpatow, Historia sztuki, t. 3: Renesans i barok, tłum. M. Kurecka, W. Wirpsza, Warszawa 1983, s. 153.
- P. Śliwiński, Albo Mickiewicz, [w:] tegoż, Przygody z wolnością..., s. 217.
- R. Ingarden, Studia z estetyki, t. 1, Warszawa 1957, s. 123.
- Tamże.
- Tamże, s.121.
- Co więcej, koda tego utworu jest parafrazą z wiersza Debeljaka przytoczonego na łamach „Dekady Literackiej” – „Wiele śmierci powoli w / nim się zbiera” staje się u Koehlera frazą: „»coraz więcej śmierci / w każdej z nich się zbiera«” (***Powoli zapada zmierzch, OC 112).
- K. Koehler, Widokówki znad krawędzi, „Dekada Literacka” 1994, nr 7 (67), s. 9.
- Tamże.
- T. Nyczek, J. Krzos [M. Stala], St. B. [S. Balbus], Pogodne requiem [trójgłos o poezji K. Koehlera], „brulion” 1987, nr 2/3, s. 109–110.
- A. Mickiewicz, Zdania i uwagi z dzieł Jakuba Bema, Anioła Ślązaka (Angelus Silesius) i Sę Martena, [w:] tegoż, Dzieła wszystkie,t. 1, cz. 3: Wiersze 1829–1855, oprac. Cz. Zgorzelski, Wrocław 1981, s. 34.
- Cyt. za K. Biliński, Utwory mistyczne Adama Mickiewicza, „Czasopismo Zakładu Narodowego im. Ossolińskich” 2000, z. 11, s. 45.
- A. Opiela, Poetyka muzyczności według Mallarmégo, „Acta Philologica” 2014, nr 45, s. 160.
- Krzysztof Koehler u Pieśniarzy [5], https://www.youtube.com/watch?v=P9MsdyYK1pw&t=419s [dostęp: 8.01.2021].
- Tamże.
- M. Foucault, Słowa i rzeczy, tłum. S. Cichowicz, [w:] Antologia współczesnej krytyki literackiej we Francji, oprac. W. Karpiński, Warszawa 1974, s. 333.
- A.J. Nowowiejski, Msza święta, Płock 1993, s. 308.
- Tamże.
- A. Pleśniewicz, Spór o doktorową. Rozwichrzone problemy dyskusji literackiej, [w:] Bruno Schulz w oczach współczesnych. Antologia tekstów krytycznych i publicystycznych z lat 1920–1939, wstęp i red. P. Sitkiewicz, Gdańsk 2021, s. 268.
- Zob. J. Ławski, Poezja „Metaf”. Kuczkowski, Kass, Dakowicz, [w:] ranek / mane. Eseje–szkice– przyczynki krytyczne. Antologia „Toposu”, wstęp i red. K. Kuczkowski, Sopot 2020, s. 193.
- K.K. Baczyński, Rzeczy niepokój, https://wolnelektury.pl/media/book/pdf/baczynski-rzeczy-niepokoj.pdf [dostęp: 27.02.2022].
- Cyt. za P. Dakowicz, Pieśń, czyli stopnie, [w:] W. Kass, Czterdzieści jeden. Wiersze. Głosy, red. i oprac. Z. Fałtynowicz, Sopot 2012, s. 65. Por. M. Kalandyk, Przepływ cieni, „Jaćwieź” 2004, nr 27/28, s. 46.
- Tamże.
- Zob. W. Kass, Światło jaśnie gość, [w:] tegoż, Tak. Trzy eseje o poezji, Gdynia 2018, s. 9.
- Cyt. za W. Bolecki, Język poetycki i proza: twórczość Brunona Schulza, [w:] tegoż, Poetycki model prozy w dwudziestoleciu międzywojennym. Witkacy. Gombrowicz. Schulz i inni. Studium z po-etyki historycznej, Kraków 1996, s. 254.
- Kass wypowiada te słowa podczas spotkania w Praniu, miejscu, w którym żyje i pracuje jako dyrektor Muzeum im. Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego. Spotkanie to zorganizowane i nagrane zostało przez Instytut Literatury. Zob. Wojciech Kass, debata o twórczości, https://www.youtube.com/watch?v=V_YdFp48zYs&t=1s [dostęp: 27.02.2022].
- P. Dakowicz, dz. cyt., s. 76.
- Zob. R. Ingarden, O poznawaniu dzieła literackiego, [w:] tegoż, Studia z estetyki, t. 1, Warszawa 1957, s. 3–249.
- Zob. P. Sommer, Czynnik liryczny i inne wiersze, Londyn 1988.
- Cały wiersz zamieszczamy na s. 106 (przyp. red.).
- Określenie to zostało zaczerpnięte z eseju poświęconego czterem antologiom wydanym przez środowisko „Toposu”. Zob. P. Subocz-Białek, I. Staroń, Jasne strony czteroksięgu, „Twórczość” 2022, nr 1, s. 118–124.
- Autor podaje nawet, ulokowaną pod wierszem sygnaturę z konkretną datą i miejscem: „Je-lenia G., noc, 1.09.2021”.
- Zob. między innymi. E. Balcerzan, Styl i poetyka twórczości dwujęzycznej Brunona Jasieńskiego, Wrocław 1968, s. 19–26.
- Odzwierciedla to piękna, końcowa scena z filmu Krzysztofa Zanussiego Iluminacja z roku 1973.
- M.R. Lootens, Augustyn, [w:] Duchowe zmysły, tłum. A. Gomola, Kraków 2014, s. 86.
- Badania nad wierszami-znajdami odnalezionymi w rękopisach, ale i niedocenionymi za życia autorów stanowią na przykład osobny dział w historii rodzimego romantyzmu. Tak było chociażby z Lirykami lozańskimi, których Adam Mickiewicz w ogóle nie przeznaczył do druku. Zob. między innymi E. Szczeglacka-Pawłowska, Romantyzm „brulionowy”, Warszawa 2015; tejże, Liryczność brulionowa Zygmunta Krasińskiego w kontekście wiersza „Bóg mi odmówił tej anielskiej miary”, „Colloquia Litteraria” 2012, nr 2, s. 19–46. Jeszcze ciekawiej rzecz się prezentuje w kontekście literatury dawnej. Nie przypadkiem wiek XVII bywa nazywany „wiekiem rękopisów”.
- J. Ławski, dz. cyt., s. 193.
- M. Edwards, Ku poetyce chrześcijańskiej, tłum. M. Szuba, Gdańsk–Pelplin 2017, s. 19.
- Etymologia: łac. religio – od relegere, „ponownie wybierać, przestrzegać”, lub religare, „ponownie związywać”, albo reeligere, „ponownie obierać”. Por. J. Tischner, Religio znaczy więź [zapis rekolekcji wygłoszonych w Paryżu w 1985 roku], „Więź” 2008, nr 2–3, https://wiez.pl/ 2017/06/28/religio-znaczy-wiez/ [dostęp: 18.02.2022].
- S. Grygiel, J. Tischner, Szkic o religijności wsi współczesnej, „Znak” 1966, nr 12 (150), s. 1462.
- Por. P. Lejeune, Pakt autobiograficzny, tłum. A. Labuda, [w:] Wariacje na temat pewnego paktu. O autobiografii, red. R. Lubas-Bartoszyńska, Kraków 2001.
- J. Polkowski, „Koniec Polski albo pogrzeb Stanisława Pitka w Rabie Niżnej 11 lipca 2021 roku”, „Topos” 2021, nr 5–6 (180–181), s. 9.
- To, że pojęcie ekfrazy stosujemy do przedstawień dzieł sztuki, nie ma w tym rozumowaniu nic do rzeczy, chodzi bowiem o pewien sposób opisu i zastosowanie środków. Nie mówimy więc o ekfrazie sensu stricto, ale o pewnej metodzie opisu czerpiącej z literackiego dorobku. O ożywianiu i udramatyzowaniu statycznego opisu zob. Filostrat Starszy, Obrazy, tłum. i oprac. R. Popowski, Warszawa 2004, s. 33.
- Zob. „Śmierć jako norma, śmierć jako skandal”, red. W. Kuligowski, Bydgoszcz 2004.
- Poeta nawiązuje do tradycyjnego przedstawienie Boga jako garncarza, które można znaleźć w Piśmie Świętym w tłumaczeniu biskupa Kazimierza Romaniuka (Biblia warszawsko-praska): „Wtedy to utworzył Jahwe człowieka z gliny i tchnął w jego nozdrza tchnienie własnego życia. I w ten sposób stał się człowiek istotą żywą”. Biblia Tysiąclecia i wiele innych tłumaczeń mówi o „prochu ziemi”, stąd w liturgii używa się frazy „z prochu powstałeś i w proch się obrócisz” („wtedy to Pan Bóg ulepił człowieka z prochu ziemi i tchnął w jego nozdrza tchnienie życia, wskutek czego stał się człowiek istotą żywą”, Rdz 2,7). Jeśli nie podano inaczej, cytaty z Pisma Świętego w tłumaczeniu Biblii Tysiąclecia.
- Negatywna ocena zarzuca religijności ludowej „rytualizm, obrzędowość, ubóstwo doktrynalne, brak religijnego życia wewnętrznego”. „Przywiązanie do rytuału i obrzędu, charakterystyczne dla tej religijności, prowokuje osądy o powierzchowności. Przywiązanie do rytuału i obrzędu jest interpretowane jako przejaw słabości religijności ludowej, zwłaszcza w sytuacji zmiany spo[8]łecznej, zmiany warunków życia i mobilności”. Zob. T. Szawiel, Religijność ludowa: perspektywy spojrzenia, „Znak” 2008, nr 3, https://www.miesiecznik.znak.com.pl/ 6342008tadeusz-szawiel[8]religijnosc-ludowa-perspektywy-spojrzenia/ [dostęp: 18.02.2022]. Kwestia wartości religijności ludowej jest tematem całego tego numeru miesięcznika „Znak”. Zob. też M. Łuczewski, Czarnowski zabłądził w Zaciszu, http://www.miesiecznik.znak.com.pl/ 6342008michal-luczewskiczarnowski[8]zabladzil-w-zaciszu/; W. Bonowicz, Świat bez nas by sie zastoł… Ks. Józef Tischner o wierze góralskiej, http://www.miesiecznik.znak.com.pl/ 6342008wojciech-bonowiczswiat-bez-nas-by-sie-zastol-ks-jozef-tischner-o-wierze-goralskiej/ [wszystkie pozycje dostęp: 18.02.2022].
- Utwór „Katakumby” z tomu „To nie jest poezja” (Warszawa 1980) został powtórzony jako „wiersz otwierający” segment „Droga do Emaus” w tomie „Łyżka ojca” (Warszawa 2021, s. 61). Zob. też tegoż, Katakumby, [w:] tegoż, Gdy Bóg się waha. Poezje 1977–2017, red. J.M. Ruszar, Kraków 2017, s. 7.
- J. Polkowski, Piero della Francesca „Madonna Brzemienna”, [w:] tegoż, Pochód duchów, Sopot 2018, s. 42–43.
- J. Polkowski, Cantus [z tomu Cantus], [w:] tegoż, Gdy Bóg się waha…, s. 192.
- Tamże, s. 191.
- J. Polkowski, ***Moi przodkowie moczą nogi w obłokach Kazachstanu [z tomu Gorzka godzina], [w:] tamże, s. 337.
- „Przez wszystko do mnie przemawiałeś, Panie. Antologia polskiej poezji o Duchu Świętym”, wyb. i oprac. B. Walczak, Poznań 1998. W kwestii obecności Ducha Świętego w poezji korzystam również z opracowania Justyny Baran (tejże, Żywioł i duch. O wyobraźni pneumatoforycznej Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, Kraków 2021).
- Na przykład ***Ciemna, niema turkawka oraz „‘Ain” z tomu Cantus, Poemat dla dorosłych z tomu Cień.
- Twórczość autora poświęconą Nowej Hucie omawiam w szkicu Jan Polkowski. Zacznijmy od mojego osiedla [wstęp], [w:] J. Polkowski, Wiersze wybrane. 1977–2019, wyb. i wstęp J.M. Ruszar, Kraków 2020, s. 5–27.
- A. Ważyk, Poemat dla dorosłych, [w:] Poeta pamięta. Antologia poezji świadectwa i sprzeciwu, wyb. i oprac. S. Barańczak, Londyn 1984, s. 68
- Do tej sprawy szczegółowo odnoszę się w artykule Żywioły i Duch Święty. Sygnały poezji re[18]ligijnej w twórczości Jana Polkowskiego (Szkic poświęcony Grażynie Halkiewicz-Sojak na 70-te urodziny), [w:] Literackie ogniwa. Norwid i inni. Prace ofiarowane prof. dr hab. Grażynie Halkiewicz- -Sojak, red. R. Sioma, D. Pniewski, M. Kowalska, P. Arbiszewska, Kraków 2022. Por. W. Kudyba, Jan Polkowski – Adam Ważyk. Dwa poematy dla dorosłych, [w:] Czy są jakieś pytania? Szkice o najnowszej literaturze polskiej, red. J. Pyzia i J.M. Ruszar, Kraków–Warszawa 2019, s. 127–140.
- Wojną złamani losem starci” – Publiusz Wergiliusz Maro, Eneida, tłum. T. Karyłowski, oprac. S. Stabryła, Wrocław 1980, ks. II, w. 13. Aluzja do starożytnego rzymskiego eposu opisującego tułaczkę obywateli zburzonej Troi ma na celu uwznioślenie sytuacji chłopów i nawiązanie do tragicznej sytuacji ogółu Polaków w połowie XX wieku.
- Początek Modlitwy Pańskiej po łacinie.
- J. Polkowski, Poemat dla dorosłych [z tomu Cień], [w:] tegoż, Gdy Bóg się waha…, s. 231–232.
- „Gdy jednak przyjdzie Pocieszyciel, którego Ja wam poślę od Ojca, Duch Prawdy, który od Ojca pochodzi, On będzie świadczył o Mnie” (J 15, 26).
- Poeta odsyła do rzeczywistości sprzed budowy Arki Pana (poświęconej w 1977 roku przez kard. Karola Wojtyłę), kościoła, o który w latach 60. trwały walki z milicją. Część Nowej Huty, gdzie mieszkała rodzina Polkowskich, należała do parafii we wsi Bieńczyce, w której stał mały wiejski kościółek. Dlatego wierni uczestniczyli we mszach odprawianych przed ołta[23]rzem polowym. Drugim kościołem dostępnym dla mieszkańców Nowej Huty było opactwo Cystersów we wsi Mogiła.
- W rozmowie z Nikodemem Jezus odpowiedział: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się ktoś nie narodzi z wody i z Ducha, nie może wejść do królestwa Bożego” (J 3, 5).
- „Czyż nie wiecie, że ciało wasze jest świątynią Ducha Świętego, który w was jest, a którego macie od Boga, i że już nie należycie do samych siebie?” (1 Kor 6, 19).
- W języku teologii katolickiej mowa jest o łasce uświęcającej.
- J. Słowacki, Testament mój, [w:] Dzieła, t. 1: Liryki i inne wiersze, red. J. Krzyżanowski, Wrocław 1952, s. 113.
- Podkreślam ten fakt, aby nie było wątpliwości, że mamy do czynienia z religijnością antyromantyczną w sensie antyindywidualistyczną, jak to bywa u Mickiewicza (na przykład Wielka Improwizacja) lub u Słowackiego, który szuka zbawienia poza Kościołem katolickim (przynajmniej w okresie mistycznym) i sam siebie uważa za depozytariusza duchowej potęgi. W liście do matki z 28 listopada 1843 roku pisał on: „»Z jakąś rozpaczą rzucam się do papieru, chcąc garściami duszę moją rzucać na ludzi, przemieniać ich w siebie, nadgryzać im ciało, aż ich urobię podobnych najpiękniejszym ze śmiertelnych«. Słusznie więc obawiał się Krasiński o własną integralność. Słowacki pragnął pożreć swojego czytelnika (jak Saturn), pogryźć, rozdrobnić, przemienić i wypluć już nowego człowieka”. Cyt. za L. Nawarecka, Mistyczny sens mitu w „Królu-Duchu” Juliusza Słowackiego, Katowice 2010, s. 43.
- „W sam raz dla mnie wędrowanie po obrzeżach herezji. / Żeby uniknąć tego, co nazywają spokojem wiary, / a co jest po prostu samozadowoleniem”. Zob. Cz. Miłosz, Traktat teologiczny, http://www.tygodnik.com.pl/kontrapunkt/60-61/traktat.html [dostęp: 10.04.2021].
- Religie świata o Duchu Świętym. Dossier Ducha Świętego. Dokument Komisji ds. Dialogu Międzyreligijnego Papieskiego Komitetu Obchodów Wielkiego Jubileuszu Roku 2000, tłum. P. Pindur, Katowice 1998, s. 10.
- G. Bachelard, Powietrze i marzenia, [w:] tegoż, Wyobraźnia poetycka.Wybór pism, tłum. i red. A. Tatarkiewicz, wstęp J. Błoński, Warszawa 1975, s. 181.
- G. Bachelard, Poetyka marzenia, tłum. i oprac. L. Brogowski, Gdańsk 1998, s. 191.
- Tamże.
- Tamże.
- Tamże, s. 192.
- J. Polkowski, Piosenki, [w:] tegoż, Pomieszane języki, Sopot 2021, s. 69.
- T. Szawiel, dz. cyt.
- Cyt. za T. Szawiel, Wykłady o wierze, tłum. A. Wierzbicka, „Znak” 1969, nr 7–8 (181–182), s. 966.
- „Zatem inteligent, który chce poznać »religijność ludową«, natrafia na potrójną barierę: kulturową (dystans społeczny i edukacyjny), ideologiczną (dystans polityczny) i metafizyczną (dystans reli[39]gijny). W konsekwencji zamiast bezstronnego opisu religii generuje nacechowane wartościująco analizy, przedstawiając ją często jako umysłową słabość i zabobon” (M. Łuczewski, dz. cyt.).
- Tamże.
- Jak pisze Wojciech Bonowicz: „Tekst ten pojawił się w momencie szczególnym, kiedy w środo[41]wiskach katolickiej inteligencji dyskutowało się na ogół o niedostatkach pobożności ludowej, na którą w swym programie duszpasterskim stawiał prymas Wyszyński” (tegoż, dz. cyt.). Autor dyskretnie pomija fakt, że mówi o własnym środowisku, które czuło pogardę do religijności ludowej i zaściankowego konserwatyzmu Prymasa.
- S. Grygiel, J. Tischner, dz. cyt.
- Tamże, s. 1465–1466.
- Tamże, s. 1458–1459.
- Tamże, s. 1459.
- Tamże, s. 1463.
- Tamże, s. 1473.
- Napisałem już wszystko, co miałem napisać. Z Wojciechem Wenclem rozmawia Małgorzata Juda- -Mieloch, „Topos” 2020, nr 2 (171), s. 72.
- W. Wencel, Moneta, Tornister Mirka, Tajemniczy ogród, Deus vicit, „Arcana” 2021, nr 1–2 (157– –158), s. 7–10.
- Tegoż, Nowe wiersze w „Arcanach”, https://wojciechwencel.blogspot.com/2021/03/nowe-wier[3]sze-w-arcanach.html [dostęp: 28.02.2022].
- W. Wencel, Po szóste. Jestem Cienkim Bolkiem, http://niniwa22.cba.pl/wencel_jestem_cien[5]kim_bolkiem.htm [dostęp: 20.02.2020]
- M. Urbanowski, [nota na 4. stronie okładki], [w:] W. Wencel, De profundis, Kraków 2011.
- K. Dybciak, O ważnych sprawach tym razem z fantazją i humorem, „Arcana” 2018, nr 6 (144), s. 210.
- W. Wencel, Napisałem już wszystko..., s. 72.
- Tamże.
- C.S. Lewis, Listy starego diabła do młodego, tłum. S. Pietraszko, Warszawa 1990, s. 55.
- Tamże, s. 56–58.
- W. Wencel, Dawni poeci, [w:] tegoż, Epigonia, Kraków 2016, s. 6.
- Tamże.
- W. Wencel, Epigonia, [w:] tamże, s. 5.
- Por. J. Słowacki, Anhelli [rozdz. XI], https://literat.ug.edu.pl/anhelli/0011.htm [dostęp: 28.02.2022].
- W. Kudyba, Historia i transcendencja. O poezji Wojciecha Wencla, [w:] Dzieje najnowsze w lite[16]raturze polskiej. Szkice o współczesnej poezji i prozie, red. A. Buchała, Warszawa 2019, s. 104.
- Tamże, s. 105.
- Tamże.
- J. Nowak, „Odnaleźć co zaginęło w morowy czas / żeby się słowa zakorzeniły w tym jeszcze raz”. Prolegomena do rozważań o nowych książkach poetyckich Wojciecha Wencla, „Topos” 2018, nr 6 (163), s. 75.
- Poezja jest dla mnie modlitwą. Z Wojciechem Wenclem rozmawiają Anna Czartoryska-Sziler i Dariusz Kawa, „Arcana” 2016, nr 4 (130), s. 47.
- W. Wencel, Korzec, [w:] tegoż, Polonia aeterna, Kraków 2018, s. 18
- Tegoż, Pieśń nad pieśniami, [w:] tegoż, Wiersze zebrane, Warszawa–Ząbki 2003, s. 163.
- Tegoż, Napisałem już wszystko..., s. 72.
- Wprowadzenie [w:] Władysław Sebyła. Lektury red. J. Kisiel, E. Wróbel, Katowice 2017, s. 9.
- E. Dziewońska-Chudy, Słowo wstępne [w:] W.S. Sebyła, Ukryta prawda, Warszawa 2020, s. 10.
- C. Miłosz, Wiersze wszystkie, Kraków 2011, s. 410.
- W.R. Szeląg, Władysław Stefan Sebyła [w:] W.S. Sebyła, Ukryta…, s. 11.